[Hudson (House/Cuddy/Wilson)] "Listy miłości" (Z)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

List piąty

    23 czerwca 2014r.
    New Jersey


    Najdroższy,

    Po jego wyjściu długo patrzyłam w lustro. Zastanawiałam się czy od razu zobaczysz w mej twarzy dowody zdrady. Najbardziej przerażający jest fakt, że wcale nie żałuję… Czy to, że Go kocham jest wystarczającym usprawiedliwieniem? Nie, na pewno nie…. Ja sama nie potrafiłabym sobie wybaczyć.

    Po urodzeniu Paula zaczęłam pracować w domu. Chciałam być z dziećmi. Osiągnęłam już w pracy bardzo wiele, a tak tęskniłam za prawdziwą rodziną. I Ty mi to dałeś, James.
    Z radością czekam, gdy wracasz do domu po pracy. Całujesz mnie na powitanie i przytulasz dzieci. Dziś jednak nie czekałam, chciałam, żeby ten moment nie nastąpił…

    Ostatnich kilka jego wizyt było czysto przyjacielskich. Siadaliśmy naprzeciw siebie a on pytał jak żyjemy, co robisz, jakie są dzieci. Oczywiście wszystko musiało zostać okraszone Jego drwinami.
    Wiesz, pod tym względem zupełnie się nie zmienił. Tylko o mnie nie pytał. I dobrze, bo chyba nie wiedziałabym co odpowiedzieć.

    Dzisiaj, gdy już wychodził wreszcie odważyłam się zapytać. „Po co wróciłeś House?”. A on odwrócił się i wbił we mnie swoje błękitne jeziora oczu. A potem dotknął palcami jednego z ciemnych loków, który opadły mi na twarz. Wspięłam się na palce i z największą łagodnością i czułością, na jaką mogły się zdobyć moje wytęsknione Jego warg usta, pocałowałam Go.

    Potem już nad niczym się nie zastanawiałam, James. Tym bardziej nieważne było, że to nasz dom, nasze łóżko, a ja jestem Twoją żoną. Całowałam zachłannie jego twarz, palcami odkrywałam na nowo ukochane skrawki skóry, a moje ciało wręcz żebrało o Jego pieszczoty. On nie był tak niecierpliwy jak kiedyś. Tak jakby starał się powstrzymać mnie przed tym co i tak było nieuniknione. I już nie było odwrotu – pragnęłam go, a on mnie! Tylko to się liczyło. Nasze łóżko chyba nigdy nie było świadkiem takiej namiętności...

    Po wszystkim usiadł odwrócony do mnie plecami i powiedział, że pewnie sam byś się z tego uśmiał, bo, o ironio, tym razem żona zdradza Ciebie. Założył spodnie i T-shirt. A potem wyszedł nawet na mnie nie patrząc.
    Siedziałam w naszym łóżku jak zahipnotyzowana. Czułam wciąż jeszcze unoszący się w pokoju zapach jego skóry. Przytuliłam twarz do jeszcze ciepłej poduszki, na której przed chwilą leżał. Pomyślałam, że za chwilę wrócisz i zastanawiałam się, czy powinnam Ci o wszystkim powiedzieć. Ale nie… to byłoby zbyt okrutne! Dlaczego miałbyś cierpieć tylko dlatego, że to ja zbrukałam nasze małżeństwo. Pozbyłabym się poczucia winy i przelała na ciebie czarę bólu…
    Zagryzłam więc wargi i zmyłam z siebie ślady jego ust. Upięłam do góry włosy, założyłam Twoją ulubioną, zieloną sukienkę. Zmieniłam pościel…

    Wróciłeś z dziećmi dość późno. Może to dobrze, bo miałam więcej czasu, żeby doprowadzić się do porządku i wreszcie przestać oglądać w lustrze oczy, z których mogłeś wszystko wyczytać. Dlatego cały dzień unikałam Twojego spojrzenia. A wieczorem gdy dotykałeś dłońmi moich nagich piersi, brzucha, ud…. znów nie myślałam o Tobie, Ukochany.

    Nie nienawidź mnie,

    Lisa



_________________

POLSKA! BIAŁO-CZERWONI!

