List (6/8) + dodatek specjalny
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

część nr 3

-------------------------------------------------------------------------------------

3. Dziwne zachowanie House’a

House’a obudził zapach świeżej kawy i… kobiecych perfum. ”Pewnie dopiero co wyszła” pomyślał. Leżał na podłodze pod pościelą, którą przykryła go Cameron. Leżał i chłonął jej zapach… gdyby mógł toby nie pozwolił mu ulecieć, ale prawa natury są nieubłagane, więc leżał i smakował jej woń. Czekał, aż aromat jedzenia zajmie miejsce słodkiego, różanego zapachu. Po jakichś pięciu minutach zwlókł się wreszcie „z łóżka” i już miał sięgać po Vicodin, gdy poczuł, że nie boli go tak natrętnie jak to zwykle bywało z rana. Swoje pierwsze kroki skierował do łazienki trochę się oporządzić. Ogolony i umyty poszedł do kuchni. Od razu rzuciły mu się w oczy aromatyczna kawa i jajecznica na boczku. Po chwili zauważył obok karteczkę… Smacznego i dziękuję za wyrozumiałość
Zabrał się od razu za jedzenie… nawet nie myślał, że z tego co miał w lodówce (a miał niewiele) da się wyczarować takie śniadanie. Często nachodziły go pragnienia, żeby resztę życia spędzić właśnie w jej towarzystwie.
Po śniadaniu zmył talerze i ubrawszy się wyszedł z domu. Cuddy wkręciła go w dodatkowe godziny w przychodni, więc musiał pójść do szpitala.
Kiedy tam dotarł to od razu napatoczył się na Wilsona.
- House, stało się coś? – spytał Wilson.
- A co się miało stać?
- No nie wiem.. wyglądasz inaczej, - Jimmy przyjrzał się bliżej - jakbyś był szczęśliwy… pierwszy raz od wielu lat.
- Ja? Jeszcze nie pora na Armagedon… a na pewno nastanie kiedy będę szczęśliwy – House starał się ironizować, ale rzeczywiście coś mogło być na rzeczy. Nie chciał nikomu tego mówić, szczególnie Wilsonowi, ale dzisiaj czuł się naprawdę spokojny, wyluzowany i… poniekąd szczęśliwy.
By uniknąć rozmowy z Jamesem, skierował się w stronę wind. Niestety Wilson poszedł za nim i razem do niej weszli.
- Wiesz, że to jest nagabywanie?
- House… nie przesadzaj.
- To czego ode mnie chcesz…
- Jesteś szczęśliwy i… chce wiedzieć z jakiej przyczyny, bo wczoraj… - dopiero teraz Wilson połączył fakty – Nie.. niemożliwe… ty i Cameron. Czy ona była u ciebie wczoraj?
- Przecież ona jest z Chase’m, myślisz, że ryzykowałaby swój związek? A nawet jeśli to… chyba nie sądzisz, że kwapiłbym się z przyjściem tutaj, gdyby rzeczywiście była u mnie? Zresztą… nie masz nic lepszego do roboty? – House starał się zniechęcić przyjaciela do dalszej rozmowy, gdyż odkąd w tej rozmowie pojawiło się imię Cameron… robił się inny i była możliwość, że Jimmy w końcu to wyczuje.
Na szczęście dla diagnostyka onkolog dał sobie spokój i jak tylko wyszli z windy każdy poszedł w swoją stronę.
***
Kiedy Greg był już sam… pogrążył się w rozmyślaniach. ”musisz się uspokoić… House nie wiem jak to zrobisz, ale musisz się uspokoić… jeszcze trochę i nie będziesz mógł się odpędzić od Wilsona i jego rad psychoanalitycznych, a nie mam zamiaru słuchać jak ci prawi morały…”. Pewnie dalej by rozmawiał sam ze sobą, gdyby do pokoju nie wszedł Jimmy.
- House… a jednak musiała być u ciebie… nie zachowywałbyś się tak jak dzisiaj, gdyby nic między wami wczoraj nie zaszło…
- Wilson przestań.. nic się nie zdarzyło… - House czuł, że zaraz pożałuje swoich słów.
- Ha… wiedziałem. A… - nie dokończył, gdyż w drzwiach stanęła Cuddy
- House masz natychmiast iść do przychodni… pacj… - nie zdążyła dokończyć.
Pierwszy raz Greg dziękował, że Lisa pokwapiła się po niego. Dzięki niej mógł uniknąć rozmowy z Wilsonem.
- Już idę mamusiu – wziął swoje rzeczy i „pobiegł” w stronę przychodni.

- Co mu się stało? – spytała Cuddy Wilsona.
- Mnie nie pytaj.


Ostatnio zmieniony przez Caellion dnia Wto 10:12, 31 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy



_________________
FUS forever

sis - Sevir :**

... i dopiero wtedy stało się światło

"you are still terribly afraid to be hurt, your imaginary sadism shows that. so afraid to be hurt that you want to take the lead and hurt first." "Only with you, eternity wouldn't be boring."

PostWysłany: Sro 14:44, 07 Sty 2009
Caellion
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 15

Posty: 5591

Miasto: Bełchatów/łódź
Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
- Co mu się stało? – spytała Cuddy Wilsona.
- Mnie nie pytaj.


Zdecydowanie najfajniejszy fragment całego ficka ;)

Mój Huddzinkowy umysł nie daje się oszukać i ciągle zamiast Cameron widzę Cuddy :lol: a poza tym bardzo fajna część :)



PostWysłany: Sro 21:13, 07 Sty 2009
Arroch
Jeździec Apokalipsy



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 7916

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Pewnie, że fajna, nawet bardzo :D
Doczekałam się, a warto było czekać. Ciekawa jestem czy Cuddy odkryje przyczynę odmiany House'a.



_________________

,,People say: 'What do you think of people that only talk to you or like you because you're in Green Day?'
And I say: 'Well, I AM Green Day. That is me... that is my life.'"

PostWysłany: Czw 14:56, 08 Sty 2009
Salamandra
Psychologiczny Iluzjonista
Psychologiczny Iluzjonista



Dołączył: 27 Gru 2008
Pochwał: 19

Posty: 7968

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Suuuper części czekam na ciąg dalszy :)



_________________


Banner by me :)

PostWysłany: Pią 19:36, 09 Sty 2009
Aqua_100
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 102

Miasto: Tychy
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

kolejna część Listu... nie wyszła mi tak jak chciałem, ale może wam się spodoba...

----------------------------------------------------------------------------------------

4. Dziwne zachowanie Cameron

Cameron obudziła się koło siódmej. Całą noc przespała opierając się o kanapę i z głową House’a na kolanach… może nie było najwygodniej, ale nie dało się zauważyć na jej twarzy oznak niewygody…
Chwilę popatrzyła na śpiącego Grega ”kiedy śpi zachowuje się jak aniołek” pomyślała.
Nie były to jej jedyne myśli… gdyby teraz się obudził i poprosił ją by z nim została - ona uczyniła by to z największą chęcią. Szybko zganiła się za te myśli i delikatnie wyswobodziła się nie budząc go przy tym. Podeszła do łóżka, wyjęła pościel i przykryła nią Grega. Postanowiła, ze przed wyjściem zrobi diagnoście śniadanie, więc skierowała swe kroki w stronę kuchni. Z tego co tam było zdołała przyrządzić jajecznicę z boczkiem i dwie kawy. Sama nie była głodna… mała czarna wystarczyła jej w zupełności. Zanim wyszła ucałowała delikatnie diagnostę w czoło.
***
Cameron gdy tylko przyszła na przystanek – od razu wsiadła do autobusu. Wiedziała, że od przystanku końcowego ma jeszcze do siebie ze dwie przecznice. Stwierdziła jednak, że spacer dobrze jej zrobi, a przez drogę zdąży przemyśleć niektóre sprawy.
”Poszłam do House’a, bo chciałam wiedzieć dlaczego napisał ten list. Byłam gotowa powiedzieć mu że jestem szczęśliwa z Chase’m… ale jakoś nie mogłam tego wydusić z siebie… co się ze mną dzieje… … wychodzi na to, że kocham i jednego i drugiego… to głupie… jeden jest nadętym głupkiem z którym nie będzie łatwo i będę musiała dać całą siebie by zniszczyć mór wokół jego serca.. chociaż wczoraj jakby mnie do siebie dopuścił… drugi jest zwariowany… czasem… rozmyślałaby tak dłużej, ale autobus zajechał na miejsce i Allison musiała wysiąść. Skierowała swe kroki w kierunku domu.
Chase w tym samym czasie robił zakupy w sklepie, który mieścił się niedaleko owego przystanku. Można by rzecz… na szczęście, że wybrał akurat ten sklep, gdyż Cameron dalej rozmyślała i kiedy przechodziła przez przejście dla pieszych nie zauważyła jadącej ciężarówki. Pewnie gdyby właśnie nie Chase przypłaciłaby to życiem.
- Kochanie… coś się stało?
- A co się miało stać?
- Gdyby nie ja to byś miała bliskie spotkanie z ciężarówką. Wszystko ok.?
- Tak.. i nic się nie stało… po prostu nie zauważyłam tira i tyle.
- No dobra… ale i tak mnie nieźle wystraszyłaś.
Po chwili szli już razem za rękę do domu.


Ostatnio zmieniony przez Caellion dnia Wto 10:21, 31 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz



_________________
FUS forever

sis - Sevir :**

... i dopiero wtedy stało się światło

"you are still terribly afraid to be hurt, your imaginary sadism shows that. so afraid to be hurt that you want to take the lead and hurt first." "Only with you, eternity wouldn't be boring."

PostWysłany: Nie 0:56, 11 Sty 2009
Caellion
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 15

Posty: 5591

Miasto: Bełchatów/łódź
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Poplątane ścieżki - nieźle :D
House będzie musiał nieźle pokombinować - bez względu na to, jak się to ma zakończyć. I dobrze - lubię jego dylematy :D
Czekam na kolejną część :)



_________________




Codziennie budzę się piękniejsza, ale dziś to już chyba
przesadziłam...

PostWysłany: Nie 12:58, 11 Sty 2009
lizbona
Diabetolog
Diabetolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8

Posty: 1682

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

No jak mogła iść z nim za rękę, no bezmyślność!
Mam nadzieję, że powie Chase'owi co czuje do House'a :D



_________________

,,People say: 'What do you think of people that only talk to you or like you because you're in Green Day?'
And I say: 'Well, I AM Green Day. That is me... that is my life.'"

PostWysłany: Nie 13:47, 11 Sty 2009
Salamandra
Psychologiczny Iluzjonista
Psychologiczny Iluzjonista



Dołączył: 27 Gru 2008
Pochwał: 19

Posty: 7968

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

nie uważam by rzeczywiście House był aż tak gotowy na związek ... raczej działa pod wpływem chwili... list napisał po przedawkowaniu Vicodinu... a kiedy Cameron do niego przyszła był po morfinie... (i raczej nie po jednej dawce)

Cytat:
Sam House doskonale wiedział co się stanie gdy Cam wybierze jego. Znał siebie doskonale i zdawał sobie sprawę, że nie nadaje się do związków.


fakt, że
Cytat:
Często nachodziły go pragnienia, żeby resztę życia spędzić właśnie w jej towarzystwie.
, ale każdy ma jakieś pragnienia... jeden możliwe do spełnienia, drugie praktycznie nierealne

co do Cameron...
wg was powinna zaryzykować wszystko... wyprowadzić się od Chase'a i w samotności przemyśleć? ona wie, ze kocha ich obu... i tym bardziej jest jej ciężko...
Chase czy House? dla niej to nie jest takie proste... na razie sprawy są (powiedzmy) na niskim poziomie, więc nie ma podstaw by mówić Chase'owi...
takie decyzje nigdy nie są łatwe (ile razy to się słyszy w telewizji jak facet się tłumaczy, że nie mógł się zdecydować więc spotyka się z dwiema na raz)



_________________
FUS forever

sis - Sevir :**

... i dopiero wtedy stało się światło

"you are still terribly afraid to be hurt, your imaginary sadism shows that. so afraid to be hurt that you want to take the lead and hurt first." "Only with you, eternity wouldn't be boring."

PostWysłany: Nie 13:56, 11 Sty 2009
Caellion
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 15

Posty: 5591

Miasto: Bełchatów/łódź
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Hmmm... Ja tam często działam pod wpływem impulsu albo ,,kobiecej intuicji" ;)
Nawet jeśli tu sprawy są na niskim poziomie, to nie znaczy, że nie będą na wysokim :)



_________________

,,People say: 'What do you think of people that only talk to you or like you because you're in Green Day?'
And I say: 'Well, I AM Green Day. That is me... that is my life.'"

