Czas pokaże 5/? [zawieszony]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Pochłonęłam to opowiadanie za jednym zamachem i jestem pod wielkim wrażeniem! Bardzo stonowana i klimatyczna narracja (z mocną nutą dekadencji!) sprawia, że Twojego tekstu się nie czyta, tylko chłonieeee! Arroch, pokazałaś, że drzemie w Tobie coś niesamowitego i właśnie to "coś" się objawiło :mrgreen:

Padam do stóp!



PostWysłany: Pią 15:50, 30 Sty 2009
rocket queen
Pumbiasta Burleska



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57

Posty: 3122

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Bardzo mi się podoba, ciekawy pomysł z tymi podróżami w czasie. Poza tym lekko i przyjemnie się czyta. Tylko nie zrób z tego losta :mrgreen:



PostWysłany: Sob 14:50, 31 Sty 2009
runiu
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 28 Gru 2008

Posty: 101

Miasto: Gorzów Wlkp.
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Krótko :x Poza tym, przecięłam pałę - wiem!!

„Jestem prawdziwie samotnym wędrowcem i nigdy całym sercem nie przynależałem do mojego kraju, domu, przyjaciół, a nawet najbliższej rodziny. W związku z tym nigdy nie zatraciłem dystansu i potrzeby izolacji.*”

- PRZEDAWKOWAŁEŚ VICODIN!!! – wrzasnął Wilson prawie wbiegając do Sali House’a.

- Jimmy proszę, mów ciszej, głowa mnie boli – szepnął diagnosta powoli wracając do siebie po ostatni spotkaniu z własnymi wspomnieniami. Onkolog tylko przewrócił oczami i usiadł na skraju łóżka, podając przyjacielowi profil toksyn i wyniki kilku innych badań. Przypomniał sobie, że tego dnia, kiedy po raz pierwszy odwiedził własne wspomnienia wziął kilka tabletek więcej. W końcu bolała go noga. Musiał coś z tym zrobić. Nie powiedział nikomu o tym co widział, bo nie spodziewał się, że przyczyna jego dziwnych wizji to przedawkowanie. Raczej sądził, że to egzotyczna choroba, którą zaraził się od pacjenta lub coś związanego z układem nerwowym.

- I myślę, że w wywiadzie nie powiedziałeś nam o wszystkim – wydedukował Wilson widząc zakłopotanie na twarzy przyjaciela – tak czy inaczej podamy Ci – tu onkolog rozpoczął wyliczankę, której House nie słuchał – i wszystkie objawy powinni ustąpić. Wypiszemy Cię do domu za jakieś trzy, cztery dni.

- Wilson, wyłącz kanał – Lekarz a włącz kanał – Przyjaciel House’a. Okey? – rzucił, niezbyt przyjaznym tonem, ale tylko dlatego, że właśnie sobie uświadomił, że wspomnienia zniknął. Zaraz! Czy on przed chwilą powiedział, że je polubił?

Onkolog widząc, że jego przyjaciel jest głęboko pogrążony w swoich myślach wyszedł z Sali bez słowa.

Zawsze po Vicodnie zmieszanym z alkoholem miał sny, których nie potrafił wyjaśnić. Nawet patrzenie w okno nie pomagało wymazać z pamięci różnych, rozmytych obrazów. Zwykle jego podróże w czasie związane były z nagłą utratą przytomności. Poza ostatnią. To był zwykły sen. Może tak naprawdę potrzebował Cuddy? I jego mózg sam, pod wpływem Vicodniu zaczął przywoływać wspomnienia? Czy po podaniu leków, wizje znikną?

Przeszyła go fala smutku. Nie wiedział dlaczego.

- Pieprzony Vicodin! – zaklął. Nie mógł okazać słabości, to się może obrócić przeciwko niemu. Może zniszczyć jego reputację, nad którą tak długo pracował. Ona jest ważniejsza, niż miłość, ważniejsza niż Cuddy.
Nazwał rzeczy po imieniu, ale co z tego, jak i tak nic nie zamierza zmieniać w relacjach z administratorką. Poza tym, nie miał pewności, że ona odwzajemnia jego uczucia, więc po co pakować się w kolejne bagno? Za mało mu ich w życiu było?

