Bajka na dobranoc 1 -Pierwszy i ostatni

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Bajka na dobranoc 1 -Pierwszy i ostatni



Zweryfikowane przez rocket.


Był cichy i spokojny zimowy wieczór. Cuddy wpatrywała się w płatki śniegu przyklejające się do szyby okna –różne kształty, rozmiary, formy –każdy z nich był inny i niepowtarzalny. Owinięta w ciepły koc, bardziej chyba z przyzwyczajenie niż chłodu, siedziała w fotelu z kieliszkiem czerwonego wina w ręku i wpatrywała się w ciemności sobotniej, mroźnej nocy.

Kiedyś, jak była młoda, marzyła o rodzinie, marzyła o takich wieczorach jak ten. Wieczorach, w których dom wypełniony będzie śmiechem, tupotem małych nóżek i ciepłem męskiego ramienia. Zawiłe koleje życia, z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu , pozbawiły ja tego wszystkiego. Jako kobieta czterdziestoletnia czuła się oszukana i rozczarowana. Ciągle czuła pustkę, a pewne niezaspokojone pragnienia zyły w niej gdzieś głęboko własnym życiem przypominając jest ciągle o porażce, która była zbyt bolesna żeby przyznać się do niej sama przed sobą. Była sama.

Kropla czerwonego wina kapnęła niepostrzeżenie na jasny koc. Materiał wchłonął ją, i pozwolił rozprzestrzenić się po włóknach, tworząc dużą, ciemną plamę. Studiowała ja przez chwile. Wyglądała jak krew…

Jej myśli zaczęły krążyć wokół wydarzeń sprzed wielu lat. Zamknęła oczy i pozwoliła obrazom płynąć…

***

To była jej kolejna randka z Housem.
Jak dziś pamiętała ich pierwsze spotkanie. Stała w męskiej toalecie, po twarzy ociekała jej jakaś niezidentyfikowana ciemnozielona breja, włosy przyprószone mąką, wyglądały jakby nagle osiwiała, a jej ubranie w strzępach, całe było utytłane. Od samego początku wiedziała, że otrzęsiny pierwszego roku, to idiotyczny pomysł. Patrzyła bezradnie w lustro, kiedy zauważyła, że drzwi jednej z toalet otwierają się. Wysoki chłopak o jasnoniebieskich oczach, wpatrywał się w nią z uśmiechem.
- Wyglądasz jakbyś uciekła spod topora, córo młynarza…-zagadnął wesoło, podchodząc do umywalki.
- I tak właśnie się czuję –stwierdziła próbując doprowadzić się do jako takiego porządku. Ku jej przerażeniu do łazienki wbiegł jeden z jej dręczycieli śmiejąc się głośno.
- Tu się chowasz KOCIE! Miau! –Już podchodził do niej z czarnym markerem, gotowy do dalszej zabawy.
- Spadaj stąd Bennet, ona jest teraz moja –Słowa niebieskookiego wybawcy były jak miód na udręczoną duszę –miała już zdecydowanie dość tej zabawy. Dopiero kilka dni później zrozumiała, dlaczego Bennet posłuchał. Owianego złą sławą egocentryka i dupka Gregorego Housa w miasteczku akademickim słuchali wszyscy.

Spędziła resztę wieczoru doprowadzając się do porządku w jego łazience. To był pierwszy dzień ich pokręconej przyjaźni.

Potem spotykali się codziennie. Niektórzy dziwili się jej dlaczego to robi. Była piękna, mądra, z tłumem wielbicieli ciągnącym za nią gdziekolwiek by się nie pojawiła. A ona lubiła jego. Lubiła ich słowne utarczki, lubiła jego bystrość i inteligencje. Nie przeszkadzało jej to, że choć wszyscy darzyli go szacunkiem, to jednak jego zachowanie nie przysparzało mu wielu przyjaciół. Właściwie to nie miał prawie żadnych. Był samowystarczalnym geniuszem, który z nie wiadomo jakiego powodu, właśnie ja dopuścił do swojego hermetycznego świata. Od pewnego czasu, on zaczął nazywać te ich spotkania randkami. Najpierw była przekonana, że to któryś z jego żartów. Potem zauważyła, że on chyba jednak mówi to na serio.

