Pierścionek [14/14][u]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

on jest jak dziecko któremu mama cały czas chciała dać lizaka, a teraz nie chce, więc dziecko prubuje go zdobyć za wszelką cenę :spoko:



_________________
kiciaipanfu

PostWysłany: Nie 14:42, 17 Sty 2010
kiciaipanfu
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Gru 2009

Posty: 49

Miasto: gdzieś na świecie
Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Wielki come back. Przepraszam za długą przerwę, ale studia, sesja i te sprawy ;) Kolejna część


zBETOwane przez Sarusię

- Nie wiem dlaczego zgodziłam się, abyś jechał – warknęła Cuddy z fotela pasażera. Prowadził Wilson.

- A ja wiem – uśmiechnął się szyderczo.

- Jeśli ma być to coś głupiego, to po prostu daruj sobie tę wypowiedź – zaatakowała.

- Widocznie TE dni się wydłużyły i aktualnie trwa TEN tydzień – zadrwił.

- Co Ty niby wiesz o kolonoskpii?

- Zdziwiłabyś się ile można wyciągnąć od pijanego człowieka – uśmiechnął się.

- Upiłeś dr. Martina? – spojrzała w lusterko, aby zobaczyć twarz House’a.

- Ależ skąd, do niczego go nie zmuszałem – tłumaczył się.

- Dlatego zorganizowałeś wczoraj pokera? – wtrącił się Wilson.

- Cel uświęca środki.

- Jesteś niemożliwy! – skwitował James.

- Dlaczego tak bardzo chcesz jechać na tę konferencję? – zapytała wprost Cuddy.

- Mam swoje powody – odpowiedział tajemniczo.

- Kolejny raz chce się mścić na Weberze – wyręczył go Wilson.

- Zatrzymaj się – powiedziała stanowczo Cuddy.

Wilson posłusznie zjechał na pobocze. Lisa wysiadła i otwarła tylne drzwi.

- To koniec twojej podróży – powiedziała, czekając aż House wyjdzie.

- Dlaczego? – udawał zaskoczonego. – Przecież byłem grzeczny.

- Nie pozwolę, abyś kolejny raz narażał szpital na niepotrzebne koszty.

- Jakie koszty?

- Te, które się pojawią gdy kolejny raz zaatakujesz Webera. To już dawno przestało być śmieszne.

- A co z referatem?

- Jakoś sobie poradzimy – odparła oschle.

- A co, jeżeli obiecam, że nie zbliżę się do niego na pięć metrów? – zaproponował.

- Nic z tego – Cuddy odrzuciła propozycję.

- Nie ufasz mi?

- Sam doskonale wiesz ile są warte twoje słowa.

- To co mam zrobić, aby pojechać?

- Oddaj mi Vicodin – powiedziała stanowczo.

- Co?

- Dasz mi Vicodin. Póki będziesz się zachowywał odpowiednio, to dostaniesz ode mnie pigułeczkę, ale jeden nieodpowiedni ruch, gest i słowo, a będziesz cierpiał.

- Dobrze, mamo – powiedział i oddał Cuddy swoje tabletki.

Jechali jeszcze dwie godziny, jednak przez większość podróży trwała cisza. Wilson podejrzewał, że House coś knuje i na pewno nie było to związane z Weberem, który miał się pojawić z prelekcją na konferencji. Musiało chodzić o coś innego, tylko o co? Wciąż zadawał sobie takie pytanie. Cuddy była zdziwiona swoją wygraną i miała nadzieję, że to dopiero przedsmak zwycięstwa. W końcu w walce z Housem mieli prawie takie same karty. Wiedziała, że ma asa w rękawie, jednak nie znała do końca jego kart. Poker to nieobliczalna gra, w jednej chwili możesz wszystko stracić lub zyskać, o ile postawi się na odpowiednią kartę. Musiała podjąć to ryzyko, mimo wszystko. House był uśmiechnięty, bo kolejny raz wyprowadził w pole Wilsona i Cuddy, osiągając swój cel. Właśnie jechał na konferencję, na której miał po raz kolejny odnieść zwycięstwo. „To ja rozdaję teraz karty” – pomyślał, uśmiechając się szelmowsko.