Ustaliwszy z samym sobą co dalej zamierza, przewrócił się na bok i zasnął, by powrócić we własne wspomnienia z czasów studiów.
Kiedy już znalazł się w sennym świecie, z przykrością stwierdził, że nie jest już studentem.

Szedł korytarzem Princeton-Plainsboro Teaching Hospital jako lekarz. Diagnosta, który nie mógł znaleźć sobie odpowiedniego miejsca na ziemi. Idąc, jeszcze nie wiedział kogo tam spotka, tak samo jak nie wiedział, że to miejsce zmieni jego życie. Uczyni go kaleką. Zmusi do rozstania ze Stacy. Ale dzięki niemu pozna Wilsona, znajdzie przyjaciół, którzy mimo pomiatania będą mu wierni, zawsze, nie zależnie od tego co powie czy zrobi. Nie patrząc na litery znajdujące się na drzwiach administratora szpitala, zapukał. Pierwszy i ostatni raz w życiu.

- Proszę! – usłyszał i powoli wszedł. Zobaczył kobietę, szukającą czegoś w najniższej szufladzie burka. Owa kobieta wydała mu się znajoma. Kiedy podniosła głowę nie miał wątpliwości, że to:

- Lisa Cuddy! – powiedział głośno.

- Greg House – stwierdzała i w tym momencie miała ochotę uciec jak najdalej z PPTH. – Co Cię tu sprowadza? – dokładnie wiedziała co, ale udawanie błogiej nieświadomej wydawało jej się najrozsądniejszym rozwiązaniem w tym momencie.

- A jak myślisz? – spuścił wzrok na podłogę, ich ostatnie spotkanie nie było za ciekawe. Mieli się spotkać. Miał zwiać z rodzinnej imprezy, przyjechać po nią, ale tego nie zrobił. Miał swoje powody. – Praca. – skończył. Wiedział, że Lisa nie zgodzi się go zatrudnić, nie po tym co jej zrobił.

Westchnęła. Miała dziwne wrażenie, że to usłyszał. Popatrzyła w sufit, by przeanalizować wszystkie argumenty: przeciw: był jej byłym kochankiem, zostawił ją bez słowa pożegnania, nie odzywał się kilka lat, był chamski, nie umiał dogadać się z pacjentami i wiele, wiele innych. Argumenty za: na piątym roku zdiagnozował więcej trudnych przypadków niż jej ówczesny personel razem wzięty.

- Okey, masz tę pracę, na razie na okres próbny.

Sen skończył się tak samo szybko jak zaczął. Niechętnie otworzył oczy. Bo przed nim stała Lisa Cuddy z wyraźnie niezadowoloną miną. W jednej sekundzie uświadomił sobie, że zostało mu przerwane ostatnie wspomnienie. Jak tylko leki zaczną działać, wszystko wróci do normy. Będzie tym samym chamskim dupkiem co przedtem.

Kiedy tylko zauważyła, że już nie śpi, wrzasnęła:

- Dlaczego to zrobiłeś?! Afera z Tritter’em niczego Cię nie nauczyła?!

*Albert Einstein



PostWysłany: Sob 22:07, 31 Sty 2009
Arroch
Jeździec Apokalipsy



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 7916

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

brawo :jupi: świetna kolejna częsć :)
czysta esencja Hałsowatości :)
bardzo dziękuję za te wszystkie dedykację ;) jesteś kochana :cmok:
zastanawia mnie tylko fakt dlaczego nie został dodany mój komentarz do poprzednich cześci? no cóż...
Kurde aż mi glupio....



PostWysłany: Sob 22:21, 31 Sty 2009
Madlen
Onkolog
Onkolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 4

Posty: 3092

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

świetne :mrgreen:
miło sie czytało,pozdrawiam i weny życzę :mrgreen:



PostWysłany: Sob 22:29, 31 Sty 2009
PartyPants
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Sty 2009

Posty: 17

Miasto: House Head (:
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

świetna część :D mam nadzieję że następna część będzie równie fajna, no i że się szybciutko pojawi :D



_________________


Moje siostrzyczki Nemezis i Sevir i nasza mamuta Maagda
Mój prywatny, jedyny i niezastąpiony kaloryferek Alan
Moja prywatna pisarka zÓych dobranocek, po których nikt nie zaśnie - Guśka

