Polowanie na jelenie [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

lisek_ napisał:
- Co robisz? – odruchowo się odsunęła, widząc, że zdejmuje koszulkę.
- A wolisz, żebym się do ciebie przytulał w mokrej?
- Zdejmij coś jeszcze, a przysięgam, że popamiętasz – posłała mu swoje typowe, waleczne spojrzenie.
- I niby w ten sposób chcesz mnie zniechęcić? – zakpił, sięgając do zamka od spodni.
- Są suche.
- Cholera. Musisz być taka spostrzegawcza



Normalnie padłam! :hahaha: Cudowne... Tutaj to moja bujna wyobraźnia pracuje...Lisa w piżamie... Mrrrr :twisted:


lisek_ napisał:
- Z czym cię uprzedził? – zapytała zrezygnowana.
- Jest już nadgryzione


:hahaha: Znowu tekst rodem z serialu! :serducho:


lisek_ napisał:
- Cuddy! Skończ już tłumaczyć wszem i wobec, że ze mną nie sypiasz. I tak nikt ci nie wierzy, a mi zaczynają marznąć stopy


! Ómarłam! :mdleje: Kto się dołącza do budowania liskowej świątyni?


Podsumowując: Normalnie KOCHAM CIĘ! :*******



_________________

PostWysłany: Pią 14:21, 09 Lip 2010
Nutty Nettie
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 27 Sty 2010
Pochwał: 14

Posty: 6086

Miasto: Kalisz
Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Jesteście (jakby to powiedziała Ola) moją wielką, wspaniałą trójcą :serducho:

Gusq, rozkładasz mnie na łopatki :hahaha: :serducho:

LoveMeDead, no, bo do kogoś takiego jak WIlson przytulanki przychodzą same :hahaha: mam nadzieję, że nie zawiodę :wink:

Nutty Nettie, i znów kocham Twoje ubranko :serducho: i znów przesadzasz :oops: dziękuję :serducho:



V


- Houston, mamy problem… - powtórzył.
- Jeszcze wcześnie… - wymamrotała zupełnie zaspana. Po nocnych atrakcjach była tak wykończona, że całkiem zapomniała o swoim nieproszonym gościu.
- Może dla twojego wielkiego tyłka jeszcze wcześnie, ale moja pozbawiona dopływu krwi ręka właśnie kończy swój żywot – jego uśmieszek chyba jeszcze nigdy nie był tak wielki. - No, ale muszę przyznać, że dość przyjemny koniec jej zaserwowałaś – ciągnął, ledwo powstrzymując wybuch śmiechu. Powoli otwierała oczy i dochodził do niej sens usłyszanych słów.
- House! – ktokolwiek w okolicy jeszcze spał, z pewnością właśnie się obudził. Odwróciła się do niego przodem, uwalniając tym samym rękę diagnosty.
- Jak ona się tam znalazła?!
- Nie patrz tak na mnie – zrobił minkę niewiniątka. – To twój tyłek się na mnie rzucił.
- Marzyciel.
- Swoją drogą nogi też są niczego sobie – lustrował sylwetkę szefowej.
- Zboczeniec – od razu nakryła się kocem.
- W nocy nie byłaś taka nieśmiała – Lisa zamarła.
- House? – zapytała z przerażeniem w oczach. – Nie wypiłam, aż tyle… - jej przerażenie sprawiało mu niebywałą przyjemność. Złapał kosmyk niesfornego loku opadającego jej na twarz.
- Żartowałem.
- Kretyn - warknęła.
- Zapowiada się piękny dzień – powoli rozsunął zapięcie namiotu. – Może jakoś śniadanko?
- Nie jestem głodna – jej oburzona mina była urocza.
- Cuddy, ileż można? Tylko seks i seks! – wykrzyczał wystawiając głowę na zewnątrz. – Nie pociągniemy tak długo bez jedzenia!
- Debil.
- Słoneczko.
- Oddawaj koszulkę!
- W końcu przyznałaś, że wolisz mnie bez niej – Cuddy lekko się zarumieniła. Krępującą ciszę przerwał jak zwykle kolejny nieproszony gość.
- Wybaczcie, że przeszkadzamy… – w polu widzenia pojawił się Chris trzymający za rękę swoją dziewczynę.
- Wilson serwuje śniadanko - dokończyła Erika.
- Mniamos – House zdjął koszulkę. Tym razem to on rzucił nią w Cuddy. – Nie idziesz? – zapytał. Administratorka wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana. - Ziemia do Cuddy. Jak chcesz, mogę ci podesłać kilka swoich nagich fotek – widząc jej zauroczenie swoją osobą, był w siódmym niebie.
- Zamknij się! Po prostu zastanawiałam się, kiedy stąd wyjdziesz? Chcę się przebrać.
- To może jednak zostanę?
- Spadaj – niemal siłą wypchnęła go z dusznego pomieszczenia. Przetarła dłońmi twarz i wzięła głęboki oddech. - Jeszcze tylko jeden dzień – powtarzała sobie w myślach. – I jedna noc – dorzuciła jej podświadomość.

W międzyczasie Wilson kończył piec mięso i bekon. Zapach roznosił się po całej okolicy, powodując powszechne burczenie w brzuchu. W oddali zobaczył kuśtykającą w jego kierunku postać.
- Daruj sobie, House – onkolog wskazał na przyjaciela długim widelcem.
- Przecież nic nie mówię – diagnosta zrobił minę niewiniątka. James przyglądał mu się uważnie.
- Więc nie miałeś już więcej gości? Wiesz, napalonych wiewiórek, czy takich tam – wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
- Wiedziałem – syknął zakłopotany przyjaciel. – Nie potrafisz się powstrzymać?
- Kiedy to zabawne – wzruszył ramionami, sięgając po kawałek bekonu.
- Hej, jeszcze niegotowe! I gwarantuję ci, że jeleń w namiocie, to nic zabawnego.
- Nie o tym mówię – Wilson wpatrywał się w niego zaciekawiony. – Zobacz, przywlokłeś nas tu, żeby zapolować na mnie i Cuddy, a okazało się, że to wszyscy polują na ciebie – posłał mu zwycięskie spojrzenie.
- Wcale nie… - dopiero teraz był zakłopotany.
- Więc dlaczego zabrałeś mnie i jej administratorski tyłek?
- Oboje jesteście moimi przyjaciółmi – wyjaśnił.
- I dlatego masz jednoosobowy namiot? Wiedziałeś, że nie mam swojego. Zwyczajnie próbujesz nas upiec na jednym grillu – dodał, sięgając po kolejny kawałek pysznego bekonu.
- Z tego, co widzę, nie musiałem się nazbyt starać – wskazał na namiot Cuddy.
- Gwarantuję ci, że więcej atrakcji w nocy miałeś ty z tym swoim, napalonym jeleniem niż ja z tą…
- Witaj, Cuddy – Wilson w ostatniej chwili przerwał wypowiedź przyjaciela.

