Podsumowanie 6 sezonu
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Dyskusje o odcinkach -> Sezon 6
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

malpa20 napisał:
PRZEINTELEKTUALIZOWANY BUFON JESTEŚ!!!!


Tak, bo jak ktoś ma inne poglądy to od razu trzeba rzucać kierować inwektywy pod jego adresem :?

Ibupromis propsy za całą wypowiedź. Podpisuje się obydwiema rękami pod tym co powiedziałaś. Możesz wierzyć lub nie ale zaraz po obejrzeniu ( czyli 3min temu ) miałem takie same skojarzenie z bajkami Disney'a. Owszem macie rację nie jest mi to na rękę bo mam zupełnie inne poglądy shipowe. Ale nie widzicie, tego że ostatnia scena jest kiczowata i nie wiadomo skąd wyciągnięta. Jest to esencja czystej amerykańskiej komerchy. Jeżeli całość była by prowadzona składnie, logicznie i doprowadziła by do związku Cuddy z Housem to jakoś bym to zniósł. Ale naprawdę ta ostatnia scena po tak fajnym odcinku naprawdę trochę mi podniosła ciśnienie.

Cały sezon szósty ogólnie był sezonem orginalnym. Pierwsze odcinki naprawdę mi się podobały i myślałem, że może taki powiew czegoś nowego doprowadzi do starego, dobrego Housa z sezonu I, II. Ale ostatnie odcinki były po prostu mierne. Oglądając nie czułem już tego co przy dawnych odcinkach. Naprawdę, mam małą nadzieję że następny sezon będzie lepszy. Ale jednak szczerze w to wątpie, wszystko co dobre kiedyś się kończy a dr House kończy się właśnie teraz.



_________________

Banner pożyczony od Jeanne
Zamałżowiony kochanej Pauli :*

PostWysłany: Wto 18:59, 18 Maj 2010
lesio
Starachowicki Magnat
Starachowicki Magnat



Dołączył: 31 Sty 2009
Pochwał: 15

Posty: 5489

Miasto: Starachowice
Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Pomimo paru zdecydowanie słabych odcinków, ogólnie bardzo lubiłem 6 sezon. Wreszcie można było przyjrzeć się bliżej House'owi, jego emocjom i odczuciom. Owszem, każdy pewnie uwielbiał House'a z poprzednich sezonów, przypadki medyczne, przychodnia itd. Ale gdyby szóstka była znów w tym samym stylu - trochę by było nudno, również z uwagi na fakt, że coraz mniej ciekawych przypadków znajdowali scenarzyści. Więc ja cieszę się z tego sezonu.
Cieszyłem się też na odcinki poświęcone innym, takie pokazanie Princeton i ich życia z perspektywy kogoś innego niż House. I 'Wilson' był świetny! '5 to 9' trochę mnie zawiódł, ale wciąż.
No i w przeciwieństwie do autora paru postów wyżej - ja z chęcią zobaczę sezon 7, tak więc czekam na jesień!



PostWysłany: Wto 19:03, 18 Maj 2010
wesley
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 22 Wrz 2009

Posty: 2

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Sezon był niezły. Momentami zapierający dech w piersiach, czasem śmieszny, ale niektóre odcinki były po prostu nudne. Przypadki się im chyba kończą, a do tego brak przychodni! Bez Cam też nie było tak samo. Nie podobało mi się strasznie rozgrzebywanie małżeństwa Tauba, no ale cóż, nie było go jakoś strasznie dużo. Atmosfera też była nieco inna, ale oglądało się bardzo fajnie.

Moi faworyci z tego sezonu to:
oczywiście Broken,
Lockdown - ze względu na powracającą Cameron, a jakżeby inaczej :mrgreen:. Ale ten odcinek wzbudził we mnie niesamowite emocje, chyba po raz pierwszy siedziałam przed komputerem, jednocześnie śmiejąc się, płacząc, krzycząc "CHASE IDIOTO NIE RÓB TEGO" i piszcząc.
The Tyrant,
Wilson,
5 to 9 (straszliwym fangirlem Cuddy nie jestem, ale w miarę ją lubię, a ten odcinek był całkiem fajny),
Knight Fall (cała ta atmosfera rycerskości, hasła z Władcy Pierścieni, "my hero" - cudo!),
Private Lives (za Chase'a udającego jełopa :D),
The Choice (za karaoke - nawet 4man nie irytował mnie tak mocno, jak zwykle),
i oczywiście Help Me. Jest pewnie jeszcze kilka 'fajnych-ale-nie-powalających-na-kolana-których-tytułów-nie-pamiętam'.

