Bajuchy
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

ja chcem jeszcze! :jupi:



_________________

PostWysłany: Pon 7:37, 18 Maj 2009
janeczka85
Stomatolog
Stomatolog



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1
Ostrzeżeń: 1

Posty: 576

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dwie bajuchy na raz - za to, że tak długo nie było mnie na forum :)

Bajucha czwarta: Don’t speak

Wydęła wargi jak obrażone dziecko. Pochyliła się nad papierami, ale po chwili znowu odrzuciła głowę do tyłu i prychnęła jak kotka. To było bez sensu… Wbiła wzrok w sufit.
Mam tego dość…
Złożyła wszystkie papiery na jedną kupkę, wyciągnęła kosmetyczkę i lusterko, poprawiła makijaż, wygładziła bluzkę i spódnicę. Stanęła pośrodku gabinetu gotowa walczyć z całym światem kiedy nagle do pokoju wkroczył House. Jej pewność siebie minimalnie zmalała. Popatrzyła na niego z uśmiechem, który jednak nie sięgnął oczu.
Wyglądali jak para rycerzy mierzących się wzrokiem przed ostateczną rozgrywką.
Postanowiła, że to nie ona zacznie tę walkę. Wróciła do biurka i usiadła w fotelu rozpierając się w nim jakby chciała przekazać: To moje terytorium! Uważaj!
Jednak House, niezrażony wyraźnymi ostrzeżeniami przeciwnika, opuścił przyłbicę i rzucił rękawicę:
- Pani się gdzieś wybiera, pani administrator? – Usiadł w fotelu naprzeciwko i rozkoszował się wyrazem zdziwienia, który pojawił się na chwilę w oczach Cuddy. Kąciki jej warg uniosły się nieznacznie.
- Czego chcesz? – Położyła dłonie na stole gotowa drapać i bić przeciwnika – na sam początek.
- Czekam, aż wypełni pani swoje zobowiązania. – Przysunął się bliżej.
- Jestem Ci coś winna? Nie pamiętam. – Uniosła dumnie głowę.
- A ja pamiętam doskonale. – Wyciągnął rękę i musnął palcami jej dłoń. Cofnęła się jak oparzona i zacisnęła palce na oparciach fotela. Wbiła w niego wzrok, a potem założyła nogę na nogę próbując skopiować sławną scenę z „Nagiego instynktu”. No cóż, każdy włada swoją bronią. Wiedziała, że prędzej czy później nie będzie zdana na łaskę lub niełaskę przeciwnika i wolała wpierw go osłabić, by potem w miarę możliwości dobić. Jednak rycerz był tego dnia wyjątkowo czujny, nie dawał się zwieść, odwracał wzrok, okrążał z daleka jej zasadzki, przeskakiwał przez wilcze doły i manewrował między słodkimi słówkami. Sam powoli osaczał ofiarę, męczył, gnębił, niekiedy pozwalał, by myślała, że posiada zupełną przewagę, by potem znów przybić ją do ziemi, zaskoczyć, wyssać wszystkie siły.
Potyczka trwała w najlepsze, kiedy nagle do pokoju wkroczył herold (czyt. Wilson) ogłaszając zawieszenie broni. Spojrzeli na niego nienawistnym wzrokiem, ale złożyli swój oręż. House wyszedł za przyjacielem zostawiając Cuddy na polu walki.

- House?
- Hmmm?
- Nie dasz jej spokoju, no nie?
-Co masz na myśli?
- Odparł niewinnie Greg.
-Wiesz dobrze. Ty mścisz się na niej.
-Ja?! To nie do pomyślenia! Jestem dżentelmenem!
– Zakrzyknął z udawanym oburzeniem. James zamyślił się. House, obserwując jego twarz, wiedział już dobrze, że zaraz usłyszy długie, nudne kazanie.
- Wiesz co jest najsmutniejsze? – Na twarz Wilsona wypełzł jeden z jego moralistycznych uśmiechów.
- Wiem. Zakończenie „Lassie”. – House odwrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę.


Bajucha piąta: Shake it!

