|
|
Długa droga do domu [u]
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 Następny
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
|
kurcze ale ten fick jest realny. T. dobra robota :)
PS. Powinni Cię zatrudnić do pisania scenariuszy w Housie :D
|
|
_________________
Znalazłam siostrę- sylrich my sis forever :*
"When the land slides and when the planet dies, that's when I come back to you"
Wysłany:
Pią 8:26, 15 Maj 2009 |
|
kasia2820
Reumatolog
Dołączył: 21 Sty 2009
Pochwał: 3
Posty: 1087
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
kasia2820, oj tak :D
T., :brawo: należą Ci się :wink:
|
|
_________________
Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:
Wysłany:
Pią 15:26, 15 Maj 2009 |
|
zaneta94
Grzanka
Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30
Posty: 11695
Miasto: Dziura zabita dechami :P
|
Powrót do góry |
|
|
|
Piękne ;p
|
|
Wysłany:
Pią 15:33, 15 Maj 2009 |
|
Roka007
Student medycyny
Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 13
|
Powrót do góry |
|
|
|
Rozdział piąty: Ból
Ból zasnął we mnie już z cicha,
Jak dziecię krzykiem zmęczone;
Łzy na dno duszy kielicha
Spływają niepostrzeżone.
Wszystkie żywota gorycze
Zamknąłem w sercu jak w grobie;
Niech drzemią w nim tajemnicze.
Nie mówiąc światu o sobie.
Adam Asnyk
Najpierw myślał, że to sen. Ktoś w jego śnie krzyczał niemiłosiernie, jakby obdzierali go ze skóry. Potem, przyszło przez jego myśli, że przecież nic mu się nie śniło. Drugim wytłumaczeniem mógł być fakt, że leży zalany w trupa, na kanapie w mieszkaniu House`a. Może wypił tak dużo, że miał omamy słuchowe. Przykrył kocem głowę i leżał tak przez chwilę. Nagle, dotarło do niego, że to krzyk House`a.
James Wilson zerwał się na równe nogi i odbijając się od mebli, szukał po omacku drogi do sypialni przyjaciela. W końcu, udało się mu dłonią natrafić na kontakt. Ostre światło oślepiło go na moment. Litry alkoholu, który jeszcze nie zdążył wyparować z jego ciała, szumiały w głowie niemiłosiernie, a na dodatek ten krzyk. Przejmujący i wibrujący pod czaszką, krzyk wijącego się z bólu człowieka.
Zrozumiał to zanim jeszcze go zobaczył. House leżał na podłodze obok łóżka, ściskając dłońmi udo. Co chwilę, jego ciałem wstrząsały napady bólu, który rzucał nim na wszystkie strony. Widok wykrzywionej cierpieniem twarzy i oczu przyjaciela, w których czaiło się szaleństwo, sprawił, że natychmiast otrzeźwiał.
- House! Co się dzieje?! House! – uklęknął przy nim i położył dłoń na czole. Było rozpalone.
- Potrzebuje morfiny… – diagnosta zdołał wykrztusić przez zaciśnięte zęby.
Wilson wiedział, że nie ma czasu na myślenie. Bez wahania sięgnął po telefon i wykręcił numer do Cuddy.
***
Kiedy zadzwonił Wilson, jeszcze nie spała. Nie mogła przestać o nim myśleć. Bolesna świadomość tego, że był tak blisko, kilka kilometrów od niej, a jednocześnie chyba dalej niż kiedykolwiek wcześniej, spędzała jej skutecznie sen z powiek. Obwiniał ją o to, co się stało, choć i bez tego czuł się wystarczająco winna. Przecież nie mogła wiedzieć, że wyobraził sobie ich seks! Przecież nie mogła przewidzieć, że on całkiem serio proponował jej wspólne zamieszkanie. Gdyby mogła cofnąć czas, gdyby nie powiedziała w złości, że nic ich nie łączy…
Wracała do jego mieszkania z bijącym sercem. Nie miała pojęcia, co tam się stało, ale dawno nie słyszała takiego przerażenia w głosie Wilsona. Kiedy James otworzył jej drzwi, wiedziała, że jego niepokój był uzasadniony. Z głębi mieszkania dochodził jęk ogarniętego bólem człowieka. Słyszała go nie raz, kiedy praktykowała na ER i przywozili ludzi z wypadków z odciętymi kończynami, złamaniami. Czuła jak ciarki przebiegają jej po plecach. Wręczyła Wilsonowi nosidełko, w którym spała Rachel i skierowała się w stronę sypialni.
