- Słyszałeś o tym balu? - zapytała Remy zwracając się do Foreman'a.
- No jasne! Idziemy razem, prawda? - odpowiedział wesoło.
- No jasne!
- Jakim balu? - zapytała Cam.
- Cześć Cameron! Nie słyszałaś o tym, że Cuddy organizuje imprezkę dla wszystkich pracowników szpitala? - zadał pytanie Eric.
- Nieee? - odparła zdziwiona Allison.
- Zacznie się jutro o 18. Cuddy wynajęła jakąś willę z basenem i kelnerów! Będzie super! Będziesz, prawda Cam? - zapytała Remy.
- No nie wiem..
- Będzie fajnie! Co ci zależy?! - namawiała przyjaciółkę Trzynastka.
- No..no dobrze. - zgodziła się zrezygnowana Cameron. - Tylko..nie mam się w co ubrać..
- Ja też nie - pójdziemy po pracy na zakupy! Tak! To świetny pomysł! Zakupy dobrze ci zrobią! I może pójdziemy do kosmetyczki, co?
- Remy, ale..
- Taaak! To znakomity pomysł! - ciągnęła dalej Remy, nie dając dojść do słowa Allison.
- No dobrze to wy sobie jeszcze pogadajcie czy coś, a ja muszę iść. - oznajmił Foreman całując Hadley w policzek, po czym wyszedł.
_________________________________________
- House? - zawołał Eric.
- Czego?! Nie widzisz, że śpię?! I puka się następnym razem! A jakbym tu coś robił, bardzo ważnego?! - pytał zdenerwowany Greg.
- House! Co ty ważnego możesz tu robić? - zapytał Foreman.
- Ehe Ehe?! MYŚLEĆ?! No dobra jak już wszedłeś to mów o co chodzi.. Tylko szybko! - ponaglał go Gregory.
- Jutro będzie imprezka na Green Street o 18, przyjdziesz?
- Nie. - odpowiedział bez namysłu House.
- Yy. Aha. - powiedział Eric, a następnie wyszedł.
"A może pójdę? Niieeee, to głupi pomysł. Wszyscy idioci tam będą.. Ci co mnie nie znają, pomyślą, że jestem jednym z nich, a ci co znają pomyślą, że już nie jestem dupkiem i cieszę się życiem..Lepiej nie iść. Nie, NIE PÓJDĘ! A może jednak...? Pójdę pośmieję się z tych świrów ze szpitala..." - rozmyślał House.
________________________________________________
- No widzisz? A ty nie chciałaś iść! - mówiła Remy.
- Dobrze ci zrobi taka imprezka. - przekonywał Eric. - Rozluźnij się i będzie dobrze!
- No dobrze spróbuję... - odpowiedziała Cameron, a następnie odeszła w stronę baru.
____________________________________________________
- Poproszę whisky.. - House usłyszał koło siebie głos.
- A pani tak popija i popija..? - zapytał Gregory. - Przy okazji: ładnie wyglądasz Cameron.
Rzeczywiście ładnie wyglądała. Miała na sobie niebieską, atłasową, długą suknię zakrywającą ją aż do podłogi. Włosy upięte w kok z luźno puszczonymi kosmykami przy twarzy. Makijaż świetnie dobrany do jej buzi - delikatny, podkreślający jej piękne oczy oraz usta. Na szyi miała srebrny łańcuszek, na którym powieszony był klucz wiolinowy.
- Hoo...Houuse? Co ty tutaj robisz, przecież nie lubisz imprez? - pytała zaskoczona faktem, iż Greg jest na imprezie.
- Nie, ŚWIĘTY MIKOŁAJ..A co nie mogę tu być?
- Nie, możesz.....tylko...to jest ostatnie miejsce w jakim spodziewałabym się cię zobaczyć.. - kontynuowała All.
- Whisky pijesz? Dwie poproszę! - zawołał do kelnera Gregory.
- Nie. Ja już idę. Głowa mnie boli. Cześć House. - pożegnała się z nim Allison, po czym zniknęła gdzieś w tłumie.
"Dlaczego? Dlaczego nie potrafiłem jej zatrzymać? Co ja robię? JA mam wyrzuty sumienia?! JA?! Nie wierzę! Co ta gówniara ze mną zrobiła..Ah ta dzisiejsza młodzież!" - myślał House.
________________________________________
"Co on tutaj robi?! Przecież nie lubi imprez!" - rozmyślała Cameron.
Usiadła przy basenie spoglądając na falującą wodę. Słychać było tylko cichą muzykę. Wszyscy byli w środku.
TUP TUP, TUP TUP, TUP TRZAAAAASSKKKK!!! PLUUUUUUSKKK! - usłyszała nagle.
- HOUSE?! - krzyknęła przerażona, po czym wskoczyła do wody. - Nic ci nie jest?
- Niee, nic! Pieprzona laska! - klnął Greg.
- Spokojnie juuż..
- Ale ty jesteś cała mokra..ale wciąż seksi bejbe - powiedział żartując po czym mrugnął śmiesznie okiem. - Mam coś dla ciebie, cały czas noszę to przy sobie.
- Moja obrączka? - zdziwiła się Cam.
- Przecież nie moja.. - powiedział po czym założył ją na palec Allison.
- Taak.. Moje marzenie. Ty zakładający mi obrączkę na palec..
- Chodź do domu, bo się przeziębisz. - odparł Gregory.
- Przecież mam przy sobie lekarza. - powiedziała Cameron.
- No niby tak, ale ja mam dziś wolne.
Po czym wyszli z basenu, wsiedli do samochodu House'a i pojechali do jego domu...
____________________________________
|