One Way Ticket [8/8] [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Katarzyna zwstydziła TurboDymoMana,
Napisała cudowne Huddy :)



_________________

Óbranie z szafy maybe_55 :) Chociaz avek cos mi przypomina
"Lepiej zamordować, niż źle zdiagnozować."
Dr Gregory House

PostWysłany: Pią 16:48, 06 Lis 2009
Net
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 05 Wrz 2009

Posty: 375

Miasto: Wieliczka
Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Odcinek szósty

Kiedy rano otworzył oczy u jego boku leżała naga kobieta. Wyglądała niemal jak anioł. Jej oliwkowa skóra, długie, gęste włosy, delikatne rysy twarzy, usta ułożone w delikatny uśmiech. Jej klatka piersiowa unosząca się i opadająca, uwydatniająca jej wdzięki i spokojny oddech. Była doskonała. House przypatrywał się jej przed dłuższą chwilę, po czym złożył na jej czole delikatny pocałunek. Cuddy otworzyła oczy. Nie spodziewała się, że jeszcze kiedyś obudzi się obok niego. Podniosła się i wtuliła w jego mocne ramiona. Kiedy ich naga skóra spotkała się ich ciała przeszył przyjemny dreszcz. Leżeli bez ruchu. Pozostawili się na pastwę własnych myśli.

Ta noc mogła wszystko skomplikować lub poprawić. Wchodząc na pokład spodziewał się odpoczynku, nadużywania alkoholu i przypadkowego seksu, dostał zupełnie coś innego. Musiał zmierzyć się z czymś, przed czym tak skutecznie udawało mu się uciekać przez pięć lat… a może przez większość życia? Kiedy Stacy odeszła, a z jego nogą było coraz gorzej był to świetny preteksty by odizolować się na dobre od reszty świata, dopuszczając do siebie tylko wybranych - a i oni musieli zachowywać bezpieczną odległość. Tylko, że od tego czasu wiele się zmieniło. Pogodził się ze stratą miłość, jak i z tym, że prawdopodobnie nigdy nie uwolni się od bólu i uzależnienia. Może nadszedł czas, żeby coś zmienić? Tylko, że on nie potrafił zmienić siebie. Mógł zmienić swoje nawyki czy niektóre przyzwyczajenia, jednak nigdy nie mógł zmienić siebie. Nagle nie mógł stać się złotym facetem - mistrzem przybijania gwoździ i wywarzonych słów. Owszem czasem, kiedy chciał, potrafił być inny – milszy, troskliwszy, sympatyczniejszy. Jednak cały czas pozostawał sobą. Cuddy znała go na tyle dobrze, żeby nie oczekiwać od niego niemożliwego. Wiedziała jaki jest i na co decyduje się próbując z nim żyć. Z drugiej strony zasługiwała na całkowite szczęście, tylko czy on potrafił jej je dać? Potrzebowała mężczyzny który będzie ją wpierać, który będzie dla niej niczym królewicz z bajki dla biednej królewny uwięzionej w najwyższej komnacie, w najwyższej wierzy. Tylko czy on potrafił dać jej coś więcej niż odrobina fizycznej przyjemności? Była dla niego ważna – bez wątpienia. Czy to była miłość? Możliwe, a raczej - całkiem prawdopodobne. Z drugiej strony jeśli ona traktuje go przedmiotowo? To do niej niepodobne, jednak równie dobrze może być jak kiedyś. Tylko jedna noc. Znacząca, ale tak naprawdę nieważna. Tyle pytań i brak odpowiedzi.

Mogli tak spędzić całą wieczność. Liczyli się tylko oni. Zero przeszłości, zero przyszłość. Zupełnie jak przechodnie, który wpadli na siebie przypadkiem – nigdy wcześniej się nie znali, a ich wspólne życie kończyło się na zaistniałej chwili.