Wyciągnęła butelkę swojego ulubionego wina i nalała sobie kieliszek. Umoczywszy zaledwie w nim wargi odstawiła na nocny stolik i uśmiechnęła się do siebie. Na wspomnienie porannej rozmowy z Housem czuła miłe łaskotanie w brzuchu. Pochyliła wstydliwie głowę jak mała dziewczynka, która nabroiła i boi powiedzieć o tym rodzicom. Nagle usłyszała dźwięk telefonu. Odruchowo złapała jedną ręką za nóżkę kieliszka, a drugą za słuchawkę.
-Słucham.
-Tu Wilson.
-Stało się coś?
-Chodzi o House’a. On…
-Nie.
-Co?
-Nie. Nie pozwolę na kolejną operację wycinania mózgu, wydłubywania kawałków ciała czy prześwietlanie zdrowych ludzi.
-Ale to nie o to chodzi. Nie odbiera telefonów, po porannej rozmowie z tobą wyszedł i nie wrócił do szpitala. Jego motocykl stoi na parkingu, ale ani śladu właściciela.
Cuddy wypiła łyk wina i przygryzła wargę. – A kaczątka nie szukają go?
-Mają swoich pacjentów, ja także. Więc…
-Dobra, pojadę do niego. – Przerwała znużonym głosem i odłożyła słuchawkę. Dolała sobie wina i podeszła do szafy. Wciąż popijając włożyła na siebie ciemne spodnie i półgolf, spięła włosy na czubku głowy i zadzwoniła po taksówkę. Nie mogła prowadzić w takim stanie. Po kilku minutach znalazła się pod jego domem. Ostrożnie zapukała, ale bez skutku. Wygrzebała z torebki zapasowe klucze i otworzyła. Wnętrze było spowite w półmroku. Odrzuciła płaszcz na fotel i powoli przeszła w głąb mieszkania. Nagle usłyszała jak ktoś wchodzi. Z sercem w gardle odwróciła się i złapała za pierwszy lepszy przedmiot, którym mogłaby uderzyć napastnika. Kiedy udało jej się podejść do niego na wyciągnięcie ręki, zamachnęła się i uderzyła. Usłyszała łoskot przewracanych rzeczy, trzask szkła i głuche uderzenie ciała o podłogę. Oraz całą wiązankę przekleństw. Otworzyła szeroko oczy i zapaliła lampkę na stoliku.
-House?! Co ty tu robisz?
-To chyba ja powinienem zadać to pytanie. – Odparł gramoląc się z ziemi i masując skroń.
-O Boże, potrzebny ci jakiś okład. Ja…
-Nie, ja już nie chcę pomocy. Co ty tu robisz?
-Wilson powiedział, że nie ma cię w szpitalu… Podobno wyszedłeś rano i nie wróciłeś do szpitala zostawiając motor.
-Taaa, chciałbym. Przecież gdybym wyszedł, to… - Urwał patrząc na nią. – Cholera. Zabiję go.
-Co się stało? – Cuddy miała przerażenie w oczach.
-To był podstęp.
-Jaki podstęp? O co…
-Nieważne, idź już. Nie potrzebuję cie tutaj. Znalazłem się jak widzisz. – Uśmiechnął się krzywo popychając ją w stronę drzwi.
-Nie wyjdę, dopóki nie opatrzę ci tej rany na głowie. – Odparła wymijając go.
-Warto dodać, że powstała przez ciebie. – Mruknął kuśtykając za nią. Nie miał pojęcia dokąd poszła, ale kiedy usłyszał trzaskanie szuflad w sypialni, znalazł się tam w ułamku sekundy.
-Hola, hola! – Wrzasnął stając w drzwiach. – To mój teren.
-Cicho, już znalazłam. – Wyszeptała podchodząc do niego pełna skruchy. – Naprawdę przepraszam. – Wyciągnęła dłoń, by przyłożyć do jego skroni jałową gazę, ale złapał ją za nadgarstek.
-Poradzę sobie, dziękuję. – Mruknął. – Możesz już iść.
-Ale…
-Czy mogłabyś wyjść?
Cuddy popatrzyła na niego, a potem pocałowała go.
-Piłaś? – Spytał patrząc na nią podejrzliwie.
-Trochę. – Kąciki ust drgały jej, jakby zaraz miała się uśmiechnąć. Podeszła bliżej wyswobadzając swoją dłoń z jego uścisku, a potem przysunęła palce do jego twarzy i znowu go pocałowała. Czuł zapach perfum oraz mocny aromat jej ulubionego wina. Pogłębił pocałunek, ale wtedy ona oderwała się od niego. Popatrzył na nią ze zdziwieniem, a potem niepostrzeżenie złapał za klamkę zamykając Cuddy w sypialni. Szybkim ruchem przekręcił klucz w zamku i odsunął się pod ścianę korytarza.
-House, wypuść mnie, do cholery!
-Nie mogę.
-Jak to nie możesz?!
-Boję się, że znowu mi coś zrobisz. – Odparł dotykając skroni, a potem ust. Miał na nich szminkę. Skrzywił się.
-Wypuść mnie!
-Strzeżonego Pan Bóg strzeże. Poza tym… Nie wiem co przyszło by ci do głowy, gdybym pozwolił ci chodzić wolno. Jesteś pijana.
-Wcale, że nie! Wypuść mnie! Przysięgam, że kiedy stąd wyjdę, to policzę się z tobą!
Ale House już nie słuchał. Usiadł na kanapie w salonie gasząc przedtem światło.
Wszystko przez wino… - Pomyślał smutno.



_________________
Potrzebujesz bety? Pisz śmiało na gg:)

PostWysłany: Czw 20:19, 23 Lip 2009
Pinky
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 18 Mar 2009
Pochwał: 1

Posty: 150

Miasto: okolice Cze-wy
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

:D

bardzo mi się podobało czekam na dalszą część :):) :*:* :] :jupi: :jupi: :!: :!: :!: :D :D :) :o :lol: 8) :wink:



PostWysłany: Pon 11:54, 10 Sie 2009
xXcuddyXx
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 04 Sie 2009

Posty: 11

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

jejku, Pinky jesteś po prostu niesamowita :!: :!: :!:
Bajuchy są rewelacyjne, a przede wszystkim tak House'owe, że czytając po prostu mam to wszystko przed oczami! Zdanie po zdaniu, scena po scenie :jupi:
MORE!!! MORE!!! MORE!!!



_________________

jestem aniołem stróżem Guśki :D :* i Anielską Ciotką Nutt ikonki z własnej szafy FanArt (zapraszam na przymiarki;))

PostWysłany: Czw 21:06, 13 Sie 2009
Charlotte_May
Dermatolog
Dermatolog



Dołączył: 05 Sie 2009
Pochwał: 8

Posty: 915

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nie wiem jak to się dzieje, że na tym forum jest tyle utalentowanych ludzi! Ciągle odkrywam świetne fiki :D Wszystkie bajuchy są fantastyczne, każda utrzymana w innym tonie, a łączy je to szatańskie, ironiczne poczucie humoru, które uwielbiam. Niecierpliwie czekam na następne bajuchy, żeby móc się rozpłynąć z zachwytu i mieć banana na japie :P



_________________

"Successes only last until someone screws them up. Failures are forever"
"People get what they get. It has nothing to do with what they deserve"

PostWysłany: Pią 19:47, 14 Sie 2009
Bloody Mary
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 14 Kwi 2009

Posty: 274

Miasto: Torino
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Jestem strasznie ciekawa jak to zakończysz.Fajowa bajucha :mrgreen:



_________________
kiciaipanfu

PostWysłany: Pon 20:25, 25 Sty 2010
kiciaipanfu
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Gru 2009

Posty: 49

Miasto: gdzieś na świecie
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Pinky, mam ochotę Cię zabić... Jak można tak długo nie wstawiać nowej części?!



PostWysłany: Czw 19:35, 28 Sty 2010
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
- Małe kłamstwo nie zawadzi, jeśli chce się coś osiągnąć. – Cuddy podeszła bliżej. Widziała w jego oczach gniew, strach… I ulgę. Zaczęła się bać. – Nic Ci… - Greg nagle przygarnął ją do siebie, najmocniej jak potrafił. Przymknął oczy dziękując w duchu, że Lisa jest bezpieczna. Po chwili puścił ją, przybrał najsurowszy wyraz twarzy i wydarł się na całe gardło. Tak, by wszyscy słyszeli, nawet w najciemniejszych lochach i najwyższych niebiosach:
- Czy wyście pogłupieli?!

Mój ulubiony fragment. Takiego House'a lubię. Wrednego gbura, ale jednak człowieka.



_________________

"Everybody lies."
Huddy, Hilson, Hameron - yep!

PostWysłany: Pią 16:55, 29 Sty 2010
JaSzczurek
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 29 Gru 2009
Pochwał: 1

Posty: 123

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.04338 sekund, Zapytań SQL: 15