Odmieniony? (+18)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Odmieniony? PART IV

- A propos, dlaczego nie poprosiłaś Lucasa? – wyrwał ją brutalnie z rozmarzenia – Myślałem, że to on jest świetną niańką w razie draki. Twój książę. – powiedział z nutą żalu i rozgoryczenia. Tak nie było w tym kpiny. Przemawiała przez niego zazdrość. Zupełnie nie wiedział, dlaczego to powiedział. Przyszło mu to do głowy tak nieoczekiwanie. Przecież miał się tylko szybko pożegnać i wyjść. A on stoi jak ten dureń i co? Robi jej scenę zazdrości czy co? Jakie on ma prawo ją w ogóle o to pytać? Przecież to jej sprawa. Nie poprosiła Lucasa. Widocznie miała powód. Może też nie mógł. A on się przecież sam zaoferował, więc nie miał prawa robić jej wymówek. Ale zżerała go ciekawość. – Przepraszam, Cuddy, nie powinienem… - zaczął się nagle wycofywać zupełnie nie w swoim stylu. Ale przecież chciał, żeby ich relacje były normalne, znośne. Mieli zostać przyjaciółmi. W końcu to też dużo. Tyle lat się to udawało, więc czemu miało dalej się nie udać?
- Lucas wyjechał. Nie będzie go przez dwa tygodnie. Uwierz mi, że nie fatygowałabym cię tu, gdyby było inne wyjście. – starała się powiedzieć to spokojnie, ale i tak zabrzmiało, jakby obrażona mówiła „bez łaski, byłeś tylko wyjściem awaryjnym”. W jej oczach zauważyć można było złość, żal. Co prawda rzeczywiście House był ostatnią osobą, którą sama by poprosiła, ale nazwałaby to raczej w tej chwili ostatnia deską ratunku, a nie lekarstwem na brak Lucasa. Ale skoro poczuł się podle, to jednak coś w nim tkwiło, jakiś żal za tamto na konferencji. Wiedziała, żeby się w to nie pakować. Już chyba lepiej było przełożyć kolejny raz spotkanie z Brownem. Ale stało się. Pomógł jej właśnie House i była mu za to naprawdę bardzo wdzięczna. Szkoda, że on to tak odebrał.
- Wiem, Cuddy, przepraszam. Nie powinienem tak głupio pytać. Poprosiłaś Wilsona. Skoro on nie miał czasu, ja się zaoferowałem. Cieszę się, że na coś się przydałem. – powiedział, chcąc rozładować sytuację. Mówiąc to zbliżył się do niej jeszcze bardziej.
Objął ją w talii i patrzył głęboko w jej piękne szare oczy. Już nie było w nich złości jak przed chwilą. Pozostało tylko trochę zmieszania, do którego dołączyło napięcie. Stała przed nim, również patrząc mu w oczy, z których odczytać mogła teraz jedynie pożądanie i miłość. Jego oczy zawsze były piękne, takie błękitne, ale nigdy jeszcze nie patrzył na nią aż tak namiętnie. Widziała, jak rośnie jego pożądanie. Właściwie to czuła to, bo stał na tyle blisko, że nie zdołałby tego ukryć. Ich oddechy były coraz szybsze i coraz mniej równomierne. Oboje stali jak zahipnotyzowani i patrzyli na siebie głodni swoich ust, które były tak blisko siebie, że prawie się stykały. House przyciągnął ją jeszcze bliżej, o ile było to w ogóle możliwe. Błądził prawą dłonią po jej plecach okrytych tylko cienkim materiałem koszulki nocnej. Czuł żar bijący z jej ciała. Była taka gorąca, drżała, kiedy jej dotykał.
Nie wiedziała, jak to się skończy, ale wiedziała, że teraz mógł z nią zrobić wszystko. Straciło teraz znaczenie poczucie przyzwoitości wobec Lucasa. Straciło znaczenie to, że House dla niej pracował. Nie miało znaczenia nawet jego aspołeczne usposobienie, jego brak odpowiedzialności, złośliwość, zgorzkniałość. Liczyła się tylko ta chwila, tylko ich dwoje, ich ciała, ich uczucia. Nie myślała, czy jutro będzie tego żałować. Zupełnie straciła kontrolę nad swoją odpowiedzialnością. Nigdy nie była taka…chętna? Czekała na jego dalszy ruch z niecierpliwością. Tak, pragnęła, żeby posunął się dalej, dużo dalej. Była to tylko krótka chwila, ale zdawała się być wiecznością.
- Dobranoc, Liso. – zakończył tę chwilę napięcia House, pozostawiając na policzku Cuddy jedynie delikatny pocałunek, po czym zwolnił ją z uścisku i wyszedł.



PostWysłany: Czw 18:46, 19 Lis 2009
alhambra
Psi Detektyw
Psi Detektyw



Dołączył: 27 Sie 2009
Pochwał: 13

Posty: 6827

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Świetne, takie trzymające w napięciu....
To jest naprawdę cudowne :jupi:




PostWysłany: Czw 18:52, 19 Lis 2009
Ugabuga
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 10 Lis 2009
Pochwał: 1

Posty: 93

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
- Dobranoc, Liso. – zakończył tę chwilę napięcia House, pozostawiając na policzku Cuddy jedynie delikatny pocałunek, po czym zwolnił ją z uścisku i wyszedł.


:shock: No i w tym momencie wylałaś na mnie wiadro zimnej wody :shock:
Myślałam,że to się inaczej skończy :twisted: Ale tak też jest fajnie.Ciekawe jak to dalej rozwiniesz.



PostWysłany: Czw 18:55, 19 Lis 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

o boziu! hot! hot! hot!
i kubeł zimnej wody wrryyy
heh czekam na cd czytanie tego fika zapiera mi dech w piersiach!



_________________

PostWysłany: Czw 20:21, 19 Lis 2009
janeczka85
Stomatolog
Stomatolog



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1
Ostrzeżeń: 1

Posty: 576

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Heuh... fajne. Tylko błędy mi z dziebko przeszkadzały. :?



PostWysłany: Pią 14:35, 20 Lis 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Odmieniony PART V

Co on sobie wyobraża? – myślała wściekła – Myśli sobie, że może tak sobie tu wpadać, droczyć się ze mną, a potem po prostu wyjść?! – była oburzona – Co to w ogóle miało znaczyć? Dlaczego to zrobił. Sukinsyn. – przeklinała go w myślach. Nagle poczuła się dziwnie. – Boże, złoszczę się na niego, że wyszedł? Rany, przecież on zachował resztki przyzwoitości. A ja? Stałam przed nim prawie naga i gotowa na wszystko.- skarciła się - Przecież mógł zrobić co chciał. Ale tego nie zrobił. Właśnie. Dlaczego nic nie zrobił? Czyżby mnie nie pragnął? Tyle razy dawał mi do zrozumienia, że pożąda mojego ciała, a kiedy ma okazję, po prostu wychodzi. O co chodzi? Nie, przecież czułam jego pożądanie. Pragnął mnie tak jak ja jego. – pocieszyła się mimowolnie. Tym bardziej było jej wstyd, że on, facet, zwierzę, potrafił się opanować, powstrzymać. Właściwie to cieszyła się, a właściwie powinna się cieszyć, że do niczego nie doszło, ale szkoda, że to nie ona przerwała tę chwilę napięcia.
Wciąż pełna napięcia położyła się do łóżka, ale o sen tej nocy nie było jej łatwo.

Rano zjawiła się w szpitalu jak zwykle. Weszła do swojego gabinetu i marzyła, żeby nikt jej nie przeszkadzał najlepiej przez pół dnia. Niestety, pomarzyć dobra rzecz. Zaraz za nią otworzyły się drzwi. Hojny inwestor Brown stanął w nich i wyszczerzył się kretyńsko na jej widok. Jak ona nie lubiła spotkań z nim. Za każdym razem patrzył na nią tym samym lubieżnym wzrokiem. Ale nie takim lubieżnym „housowym” wzrokiem. Ten był taki wulgarny, obleśny. Stary, nieatrakcyjny, zaniedbany koleś. „Ohydny, bezzębny kloszard w markowych ciuchach” – tak o nim myślała. Gdyby nie fakt, że dawał jej szpitalowi tyle pieniędzy, nigdy nie zamieniłaby z nim ani jednego słowa. Drażnił ją. Mówił do niej w ten okropny sposób, jak stary pedofil do dziesięciolatki. Ale musiała być profesjonalistką.
- Witam, moją piękną kocicę. – przywitał się.
- Dzień dobry, panie Brown. Miło Pana widzieć. – skłamała – Co Pana do mnie sprowadza? Czyżbyśmy czegoś wczoraj nie omówili?
- Właściwie to została jedna sprawa… - zaczął Brown z jeszcze bardziej kretyńskim uśmiechem.

