Jeszcze mamy szansę [NZ]
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Jeszcze mamy szansę [NZ]




Opowiadanie, które w bardzo, ale to bardzo krótkich częściach wstawiam na innym forum. Tu wstawiam jak na razie to co tam wstawiłam do tej pory. Ostrzegam, że możecie stwierdzić, że jestem nienormalna (to poprawdzie prawda:)).

Jeszcze mamy szansę

Przed laty byli razem, lecz on ją zranił. Złamał jej serce. Odszedł od niej. Nie dlatego, że jej nie kochał. Bał się miłości. Uciekał od niej.

Widywali się później w pracy, lecz nic już nie było takie same. Przestali się kłócić i robić przyjacielskie kawały. Po prostu się ignorowali. Widział w jej oczach ból, lecz nic z tym nie robił, a swoje uczucia ukrywał pod maską obojętności.

Wilson, jak to on, próbował ją pocieszyć. Zaczęli spędzać ze sobą coraz więcej czasu. W końcu zbliżyli się do siebie tak, że Lisa została kolejną panią Wilson.

House aby udowodnić administratorce i onkologowi, że nie tylko oni potrafią egzystować w małżeństwie, zaczął spotykać się z Cameron, która w międzyczasie rozwiodła się z Chase’em, jako, że nigdy nie wyleczyła się z naiwnej miłości do diagnosty. Po niedługim czasie oni też wzięli ślub.

James i Allison byli zadowoleni. On znalazł wreszcie kobietę z którą nie zamierzał się rozwodzić. Ona była szczęśliwa będąc w związku z ukochaną osobą.

A Cuddy i House – no cóż, oboje byli nieszczęśliwi i przybici. Nie potrafili znaleźć szczęścia u boku osoby z którą wzięli ślub. Jednak nic z tym nie robili. Było na to stanowczo za późno.

***

Dwójka nastolatków siedziała przed Princeton Plainsboro Teaching Hospital, czekając na rodziców którzy mieli ich zawieźć do teatru.

Był to piętnastoletni chłopak Alex House i jego czternastoletnia przyjaciółka Jennifer Wilson.

Alex był młodzieńcem o niebieskich oczach i ze specyficznym poczuciem humoru. Wierzył w dobroć świata i przez to często mówiono, że jest naiwny. Często bywał sarkastyczny, a co za tym idzie irytował wielu ludzi. Był połączeniem cech ojca i matki.

Jennifer była piękną dziewczyną o lekko kręconych brązowych włosach. Była wysoka i mimo, że miała dopiero czternaście lat wyglądała bardzo kobieco. Nie potrafiła przejść obojętnie obok czyjegoś cierpienia i na dodatek była stanowcza. Ona tez przypominała po trochę każdego z rodziców.

Ktoś mógłby stwierdzić, że są parą. Nie była to jednak prawda. Byli przyjaciółmi. Od zawsze i na zawsze.

- A więc Alexej… - zaczęła dziewczyna.

- Nie nazywaj mnie tak! – zdegustował się chłopak. Szczerze nienawidził swojego imienia. Do tej pory nie widział które z jego rodziców wpadło na tak głupi pomysł. Podejrzewał, że ojciec – z czystej złośliwości.
Brązowowłosa zaśmiała się. Lubiła go denerwować.

- … przyznaj się… wdałeś się dzisiaj w jakąś bójkę? Stwierdziłeś, że jesteś mądrzejszy od nauczyciela? – spytała uśmiechając się słodko.

- Tak, mamo! – Alex przewrócił oczami z irytacją.

Jennifer wybuchnęła śmiechem.

- Co cię tak śmieszy? – chłopak zaczynał być wściekły. Tylko ona potrafiła go tak zdenerwować.

- Mama mi mówiła, że twój ojciec często używał zwroty ‘tak, mamo’ w stosunku do niej. Zawsze ją to śmieszyło – czternastolatka znów zaśmiała się.

Młody House westchnął teatralnie. To ma być śmieszne? Powoli zaczynał mieć dość rozmowy z przyjaciółką. Postanowił zająć się czymś bardziej twórczym i pożytecznym. Wyciągnął zeszyt i ołówek z plecaka, poczym zaczął rysować Monster Tracki.

Tym razem to dziewczyna przewróciła oczami. Nie podzielała pasji swojego ojca, przyjaciela oraz jego ojca do Monster Tracków.

- Alex…

- Co znowu? – chłopak oderwał się na chwilę od rysowania.

Jennifer wskazała ręką na wyjście od szpitala. W ich stronę zmierzali Lisa Wilson i Gregory House, żywo gestykulując rękami. Najwyraźniej się kłócili.

Chłopak rozpogodził się momentalnie. Mieli po nich przyjść Wilson i House – z nimi nie było tak ciekawie. Natomiast Lisa i Gregory albo się uparcie ignorowali i unikali, a jeżeli już zostali zmuszeni do przebywania w swoim towarzystwie dłużej niż pięć minut, wybuchały między nimi kłótnie. To było ciekawe. Alex uwielbiał te ich kłótnie.

Piętnastolatek zeskoczył z murka na którym jeszcze przed chwilą siedział i ruszył w stronę ojca.

- Chodź – machnął ręką na dziewczynę i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu – Będzie się działo!

Czternastolatka westchnęła i po raz drugi tego dnia przewróciła oczami. Jej przyjaciel momentami zachowywał się jak pięcioletnie dziecko! Ekscytował się kłótniami jej mamy i jego ojca… Chodź z drugiej strony to było interesujące… Te ich celne riposty! Nawet Alex nie miał tak ciętego języka.

Dziewczyna wstała i podążyła za przyjacielem.

- Wsiadać bachory do samochodu – zwrócił się House do całej trójki, kiedy doszli do miejsca parkingowego, które zajmował. To było to samo miejsce o które przed laty kłócił się z administratorką.

Cuddy przyjęła pozę jakby chciała udowodnić, że nie jest bachorem. Była ewidentnie zirytowana. Jak można pięćdziesięciopięcioletnią kobietę, wciąż wyglądającą pięknie, nazwać bachorem? Przecież to absurd.

Jennifer przewróciła oczami, zastanawiając się ile razy podobne zachowanie w jej wykonaniu będzie miało miejsce dzisiaj. Tylko tych dwóch House’ów potrafiło doprowadzić u niej do takiego niegrzecznego odruchu.

Natomiast Alexej westchnął. Czy on nie mógł mieć normalnego taty? Takiego, który kocha swojego syna, troszczy się o niego, nie zwraca się do niego per bachor, kiedy ten ma piętnaście lat? Nie… tylko mu się trafił irytujący, inteligentny dupek… Choć z drugiej strony z normalnym ojcem nie miał by tak ciekawego życia.

Kiedy już wszyscy usiedli na swoich miejscach – House i Lisa z przodu, Jennifer i Alex z tyłu – Gregory włączył samochód i ruszyli. Mieli jeszcze półgodziny na dojazd.

Lisa i Gregory powrócili do nieskończonej wcześniej kłótni, natomiast przyjaciele zaczęli grać w ‘ostatnią literę’. Oczywiście tylko na wyrazy związane ze szpitalem i chorobami.

Jeżeli masz oboje rodziców lekarzy istnieje pięćdziesiąt procent szansy, że znienawidzisz medycynę i pięćdziesiąt, że ją pokochasz. W wypadku tej dwójki wydarzyło się to drugie.

- Nie dziękuję. Nie chciałabym mieć jakiegokolwiek House’a w rodzinie – dotarło nagle do ich uszu.

Alex spojrzał porozumiewawczo na Jennifer, uśmiechając się przy tym chytrze. Już on wiedział jak może wyprowadzić z równowagi swoją ciocię. Czternastolatka odwzajemniła uśmiech. Doskonale widziała na co wpadł jej przyjaciel.

Piętnastolatek przysunął się bliżej niej i pocałował ją w same usta. Rozchyliła wargi. Przecież musiało wyglądać to realistycznie…

Kiedy wreszcie się od siebie oderwali chłopak spojrzał na Lisę i powiedział:

- Cóż… to niekoniecznie będziesz zadowolona…

Gdy to mówił miał taką minę, że Jennifer ledwo powstrzymała się przed wybuchnięciem śmiechem.

Gregory House spojrzał na syna z aprobatą. A jednak odziedziczył po nim najważniejszą cechę - zamiłowanie do denerwowania Lisy.

Do teatru dojechali w przeróżnych nastrojach.
Alex i Jennifer wciąż chichotali po przedstawieniu zaprezentowanym wcześniej przez nich.

House wydawał się być niesamowicie dumny – i z syna, i z córki chrzestnej. Na jego twarzy przejawił się nawet przelotny uśmieszek. Starał się go ukryć, jednak nie udało mu się to do końca.

Natomiast Lisa była chodzącą bombą zegarową. Wydawało się, że lada moment wybuchnie. Z dwoma House’ami w samochodzie i z córką, która cię zdradza, przechodząc na stronę wroga, naprawdę trudno było zachować spokój. W zasadzie było to prawie nierealne. Administratorka Princeton Plainsboro Teaching Hospital cudem utrzymywała nerwy na wodzy.

- Ciociu –Alex uśmiechnął się słodko do Lisy i powiedział – Wydaje mi się, że będziesz miała dwóch House’ów w rodzinie.

Tu wzrok piętnastolatka spoczął na ojcu. Chłopak uśmiechnął się znacząco do niego.

Znany diagnosta zgromił go wzrokiem. Teraz to on się zirytował.

Natomiast Lisa nie wytrzymała. Wybuchnęła.

Jak jej chrześniak mógł mówić coś takiego?! House’owie mieli chyba zakodowane w genach bycie nieznośnymi, irytującymi i wkurzającymi dupkami.

Kobieta wyglądała jakby miała ochotę rzucić się na Alexa i co najmniej wydrapać mu oczy.

House przyszykował laskę. Co jak co, ale musiał bronić jedynego dziedzica spuścizny House’ów – sarkastycznego poczucia humoru.

- Jen… - Alex szturchnął w rękę czternastolatkę, chcąc w ten sposób zwrócić jej uwagę.

- Alexej… czego chcesz? – syknęła wściekła, że przerwał jej oglądanie pięknej sztuki teatralnej, jaką jest ‘Lot nad kukułczym gniazdem’.

- Nie sądzisz, że twoja mama leci na mojego ojca? – spytał piętnastolatek.

Dziewczyna westchnęła. Alexej doszedł do takiego wniosku już parę miesięcy wcześniej i od tamtego czasu drążył ten temat. Musiała przyznać, że młody House owszem był spostrzegawczy, zwykle pierwszy dowiadywał się o wszystkich rzeczach, ale to już była przesada. Potrafił godzinami wymyślać plany mające za zadanie jej to udowodnić. Na szczęście żadnego z nich do tej pory nie wprowadził w życie.

- Nie – odpowiedziała.

Chłopak pokręcił głową z irytacją. Czasami Jennifer nie można było przemówić do rozsądku. Czy ona nie widziała tych znaków, które wyraźnie świadczyły o tym, że Lisa coś czuje do Grega i na odwrót? Przecież te ich kłótnie i słowne utarczki musiały coś znaczyć, prawda? I jeszcze unikanie się… i ignorowanie kiedy James i Allison byli w pobliżu… Alex wyraźnie widział, że coś jest między nimi. Podejrzewał, że w przeszłości musiało ich coś łączyć. Coś co z biegiem lat nie wygasło.

Nie mógł tego stwierdzić na sto procent. Ojciec go zbywał, matka też, ciocia ‘nie miała czasu na takie rozmowy’, a wujek zaczynał robić za psychoanalityka i próbował mu w mówić, że czuje coś do jego córki. Na Merlina! Oni byli tylko przyjaciółmi. Zgrywali parę tylko przed Lisą, aby ją wkurzyć.

- Jen, założymy się? Jeżeli mój ojciec i twoja matka zejdą się w ciągu miesiąca idziesz ze mną na Monster Tracki… - chłopak uśmiechnął się.

- Niech będzie - czternastolatka westchnęła – Jeżeli się nie zejdą… to przyjdziesz do szkoły mundurku, nie jak zwykle w wytartych jeansach i bluzce.

- Ok. – uścisnęli sobie dłonie.

Reszta przedstawienia zleciała im błyskawicznie. Jak można było się spodziewać nie spojrzeli ani razu na scenę. Czas upłynął im podczas planowania.

