Oh crap! [13/14+EPILOG]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Uuuu normlanie WYMIATA jestem przy VIII częśći i normlanie bosko :D



PostWysłany: Pią 21:49, 14 Maj 2010
Skibona
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 05 Mar 2010
Ostrzeżeń: 1

Posty: 38

Miasto: bielsko-biała
Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

NiEtYkAlNa - where are you?
Najlepiej wrzuć już całość do końca :P



_________________
Zapytaj mnie (anonimowo) o cokolwiek:
www.formspring.me/Miztlikatia

PostWysłany: Pon 18:01, 17 Maj 2010
Katia
Patomorfolog
Patomorfolog



Dołączył: 01 Kwi 2009
Pochwał: 12

Posty: 840

Miasto: Warszawa
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Już jestem ;) dziękuję za komentarze i wklejam kolejna część. Informuję jednocześnie, że epilog jest napisany dużo później i nie będziecie musiały patrzeć na tak wielką ilość błędów ;) dzięki jeszcze raz ;)
____________________

XI

Cover my eyes
Cover my ears
Tell me these words are a lie
It cant be true
That I'm losing you
The sun cannot fall from the sky


- Spokojnie. Uspokój się Greg, proszę. – Nalegała nieco przerażona Lydia. – Znajdę go, zaraz wracam. Nie ruszaj się stąd, wiesz, że nie powinieneś. – Chwilę się zawahała, po czym szybko wyszła w poszukiwaniu James’a.

House siedział na łóżku nie dowierzając w to co się stało. – Jak ona mogła? Dlaczego? Nie pomyślała, co ja będę czuł, jak się będę czuł? – Rozmyślał podenerwowany. – No jasne, czemu ona ma ciągle myśleć o Tobie… Ty idioto, znów wszystko spieprzyłeś. – Klął cicho, nie mogąc pogodzić się ze swoją bezradnością.

Stop every clock
Stars are in shock
The river will flow to the sea
I wont let you fly
I wont say goodbye
I wont let you slip away from me


- Muszę coś zrobić i to jak najszybciej, zanim nie będzie za późno. – Pomyślał. – O ile już nie jest… - House’a zmroziło, zimny dreszcz przeszedł wzdłuż jego kręgosłupa. – A jeśli… j- jeśli już nic nie mogę zrobić…

- Możesz. – Przerwał mu stanowczy głos.
Spojrzał na Wilsona stojącego w drzwiach z zaskoczeniem.

- Przestań mnie straszyć. – Westchnął powoli.
- A Ty się weź w garść. – James zripostował stanowczo.
- Mam się z tym pogodzić i żyć szczęśliwy jak dotąd?
- Jak dotąd, to nie byłeś szczęśliwy, więc pozbieraj się i zrób co należy. – Głos Jamesa był tak silny i poważny jak nigdy.
- Nawet nie wolno mi się stąd ruszyć, więc… - House spojrzał na niego pytająco.
- Chyba masz od tego przyjaciela.
- Ty nic nie możesz… - House spuścił głowę w geście poddania.
- Ja mogę się stad ruszyć. – Onkolog uśmiechnął się ciepło.
- I?
- I? – James powtórzył.
- Co mi to da?
- Powiedz mi to, co masz do powiedzenia jej, ja zrobię wszystko, żeby się do niej dostać i jej powtórzyć.
- Nie bądź śmieszny, nie umieram. Nie będę się przed Tobą otwierał, nie będę Ci mówił tego, co chciałbym powiedzieć jej. – Popatrzył na Wilsona ze złością.
- To napisz.
- ?
- Napisz. Czemu się tak gapisz? Obiecuję, że nie będę czytał. – Wilson uśmiechnął się zachęcająco.
- Przysięgasz?
Wilson skinął głową nic nie odpowiadając.
- Przyniosę kartkę i długopis.

House poczuł dreszcz emocji.
- To będzie trudne. – Pomyślał.
- Co ja mam jej napisać,jak ją przekonać, żeby wróciła?
- Już wiem.

So hold on
Be strong
Everyday on we'll go
I'm here, dont you fear


cdn.



_________________
Yes, we can.
-----------------------------
'As Jimmy suggested that I'm on heroin, I decided to admit I'm on Methadone. In return I got a bunch of very "friendly" words and a warning about side effects. One of them was already done to me, that was apnea occurs. Ceased to circulate air through my airway, and the pulse was almost imperceptible, but Foreman decided to return it to me stimulating my sensory receptors.' - I looked at him significantly, expected some questions, at the end my story was interesting. I looked more closely, raising single eyebrow slightly. Then Lucas said. 'How?' 'Excellent question. He twisted my nipples! '

PostWysłany: Sro 1:54, 19 Maj 2010
NiEtYkAlNa
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 03 Sty 2010
Pochwał: 5

Posty: 106

Miasto: Houseland
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

boskie jak zwykle ;p kiedy nastepna czesc :P



_________________
nat ^^

PostWysłany: Sro 11:44, 19 Maj 2010
natalia94
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 29 Sty 2010

Posty: 55

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Hej, jak możesz nas tak katować. Wstaw kolejną część. Pliiiis ;)



PostWysłany: Sro 19:08, 19 Maj 2010
basiag95
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 01 Lut 2010

Posty: 97

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dzięki za komentarze ;) zbliżamy się powoli do końca, moi mili ;)

XII

- Daj mi te wypociny, zawiozę je na lotnisko.
- Skąd wiesz, że Cuddy jest na lotnisku?
- Zaszantażowałem Cameron.
- Ty… Niemożliwe. A skąd niby ona wie? – House spojrzał zdziwiony.
Wilson westchnął ciężko.
- Cuddy zleciła Cameron wykonywanie swoich obowiązków.
- A więc… ona… nie w-wróci. – House’owi zaczął łamać się głos.
- Przestań, tego nie wiemy, daj mi ten list.
- Nie.
- Jak to? – James się zdziwił.
- Ona nie chce kontaktu ze mną. Nie rozumiesz?
- Słuchaj, to Ty nie rozumiesz. Jesteś egoistą, ale świat nie kręcił się wokół Ciebie. Teraz to ona powinna być w jego centrum dla Ciebie. Dawaj to! – Onkolog wyciągnął dłoń w stronę House’a. Diagnosta oddał mu kopertę z zawahaniem.

- Jesteś pewien?
- Nie House, ale Ty też nie będziesz dopóki nie otrzymasz od niej jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Jadę na lotnisko. Nie ruszaj się stąd. Siostra Rose będzie z Tobą przez cały czas.
- Niańka? – House przewrócił oczami.
- Bądź grzeczny!
Wilson zniknął za drzwiami, a do pokoju weszła pielęgniarka.

- Dzień dobry doktorze House, posiedzimy dziś razem.
- No pięknie. – Westchnął. – Full wypas przez kilka godzin.

Lotnisko.

- Lisa! Zaczekaj. – Wilson krzyknął niemal na drugi koniec hali zauważywszy Lisę.
- O nie. – Zmartwiła się.
- Cameron obiecała, że nie powie ani słowa. Teraz będzię tylko trudniej. Ale nie widzę z nim House’a. Na szczęście. Bo nie wiem, co by było. Gdyby wiedział dlaczego wyjeżdżam, wyśmiał by mnie. – Przetarła twarz dłonią. – Te jego „ Bóg nie istnieje, nie pomaga, tylko krzywdzi.” Skoro nie istnieje, to jakim cudem nie pomaga? – Myślała, patrząc na zbliżającego się James’a.

Gdy dobiegł w miejsce, gdzie znajdowała się Cuddy dyszał ciężko. Zmęczył się bardzo. Ale zrobi wszystko, by ocalić przyjaciela, by przekonać Lisę. Wiedział, że jeśli ona nie wróci. Tym razem House sobie nie poradzi. Będzie inaczej niż po rozstaniu ze Stacy, będzie o wiele gorzej. Wiedział, że Greg chociaż uważał, że życie to nie test. I że lepiej mieć beznadziejny żywot niż nie mieć go w ogóle, to tym razem mógłby odstąpić od swoich zasad. I spróbować przerwać to życie.