Ale mam wielką nadzieję, że siódmy sezon będzie lepszy. Że nie zdarzy mi się już modlić o koniec, tylko będę siedzieć cały czas na wdechu, tak jak dzisiaj :P



PostWysłany: Wto 19:04, 18 Maj 2010
molko md
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 16 Lis 2009

Posty: 17

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Alexa_90 zgadzam się z Tobą, chociaż nie do sceny końcowej, wydaje mi się, że dobry był na to moment właśnie teraz :) I myślę, że Cuddy tak bardzo nie zmieni House'a, bo on już się zmienił dlatego ona chyba zaryzykowała ;)



_________________

PostWysłany: Wto 20:07, 18 Maj 2010
pantera mglista
Designer Miesiąca
Designer Miesiąca



Dołączył: 11 Kwi 2010
Pochwał: 3

Posty: 3513

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

6 sezon był chyba lepszy tylko od 5, albo i nie :P Wiele odcinków było straszliwie nudnych, Luddy, Sam i Chase morderca, odejście Cam - koszmar.
No i nudne wątki medyczne, które niestety zeszły na drugi plan wśród komedii, która rozgrywała się przez te 22 odcinki w PPTH...
A jednak podobał mi się ten sezon jako całość... Ma coś w sobie :)



_________________
Spocznij jedynie w Bogu, duszo moja, bo od Niego pochodzi moja nadzieja. On jedynie skałą i zbawieniem moim, On jest twierdzą moją, więc się nie zachwieję. Ps 62, 6-7
Zapraszam na blog poświęcony Marilyn Monroe :) : http://normajean.blox.pl
ubranko mam od Charlotte_May

PostWysłany: Sro 9:19, 19 Maj 2010
JustynaLF
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 30 Lip 2009

Posty: 191

Miasto: Warszawa
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Czy sezon 6 był lepszy niż poprzednie? hmm... imho był o klasę bardziej ambitny. To już nie był serial o lekarzu dupku obrażającym wszystkich na prawo i lewo, od czasu do czasu walczącym zawzięcie o jakąś sprawę i topiącym własne słabości w prochach i alkoholu.
W 6 sezonie mamy człowieka walczącego z własnymi demonami. Nadal błyskotliwego i chamskiego, a jednak ludzkiego. Dynamika serialu z pewnością bardzo się przez to zmieniła. Odcinki były "cięższe" ], poruszały kwestie dużo bardziej złożone. Skłaniały do przemyśleń. Nie jestem pewna czy mam 100% racji, bo 6 sezon oglądałam na bierząco (1 odcinek w tygodniu) podczas gdy przez poprzednie przeleciałam z prędkością mniej/więcej 1 sezon w tygodniu. Więc nawet gdyby było tam nad czym się zastanawiać to nie miałabym na to czasu.

Tak czy inaczej, uważam sezon 6 za inną klasę w porównaniu do pozostałych. Był zdecydowanie mniej zabawny, mniej porywający, bardziej obyczajowy, bardziej ambitny i skłaniający do przemyśleń.

Zamknięcie sezonu wspaniałe i beznadziejne jednocześnie. Uwielbiam to co scenarzyści zrobili w ostatniej scenie. Nie cierpię tego jak to zrobili (głupio, krótko, bezsensownie, melodramatycznie).



