Dobry odcinek pokazujący jaką osobą jest Cuddy i na kim naprawdę może polegać a i nic nowego nie wnosi w kwestii House-Cuddy-Łukasz ale z pewnością wszystko się wyjaśni w najbliższych odcinkach.też u was się kończy 43.04
_________________ Gdybym cofnął czas to dwa razy bym pomyślał,
Nie znały by mnie psy z imienia i nazwiska. Wysłany:
Wto 10:10, 09 Lut 2010
Jeden z najlepszych odcinków serialu. Pokazuje, że Cuddy nie ma łatwego życia, a ani House, ani Lucas jej nie pomagają...
Oderwanie się od monotonni, pacjent -> zagadka -> zawiązanie akcji -> szczęśliwy finał. Mam nadzieję, że coraz więcej odcinków będzie kręconych w takim stylu jak ten.
Odcinek kończy się telefonem do Cuddy, który ma pokazać, że biedula nie ma ani chwili dla siebie. Ciągłe życie w biegu.
Obejrzałam i musze przyznać, że mi się bardzo podobał. Jestem mile zaskoczona, bo Cuddy nigdy mnie nie ciekawiła i spodziewałam się czegoś nudnego, a odcinek był bardzo fajny.
Podobała mi się ta jej twarda postawa, ultimatum i druga strona medalu - jak się w tym wszystkim zadręcza, martwi, wątpi w siebie - bardzo barwne.
Jak pod koniec krzyknęła "jees" :lol: Wymiata ;D Wreszcie pokazała jakieś inne emocje niż wkurzenie ;D
Jeszcze jedno, co mnie zaskoczyło - Chase. Po co on doszywał tego kciuka? Przez lata jego postawa była totalnie olewatorska, kiedyś miałby gdzieś jakość życia pacjenta i zrobiłby to o co go proszono, byle nie mieć problemów. Widać związek z Cameron dał mu się we znaki ;D
_________________ Mój Kochany małż Greg :*
my soulmate Hambarr :*:* córeczka Nemezis :*
maagdaa&sinaj spółka zóo z.o.o - In fact, I hate you. - I've never hated anyone more. - Every nerve ending in my body is electrified by hatred. - There is a fiery pit of hate burning inside me, ready to explode. - So it's settled then? - We're settled. Wysłany:
Wto 14:40, 09 Lut 2010
Nie najgorszy... Ale najlepsze fragmenty filmu były już wcześniej pokazane w spoilerach i zapowiedziach...
Ogólnie spoko, spodziewałam się mnie House'a, a i tak dośc sporo go było. Trochę przerysowany happy end, choć najbardziej pożadany happy end pod hasłem "Huddy" nie nastąpił, a szkoda.
osobiście bardziej mi się podobał odcinek "The Down Low", ale pobił "Wilsona"...
Miałam nie oglądać tego odcinka ze względu na małpiszona, ale oczywiście skończyło się na czczej gadaninie.
W zasadzie to z odcinka dowiedzieliśmy się dwóch dość istotnych rzeczy.
Po pierwsze że małpiszon (czyt. Lucas) na prawdę jest małpiszonem, a w dodatku egoistą i idiotą. Oraz że Cuddy, oprócz tego, że jest mądrą, zaradna, sprawiedliwą, wyrozumiałą, stanowczą i wrażliwą kobietą (o czym wiedzieliśmy od dawna) jest jednocześnie emocjonalna idiotką.
Podejrzenia odnośnie pierwszej tezy pojawiły sie już w poprzednim odcinku, kiedy małpiszon starał się uprzykrzyć życie chłopcom. Może jestem sentymentalna, ale dla mnie facet, który swoja zemstę wymierza w kalectwo swojego adwersarza (poluzowanie uchwytu czy podstawienie
nogi) jest zwyczajna świnią... tudzież małpiszonem. I brak mi dla niego jakiegokolwiek usprawiedliwienia. Ale to wobec house`a, do którego może mieć pretensje. Ale na Boga! facet który w taki sposób traktuje swoja kobietę, nie zalicza sie nawet do nierogacizny! najpierw wykorzystał Cuddy seksualnie, żeby wygrać zakład. Czy gdyby Cuddy wiedziała, ze kocha się z nią bo założył się z Housem byłaby równie chętna? wątpię. Oczywiście w tych okolicznościach przestaje byc dziwne, że nawet nie zawracał sobie głowy tym, zeby i jej sprawić przyjemność. Poczawszy od tego, że dyskutuje nad ich życiem seksualnym z housem, zakończywszy na tym, że według mnie - zwyczajnie ją wykorzystał, cała sytuacja jest dla mnie dość żenująca. Wybaczcie, ale jakby facet zachował sie w ten sposób wobec mnie, wisiałby na jajach na najbliższej latarni.
Nie bardzo też rozumiem sabotowania kontaktu z nianką. To ma być facet, który wspiera? Nie odbiera telefonu? Zjawia się z lunchem i myśli, że to wszystko załatwi? Zachowanie Lucasa w tym odcinku jest tak idiotyczne, że aż śmieszne.