PostWysłany: Sob 23:31, 31 Sty 2009
nimfka
Nietoperek
Nietoperek



Dołączył: 13 Sty 2009
Pochwał: 30

Posty: 11393

Miasto: HouseLand
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nie będę się powtarzać. Napiszę tylko, że moje przedmówczynie dobrze piszą :mrgreen:



PostWysłany: Sob 23:39, 31 Sty 2009
rocket queen
Pumbiasta Burleska



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57

Posty: 3122

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Arroch, w tym fiku naprawdę rozwinęłaś skrzydła i TO widać :D. Czytało się...... co ja gadam ;)... pochłaniało się tą część bez opamiętania i przestanku :D! Doskonałe wytłumaczenie wizji (poor Hałś z jego niewyjaśnionymi marami narkotykowymi :hahaha:), wściekłość Wilsona i ten krzyk Cuddy na końcu. Ale - ykh - nauczyła go czegoś ta afera: House zawsze wygrywa :lol:.

Pięknie pokazałaś duszę House'a, jego obawę o reputację i to, że już się nie broni przed prawdziwym imieniem miłości. To, jak boi się skończenia tych snów, od kiedy leki zaczną działać... bo już nie będzie mógł śledzić początków rozwijającego się uczucia....... a my też nie :(... chyba, że cos wymyślisz, pliiiiiz ;) :mrgreen: .

A scena w gabinecie Cuddy, ich zaskoczenie i ta prośba o pracę? Genialne! Żałowałam, że realna Lisa tak szybko to przerwała, bo zauroczyłam się tą scenką... dlaczego ten odcinek był taki krótki? :P Pozdrawiam gorrąco :D :*******



_________________

"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"

Banner by Ewel
:zakochany:

PostWysłany: Nie 13:55, 01 Lut 2009
amandi
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 148

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Kolejny fajny odcinek, podobała mi się scena w gabinecie Cuddy :)
To House nie będzie już teraz miał tych wizji?



PostWysłany: Pon 20:04, 02 Lut 2009
runiu
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 28 Gru 2008

Posty: 101

Miasto: Gorzów Wlkp.
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

dla mnie bomba !!
:lol:
kiedy cd?? :P



PostWysłany: Pon 23:30, 02 Lut 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nie mam zupełnie weny, ale zmusiłam się do napisania kolejnego odcinka jest - nijaki. Niby coś tam chciałam przekazać, ale... :? bez weny piszę się strasznie ciężko. :cry:

P.S - cytat na początku wbrew pozorom nie jest przypadkowy :)

„W dniu wojskowego zamachu stanu słońce wstało promiennie – rzecz dość niezwykła, gdy wiosna dopiero początkuje nieśmiało.*”

Ostatni sen House'a związany z jego szefową był o ich wspólnej nocy. Tej dwa tygodnie po jego zatrudnieniu. Później wspomnienia zniknęły. House został wypisany do domu i leżał na kanapie wpatrując się w nieskazitelnie biały sufit z ukochanym Burbonem w ręku. Szybko doszedł do wniosku, że po ostatniej awanturze z Cuddy nie miał co liczyć nawet na przyjacielskie stosunki.

Dlaczego tak zareagowała? Czyżby jej zależało?

Uśmiechną się tylko pod nosem, biorąc kolejny łyk Burbona. Ułożył się wygodniej na kanapie i pozwolił myślom płynąć, nawet tym najbardziej absurdalnym.

Długo nie wytrzymał tego stanu. Wziął z półki książkę . Otarł z grubej warstwy kurzu. Pogładził palcami drewnianą okładkę odciąganą zielonym materiałem. Zatrzymał wzrok na srebrnych literach tytułu. Tak, ta książka była idealna na samotny wieczór. Piękne auta i cycate laski uśmiechały się do niego z zapisanych kartek.

Usiadł na kanapie. Wszedł w świat płatnych morderców i afrykańskich diamentów, by choć na chwilę zapomnieć o Lisie Cuddy.

W połowie opowieści spostrzegł, że za oknem świta. Zmęczony odłożył książkę, by wrócić do niej, jutro po pracy. Tym razem nic mu się nie śniło, oganiała go tylko ciemność.

O 7.35 Wilson próbował się do niego dodzwonić, ostatecznie, zostawił wiadomość o treści: „nie wiem, czy pamiętasz, ale sam chciałeś jak najszybciej wracać do pracy, więc miło by było gdybyś zjawił się dzisiaj przed 10”. Słysząc słowa przyjaciela zakrył uszy poduszką by zasnąć jeszcze chociaż na godzinę.

Jakiś czas później wyszedł z mieszkania nie ogolony i w pomiętej koszuli. Z piskiem opon ruszył w stronę szpitala. W końcu trzeba zdiagnozować jakiegoś idiotę, bo kto to zrobi jak nie on?

---

Jak w każdym szpitalu i w PPTH personel urządzał przyjęcia urodzinowe, gwiazdkowe, powitalne itd. Dla siebie i pacjentów. Ku uciesze House’a dziś któryś z kardiochirurgów obchodził okrągłe pięćdziesiąte urodziny – idealna okazja na darmowy obiad.

Krążył wśród gości jedząc ciastko z kremem. Słuchając świeżych plotek i szpitalnych news’ów. Cuddy pojawiła się tylko na chwilę, złożyć życzenia, podarować wspólny prezent od całego szpitala – zegarek i prześwietlić House’a chłodnym spojrzeniem, który odniósł dziwne wrażenie, że jej bluzka ma większy dekolt niż zwykle.

„Zwolnić House’a z przychodni na tydzień” głosił napis na żółtej karteczce przyklejonej do monitora w gabinecie administratorki. Diagnosta znał go już na pamięć, jednak lubił do niego wchodzić, gdy był pusty. Pogładził burko z ciemnego drewna wierzchem dłoni i usiadł na krześle wnikliwie przyglądając się barwionemu kawałkowi papieru. Ostatnie dwa wyrazy były podkreślone, jakby wiedziała, że może tu wejść i przeczytać a potem wykorzystać pewne informacje przeciwko niej. Słowo House poprawiała przynajmniej trzy razy, bo litery były dużo grubsze. Odsunął kartkę od twarzy na wyciągnięcie ręki doszukując się drugiego znaczenia. Nie znalazł.

Cuddy wpadła do gabinetu trzymając stertę śnieżnobiałych teczek w rękach. Zaszokowana widokiem diagnosty przy własnym biurku omal nie wypuściła ich z rąk. Duma szybko podpowiedziała jej co powinna zrobić. Położyła teczki po lewej stronie biurka.

- Awansowałeś? – zapytała – Dziwne, nikt mi o tym nie powiedział a jako administratorka szpitala, powinnam wiedzieć o takich rzeczach.

- Nie – opowiedział krótko House obracając się na krześle. Jakoś nie miał nastroju na kolejną kłótnie. Dziwne.

- Aha. A mogę wiedzieć co tu robisz?

- Przyszedłem poinformować Cię, że nie zjawię się w najbliższym czasie w przychodni, ale widzę, że to przewidziałaś – wskazał na żółtą karteczkę – tak więc nic tu po mnie, do zobaczenia Lisa. – wstał i ruszył do wyjścia.

- Zaczekaj! – krzyknęła, gdy był już przy drzwiach. – Jesteś pewien, że dasz radę pracować? Nie potrzebny Ci urlop? – troska o House’owe życie była ostatnimi czasy ważniejsza niż pacjenci, których mógłby uratować. Dziwne. Stwierdziła.

- Nie - po tych słowach wyszedł. Nie wiedział co ma myśleć o tej całej sytuacji, może Lisa nie jest na niego aż tak zła jak przypuszczał? Może naprawdę jej zależy. Znają się już tak długo, że trudno mu było odróżnić przyjacielski gest od dowodu bezwarunkowej miłości.

Kiedy wyszedł opadła na jeszcze ciepły, obrotowy fotel, wzdychając głośno. Może House nie jest na nią tak zły jak przypuszczała? Obyło się bez komentarzy na temat stroju… może wydoroślał? Może mu zależy? Chyba potrzebowała pomocy Wilsona, kto inny może uświadomić coś House’owi jak nie on?

Przypomniała sobie, jak poprosiła Greg’a o przysługę, a jednocześnie dyskrecję. Nie wygadał się… może rozumiał jakie to dla niej ważne. Ostatnio ściągnął biurko, przy którym teraz siedziała. W tej chwili trudno jej było odróżnić przyjacielski gest od bezwarunkowej miłości.

Całe życie myślała, że ma czas na zrobienie kariery, założenie rodziny, że na wszystko przyjdzie odpowiednia pora. Żałowała, że nie wiedziała wtedy jak bardzo się myli. Teraz tak naprawdę w jej życiu był tylko on – Greg House, który nieświadomie stawiał, że jej dni przestawałby smutne. Skoro jej podwładny nic z tym nie robił, czas najwyższy by Lisa Cuddy wzięła sprawy w swoje ręce. Bo czas nie stoi w miejscu i nie czeka na spóźnialskich – płynie i to dużo szybciej niż się wydaje.

* Isabel Allande „Dom Duchów”


:sciana: tragedia - wiem :sciana:
w przypływie weny stworzę coś lepszego :)



PostWysłany: Czw 0:52, 05 Lut 2009
Arroch
Jeździec Apokalipsy



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 7916

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

no może faktycznie ta część troszkę słabsza od poprzednich ,ale z weną czy bez zawsze potrafisz wyjsć z sytuacji obronną ręką :)
Nie potrzebnie aż tyle panikowalaś. Bo tekst jest bardzo dobry.
Zastanawiam się czy dobrze rozumię funkcję tego cytatu... chodzi o to ,że ta wiosna ma oznaczać relacje house-cuddy ( to zdanie mnie jakoś naprowadziło w tym kierunku: "Lisa Cuddy wzięła sprawy w swoje ręce. Bo czas nie stoi w miejscu i nie czeka na spóźnialskich – płynie i to dużo szybciej niż się wydaje. " czyli , ze to zaczyna powoli się rozwijać? ( dobra to tylko takie moje luźne spostrzeżenie :pokazal jezyk: )
A tak w ogóle to ciekawi mnie co też ta Cuddy ma zamiar zrobić ? :>



PostWysłany: Czw 1:23, 05 Lut 2009
Madlen
Onkolog
Onkolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 4

Posty: 3092

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Madlen pisanie tej części to była straszna męka :? nie wiem czemu ale coraz rzadziej widzę Huddy :? w sumie jestem na etapie: "nie mogę sobie wyobrazić żadnego ship'a nawet jeśli bym chciała" i nie wiem z czego to wynika :? mało tego, obawiam się, że ten fick nie doczeka się szczęśliwego zakończenia :? sory...

tak, wiosna miała oznaczać relację Cuddy-House :]

Dodano 10 godzin 52 minut temu:

Postanowiłam, że nie będę pisać takiego zakończenia, jakie chciałam stworzyć jeszcze wczoraj, bo pierwotnie miałam zupełnie inny zamysł jeśli chodzi o tego fick'a. Tak więc tekst poczeka na lepsze czasy i lepszy pomysł na zakończenie i dalsze części :mrgreen:



PostWysłany: Czw 12:24, 05 Lut 2009
Arroch
Jeździec Apokalipsy



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 7916

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

a mi sie podobało :mrgreen:
zobaczymy co ta Cuddy uczyni :mrgreen:
dużo weny życzę :D



PostWysłany: Czw 13:20, 05 Lut 2009
PartyPants
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Sty 2009

Posty: 17

Miasto: House Head (:
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

mi też się podobało - może nie było tyle akcji i emocji, co zazwyczaj, ale czytało się z dużą przyjemnością :mrgreen: ...

Oczywiście, że było drugie znaczenie: skoro jego nazwisko było pogrubione, to chyba nie w celu jego utrwalenia - taką osobę trudno zapomnieć :lol:...

to, że House wszedł do jej biura, myślał o niej; to, że ona się o niego troszczy i...uświadomiła sobie najważniejszą rzecz w życiu......... że weźmie sprawy w swoje ręce........ czekam na następną część *przyzywa :lepsze czasy" ;)* :************* cudne :)



_________________

"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"

Banner by Ewel
:zakochany:

PostWysłany: Pią 17:28, 06 Lut 2009
amandi
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 148

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.04504 sekund, Zapytań SQL: 15