Ta noc mogła wszystko skomplikować lub poprawić. Wchodząc na pokład spodziewała się odpoczynku i odrobiny rozrywki, dostała zupełnie coś innego. Musiała zmierzyć się z tym przed czym uciekała, bo nie dało się ukryć, że uciekała właśnie przed Housem. Tylko dlaczego? Chodziło tylko i wyłącznie o odpoczynek od zawodowej zabawy w berka na terenie szpitala? Z pewnością nie. Zawsze kiedy umawiała się z jakimś mężczyzną w głębi duszy chciała, żeby House im przerwał. Pojawił się w miejscu ich spotkania i wymyślił tuzin irracjonalnych argumentów przemawiających za tym, żeby przestała się spotykać z danym mężczyzna. Najczęściej jej randki kończyły się na jednym spotkaniu. Powinna czuć rozżalenie, a jednak czuła wewnętrzne ciepło. Lubiła budzić jego zainteresowanie. Wiedziała, że pakowanie się w jakiś poważniejszy związek z Housem mogło być pierwszym zwiastunem końca świata, ale mogło być również początkiem jej poukładanego życia. Może nie był on idealnym kandydatem na mężczyznę z którym planuje się spędzić resztę życia, jednak z całą pewnością go kochała. Potrafił być okrutny i złośliwy, ale też troskliwy. Nie oczekiwała, żeby się zmienił. Kochała tego House’a - nie filantropa i obrońcę uciśnionych, ale zgryźliwego i upartego lekarza, dla którego priorytetem było życie jego pacjentów. Mężczyznę, który aby osiągnąć swój cel gotów był sięgnąć po każdy dostępny środek. Z drugiej strony jeśli on traktuje ją przedmiotowo? To do niego podobne. Znała go jednak na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że nie traktuje jej jako pierwszą, lepszą panienkę, mimo to - mogło być tak jak kiedyś. Tylko jedna noc. Znacząca, ale tak naprawdę nieważna. Tyle pytań i brak odpowiedzi.



_________________
Whatever you are, don't be another brick in the wall!

PostWysłany: Pią 19:35, 06 Lis 2009
Katarzyna
Laryngolog
Laryngolog



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 3

Posty: 630

Miasto: Katowice
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Katarzyna napisał:
Z drugiej strony zasługiwała na całkowite szczęście, tylko czy on potrafił jej je dać? Potrzebowała mężczyzny który będzie ją wpierać, który będzie dla niej niczym królewicz z bajki dla biednej królewny uwięzionej w najwyższej komnacie, w najwyższej wierzy. Tylko czy on potrafił dać jej coś więcej niż odrobina fizycznej przyjemności?


Czytając ten fragment miałam ochotę krzyknąć: ''Niech on przestanie lepiej tyle myśleć!!''. Mężczyźni kiedyś doprowadzą nas do grobu swoim gdybaniem o tym jak okropni są i jak mało mogą nam dać. Słowo daję!
No, ale co do fika. Cudownie napisane! Z wszystkich części ta podoba mi się najbardziej. Jest zdecydowanie moim faworytem. Oby tak dalej!



_________________

Woman in BLACK!
''Words can hurt, you know?''
Ubranko by Me

PostWysłany: Pią 20:04, 06 Lis 2009
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
House przypatrywał się jej przed dłuższą chwilę, po czym złożył na jej czole delikatny pocałunek. Cuddy otworzyła oczy. Nie spodziewała się, że jeszcze kiedyś obudzi się obok niego. Podniosła się i wtuliła w jego mocne ramiona

:serducho: W 100 % Huddy.I takie uwielbiam opowiadania :D



PostWysłany: Pią 20:31, 06 Lis 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

martusia14 napisał:
W 100 % Huddy.I takie uwielbiam opowiadania

zgadzam się! świetnie sie czyta .



