Forumowa Hałsofeta - Skazani na Princeton
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

- Kuro, kuro pokaż rogi dam ci… AŁA! Użarło mnie! – jęknął Taub, trzymając się za bolący palec. Trzynastka spojrzała na niego z politowaniem po czym zajęła się lustrowaniem wnętrza. Znajdowali się w pokoju piątym… Albo czternastym? W każdym razie – gdzieś na dole. Nie trzeba było długo czekać na drugi okrzyk pełen bólu i obrażone spojrzenie rzucone w stronę zwierza.
- Nie wiecie, jak postępować ze zwierzętami – warknęła Remy.
- Sama ją zbadaj, jak jesteś taka mądra! – odburknął Taub jednocześnie ssąc zraniony palec. Kobieta westchnęła i schyliła się do kury. Delikatnie zbliżyła rękę do jej dzioba i w ostatniej chwili odskoczyła do tyłu, jednocześnie przewracając bliżej nieokreślony przedmiot. Siarczyście zaklęła, trąc obolałe kolano. Taub musiał użyć całej swojej siły woli, żeby nie wybuchnąć śmiechem, zadowolił się wymownym spojrzeniem skierowanym w stronę Trzynastki. Siedzieli tu już od ponad godziny i żadne z nich nie potrafiło zbliżyć się do kury wystarczająco, by ją zbadać.

**
Tymczasem House postanowił przypomnieć sobie, jak to jest ukrywać się przed Cuddy i całym światem w schowku na miotły. Siedział sobie spokojnie na wiadrze, kontemplując wszechobecne mopy i ścierki. Nie, żeby miał uraz do bycia badanym… Po prostu nie lubił, jak czyjeś łapska pchają mu się pod koszule w środku dnia. Co innego nocą. Rozmyślał i rozmyślał, aż przypomniał sobie siniaki Cuddy. Chętnie sprałby gnoja, który to zrobił. Nawet on, nie wyobrażał sobie, jak można kiedykolwiek uderzyć kobietę. Zwłaszcza tę kobietę. Nachmurzył się i kopnął w najbliższy przedmiot. Pech chciał, że była to stara, ciężka lampa, która z impetem poleciała w kierunku drzwi, wyważając je. House zamrugał kilka razy, po czym spróbował wstać. Kiedy mu się to udało, stanął łeb w łeb z rozwścieczonym nosorożcem… znaczy Cuddy.
- House! Miałeś iść się zbadać! – krzyknęła szorstko chwytając jego nadgarstek. – Zachowujesz się, jak rozpieszczony pięciolatek! Wystarczy spuścić cię z oka, a już próbujesz wysadzić szpital!
- Ale mamoo… - przerwał jej płaczliwym głosem, na co ta obrzuciła go złowieszczym spojrzeniem. Była zła – to nie ulegało wątpliwościom. House nie mógł powstrzymać swojej wyobraźni podsuwającej mu, coraz to wymyślniejsze obrazki, jak na przykład Cuddy z parą buchającą jej z uszu lub nosa. Kobieta zaczęła iść w stronę najbliższego gabinetu, jednocześnie ciągnąc za sobą House’a. Greg nie miał większego wyboru – musiał za nią podążać. Chora noga skutecznie uniemożliwiała mu ucieczkę. Został w niezbyt delikatny sposób wepchnięty do pomieszczenia. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale kiedy spojrzał na Cuddy zmienił zdanie. Wyglądała, jak swój cień. Zapadnięte policzki, spuchnięte oczy, pośpiesznie ukryte pod toną makijażu. Na pozór – idealna pani dziekan, w środku – zdruzgotana kobieta. Zauważając jego wzrok potrząsnęła głową i wzięła do ręki stetoskop.
- Sam to zrobię – mruknął House, czując palce pośpiesznie rozpinające guziki jego koszuli. W normalnej sytuacji rzuciłby, jakimś ironicznym komentarzem, ale w chwili obecnej czuł, że to nieodpowiednia pora. Kobieta zachowywała się, jakby nie usłyszała słów diagnosty dalej zajmując się jego ubraniem. Sięgnął dłońmi guzków, ale odepchnęła je nie przerywając zaczętej czynności. Greg nachmurzył się, co kątem oka zarejestrowała Cuddy.
- Do cholery, House! Działasz mi na nerwy! Nie mógłbyś choć raz zrobić tego, co ci każę?! Musisz być tak cholernie dziecinny i uparty? – wrzasnęła, potrząsając swoimi niedbale upiętymi włosami.
- Taki już ze mnie zimny drań. Zosia Samosia – mruknął i wzdrygnął się, kiedy poczuł jej chłodne ręce na swojej klatce piersiowej. Roześmiała się, jednak śmiech ten nie sięgał oczu. Po chwili spłynęły zeń łzy. House był zdumiony, jak szybko ta kobieta może zmieniać nastroje. To powinno być zabronione – pomyślał.
- Ej, Cuddy… nie rycz – mruknął, starając się nadać swojemu głosowi łagodny ton. Niezdarnie poklepał ją po ramieniu i odwrócił wzrok. Nigdy nie umiał pocieszać. Krępowało go, gdy ktoś płakał w jego otoczeniu. Czuł, że nie powinien jej zostawiać samej sobie, ale to było silniejsze od niego. Pośpiesznie zapiął koszulę i ruszył ku drzwiom nie obracając się do tyłu.

**
- Kto by pomyślał, że kury mają swoje upodobania! – zakwiliła zafascynowana Trzynastka, patrząc na uspokojoną kurę. W tle pobrzmiewała muzyka z nowej płyty Depeche Mode. Różowy Ipod niemal został zmiażdżony, kiedy Taub starał się złapać Klarę. Ptaszysko przypadkiem nacisnęło nań i stanęło, jak wryte. Dopóki grała muzyka, dopóty mogli robić z nią, co im się żywnie podoba.

**

- Będę ojcem, będę ojcem, FOREMAN! BĘDĘ OJCEM! – powtarzał, jak w mantrze Chase, wyglądając na lekko oszołomionego, ale szczęśliwego. Czarnoskóry doktor musiał powstrzymywać się całą siłą woli od rzucenia w przyszłego tatusia obszernym polsko-niemieckim słownikiem, leżącym nieopodal. Jego głowę zaprzątało również, co innego. Jak przygotować Chase’a na ewentualną śmierć żony?

**

James Wilson był człowiekiem z natury opanowanym, jednak kiedy odłożył słuchawkę był przerażony. Wrodzona ciekawość kazała mu zadzwonić pod numer ze znalezionej kartki, teraz pluł sobie w brodę, że kiedykolwiek ją podniósł. Postanowił, że przez następne kilka dni… albo tygodni będzie unikał House’a. Dla dobra ich obu. Starając się ogarnąć buzujące w nim emocje ruszył w stronę sali Cameron. Pomyślał, że dobrym pomysłem jest odwiedzenie przyjaciółki, która – podobno – czuje się, coraz lepiej. Nie spodziewał się tego, co zastał za drzwiami. Puste, zasłane łóżko. Cofnął się, spoglądając na numer drzwi. 88c – zgadza się. Łzy stanęły mu w oczach, kiedy pomyślał, że może już nigdy nie zobaczyć tej zawsze uśmiechniętej, pogodnej lekarki. Zwłaszcza, że dzieliła ich wspólna tajemnica…

------------

Warunki: zielone skarpetki w szkocką kratę, list miłosny, wielka pomyłka, ośmiornica, zmarły mąż Cameron



_________________

"Everybody lies."
Huddy, Hilson, Hameron - yep!

PostWysłany: Pon 22:37, 24 Maj 2010
JaSzczurek
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 29 Gru 2009
Pochwał: 1

Posty: 123

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Jupi, jupi! to jest coś, co Shee lubi najbardziej!
JaSzczurku, jestem pod ogromnym wrażeniem tego, w jaki sposób zasygnalizowałaś w swoim tekście niemal każdy rozpoczęty dotąd wątek, wszystko wyszło ci ładnie, zgrabnie i subtelnie, bez wrażenia "napakowania". Naprawdę - świetna robota!
Burza idzie, więc komentarz dokończę jutro.


komentarza ciąg dalszy:

Cytat:
- Taki już ze mnie zimny drań. Zosia Samosia

Znam ten cytat i kocham cię za niego <3

Strasznie mnie ciekawi, co z Cameron. Nie jest jednoznacznie napisane, co się z nią stało, ale możemy się domyślać, ze nic dobrego... Ach, ta Cam. I ta tajemnica! Cóż to łączy Wilsona i Cameron? :twisted:
Znowu framenty huddy romansu, mrr, mrr.

Długo czekaliśmy, ale było warto!


Ostatnio zmieniony przez Shitzune dnia Wto 16:06, 25 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz



_________________

In 30 years, kids as young as 6 or 7 will be sitting in classrooms hearing that women didn’t always have the rights to their own bodies and how boys couldn’t marry boys and girls couldn’t marry girls and they’re going to be as confused and disturbed as when we first learned about slavery and Black Codes.

PostWysłany: Pon 22:49, 24 Maj 2010
Shitzune
Katalizator Zbereźności



Dołączył: 07 Kwi 2009
Pochwał: 47

Posty: 10576

Miasto: Graffignano
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

JaSzczurek napisał:
- Kto by pomyślał, że kury mają swoje upodobania! – zakwiliła zafascynowana Trzynastka, patrząc na uspokojoną kurę. W tle pobrzmiewała muzyka z nowej płyty Depeche Mode.

:hahaha: To mnie rozbroiło.

Tak jak napisała Shee, wszystkie poprzednie wątki zostały zgrabnie ujęte: sprawa z Cuddy, chora Cameron, itd. :)


JaSzczurek napisał:
James Wilson był człowiekiem z natury opanowanym, jednak kiedy odłożył słuchawkę był przerażony. Wrodzona ciekawość kazała mu zadzwonić pod numer ze znalezionej kartki, teraz pluł sobie w brodę, że kiedykolwiek ją podniósł.


JaSzczurek napisał:
Łzy stanęły mu w oczach, kiedy pomyślał, że może już nigdy nie zobaczyć tej zawsze uśmiechniętej, pogodnej lekarki. Zwłaszcza, że dzieliła ich wspólna tajemnica…

Jestem ciekawa jak pozostali pociągną dalej te wątki... oraz co Paula_ wymyśli z tą ośmiornicą. :mrgreen:



_________________

wiolka&maria lucie -> Holmes&Watson <Szpieki> Guśka - siostra, która sypia z krową ~ Nutt - siostrzenica

PostWysłany: Wto 9:54, 25 Maj 2010
wiolka17
Designer Miesiąca
Designer Miesiąca



Dołączył: 10 Mar 2010
Pochwał: 14

Posty: 2928

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

no no zapowiada się ciekawie :] watki swietnie rozwiniete, nie za duzo ale w sam raz... narawde dobra część. czekam na kolejne :)



_________________
If you're happy I'm

PostWysłany: Wto 12:56, 25 Maj 2010
mikahouse
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 23 Lut 2010

Posty: 30

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Hah. w 100% zgadzam się z Shee i Wiolą. Super Ci to wyszło. :mrgreen: Zabawne teksty, ładnie ujęte wątki, w ogóle wszystko świetne! :D

JaSzczurek napisał:
- Kuro, kuro pokaż rogi dam ci… AŁA! Użarło mnie! – jęknął Taub, trzymając się za bolący palec.

Piękny wstęp. :mrgreen:

Ciekawi mnie jak Paula pociągnie wątek z Cameron... :] No i skarpetki w szkocką kratę :hahaha:

Odwaliłaś babo, naprawdę kawał dobrej roboty! Gratulacje. :D


Ostatnio zmieniony przez maybe_55 dnia Wto 16:09, 25 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz



_________________

maagdaa - mój prywatny rozczoch z Octoberem w ręce!
Agawa & Nigide- Mhroczne i (nie)zÓe rodzeństwo!, Nuttie Kuzynka 65 stopnia &
Wujek JigSaw.

'Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za tobą nie nadążyć. Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem.'

PostWysłany: Wto 15:03, 25 Maj 2010
maybe_55
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 18 Paź 2009
Pochwał: 39

Posty: 7635

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Boskie, boskie, jeszcze raz boskie... :D Nie wiem jak Wy to ludzie robicie, ale to jest na pewno najzabawniejszy jak i najbardziej emocjonujący i porywający fik jak czytałam w życiu :D

Mam tylko pytanko małe, istnieje możliwość dołączenia się do zabawy i wypróbowania własnych sił? *patrzy oczętami kota ze shreka* :)



_________________

avek i banner mojej roboty

TuSinka No. 16
Bo oboje nie lubimy poniedziałków... - Raz3r's sister ;*

PostWysłany: Wto 15:58, 25 Maj 2010
kremówka
Chirurg ogólny
Chirurg ogólny



Dołączył: 06 Maj 2009
Pochwał: 11

Posty: 2786

Miasto: Kraków
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Wow! Sie porobiło... Kura Klara to moja ulubienica :D

kremówka Napisz na PW do Shee



_________________

PostWysłany: Wto 17:15, 25 Maj 2010
Nutty Nettie
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 27 Sty 2010
Pochwał: 14

Posty: 6086

Miasto: Kalisz
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Fajne!
Co więcej to lepsze. Ciekawe co będzie dalej?



PostWysłany: Czw 19:43, 27 Maj 2010
basiag95
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 01 Lut 2010

Posty: 97

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

I tak oto nadeszła moja kolej :) zrobiałam co mogłam, aby nie zaniżyć poziomu - czy mi się to udało Wy musiacie ocenić :)
Specjalne podziękowanie pragnę złożyć na ręce Shee, która bardzo mi pomogła i cierpliwie (chyba) czytała co raz to nowe wersje :) Dziękuję Ci !! Jesteś kochana i niezastąpiona :*:*:*


Z dedykacją dla Jiga :D

MIŁEGO CZYTANIA :)



2 miesiące wcześniej

- Zrobiłam coś strasznego!
Wilson podniósł głowę znad listu miłosnego, który dostał od jednej z pielęgniarek i spojrzał na Allison Cameron.
- Co się stało?
- Ja bardzo go kocham i wiem, że on mnie też, ale tego mi nie wybaczy.
Wilson wstał, podszedł do Cameron i posadził ją na kanapie. Nalał wody do szklanki i podał jej.
- Wypij i zacznij od początku - powiedział, siadając na stoliku naprzeciwko niej.
Wypiła całą szklankę jednym tchem i wzięła głęboki oddech.
- Od dawna staramy się z Chase`em o dziecko. Dwa miesiące temu zrobiłam badania i okazało się, że ze mną jest wszystko w porządku. Badania zrobił też Chase... - Głos się jej załamał. Nerwowe, niespokojne ruchy przekształciły się w niekontrolowane dreszcze, które wstrząsnęły całym jej ciałem.
- Spokojnie - powiedział - Mów dalej.
Była blada. Jej głos drżał, kiedy mówiła:
- Ja odebrałam wyniki.
Zaczęła płakać. Nie łkała, nie zawodziła i nie histeryzowała. Po prostu oddychała głęboko i nieregularnie, podczas gdy jej oczy zrobiły się mokre, a po policzkach płynęły łzy.
- Okazało się, że jest niepłodny - powiedziała roztrzęsiona, a łzy popłynęły z jej oczu jeszcze bardziej obficie niż przedtem.
Wilson patrzył na nią i czuł się bezradny, chciał coś powiedzieć, jakoś ją pocieszyć, ale zanim zdążył wymyślić coś właściwego, zorientował się, że Cameron coś do niego mówi.
- Co powiedziałaś?
- Jestem w ciąży.
- No to czym tu się martwić? Udało się wam. Medycyna czasem się myli, ale w takim przypadku należy się tylko cieszyć z tej wielkiej pomyłki - kiedy skończył mówić, ciałem Cameron wstrząsnął kolejny szloch. Poczuł się zdezorientowany. - Co się dzieje? Nie chcesz już dziecka?
- Bardzo chcę, ale nie wiem, czy Chase będzie chciał.
W czasie rozmowy Wilson dowiedział się, że Cameron zamiast oddać badania mężowi, podmieniła je i dała Chase`owi fałszywe wyniki, z których wynikało, że jest zdrowy.
- Nie chciałaś go martwić? Widać dobrze zrobiłaś, w końcu jesteś w ciąży.
Zapadła cisza. Słychać było tylko jej urywany oddech, ale znów udało jej się zapanować nad sobą i mówić dalej:
- Tak, ale.... Pamiętasz jak ci opowiadałam o moim zmarłym mężu, o tym, że mam jego nasienie?
- Tak, no i co? - Gdy to powiedział, powoli zaczynał rozumieć, co się stało.- Powiedz, że tego nie zrobiłaś?
- Zrobiłam.... To dziecko jest mojego zmarłego męża.



Od tej rozmowy minęły dwa miesiące, a Wilson, za każdym razem, kiedy patrzył na Chase`a, miał wyrzuty sumienia. Ale obiecał nic nie mówić i dotrzyma obietnicy. Znalazł w końcu salę, do której przeniesiono Cameron. Spała. Postanowił poczekać, aż się obudzi. Usiadł na fotelu. Gdy założył nogę na nogę, nogawki spodni podciągnęły się do góry, ukazując zielone skarpetki w szkocką kratę, które dostał od Cameron na urodziny. Zastanawiał się, co z nią będzie, co z dzieckiem, czy uda się opanować szalejący wirus?
- Wilson? - Jego rozmyślania przerwała budząca się Cameron.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Bywało lepiej - powiedziała, próbując się uśmiechnąć. - Chase wie o dziecku.
- Powiedziałaś mu? To dobrze. I jak zareagował?
- Wie, że jestem w ciąży. Nic więcej.
- Myślę, że powinnaś mu powiedzieć jak najszybciej. Nie możesz tego przemilczeć.
- Wilson... to nie jest najlepsza pora. I nie wiem czy kiedykolwiek takowa nastąpi - zrobiła krótką przerwę i patrząc Wilsonowi prosto w oczy, powiedziała - Nie chcę, żeby Chase o tym wiedział.
- Czego mam nie wiedzieć? - W tym momencie oczy Cameron i Wilsona zwróciły się na Chase`a, który właśnie wszedł do sali.


**

Cuddy szybkim krokiem zmierzała do swojego gabinetu. Po drodze widziała wściekłych, zmęczonych ludzi. Znów odezwało się w niej poczucie winy. Przecież miała wybór. Nie potrafiła sobie z tym wszystkim poradzić. I to ona - kobieta sukcesu, dążąca wytrwale do celu. Gdy dotarła do drzwi, za którymi czekała na nią cisza i spokój, poczuła się osaczona, jakby ośmiornica strachu, przerażenia i zmęczenia złapała ją w swoje macki i nie chciała puścić. W końcu znalazła się w swojej odskoczni od zgiełku, krzyków i ciągłych narzekań, które sama na siebie zrzuciła. Usiadła na kanapie, odchyliła głowę, zamknęła oczy i cieszyła się tym, że ma miejsce, w którym nikt... Otworzyły się drzwi gabinetu. "No to na tym koniec mojego odpoczynku"- pomyślała.
- House? Czego znowu chcesz? - W jej głosie brzmiało zmęczenie, nie miała siły się z nim kłócić, nawet kiedy bez słowa usiadł obok zamiast wyjść. Siedzieli w ciszy.
House, mim że siedział obok niej, miał wrażenie, że są od siebie oddaleni o tysiące mil.
- Przepraszam - powiedział. Cisza. Zero odpowiedzi. - Przepraszam... zamiast cię wspierać... zachowałem się jak dupek.
Ciemność w pokoju rozpraszał blask latarni, dostając się przez przerwy w roletach. House spojrzał na Cuddy. Miała zamknięte oczy.
Nie mógł sobie przypomnieć pierwszego pocałunku. Po prostu uświadomił sobie nagle, że dotykają się i całują z coraz większym zapałem, a po chwili jego ręka znalazła się na jej piersi i poczuł pod materiałem jej sutek, płonący pod jego dłonią. Jej język poruszał się w jego ustach i był bardzo gorący, jej wargi parzyły, a gdy zbliżył koniuszki palców do jej twarzy, dotyk był tak elektryzujący, że wydawało się, że za chwilę buchnie płomieniem. Nigdy nie pragnął, nigdy nie pożądał żadnej kobiety tak bardzo jak Cuddy. I wiedział, że ona pragnie jego. Wiedział, że mimo wszystko, mimo miejsca i czasu, które wyznaczył im los na tę miłosną schadzkę, że teraz, zaraz będą się kochać.
Miała już rozpiętą bluzkę. Jego głowa zsunęła się na jej piersi.
- House... - powiedziała cicho.
Całował ją powoli.
- Nie - powiedziała, ale protestowała bez przekonania, niezdecydowanie, jakby chciała, by przekonywał ją bez końca...
- Uwielbiam cię - powiedział i była to prawda. Uwielbiał jej cudowną twarz, jej ciało, jej inteligencję, jej odwagę, zdecydowanie, sposób bycia...
- Ktoś może wejść - powiedziała.
- Nie wejdzie.
House całował jej szyję. Jej serce waliło. Tak jak jego.
- Nie powinniśmy - powiedziała, ale wciąż całowała jego brodę, wargi, policzki i oczy. - Jeśli nas ktoś zobaczy...
- Najpierw zapuka - powiedział bez tchu House, pełen bólu pożądania.
Całowała jego nos, kąciki ust, okryła łańcuszkiem pocałunków linię jego szczęki, całowała ucho.
Jego dłonie przesuwały się po jej ciele. Czuł pod palcami każde słodkie zagłębienie i wypukłość, każdy ponętny zakamarek, wyniosłość piersi i bioder, napięty brzuch, dojrzałość pośladków, gładką krągłość ud i łydek; cała, co do milimetra, wydawała się doskonałą definicją idealnej kobiecości.
- Dobrze - powiedziała bezwolnie. - Ale po cichu...
- Bez hałasu - przyrzekł.
- Bez hałasu.
- Bez najmniejszego hałasu...
House pozwolił swej rozkoszy przemawiać tylko w duszy.


"To niewłaściwa chwila - myślała mgliście. - Niewłaściwe miejsce, niewłaściwy czas. Wszystko niewłaściwe".
Szpital. Ktoś może wejść.
Ale choć to wszystko powinno ją powstrzymać, nie mogła się oprzeć.
Powiedział, że ją uwielbia. Ona go kochała. Nie była pewna, od kiedy, ale gdyby zastanowiła się nad tym intensywnie, to przypomniałaby sobie ten moment, w którym szacunek, podziw i sympatia przerodziły się w coś ważniejszego, głębszego. W końcu znała go tyle lat - określenie chwili narodzin miłości nie było więc łatwe. Oczywiście, teraz nie była w stanie myśleć jasno o czymkolwiek. Znalazła się w innym wymiarze. I to było dla niej czymś zupełnie nowym.
Nie tylko miłość skłoniła ją do odrzucenia wszelkich oporów i przyjęcia ryzyka nieoczekiwanego związku z House`em - było to zwyczajne, biologiczne pożądanie. Nigdy nie pragnęła żadnego mężczyzny tak bardzo jak House`a. Nagle poczuła, że musi mieć go w sobie, nie była w stanie oddychać, dopóki jej nie wziął. Jego ciało było szczupłe, męskie; cały podniecał ją w stopniu, jakiego nigdy dotąd nie doświadczyła. Każdy nerw jej ciała był wielokrotnie wrażliwszy niż przedtem; każdy pocałunek i dotknięcie, każdy jego ruch w jej wnętrzu wywoływał rozkosz graniczącą z bólem. Nic się nie liczyło poza tą chwilą. W końcu przylgnęła do niego bezwładnie, zdumiona pasją, z jaką go objęła, niezdolna oprzeć się prymitywnej, seksualnej gorączce. Przysięga milczenia miała na nich dziwnie erotyczny wpływ. Nawet gdy House doszedł do szczytu, nie krzyknął. Chwycił jej biodra, przytrzymał ją, wygiął się w łuk i otworzył usta, i aby nie wydać żadnego dźwięku, wpił się w jej usta. Zrobili przerwę, by zmienić pozycję. Wciąż spleceni ze sobą, przekręcili się na sofie, aż ona znalazła się na nim. Stracił poczucie czasu i miejsca, zatracił się w miękkiej, jedwabnej i cichej pieśni ciała i ruchu.



Cuddy nigdy w swoim życiu nie zerwała tak bardzo kontaktu z własną jaźnią podczas aktu miłosnego. Na długie chwile zapomniała gdzie jest, a nawet kim jest. Była teraz zwierzęciem, bezmyślnie kopulującym organizmem, pragnącym rozkoszy, niepomnym czegokolwiek innego. Jeden raz ich hipnotyczny rytm miłosnego aktu został przerwany, gdy nagle wydawało jej się, że słyszy kroki zmierzające w ich stronę, ale kiedy po chwili uniosła głowę z nad piersi House`a i spojrzała na drzwi, dojrzała tylko smugę światła padającego na drzwi, i wiedziała, że wszystko sobie wyobraziła. Po chwili miłość, pożądanie i seks znów nią zawładnęły z zaskakującą i przerażającą siłą. Nic więcej nie mogło być ważne.


Sen zjawił się nagle jak wielka ciemna fala. Śnił, że otula Rachel w łóżku, poprawia jej kołdrę, poklepuje poduszkę. Rachel chciała go pocałować na dobranoc i House schylił się, ale dotyk warg dziewczynki na jego policzku był dziwnie zimny. Kiedy spojrzał w dół, zobaczył, że dziewczynka nie ma już twarzy, ale nagą ohydną czaszkę z szeroko otwartymi oczami, jakby doczepionymi do trupiego szkieletu. House poczuł na policzku pozbawione życia usta wampira. Cofnął się przerażony. Rachel odrzuciła kołdrę i usiadła na łóżeczku. Była normalną, małą dziewczynką, tyle, że zamiast głowy miała czaszkę. Wyłupiaste oczy patrzyły na House`a, a małe dłonie zaczęły rozpinać piżamkę i gdy ukazała się drobna klatka piersiowa dziecka, w ciele otworzyła się rana. House próbował się odwrócić i uciec, ale nie mógł, nie mógł również zamknąć oczu, nie mógł spuścić wzroku, mógł tylko patrzeć, jak szczelina w klatce piersiowej dziewczynki powiększa się, a z jej wnętrza wylewa się horda szczurów o czerwonych ślepiach... Dziesięć, sto, tysiące szczurów... Wreszcie dziewczynka upadła, zmieniając się w kupkę skóry, jak przekłuty balon. Wtedy szczury ruszyły na House`a, a on obudził się - spocony, zdyszany, z krzykiem uwięzłym w gardle. Coś go powstrzymywało. Nie mógł się ruszyć i przez chwilę myślał, że to szczury, że przyszły za nim ze snu. Podniósł się szybko na sofie i rozejrzał dookoła.
Był sam. Cuddy nigdzie nie było.
Starał się nie myśleć o koszmarze, ale nie potrafił. Nigdy dotąd nie miał takiego wyrazistego snu. I ta realność - sprawiła, że nocna wizja nabrała symbolicznego znaczenia i stała się zapowiedzią nadchodzących wydarzeń. Nie chodziło o to, że z Rachel wyskoczą szczury. Oczywiście, że nie. On nie nadawał się na ojca. To on miał ją zabić, metaforycznie stłamsić, zgasić, zatruć jej życie.
Dobrze, że był sam. Może powinien udać, że ten seks nic nie znaczył? Cuddy zrozumie i będzie mu za to wdzięczna.


Warunki dla części 7: marmolada wieloowocowa, kowbojski kapelusz, niebieski kocyk, coca- cola z MacDonalda :) [/b]


Ostatnio zmieniony przez paula_ dnia Pon 19:49, 21 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz



_________________
Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć. Paulo Coelho

avek&banner od niezastąpionej Ewel
Lesio- mój Kochany Małż :)

PostWysłany: Pon 14:26, 21 Cze 2010
paula_
Kardiolog
Kardiolog



Dołączył: 12 Maj 2009
Pochwał: 15

Posty: 3144

Miasto: Zielona Góra
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Paula, tym tekstem udowodniłaś mi, że jesteś wielka i potrafisz pięknie pisać. Trochę żeśmy się natrudziły, ale było warto ;)
Przede wszystkim masz genialne pomysły i pięknie idą ci opisy. I ostrzegam, wywieszę transparent przed działem fickowym "Chcemy więcej tekstów Pauli!"


Pozwolę sobie skopiować i przerobić listę Jiga, Jigu, mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza (i że podoba ci się HuS :twisted: ) ;)

*Szpital został objęty rządową kwarantanną. Wszystko za sprawą tajemniczego wirusa, który zbiera krwawe żniwo w PPTH.
* Cameron na chwilę obecną stała się "ofiarą" no 1. Objawy towarzyszące chorobie: drgawki, ból głowy, krwawienie z oczu i uszu...problemy z oddychaniem (jako bonus zapadnięte płuco). Pojawiły się także problemy z sercem, ale w którejś części dopowiedziano, że nie ma to związku z wirusem. Dodatkowo Allison jest w ciąży. Jej stan na chwilę obecną można uważać za krytyczny. Dziecko jednak nie jest Chase'a, tylko zmarłego męża Cam, o czym wie tylko ona i Wilson.
*Lucas uległ bolesnemu wypadkowi i obecnie odpoczywa w jednej z sal.
* Wilson wszedł w posiadanie podejrzanej karteczki, przechwyconej przez House'a z torebki szefowej. Znalezisko może być ściśle powiązane z Housem, na pewno skrywa tajemnicę Lisy Cuddy.
* Kura Klara jest chora i nie lubi być dotykana przez Tauba i 13
* Cuddy została pobita, jak dotąd nie wyjaśniono przez kogo i w jakich okolicznościach. Ponadto ma związek z kwarantanną, uważa że wszystko dzieje się z jej winy.
* House i Cuddy wreszcie przeżyli słodkie i namiętne spotkanie w gabinecie, jednak po obudzeniu Cuddy nie ma, a House decyduje, że będzie się zachowywać, jakby to nie miało miejsca.


Oj... będzie się działo! ;)



_________________

In 30 years, kids as young as 6 or 7 will be sitting in classrooms hearing that women didn’t always have the rights to their own bodies and how boys couldn’t marry boys and girls couldn’t marry girls and they’re going to be as confused and disturbed as when we first learned about slavery and Black Codes.

PostWysłany: Pon 14:37, 21 Cze 2010
Shitzune
Katalizator Zbereźności



Dołączył: 07 Kwi 2009
Pochwał: 47

Posty: 10576

Miasto: Graffignano
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

O mój boże! Paula ty jesteś genialna! :prosze:



_________________

PostWysłany: Pon 15:25, 21 Cze 2010
Nutty Nettie
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 27 Sty 2010
Pochwał: 14

Posty: 6086

Miasto: Kalisz
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

paulo, jako pierwsza wywarłaś na mnie tą częścią tak ogromne wrażenie, że wręcz muszę skomentować.
Genialne opisy, po prostu jesteś moim miszczem. Każde słowo odpowiednio dobrane, trafne, przyciągające uwagę. Nic bym nie zmieniła.

paula_ napisał:
mim że

no chyba że to.
Nie przeczytałam całości, ale czuję, że stworzyłaś jeden z najlepszych fragmentów.
Trudna sytuacja, trudne decyzje.

paula_ napisał:
Była teraz zwierzęciem, bezmyślnie kopulującym organizmem, pragnącym rozkoszy, niepomnym czegokolwiek innego.

:hahaha: Cała Cuddy. Zdecydowanie najlepsze zdanie.



PostWysłany: Pon 15:37, 21 Cze 2010
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Shitzune napisał:
Trochę żeśmy się natrudziły


Ty chyba bardziej niż ja :)


Nutty Nettie, hattrick dziękuję :oops:



_________________
Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć. Paulo Coelho

avek&banner od niezastąpionej Ewel
Lesio- mój Kochany Małż :)

PostWysłany: Pon 19:52, 21 Cze 2010
paula_
Kardiolog
Kardiolog



Dołączył: 12 Maj 2009
Pochwał: 15

Posty: 3144

Miasto: Zielona Góra
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

paula, było tak jak chyba nikt sie nie spodziewał... zniewalajaco!!! :* wielkie gratulacje ci sie nalezą! dobra robota i teraz czekamy na nastepne czesci :)



_________________
If you're happy I'm

PostWysłany: Wto 15:06, 22 Cze 2010
mikahouse
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 23 Lut 2010

Posty: 30

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

mikahouse napisał:
paula, było tak jak chyba nikt sie nie spodziewał... zniewalajaco! :* wielkie gratulacje ci sie nalezą! dobra robota i teraz czekamy na nastepne czesci

Zdecydowanie się z tobą zgadzam mikahouse. Liczę szybko na dalsze części.



PostWysłany: Sro 11:02, 23 Cze 2010
basiag95
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 01 Lut 2010

Posty: 97

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.05094 sekund, Zapytań SQL: 15