O dziwo, śniadanie przebiegało w bardzo miłej atmosferze.
- To jak? Pakujemy manatki i idziemy nad rzekę – rzucił Chris.
- Zapowiada się niezwykle upalny dzień – James wpatrywał się w ogromne słońce i bezchmurne niebo.
- Więc postanowione – Erika przyklasnęła dłońmi i ruszyła się pakować.
- A wy? – James spojrzał na Lisę i Grega.
- No nie wiem… - zaczął. – Mieliśmy spędzić ten dzień w namiocie – posłał administratorce wymowne spojrzenie.
- Oczywiście, że idziemy – momentalnie się podniosła.
- Tylko zabiorę plecak.
- Nie umiesz się bawić! – krzyknął za nią niepocieszony.

Po dziesięciu minutach drogi i po dziesięciu minutach narzekań diagnosty na krzaczastą florę i brzęczącą faunę tego miejsca, dotarli na miejsce. Po stronie rzeki, po której się znajdowali, było naprawdę niewiele osób. Za to po drugiej stronie, całe tłumy. Widać było, że większość mieszkańców New Jersey postanowiła w ten sposób spędzić ten piękny i upalny weekend.
- Piękne miejsce wybrałeś – Lisa zwróciła się Jamesa.
- Jasne – parsknął House. – My tutaj, a całe stado lasek po drugiej stronie – zrzucił plecak na piasek, na którym po chwili usiadł i rozmasował bolącą nogę. Wilson posłał mu karcące spojrzenie. Było przeraźliwie gorąco. Chris i Erika od razu pobiegli w stronę rzeki. Lisa rozłożyła ręcznik na piasku i zaczęła odpinać guziki bluzki. Błękitne oczy House’a niczym radar od razu wyłapały tę scenę. Wilson parsknął śmiechem. Przyjaciel jednak nawet nie zwrócił na to uwagi. Lisa w tym momencie pozbywała się spodenek. Diagnosta przełknął ślinę. To co zobaczył, zaparło mu dech w piersiach. Wiedział, że Cuddy jest piękna, ale to przeszło jego najśmielsze wyobrażenia. Idealne ciało. Długie, szczupłe nogi. Płaski brzuch, wielki, ale jakże pociągający tyłek i biust, od którego nie można oderwać wzroku. Śledził jej każdy ruch. Powoli zbliżyła się do wody.
- Cuddy! – nagły impuls sprawił, że krzyknął w jej stronę. Nie odwróciła się. W myślach miała już tysiąc pomysłów na kolejną wyrafinowaną złośliwość z jego strony. Coś o tonącym titanicu, czy balonach unoszących się na wodzie.
- Cofam, to, co powiedziałem o laskach po drugiej stronie – nie miał pojęcia, dlaczego to powiedział. Lisa była w szoku. Właśnie w takich pojedynczych chwilach, ulotnych momentach poznawali swoje prawdziwe uczucia. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła zalotnie. Wpatrywał się w nią, jak pirat w skrzynkę pełną złota. Po chwili zanurzyła się w wodzie.
- Nie przypuszczałem, że taki z ciebie romantyk – James cały czas przyglądał się wspomnianej dwójce. House wywrócił oczami. – Idź do niej – wskazał w kierunku rzeki.
- A ty? Nie zamierzasz się kąpać? - oczywiście od razu zmienił temat. - Czyżbyś bał się tego, że jakaś ropucha weźmie cię za swojego księcia? – mówił z wielką powagą, lecz widać było, że ledwo powstrzymuje wybuch śmiechu.
- Uciekaj, uciekaj – onkolog pokiwał głową i zdjął koszulkę, a następnie spodnie.
- Bardzo przepraszam, ale czy byłby pan tak uprzejmy? – nagle w pobliżu pojawiła się piękna brązowowłosa kobieta. Podała zszokowanemu Jamesowi olejek do opalania.
- Ależ oczywiście – wyjąkał zaskoczony. Dziewczyna była niezwykłej urody. W białym, skąpym stroju kąpielowym prezentowała się niczym anioł, albo nimfa. House westchnął ostentacyjnie, po czym podniósł się niechętnie. Zdjął koszulkę i ruszył w kierunku wody. Spojrzał na podekscytowanego przyjaciela wcierającego olejek w ramiona nieznajomej.
- Jak możesz? Zobaczysz, wszystko powiem Evanowi. Z pewnością nie będzie zadowolony – rzucił przerażonemu Jamesowi karcące spojrzenie.
- Komu?!
- Nie udawaj. Twojemu osobistemu jeleniowi – wyjaśnił z uśmiechem, podążając w kierunku "swojej" osobistej nimfy.
- Komu? – powtórzyła nieznajoma piękność.
- To wariat – wskazał na kuśtykającego diagnostę. – Nie znam żadnego Evana, i nawet nie lubię jeleni – dodał.
- Szkoda – kobieta od razu posmutniała. – Ja kocham wszystkie leśne stwory – uśmiechnęła się ciepło. Zrobiło mu się głupio. – Dzięki – dodała, zabierając rozkojarzonemu Jimmy'emu swój olejek. – Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. Hej, jak masz na imię? – zapytał w ostatniej chwili.
- Zoe – odpowiedziała oddalająca się postać.

