Nie gadaj! Broń Boże. Wtedy to byłby prawdziwy dramat, a nie serial medyczny! NIe NIe NIe!!
Nie chcę nic mówić, ale w House M.D nic nie kończy się Happy endem. Przynajmniej do tej pory. Wszystkie szczęśliwe lub mniej związki kończyły się śmiercią lub rozstaniem. Z resztą nie wyobrażam sobie, aby Huddy było ckliwe i żyło długo i szczęśliwie, a House i Cuddy mieli dwójkę dzieci, biały domek nad jeziorem, psa i ślub :shock: . jeśli miałoby przetrwać, wolę aby zakończyli to śmiercią dwojga lub tak, jak skończył się sezon 3 i 5. Możemy sami dopisać koniec :D .
AnEcZkA3370 napisał:
Gdyby teraz rozstała się z Cuddy, nie przeżyłby tego.
Z tego wynika, gdyby umiał się `ochronić` nie rozstałby się z nią ; ) Dla `własnego` dobra.
AnEcZkA3370 napisał:
House jest samodestrukcyjny, nie pozbierałby się do kupy po utracie Cuddy.
Oj nie przesadzajmy. Gorsze dla mnie jest połączenie dwóch głownych postaci, a później skłócenie ich i rozstanie -.-
_________________
„Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie.” Wysłany:
Nie 17:14, 03 Paź 2010
Wszystkie szczęśliwe lub mniej związki kończyły się śmiercią lub rozstaniem. Z resztą nie wyobrażam sobie, aby Huddy było ckliwe i żyło długo i szczęśliwie, a House i Cuddy mieli dwójkę dzieci, biały domek nad jeziorem, psa i ślub Shocked
Nie licze na domek, dzieci, ślub. Choć coś w tym jest, gdyby razem zginęli. Nie bronię ich. Po prostu Cuddy wie i widziała co się miało stać gdy House stracił pacjentkę, sama planowałą ślub a Wilson był z Sam. House cierpiał. Teraz, tylko i wyłącznie przez Cuddy uśmiecha się.
Guśka_ napisał:
Oj nie przesadzajmy. Gorsze dla mnie jest połączenie dwóch głownych postaci, a później skłócenie ich i rozstanie -.-
House'a i Cuddy można szybko i efektownie ze sobą skłócić:) Rozstanie przez kłótnię. Uważam, że nie. Tyle razy się kłócili i nic. A poza tym ich związek bez kłótni jest jak wulkan bez lawy. Jest niczym. Ja uważam, że oni też w taki sposób wyrażają miłość, uczucia. Tak też można - krzykiem.
Może serial o ile szybko się skończy, ale lepiej żeby się szybko nie kończył skończy się albo i żyli długo i szczęśliwie albo ich śmiercią. Nie rozstaniem czy czymś takim. To nie wyjdzie, a scenarzyści na pewno nie postarają sie o tak prymitywne zakończenie tego związku.
_________________ I need her in my life!I don't want you to change. ~~ Huddy forever! . Wysłany:
Nie 17:38, 03 Paź 2010
Ja jako 100% Huddzinka nie zniosła bym ckliwego Huddy. 7x1 było na granicy, jeden taki odcinek zniosę, ale gdyby nie wprowadzili zmian i nie zrobili tak dobrego 7x2 to bym się wkurzyła. Huddy jest genialnym shippem, ale zupełnie nie nadającym się do "i żyli długo i szczęśliwie", no ale ich rozstania też nie chcę i niech tu scenarzyści znajdą pomysł który zadowoli takie marudy jak Huddzinki Mr. Green krzywy
Co do zakończenia to moim zdaniem najlepszym zakończeniem dla tego serialu, a zarazem tego związku jest otwarte zakończenie, żadnych ostateczności i wielkich kroków, tylko takie niedopowiedzenia, do których może sobie wybrać własne rozwiązanie :P
_________________
Moje siostrzyczki Nemezis i Sevir i nasza mamuta Maagda Mój prywatny, jedyny i niezastąpiony kaloryferek Alan Moja prywatna pisarka zÓych dobranocek, po których nikt nie zaśnie - Guśka Wysłany:
Nie 18:18, 03 Paź 2010
nimfka, AMEN. Otwarte zakończenie byłoby jak najbardziej na miejscu. Byle nie żaden melodramatyczny ton, łzawe cukierkowe sceny i nudzące do mdłości wyznania miłości na śmierć i życie. Zachowajmy poziom tego serialu i nie róbmy już nigdy tego co w "Now what", bo miałam chwilami odruchy wymiotne. Końcówka, czyli zwątpienie obojga uratowała mi odcinek, a potem nastało boskie "Selfish". :P
żadnych ostateczności i wielkich kroków, tylko takie niedopowiedzenia, do których może sobie wybrać własne rozwiązanie Razz
Tak byłoby najlepiej, wszystkim by to chyba pasowało, nie ma opinii wyrażonej pół na pół, nikt myślę nie chce ich,ale też nie chce żeby House został pantoflarzem - ale jako fani Huddy wiemy, że tak na pewno się nie stanie! No way! House się nie zmienia i sam to potwierdził.
alhambra napisał:
Zachowajmy poziom tego serialu i nie róbmy już nigdy tego co w "Now what", bo miałam chwilami odruchy wymiotne.
I ktoż tu robi medycynę:) Ja np czekałam przez minimum 3 sezony na ich zejście się, w końcu to nastąpiło i dzięki scenarzystom powstał super odc kończący 6 sezon i łączący coś, co dopiero zaczyna się rozwijać. Nie ma tu szans na mądrkowanie, ale właśnie taki nieprzewidywalny jest "House".
_________________ I need her in my life!I don't want you to change. ~~ Huddy forever! . Wysłany:
Nie 21:34, 03 Paź 2010
AnEcZkA3370, jego nieprzewidywalność lubię, ale czasem trochę chyba jednak zaskakuje mnie negatywnie :roll: Nie zapominajmy, że House M.D. jest dramatem medycznym, a nie operą mydlaną. Zatem Huddy jest jak najbardziej wskazane, ale Huddy na odpowiednim poziomie, z chemią i magią bijącą z ekranu, kipiące emocjami zarówno złymi jak i dobrymi. To specyfika tego shipu sprawiła, że jest taki wyjątkowy, a nie zwyczajny i słodki.
Alhambra, i tak będzie:) Będą kłótnie i pogodzenia się:) A ja z emocjami czekam na odc Message therapy i Unplanned Parenthood gdzie zobaczymy Cuddy House'a i Rachel. !!
Co do Huddy to ja lubię brutalnie.:) Ja patrzę ze strony napięcia seksualnego tak: House to romantyk, chce być blisko kochającej i kochanej przez niego osoby. Jak najbliżej. Cuddy za to jest lwicą. Wie, że pewne rzeczy mogą się nie powtórzyć dlatego jest ostra. Zarówno w życiu jak i sypialni. I dobrze. Lubię to napięcie seksualne między nimi. Między nimi jest ogromna charakterologiczna różnica, jak światło i ciemność. I ich wspólne chwile właśnie dlatego są dla fanów Huddy bezcenne, że są pełne napięcia i takiego niesamowitego dreszczyku podniecenia:)
_________________ I need her in my life!I don't want you to change. ~~ Huddy forever! . Wysłany:
Nie 8:23, 09 Sty 2011
Jak na moje to tego brakowało w tym serialu... romansu Housa z Cuddy. od poczatku im kibicowałam i wiedziałam ze predzej czy pozniej beda razem... oby długo
_________________ "Chciałabym pomóc, ale... jako dyrektor mam w terminarzu kilka innych osób, z którymi muszę przespać się najpierw."
Dr Lisa Cuddy
....Wspomnienia....
....Co Było Nie Wróci.... Wysłany:
Wto 12:50, 11 Sty 2011
Właśnie w tym sezonie nie odczuwam tego `dreszczyka`. Jako Huddzinka, która broni swojego shipa, uważam, że trochę zajechało tandetą, pojechali prostolinijnością, szczeniackim zachowaniem obojga (w tym złym znaczeniu), tak jakby nie wiedzieli, co z tym zrobić.(scenarzyści) A przecież ten ship można, tak świetnie rozegrać na wiele sposobów, co widzimy, np. w niektórych fickach ;). Nadal widać tą chemię i TO COŚ, jednak brakuję mi momentów, takich jak, np. House wyznaję szczerą prawdę, o Cuddy (4 sezon) Lub krzyk jej w 3 sezonie. Ich gierki <3. Mam nadzieję, że kolejne odcinki doleją oliwy i pikanterii do tego związku, dwójki dorosłych osób :D.
_________________
„Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie.” Wysłany:
Sro 20:44, 12 Sty 2011
To prawda! Powinni porządnie dosypać do pieca! Cholernie brakuje mi ich gierek i przede wszystkim spontaniczności. Scenarzyści, trochę finezji wplećcie w ten związek!
według mnie scenarzyści powinni poczytać trochę ficków huddy bo już nie mają pomysłów... ale i tak kocham Huddy i jeśli się nie zejdą to się potnę suchą bułką :cuddy10:
_________________ warty w nocy, jego piękne oczy, nie powrócą już... Wysłany:
Czw 20:57, 10 Mar 2011
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach