Choroba

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Choroba

Pojawił się ten Fik na innym forum, ale dzisiaj wrzucam go właśnie tu :D
Pojawi się w 4 częściach :roll:



PART I
Już od dwóch godzin siedział w pustym pokoju oglądając swój ulubiony serial na małym przenośnym telewizorku, jednak nie sprawiało mu to radości, a właściwie powoli go to nudziło...
- Gdzie ona się podziewa? Spóźnia się o... - spojrzał na zegarek – o godzinę, 50 minut i 20 sekund.
Kiedy dotarł pod jej gabinet zauważył że jest pusty. Gdzie ona jest? Wilson, on będzie wiedział.
Kiedy zobaczył go na końcu korytarza krzyknął na cały głos:
- Gdzie ona jest? Co z nią zrobiłeś?
- Uspokój się. Zaraz mam pacjenta więc mów szybko o co ci chodzi.
- To ty mi powiedz gdzie ona jest. Ja chcę z powrotem moją Lisę. - mówił te słowa jak 3-latek kiedy idzie po raz pierwszy do przedszkola i tęskni za mamą.
- Moją? Lisę? Łał. Nie spodziewałem się tego po tobie – a szatański uśmiech pojawił się na twarzy Wilsona.
- Nie łap mnie za słówka. To gdzie znajduje się teraz MOJA LISA – próbował się dowiedzieć cokolwiek o miejscu gdzie przebywa teraz Cuddy, wyraźnie akcentując dwa ostatnie słowa.
- W domu - odpowiedział jego jedyny przyjaciel.
- W domu?
- House, gdzie ty idziesz? Mam nadzieje że do przychodni.
Ale House właśnie odjeżdżał z piskiem opon w kierunku nam dobrze znanym.
- Cuddy mnie zabije... - powiedział do siebie Wilson i udał się na spotkanie ze swoim pacjentem.



_________________
"Inteligentni ludzie często zmuszeni są do picia, by bezkonfliktowo spędzić czas z idiotami."

PostWysłany: Pią 22:35, 04 Wrz 2009
Pikaola
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 09 Sty 2009

Posty: 72

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

pisz chce wiedzieć co dalej bo bardzo krótko



_________________
avek mój
"Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.To uczciwi są nieprzewidywalni ,zawsze mogą zrobić coś niewiarygodnie głupiego..."- Kapitan Jack Sparrow
Zazdrość to chyba najstarszy motyw morderstw na świecie.-Seeley Booth
:houselove: kliknij, jeśli jesteś fanem serialu Bones

PostWysłany: Pią 22:38, 04 Wrz 2009
poprostuxzjawa
Reumatolog
Reumatolog



Dołączył: 20 Maj 2009
Pochwał: 39

Posty: 2061

Miasto: Młodocin
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ja też jestem ciekawa. ; )



_________________
Avek od anoli !
Córek mapeto ogórek - Nemezis, córunia jędzunia - nimfka & Sevir, brat bliźniak - whatever. / zÓy partner ze schowka, mraÓ, mraÓ - Hambarr / Rozczochowy właściciel - maybe ! /druga połówka mojego mózgu - lusiek /maaamusia - kretowa / mruczący pożeracz przecinków -Guśka
'Każdy z nas ma cztery twarze; tę, którą pokazuje innym; tę, którą widzą inni; tę, która myśli, że jest prawdziwa i tę, która jest prawdziwa. Wybierając jedną z nich, nie rezygnujmy z pozostałych.'

PostWysłany: Sob 12:41, 05 Wrz 2009
Lady M
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 18 Lip 2009
Pochwał: 14

Posty: 6835

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ja również jestem ciekawa :wink:



_________________
"Doing nothing is not a plan it is a specyficly lack of a plan"

PostWysłany: Sob 13:06, 05 Wrz 2009
Betti
Chirurg dziecięcy
Chirurg dziecięcy



Dołączył: 13 Kwi 2009
Pochwał: 13

Posty: 2631

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Ja chcę z powrotem moją Lisę

no no takie słowa wypowiedziane przez House'a :D
Wrzucaj szybko cd



PostWysłany: Sob 15:28, 05 Wrz 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dziękuję za miłe słowa :)
Macie tu kolejną część :wink:

PART II

Kiedy znalazł się pod jej domem, zaczęły do niego docierać sygnały co właśnie zrobił. Nie było jej tylko 2 godziny, a on już jechał do niej na złamanie karku. Przecież mógł się zapytać Wilsona dlaczego została w domu. Może miała ekscytującą noc z… Boże o czym on myśli. A może po prostu odpoczywa? Nie… - kpiący uśmieszek pojawił się na jego twarzy – To nie była by wtedy ta Lisa, którą zna. Ona nie odpoczywa. Przez okno zauważył jak leży na sofie i czyta jakieś czasopismo. Nie, to przecież niemożliwe. Chwila, po coś sięga. Może to pilot, drugie czasopismo, herbata? O już widzę. Chusteczka? Po co jej chusteczka? No tak czemu na to wcześniej nie wpadł, Pani Administrator się rozchorowała.
Kiedy otwierał drzwi do jej mieszkania, kluczem spod doniczki, „modlił” się, aby go nie usłyszała, a następnie udał się do kuchni, gdzie zaparzył herbatę. Albo ogłuchła przez tą chorobę, albo często obcy ludzie wchodzą do niej i przyrządzają sobie jedzenie. Mówiłem jej, żeby nie chowała tego kluczyka pod doniczką, tylko od razu mi go dała. Gdy wszedł do salonu zauważył, że obiekt jego zainteresowania śpi. Poczeka, przecież nie będzie spać wiecznie. Miał rację, nie kazała mu długo czekać. Obudziły ją dwa niebieskie ślepia wpatrujące się w nią taką siłą jak by ich właściciel chciał ją rozebrać nie używając do tego rąk. Za zamyślenia wyrwało go dopiero to jak szczelniej okryła się kocem.
- Widzę, że Śpiąca Królewna się obudziła – a uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- House? Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być teraz w przychodni?- zapytała ledwie słyszalnym tonem.
- Kobieto powoli. Tak nazywam się House, ale możesz mówić mi Greg. Przychodnie kończę za… - zerknął na zegarek - 3,2,1 o, właśnie w tym momencie. A teraz mam jak widzę wizytę domową. – uśmiechnął się, a Lisa odpowiedziała mu tym samym.
Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, dopóki House nie zauważył, że Cuddy co raz szczelniej opatula się kocem.
- Zimno ci?- zapytał, a w jego głosie dało się odczuć troskę. Jako odpowiedź otrzymał lekkie skinienie głową. – Trzymaj – powiedział, podając jej ciepłą herbatę i tabletkę.
- Dziękuję. Idziesz już? – zapytała widząc, że jej gość zaczyna się podnosić.
- Chciałabyś. Posuń się. Spokojnie, nie zgwałcę Cię.
- Eee… W takim razie możesz już iść – droczyła się z nim.
- Dobra, dobra chodź tu do mnie – mówił to wyciągając ręce, ale widząc jej zakłopotanie dodał – będzie ci cieplej.
- Zarazisz się – mówiła to przytulając się do niego.
- Jestem gruboskórnym chamem więc bądź spokojna, nic nie złapię.
Przez dłuższą chwilę siedzieli zatopieni we własnych myślach. Może o tym wiedzieli, nie wnikam w to, jednak mieli oni ten sam tok myślenia. Przeznaczenie?
Dlaczego przyjechał? Jaki będzie jego następny krok?
- Tęskniłem –powiedział. Bał się jej reakcji, ale musiał to powiedzieć i w pewnym stopniu był siebie dumny. Poruszyła się lekko. – Hej, liczyłem na coś więcej, coś w stylu „ Ja też bardzo tęskniłam” – mówił to całkiem dobrze naśladując jej głos.
Chciał coś jeszcze dodać, ale mu nie pozwoliła, pocałowała go. Najzwyczajniej w świecie go pocałowała.
- Chyba muszę dzisiaj u ciebie zostać – powiedział to, przytulając ją do siebie mocniej.
Wiedział, że nie ruszy się już z tego miejsca do końca życia i o jeden dzień dłużej. Tu znalazł miejsce dla siebie, dla swojego prawdziwego JA…

P.S. Przeczytałam wczoraj jeszcze raz to co napisałam i doszłam do wniosku, że są tu błędy. :mrgreen:



_________________
"Inteligentni ludzie często zmuszeni są do picia, by bezkonfliktowo spędzić czas z idiotami."

PostWysłany: Sob 20:15, 05 Wrz 2009
Pikaola
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 09 Sty 2009