Tymczasem nasz inny łowca zbliżał się do swojej ofiary. Cuddy stała odwrócona tyłem. Twarz miała skierowaną w stronę słońca, a ciało do pasa zanurzone w wodzie. House był pod wielkim wrażeniem. Bardzo powoli zakradł się od tyłu, po czym gwałtownie zanurkował i złapał ją za nogi. Administratorka od razu straciła równowagę i wylądowała na rozbawionym diagnoście. Zaczęła machać rękami, próbując wydostać się z jego uścisku.
- Jak dzieci – pomyślał stojący na brzegu Wilson. Zobaczył Chrisa i Erikę machających do niego. Popłynął w ich kierunku, zostawiając swoje uparte "jelenie" sam na sam.

cdn...



Autor postu otrzymał pochwałę.

PostWysłany: Pią 19:43, 09 Lip 2010
lisek_
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 03 Lis 2009
Pochwał: 17

Posty: 172

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

lisek_ napisał:
Jesteście (jakby to powiedziała Ola) moją wielką, wspaniałą trójcą

aaaaa ja ?! :cry:
mnie też się podoba, ale nie mam weny na komentarze,a poza tym już Ci mówiłam !
skoro tak, to chyba muszę zacząć kopiować te z tamtego forum ! :twisted:



_________________
Avek od anoli !
Córek mapeto ogórek - Nemezis, córunia jędzunia - nimfka & Sevir, brat bliźniak - whatever. / zÓy partner ze schowka, mraÓ, mraÓ - Hambarr / Rozczochowy właściciel - maybe ! /druga połówka mojego mózgu - lusiek /maaamusia - kretowa / mruczący pożeracz przecinków -Guśka
'Każdy z nas ma cztery twarze; tę, którą pokazuje innym; tę, którą widzą inni; tę, która myśli, że jest prawdziwa i tę, która jest prawdziwa. Wybierając jedną z nich, nie rezygnujmy z pozostałych.'

PostWysłany: Pią 19:52, 09 Lip 2010
Lady M
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 18 Lip 2009
Pochwał: 14

Posty: 6835

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nie musisz kopiować, broń Boże :wink: ja wiem, że jesteś i doskonale pamiętam dzięku komu tu trafiłam :przytul: po prostu wiedziałm, że czytałaś i nie sądziłam, że czytasz po raz drugi :oops: znów nie wiem, co powiedzieć... dziękuję :serducho:
Możemy uznać, że stoisz na czele tej wielkiej trójcy, w ramach zasług za wieloletnią współpracę :hahaha:
Buziaki :*



PostWysłany: Pią 20:13, 09 Lip 2010
lisek_
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 03 Lis 2009
Pochwał: 17

Posty: 172

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

W takim momencie musiałaś przerwać!! :) Osz ty zła kobieto :) Biedny James. Te wszystkie stwory uwzięły się na niego razem z Housem :) Świetny fragment!! Cały fik jest cudowny!! :)



_________________
" Kochankowie i szaleńcy widzą i czują więcej
niż chłodny umysł jest w stanie ogarnąć "

PostWysłany: Pią 20:25, 09 Lip 2010
LoveMeDead
Stomatolog
Stomatolog



Dołączył: 17 Mar 2010
Pochwał: 2

Posty: 512

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Gaaad! Bomba ty jak najszybciej wklej nową część :D To jest bombowe i House gapiący się w tyłek Cuddy :D Oczywiście czekam na cd



_________________

PostWysłany: Pią 20:26, 09 Lip 2010
Danielek18
Immunolog
Immunolog



Dołączył: 25 Kwi 2010
Pochwał: 2

Posty: 1170

Miasto: Tur
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

lisek_ napisał:
rozkładasz mnie na łopatki hahaha serducho

A dziękuję, ale ja Ciebie nie podniosę, bo połamię :hahaha:
maagdaa napisał:
aaaaa ja ?! Crying or Very sad

Misiaaaku Ty też jesteś! I teraz Kwadracik :twisted: :jupi: , to mnie bardziej kręci :hahaha:!

lisek_ napisał:
Może dla twojego wielkiego tyłka jeszcze wcześnie, ale moja pozbawiona dopływu krwi ręka właśnie kończy swój żywot

Ałć...:hahaha: Trzeba rozmasować :* *masuję*

lisek_ napisał:
Zboczeniec – od razu nakryła się kocem.

Ja się nie zgadzam :hahaha: On po prostu dobrze spostrzega fakty ! :serducho:
lisek_ napisał:
Więc nie miałeś już więcej gości? Wiesz, napalonych wiewiórek, czy takich tam – wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.

I tu mam skojarzenie z dzwonkiem i odgłosami wiewiórek :hahaha:
lisek_ napisał:
Gwarantuję ci, że więcej atrakcji w nocy miałeś ty z tym swoim, napalonym jeleniem niż ja z tą…

O nie no nie wierzę, że Jeleń jest lepszy od Lisy. Kłamca! :P

lisek_ napisał:
- Więc postanowione – Erika przyklasnęła dłońmi i ruszyła się pakować.

Jezu, czy ona przypadkiem nie jest z tych kawałów o blondynkach :hahaha: :shock: , z skąd ty ją wytrzasnęłaś
Cytat:
itne oczy House’a niczym radar od razu wyłapały tę scenę. Wilson parsknął śmiechem. Przyjaciel jednak nawet nie zwrócił na to uwagi. Lisa w tym momencie pozbywała się spodenek. Diagnosta przełknął ślinę. To co zobaczył, zaparło mu dech w piersiach. Wiedział, że Cuddy jest piękna, ale to przeszło jego najśmielsze wyobrażenia. Idealne ciało. Długie, szczupłe nogi. Płaski brzuch, wielki, ale jakże pociągający tyłek i biust, od którego nie można oderwać wzroku. Śledził jej każdy ruch. Powoli zbliżyła się do wody.

:hahaha: Nie no ja się zaczynam bac, że ja drugi House jestem :O. Ej no czy to oznacza,że jestem obojnakiem. Wypas :*

lisek_ napisał:
Coś o tonącym titanicu, czy balonach unoszących się na wodzie.

:hahaha: ja sikam :hahaha:
lisek_ napisał:
Czyżbyś bał się tego, że jakaś ropucha weźmie cię za swojego księcia?