_________________

PostWysłany: Pią 20:34, 06 Lis 2009
janeczka85
Stomatolog
Stomatolog



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1
Ostrzeżeń: 1

Posty: 576

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

:housecuddy: Super :houselove:



_________________

Óbranie z szafy maybe_55 :) Chociaz avek cos mi przypomina
"Lepiej zamordować, niż źle zdiagnozować."
Dr Gregory House

PostWysłany: Pią 20:54, 06 Lis 2009
Net
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 05 Wrz 2009

Posty: 375

Miasto: Wieliczka
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nareszcie mogłam nadrobić zaległe części ;-) i powiem jedno - jestem zauroczona Twoimi fikami. Czekam na dalszy bieg akcji, strasznie jestem ciekawa co się wydarzy. Dziękuję za te części ;-) :* dodają otuchy mojemu Huddzinkowemu sercu.



_________________
Niepełnosprawność może, choć nie musi twórczości przeszkadzać,
z kolei względnie pełna sprawność może, choć nie musi twórczości pomagać.

PostWysłany: Pią 21:06, 06 Lis 2009
Juniuś
Terapeutka Anna
Terapeutka Anna



Dołączył: 04 Sie 2009
Pochwał: 30

Posty: 5789

Miasto: Opole/Ostrów Wlkp.
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

POdoba mi się ! ;)
Czekam na cd.



_________________
Avek od anoli !
Córek mapeto ogórek - Nemezis, córunia jędzunia - nimfka & Sevir, brat bliźniak - whatever. / zÓy partner ze schowka, mraÓ, mraÓ - Hambarr / Rozczochowy właściciel - maybe ! /druga połówka mojego mózgu - lusiek /maaamusia - kretowa / mruczący pożeracz przecinków -Guśka
'Każdy z nas ma cztery twarze; tę, którą pokazuje innym; tę, którą widzą inni; tę, która myśli, że jest prawdziwa i tę, która jest prawdziwa. Wybierając jedną z nich, nie rezygnujmy z pozostałych.'

PostWysłany: Pią 21:56, 06 Lis 2009
Lady M
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 18 Lip 2009
Pochwał: 14

Posty: 6835

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Net napisał:
Katarzyna zwstydziła TurboDymoMana,
Napisała cudowne Huddy :)



Katarzyna napisała kolejną część swego fika. TurboDymoMan wymiękł - bo też jest Huddystą!

Chcę zobaczyć to w serialu! House mógłby być trochę bardziej House'owy, ale to na pewno poprawisz! Huddy 4 3v3r!



_________________
Cudny Óbiór od siostry!
maybe_55 i nigide, mHroczne rodzeństwo! ;) Nettie, kuzynka któregoś tam stopnia! :]

PostWysłany: Sob 8:08, 07 Lis 2009
BluePoliceBox
Kardiochirurg
Kardiochirurg



Dołączył: 14 Lip 2009
Pochwał: 6

Posty: 3274

Miasto: Wieliczka
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

boskie jak zawsze czekam na cd. :)



_________________
.


”Nie zawsze możesz dostać to, czego chcesz.” filozof Jagger
”Ale jak się okazuje, jeśli się czasem starasz, to dostajesz to, czego potrzebujesz.” Lisa Cuddy

PostWysłany: Sob 18:12, 07 Lis 2009
sylrich05
Geriatra
Geriatra



Dołączył: 29 Lip 2009
Pochwał: 2

Posty: 724

Miasto: Bytom
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Kiedy będzie następna część? *pyta nieśmiało* ;-)



_________________
Niepełnosprawność może, choć nie musi twórczości przeszkadzać,
z kolei względnie pełna sprawność może, choć nie musi twórczości pomagać.

PostWysłany: Sob 22:25, 07 Lis 2009
Juniuś
Terapeutka Anna
Terapeutka Anna



Dołączył: 04 Sie 2009
Pochwał: 30

Posty: 5789

Miasto: Opole/Ostrów Wlkp.
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Juniuś - skoro tak nieśmiało pytasz, to proszę ;).

Odcinek siódmy

Milczeli naprawdę długo. Wtuleni w siebie zajmowali się własnymi myślami, chcieli aby tak pozostało już zawsze. Cuddy wstała jako pierwsza, złożyła na jego ustach delikatny pocałunek i bez słowa udała się do łazienki. Usłyszał lejącą się wodę. Ubrał się, otworzył drzwi i wyszedł. Po drodze do swojej kajuty wstąpił do barku, był otwarty zaledwie od kilku minut. Zamówił szklankę whiskey, którą wypił duszkiem. Smak alkoholu delikatnie rozszedł się w jego ustach. Kiedy wszedł do siebie wyciągnął z torby czysty t-shirt i udał się pod prysznic.

Kiedy Cuddy wyszła z łazienki nie była zaskoczona, że jej pokój jest pusty. Wydawało jej się, że słyszała delikatny trzask drzwi. Dobrze się stało, potrzebowała chwili oddechu, on pewnie też. Położyła się na łóżko i zasnęła. Obudził ją delikatna muzyka. Otworzyła oczy i zobaczyła House’a siedzącego pod ścianą, obok niego leżała para głośników podłączonym do iPoda. Wstała z łóżka, usiadła obok niego i wtuliła się w jego ramiona. Tego dnia nie zamienili jeszcze słowa. Cuddy odezwała się pierwsza.

- House… my… - Położył palec na jej ustach, dając jej tym samym do zrozumienia, żeby nic nie mówiła.

- Kobiety, czy ty nie potrafisz cieszyć się chwilą? – zapytał spoglądając na twarz swojej towarzyski, na której zagościł uśmiech. Teraz liczą się tylko oni.

Następny tydzień upłynął im bardzo przyjemnie i stanowczo za krótko. Zachowywali się jak para zakochanych nastolatków. Bawiły ich sytuacje kiedy ludzie brali ich za małżeństwo i życzyli wszystkiego najlepszego. Kiedy pewnego wieczora spacerowali po pokładzie i zatrzymali się na moment aby podziwiać otaczający ich bezkres oceanu, zaczepiła ich pewna starsza para.

- Pięknie państwo razem wyglądacie. – powiedziała starsza kobieta patrząc z uśmiechem na Cuddy w objęciach House’a. – Prawda Roger? – skierowała sobie pytanie do męża, który nie miał innego wyjścia jak przytaknąć. – Od dawna są państwo małżeństwem? – tym razem pytanie było skierowane do Cuddy. Spojrzała porozumiewawczo na House’a szukając jakieś pomocy w udzieleniu odpowiedzi.
- Dwa lata. – odpowiedział, uśmiechając się przy tym do swojej świeżo upieczonej małżonki, która zaskoczona, odpowiedziała mu najszerszym z możliwych uśmiechów.

- Widać, że się państwo kochają. Promieniuje od was szczęście. – podsumowała parę starsza kobieta, która jak się później okazało miała na imię Matylda. Wymienili jeszcze kilka zdań, kilka szczerych uśmiechów po czym starsza para oddaliła się życząc ich wszystkiego najlepszego. House objął Cuddy jeszcze mocniej, a twarz wtulił w jej włosy.

- Która to już para bierze nas za małżeństwo? – zapytała nie ukrywając swojego rozbawienia tą sytuacją.

- Czwarta. – wyszeptał jej do ucha. Cuddy odwróciła się. Ich twarze dzieliły milimetry, ich oczy przenikały się. Każde z nich w głębi swojego umysłu myślało nad tym, co by było gdyby te wszystkie życzenia dotyczące ich wspólnej przeszłości się spełniły.

Nie pozostało wiele czasu, aż jacht przybędzie do portu. To była ostatnia noc, którą mieli spędzić wspólnie na oceanie. House postanowił, że będzie ona niezapomnianym przeżyciem zarówno dla jego wybranki, jak i dla niego. Unikał jej cały dzień. Cuddy przypisywała jego dziwne zachowanie bólowi nogi, który nasilał się od kilku dni, nie chciała myśleć o innych możliwych przyczynach. Mimo wszystko House pozostawał niezwyciężony. Cały dzień marzył, aby zatopić nos w ciemnych, lokowanych włosach swojej przełożonej, nie mógł jednak popsuć niespodzianki. Kiedy zapadł zmrok w kajucie Lisy rozległo się pukanie do drzwi. Była ubrana w House’owy t-shirt i krótkie spodenki. Nie spodziewała się nikogo. Ku swojemu zaskoczeniu w drzwiach zobaczyła jednego z kelnerów jachtowej restauracji.

- Słucham? – zapytała najgrzeczniej jak tylko potrafiła starając się ukryć swoje zdziwienie. Przecież niczego nie zamawiała.

- Dostałem polecenie, aby dostarczyć Pani ten liścik. – młody człowiek wyciągnął przed siebie rękę w której trzymał białą kopertę. Cuddy uśmiechnęła się do niego odbierając tajemniczą przesyłkę. Podziękowała i zamknęła drzwi. Chwilę stała bezruchu zastanawiając się co House wymyślił, bo przecież nie miała wątpliwości, że to od niego. Oparła się o drzwi, wzięła głęboki oddech i otworzyła kopertę.

Wskocz w najseksowniejszą bieliznę jaką masz, po czym wskocz w najseksowniejszą sukienkę jaką masz. Czekam na Ciebie, tam… zresztą domyślisz się.

PS. W sumie to nie musisz wkładać bielizny.


Zarumieniła się. Znała House’a od dawana, nie raz udało mu się wywołać rumieńce na jej policzkach, jednak zadziwiała ją łatwość z jaką mu to przychodziło. Postanowiła bezzwłocznie zastosować się do poleceń z listu i udała się w miejsce, którego jak wynikało z listu miała domyślić się sama.

Tak jak przypuszczała. House stał przy balustradzie mając za plecami stolik z nakryciem dla dwóch osób. Nie byłoby to nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że znajdowali się w najwyżej położonym miejscu na jachcie, do którego wstępu, za nic w świecie, nie mieli pasażerowie. Kiedy tylko usłyszał kroki obrócił się. Jego oczom ukazała się najpiękniejsza kobieta jaką kiedykolwiek widział. Była taka naturalna, jej kształty opiewał tylko delikatny materiał zmysłowej, czerwonej sukienki ze sporym dekoltem, który podkreślał jej walory, natomiast rysy twarzy były podkreślone delikatnym makijażem. Jedyne co udało mu się z siebie wykrzesać, kiedy zbliżyła się do niego na odległość kilku kroków było. „Łaaałłłł…”.

Ta noc była niezapomniana. Najpierw zjedli wykwintną kolację podlewaną soczyście czerwonym winem. Następnie udali się do kajuty Cuddy gdzie oddali się swoim miłosnym uniesieniom.

Zbudził go dźwięk klaksonu, który oznajmiał, że pozostała godzina do czasu kiedy jacht znajdzie się w porcie. Postanowił się tym nie przejmował, miał o wiele lepsze zajęcie niż martwienie się czy zdoła w kilkanaście minut pozbierać swojego rzeczy, porozrzucane po dwóch kajutach znajdujących się w największej możliwej odległości od siebie. Przypatrywał się Cuddy leżącej na brzuchu z twarzą skierowaną w jego stronę. Jego ręka delikatnie głaskała jej nagie plecy co wywołało na jej twarzy delikatny uśmiech, który dawał mu do zrozumienia, że właśnie się obudziła. Nie miała ochoty otwierać oczu, jednak nieszczęsny dźwięk klaksonu rozległ się ponownie. Leniwie przeciągnęła się i złożyła pocałunek na ustach swojego towarzysza.

- Czas się zbierać. – wiedziała, że musi to powiedzieć, chociaż nie miała na to najmniejszej ochoty. Chciała aby ta chwila trwała wiecznie.

- Mamoo… Nie możemy tak jeszcze chwilę poleżeć? – zapytał z nadzieją, że uda mu się ją namówić na jeszcze chwilę zapomnienia.

- Wiesz dobrze, że nie możemy. Za niecałą godzinę będziemy w porcie.

- Jak nie chcesz leżeć, wymyślę coś ciekawszego. – powiedział z sarkastycznym uśmiechem na twarzy i dziwnym błyskiem w oku.

Chwilkę później wstał i podobnie jak przed tygodniem bez słowa wyszedł z pokoju. Jedną różnicą był pocałunek jaki złożył na ustach Cuddy zaraz po założeniu na siebie koszulki.

Jacht właśnie wpływał do poru w którym czekało mnóstwo ludzi. Czekali oni aby przywitać swoich bliskich, wśród nich Cuddy dostrzegła znajomego bruneta. Zeszli na ląd razem, być może ten ostatni raz trzymając się za ręce. Nie było to łatwe dla House’a jednak kiedy w grę wchodził dotyk Cuddy, mógł równie dobrze nieść swoją laskę w zębach. Postawili stopy na lądzie. Wilson od razu zauważył ich mimo wielkiego tłumu ludzi, który z każdą minutą zdawał się powiększać. Nie ukrywał swojego zaskoczenia, kiedy zobaczył tę dwóję razem. Podbiegł do nich. Zmierzył ich wzrokiem. Tego się nie spodziewał, byli jakoś dziwnie rozpromienieni. Przyjechał po Cuddy, a w prezencie, jako gratis dostał swojego przyjaciela, którego szukał przez dwa tygodnie. Był pewien, że coś się stało temu staremu durniowi. Tym czasem on wcale nie wyglądał jakby coś złego mu się przytrafiło. Był… wypoczęty (?) zrelaksowany (?) szczęśliwy (?).

- Wyy… to znaczy… Cuddy… House! Ehh… - wymamrotał onkolog. Odpowiedziały mu tylko dwa diabelskie uśmiechy.



_________________
Whatever you are, don't be another brick in the wall!

PostWysłany: Sob 22:45, 07 Lis 2009
Katarzyna
Laryngolog
Laryngolog



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 3

Posty: 630

Miasto: Katowice
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dziękuję ;-) :*

Jestem wniebowzięta, bardzo mi się podobało. Tak cudownie się to czyta... Aż cieplej się robi na sercu ;-) Szkoda tylko, że nie zostały opisane te miłosne uniesienia (wiem, wiem, jestem zÓa), ale nie będę wymagała za dużo. Podobało mi się strasznie, a liścik House'a zwalił mnie z nóg :mrgreen:



_________________
Niepełnosprawność może, choć nie musi twórczości przeszkadzać,
z kolei względnie pełna sprawność może, choć nie musi twórczości pomagać.

PostWysłany: Sob 22:53, 07 Lis 2009
Juniuś
Terapeutka Anna
Terapeutka Anna



Dołączył: 04 Sie 2009
Pochwał: 30

Posty: 5789

Miasto: Opole/Ostrów Wlkp.
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Katarzyna napisał:
Zeszli na ląd razem, być może ten ostatni raz trzymając się za ręce.



Czemu po raz ostatni? Nie wróżysz im chyba rychłego rozstania?

Cudna część!



_________________

Woman in BLACK!
''Words can hurt, you know?''
Ubranko by Me

PostWysłany: Sob 22:55, 07 Lis 2009
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Super ;)



_________________

Óbranie z szafy maybe_55 :) Chociaz avek cos mi przypomina
"Lepiej zamordować, niż źle zdiagnozować."
Dr Gregory House

PostWysłany: Nie 10:00, 08 Lis 2009
Net
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 05 Wrz 2009

Posty: 375

Miasto: Wieliczka
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.05428 sekund, Zapytań SQL: 15