* * *

- Jesteśmy – zakomunikował Wilson, parkując samochód.

- Wreszcie, noga mi odpada – odparł House, wyciągając rękę w stronę Cuddy.

- Byłeś grzeczny podczas podróży, oby tak dalej. - Wręczyła mu tabletkę Vicodinu do ręki.

- Wilson, weź bagaże – rzucił House wychodząc z samochodu. – Pomógłbym ci, ale wiesz... jestem kaleką – dodał.

Weszli do hotelu, w którym miała odbyć się konferencja i ruszyli do rejestracji. Za nimi szedł Wilson, z trudem niosąc wszystkie bagaże. Cuddy odebrała klucz do pokoju i identyfikator, po czym udała się w stronę windy. House i Wilson zrobili to samo.

- Dr Martin? – zapytał Wilson.

- Tak. Wiesz, muszę dbać o swoją reputację – odparł. – Idź do naszego pokoju, zapomniałem o coś zapytać. Zaraz przyjdę – dodał.

* * *

- Przepraszam, czy przyjechał już Pan Abrams? – zapytał.

- Tak – odparła recepcjonistka.

- Bardzo ładna kolia.

- Dziękuje.

- A w którym pokoju się zatrzymał?

- Pokój 666.

- A dr Cuddy jaki otrzymała pokój?

- Pokój 665.

- Dziękuje.

„Zatem gra się zaczyna” – pomyślał.

* * *

- Tak, słucham?– zapytała Cuddy, podnosząc słuchawkę.

- Jakiś mężczyzna z laską pytał o numer pani pokoju – odpowiedział znajomy głos recepcjonistki.

- Dziękuje.

„Zatem gra się zaczyna” – pomyślała.



_________________
Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.

PostWysłany: Nie 16:01, 17 Sty 2010
ToAr
(prze)Biegły Rewident
(prze)Biegły Rewident



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63

Posty: 11254

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
„Zatem gra się zaczyna”

Doczekałam się kolejnej części, warto było czekać, mam tylko nadzieję, że kolejna pojawi się w niedługim czasie :wink:



_________________

Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:

PostWysłany: Nie 16:31, 17 Sty 2010
zaneta94
Grzanka
Grzanka



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30

Posty: 11695

Miasto: Dziura zabita dechami :P
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Bardzo fajna część, coraz bardziej wciągam się w tą grę 8)

I nie mogę doczekać się następnej part! ahhh te Huddy gierki :twisted:



_________________

"Successes only last until someone screws them up. Failures are forever"
"People get what they get. It has nothing to do with what they deserve"

PostWysłany: Nie 17:08, 17 Sty 2010
Bloody Mary
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 14 Kwi 2009

Posty: 274

Miasto: Torino
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Kolejna część, rozwiązanie zagadki coraz bliżej. Tylko czy trzynasta część okaże się szczęśliwa? Już wkrótce zakończenie ficka, który z mojej winy za bardzo rozciągnął się w czasie za co przepraszam!


zBETOwane przez Sarusię

Cuddy znajdowała się w swoim pokoju i najwyraźniej na coś czekała. Nagle zadzwonił telefon, który bardzo szybko odebrała.

- Wszystko załatwione – powiedział głos w słuchawce.

- Nie zostawiłeś żadnych śladów? – zapytała.

- Byłem bardzo ostrożny – odpowiedział tajemniczy mężczyzna.

- Dobrze, w takim razie przechodzimy do finalnej fazy naszego planu – zleciła.

- Ok, czekam na dalsze instrukcje.

Cuddy rozłączyła się. Uderzać słuchawką o dłoń, wyglądała przez okno. Zastanawiała się, czy House czegoś nie podejrzewa. „Nie może podejrzewać, nie może” – wmawiała sobie.

* * *

House wszedł do hotelowej restauracji i dosiadł się do stolika Wilsona.
- Nie możesz sobie zamówić śniadania sam? – zapytał onkolog, gdy House wziął jego kanapkę.

- A od czego mam ciebie? – zadrwił.

- Widzę, że humor dopisuje.