Liska nawet ropucha Ci podrywa Wilsona, i ty do tego dopuszczasz :twisted: ? :shock:
lisek_ napisał:

Tymczasem nasz inny łowca zbliżał się do swojej ofiary. Cuddy stała odwrócona tyłem. Twarz miała skierowaną w stronę słońca, a ciało do pasa zanurzone w wodzie. House był pod wielkim wrażeniem. Bardzo powoli zakradł się od tyłu, po czym gwałtownie zanurkował i złapał ją za nogi. Administratorka od razu straciła równowagę i wylądowała na rozbawionym diagnoście. Zaczęła machać rękami, próbując wydostać się z jego uścisku.
- Jak dzieci – pomyślał stojący na brzegu Wilson. Zobaczył Chrisa i Erikę machających do niego. Popłynął w ich kierunku, zostawiając swoje uparte "jelenie" sam na sam.

Oh, Tak , Mój ulubiony fragment. Baa ja już wiem co będzie dalej :P :hahaha: *dumna* :*

Lisku Drogi ty zÓa i kochana i wgl ah i oh. *orgazm* :* Kocham, i kocham :serducho: A i pamiętam łopatki Bolą :hahaha: . Pamiętaj aby każdy fick Liska święcić :hahaha: :onajego: !! By Gusia :hahaha:



_________________

„Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie.”

PostWysłany: Pią 20:27, 09 Lip 2010
Guśka_
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 16 Kwi 2010
Pochwał: 42

Posty: 6652

Miasto: Mrągowo
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

lisek_ napisał:
Jesteście (jakby to powiedziała Ola) moją wielką, wspaniałą trójcą



Dziękuję :D


lisek_ napisał:
i znów kocham Twoje ubranko



Made by: Guśka-Mamuśka :mrgreen:


lisek_ napisał:
- Nie patrz tak na mnie – zrobił minkę niewiniątka. – To twój tyłek się na mnie rzucił.


:shock: ... <hahaha>
lisek_ napisał:
- W nocy nie byłaś taka nieśmiała


Uwielbiam cię! Cały house... :mrgreen:
lisek_ napisał:
Oddawaj koszulkę!
- W końcu przyznałaś, że wolisz mnie bez niej


Oh... My... God... Dziewczyno ty genialna jesteś! Sprzedamy cię do New Yersey na scenarzystkę :mrgreen:
lisek_ napisał:
- Ziemia do Cuddy. Jak chcesz, mogę ci podesłać kilka swoich nagich fotek


Normalnie nie wiem co napisać... Nie ma słów na wyrażenie genialności twych ficków...

lisek_ napisał:
- No nie wiem… - zaczął. – Mieliśmy spędzić ten dzień w namiocie – posłał administratorce wymowne spojrzenie.
- Oczywiście, że idziemy – momentalnie się podniosła.
- Tylko zabiorę plecak.
- Nie umiesz się bawić! – krzyknął za nią niepocieszony.


Kocham ten tekst :serducho:
lisek_ napisał:
Lisa rozłożyła ręcznik na piasku i zaczęła odpinać guziki bluzki. Błękitne oczy House’a niczym radar od razu wyłapały tę scenę.


Ty to potrafisz podjarać moją wyobraźnie lisku...
lisek_ napisał:
Właśnie w takich pojedynczych chwilach, ulotnych momentach poznawali swoje prawdziwe uczucia. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła zalotnie. Wpatrywał się w nią, jak pirat w skrzynkę pełną złota. Po chwili zanurzyła się w wodzie


Piękne...
lisek_ napisał:
Tymczasem nasz inny łowca zbliżał się do swojej ofiary


Uwielbiam twoje metafory! :mrgreen:



_________________

PostWysłany: Pią 20:58, 09 Lip 2010
Nutty Nettie
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 27 Sty 2010
Pochwał: 14

Posty: 6086

Miasto: Kalisz
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Wybaczcie, że nie odpowiem każdemu z osobna, ale Wy i tak wiecie, jak bardzo cieszą mnie Wasze komentarze :wink:

Dziś z dedykiem dla Nutty Nettie :przytul: bo jak zwykle mnie przecenia, żeby więcej nie zawstydzała biednego wstydliwego liska :hahaha: Dziękuję kochana :serducho: Mam nadzieję, że się spodoba :wink:


VI

W czasie, gdy Wilson, Erika i Chris urządzali sobie wyścigi, kto pierwszy dopłynie do starego, dryfującego na środku rzeki buta, administratorka uparcie próbowała wrócić do pozycji pionowej.
- Puszczaj, kretynie! – była pewna, że jeśli zaraz się nie uwolni, to z pewnością utoną oboje.
- Przestań się wyrywać, bo skończymy na dnie – zaznaczył. Nie przypuszczał, że ta kobieta ma aż tyle siły. Po chwili w końcu dała za wygraną. Z ręką House’a obejmującą ją w talii i resztą jego ciała ściśle przylegającą do jej pleców była zupełnie bezbronna. Powoli przesuwał się w głąb rzeki.
- Wiedziałam, że jak tylko nadarzy się okazja, spróbujesz mnie utopić – mimo dziwnego zachowania diagnosty, nie czuła jednak strachu.
- Obawiam się, że siła wyporu niektórych części twojego ciała czyni ten zamiar niewykonalnym – parsknął śmiechem. Miarka się przebrała. Wbiła mu łokieć w żebra, po czym wyrwała się z uścisku. Stanęli naprzeciw siebie, już po pachy zanurzeni w wodzie.
- Nie zrobisz tego? – wypowiedziała niemal szeptem. Diagnosta uśmiechnął się niewinnie, po czym przy pomocy swoich rąk wytworzył falę, która w dość brutalny sposób orzeźwiła jego szefową.
- Jeden do jednego.
- Co?! – oczy nadal miała zamknięte. Po całej twarzy spływała woda, a mokre włosy dodawały jej jeszcze większego uroku.
- Wyglądasz jak zmokła kura – oczywiście nie mógł powiedzieć, co naprawdę myśli.
- Więc to zemsta, za wczoraj? Myślisz, że to ja wywołałam ten cholerny deszcz?! – była nieźle wkurzona.
- Nie wpuściłaś mnie do namiotu.
- To Wilson odstawiał taniec deszczu, nie ja – przetarła dłońmi twarz i w końcu spojrzała na rozbawionego całą sytuacją House’a.
- On już swoje odpokutował. Założę się, że ten jeleń będzie go prześladował do końca życia.
- Jesteś durny – dodała i odwróciła się, z zamiarem powrotu na brzeg. Milczenie diagnosty jednak nie dawało jej spokoju. Spojrzała za siebie, ale jego już nie było. W wodzie poruszał się całkiem zwinnie. Odwróciła się z powrotem.
- Tęskniłaś? – stał dokładnie naprzeciw niej.
- Święta inkwizycjo – syknęła. – Jak cholera. I nie gap się na mój biust.
- Wiesz, to niesprawiedliwe – nadal nie spuszczał wzroku z jej dekoltu. – Ty widziałaś mnie bez koszulki – kąciki jego ust poszybowały w górę.
- House, to nie jest śmieszne – tak, w tej chwili była przerażona. Zrobiła krok do tyłu, potem kolejny. Zanim postawiła trzeci, diagnosta ponownie zanurkował. Złapał brunetkę za nogi i również wciągnął ją pod wodę. Po chwili szamotaniny oboje musieli zaczerpnąć powietrza.
- Houssseee… będę krzyczeć – wymamrotała, nim ponownie znaleźli się pod wodą. Wynurzyli się po raz drugi. Z tym, że Cuddy już niezupełnie.
- Zabije cię, House. Zabiję! Oddawaj! – krzyczała za odpływającym diagnostą. Resztkami sił zdołał zmusić się do dopłynięcia do brzegu. Zemsta była słodka, ale zdecydowanie wolałby zostać z nią w wodzie. Gdy znalazł się już na suchym lądzie, porwał wygodne krzesełko Wilsona i ostentacyjnie rozsiadł się przy samym brzegu. Z wielką satysfakcją obserwował, jak stojąca niemal na środku rzeki Lisa, rozgląda się nerwowo wokół siebie. Na szczęście w pobliżu nie było nikogo. W oddali widziała tylko Wilsona i resztę ekipy. Dziękowała Bogu, że onkolog wybrał tę mniej uczęszczaną stronę.
- Cuddy! – House machał w jej kierunku. – Chyba nie zamierzasz tam stać do nocy? – Wiedział, że dla niego bezpieczniejszą opcją byłoby, gdyby Lisa została tam, gdzie stoi, jednak trzymana w ręku zdobycz sprawiała, że po prostu marzył o tym, aby poznać konsekwencje swojego czynu.
- Nienawidzę cię! – wykrzyczała głowa wystająca znad wody.

- Dlaczego tu siedzisz? – Wilson posłał mu pytające spojrzenie. - I, czy nie masz własnego krzesełka?
- Nie wiem, czy chcesz wiedzieć i nie, nie mam – jego niewinny wyraz twarzy był alarmujący, jednak dla własnego dobra, onkolog postanowił go na razie zignorować.
- Niezła pływaczka z tej naszej szefowej – wskazał na Lisę. – Już od dobrych dwóch godzin nie wychodzi z wody – po tych słowach, House przez moment poczuł coś dziwnego, jak gdyby wyrzuty sumienia.

Po trzydziestu minutach wirtualnych tortur zadawanych pewnemu, wrednemu zboczeńcowi, stwierdziła, że dłużej nie wytrzyma. Miała dwa wyjścia - utopić się, albo stawić mu czoła. Jednak za nic nie chciała dać mu tej satysfakcji. Na szczęście zadecydowano za nią.
- Lisa! – Erika krzyknęła w stronę kobiety nadal po szyję zanużonej w wodzie. – Nasz ulubiony kucharz zrobił pyszne szaszłyki – wskazała na zadowolonego z siebie Jimmy'ego. Cuddy wzięła głęboki wdech. Wiedziała, że prędzej, czy później będzie musiała wyjść, a House nie odpuści, nawet gdyby miał spędzić na brzego całą noc. Ta przerażająca myśl sprawiła, że ruszyła w stronę brzegu.
- No, chodź – ponaglił Chris. – Bo ominie cię następna kolejka – mężczyzna napełniał plastikowe kubki złotym trunkiem.
- Ja już dziękuję – onkolog zasłonił swój dłonią.
- A myślałem, że znów odstawisz nam jakiś taniec deszczu – do rozmowy wtrącił się House.
- Na razie mam dość budzenia się w nocy w dziwnym towarzystwie – wywrócił oczami.
- Witaj – odezwał się osobnik tuż za jego plecami.
- Witaj, Zoe – odetchnął z ulgą na widok kobiety. Przez moment w jego głowie zrodziła się przerażająca wizja gadającego jelenia. – Już wracasz? – zapytał lekko zasmucony.
- Mam kawałek drogi przed sobą – wyjaśniła. – Mieszkam w starej leśniczówce. Moi towarzysze z pewnością już na mnie czekają.
- Rozumiem – skinął głową.
- Może kiedyś nas odwiedzisz? – puściła oczko w stronę zdumionego mężczyzny. Chris i Erika wydali z siebie wymowne:
- Uuuu…

- House, gdzie Cuddy? – James od razu zmienił temat.
- Daj jej chwilkę – serce diagnosty waliło coraz mocniej. Nie wiedział, czy to ze strachu przed zbliżającą się do brzegu swoją zagładą, czy widokiem kobiety, którą… - samotnie dryfujący but w rękach Lisy miał całkiem inne zastosowanie. Diagnosta oberwał nim prosto w twarz, a zielone glony przyozdobiły jego rozczochrane włosy i nagi tors.
- To bolało - zaskamlał.
- Jesteś równie oślizgły, jak to zielone coś, spływające ci po twarzy - Lisa pewnym krokiem zbliżała się do brzegu. Rękami nieporadnie zasłaniała biust.
- Nie tak łatwo zasłonić coś tak wielkiego – siedział jak wryty tuż naprzeciw niej.
- Oddawaj – wysyczała przez zaciśnięte zęby.
- Najpierw, chyba powinniśmy podać sobie rękę na zgodę, nie uważasz? – jego oczy rozbłysły.
- Gdybyś był rybą, wypatroszyłabym cię z największą przyjemnością. Umierałbyś powoli i bardzo boleśnie.
- Półnaga sadystka - podniósł się z krzesła i stanął z nią oko w oko.
Całe towarzystwo przyglądało się im z szeroko otwartymi ustami.
- Lisie… ale to nie jest plaża dla nudystów – pierwsza odezwała się Erika.
- Czy to nie znów ten jeleń?! – skinięciem głowy wskazała na krzaki w oddali. Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli w tamtym kierunku. Nieco rozkojarzony całą sytuacją House, również. W tym momencie administratorka otuliła się koszulą diagnosty wiszącą na krześle i jak gdyby nigdy nic dosiadła się do reszty biesiadników. Wszyscy zorientowali się, że jeleń był tylko jej zagrywką, mającą na celu odwrócenie ich uwagi, jak się okazało bardzo skuteczną. House nie mógł uwierzyć, że Lisa tak po prostu mu odpuściła. Powoli dokuśtykał do ogniska.
- Zimno mi – spojrzał na swoją koszulę znajdującą się na nowej właścicielce. Bardzo chciał ją sprowokować.
- Możesz założyć mój stanik – rzuciła mu dumne spojrzenie. Cała ekipa parsknęła śmiechem.
- Więc dwa do jednego - pomyślał.

- Może szaszłyka? - onkolog podjął próbę rozładowania napiętej atmosfery. House nadal wpatrywał się w szare oczy Lisy. Był pewien, że zaraz nabije go na pal i usmaży, jak Wilson swoje biedne warzywa.
- Pyszne – dodała, machając mu soczystym kąskiem przed nosem. Atmosfera była tak ciężka, że z trudem można było oddychać w ich pobliżu. Erika odruchowo wtuliła się w swojego chłopaka, a Wilson zaczął intensywnie zastanawiać się, gdzie, do cholery, może być ta leśniczówka.

Jakiś czas później...

Po opróżnieniu ostatniej butelki piwa i nadzianiu na widelec ostatniego szaszłyka, nastała krępująca cisza.
- No, pora wracać. Musimy przygotować się z Jimmy'm do naszego polowania – Chris był pewien, że jeśli nikt nic nie zrobi, to z pewnością za chwilę poleje się krew. I bynajmniej nie miał tu na myśli włochatych mieszkańców lasu.
- Serio masz na to ochotę? – po ostatnich wydarzeniach James, jakoś miał dość leśnej fauny.
- Tu aż roi się od jeleni – młodszy mężczyzna zacierał ręce.
- Chyba nie zostawicie nas samych? – panie odezwały się niemal równocześnie.
- Przecież House z wami zostanie – wyjaśnił.
- Wiesz, kochanie, ja chyba jednak polubiłam polowania. Zabierzesz mnie ze sobą? – zapytała skruszona dziewczyna.
- Super - House od razu się ożywił. - Tylko nie zapomnijcie zabrać ze sobą kamery – wszyscy, oprócz Jamesa, spojrzeli na niego pytająco. - No wiecie, żeby mieć dowód dla przyszłych pokoleń, jak przypadkiem natraficie na jakieś leśne nimfy – wyjaśnił wyraźnie rozbawiony. Cuddy spojrzała na zakłopotanego Wilsona, jednak postanowiła wrócić do tej tajemniczej kwestii nieco później.
- Czyli rozumiem, że twój namiot jest wolny? – zapytała. Onkolog skinął głową. Posłała diagnoście chłodne spojrzenie i ruszyła w drogę powrotną do obozu.
- Hej! - głośny krzyk przerwał jej wędrówkę. House stanął przed nią z nożem i widelcem w dłoniach. – Nie udawaj, że nic się nie stało! Wiem, że masz ochotę mnie poćwiartować – z miną zbitego pieska wcisnął jej sztućce do ręki. Jej brwi złączyły się w jedną wąską linie. Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego, że nic się nie stanie. Kiedy ponownie otworzył oczy, stał tam zupełnie sam, jak kompletny idiota.
- Pięknie – westchnął. – Teraz będzie się dąsać, aż w końcu nie wytrzyma i po latach odnajdą moje rozkładające się zwłoki zakopane, gdzieś w pobliżu mrowiska, albo niedźwiedziej nory – wymamrotał sam do siebie.


Cdn...



PostWysłany: Sob 19:21, 10 Lip 2010
lisek_
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 03 Lis 2009
Pochwał: 17

Posty: 172

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Haha!! Jak zawsz świetne!! :)

lisek_ napisał:
Zimno mi – spojrzał na swoją koszulę znajdującą się na nowej właścicielce. Bardzo chciał ją sprowokować.
- Możesz założyć mój stanik – rzuciła mu dumne spojrzenie. Cała ekipa parsknęła śmiechem.
- Więc dwa do jednego - pomyślał.

Świetny moment uwielbiam twoje fiki mam nadzieję że niedługo będzie ciąg dalszy i okaże się że Zoe to leśna nimfa :) A i tak a propos jak skończysz ten fik mogłabyś napisać coś po 6 sezonie na pewno byłoby ciekawie :)

lisek_ napisał:
Diagnosta oberwał nim prosto w twarz, a zielone glony przyozdobiły jego rozczochrane włosy i nagi tors.

Biedny House :)



_________________
" Kochankowie i szaleńcy widzą i czują więcej
niż chłodny umysł jest w stanie ogarnąć "

PostWysłany: Sob 19:47, 10 Lip 2010
LoveMeDead
Stomatolog
Stomatolog



Dołączył: 17 Mar 2010
Pochwał: 2

Posty: 512

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

:shock: Dla mnie?! Dziękuję ci strasznie lisku! I wcale cię nie przeceniam! :***Normalnie kocham ten fragment o staniku. Zacytowałabym,ale uznałam,że to trochę za dużo. Tym razem nie będę wypisywała najlepszych fragmentów ponieważ

a) zaraz mogą mnie wygonić,a pisania byłoby duuużo
b) bo mówisz żebym cię już nie zawstydzała :mrgreen:

No i na koniec jak zwykle dodam,że jesteś genialna i,że powinnaś pisać scenariusze do serialu! :serducho:



_________________

PostWysłany: Sob 20:27, 10 Lip 2010
Nutty Nettie
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 27 Sty 2010
Pochwał: 14

Posty: 6086

Miasto: Kalisz
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

lisek_ napisał:
Obawiam się, że siła wyporu niektórych części twojego ciała czyni ten zamiar niewykonalnym

Tak samo jak On kocham fizykę :serducho:

lisek_ napisał:

- Nie tak łatwo zasłonić coś tak wielkiego – siedział jak wryty tuż naprzeciw niej.
-

Mój ukoHany tekst :hahaha:
lisek_ napisał:
- Lisie… ale to nie jest plaża dla nudystów – pierwsza odezwała się Erika.