Leżał w tej samej pozycji, w jakiej zostawił go Wilson. Tylko teraz oczy miął zamknięte i nie krzyczał już. Uklęknęła obok i sprawdziła puls. Był stabilny.
- House! Słyszysz mnie? – potrząsnęła go za ramię. - Co się dzieje? Boli?
- Nie. Gilgocze – powoli, z trudem otworzył oczy i spojrzał na nią. – Zrobisz mi ten cholerny zastrzyk, czy będziesz stać i się przyglądać? – wymamrotał słabym głosem.
- Nie mogę ci go dać. Jesteś po odwyku, wiesz o tym – starała się mówić spokojnie, delikatnie gładząc dłonią jego szorstki policzek.
- Daj mi ten zastrzyk! – wycharczał żałośnie i chwycił ją mocno za rękę.
- Wytrzymasz – Cuddy starała się, żeby jej głos brzmiał stanowczo i zdecydowanie. W środku była jednak całkowicie rozbita. Chciała mu pomóc. Chciała jakoś mu ulżyć, ale morfina nie załatwiała sprawy. Koniec jednego uzależnienia, byłby początkiem drugiego. I tylko serce krajało jej się na widok błagania w jego oczach.
Kiedy po godzinie ból zelżał, przenieśli go na łóżko. House, wyczerpany walką, w końcu zasnął, nie wypuszczając z rąk dłoni kobiety. Cuddy też była zmęczona. Nadmiar emocji i brak snu dały o sobie znać.
- Jedź do domu. Już trzecia – głos Wilsona wyrwał ją z zamyślenia.
- Zasnął. Powinien spać do rana.
- Przepraszam, że cie ściągnąłem. Spanikowałem. Byłem pijany. Nie wiedziałem, co robić.
- Dobrze, że zadzwoniłeś. Jakbyś podał mu morfinę… - Cuddy zawiesiła głos, nie chcąc dopuścić do siebie myśli o ewentualnych konsekwencjach.
- Najgorsze, że to może się powtórzyć. Teraz bierze tylko lekkie leki przeciwbólowe. Tak jak mówiłaś, opiaty potęgowały poczucie bólu. Ale efektem detoksu, są te napady… – W głosie przyjaciela słychać było nieskrywana troskę. - A to znaczy, że nie może zostać sam. Ktoś musi przy nim być. Przynajmniej w najbliższym czasie. Pójdę po Rachel.
Cuddy patrzyła na śpiącego mężczyznę. Wiedziona nagłym pragnieniem, pochyliła się i pocałowała House`a delikatnie w usta. Wargi miał ciepłe i miękkie. Dokładnie takie, jaki wyryły się w jej pamięci.
(na kolejna cześć będziecie musieli poczekać do niedzieli lub poniedziałku)
|
|
_________________
Wysłany:
Pią 15:53, 15 Maj 2009 |
|
T.
Mecenas Timon
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37
Posty: 2458
|
Powrót do góry |
|
|
|
T., przybiegłem tutaj prosto z kolacji, aby przeczytać nową część. Jak zwykle pięknie. Ten fragment aż promieniuje bólem fizycznym.
Cytat: | House, wyczerpany walką, w końcu zasnął, nie wypuszczając z rąk dłoni kobiety. |
A to bardzo mi się podoba, bardzo proste, a tyle mówi :)
|
|
_________________
http://www.youtube.com/watch?v=q58_1bCh2ig&feature=related
Wysłany:
Pią 16:15, 15 Maj 2009 |
|
Athreas
Immunolog
Dołączył: 15 Mar 2009
Pochwał: 5
Posty: 1154
Miasto: Szczecin, ale czasem zawiewa mnie gdzie indziej//Waw
|
Powrót do góry |
|
|
|
T. cudne :) :*
a dlaczego, aż do niedzieli. O boziu tak długo. Kobieto bedziemy jak na odwyku :)
|
|
_________________
Znalazłam siostrę- sylrich my sis forever :*
"When the land slides and when the planet dies, that's when I come back to you"
Wysłany:
Pią 17:03, 15 Maj 2009 |
|
kasia2820
Reumatolog
Dołączył: 21 Sty 2009
Pochwał: 3
Posty: 1087
|
Powrót do góry |
|
|
|
obecnie przemeczam sie jak house chcem kolejnej czesci fika.
|
|
_________________
Wysłany:
Pią 17:21, 15 Maj 2009 |
|
janeczka85
Stomatolog
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1 Ostrzeżeń: 1
Posty: 576
|
Powrót do góry |
|
|
|
Cudo.; *
Do niedzieli?
istna męka..
No,ale jak mus to mus.:D
|
|
Wysłany:
Pią 17:26, 15 Maj 2009 |
|
Hania
Student medycyny
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 29
|
Powrót do góry |
|
|
|
Super :D
Ale od Hous'a powiało chłodem w stronę Cuddy,aż mi się zimno zrobiło.
Nie no jak ja wytrzymam do niedzieli :cry:
|
|
Wysłany:
Pią 20:36, 15 Maj 2009 |
|
martusia14
Lekarz rodzinny
Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 314
Miasto: Toruń
|
Powrót do góry |
|
|
|
:mdleje: To jest cudne!! I w dodatku takie realistyczne... Ale nie chcę, żeby House tak cierpiał z miłości... Niedobra Cuddy :lanie: Mam jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze :)
To rzeczywiście balsam na moje biedne, Hudzinkowe serducho... Taki narkotyk zastępczy do września ;) Ale jak ja wytrwam do jutra :hmmm: ??
|
|
_________________
Banner by Ewel. Savvy??
"Mówią, że niektórych gwiazd, które widzimy na niebie, tak naprawdę już
tam nie ma. Ich światło płynie do nas przez miliony lat,
a my patrząc na niebo, spoglądamy w przeszłość, w minioną chwilę,
kiedy gwiazdy wciąż tam były. „Co robi gwiazda, gdy przestanie świecić?" -
pytam samego siebie. «Może umiera?». «O, nie!» - odpowiada głos w mojej głowie.
«Gwiazda nigdy nie umiera. Gwiazda po prostu zamienia się w uśmiech. "
M.J.
Wysłany:
Sob 10:43, 16 Maj 2009 |
|
ola2523
Stomatolog
Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 537
Miasto: Krotoszyn
|
Powrót do góry |
|
|
|
Cytat: | Wiedziona nagłym pragnieniem, pochyliła się i pocałowała House`a delikatnie w usta. |
*rozpłynęła się*
|
|
_________________
Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:
Wysłany:
Sob 12:10, 16 Maj 2009 |
|
zaneta94
Grzanka
Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30
Posty: 11695
Miasto: Dziura zabita dechami :P
|
Powrót do góry |
|
|
|
Człowiek wyjeżdża na kilka dni a tu T. już wstawia dwie nowe częśći... Łii! Przeczytałam i...
Wiesz co? Twoje dialogi się poprawiły - tym razem nie mam się do czego przyczepić, wszystkie są cudne. Takie prawdziwe, przemawiajace do mnie. Każde słowo jest tam na swoim miejscu, każde najmniejsze słowo - a mi własnie tych słów brak. Bo nie wiem co mam Ci napisać, co jeszcze napisane nie zostało. Że to pięne, trzymajace w napieciu, grające na uczuciach, spychające w szpony strachu i zniecierpliwienia? Przecież to wszystko już wiesz. Czekam na następoną część i trzymam kciuki za Twojego wena, bo ja chcę wiedzieć co dalej. Ból zbliża do siebie... prawda? Co będzie dalej, jak to się skończy? NO ja... Ja chce wiedzieć po prostu. Teraz, zaraz, już, o. Szybciutko zaspokoisz moją ciekawość i głód huddy - ficków, prawda...?
Pozdrawiam :*
|
|
_________________ "Może wariaci to tacy ludzie, którzy wszystko widzą tak, jak jest, tylko udało im się znaleźć sposób, żeby z tym żyć."
W. Wharton "Ptasiek"
Wysłany:
Nie 19:36, 17 Maj 2009 |
|
scribo
Kochanka klawiatury
Dołączył: 25 Lut 2009
Pochwał: 12
Posty: 748
|
Powrót do góry |
|
|
|
Cześć szósta: Drobne zmiany
Zapomniałem słów
Zamkniętych na strychu
I idąc
Cieszę się ciszą
Kwiaty
Jak co roku
Kołyszą biodrami
Tańcząc dla pszczół
Wiatr znów się odmienił
Zanim otworzył oczy, zastanawiał się dobra chwilę gdzie on właściwie jest. Wydawało mu się, że kładł się spać do własnego łóżka. Ale potem przyszedł ból. A wraz z nim kobieta. Ta sama, która była przy nim w najtrudniejszych chwilach w szpitalu. Tak samo jak tam, trzymała jego dłoń, mówiła uspokajającym głosem, gładziła jego policzek aż nie zasnął. Wiedział, że ta z Mayfield, była jedynie wytworem jego umysłu, który szaleńczo potrzebował ucieczki. Ale skoro był we własnym mieszkaniu – dlaczego ona tez tu była?