Tego wieczoru znowu mięli się spotkać na „randkę”. Kiedy szła do niego, opatulona w ciepłą kurtkę, szczelnie chroniąca ja przez gęsto padającym śniegiem, była przekonana, że obejrzą film, wypija po dwa piwa i zjedzą pizze. Że będzie tak jak zwykle –miło i wesoło. Kiedy otworzył jej drzwi i zobaczyła przeszywające ja spojrzenie błękitnych oczu, zdała sobie sprawę, że cos jest inaczej.

W pokoju panował półmrok i cisza, żadnego buczenia telewizora ani porozwalanych przedmiotów na podłodze, które zawsze zmuszały ja do slalomu. House sprzątał- gdzie to odnotować- przemknęło jej przez myśl. Był jakiś milczący. Wyczuwała w nim jakąś obawę, lęk i niepewność. Wiedziała, że cos się wydarzy.

Nie myliła się. Kiedy podał jej kieliszek z winem nie mogła ukryć zaskoczenia.
- Wino? Czy ja śnie? –próbowała rozładować sytuację.
- Na specjalne okazje –powiedział tajemniczo.
- Nie masz dziś urodzin, ani imienin…święto lasu?
- Prawie…-zanim zorientowała się co się dzieję, czuła już jego wargi na swoich. Pocałunek był delikatny, niemalże nieśmiały. Przywodził jej na myśl, delikatne tchnienie wiosny, pobudzające do zycia uspinoną przez zime nature. Ten pocałunek obudził w niej kobietę –nagle zapragnęła jego pieszczot, jego ust…wszystkiego. Głęboko skrywana fascynacja, wybuchła w niej i zalała falą nowych, nie znanych wcześniej uczuć. Pozwoliła mu przyciągnąć się i pogłębić pocałunek. Kiedy jego język wdarł się nagle brutalnie do jej ust, westchnęła przeciągle. Nie znane dotąd pragnienie kazało jej poddać się całkowicie jego woli.

Poczuła niedosyt kiedy oderwał się od niej i poprowadził w stronę łóżka. Mieszanina strachu, niepewności i zarazem bolesnego oczekiwania na to co nieuchronne wypełniały każdą komórkę jej ciała. Chciała tego. Ale jednocześnie sama myśl o tym co za chwile się wydarzy zapierała jej dech w piersiach.

Patrzyła jak zahipnotyzowana, jak powoli i pieczołowicie rozpina po kolei każdy guziczek jej bluzki. Każdy z nich wydawał jej się otwierać dla niej drzwi do nowego, nieznanego dla niej świata. Kiedy gorączkowo pozbył się jej stanika, zadrżała pod jego wzrokiem. Czuła ciepłą dłoń, która obejmuje jej pierś, powodując fale nagłego pożądania gdzieś w dole brzucha. Każdy jego najmniejszy ruch sprawiał, że płonęła coraz bardziej i bała się, że jeśli to się nie skończy ona spłonie –że nie zostanie z niej już nic.

Jego dłonie znalazły teraz miejsce na jej pośladkach, które gładził przez chwilę, zanim zaczął się siłować z guzikiem od dżinsów. Po chwili, również one podzieliły los reszty garderoby. Usłyszała jak House wciąga nerwowo powietrze. Jego oczy, błądzące po jej nagim ciele płonęły.

Położył ja na łóżku. A sam szybko pozbył się koszuli i spodni. Dołączył do niej i przykrył ich ciała jasnym kocem. Całował ją z zachłannością i żądzą człowiek, który po wielodniowej wędrówce po pustyni, wkracza w końcu do upragnionej oazy. Kiedy jego dłoń wędrowała w dół jej brzucha –gdzie biło centrum jej kobiecości, oderwała się od niego.
- Greg…ja…ja …jeszcze nigdy…-patrzyła zawstydzona w jego oczy.
Wydawał się być zaskoczony, ale tylko przez chwilę. Potem zobaczyła jak na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech i prawdziwa, męska satysfakcja.
- Chcesz tego? –wolał się upewnić.
- Chcę –wyznała speszona.
- To zaufaj mi –powiedział czule rozwiewając wszystkie jej wątpliwości pocałunkiem.
przyszedł ranek. Kiedy obudziła się lekko obolała i niesamowicie szczęśliwa na ramieniu swojego pierwszego mężczyzny, czuła, że ta chwila, na zawsze wyryje się w jej pamięci. Patrzyła na ciemna plamę na kocu. Była kobietą.