:hahaha: :hahaha: Niech ona zagra u Hefa w domu w króliczków palyboya :hahaha: Jezu jaka ona tępa :hahaha:
lisek_ napisał:
Teraz będzie się dąsać, aż w końcu nie wytrzyma i po latach odnajdą moje rozkładające się zwłoki zakopane, gdzieś w pobliżu mrowiska, albo niedźwiedziej nory – wymamrotał sam do siebie.

Biedak :*!

Lisku czekam na ostatnią część choć będzie ich więcej, ale ta ostatnia jest HOt :twisted: :twisted: . I mam pomysł na następny fick <.3 :serducho: Muszę Cię :przytul: :*!



_________________

„Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie.”

PostWysłany: Sob 20:27, 10 Lip 2010
Guśka_
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 16 Kwi 2010
Pochwał: 42

Posty: 6652

Miasto: Mrągowo
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze :wink:

Zapraszam na ciąg dalszy...

VII

- Musisz ją zabierać? – Wilson nie krył swojej niechęci do wspólnego polowania z Eriką.
- Powiedziała, że jeśli zostawię ją tu z tym szaleńcem to mogę od razu uwić sobie gniazdko w tej dziczy, bo z nami koniec – przyjaciel wzruszył ramionami w geście bezradności.
- A podobno to mnie brakuje charakteru – Wilson wywrócił oczami.
- Gotowe – ubrana w różowy golf i zielone spodnie Erika stanęła ramię w ramię z wielkimi łowczymi.
- Przynajmniej większość jeleni zdoła nas wypatrzyć, nim wejdziemy do lasu – onkolog zlustrował strój towarzyszki i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
- Idziemy? - przyjaciel posłał mu karcące spojrzenie.
- A co z nimi?
- Mają dwa wyjścia. Albo się dogadają, albo po powrocie zastaniemy tu tylko zgliszcza – onkolog wypowiedział całkiem poważnie. Chris i Erika wpatrywali się w niego w oczekiwaniu na jakiś symptom świadczący o tym, że żartuje. Niestety. Ruszyli więc w drogę z dziwnym przeświadczeniem, że ominie ich coś bardzo ciekawego.


Cuddy nie mogła uwierzyć w bezczelność tego idioty. Najpierw dobiera się do niej w namiocie, a potem „pożycza” sobie jej stanik, zostawiając ją półnagą na środku rzeki. Na samo wspomnienie, krew się w niej gotowała. – Dlaczego nic nie zrobiłam? Ale co niby miałam zrobić? W odwecie porwać jego bokserki? – wewnętrzny monolog przerwała jej niezwykle interesująca wizja.
- Jestem idiotką – spojrzała na leżącą obok House’ową koszulę.
- Raczej nudystką – sprostował dobrze znany jej głos.
- Spadaj. Nie zamierzam z tobą rozmawiać.
- W sumie nie musimy rozmawiać.
- Przestań – od razu wyczuł, że coś jest nie tak.
- Nie rozumiem? Przecież to wcale nie była moja najgorsza zagrywka – ciągle znajdował się na zewnątrz. Lisa westchnęła. Miał rację. Już dwukrotnie wykradał jej majtki, stanik nie powinien jej dziwić. – Daj spokój, przecież było zabawnie. Widziałaś ich miny? – uśmiechał się na samo wspomnienie. – Poza tym, znasz mnie. Wiesz, jaki jestem. Po prostu ty… to znaczy... sam nie wiem – obszedł namiot. Wcześniej dla własnego bezpieczeństwa stał z tyłu. Wolał uniknąć sytuacji, w której obrywa jakimś niebezpiecznym przedmiotem w czoło. Schylił się do wejścia i z przerażeniem stwierdził, że namiot jest pusty.
- Wariatka – rozglądał się wokół. – Uciekaj, uciekaj! – wykrzyczał. – Tylko potem nie wmawiaj mi, że to ja jestem dziecinny. Czujesz coś do mnie i powoli przestajesz nad tym panować. Przegrasz. A wiesz dlaczego? – odpowiedziała mu głucha cisza. – Bo właśnie przyznałaś, że mam rację! - nikogo nie było. Był zły. Prawie się przed nią otworzył, a ona zwyczajnie go olała. Nie podobała mu się ta jej taktyka unikania starcia. W końcu ich wzajemne gierki i sprzeczki były jednymi z niewielu rzeczy, które sprawiały mu w życiu przyjemność. Właściwie oprócz vicodinu i kuchni Wilsona, jedynymi. Zrezygnowany dokuśtykał do swojego, to znaczy do Wilsonowego namiotu. Jakie było jego zdziwienie, gdy zastał w nim obiekt swoich fantazji.
- Chyba powinienem zacząć krzyczeć?
- Czy okupujesz wszystkie namioty na tym polu? – jęknęła.
- A, to ty – odetchnął z ulgą.
- A kogo się spodziewałeś?!
- Biorąc pod uwagę rozmiar tyłka wystającego ze śpiwora, byłem pewien, że to kolejny włochaty przyjaciel naszego Wilsona wpadł na niezobowiązujący… to znaczy na niezobowiązującą drzemkę – sprostował.
- Bardzo zabawne.
- Co tu robisz? - nie dawał za wygraną.
- Byłam zmęczona, a nie chciałam zostać zagadana na śmierć.
- Jak w końcu chcę rozmawiać, ty masz mi to za złe?!
- Ty nigdy nie chcesz tylko rozmawiać.
- Powiesz w końcu, o co ci chodzi? - dodał, wpychając się do środka.
- Jest jednoosobowy.
- Skoro zmieścił się tu nasz casanowa z jeleniem, my też damy sobie radę. Jestem zgrabniejszy od Wilsona.
- Czy ty właśnie po raz kolejny porównałeś mnie do jelenia?
- Lubię jelenie.
- Ale ja nie lubię ciebie – spojrzała wprost w jego błękitne oczy.
- Nie umiesz kłamać.
- A ty... – nagle zamilkła.
- Co ja?
- Jesteś, jak taki uparty jeleń.
- Chyba osioł?
- Może być – tym razem nie zdołała powstrzymać delikatnego uśmieszku.

- Wilson chciał dobrze, nie przypuszczał tylko… - krępującą ciszę, jako pierwszy przerwał diagnosta.
- Tak, z pewnością. Myślał, że jak wepchnie nas do jednego namiotu, to nasze problemy same się rozwiążą.
- Przynajmniej niektóre – jego oczy rozbłysły.
- Tak House, seks w naszym przypadku to idealne rozwiązanie – ironizowała.
- Wiesz, chyba tym razem się z tobą zgodzę – zniwelował dzielącą ich odległość niemal do zera.
- Nie wyczułeś ironii? – próbowała się odsunąć.
- Wyczułem coś innego – złapał niesforny kosmyk włosów odpadający na jej czoło.
- Przestań, House. Proszę… - niestety nie mogła uciec. Złapał ją za nadgarstki i usiadł na niej okrakiem. – Co tym razem zamierzasz mi ukraść? – wbijała w niego silne spojrzenie, pod którym próbowała ukryć swoje emocje – Kolejny komplet bielizny? – westchnęła, gdy opuszkami palców gładził jej szyję.
- Mógłbym otworzyć sklep – uśmiechnął się szeroko. – Tylko, kto do cholery nosi rozmiar C? – dodał po chwili namysłu.
- House!
- Wiesz, byłoby miło, gdybyś zechciała zaczekać na mnie z tymi okrzykami - udał oburzenie.
- To nie to idioto! Lepiej wyjrzyj na zewnątrz - mówiła drżącym głosem.
- Tym razem nie dam nabrać.
- Ja nie żartuję – strach w jej oczach wyglądał bardzo autentycznie.
- Jeśli to znów ten jeleń, to nie ma się czego bać. Zobaczy, że Wilsona nie ma i sobie pójdzie – wzruszył ramionami.
- Odwróć się do cholery. To nie jest jeleń – wyszeptała, ściskając jego dłoń.
- Dopiero teraz mamy problem – przełknął ślinę, wystawiając głowę z namiotu.

Tymczasem w lesie…

- Cholera, już prawie go miałem – syknął Chris. – Od kiedy zabierasz komórkę na polowanie? – z wielkim wrzutem spojrzał na onkologa.
- Już wyciszam – tym razem się udało – pomyślał. Ale czy następnym razem będzie miał tyle szczęścia?
- To przez tą Zoe, prawda? Wielbicielkę jeleni – przyjaciel wyrwał go z zamyślenia. – Trafiony, zatopiony – dodał widząc minę Wilsona.
- Hej! Spójrzcie, czy to nie wygląda jak leśniczówka? – Erika wskazała na drewniany domek. Wilson omal się nie zakrzusił.
- Czyżby jednak jego polowanie miało zakończyć się sukcesem? – przeszło mu przez myśl. Przyjaciele patrzyli na niego z wielkiem rozbawieniem.
- No co? – oburzył się.
- Nie potrafisz się powstrzymać – parsknął młodszy mężczyzna.
- W końcu dostałem zaproszenie. Niegrzecznie byłoby nie skorzystać – zauważył.
- Jak chcesz. My już wracamy – Chris spojrzał na kobietę. – Z tym twoim różowym odstraszaczem i tak nic nie upoluje.
- Ale zawsze podobał ci się ten sweter – zaznaczyła swoim piskliwo-oburzonym głosem.
- A, błagam – przerwał im onkolog. - Dopilnujcie, żeby nasza dwójka się nie pozabijała – krzyknął uśmiechnięty.



PostWysłany: Pon 19:36, 12 Lip 2010
lisek_
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 03 Lis 2009
Pochwał: 17

Posty: 172

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

lisek_ napisał:
- Musisz ją zabierać? – Wilson nie krył swojej niechęci do wspólnego polowania z Eriką.

Brawa Dla Wilsona, ja tam rozumiem Jego uraz do `Legalnych Blondynek` :hahaha:

lisek_ napisał:
- Gotowe – ubrana w różowy golf i zielone spodnie Erika stanęła ramię w ramię z wielkimi łowczymi.

Ma kobieta styl :hahaha: Chyba była projektantką w H&M :hahaha:

lisek_ napisał:
Biorąc pod uwagę rozmiar tyłka wystającego ze śpiwora, byłem pewien, że to kolejny włochaty przyjaciel naszego Wilsona wpadł na niezobowiązujący… to znaczy na niezobowiązującą drzemkę – sprostował.

:hahaha: biedna Cuddy, ja już miałabym kompleksy :)
lisek_ napisał:
Tylko, kto do cholery nosi rozmiar C? –

Ja noszę `E` :hahaha: jestem gÓpia i musiałam to napisać :mrgreen:
Lisku, Lisku ty mnie normalnie na szczyty unosisz :* :serducho: :przytul:
A co do zwierzaka to go nie lovciam i muszę to powiedzieć, przed Tym jak się on ukarzę. A tak je lubiłam, ale pokazały swoją zÓą stronę :hahaha: Biedak :(!


Ostatnio zmieniony przez Guśka_ dnia Pon 20:07, 12 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz



_________________

„Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie.”

PostWysłany: Pon 19:52, 12 Lip 2010
Guśka_
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 16 Kwi 2010
Pochwał: 42

Posty: 6652

Miasto: Mrągowo
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Jak zawsze cudnie!! Cóż to za tajemnicze zwierzę czyha na Cuddy i Housa :)
Już się boję :) Nie dość że przeszkadza im w nieodpowiednim momencie Wilson to jeszcze jakieś wściekłe zwierzę :twisted:
Nie mogę doczekać się następnej części!! Pokłony dla naszego kochanego Liska!! :mrgreen:



_________________
" Kochankowie i szaleńcy widzą i czują więcej
niż chłodny umysł jest w stanie ogarnąć "

PostWysłany: Pon 20:05, 12 Lip 2010
LoveMeDead
Stomatolog
Stomatolog



Dołączył: 17 Mar 2010
Pochwał: 2

Posty: 512

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.04728 sekund, Zapytań SQL: 15