Posty: 72

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

będzie następna część ??
bo ja bardzo chce



_________________
avek mój
"Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.To uczciwi są nieprzewidywalni ,zawsze mogą zrobić coś niewiarygodnie głupiego..."- Kapitan Jack Sparrow
Zazdrość to chyba najstarszy motyw morderstw na świecie.-Seeley Booth
:houselove: kliknij, jeśli jesteś fanem serialu Bones

PostWysłany: Sob 20:27, 05 Wrz 2009
poprostuxzjawa
Reumatolog
Reumatolog



Dołączył: 20 Maj 2009
Pochwał: 39

Posty: 2061

Miasto: Młodocin
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Tak jeszcze 2 są :mrgreen:
Albo inaczej jedna długa w dwóch częściach :roll:



_________________
"Inteligentni ludzie często zmuszeni są do picia, by bezkonfliktowo spędzić czas z idiotami."

PostWysłany: Sob 20:30, 05 Wrz 2009
Pikaola
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 09 Sty 2009

Posty: 72

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Urocze ;)

Trochę podobne do "Wakacji...", aczkolwiek temat opowiadania nie jest specjalnie nowatorski (co nie jest, broń Boże, negatywną uwagą!), więc i o dubel nie trudno.

Błędów faktycznie kilka było, głównie interpunkcyjnych, ale nie wpływały jakoś specjalnie na jakość czytania.

Styl się mi podoba, treść jeszcze bardziej więc niecierpliwie czekam na kontynuację.



PostWysłany: Sob 20:46, 05 Wrz 2009
Sarusia
Patomorfolog
Patomorfolog



Dołączył: 08 Kwi 2009
Pochwał: 14

Posty: 846

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
- Tęskniłem –powiedział. Bał się jej reakcji, ale musiał to powiedzieć i w pewnym stopniu był siebie dumny. Poruszyła się lekko. – Hej, liczyłem na coś więcej, coś w stylu „ Ja też bardzo tęskniłam” – mówił to całkiem dobrze naśladując jej głos.
Chciał coś jeszcze dodać, ale mu nie pozwoliła, pocałowała go. Najzwyczajniej w świecie go pocałowała.
- Chyba muszę dzisiaj u ciebie zostać – powiedział to, przytulając ją do siebie mocniej.
Wiedział, że nie ruszy się już z tego miejsca do końca życia i o jeden dzień dłużej. Tu znalazł miejsce dla siebie, dla swojego prawdziwego JA…

śliczne :D
To dobrze,że będzie jeszcze cd bo już myślałam,że tak szybko zakończysz fika :wink:



PostWysłany: Sob 21:19, 05 Wrz 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Part III

4 lata później...

Obudził się. Na polu było jeszcze ciemno, a on już nie spał. Bolała go głowa, stawy i było mu gorąco.
- Ja nie chcę być chory.
Koło niego leżała piękna kobieta, której nie chciał tak wcześnie budzić. Niedziela, jedyny dzień kiedy mogła tak naprawdę dłużej pospać. Po chichu wymknął się z ich sypialni, trzymając się wszystkiego co mogło utrzymać go na nogach. Kręciło mu się w głowie. Kiedy dotarł do salonu opadł na sofę, próbując jeszcze trochę pospać. Jednak chyba ktoś na górze robił mu na złość. Najpierw usłyszał tupot na schodach, a potem rozmowy prowadzone szeptem:
- Jak myślisz: to mama czy tata?
- Chyba mama, tata tak wcześnie nie wstaje.
- Ale dzisiaj jest przecież niedziela, mama lubi pospać...
- Nadal obstawiam mamę, bez względu na wszystko tata to śpioch.
- Słyszę was!
-Ups...
- A PSIK! No nie jeszcze katar, żeby tylko nie obudzić Lisy.
- Co ci jest tato? - zapytał James chcąc się przytulić do Grega.
- Lepiej się do mnie dzisiaj nie zbliżać. A PSIK!
- Nie to nie, idę do mamy.
- James wracaj tu - ale było już za późno, jego synek właśnie wkraczał do ich sypialni. W pokoju zostało jeszcze jedno „szczęście - nieszczęście” - Pierwszy raz mnie widzisz, czy mama może ci powiedziała, że niestety jestem twoim ojcem?
- Nieładnie tak zbywać ludzi.
- Boże, ja umieram! Hugh, a ty gdzie? - jednak młody zniknął już za pierwszym bratem.
- Mamo, a tata mówi, że umiera... - dobiegł go głoś syna z sypialni.
- HUGH!!! A PSIK!