PostWysłany: Nie 14:01, 11 Sty 2009
Salamandra
Psychologiczny Iluzjonista
Psychologiczny Iluzjonista



Dołączył: 27 Gru 2008
Pochwał: 19

Posty: 7968

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

kolejna część Listu... hope u like it
-------------------------------------------------------------------------------------

Urodziny.

Tydzień… ni mniej, ni więcej… tyle czasu unikali się jak ognia. Gdy już musieli być w jednym pokoju to zawsze ktoś robił za przyzwoitkę, nawet o tym nie wiedząc… Częściej jednak wymyślali wymówki by być osobno. House nie chciał wpływać swoją obecnością na decyzję Cameron, a Cam – musiała przemyśleć kogo kocha bardziej… z kim chce dzielić resztę życia.
Jednak w sobotę wypadały urodziny Cameron i już dużo wcześniej House obiecał że na nich się pojawi… a on nigdy nie łamie danego słowa.
Pojawił się więc pod drzwiami Cameron koło dwudziestej. Zapukał choć nie przyszło mu to łatwo. Otworzył mu Chase…
- House… nie wiedziałem, że zostałeś zaproszony…
- Już dawno Cameron mnie zaprosiła… - po chwili dodał – mogę? Czy mam sobie pójść?
- Nie.. wejdź – Chase usunął się sprzed drzwi i wpuścił go do środka
- Kto to… - usłyszeli z kuchni, a po chwili pojawiła się osoba która to powiedziała – O.. House… - mimo wszystko nie spodziewała się, że przyjdzie…
Nastała dziwna cisza, którą przerwał diagnosta. – mam nadzieję, że się nie spóźniłem… - wyjął jakieś drobne zawiniątko z kieszeni. Nie czekając na odpowiedź, podszedł do niej… włożył prezent w dłoń Alli, jednocześnie delikatnie całując ją w policzek. – wszystkiego najlepszego Allison – i skierował swe kroki do pokoju gościnnego.
Cameron nie spodziewała się pocałunku… był delikatny i ciepły, mimo że trwał tylko chwilę to był najlepszym prezentem jaki mogła od niego otrzymać. Dopiero kiedy podszedł do niej Chase, otrząsnęła się i wróciła do kuchni kończyć przygotowania. Nim jednak wyłożyła ciasto na półmisek otworzyła „drugi” prezent od Grega – drobne diamentowe kolczyki wtopione w białe złoto… ”musiało go to sporo kosztować” pomyślała.
Główna impreza zaczęła się koło dwudziestej pierwszej. Przyszło wiele ciekawych ludzi, w tym Wilson, Cuddy i Foreman, ale House nie zwracał na nich zbytniej uwagi, tylko solenizantka była tą za którą często wędrował jego wzrok. Po pierwsze House zawsze wiedział, że jest śliczna… po drugie w białej sukni wyglądała cudownie… po trzecie cieszyło go, że zdecydowała się założyć jego prezent... po czwarte kochał ją...
Nawet nie zauważył, kiedy podszedł do niego Wilson
- House… - onkolog nie musiał patrzeć co takiego przykuło uwagę diagnosty – nie gap się tak, bo jeszcze Chase się tym zainteresuje
- A to już nie wolno patrzeć na najważniejszą osobę na tym przyjęciu?
- Wolno… ale ty patrzysz na nią innym wzrokiem.
- Aż tak to widać? – spytał się Greg James’a.
- Przynajmniej ja widzę – uśmiechnął się lekko, po czym przysiadł się – House skoro tak ci na niej zależy.. czemu jej tego nie powiesz?
- Bo jest z Chase’m… bo nie jest ze mną… bo musi zdecydować… bo to musi być jej decyzja…
- Ale ty ją kochasz… gdybyś powiedział to sam z siebie… bez listu… po prostu na osobności… to zapewne by z tobą została.
- Nie chcę tak… ten list napisałem by jej powiedzieć, ale co ona z tym zrobi to już jej decyzja…
- House ostatnie pytanie… myślisz, że jesteś gotowy na ten związek? Na to wszystko co ona z sobą wniesie w twoje życie? O ile oczywiście wybierze ciebie…
- Czas pokaże… - odpowiedział House po czym wstał i podszedł do Cuddy oraz faceta, który z nią rozmawiał.
Cameron dobrze się bawiła, wszak to były jej urodziny, ale mimo wszystko czegoś brakowało… czegoś co poczuła przy tym krótkim pocałunku w policzek złożonym nań przez Grega. Podeszła do okna. To było dziwne… kochała obydwu, wiedziała o tym doskonale, i przez to nie potrafiła między nimi wybrać tego jedynego… ”muszę się na kogoś zdecydować, przecież nie mogę mieć ich obydwu
- Kochanie… coś się stało? – spytał Chase
- Co? Nie nic…
- Dobrze się bawisz? Bo trochę dużo osób przyszło i jak chcesz już odpocząć to mogę ich wyprosić…
- Nie, nie trzeba czuje się dobrze. – mimowolnie spojrzała na House’a – pójdziesz po tort i otworzysz szampana?
- Dobrze kochanie… - Chase usłużnie poczłapał się do kuchni
Impreza trwała jeszcze co najmniej godzinę. Chase polał wszystkim szampana i porozdzielał tort. Po czym wzniesiono toast i zaśpiewano „sto lat!”. Kiedy impreza się skończyła to wszyscy porozchodzili się do domów…
- Może jednak pomogę posprzątać, co? – zapytał House ”na co ja liczę pomyślał
- Nie… jesteś gościem, a gościom nie przystoi – powiedziała twardo Cameron odprowadzając go do drzwi
- oj dobra, dobra – powiedział Greg odgrywając zasmuconego dzieciaka, któremu zabierają zabawki…
- Nie narzekaj… -uśmiechnęła się – jak chcesz to możesz następnym razem pozmywać -”czemu to powiedziałam zapytała się sama siebie.
- Trzymam cię za słowo… - też się uśmiechnął.. – a tylko spróbuj nie dotrzymać słowa – pogroził paluszkiem
- Dziękuję za prezent… - powiedziała w końcu i… pocałowała go, łapczywie smakując jego usta. Kiedy zrozumiała co właśnie uczyniła, odskoczyła od niego i już chciała uciec do mieszkania, gdy Greg złapał ją za rękę. – Nie ma za co. - po chwili dodał -Cam musisz się zdecydować… wiesz o czym mówię. – puścił ją i podszedł do motoru.
***
Kiedy patrzyła jak odjeżdża, coś zakuło ją w sercu… wiedziała, że musi sama się z tym zmierzyć, coś zrobić… wreszcie kogoś wybrać, a drugiego odprawić z kwitkiem… zdawała sobie też sprawę z tego, iż to nie będzie łatwe, ani bezbolesne.



_________________
FUS forever

sis - Sevir :**

... i dopiero wtedy stało się światło

"you are still terribly afraid to be hurt, your imaginary sadism shows that. so afraid to be hurt that you want to take the lead and hurt first." "Only with you, eternity wouldn't be boring."

PostWysłany: Sro 0:47, 14 Sty 2009
Caellion
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 15

Posty: 5591

Miasto: Bełchatów/łódź
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Odblokowałam się :)
Kisss! Był kisss! *skacze z radości* Cam się zdecyduje, czuję to ;) I nawet wiem na kogo... Albo i nie, dobra, nie jestem jasnowidz :D



_________________

,,People say: 'What do you think of people that only talk to you or like you because you're in Green Day?'
And I say: 'Well, I AM Green Day. That is me... that is my life.'"

PostWysłany: Sro 17:43, 14 Sty 2009
Salamandra
Psychologiczny Iluzjonista
Psychologiczny Iluzjonista



Dołączył: 27 Gru 2008
Pochwał: 19

Posty: 7968

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

jesteś... bo skoro to jest tutaj to wiadomo że tak będzie...



_________________
FUS forever

sis - Sevir :**

... i dopiero wtedy stało się światło

"you are still terribly afraid to be hurt, your imaginary sadism shows that. so afraid to be hurt that you want to take the lead and hurt first." "Only with you, eternity wouldn't be boring."

PostWysłany: Czw 11:43, 15 Sty 2009
Caellion
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 15

Posty: 5591

Miasto: Bełchatów/łódź
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

6. It’s time to decide…

Siedział sam w mieszkaniu, gdyż Cameron spakowała się i wyszła trzaskając drzwiami. Gdy teraz na wszystko spojrzał doszedł do wniosku… że przyczynił się do tego stanu rzeczy. Mimo iż starał się jak mógł to wiedział, że życie z nim będzie nudne. Zbyt nudne. I właśnie o to wczoraj poszło… między innymi.
- Coś się stało skarbie? – spytał gdy tylko weszła… zachowywała się inaczej niż zwykle.
- Nie… znaczy tak – odpowiedziała
- hm? – zdziwił się
- Musimy porozmawiać.
Z autopsji wiedział, że gdy słyszy się takie słowa, to znaczy, że możesz już się pakować, bo twój związek właśnie się sypie… tak też było i tym razem. Nie będę tutaj przytaczał co się stało.. bo wczoraj tyle różnych rzeczy powiedzieli… zrobili, że lepiej po prostu o nich nie pamiętać. To zbyt bolesne, choć bardziej dla Allison niż jego. W skrócie cała ta sytuacja wyglądała tak: słowa „musimy pogadać”, spokojna wymiana zdań, krzyk, krzyk, krzyk, uderzenie, cisza, łzy, pakowanie się, trzask drzwi, ryk silnika samochodu. Tak… wiele rzeczy wczoraj powiedzieli, ale Chase najbardziej będzie żałował - pewnie do końca swoich dni - uderzenia. Uderzenia Cameron z otwartej dłoni w twarz.
***
Cameron wyszła z mieszkania cała zapłakana z piekącym policzkiem. Nie wiedziała, że Chase może coś takiego zrobić. Wsiadła do taksówki.
- Dokąd? – spytał taksówkarz.
Cam milczała. Taksówkarz zauważywszy, że dziewczyna nie jest w najlepszym nastroju i chyba płakała powiedział:
- Wie pani co? Wyłączę licznik i chwilę się pokręcimy po okolicy, a jak pani zdecyduje gdzie jechać to tam pojedziemy. – Jak powiedział tak zrobił i po chwili już jechali.
”co tu zrobić” myślała ”nie mam pieniędzy, więc hotel odpada… do Wilsona nie pojadę, bo to Wilson zaraz będzie się o mnie martwił i dociekał… do Cuddy nie pojadę, bo to moja szefowa i mimo wszystko nie wypada… chyba nie mam wyjścia…” – niech pan jedzie pod ten adres.
***
House przygotował sobie coś do jedzenia i nalał szklaneczkę burbonu. Usiadł przed telewizorem i zasiadł do drugiej połowy. ”Wilson będzie wściekły, że przegapił taki mecz.. no cóż, mógł się nie upijać” uśmiechnął się na samą myśl co może zrobić Wilson, by nie poznać wyniku. Wtem usłyszał pukanie do drzwi.
- Kto tam? – spytał
Odpowiedziała mu cisza.
- Wilson jeśli to ty to nie wiesz co straciłeś. – wstał i pokuśtykał do drzwi. Zajrzał przez judasza i zdziwony widokiem za drzwiami otworzył je. – Cameron?
- Mogę wejść?
Dopiero teraz House zauważył torbę.
- Tak, proszę – usunął się sprzed drzwi.
House poszedł do kuchni przygotować kawę, po czym podał ją Cameron, która już zdążyła się rozpłaszczyć.
- Dziękuję… - odpowiedziała cicho Allison.
Greg usiadł obok niej na kanapie.
- To.. – zaczął nieśmiało – co się stało?
- Nie chcę o tym mówić.
- W porządku. – House wziął łyk burbonu, lekko podgłośnił telewizor i kontynuował oglądanie meczu. Jednak to była tylko maska, gdyż tak naprawdę martwił się o nią. Zważywszy iż zauważył czerwony ślad na policzku, ale skoro nie chce o tym rozmawiać to choć raz nie będzie dopytywał. Tylko delikatnie przysunął swoją dłoń w kierunku dłoni Cameron. Jeszcze chwilka i byłby ją dotknął.
Allison zastanawiała się czy powiedzieć wszystko House’owi, ale nie była pewna…. Znała jego porywczość.. wiedziała, że może zrobić coś „złego”.
Po meczu Cameron wstała, odstawiła kubek do kuchni i poszła do łazienki się trochę ogarnąć. Po wejściu doń zauważyła, że House zdążył powiesić świeży ręcznik.
- Pomyślałem, że przyda się. – powiedział zza drzwi, po czym poszedł do sypialni po swoją pościel… jednocześnie zostawiając drugą na łóżku. Wracając do pokoju zapukał w drzwi łazienki – masz pościel w sypialni, ja prześpię się na kanapie. – poszedł pościelić swoje „nowe” łóżko.
Cameron nie sądziła, że House jest w stanie zrobić tyle miłych rzeczy. Opatulona ręcznikiem stanęła w wejściu do tak zwanego „dużego pokoju”
- Dziękuję, ale nie musiałeś się tak starać.
- Samo tak wyszło. Dobranoc… a wychodząc zgaś światło.
***
House wstał dużo wcześniej niż zwykle. Łyknął pięć Vicodinów i poszedł przygotować coś do jedzenia. Z wczorajszego chleba, paru plastrów sera oraz szynki przygotował po cztery kanapki i dwie kawy.
- Dzień dobry – usłyszał zza pleców.
- Czy dobry to zobaczymy wieczorem, ale zapowiada się znośnie. – mimochodem dotknął uda, ale żeby odwrócić od siebie uwagę powiedział – widzę, że z policzka zszedł czerwony ślad.
- Wiedziałeś? – spytała zszokowana, jednocześnie siadając do śniadania
- Raczej domyśliłem się.
- I co teraz zrobisz?
- Nie wiem, a mam coś zrobić? – spytał w swój specyficzny sposób.
- Nie. To wyszło przypadkiem i zapewne nie chciał.
- Zapewne. Dobra nic nie zrobię…
- Dziękuję.
- … zbytnio. – dokończył już bardziej do siebie niż do niej. Talerz wstawił do zlewu.
- Idziemy? – zapytał gotowy do wyjścia
- Daj mi chwilę.
Dojadła kanapkę.
***
W szpitalu zachowywali się jak każdego innego dnia. Właśnie Cuddy podrzuciła im nowy arcyciekawy przypadek. Młoda kobieta z wysiadającymi narządami jeden po drugim jak pękające balony.
- No dobra. Mamy nowy przypadek, a skoro nie wiemy co jej jest to robicie standardowy zestaw badań. – już wszyscy mieli się rozejść gdy wtem House kazał zostać Chase’owi na chwilkę.
- Jak mogłeś ją uderzyć. – zaczął bez ogródek diagnosta – to niezwykła kobieta, a tak ją potraktowałeś.
- Ale… - zaczął Chase
- Nie tłumacz się. Gdybym chciał słuchać tłumaczeń zagaiłbym cię na forum grupy, tak by i ona usłyszała. Masz szczęście, że mam związane ręce… dlatego nie wywalę cię… sam odjedziesz z mojej grupy, a teraz wynoś się stąd. – House poszedł po tą lurę zwaną kawą, a Chase wyszedł z trzaskiem. Był zły na House i miał ochotę pójść do Cameron, ale zrezygnował. Sam żałował, że ją uderzył i pomyślał, że tak będzie nawet lepiej. Zamiast do Cam poszedł do Cuddy i powiedział, że odchodzi.
***
Cała ta sytuacja przyciągnęła uwagę Wilsona, który wszedł do gabinetu przyjaciela.
- A więc wyrzuciłeś Chase’a.
- Ja? Nie… po prostu różnica zdań. Zresztą sam odchodzi.
- Taa… a ja jestem królowa Bona…
- Królowa Bona pragnie się czegoś napić? – zironizował House.
- Nie, dzięki. – po chwili dodał – a na poważnie… pewny jesteś?
- Czego? To co zrobiłem nie ułatwi, ani nie utrudni jej podjęcia decyzji.
- Zobaczymy. Jednak moje pytanie brzmiało inaczej… czy pewny jesteś, że ty tego chcesz?
- Nie wiem. – House dopił kawę – wychodzi na to, że… jednak tak.
- Heh. Dobra, nie przeszkadzam, ale myślę, że powinieneś pomóc jej podjąć decyzję. Tak naprawdę to musisz wykazać, że ty chcesz… list może nie wystarczyć. – po tych słowach Jimmy wyszedł.
”list może nie wystarczyć… phyh znawca się znalazł, ale..” nie zdążył domyśleć, gdyż weszli Cameron i Foreman.
***
Po konsultacji z Housem – Cam i Foreman udali się w stronę pokoju pacjentki, lecz wpadli na Jamesa.
- Mogę zająć ci chwilkę Cameron? – zapytał
- Tak. Jasne. – odpowiedziała – Foreman idź do niej, a ja zaraz przyjdę.
I Foreman poszedł.
- Czego chcesz Jimmy?
- Podjęłaś decyzję?
- Widzę, że House nie umie trzymać języka za zębami. Nie jeszcze nie podjęłam.
- Wiesz, że nie będą czekać wiecznie.
- Wiem, a teraz pozwól, że pójdę do pacjentki.
***
Pacjentka leżała w szpitalu już trzeci dzień. Wszystko się ustabilizowało i postawili całkiem klarowną diagnozę, ale potrzebny był czas na jej potwierdzenie. House zdecydował, że kaczuszki same sobie dadzą radę z pacjentką, więc urwał się na „zakupy”. Słowa Wilsona wywarły wrażenie na Housie, lecz potrzebował czasu by zrozumieć, że pragnie by Cam nadal z nim mieszkała. By nie tylko mieszkała, lecz była częścią jego życia. Poszedł do sklepu, by wybrać coś ładnego do kluczy pasujące do kobiecej torebki (chociaż rzadko widywał ją z torebką, najpotrzebniejsze rzeczy zwykle trzymała w kieszeniach). Kupił srebrny brelok z miniaturą obrazu, który kiedyś widział. Była nań para młodych ludzi zakochanych w sobie. ”Powinno się spodobać” pomyślał. Wyjął zapasowe klucze, które dorobił parę dni temu i założył na kółko, po czym je zapakował w puzderko na pierścionek. Tak przygotowany wrócił do szpitala… potwierdził diagnozę.. i udał się do domu.
Czekała tam już na niego Cameron, która podjęła decyzję. Nie było jej łatwo, ale w końcu wybrała…
- Cześć, House. Jesteś głodny? – spytała
- Nie – odpowiedział jej rozpłaszczając się.
- Zdecydo… – zaczęła
- Poczekaj pozwól najpierw mi coś powiedzieć. Kiedy tu jesteś czuje się inaczej, lepiej… a kiedy cię nie ma jest źle. Dlatego kupiłem ci coś – podał jej czarne puzderko, uprzednio klękając – wiesz, że mnie to dużo kosztuje… jesteś pierwszą osobą, którą o to proszę.
- House, ale… ja nie mogę… nie jestem – otworzyła pudełko – gotowa? Co to?
- Klucze do mieszkania… a co myślałaś, że ci się oświadczam? Nie, na to za wcześnie. – uśmiechnął się lekko. – To jak zrobisz mi ten zaszczyt i zamieszkasz ze mną jako moja dziewczyna?
Wzięła głęboki wdech… wybrała jego, ale to co zrobił House to było niezwykłe – Tak – przytuliła się do niego.
Później, kiedy razem leżeli w łóżku, powiedziała mu, że i tak chciała z nim zostać, że to właśnie jego wybrała.

KONIEC??


Ostatnio zmieniony przez Caellion dnia Wto 11:57, 31 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz



_________________
FUS forever

sis - Sevir :**

... i dopiero wtedy stało się światło

"you are still terribly afraid to be hurt, your imaginary sadism shows that. so afraid to be hurt that you want to take the lead and hurt first." "Only with you, eternity wouldn't be boring."

PostWysłany: Czw 21:49, 04 Cze 2009
Caellion
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 15

Posty: 5591

Miasto: Bełchatów/łódź
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nareszcie kontynuacja :jupi:
Ale warto było czekać, wyszło tak Hameronkowo. A te podarowanie tych kluczy to już zupełnie w stylu Housa, tak jak początkowy list.
Ale to chyba nie koniec :> Mam nadzieję, że szybko wstawisz kolejną część.



_________________

Banner pożyczony od Jeanne
Zamałżowiony kochanej Pauli :*

PostWysłany: Pią 13:00, 05 Cze 2009
lesio
Starachowicki Magnat
Starachowicki Magnat



Dołączył: 31 Sty 2009
Pochwał: 15

Posty: 5489

Miasto: Starachowice
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

sa w planach jeszcze dwa Epilogi



_________________
FUS forever

sis - Sevir :**

... i dopiero wtedy stało się światło

"you are still terribly afraid to be hurt, your imaginary sadism shows that. so afraid to be hurt that you want to take the lead and hurt first." "Only with you, eternity wouldn't be boring."

PostWysłany: Pią 23:31, 05 Cze 2009
Caellion
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 15

Posty: 5591

Miasto: Bełchatów/łódź
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.04723 sekund, Zapytań SQL: 16