_________________
"To change the world, start with one step
however small, first step is hardest of all"
strony internetowe

PostWysłany: Sro 11:15, 19 Maj 2010
orco
Tłumacz



Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28

Posty: 638

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

I ja również postanowiłem się wypowiedzieć co do szóstej serii. Moim zdaniem było nieźle. Jakoś nie zauważyłem u siebie czegoś co by mnie odpychało od cotygodniowego śledzenia kolejnego odcinka serialu. I z chęcią obejrzę w TV jeszcze raz. Zapamiętam mnóstwo ciekawych momentów: od chwili kiedy House wypowiada znamienne słowa: I am broken, poprzez decyzję odejścia z PPTH i równie szybki powrót, Hilsona,Private Lives, karaoke itd. Lista jest dosyć długa. Dotychczasowy stan osobowości Housa zostaje zachwiany. Owszem, nie stracił moim zdaniem ciętego dowcipu. Rzuca wszelkiej maści złośliwości zarówno pod kątem podwładnych jak też Wilsona i Cuddy,ingeruje w zycie prywatne Tauba, ale inaczej niż w poprzednich seriach, zaczał się przejmować swoimi relacjami z ludźmi. Do tej pory Housa nie ruszała śmierć pacjentów. Uważał że wszystkim i tak nie można pomóc. Kiedy Foreman bodajże w trzecim sezonie postawił złą diagnozę i pacjentka zmarła, poradził mu, żeby się napił i zapomniał , a sam zrobił sekcję zwłok bo interesowała go przyczyna zgonu-liczyła się zagadka. W finałowym odcinku House identyfikuje się z pacjentką. I po raz pierwszy widziałem go załamanego śmiercią drugiego człowieka. Po części było to pewnie wywołane rozmową z z Cuddy ale tylko po części. Wszystko runeło mu na głowę bo każdy zaczynał z kimś dzielić życie, tylko on nie zrobił żadnego kroku naprzód- ta prawda wypowiedziana prosto w twarz była moim zdaniem zwieńczeniem tego co się wydarzyło przez te 22 odcinki szóstej serii. A co do nadchodzącego Huddy Season może być ciekawie. Cuddy zawsze jakoś temperowała Housa kiedy wpadały mu do głowy jakieś szalone pomysły a i sama często słuchała jego rad jak chociażby w "5 to 9" Co do Grega w roli niańki dla Rachel- wszystko może się zdarzyć niby kiedyś za namową Wilsona chciał się nią zająć w trakcie konferencji aczkolwiek nie bardzo wierzę aby zmienił się nagle w kochającego tatusia. Samej sielanki między nimi błogości nie będzie ale to co się w finałowym odcinku zaczęło raczej póki co się nie rozleci.



PostWysłany: Sro 17:55, 19 Maj 2010
martifox
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 06 Lut 2010

Posty: 4

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Według mnie na tle wszystkich sezonów to nie najgorzej, bywały momenty, że naprawdę mocno się śmiałem, chociażby ten kiedy House, Chase i Foreman w trakcie karaoke. Ostatni odcinek był bez dwóch zdań najlepszy, zobaczymy co przyniesie 7 sezon, ale z pewnością scenarzyści mają ciężkie zadanie, bo nie wierze w sielanke z Housem w związku.



_________________
D.

PostWysłany: Sro 19:53, 19 Maj 2010
Dagi
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 12 Sty 2010

Posty: 15

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Taki mały offtop:

martifox napisał:
Co do Grega w roli niańki dla Rachel- wszystko może się zdarzyć niby kiedyś za namową Wilsona chciał się nią zająć w trakcie konferencji aczkolwiek nie bardzo wierzę aby zmienił się nagle w kochającego tatusia.
Zauważ, że wbrew pozorom, House ma świetną rękę do dzieci. Zawsze genialnie się dogadywał ze wszystkimi dzieciakami w przychodni. Fakt, że jest różnica między dzieckiem, a niemowlęciem, ale mimo wszystko myślę, że może być śmiesznie i Hause'owo, a mimo to dobrze.



_________________
"To change the world, start with one step
however small, first step is hardest of all"
strony internetowe

PostWysłany: Sro 20:21, 19 Maj 2010
orco
Tłumacz



Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28

Posty: 638

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Sezon ten oglądałam już bardziej z przyzwyczajenia, bo odkąd zmienił się w parodię samego siebie trzebabyło zachowac pewny dystans xP

Ale pomijając to, nie była aż tak, źle. Nie zanudziłam się na śmierć, było pare momentów do pośmiania się, ale z drugiej strony zachowania bohaterów były tak sprzeczne z ich charakterem, że do konca miałam nadzieję, że cały sezon to haluny Housa. Chase-morderca?? Cuddy jest z Lucasem?? No i oczywiście te zagrania jak z fika typu - Hilson the gay ship :P
W kazdym razie nieżle się bawiłam. I tak już nic nie sporawi aby się skonczyło na 3 sezonie, więc musiałam się z tym pogodzic.



_________________
Wyznaję Chaseronizm totalny :D
Każda Hambarr chaseronowa na pizzę zawsze gotowa
Ależ owszem, zgadza się – ona w schowku kryje się!
- by Chasper:*
Sinaj - my sweet soulmate :*:*
Moja zÓa maagdaa umilająca mi chwile w schowku :twisted: złota lista
Johnny, johnny, john--> http://johnnydepp.blox.pl/html

PostWysłany: Sro 20:53, 19 Maj 2010
Hambarr
Psychiatra
Psychiatra



Dołączył: 30 Lip 2009
Pochwał: 30

Posty: 3852

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Chyba już wszyscy zdążyli obejrzeć i ochłonąć po emocjach jakie przyniósł nam finał. Jest wiec już pora na ocenę tegoż sezonu. Z założenia miał się różnić od wszystkich pozostałych. Miał on pokazywać długą i wyboistą drogę doktora House'a do człowieczeństwa. Przez takie obrócenie koncepcji o 180 stopni mogła to być najlepsza ze wszystkich serii tegoż serialu. Umiejętne kierowanie stopniowym nawróceniem House'a, ukazanie jego rozterek, wątpliwości i obaw mogło dać niesamowity efekt, co widzimy w pierwszych dwóch odcinkach serialu. Pomimo tego, że były zdecydowanie inne od wszystkich poprzednich epizodów nie były od nich gorsze, co więcej przez swoją odmienność były jeszcze lepsze. Ukazanie przejścia osobowości House'a ze zwyczajnego gbura, który chciał jak najszybciej się stamtąd wyrwać do osobnika, który zrozumiał, że potrzebuje pomocy było wprost genialne. Poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko, niestety twórcom nie udało się jej przeskoczyć. W kolejnych odcinkach motyw przemiany głównej postaci gdzieś się rozmył, schodząc na dalszy plan, ustępując miejsce wątkom pobocznym. Co gorsza zatracono jeden z najważniejszych aspektów tegoż serialu, czyli jego stronę psychologiczną, prosiłbym tutaj o mylenie jej z papką obyczajową, która występowała wielokrotnie w tym sezonie, ale nie mają z psychologizacją zbyt wiele wspólnego. Postacie zaczęły postępować irracjonalnie i niezgodnie ze swoim charakterem. Taub zrezygnował z lepszej pod każdym względem pracy i wrócił do ekipy House'a, potem musiał brak sukcesów zawodowych rekompensować sobie podbojami miłosnymi. Foreman, który naraził całą swoją karierę lekarską dal Trzynastki wylał ją w odruchu egoistycznej natury. Wilson stał się chamski, chociaż go można zrozumieć, bo po tym jak został boleśnie oszukany przez osobę, którą uznawał za przyjaciela mógł mieć po prostu dosyć robienia za wycieraczkę do podłogi. I na końcu Cuddy. Niby taka ambitna, a wiąże się z ostatnią ofermą. Twórcy tłumaczyli ten wybór tym, że potrzebowała stabilności. Szkoda, że Lucas jest ostatnią osobą, która jest w stanie to zapewnić. On jest tak naprawdę kolejnym dzieckiem, którym ona musi się zaopiekować. Wielokrotnie się na nim zawodziła, ale mimo to nie zerwała z nim aż do samego finału. Nie wiem czemu, ale twórcy zdecydowali się na tworzenie związków, które tylko czekać aż się rozpadną. Ten motyw pojawił się już na samym początku sezonu szóstego. Absurdalny związek Cuddy z Lucasem i rozpad dwóch innych. Przez te nagromadzenie wątków miłosnych i częściowe zrezygnowanie z elementów charakterystycznych dla tegoż serialu, sezon szósty niebezpiecznie zbliżył się do poziomu zwyczajnej telenoweli. Wymieszanie taniej fabuły z wątkami robionymi na siłę. Oczywiście nie jest to reguła, bo niektóre odcinki wybijały się z tego morza szarości, rzucając promyk nadzieji na przyszłość serialu. Jednym z nich był epizod skupiający się na postaci Wilsona. Pozwolił on nam go lepiej zrozumieć i skłania nas do refleksji. Bardziej wyszukana treść pojawia się jeszcze kilkukrotnie w sezonie. Chociaż dominuje reguła, że im bliżej środka tym gorsze odcinki. Czasami było widać brak pomysłów, co twórcy chcieli ukryć poprzez skupianie się na poszczególnych bohaterach serialu. Chociaż śmiem twierdzić, że jakby skupili się na resocjalizacji House'a to nie byłoby takiego problemu. Odcinki poświęcone postaciom pobocznym reprezentowały skrajnie różne poziomy, od genialnego epizodu z Wilsonem po wyciągnięte z innej bajki perypetie miłosne Tauba. Swoją drogą niemal wszyscy bohaterowie nagle zaczęli coś kombinować na boku i koniec, końców niegrzeczna Trzynastka okazała się najporządniejszym członkiem załogi. Kolejną rzeczą, na której twórcy się skupili jest przyjaźń pomiędzy Wilsonem, a Housem i chwała im za to. Miło popatrzeć na ich wspólne perypetię. Tylko szkoda, że nie są już okraszone ciekawymi przypadkami. Chociaż jestem w stanie zrozumieć, że teraz po przeszło stu odcinkach trudno wymyśleć coś nowego, co trzymałoby w napięciu. Finał, może i rzeczeczywiście zbyt disneyowski, ale ja go kupuję. Tak więc sezon szósty tylko połowicznie spełnił moje oczekiwania. Miał wyraźne plusy, ale także poważne minusy. Zobaczymy co będzie w następnym. Niestety mam obawy, że skończy się to wesołą, kiczowatą i niezbyt zajmującą sielanką.

Ostatnio zmieniony przez Kwarc dnia Pon 19:59, 24 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz



PostWysłany: Sob 18:30, 22 Maj 2010
Kwarc
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 27 Sty 2010

Posty: 13

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nie zabijcie mnie. Ostatnie minuty dla mnie zniszczyły wszystko. Tak to jest w Hollywood, a nie w życiu. W innych tasiemcach, ale nie w tu... a jednak.

Za bardzo kocham ten serial, żeby nie dać mu szansy, ale jestem naprawdę zdruzgotana tym finałem. Dobry sezon. W porządku. Oryginalny. Ale ten finał finału... wywala go na koniec mojego rankingu sezonów House'a.

Ale i tak podejrzewam, że większości się podobało, więc po prostu muszę to zaakceptować.

Cytat:
Nie cierpię tego jak to zrobili (głupio, krótko, bezsensownie, melodramatycznie).


Chyba to mnie właśnie w tym wszystkim najbardziej boli.



_________________
Did you come for my feelings? Because I left 'em in my other pants. - Gregory [H]ouse

PostWysłany: Nie 12:11, 23 Maj 2010
AngelaOrosco
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 22 Wrz 2009

Posty: 83

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

W 6 sezonie było dogłębne "wejście" w głowę Housa. Pełno wątków psychologicznych dotyczących tego co Greg czuje. W ogóle duzo mowy o uczuciach. Choć to może dobrze, taki Housowy odchył od normalności. Ten sezon jakby wszystko nam tłumaczył.

Mimo to uważam, ze było trochę zbyt duzo wazeliny i wątków obyczajowych niż medycznych, które przecież prawie wogóle nie były rozwijane! Mało myślącego Housa. Tego Housa od tablicy i markera :D

Mało "ciętych ripost" i sarkazmu, które to przecież tak serial rozsławiły

Sezon mimo wszystko uznaję za udany gdyz jak juz wcześniej wspomniałm był w pewien sposób "rozwiązaniem". Jako Huddysta również jestem zadowolona i chyba nie muszę przytaczać dlaczego :D :)



_________________


koniec The White Stripes :(

PostWysłany: Nie 12:43, 23 Maj 2010
DIR
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 01 Lis 2009

Posty: 51

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Dyskusje o odcinkach -> Sezon 6 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.05045 sekund, Zapytań SQL: 15