PART IV
A PSIK!
Ten niecodzienny odgłos zbudził Cuddy. Lekko drgnęła i powoli wyciągnęła rękę w poszukiwaniu swojego mężczyzny. Ogromne było jej zdziwienie gdy miejsce koło niej okazało się wolne.
A PSIK!
Ciekawe który z bliźniaków złapał jakieś „choróbsko”? Odkąd poszli do przedszkola ciągle coś łapią... Jednak interesującą ją zagadką było to gdzie podział się Greg? Przecież to on jako pierwszy zbudziłby ją i z bezczelnym uśmieszkiem na twarzy chciałby się zakładać o to, który z jego dwójki synów stał się ofiarą wirusa. A po drugie on nigdy nie wstaje przed 9, a o ile ją oczy nie myliły była 7.30. Po schodach usłyszała tupot dziecięcych stópek. Zaraz się dowiemy, który jest zdrowy. Przez szparę w drzwiach zobaczyła uśmiechniętą twarzyczkę swojego synka.
- Cześć mamo – wypowiadał te słowa leżąc już koło niej w łóżku i przytulając się do niej mocno.
- Cześć smyku, widzę, że ty czujesz się nadzwyczaj dobrze... - nie zdążyła dokończyć zdania, gdy przez drzwi wpadł ich drugi syn.
- Mamo, a tata mówi że umiera... - zaczął krzyczeć, ale z dołu dobiegł go głos własnego ojca, jakby lekko zachrypnięty, ale może jej się wydawało...:
- HUGH!!! A PSIK!
- Tata nie umrze prawda?- zapytali jednocześnie jak na bliźniaków przystało.
- Nie ma takiej opcji, zaraz zobaczymy co nasz tata zbroił. No, chodźcie. - zaczęła ich poganiać, bo sama była ciekawa co działo się z jej mężem.
Kiedy zeszła na dół od razu skierowała się do salonu, gdzie na sofie, z głową schowaną w poduszki leżał Greg. Z pomiędzy „apsików” dobiegało ją zdanie takie jak: „Ja umieram”.
- Jesteś gorszy od naszych chłopców – powiedziała, na co on podniósł głowę, uśmiechnął się i znowu umieścił ją w zagłębieniu z poduszki.
- Naprawdę jesteśmy lepsi od taty?
- Jeżeli tak to czemu jego częściej całujesz?- dodał James.
- Jeżeli zaraz nie zamkniecie swoich otworów gębowych, to nie dostaniecie prezentów gwiazdkowych – poskutkowało.
- Chłopcy co powiecie na małe odwiedziny wujka Jimmiego, hm??- zapytała Lisa
- Taaak! - odpowiedzieli jednocześnie.
- To na co jeszcze czekacie, wujek będzie za 10 minut jak zadzwoni tata, chyba, że nie da rady mówić to macie 20 minut...
- Macie 10 minut. A PSIK!
Kiedy bliźniaki zniknęły za rogiem Lisa kazała zmierzyć Gregowi temperaturę, bo nadal nie mogła uwierzyć w jego chorobę. Okazało się, że naprawdę złapał grypę. I co ciekawe trochę ją to śmieszyło, przez co na jej twarzy pojawił się lekki uśmieszek. Kiedy to sobie uświadomiła było już za późno. Zauważył.
- Ja tu umieram a ty się śmiejesz, zobaczysz jak wyjdą dzieciaki...
- Wątpię żebyś coś w tym stanie zdziałał – mówiła to, powoli oddalając się do kuchni.
- Jesteś złą kobietą – udał się powoli za nią – ale ja podobno jestem gorszy od tej dwójki. Pasujemy do siebie – a jego wzrok wędrował po jej pięknym ciele. Kiedy w kuchni panował spokój, ponownie przerwał go lekarz, podchodząc do krzątającej się po kuchni Lisy– dostanę buzi? - a na jego twarz wpłynął bezbronny uśmiech.
Jak mogła mu się oprzeć? Błogosławiła ten dzień kiedy ją odwiedził, był wtedy taki delikatny i spokojny. Przyniósł jej herbatę, zaopiekował się nią... Chciała mieć taką osobę na co dzień, żeby mogła się do niej przytulić, z którą mogła rozmawiać nie używając słów. Tylko on ją tak rozumiał. Przytulając się do niego w ten wieczór, zrozumiała, że nikogo innego do siebie tak jak jego już nie dopuści. Kiedy usłyszała, że tęsknił... Musiała to zrobić, pocałowała go, a on oddał jej pocałunek. Tej nocy nie spędziła już sama...
Zajęci sobą nie usłyszeli chłopców zbiegających na dół, dopiero gdy jeden z nich się odezwał przerwali swój pocałunek.
- Przeszkadzamy? – zapytał Hugh.
- Cały tata – powiedziała do siebie Lisa, wracając do przygotowywania herbaty, a chłopcy znowu zniknęli w salonie.
- Słyszałem – wymruczał do jej ucha, przytulając się do niej mocno, chciał dokończyć to co im przerwano, ale nie było im to przeznaczone.
- Tato, chodź do nas, chcemy Ci coś pokazać – odezwały się bliźniaki.
- Poczekają... - ale nawet nie zdążył dokończyć, gdy z pokoju znowu odezwały się jego kopie:
- Tato, no chodź.
- No idę, już idę. A ty na mnie tutaj poczekaj – mrugnął znacząco do Lisy i już go nie było.
Gdy wchodził do salonu do jego uszu dobiegły znajome mu dźwięki. Za fortepianem siedzieli chłopcy, którzy wygrywali melodię, którą to on im grał, gdy byli chorzy. Teraz role się odwróciły. Z zachwytem patrzył jak ich jeszcze małe palce przesuwają się jeszcze trochę niezgrabnie po klawiszach. W takich chwilach uwielbiał być tatą.
PUK, PUK
- Lisa, otworzysz? Proszę...
Otworzyła. Gdy Jimmi wszedł do środka, usłyszał muzykę, myśląc, że gra jego przyjaciel udał się w jej stronę. Lubił słuchać jak ten gra. Wielkie było jego zdziwienie, gdy zauważył House stojącego na środku pokoju i słuchającego z wielkim zachwytem wymalowanym na twarzy. Gdy zobaczył kto gra, uśmiechnął się. Z zamyślenia wyrwała go muzyka, a właściwie jej brak.
- Wujek Jimmi już przyszedł. Czas się zbierać chłopcy.
- Wiesz nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś chory, może powinieneś iść do lekarza?
- Spadaj stąd, bo psujesz atmosferę, tylko nie zapomnij robactwa – powiedział, uśmiechając się bezczelnie.
- Dupek. Chłopcy idziemy.
- Pa mamo, pa tato – i już ich nie było.
- Dzięki Jimmi – wymruczał do zamkniętych już drzwi.
- Czemu mu tego nie powiesz prosto w twarz, aaa... rozumiem duma – zgrywała się Cuddy – a teraz marsz do łóżka.
- Mrrauu... Uwielbiam, gdy jesteś taka władcza – podchodząc do niej co raz bliżej.
- Ja nie żartuję. Migiem. - mówiła to palcem wskazując mu cel jego „wycieczki”.
- A PSIK! Nie krzycz na mnie, bo jak się denerwuję to zaczynam kichać. A PSIK! Widzisz?
Reszta dnia upłynęła im na spaniu, czytaniu, robieniu herbaty, przytulaniu, śmianiu, droczeniu się, całowaniu i znowu spaniu, czytaniu...

Poranek następnego dnia...
- APSIK!
- Jako twój prywatny lekarz, nakazuję Ci cały dzień leżeć w łó... A A APSIK!
- Coś czuję, że nie będę sam, ale może jakoś wygospodaruję trochę miejsca na twój wielki tyłek.
- Dupek.
- Ostatnio coś często to słyszę, a teraz chodź do doktora i daj buzi.
Dała.

KONIEC
:roll:



_________________
"Inteligentni ludzie często zmuszeni są do picia, by bezkonfliktowo spędzić czas z idiotami."

PostWysłany: Nie 11:58, 06 Wrz 2009
Pikaola
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 09 Sty 2009

Posty: 72

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.04168 sekund, Zapytań SQL: 15