PostWysłany: Czw 12:31, 23 Kwi 2009
Syśka
Reumatolog
Reumatolog



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 15

Posty: 2076

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

No to pięknie... Będzie rozwód? :>



_________________

Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:

PostWysłany: Czw 12:34, 23 Kwi 2009
zaneta94
Grzanka
Grzanka



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30

Posty: 11695

Miasto: Dziura zabita dechami :P
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

zieloną sukienkę??
a pod nią drżące rozpanone ciało!

Dodano 31 minut temu:

Syśka, czytam Twoje fiki od pierwszego dzieła :D :D masz do tego predyspozycje:D:)

A jak Cie jakiś specjalny wen/ewena napadnie to tworzysz cacuszko;)



_________________
...

PostWysłany: Czw 22:10, 23 Kwi 2009
Yakamoto
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 23 Kwi 2009

Posty: 2

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Syśka, po pierwsze gratuluje pomysłu - jeszcze sie z czyms takim nie spotkałam. Już samo to daje ci dużego plusa. A przeciez tu jest o wiele, wiele więcej niż tylko pomysł - wykonianie, styl, brak błędów... Fick idealny. Dobrze się czya, nie można oderwać wzroku. Interesujące prowadznie akcji.
Przy Paulu i jego „Nie pacz, Mamusiu!” byłam już pewna, że to jeden z lepszych ficków jakie czytałam. Bardzo emocjonalny. Cały czas chcę się dowiedziec co będzie dalej, chcę czegos jeszcze :)
Trafia do mnie Twoja Cuddy - taka rozdrta wewnętrznie, niepewna, wahająca się. Wciąż kochająca House'a a jednocześnie w jakiś spośób również Wilsona. I to z tym drugm żyje, tego drugiego boi się skrzywdzić. Forma listów jest bardzo iekawa, ale bardziej intryguje mnie fakt - co będzie na końcu? Czy Wilson znajdzi elisty i je przeczyta? Czy Cuddy sama mu je da? A może to ona mu je przeczyta? Nie wiem :D Ale mój umysł wymyśla coraz bardziej pokręcone scenariusze.
I co House zrobi w sprawie Paula? Czy będzie chciał się z nim widywać? Kurczę no, ja chcę jesze!
Syśka, pisz nam jak najdłużej! Ściskam Ciebie i Twojego wena :D



_________________
"Może wariaci to tacy ludzie, którzy wszystko widzą tak, jak jest, tylko udało im się znaleźć sposób, żeby z tym żyć."

W. Wharton "Ptasiek"

PostWysłany: Pią 16:45, 24 Kwi 2009
scribo
Kochanka klawiatury
Kochanka klawiatury



Dołączył: 25 Lut 2009
Pochwał: 12

Posty: 748

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Uwielbiam ten fik
Zniecierpliwiona czekam na ciąg dalszy.



PostWysłany: Pon 15:00, 18 Maj 2009
Lady K.
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 22 Gru 2008

Posty: 19

Miasto: Chojnice
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Przepraszam, że tak długo czekaliście na kolejny list.... niestety z Weną tak bywa :?

List szósty

    12 lipca 2014r.
    New York


    Ukochany,

    Jest już późna noc, a za oknem wciąż słychać głośne dźwięki wielkiego miasta. On już śpi. Ciszę przerywają Jego miarowe oddechy. A ja piszę do Ciebie kolejny list, co pewnie każdy zdrowo myślący uznałby za świętokradztwo. Skoro jestem tu, z Nim, powinnam czuć się spełniona… a jednak piszę do Ciebie. I wolę nie myśleć, że z poczucia winy …

    Kilka dni temu poprosił, żebym pojechała z nim do Nowego Yorku. Nie, nie! On przecież nie prosi… Powiedział po prostu, że wraca i jeśli chcę, mogę pojechać z nim. Wróciłeś do domu w dobrym nastroju. Zapytałam więc czy nie miałbyś nic przeciwko temu, żebym pojechała na kilka dni na konferencję do Nowego Yorku. Zgodziłeś się bez wahania, sam nawet namawiałeś mnie… Mówiłeś, że powinnam wyrwać się z domu, a dzieci dawno nie widziały się z babcią.
    Gdybyś wiedział, czy nadal z uśmiechem pchałbyś mnie w Jego ramiona, Jimmy?

    Staliśmy dziś na tarasie widokowym Statuy Wolności. Twarz omiatał mi wieczorny chłodny wiatr, a ja wreszcie czułam, że jestem wolna, że mogę mieć wszystko czego zapragnę... Zastanawiałam się wtedy jak powinno wyglądać moje życie, a z nim życie Twoje James, naszych dzieci i… Jego życie. Jego twarz była jeszcze bardziej surowa niż zwykle a oczy wpatrzone w szarzejące niebo. Nie wiem o czym myślał… może zastanawiał się dokładnie nad tym samym co ja - „co teraz?”…
    Dawniej każde z nas liczyłoby na radę w takiej kwestii właśnie od Ciebie…

    Rachel pewnie śpi, przytulona do ulubionego, pluszowego króliczka, a Paul rozkopał kołdrę. Ty przed pójściem spać na pewno sprawdziłeś drzwi i okna na parterze, a potem wypiłeś szklankę wody mineralnej i położyłeś się na swojej połowie łóżka.

    Każda chwila, kiedy patrzy na mnie, a ja widzę w Jego oczach prawdziwe uczucie. Kiedy tęsknie przytula mnie, by choć przez moment poczuć ciepło mojego ciała. Każdy drobny gest, który przekonuje mnie, że On też cierpiał przez te wszystkie lata naszego rozstania. I moje słowa „Kocham Cię, Greg”, żeby wszystko jedno co się stanie, był pewien, że zawsze będę Go kochała.

    Pewnie jesteś ciekaw czy jestem szczęśliwa… nie potrafię odpowiedzieć! Myślałam, że bycie blisko Niego jest dla mnie najważniejsze… a jednak wciąż myślę o dzieciach… i o Tobie Jimmy…

    Całuję,

    Lisa



_________________

POLSKA! BIAŁO-CZERWONI!

PostWysłany: Pon 17:27, 18 Maj 2009
Syśka
Reumatolog
Reumatolog



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 15

Posty: 2076

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Czekałam na taki list. W pewnym sensie. Czekalam na list, w którym Lisa i Greg będą razem na jakiś sposób, na taką całkowitą zdradę, na wplątanie się w sieć kłamstw wobec Jimmy'ego. Tylko że... no nie wiem, myślałam, że to będzie trochę inaczej. Rozumiem jej poczucie winy - nic dziwnego. Ale wydaje mi się, że ona nie rozumie sama siebie. Whodzi w to - cokowiek to jest, ten układ - pomimo, że w domu czeka na nia mąż i dzieci. Czuje się winna, ale nie chce tego zmienić - pokrętność uczuć. Sama nie wie, czego chce. Może marudzę, ale dla mnie jest... Cóż, mam nadzieję, że sprawisz w nastęnych listach, że Lisa będzie bardziej wyrazista, zdecydowana. Musi podjąć decyzję - uporządkowane, zwyczajne, w miarę szczęśliwe życie, czy nieustanna huśtawka, przygoda u boku miłości swojego życia... I wbrew pozorom decyzja wcale nie jest prosta.
\Ładny fik, dobrze napisany... Teraz czekam tylko na kolejną część :)



_________________
"Może wariaci to tacy ludzie, którzy wszystko widzą tak, jak jest, tylko udało im się znaleźć sposób, żeby z tym żyć."

W. Wharton "Ptasiek"

PostWysłany: Pon 18:32, 18 Maj 2009
scribo
Kochanka klawiatury
Kochanka klawiatury



Dołączył: 25 Lut 2009
Pochwał: 12

Posty: 748

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

List siódmy

    17 lipca 2014r.
    New Jersey


    James,

    W naszym domu nic się nie zmieniło. Moje życie legło w gruzach, odżyło, a potem znów się zawaliło. A tutaj nadal równo ustawione krzesła, kolorowa kapa pokrywa dokładnie nasze łóżko, zasłony są do połowy odsłonięte. Nawet bałagan w pokoju Rachel jest ani mniejszy, ani większy niż zwykle.
    A we mnie tylko pustka, zrównana ziemia, spalona słońcem namiętności, po której tańczy bez celu wiatr poczucia winy.

    Tamtego dnia musiałam podjąć najważniejszą decyzję w życiu. Na hotelowej szafce nocnej leżał powrotny bilet lotniczy. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, a jednak odwróciłam głowę w drugą stronę, spojrzałam na Jego zamknięte powieki i pooraną bólem twarz… W pewnej chwili otworzył oczy i utkwił we mnie zimne spojrzenie. Nie wypływało z nich nic oprócz chłodu. Dotknęłam jego ramienia, ale odsunął moja rękę. Usiadł na łóżku i zapytał przez ramię, o której mam samolot. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Przecież nie podjęłam jeszcze żadnej decyzji – krzyknęłam w Jego stronę, gdy wychodził z pokoju.
    To nie jest Twoja decyzja – powiedział cicho i zamknął za sobą drzwi.

    Siedziałam tam wzgardzona, zbrukana, nieszczęśliwa. Nie wiedziałam: dlaczego? Przecież było nam ze sobą dobrze. Ja potrafiłam już znosić jego kpiny i bolesne uwagi, mając pewność, że mnie kocha. On potrafił zdobyć się na coś więcej niż oschłe gesty czy drwiące półsłówka. Przez te kilka dni razem kochałam Go, a On pozwolił się kochać.

    ***

    Czekałam, ale On chyba nie miał zamiaru wracać. Spakowałam torbę, założyłam buty i zamówiłam taksówkę na 13.00. Czekałam prawie do ostatniej chwili. Nie wrócił.

    Całą drogę na lotnisko walczyłam z rozmywającymi makijaż gorącymi łzami wściekłości i żalu.
    I wtedy przyszły mi na myśl dni, kiedy zostawił mnie po raz pierwszy. Tak strasznie wtedy cierpiałam… aż do chwili, kiedy Ty stałeś się tak ważną częścią mojego życia, James. Tam w tej żółtej taksówce obiecałam sobie nie żyć dłużej marzeniami… nie, nie marzeniami – one czasem się spełniają… życie z Housem, szczęśliwe życie z nim to była ułuda!

    Moim szczęściem i moim marzeniem jesteś Ty, Najdroższy, i nasze dzieci. Patrzę teraz na siebie z pogardą i sama dziwię się, jak mogłam gonić za czymś tak nierealnym, za iskrą, która wydawała mi się być ogromnym płomieniem. Wiem, że On jest i pozostanie nieszczęśliwy… wiem też, że unieszczęśliwiłby nas wszystkich, gdybym zdecydowała się z nim zostać. Dlatego wierzę, że zrobił to dla nas – dla mnie, ale także dla Ciebie… żebyśmy mogli być razem szczęśliwi.

    Postanowiłam spalić te listy. Nie dlatego by ukryć swoją winę, choć mam nadzieję, że nigdy się o tym nie dowiesz – za bardzo byś cierpiał. Ale by móc cieszyć się tym, co dał mi los.

    Kocham Cię Mężu,

    Lisa



_________________

POLSKA! BIAŁO-CZERWONI!

PostWysłany: Sro 12:09, 20 Maj 2009
Syśka
Reumatolog
Reumatolog



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 15

Posty: 2076

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Postanowiłam spalić te listy.

:>

Został jeszcze jeden list, jestem ciekawa, co się w nim znajdzie :D



_________________

Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:

PostWysłany: Sro 13:13, 20 Maj 2009
zaneta94
Grzanka
Grzanka



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30

Posty: 11695

Miasto: Dziura zabita dechami :P
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

a mi się tak smutno zrobiło, bomyślałam ,że House powie coś Cuddy zostań.
Nadal marze by byli razem.



_________________


Znalazłam siostrę- sylrich my sis forever :*

"When the land slides and when the planet dies, that's when I come back to you"

PostWysłany: Sro 15:10, 20 Maj 2009
kasia2820
Reumatolog
Reumatolog



Dołączył: 21 Sty 2009
Pochwał: 3

Posty: 1087

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Po wymianie PW na temat naszego troszkę różnego podejścia do kwestii zdrady z niecierpliwością oczekiwałam na kolejne listy.

Wcześniej twierdziłam, że jesteś „okrutna” w tym o z nimi zrobiłaś, robisz i jeszcze zrobisz. Teraz już tak nie myślę. Bałam się zakończenia, bo nie wiedzialam w którym kierunku pójdziesz i kogo ostatecznie skrzywdzisz. Bo to, że skrzywdzisz jest nieuniknione. (choć jeszcze jest jeden list i może mi opaść szczęka).

Wcześniej za tragiczną postać uważałam Wilsona, gdyż on nigdy nie będzie pewny tego związku. Obawa, że Cuddy odejdzie towarzyszy mu stale. Myślę, że on od początku był świadom tego, ze Cuddy zdradza go psychicznie, że nigdy nie jest w pełni jego.

Ja chyba nie lubię twojej Cuddy. Za decyzje, które ona podejmuje. Za jej wybory, które są strasznie trudne, ale świadome. Pomimo, że dostała od Jamesa wszystko o czym marzyła, rani go od dnia ślubu. Nigdy nie przestała kochać Housa. Chyba nawet nie próbowała. To ta miłość napędzała ją do życia. Z jednej strony ma poczucie bezpieczeństwa, spokoju, miłości i realizacji u boku Wilsona, z drugiej – ma potrzebę namiętności tylko od jednego meżczyzny. Cuddy kocha Wilsona i stara się zrobić wszystko, by dać mu szczęście, ale dokonuje innego wyboru, który nie był dla niej na pewno łatwy. Myślę, że ta zdrada była nieunikniona. Tylko na co ona liczła? Namiętne chwile z Housem, a dom i rodzina z Wilsonem? Jej listy przyjełam jako wyrzut sumienia. Mam nadzieję, że ostatecznie je spali, a James nigdy nie dowie się o zdradzie.

Po ostatnim liście moim hero jest House. Jego zachowanie i jego ostateczny wybór mnie zaskoczył. Podjął decyzję za nich dwoje. W końcu jakieś dojrzałe jego zachowanie. Co by było gdyby House ja zatrzymał? Zabrałaby dzieci i próbowała stworzyć wspólnie z nim dom? Mają przecież syna i było im przez chwile tak dobrze. Czuła się przy nim szcześliwa, a jednak myślała o Wilsonie, o tym przewidywalnym, dobrodusznym Wilsonie.

Czuję, że to House ostatecznie będzie tragiczną postacią, ale czy Cuddy wybierając Wilsona będzie szczęśliwa, a Wilson?

Dobrze, że to Ty napiszesz końcówkę. Bo ja czuję się całkowicie rozbita. Może to zbyt trudny dla mnie temat na nocne rozważania. Cieszę się, ze Twój fik nie poszedł w kierunku harleqina i dotyka spraw trochę innych niż są zazwyczaj w fikach.



_________________
ikonka od woźnego rocket queen

FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików

PostWysłany: Czw 0:19, 21 Maj 2009
Lupus
Kot Domowy



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5

Posty: 3179

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dla mnie to też niezwykle trudny fik. Czytając to mam mieszane uczucia. Jestem w o tyle lepszej pozycji, że wiem jak on sie skończy.

Każda z Twoich postaci jest na swój własny sposób tragiczna. House, który żyje ze świadomością, żę przy Wilson zajmuje miejsce, które powinno należeć do niego. Cuddy, która kocha dwóch mężczyzn, ale każdego inaczej i Wilson, który ma świadomość, że kobieta którą kocha, gdzieś w głębi pragnie innej miłości.

Każdy z nich musi podjąć decyzję -kluczową dla życia całej trójki. Żadna nie jest dobra. Żadna nie jest słuszna i żadna nie sprawi, że wszyscy będą szczęśliwi. Jednak z perspektywy własnego systemu wartości i priorytetów, to zachowanie Cuddy jest dla mnie najbardziej rażące. Nie ma dla nie sytuacji, w której zdrada byłaby usprawiedliwiona. I rzeczywiście to House, zrobił to, co ona sama powinna.

Generalnie, to ja nie lobię tego fika. Właśnie dlatego, ze jest taki trudny.



_________________

PostWysłany: Czw 8:32, 21 Maj 2009
T.
Mecenas Timon
Mecenas Timon



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37

Posty: 2458

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Wszystkim, którzy nie lubia tego fika a jednak czytają dziękuje podwójnie. A właściwie musze przyznać, że sama tez go nie lubię ;)
PS. Przepraszam, że mój Jimmy jest taki zniewieściały, ale ja nie potrafię być facetem :P


List ostatni

    23 lipca 2014r.
    New Jersey

    Ukochana Liso,

    Wiele miesięcy temu szukając jakichś dokumentów natknąłem się na kopertę ze swoim imieniem. Przeczytałem zaledwie kilka słów i już wiedziałem co chcesz mi powiedzieć.
    Nie jestem głupcem, Liso… Wiedziałem, że nawet, gdy Cię porzucił, Ty nigdy nie przestałaś go kochać. Jednak poczułem wściekłość… nie, nie na Ciebie…na siebie samego. Byłem wściekły, że nie potrafię dać Ci tego, czego naprawdę pragniesz…

    Pamiętam też to wiosenne popołudnie, gdy po przekroczeniu progu mieszkania od razu wiedziałem, że coś się stało. Zapytałem, a Ty zbyłaś mnie jakąś banalną odpowiedzią o dużej ilości pracy. Nie było sensu Cię dręczyć. Wiedziałem, że niedługo znajdę kolejny list.

    Kolejne tygodnie, które spędzałaś w napięciu czekając na jakiś jego znak, oddaliły nas od siebie. Nawet zmieniłaś fryzurę - nie dla mnie. Czekałaś ma Niego. Widziałem tryskające z Ciebie szczęście, poczucie spełnienia. Zagryzałem wargi i dalej grałem rolę głupiego męża, który nie wie, co się wokół niego dzieje.
    Nie wiem po co czytałem kolejne listy, były męką. Chociaż nie większą, niż widok Ciebie płaczącej, skulonej na podłodze w korytarzu, z dzieckiem wtulonym w ramiona. Wtedy pierwszy raz pożałowałem swojej decyzji, a właściwie żałowałem jej każdego dnia… ale wtedy już wiedziałem, że ona może zranić nie tylko mnie.

    A potem wiedziałem już co się stało, bez czytania następnego listu. Zmieniłaś pościel mimo, że zrobiłem to samo dwa dni wcześniej. A wieczorem przyjmowałaś moje pocałunki i pieszczoty… z odrazą?
    Bolało Liso, ale czy bardziej niż fakt, że nigdy nie byłaś naprawdę moja?!

    Zapytałaś z tym szczególnym uśmiechem czy możesz jechać na konferencję do Nowego Jorku? Zastanawiałem się jak Ty to robisz... Jak potrafisz trzymać to wszystko w tajemnicy. Ja nigdy tego nie potrafiłem i dlatego skończyły się moje małżeństwa, ale jeśli każdy romans jest tak widoczny, to cóż przyszłoby mi z jego ukrywania… Miał rację, że to zakrawało na ironię losu…
    Czułem, że ten moment nadejdzie, chwila, w której będę musiał pozwolić Ci odejść… Nie potrafiłbym chyba żyć już bez Ciebie, bez Rachel i Paul’a, a jednak namawiałem żebyś pojechała. Czy to jednak miało jakiekolwiek znaczenie, zrobiłabyś to i bez mojego błogosławieństwa...

    A potem wróciłaś…

    Tak, byłem zdziwiony. Byłem też szczęśliwy. Gdy przytuliłem Cię, znów poczułem między nami te szczególną więź. Chcę wierzyć, że to jest miłość.

    Sam jestem sobie winien. Po pierwszym liście zadzwoniłem do niego. Wiedziałem, że musisz go zobaczyć, porozmawiać, by móc spokojnie żyć dalej, nawet jeśli miałoby być to życie, w którym dla mnie nie ma miejsca.
    Nie wiem czy On jeszcze wróci, a tym bardziej nie jestem pewien, co Ty wtedy zrobisz.

    Kocham Cię,

    James


Ostatnio zmieniony przez Syśka dnia Pon 13:00, 13 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz



Autor postu otrzymał pochwałę.

_________________

POLSKA! BIAŁO-CZERWONI!

PostWysłany: Czw 10:01, 21 Maj 2009
Syśka
Reumatolog
Reumatolog



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 15

Posty: 2076

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

I to jest miłość. Taka przez duże M. Prosta, a jednocześnie taka niepojęta. Nie zrozumiała. Wilson pozwolił jej na wszystko. Bo wiedział, że nie można kogoś kochać i trzymać go w klatce.
Bosz... jak ja nie lubię tego fika. Takich zakończeń, kiedy jak dotrwasz do ostatniej kropki, czujesz pustkę. I ta pustka aż boli. :cry:



_________________

PostWysłany: Czw 10:32, 21 Maj 2009
T.
Mecenas Timon
Mecenas Timon



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37

Posty: 2458

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

*ryczy*
Syśka, w pełni popieram słowa T.. Pięknie, po prostu pięknie :brawo:



_________________

Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:

PostWysłany: Czw 13:54, 21 Maj 2009
zaneta94
Grzanka
Grzanka



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30

Posty: 11695

Miasto: Dziura zabita dechami :P
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.04711 sekund, Zapytań SQL: 15