House był wycieńczony, zdawało się, że nie ma już sił. Ile można? Błądzić szukać, sprawdzać, badać. Tylko diagnozy stawiane przez niego samego sprawdzały się co do innych ludzi. Jeśli chodziło o jego własne życie i problemy nie potrafił sobie poradzić.

- Cuddy! – Wymamrotał zziajany James, któremu głos nagle utknął w gardle.
- Spokojnie, oddychaj głęboko. Dlaczego jesteś taki blady? Coś się stało? I w ogóle co tu robisz? – Nie musiała pytać, dobrze wiedziała, dlaczego James tu jest. Dla kogo…
- Po prostu to przeczytaj. – Wymamrotał. – Proszę.
- Co to?
- T-to jest l-list od House’a.
- Nie mogę.
- Możesz Liso. I chcesz. Zrób to. Lepiej będzie jeśli będziesz żałowała, że przeczytałaś, niż ze tego nie zrobiłaś.

Cuddy rozwinęła kartkę papieru odwracając się plecami do Wilsona.

„Liso, mam nadzieję, że przeczytasz to do końca. Wiele będzie mnie kosztowało napisanie tego listu, ponieważ dobrze wiesz, że nie potrafię się otworzyć, w każdym razie nie przychodzi mi to łatwo. Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym o wiele wiele więcej… Pewnych rzeczy w ogóle… Jednak to niemożliwe, czas pędzi jak szalony i nie pozostawia na człowieku suchej nitki. Nie mogę nic, jeśli mi nie pomożesz.

Nie wiem od czego zacząć, ale przede wszystkim chcę Ci coś wyjaśnić. Nic nie ma pomiędzy Lydią a mną i nic między nami nigdy nie będzie.
Jesteś kobietą, która ma dla mnie specjalne znaczenie, jesteś najważniejsza. Nie potrafię tego pokazać, znasz mnie. Wiesz jaki ze mnie cholerny cynik. Ale mimo tego, zawsze mieliśmy swój język, który nie był zrozumiały dla innych. Nie potrafię też pisać o „miłości”.

Do czego Ty mnie zmuszasz?

Wiem. Zawaliłem, zrobiłem WSZYSTKO nie tak jak potrzeba, ale nie wiedziałem, że to dla mnie takie ważne. Dopiero gdy Cię zabrakło obok, zrozumiałem.
Jak bardzo mi Ciebie brak, jak bardzo Cię pożądam, jak mocno chcę być z Tobą, byś była moja. Bym ja był dla Ciebie. Oparciem, przyjacielem, kochankiem. Jestem już zmęczony samotnością, przesiadywaniem samemu w domu, przy pianinie ze szklanką alkoholu w ręku. Chciałbym zagrać choć raz dla kogoś, dla Ciebie. Zobaczyć uśmiech na twojej twarzy gdy zasypiasz, poczuć Twoją dłoń na policzku. Co Ty ze mną wyprawiasz? Nie wolno Ci tak. Sprowadzasz mnie do takiego stanu…

Cuddy, błagam. Nie pozwól, żebym się otworzył i dostał mokrą szmatą po twarzy, nie zniosę tego. Wiem, że coś do mnie czujesz. Słyszałem. Wszystko co powiedziałaś w szpitalu do mnie dotarło. Dotarło do mnie całe dwadzieścia lat. Odkąd spotkałem Cię w bibliotece…
Potem studia, gdy miałem zadzwonić, ale zostałem wyrzucony z uczelni, myślałem wtedy, że to nie ma sensu. I tak zmarnowałem pół życia czekając na coś, co miałem cały czas na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło naprawdę się postarać…

Teraz. Teraz nie mam niczego. Jestem sam. Stary, żałosny uzależniony kaleka udający, że wszystko jest w jak najlepszym „porządku”. Ty jedyna wiesz, jak jest naprawdę, czujesz to, co ja. Wiesz dobrze, co czuję do Ciebie, nie chcę Ci tego napisać. Powiem Ci to, proszę daj mi tylko na to szansę. Poza tym, co ja zrobię, jeśli Wilson to przeczyta?

Może lepiej, że Ci to piszę. Może. W tym momencie jestem w stanie wykrzesać z siebie więcej niż prawdopodobnie podczas rozmowy. Z resztą jeszcze nie wolno mi wstawać. Chciałem, ale Wilson powiedział… Właściwie ja sam o tym wiem. Jeśli wstanę z łóżka, to nawet jeśli przeczytasz ten listi i zdecydujesz się ze mną jeszcze raz spotkać, nie będzie już po co. Proszę, jeśli cokolwiek znaczy dla Ciebie, to co czuję. Co czuję do Ciebie, to wróć. Błagam. Sam nie dam rady.

House."


Oczy Lisy były pełne łez, ale wiedziała, wiedziała co powinna zrobić..
- Przykro mi Wilson. – Chlipnęła.
- On sobie nie poradzi Liso. – James obdarzył ją zmartwionym spojrzeniem.
- A czy kogokolwiek interesuje, czy ja dam sobie radę?
- Wiesz dobrze, że nie poradzisz sobie z tym uczuciem.
- Nie mogę, naprawdę. Oddaj mu to.
- Nie. – Odparł stanowczo. – Zachowaj list. To może być jedyny i ostatni dowód na to, że House posiada wyższe uczucia. I że to właśnie Ciebie dostąpił zaszczyt wysłuchania tego.

Wilson opuścił głowę ze smutkiem.
Lisa była bliska płaczu.

- Dobrze, zachowam to. Powiesz mu?

Skinął tylko głową.

Nie mów, że nie dążysz do celu, bo to wymaga czasu. Czas i tak upłynie.


Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Czw 18:19, 20 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz



_________________
Yes, we can.
-----------------------------
'As Jimmy suggested that I'm on heroin, I decided to admit I'm on Methadone. In return I got a bunch of very "friendly" words and a warning about side effects. One of them was already done to me, that was apnea occurs. Ceased to circulate air through my airway, and the pulse was almost imperceptible, but Foreman decided to return it to me stimulating my sensory receptors.' - I looked at him significantly, expected some questions, at the end my story was interesting. I looked more closely, raising single eyebrow slightly. Then Lucas said. 'How?' 'Excellent question. He twisted my nipples! '

PostWysłany: Czw 18:13, 20 Maj 2010
NiEtYkAlNa
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 03 Sty 2010
Pochwał: 5

Posty: 106

Miasto: Houseland
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Jak zawsze boskie :P



PostWysłany: Czw 18:14, 20 Maj 2010
Danielek18
Immunolog
Immunolog



Dołączył: 25 Kwi 2010
Pochwał: 2

Posty: 1170

Miasto: Tur
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To zbyt tragiczne. Zamień tok wydarzeń proszęęęęęęęęęęęęe.



PostWysłany: Czw 20:51, 20 Maj 2010
basiag95
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 01 Lut 2010

Posty: 97

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ten fik jest cudny!! najlepszy jaki czytałam jestem pod ogromnym wrażeniem że to twój pierwszy fik proszę o następną część bo nie może skończyć się tak tragicznie!! Przez ciebie nie będę mogła spać!! :lol:



_________________
" Kochankowie i szaleńcy widzą i czują więcej
niż chłodny umysł jest w stanie ogarnąć "

PostWysłany: Pon 21:07, 21 Cze 2010
LoveMeDead
Stomatolog
Stomatolog



Dołączył: 17 Mar 2010
Pochwał: 2

Posty: 512

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.05308 sekund, Zapytań SQL: 15