Z kuchni dobiegły go odgłosy gotującej się w czajniku wody. Mogło to oznaczać tylko tyle, że Wilson wstał już, wysuszył i ułożył włosy, a teraz zabierał się za śniadanie. Bez wątpienia, był to najlepszy moment, żeby wstać. Mozolnie zwlókł się z łóżka i poczłapał do kuchni. Zgodnie z założeniami, chrupiące tosty czekały już na talerzyku, a Jimmie zalewał właśnie dwa kubki parująca wodą. Zapach świeżej kawy uniósł się momentalnie w powietrzu, ożywiając uśpione ciągle kubki smakowe. Miło się napić z rana kawy – tak zwyczajnie. Tak po prostu – pomyślał, przypominając sobie podawane w szpitalu obrzydliwe śniadania i lurowatą, cuchnącą ciecz, która obok kawy nawet nie stała.
- Gdybyś nie był taki upierdliwy, mógłbym cie zatrudnić, jako gosposię – House rozsiadł się wygodnie na krześle i rzucił się łapczywie na tosty.
- Wystarczy mi rola „przestraszonego śmiertelnie pijanego onkologa, obudzonego w środku nocy krzykiem” – Wilson postawił przed przyjaciele czerwony kubek z gorącym wywarem.
- Ale nie zmoczyłeś się? – zadrwił diagnosta, przeżuwając pyszna kanapkę.
- Gorzej – wymamrotał Wilson spuszczając pełen poczucia winy wzrok. House osłupiał, a na jego twarzy pojawiła się odraza.
- Co znaczy gorzej?!
- Nie! Nie to! – Wilson pojął tok rozumowania przyjaciela – gorzej, znaczy spanikowałem i zadzwoniłem po Cuddy.
- Uhum – House przyjął do wiadomości i wrócił do pałaszowania kanapki.
- Co „uhum”? – Wilson wydawał się zaskoczony – nie jesteś wściekły?
- Nie. To świetna wiadomość – stwierdził diagnosta – to znaczy, że przyjechała tu w środku nocy, żeby mnie niańczyć, a to znaczy, że nadal mogę nią manipulować – oznajmił z satysfakcją.
- House, ta kobieta pokazuje, że jej na tobie zależy, troszczy się o ciebie, a ty chcesz nią manipulować? Przecież, chyba właśnie tego chciałeś… zanim …zanim… wiesz…- Wilson zawiesił głos zmieszany.
- Zanim wylądowałem u czubków? Właśnie, dlatego wylądowałem. Bo wyobrażałem sobie za dużo. Nie pamiętasz?
- Normalni ludzie zazwyczaj mają normalne motywacje… dlaczego za wszelka cenę odrzucasz myśl, że motywacje Cuddy nie są równie pokrętne i chore jak twoje. Dlaczego nie możesz uznać, że ona cie po prostu kocha i wreszcie cos z tym zrobić?
- Bo są pokrętne i chore. I wiem z pewnością, że ona mnie nie kocha, wbrew temu, co sobie uroiłeś. I ja zanim wylądowałem w psychiatryku…- dokończył w myślach.
- Rób jak uważasz – Wilson wzruszył ramionami w geście rezygnacji – Jest jeszcze jedna rzecz– onkolog wziął głęboki oddech - Nie możesz mieszkać sam. Zanim nie miną ataki bólu.
- Rozumiem, że to ustalenia dwuosobowej nocnej komisji w składzie: „pijany onkolog” i „administratorka szpitala na telefon”? Świetnie. Ale ty gotujesz.
- Nie miałem na myśli siebie – Wilson przełknął nerwowo ślinę – Ustaliliśmy, że zamieszkasz z Cuddy.
|
|
_________________
Wysłany:
Pon 13:17, 18 Maj 2009 |
|
T.
Mecenas Timon
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37
Posty: 2458
|
Powrót do góry |
|
|
|
OOOOOOMMMMMMMMMGGGGG fantastyczny ten fik czytam z wielkim zaciekawieniem czekam niecierpliwie na dalsz cześc :brawo:
|
|
_________________
Wysłany:
Pon 14:02, 18 Maj 2009 |
|
janeczka85
Stomatolog
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1 Ostrzeżeń: 1
Posty: 576
|
Powrót do góry |
|
|
|
Ołł jee :jupi: Dużo humoru i to zakończenie :D Lepiej być nie mogło :brawo:
|
|
_________________
Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:
Wysłany:
Pon 14:20, 18 Maj 2009 |
|
zaneta94
Grzanka
Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30
Posty: 11695
Miasto: Dziura zabita dechami :P
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
Strona Główna
-> Huddy |
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
Idź do strony Poprzedni 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 Następny |
Strona 3 z 11 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|