- Dopisuje, w końcu poznam pana Abramsa – uśmiechnął się.

- Skąd…

- Mam swoje sposoby.

- Co zamierzasz? – zapytał Wilson.

- Odwiedzić go.

- Chcesz z nim porozmawiać?

- Nie, odwiedzę go jak będzie nieobecny – House znów się uśmiechnął.

- Planujesz włamanie!?

- Nie, przecież mówiłem, że odwiedziny – powiedział spokojnie.

- House, to jest włamanie!

- Czy ty zawsze musisz wszystko przedstawiać w tym gorszym świetle?

- House, to jest przestępstwo – powiedział już zupełnie poważnie Wilson.

- Wydasz mnie? – zapytał. – Wiedziałem – odparł po dłuższej chwili milczenia. – Chcesz się wybrać na małą imprezę – dodał z uśmiechem.

Wilson już nic nie powiedział, a House po chwili wstał i wyszedł z restauracji. Kierował się w stronę recepcji.

- Dzień dobry. Wygląda pani jeszcze piękniej niż wczoraj – przywitał House.

- Dziękuje. W czym mogę pomóc? – odparła kobieta.

- Czy pan Abrams już wyszedł? – zapytał.

- Tak, pięć minut temu.

- Świetnie – powiedział House, udając niezadowolonego.

- Czy chce pan zostawić jakąś wiadomość? – zapytała.

- Nie, dziękuje – odparł. – Czy pani Cuddy też wyszła? – zapytał.

- Tak.

- Jeszcze raz dziękuje i do widzenia – odpowiedział.

Pokuśtykał w stronę windy. „Pewnie jest z nim” – pomyślał. Nie podobało mu się to najwyraźniej, ale przynajmniej wiedział, że ma trochę czasu na dość dogłębną eksplorację pokoju pana Abramsa.

Wysiadł na szóstym piętrze i skierował się do pokoju oznaczonego numerkiem 666. Zatrzymał się przy nim, rozejrzał się czy nikogo nie ma w pobliżu. Po upewnieniu się, że jest sam wyciągnął z kieszeni drucik i zaczął majstrować przy zamku. „Szkoda, że nie wziąłem Foremana” – pomyślał. Po kilku minutach siłowania się z tym diabelstwem w końcu udało się. Pokój Abramsa stał przed nim otworem. Wszedł do niego szybko i zamknął drzwi.

- Łączone pokoje – powiedział do siebie widząc drzwi do sąsiedniego pokoju oznaczonego numerkiem 665. – To zaczynamy zabawę – dodał.

* * *

- Tak, słucham.

- Jest w pokoju – powiedział tajemniczy męski głos.

- Dobrze, trzymamy się planu – zleciła Cuddy.

„Chwycił przynętę” – pomyślała z uśmiechem.



_________________
Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.

PostWysłany: Pią 22:40, 29 Sty 2010
ToAr
(prze)Biegły Rewident
(prze)Biegły Rewident



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63

Posty: 11254

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Robi się, coraz ciekawiej. Chcę więcej *-*

Cytat:

- Dasz mi Vicodin. Póki będziesz się zachowywał odpowiednio, to dostaniesz ode mnie pigułeczkę, ale jeden nieodpowiedni ruch, gest i słowo, a będziesz cierpiał.

- Dobrze, mamo – powiedział i oddał Cuddy swoje tabletki.

Cudowny, boski, piękny fragment *-*



_________________

"Everybody lies."
Huddy, Hilson, Hameron - yep!

PostWysłany: Sob 0:20, 30 Sty 2010
JaSzczurek
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 29 Gru 2009
Pochwał: 1

Posty: 123

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

To się robi coraz ciekawsze :D
Mam się bać 13 części? :>



_________________

Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:

PostWysłany: Sob 14:29, 30 Sty 2010
zaneta94
Grzanka
Grzanka



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30

Posty: 11695

Miasto: Dziura zabita dechami :P
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Narkoman

Cytat:
Tym razem nieco zainspirowane książką "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam...", ale tylko trochę. Zakończenie coraz bliżej, tylko jakie ono będzie?


zBETOwane przez Sarusię

- Co my tu mamy – powiedział sam do siebie, siadając na łóżku i kładąc znalezionego w pokoju laptopa na kolanach. – Jakie może mieć hasło? Hmmm…

Wpisywał różne słowa, które przychodziły mu do głowy, ale wszystkie okazywały się błędne. W końcu wpisał „Cuddy” i zaskoczyło! Dysk twardy tego laptopa stał przed nim otworem. Czym prędzej zaczął przeglądać znajdujące się na nim pliki. Nie znalazł niczego ciekawego, dopóki nie natrafił na folder „Rodzina”.

- Co to? – zdziwił się. – Czyżby nasz pan Abrams miał rodzinę? – otworzył folder, w którym zobaczył kilkadziesiąt zdjęć narzeczonego Cuddy z inną kobietą oraz jakimiś dziećmi. – Mam cię! – odparł i zaczął materiały na pendrive’a.

Zgranie tych zdjęć trochę czasu zajmowało, więc zaczął buszować po jego szufladach. Chciał znaleźć coś jeszcze, aby się upewnić, albo raczej żeby przekonać Cuddy.

Zaczął wyrzucać jego ubrania na podłogę. Zdenerwował się, bo nic tam nie było. Postanowił jeszcze sprawdzić szafkę nocną. Był to strzał w dziesiątkę - w szufladce świeciła się obrączka. „Coś pan Abrams nie lubi afiszować się ze swoim małżeństwem” – pomyślał.

Chciał już opuścić pokój, gdy w stercie wyrzuconych na podłogę ubrań zobaczył coś różowego. Zaczął grzebać w tej kupie laską i po chwili nadział na nią różowe majteczki.

- Co to ma być, do cholery? – zapytał, przeczuwając najgorsze.

Nie potrafił określić tego, co czuł do Cuddy, ale było to jak narkotyk gorszy od Vicodinu. Na początku przy każdym spotkaniu odczuwał radość, czuł, że ktoś choć trochę jest go w stanie zrozumieć. To wszystko sprawiało, że pragnął kolejnych spotkań, aranżował je pod byle pretekstem. Jednocześnie nie okazywał, że tak wiele dla niego znaczyły. Mimo, że jeszcze nie wpadł w nałóg, to był pewien, że będzie mógł nad tym panować. Myślał o kolejnym spotkaniu, o tym w jaki sposób je sprowokować, aż w końcu nic innego nie było ważniejsze w ciągu dnia. Stawał się od niej całkowicie zależny, a teraz miał ją stracić. Był jak ten narkoman, który nie może zdobyć upragnionego narkotyku. Teraz był gotów zrobić wszystko, aby ją odzyskać.

* * *

Cuddy, siedząc w swoim pokoju, usłyszała, jak ktoś przetrząsa sąsiedni. Wiedziała, że to House, który szuka haków na pana Abramsa. Wszystko szło zgodnie z jej planem, co - zamiast ją uspokoić - jeszcze bardziej denerwowało. Słysząc okrzyk zadowolenia zza ściany, wiedziała, że House znalazł laptopa, a w nim trochę zdjęć rodziny Abramsa. Wszystko powoli zmierzało do finału, tylko czy osiągnie swój cel?

Mogłaby teraz siedzieć w swoim domu z mężczyzną, który nie nękałby wiecznymi rozterkami jej serca; z mężczyzną, z którym mogłaby się cieszyć z każdego kolejnego dnia. Zamiast tego siedzi sama w hotelowym pokoju, realizując misternie uknuty plan, aby złapać w sidła tego, którego już od dawna darzyła uczuciem. Uczuciem, które pojawiło się wraz z dniem, gdy go po raz pierwszy zobaczyła. Tylko czy on w końcu je odwzajemni? Odpowiedzi na to pytanie bała się najbardziej.



_________________
Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.

PostWysłany: Czw 21:51, 25 Lut 2010
ToAr
(prze)Biegły Rewident
(prze)Biegły Rewident



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63

Posty: 11254

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

no no ciekawe nawet bardzo ciekawe lubie takie intrygi i gierki zwlaszcza w wykonaniu Housa a tu prosze Cuddy go przechytrzyla tylko kim jest ten facet w telefonie wydaje sie ze lucas chodz niekoniecznie
czekam na cd
pozdrawiam :*



PostWysłany: Pią 0:06, 26 Lut 2010
mazeltov
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 12 Sty 2010

Posty: 21

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Przebiegła ta Cuddy :D

Cytat:
W końcu wpisał „Cuddy” i zaskoczyło!

:mrgreen:
Czekam na, niestety, ostatnią część :D



_________________

Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:

PostWysłany: Pią 19:41, 26 Lut 2010
zaneta94
Grzanka
Grzanka



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30

Posty: 11695

Miasto: Dziura zabita dechami :P
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Prelekcja o etyce

Cytat:
Dedykacja dla wszystkich, którzy czekali i mieli nadzieję, że dokończę tego ficka. To jeszcze nie koniec. Z jednej części zrobiły się dwie. Mogę obiecać, że na zakończenie nie każę tak długo czekać. Za wszelkiej niedociągnięcia przepraszam, po prostu wyszedłem z wprawy :)



zBETOwane przez Sarusię

- Przepraszam, gdzie ma wykład pan Abrams? – zapytał House kobiety w rejestracji.

- W sali konferencyjnej – odpowiedziała.

- A o czym? – dociekał diagnosta.

- „Etyka w koncernach farmaceutycznych”.

- Dziękuję – odpowiedział i z podejrzanym uśmiechem oddalił się w stronę sali konferencyjnej.

Wszedł do wypełnionej po brzegi sali konferencyjnej, wypatrując osoby stojącej na mównicy. Był to pan Abrams. Rozejrzał się za Cuddy, lecz najwyraźniej nie było jej na sali. Wszystkie miejsca były zajęte. Pokuśtykał w stronę krzesła, przy którym siedziała jakaś młoda kobieta.

- Ekhmm – chrząknął i zaczął masować chorą nogę.

Kobieta spojrzała na niego i nie trzeba było długo czekać na jej reakcję. House usiadł na zwolnionym krześle. Żałował tylko, że przed nim ktoś siedział i nie mógł położyć nóg na oparciu jego krzesła. Musiał jednak to „przecierpieć”. Wykład się przedłużał, a House był widocznie znudzony, co okazywał cyklicznym ziewaniem i spoglądaniem na zegarek. Więc co go trzymało na tym wykładzie? Co planował? Na co czekał? Wpatrywał się co jakiś czas w prelegenta tak, jakby chciał go przejrzeć…

- Czy mają może państwo jakieś pytania? – zapytał Abrams kończąc swój wykład.

Dużą rzesza osób zaczęła się zgłaszać, a wśród ich rąk można było zauważyć laskę. Jednak House musiał trochę poczekać, aż przyszła na niego kolej. Padało mnóstwo bezsensownych, według House'a, pytań, ale odpowiedzi na nie były jeszcze bezsensowniejsze.

- Może pan z laską? – wskazał Abrams.

- Flab z „Medex Inc” – przedstawił się. – Opowiedział nam pan jak ważne jest etyczne postępowanie w koncernach farmaceutycznych. Chciałem zapytać, gdzie pan ma obrączkę? – wypalił.

- Przepraszam, nie rozumiem – odparł zmieszany Abrams.

- Jest pan żonaty, a nie widzę na palcu żadnej obrączki – drążył dalej.

- Nie rozumiem, co to ma wspólnego z tematem mojej prelekcji.

- Hmmm, członek zarządu pewnego koncernu farmaceutycznego mówi o etyce, choć sam nie postępuje etycznie, oszukując pewną osobę co do swojego stanu cywilnego...

- Dziękuje wszystkim za uwagę – uciął Abrams.

Zszedł z podestu i ruszył w stronę wyjścia. W pogoń za nim ruszył House. Kobieta, która ustąpiła mu miejsca, dziwiła się, że potrafi tak szybko poruszać się o lasce. House tylko się uśmiechnął, kuśtykając obok niej.

- Nie tak szybko – powiedział House, laską blokując Abramsowi wyjście.

- Możemy porozmawiać w bardziej ustronnym miejscu? – poprosił cicho Abrams.

- Ja nie mam nic do ukrycia, chyba, że ty masz – zadrwił House. – Bo masz – dodał po chwili, wpatrując się w niego.

- Czego chcesz? Pieniędzy? – zapytał.

- Masz ją zostawić i mówiąc "ją" nie mam na myśli twojej żony – odparł, akcentując wyraz „ją”.

- A jak tego nie zrobię, to co? – wyglądał na coraz mniej zdenerwowanego.

- Żona otrzyma twoje zdjęcia z nią.

- Nie uwierzy Ci – odparł pewnie.

- Chcesz się przekonać? – zapytał, przeszywając go wzrokiem.

- Spróbuj swoich sił – odparł i odepchnął laskę, po czym wyszedł z sali.

„Czas na plan B” – pomyślał House.


Ostatnio zmieniony przez ToAr dnia Sob 19:12, 22 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz



_________________
Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.

PostWysłany: Pią 21:39, 21 Maj 2010
ToAr
(prze)Biegły Rewident
(prze)Biegły Rewident



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63

Posty: 11254

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Czekałam i wreszcie się doczekałam :D
Dalej jest to fick trzymający w napięciu i jak zwykle (w Twoim przypadku) na rozwiązanie będziemy musieli czekać do ostatniej części :D
Będę cierpliwa, choć nie ukrywam, że już zacieram ręce na ostatni kawałek :D



_________________

Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:

PostWysłany: Sob 13:19, 22 Maj 2010
zaneta94
Grzanka
Grzanka



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30

Posty: 11695

Miasto: Dziura zabita dechami :P
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

no nareszcie... ale długo musieliśmy czekac na nowa czesc. coz... opłacało sie bo czuc to napiecie i juz nie moge sie doczekac kontynuacji :)



_________________
If you're happy I'm

PostWysłany: Sob 13:30, 22 Maj 2010
mikahouse
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 23 Lut 2010

Posty: 30

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Happy end

Cytat:
Jak obiecałem tak czynię. Nie bić za zakończenie, ale takie miało być. Niniejszym robię sobie przerwę w pisaniu :) Dziękuje wszystkim, którzy trwali ze mną przy tym ficku. Może do następnego ficka, o ile coś jeszcze kiedyś napiszę ;)


zBETOwane przez Sarusię

- Chyba się niczego nie domyślił – powiedział tajemniczy głos w słuchawce.

- To bardzo dobrze – odparła Cuddy.

- Co teraz? – zapytał.

- Wykonałeś już swoje zadanie.

- To już wszystko? – zdziwił się.

- Tak. Przelew już poszedł. Dziękuje – odparła.

- To ja dziękuje. Praca z tobą to czysta przyjemność.

- Obyśmy nie musieli nigdy tego powtórzyć – zakończyła Cuddy.

Rzuciła komórkę na łóżko, a sama usiadła na fotelu w swoim hotelowym pokoju, podpierając brodę prawą ręką. Wszystko teraz zależało od House’a i to ją najbardziej martwiło. House jest nieobliczalnym człowiekiem, ale jest też człowiekiem, którego kocha. Zawsze kochała. Musiała spróbować. Uknucie tego misternego planu wiele ją kosztowało, a mimo to nie była pewna co on przyniesie. Niepewność to coś, czego nie potrafiła znieść. A niepewność połączona z oczekiwaniem - to był dla niej koszmar. Jednak czy to wszystko okaże się koszmarem, czy spełnieniem jej odwiecznego marzenia? Odpowiedź na to pytanie miała wkrótce nadejść.

* * *

To, że nic nie ugrał z Abramsem rozwścieczyło House’a tak, że najwyraźniej przestał trzeźwo myśleć, gdyż jego kroki kierowały się w stronę pokoju Cuddy. Co zamierza? Odpowiedź na to pytanie zaraz miała ujrzeć światło dziennie. Przemierzał kolejne korytarze, aż zatrzymał się przy wejściu do windy. Po chwili usłyszał sygnał, że winda znajduje się na parterze.