Z powyższego wynika drugi wniosek dotyczący odcinka. Cuddy jest mądra kobietą, ale widać bardzo zdesperowaną, skoro pozwala się w ten sposób traktować. Lucas nie jest mężczyzną który ją wspiera w życiu i zadowala w łóżku. Wiec jego rola polega na tym... że po prostu jest? Cuddy chyba doszła w swoim życiu do momentu, w którym stwierdziła, że lepszy jakikolwiek chłop niż żaden. Woli faceta-idiotę niż samotność. trudno mi inaczej tłumaczyć jej akceptację tej sytuacji. Cuddy już nie wierzy w wielka miłość i prawdziwe szczęście. Poniekąd jest to wina House`a, niespełnionego obiektu westchnień przez długie lata. Cuddy
zadowoliła się ochłapami. mam tylko nadzieję, że przejrzy na oczy i w miarę szybko kopnie tego ochłapa w d***.
O samym House też niewiele sie dowiedzieliśmy nowego. House jest okropny, ale w krytycznych sytuacjach robi zawsze to co potrzeba. Jest w pogotowiu - pod drzwiami, w samochodzie, obserwując sytuacje i wkraczając do akcji wtedy, kiedy jest to potrzebne. Tak właśnie czuwa nad tymi których kocha, nad Wilsonem, nad Cuddy, nad swoim zespołem. Te własnie momenty lubię najbardziej.
Odcinek irytujący, ciekawy, wykraczający poza schemat. Lisa zagrała świetnie, pokazując cała gamę skrajnych emocji i za to dla niej wielkie brawa.
Napisać, że odcinek był kiepski to zbrodnia przeciwko ludzkości dla człowieka ogarniętego Cuddy obsesją XP
Znerwicowana i sfrustrowana Lisa - I'd like it :X
Po kilku minutach widać, że nasz dzielny żołnierz ma doskonałe przeszkolenie taktyczne, świetnie radzi sobie na placu boju i potrafi skutecznie odeprzeć ataki wroga...tudzież innej niezrównoważonej pracownicy. Zdumiewający jest też instynkt przetrwania, zasługuje on na szczególną uwagę ponieważ dzięki niemu "koszary" będą służyć naszemu wojakowi przez wiele lat :co jest:
Na froncie możemy zauważyć wzrost punktu "skills" co z kolei
umożliwia naszemu seksownemu żołnierzowi władanie bronią np. sztucznym kwiatkiem używanym do dekonspiracji, donośnym gwizdem mającym na celu ogłuszenie wroga i zaprzestanie działań wojennych (tudzież bójek między żołnierzami niższymi rangą) oraz szantażem (zwykle w restauracjach podczas obiadów) :hahaha:
Mimo wysokich punktów "skills" wróg może zupełnie zaskoczyć naszego dzielnego żołnierza i otworzyć ogień bez ostrzeżenia, lub po prostu kazać przyjąć umowę z 4%, co większość w obawie przed zdegradowaniem lub banicją niezwłocznie by uczyniła. Po dogłębnej analizie nasz dzielny racjonalizujący wojak , postanawia wyjść z okopu i decyduje się na atak wytaczając swe największe działo z 12% rozrzutem, co nie podoba się reszcie umundurowanych z oddziału. Niestety nasz bohater jest tylko człowiekiem, wraz w podjęciem ryzykownych decyzji gwałtownie spadają u niego morale i dla poprawienia samopoczucia zaszywa się strategicznych punktach (samochód, schody przeciwpożarowe) najwyraźniej nie dość skutecznie, ponieważ prędzej czy później wpada w łapska kulawego weterana z Wietnamu. Na koniec wróg używa niecnej broni - zaskoczenia i w ostatniej chwili wyciąga białą flagę na co nasz żołnierz reaguje donośnym Yeeesssss....
:hahaha: Psycha mi siada.
Na poważnie podobało mi się wszystko! Od początku do końca. Dosłownie. Nawet jak go nazwała T. Małpiszon mi nie przeszkadzał. a ostatnia scena była słit! O! Oglądałem go już 3 razy i nawet przez myśl mi nie przeszło żeby przewinąć do przodu! Wszystko dopracowane i dopięte na ostatni guzik.
Najlepszy epizod sezonu. Bezapelacyjnie.
P>S w roli żołnierza Lisa Cuddy :D
Autor postu otrzymał pochwałę.
_________________ Bash in my brain And make me scream with pain Then kick me once again,
And say we'll never part...
I know too well I'm underneath your spell,
So, darling, if you smell Something burning, it's my heart. Wysłany:
Wto 21:42, 09 Lut 2010
Cuddy jest mądra kobietą, ale widać bardzo zdesperowaną, skoro pozwala się w ten sposób traktować. Lucas nie jest mężczyzną który ją wspiera w życiu i zadowala w łóżku. Wiec jego rola polega na tym... że po prostu jest? Cuddy chyba doszła w swoim życiu do momentu, w którym stwierdziła, że lepszy jakikolwiek chłop niż żaden. Woli faceta-idiotę niż samotność.
może boi się sama wychowywać małą, ale Lukas i tak jej nie pomaga...
T. napisał:
Czy gdyby Cuddy wiedziała, ze kocha się z nią bo założył się z Housem byłaby równie chętna? wątpię. Oczywiście w tych okolicznościach przestaje byc dziwne, że nawet nie zawracał sobie głowy tym, zeby i jej sprawić przyjemność. Poczawszy od tego, że dyskutuje nad ich życiem seksualnym z housem, zakończywszy na tym, że według mnie - zwyczajnie ją wykorzystał, cała sytuacja jest dla mnie dość żenująca. Wybaczcie, ale jakby facet zachował sie w ten sposób wobec mnie, wisiałby na jajach na najbliższej latarni.
w 1000% się zgadzam... tyle, ze u mnie miałby te jaja odcięte...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach