"Decyzja" & "Dwa razy"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

"Decyzja" & "Dwa razy"




Cytat:
też dawne. najdawniejsze xD


DECYZJA - myśli Cuddy

To już koniec, House. Odchodzę. Po naszej ostatniej kłótni coś we mnie pękło. Powiedziałeś wtedy o to jedno słowo za dużo. Kiedy chciałam wyjaśnić sytuację, wyszedłeś. W pustym domu o ściany obijał się trzask zamykanych drzwi.

Dobrze wiesz, że to nie ja zawiniłam. Moje zarzuty mogły boleć, ale twoje raniły. Dogłębnie i mocno. Szczególnie, że były bezpodstawne.

Zostałam sama. W zimnym pokoju, otoczona zimną obojętnością. Ciebie nie było. A ja ci zaufałam. Ufałam tak bardzo, że zawierzyłam ci na ślepo, nie zważając na to, co przyniesie los. W tym była moja wina.

Gdyby nie ten pocałunek, którym obdarzyłeś mnie właśnie wtedy, gdy najbardziej potrzebowałam czyjejś bliskości, może nic by się nie potoczyło w tym kierunku, co teraz.

Ale ty to zrobiłeś. Uświadomiłeś mi, że nie jestem samotna. Że kiedy będzie naprawdę źle, TY się pojawisz.

Zapomniałeś tylko o jednym. A kiedy będzie naprawdę dobrze? Zawsze wynajdowałeś jakieś nieistniejące problemy. Szukałeś wymówek, bo uważałeś, że nie zasługujesz na szczęście. Nie zwracałeś uwagi na to, że nie tylko siebie tym unieszczęśliwiasz. Kochałam cię, idioto. Kochałam cię bez względu na twoje „odchyłki od normy”. Kochałam twoją okaleczoną nogę, kochałam twoje usta, dotyk twojej dłoni na moim policzku, twój wzrok na moim dekolcie, twoje niezmienne komentarze na temat mojego tyłka i twoje niebieskie, wpatrujące się w moje, oczy.

Teraz pakuję swoje rzeczy. W czarną otchłań walizki wrzucam oddarty kawałek wspólnej przeszłości. Nie zostawię ci żadnego listu. Kiedy wyjadę, zadzwonię. Przepraszam, House. Nie mam… nie mam chęci, by rzucić ci to prosto w twarz i patrzeć, jak znowu powoli się rozpadasz na tysiące zrozpaczonych kawałków, przeświadczonych, że nie mogło być inaczej.

Gdybyś wczoraj postąpił inaczej…

Patrzę na nasze zdjęcie i łzy napływają mi do oczu. Bo ja cię nadal kocham, Greg. I kto wie, czy to nie jest najważniejsze. Kto wie, czy dla ciebie znowu bym…

Podnoszę głowę, słysząc znajomy odgłos klucza przekręcanego w zamku. Wchodzisz, dziwnie zgaszony i niepewny. Niepewny tego, czy twoje krzywdzące słowa nie przesądziły o wszystkim.

Zdziwiony patrzysz, jak stoję z walizką w ręku. Otwierasz usta, zapewne chcąc wygłosić jedną z twoich ironicznych sentencji. Odwracam się i zaciskam zęby. Właśnie tego chciałam uniknąć. Twoich wyrzutów i pełnego wzgardy pożegnania. A potem otrzymania telefonu, że leżysz w salonie, nieprzytomny z przedawkowania.

Kładę zdjęcie na biurko, naszymi twarzami do dołu. Chcę, żebyś wiedział. Żebyś poczuł to, co ja czułam wczoraj wieczorem.

I wtedy mnie dotykasz. Twój oddech delikatnie muska mój kark. Odgarniasz mi włosy, drugą dłoń kładąc na moim brzuchu. Nic nie mówisz, ale to wystarczy. Wiem, ile cię kosztuje okazanie słabości. Tego, że chcesz, żebym została.

Nasze dziecko… Kopnęło… Od czasu nieudanej adopcji Joy, zająłeś się mną. Byłeś na każde moje skinienie, choć na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło. Nawet czujny jak zawsze Wilson tego nie dostrzegł. Nie dostrzegł tego, że po 20 latach na nowo siebie odkryliśmy.

I że nie wolno nam tego zniszczyć.

Podjęłam już decyzję. Jeszcze zanim usłyszałam twoje ciche, ale przepełnione szczerością i bólem, „przepraszam”…

Odwracam się i zarzucam ci ręce na szyję. Śmiejesz się, a nasze dziecko porusza się, słysząc twój głos.

Przecież każdy ma prawo cofnąć to, co zostało powiedziane, jeśli naprawdę tego żałuje. Ty żałujesz. Ja też.

Przecież nie można wymazać z pamięci dobrych chwil, które swą przewagą przyćmiewają złe. Momenty, w których ciągniesz mnie za rękę i przewracasz, żądając stanowczo, żebym została w łóżku. Momenty, w których gonisz mnie po całym domu, wymachując laską i wściekając się o brak obiadu. Momenty, w których wkładasz mi do ust winogrona, a zaraz potem szukasz ich tam językiem. Momenty, kiedy całujesz mój powiększający się stopniowo brzuch. Momenty, kiedy po prostu, ot tak, klepiesz mnie w tyłek, przerywając spotkanie z inwestorami.

Zasługujesz na szczęście, House. Niewiele osób ma zaszczyt być przy tobie tak blisko, jak ja teraz. Już dwa lata jesteśmy razem. Dwa najcudowniejsze lata mojego życia. Poprawiasz mnie. Naszego życia.

Daję ci kolejną szansę. Może dzięki tym iskrzącym się kłótniom i gwałtownej namiętności jeszcze się sobą nie znudziliśmy. I nie znudzimy, House. Za 5 miesięcy zadba o to jeszcze jedna osoba. Nadzieja.

Zostanę, Greg. Kocham cię tak, że tego nie da się z niczym porównać.

Chyba, że z twoją miłością do mnie…


DWA RAZY - myśli House'a

Wirowałem. Spadałem razem z podejrzanymi, białymi pastylkami. Nie na dno, bo tam już byłem. Wyciągnęła… a raczej próbowała mnie z niego podnieść jedna kobieta. Kobieta, której byłem winien wszystko. Która przez jakiś czas zdołała ze mną wytrzymać. Zdołała – bo to już się skończyło.

Wściekły na to wirowanie, siedzę przed barem, wpatrując się ponuro w kolejną opróżnioną szklankę. Kelner, widząc to, szybko podchodzi, sprawnie nalewając następną porcję. Złocistobrązowy trunek rozpryskuje się na szkło: jakby zdziwiony, że niewidzialna tafla go powstrzymała, jeszcze przez chwilę drga w agonii, próbując się utrzymać, ale nie daje rady i bezradnie się osuwa, bez przerwy uparcie twierdząc „nic mi nie jest. Nic się nie stało”…

Nie rozumiem, w jaki sposób do tego doszło. Kłótnia z tobą była taka jak zawsze. Byłaś spokojna, choć twoje dłonie drżały. Ja stałem, opierając się z bolesnym wysiłkiem na lasce i krzyczałem. Już nawet nie pamiętam, co. Powiedziałaś coś – i wtedy puściła ostatnia tama samokontroli. Wbiłem ci nóż w serce. A kiedy - nie wiem, dlaczego – chciałaś zacząć od nowa, wyszedłem.

Byłem ostatnim dupkiem. Ze wszystkich mężczyzn na świecie musiałaś wybrać właśnie mnie: zgorzkniałego, wrednego kalekę.

Nie winię cię za to. Być może miłość uczyniła cię ślepą. To ja powinienem był w ogóle do tego nie dopuścić. Tamtej nocy powinienem był odejść, zanim zetknęły się nasze wargi. Nie po, uciekając od odpowiedzialności.

Zaraz potem wszystko się zmieniło. Nie mogłem pozwolić, żebyś samotnie cierpiała, choć dokładałem wszelkich starań, żeby nikt tego nie zauważył.

Stałem się dwa razy bardziej złośliwy, dwa razy trudniej było przebywać ze mną w jednym pokoju i dwa razy szybciej ubywało Vicodinu z opakowania.

Mimo to i tak każdego dnia spoglądałem na drzwi, wyczekując, aż przez dziurkę od klucza zacznie przeciekać pseudo – psychoanalityzm Wilsona. Jednak nic takiego się nie stało. Drzwi się uchyliły, ale – zamiast onkologa – stanęłaś w nich ty. Już wtedy wiedziałem, że jeśli zrobimy krok dalej, nie będzie odwrotu. Podjęliśmy ryzyko. A raczej – ty podjęłaś, Cuddy, bo ja od początku wiedziałem, że to nie będzie trwać wiecznie. Nie ze mną.

Po naszej kłótni przenocowałem u Wilsona. Jego szczęście, że nie odezwał się ani słowem – mimo widniejącego w jego oczach zaskoczenia – bo ledwo nad sobą panowałem.

Wiedziałem, że przesadziłem. Ale wierzyłem, że mnie znasz. Że wiesz, że ja tego tak naprawdę nie myślałem. Ale twoją decyzję o tymczasowym odcięciu się ode mnie, również uznałbym za słuszną. I tak byś odeszła. Może lepiej teraz niż później, kiedy wszystko znacznie bardziej się skomplikuje. Żebyś o mnie nie zapomniała, rzucę ci na drogę coś typowo w moim stylu.

Podchodzę do drzwi, za którymi kiedyś rozpościerało się nasze małe królestwo. Teraz nie wiem, co się z nim stało.

Otwieram – i widzę ciebie, jak stoisz zdecydowana z walizką w ręku. Chcesz odejść, to zrozumiałe. Ale nie spodziewałem się, że zrobisz to w taki właśnie sposób. Że wybierzesz wyjście po angielsku.

Próbuję cię spytać, dlaczego właśnie tak, bez pożegnania, skrycie… ale ty się odwracasz, jakby nie mogąc znieść mojego widoku.

I dokładnie w tej chwili dociera do mnie, że nie mogę cię stracić. Że nie mogę WAS stracić. Że nie mogę stracić chwil, kiedy włóczysz się za mną z pokoju do pokoju, przypominając, że nawet deszcz żywego ognia z niebios nie zwolni mnie od dyżuru w przychodni. Chwil, w których budzisz mnie w środku nocy, żądając puszki karmelu i kiszonych ogórków. Chwil, gdy drażnisz się ze mną, odsuwając coraz dalej truskawkę unurzaną w bitej śmietanie. Chwil, w których śpisz rozkopana, oddychając spokojnie, i kiedy, najzwyczajniej na świecie, bez powodu się na mnie obrażasz.

Taka tęsknota to chyba… to chyba jest miłość. Kocham cię, Lisa… Więc nie odstawiaj takich numerów z wyprowadzką.

Delikatnie zabieram włosy z twojej smukłej szyi. Gdy przechylasz głowę, w oczy rzuca się ciasno opięty brzuch. Dotykam go i jednocześnie czuję kopnięcie naszego dziecka. Uśmiecham się mimowolnie. Widać, że stoi po stronie tatusia. Jeszcze tylko nie wiem, co myśli jego mama. Więc na wszelki wypadek przepraszam. Nie chcę, żebyś odchodziła, Cuddy. Jeśli te dwa ostatnie lata coś dla ciebie znaczyły, ty też nie możesz tego chcieć.

I wreszcie odwracasz się i mnie obejmujesz. Szepczesz mi w ucho niezrozumiałe słowa, których znaczenie ucieka gdzieś po drodze. To nie jest, tak, że znowu cię nie słucham. Bo zostaje sens. Sens miłości.

Dlatego nie masz prawa sobie tego zawłaszczać, twierdząc, że zmieniłem twoje życie. Każdy dobry (i przekupiony, bo sam twój widok oczarowałby nawet najbardziej obiektywnego i surowego) sędzia skazałby cię za kradzież i oszustwo. Bo nie tylko twoje Zycie się zmieniło. Moje też. Nasze życie.

Żałuję, że cię skrzywdziłem, a wiesz, jak trudno przychodzi mi okazywanie uczuć. Jeśli naprawdę mnie kochasz, wybaczysz mi. Bo ja teraz dwa razy mocniej kocham ciebie - i naszą małą córeczkę. Postarajmy się tego nie zepsuć. I nie przesłodzić. Bądźmy sobą. Bądźmy razem…

P.S. Nie podsłuchuj mnie, Wilson!!
[/quote]



Autor postu otrzymał pochwałę.

_________________

"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"

Banner by Ewel
:zakochany:

PostWysłany: Pią 21:52, 26 Gru 2008
amandi
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 148

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

WOW! WOW! I jeszcze raz WOW! Te słowa najlepiej oddają mój stan, po przeczytaniu Twojego fika. Tak cudownie ubrałaś w słowa wszelkie myśli, emocje, uczucia, sentymenty, przeżycia postaci, że... autentycznie wbiłaś mnie w fotel! Jestem pod przeogromnym wrażeniem! :prosze: :prosze: :prosze:



PostWysłany: Pią 22:06, 26 Gru 2008
rocket queen
Pumbiasta Burleska



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57

Posty: 3122

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cudne! Nasuwa mi się takie zdanie, które zawsze powtarza moja babcia "Miłość Ci wszystko wybaczy..." :) Ślicznie :D Jestem pod wrażeniem nie pamiętam już, który raz :)



_________________
Marilyn
"Jeśli reguł moralności nie nosisz w sercu, nie znajdziesz ich w książkach..."
"... miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj.."-
Paulo Coelho
"Miłość prawdziwa zaczyna się wtedy, gdy niczego w zamian nie oczekujesz..."-Antoine de Saint-Exupéry

PostWysłany: Sob 12:12, 27 Gru 2008
minnie
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 24 Gru 2008

Posty: 62

Miasto: Szczecin
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Już wcześniej czytałam te dwa opowiadania i szalenie mi sie podobały.
Teraz też przeczytałam je ze ściśniętym żóładkiem, choć znałam zakończenie
Pięknie opisujesz wewnętrzne monologi, ich wewnetrzna walkę o siebie i o drugą osobę.
Dzięki.



_________________
ikonka od woźnego rocket queen

FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików

PostWysłany: Sob 17:30, 27 Gru 2008
Lupus
Kot Domowy



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5

Posty: 3179

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

również juz to wczesniej czytałam ale jakoś zawsze mam ochote wracać do tego fika,gratuuje kawał dobrej roboty



_________________

PostWysłany: Sob 7:59, 16 Maj 2009
janeczka85
Stomatolog
Stomatolog



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1
Ostrzeżeń: 1

Posty: 576

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Aaaawwww ^^ Świetne ;)



PostWysłany: Pon 9:24, 06 Lip 2009
handzia
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 01 Lip 2009

Posty: 41

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

amandi napisał:
Chwil, w których budzisz mnie w środku nocy, żądając puszki karmelu i kiszonych ogórków.


Cały ten fik zwalił mnie na kolana

P.S.Ten zacytowany fragment podoba mi najbardziej



_________________
kiciaipanfu

PostWysłany: Wto 19:58, 26 Sty 2010
kiciaipanfu
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Gru 2009

Posty: 49

Miasto: gdzieś na świecie
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.03959 sekund, Zapytań SQL: 15