- House – powiedział gość wychodzący z windy.

- Co tutaj robisz? – zapytał House.

- Pracuję, a właściwie już skończyłem.

- Dla kogo, bo chyba nie dla mnie?

- Tajemnica służbowa. Miłego dnia – odparł i ruszył w stronę wyjścia z hotelu.

House wsiadł do windy i obserwował jeszcze przez chwilę oddalającego się Lucasa. Po chwili jednak przycisnął guzik z numerkiem sześć, a drzwi windy się zamknęły. Podczas jazdy wyciągnął z kieszeni pendrive’a i zaczął obkręcać go sobie wokół palców. Znajomy dźwięk oznajmił, że dotarł na szóste piętro. Pospiesznie wysiadł i skierował się w stronę korytarza. Jego celem był pokój numer 665. Zapukał do drzwi rączką swojej laski.

- House, co yy tutaj robisz? – zapytała, udając zdziwienie.

- Muszę ci o czymś powiedzieć – odarł, wchodząc do jej pokoju.

- O swoim porannym pokazie?

- Powiedział ci?

- Nie musiał, cały hotel o tym huczy – powiedziała wkurzona.

- A o tym, że ma rodzinę też ci powiedział? – zapytał.

- Przestań. Wiedziałam, że twój przyjazd tutaj to nie będzie dobry pomysł – odpowiedziała.

- Tutaj jest dowód – odparł, kładąc pendrive’a na jej szafce nocnej.

- House, dlaczego to robisz?

House nie odpowiedział. Stanął jedynie przed Cuddy i wpatrywał się w jej oczy. Jego usta zaczęły się zbliżać do jej i po chwili złączyły się w namiętnym pocałunku. Tak długo czekała na tę chwilę. Tak bardzo pragnął to zrobić.

* * *

Leżeli razem w łóżku, Cuddy na jego piersi, a House swoim ramieniem obejmował jej głowę.

- Muszę ci coś powiedzieć – powiedziała Cuddy.

- Już jesteś w ciąży? – zażartował.

- Nie. Nie miałam narzeczonego, to był podstęp –odpowiedziała.

- Lucas?

- Pomógł mi. Musiałam tego spróbować. Chciałam…

- Dobrze. Śpij już…

* * *

Cuddy obudziła się, a obok niej nie było już House’a. Umyła się i ubrała, po czym ruszyła w stronę jego pokoju. Zapukała. Nikt jednak nie otworzył. Udała się do restauracji, lecz tam go również nie było. Postanowiła dowiedzieć się czegoś na recepcji.

- Przepraszam, czy dr House może wychodził? – zapytała.

- Tak – odparła kobieta.

- A gdzie?

- Nie wiem, po prostu się wymeldował.

- Jak to? O której? – zapytała.

- Jakieś dwie godziny temu.

- Dziękuję.

Cuddy chwyciła za komórkę i wykręciła jego numer, lecz włączyła się poczta. Postanowiła odszukać Wilsona, co nie było konieczne, gdyż sam się pojawił w holu hotelu.

- Wiesz gdzie pojechał House? – zapytała.

- Nie wiem – odparł Wilson. – Zostawił mi to pod drzwiami – podał Cuddy kopertę.

- Co to?

- Nie wiem, jest zaadresowane do Ciebie.

- To jego rezygnacja – odparła, a po jej policzku popłynęła łza.

* * *

Był piękny słoneczny dzień, a House szedł przed siebie, trzymając w jednej ręce walizkę, a drugiej swoją laskę.



_________________
Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.

PostWysłany: Sob 21:08, 22 Maj 2010
ToAr
(prze)Biegły Rewident
(prze)Biegły Rewident



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63

Posty: 11254

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

I już, koniec?
Nie wierzę, że to się tak skończyło...
Zwłaszcza końcówka na happy end mi nie wygląda.
Tak czy inaczej, świetny fick :D



_________________

Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:

PostWysłany: Nie 10:00, 23 Maj 2010
zaneta94
Grzanka
Grzanka



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30

Posty: 11695

Miasto: Dziura zabita dechami :P
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.05451 sekund, Zapytań SQL: 15