Tymczasem House zjawił się w gabinecie Wilsona. Zamknął za sobą drzwi, upewniwszy się, że przyjaciel jest sam i odpowiednio mocno zajęty. Uwielbiał przeszkadzać mu w pracy.
- House... – Wilson uśmiechnął się znacząco do przyjaciela, odrywając się ochoczo od papierów, które zalegały na jego biurku. Doskonale wiedział, po co House przyszedł. Przecież pamiętał, co ten porabiał wczorajszego popołudnia. – Co zrobiłeś Rachel? – spytał prosto z mostu.
- Dzień dobry, Wilson. Ja też cieszę się, że cię widzę. – powiedział sarkastycznie – Może jakieś przywitanie? Jakieś „co słychać, mój drogi przyjacielu?”…Ech, taki się zrobiłeś oschły ostatnio. Nie poznaje cię.
- Witaj, House. Co słychać, mój drogi przyjacielu? – poprawił się Wilson – Co zrobiłeś Rachel?
- Jaśniej, nie rozumiem. Cos z nią nie tak? Wydawało mi się wczoraj wieczorem, że była w jednym kawałku. O Boże, to nie była Rachel?! Ile tam było dzieci? – nabijał się House, udając idiotę.
- Nie udawaj, że nie wiesz, o czym mówię. Dzwoniłem do Cuddy…
- Lecisz na nią? Po co do niej wydzwaniasz? Udawaj niedostępnego, laski na to lecą. Mówię ci. – ironizował House.
- House, nie przeciągaj. – zirytował się Wilson – mówiła, że wszystko wczoraj było idealnie. W domu porządek, żadnego pożaru, mała nakarmiona, uśpiona. Jestem pod wrażeniem.
- A, więc ciągle mówimy o tym samym dziecku. – odetchnął – Całe szczęście. Uśpienie małej nie było trudne. Dałem jej trochę moich prochów na bezsenność i od razu była jak ta lala.
- House, nie udawaj. Znakomicie zająłeś się dzieckiem. Dzieckiem Cuddy. Zrobiłeś to dla niej.
- Eee, po prostu nie miałem co zrobić z popołudniem. Poza tym mój psychiatra mówił mi, że szukanie nowych wyzwań pomoże. Nie pomogło. – westchnął. – A co do uśpienia, żartowałem. Pokazałem małej Twoje zdjęcie w bokserkach i po prostu zemdlała. Cuddy wróciła pijana i się nie domyśliła.
- Żartuj, ile chcesz, ale pamiętaj, że im bardziej się zbliżysz, tym szybciej wykurzysz Lucasa.
- Tak. A propos Lucasa, wyjechał na dwa tygodnie. Mam trochę czasu, żeby wkraść się w łaski dyrekcji. W końcu szkoda byłoby takiego tyłka dla jakiegoś pseudo-detektywa. Wielki tyłek jest nasz, Wilson, nie damy go bez walki! – zakończył i wyszedł, pozostawiając przyjaciela z głupawym uśmieszkiem na twarzy.



PostWysłany: Nie 11:54, 22 Lis 2009
alhambra
Psi Detektyw
Psi Detektyw



Dołączył: 27 Sie 2009
Pochwał: 13

Posty: 6827

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Wielki tyłek jest nasz, Wilson, nie damy go bez walki!


:hahaha: Znakomite :D



PostWysłany: Nie 12:26, 22 Lis 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Będzie fajnie :] Hilsonkowa rozmowa genialna. :mrgreen:



PostWysłany: Nie 12:45, 22 Lis 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

margolcia-1984 napisał:
Pokazałem małej Twoje zdjęcie w bokserkach i po prostu zemdlała. Cuddy wróciła pijana i się nie domyśliła.


:hahaha: Świetny fragment!
Czekam na cd!



_________________

Woman in BLACK!
''Words can hurt, you know?''
Ubranko by Me

PostWysłany: Nie 12:49, 22 Lis 2009
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Mmmm...... coraz lepiej xd



_________________

PostWysłany: Nie 16:42, 22 Lis 2009
Ugabuga
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 10 Lis 2009
Pochwał: 1

Posty: 93

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

kiedy bedzie ciag dalszy



PostWysłany: Sro 17:32, 25 Lis 2009
nap26
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 23 Sty 2009
Pochwał: 2

Posty: 24

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Odmieniony PART VI

Zjechał windą na dół, bo przecież miał do przepracowania kolejne kilka godzin w przychodni. Chciał pokazać Cuddy, że jest bezinteresowny i nie unikać przez najbliższe dni przychodni. Plan był prosty, stateczny, poważny i odpowiedzialny dr House. Przechodząc obok gabinetu Cuddy, House postanowił się przywitać z szefową. Już miał wejść, kiedy zobaczył przez odsłonięte żaluzje, że ktoś jest w gabinecie. Co prawda Cuddy nie wyglądała na zachwyconą towarzystwem, ale wolał chwilę odczekać.
- Naprawdę? – spytała z udawanym zainteresowaniem – Co się stało, Panie Brown – Cuddy posłała rozmówcy służbowy uśmiech numer 512, zarezerwowany tylko na specjalne okazje, dla bogatych, aroganckich, obleśnych, starych dupków, dla których niestety musiała być miła. W stronę House’a, którego dostrzegła właśnie za drzwiami gabinetu, posłała błagalne spojrzenie, które on dobrze znał. House, nie krępuj się, wejdź. – pomyślała. – Wykurz go stąd, błagam. Miej jakąś ważną sprawę, badanie nie mogące czekać. – modliła się w myślach.
- Pamięta Pani na pewno, że jutro jest coroczny bal charytatywny w mojej posiadłości. – zaczął wyjaśniać cel swojej wizyty Brown.
- Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzam, ale naprawdę mam sprawę wagi państwowej. - House wszedł do gabinetu, głośno dając o sobie znać. - Państwo już może kończycie? – mówił poważnie, widząc zdziwioną i lekko zmieszaną minę Browna.
- Witaj, House. – zareagowała żywo Cuddy. Jak ona się cieszyła z jego wizyty. Zawsze wiedział, kiedy i gdzie się znaleźć.
- Ja właściwie tylko chwilę. – wycofywał się Brown. – Korzystając z okazji, że co roku zjawia się tam Pani sama, z przyjemnością będę Pani towarzyszył. Wpadłbym po Panią tutaj około 18?
- Ja…- próbowała jakoś wybrnąć – Właściwie…
- Lisa chciała powiedzieć, że bardzo dziękujemy za zaproszenie. – wtrącił się House – Będziemy na pewno, ale mamy własny transport, więc szkoda, żeby się Pan fatygował. – uśmiechnął się House do nadzianego bufona, który właśnie otwierał drogę wszystkim muchom chętnym zagościć w jego jamie ustnej. – Prawda, kochanie? – zwrócił się do Cuddy, zbliżając się do niej i kładąc dłoń na jej pośladku.
- Rzeczywiście, Panie Brown, razem z doktorem Housem wybieramy się tam moim samochodem. – wyjaśniła Lisa w ogóle nie zdziwiona ręką House’a na swoim tyłku. W końcu nie mógł nie wykorzystać takiej okazji, kiedy ona nie miała możliwości zareagować.
- Acha, świetnie. W takim razie do zobaczenia jutro na balu. –szybko pożegnał się mocno zmieszany Brown, po czym opuścił gabinet.
Cuddy i House stali tak chwilę bez ruchu, odprowadzając Browna wzrokiem.
- Możesz już puścić mój tyłek. – upomniała House’a – Myślę, że nie odpadnie. Co ty wyprawiasz?
- Jak to? Właśnie cię uratowałem przed randką twojego życia. – powiedział, wypinając rycersko pierś – To jesteśmy umówieni. Ubierz coś ładnego. Tylko nie zakrywaj dekoltu. – zażartował sobie właściwym tonem, patrząc tymi swoimi błękitnymi oczami prosto na jej biust.
- Wygląda na to, że nie mam wyjścia. – udała nieprzejętą – Tylko nie wkładaj adidasów, House, proszę. – rzuciła złośliwie, kiedy House wychodził już z biura.



PostWysłany: Czw 17:06, 26 Lis 2009
alhambra
Psi Detektyw
Psi Detektyw



Dołączył: 27 Sie 2009
Pochwał: 13

Posty: 6827

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ajajajajcik. :mrgreen: Fajniutko.

margolcia-1984 napisał:
- Możesz już puścić mój tyłek. – upomniała House’a – Myślę, że nie odpadnie.

Geniusz!!



PostWysłany: Czw 17:14, 26 Lis 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

No to teraz szykujmy się na imprezę. :D :D



PostWysłany: Czw 17:20, 26 Lis 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Genialnie!
Dawaj szybko cd!



_________________

Woman in BLACK!
''Words can hurt, you know?''
Ubranko by Me

PostWysłany: Czw 17:28, 26 Lis 2009
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 2 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.04950 sekund, Zapytań SQL: 15