Potem,nagle wszystko prysło jak bańka mydlana. Potem,zostało zadane pytanie, które miało prześladować ja przez resztę życia.
- Pobierzmy się –powiedział tak po prostu podając jej filiżankę kawy, a ona wybuchła śmiechem.
- Świetnie się razem bawimy, dogadujemy, szanujemy…-chciał jeszcze cos powiedzieć, ale nie zdążył. Przerwała mu jego wywód.
- Greg, to prawda, ale przed nami całe życie, jesteśmy za młodzi, żeby podejmować takie decyzje, to nierozsądne. To szaleństwo –wtedy była tak bardzo pewna tych słów. Wierzyła w nie. Wierzyła w swoją świetlana przyszłość, w księcia na białym koniu, w te wszystkie marzenia, które bardzo szybko zostały zweryfikowane prze życie. Nawet jeśli gdzieś w głębi go kochała, to wolała żyć w świecie iluzji i złudzeń, marząc o szklanych domach i tym, co nieosiągalne.

Następnego dnia Gregory House wyjechał, aby po kilkunastu latach pojawić się ponownie, z wielkim hukiem w jej zyciu.


***

Lubiła wspominać te wydarzenia. Choć z perspektywy czasu wiedziała, że była naiwną i bujającą w obłokach idiotką, to jednak sam fakt, wspólnej nocy, przywoływał na twarzy jej uśmiech. Tacy niewinni, niedoświadczeni…mieli tylko jedną noc, żeby móc się poznać. I choć wtedy z dumą spoglądała w lustro, myśląc osobie jako o dojrzałej kobiecie, to teraz wiedziała, że była zaledwie wyrośniętą dziewczynką.

Kiedyś odrzuciła go, bo chciał czegoś, czego sama nie umiała zdefiniować. Bała się powierzyć mu całkowicie. Bała się, że wiążąc się, za dużo straci. Te wszystkie możliwości które ja czekały, te wszystkie nieodkryte ścieżki… To ja kusiło…nęciło…
Teraz wiedziała, co na prawdę było stratą.

Była dorosłą kobietą, ukształtowaną i zahartowaną przez życie. Nie biegała już za mrzonkami z siatka na motyle. Twardo stąpała po ziemi i wiedziała, że szczęścia nie da się zamknąć w klatce. Teraz chciała przy sobie tylko jednego –silnego mężczyzny, który z równą zaciekłością broni prawa do plazmy w swoim gabinecie, co życia swoich pacjentów. Zbyt wiele lat potrzebowała by to zrozumieć. Zbyt wiele błędów popełniła na zawiłej drodze do poznania tej prawdy.

Wiedziona nagłym impulsem podniosła telefon i szybko wykręciła numer. Po kilku sygnałach, usłyszała w słuchawce znajomy głos.
- House –głos mężczyzny był szorstki i rzeczowy.
- Wanna fuck? –bezceremonialne pytanie zawisło nad cichą, zimową nocą.



_________________

PostWysłany: Sob 18:51, 20 Gru 2008
T.
Mecenas Timon
Mecenas Timon



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37

Posty: 2458

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

OmG !
Świetne ; )



_________________
Avek od anoli !
Córek mapeto ogórek - Nemezis, córunia jędzunia - nimfka & Sevir, brat bliźniak - whatever. / zÓy partner ze schowka, mraÓ, mraÓ - Hambarr / Rozczochowy właściciel - maybe ! /druga połówka mojego mózgu - lusiek /maaamusia - kretowa / mruczący pożeracz przecinków -Guśka
'Każdy z nas ma cztery twarze; tę, którą pokazuje innym; tę, którą widzą inni; tę, która myśli, że jest prawdziwa i tę, która jest prawdziwa. Wybierając jedną z nich, nie rezygnujmy z pozostałych.'

PostWysłany: Czw 18:24, 10 Wrz 2009
Lady M
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 18 Lip 2009
Pochwał: 14

Posty: 6835

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.04262 sekund, Zapytań SQL: 15