Młody House roztaczał przed Jennifer wizję romansu jej mamy i jego ojca. A trzeba przyznać, że opowiadał o tym tak barwnie, że dziewczyna chcąc nie chcąc musiała w końcu mu przyznać, że to ma szansę. Była po prawdzie ciekawa co też Alex wymyślił, aby ich ze sobą sparować. Znając go nie był to byle jaki pomysł. Młody House nie miewał byle jakich, czy niedopracowanych planów – tylko same genialne. W końcu sam był geniuszem – odziedziczył to po ojcu. Zdarzały się takie wypadki, kiedy lekarze prosili go pomoc w diagnozie. Nic dziwnego - miał rozległą wiedzę medyczną, już w tak młodym wieku. Ojciec od najmłodszych lat kształcił go od tym kątem. Jennifer po prawdzie dorównywała mu wiedzą medyczną, jednakże ona niezbyt często bywała w szpitalu – nie starczało jej na to czasu. Miała zbyt dużo zajęć dodatkowych.

- Jen, a co będzie jeśli oni naprawdę zejdą się? Co z moją mamą i twoim ojcem? – House’a juniora nawiedziły wątpliwości.

Jednak coś odziedziczył po swojej mamie. Tak jak i ona chciał uszczęśliwić wszystkich.

- No cóż jeżeli twój plan się powiedzie, to znając życie twój ojciec rozwiedzie się z twoją mamą, moja mama z moim tatą. Twoja mama będzie załamana, mój tata ją pocieszy i będą razem szczęśliwi – odparła Jennifer, znając doskonale historię swojego ojca – wiecznego rozwodnika.

Lisa była już jego piątą żoną. Wiadomo też, że Wilson pocieszał wszystkie zmartwione i nieszczęśliwe kobiety – zazwyczaj brał z nimi potem ślub. Znając geniusz młodego House’a, Allison była już na najlepszej drodze, aby zostać kolejną panią Wilson.



Autor postu otrzymał pochwałę.

_________________
Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Miłość może nas pogrążyć w ogniu piekieł, albo zabrać do bram raju - ale zawsze gdzieś nas prowadzi. I czas się z tym pogodzić, albowiem jest ona treścią naszego istnienia. Miłości trzeba szukać wszędzie, nawet za cenę długich godzin, dni, tygodni smutku i rozczarowań. Bowiem kiedy wyruszymy na poszukiwanie miłości - ona zawsze wyjdzie nam na przeciw. I nas wybawi.

PostWysłany: Nie 17:40, 01 Lis 2009
jakastam
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Paź 2009
Pochwał: 2

Posty: 24

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

:mdleje: Bardzo ciekawie. Fanki Huddy - z pewnością zadowolone. Ale ja, ponieważ bardzo lubię Jimmy'ego, trochę kręcę nosem. Będzie cierpiał. I myśl, że jego własna córka go nie kocha, sprawia mi przykrość.



PostWysłany: Nie 18:03, 01 Lis 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

WOW!!!



_________________

PostWysłany: Nie 22:24, 01 Lis 2009
janeczka85
Stomatolog
Stomatolog



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1
Ostrzeżeń: 1

Posty: 576

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

hattrick napisał:
:mdleje: Bardzo ciekawie. Fanki Huddy - z pewnością zadowolone. Ale ja, ponieważ bardzo lubię Jimmy'ego, trochę kręcę nosem. Będzie cierpiał. I myśl, że jego własna córka go nie kocha, sprawia mi przykrość.


Jestem wielką fanką Huddy ale nie czuję się zadowolona. Też szkoda mi Jimmy`ego, ale sam fakt, że dzieci starają się zniszczyć swoje własne rodziny nie dociera do mnie. Jakastam pisz dalej może z czasem zrozumiemy cię lepiej.



PostWysłany: Pon 18:36, 02 Lis 2009
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Anabell_ napisał:
Też szkoda mi Jimmy`ego, ale sam fakt, że dzieci starają się zniszczyć swoje własne rodziny nie dociera do mnie.

W sumie dla mnie taka sytuacja też jest nierealna, a Jimmy jeszcze będzie szczęśliwy (to mogę wam obiecać xD). Zapomniałam na początku wspomnieć, że fick pisany jest w zasadzie tylko po to abym się wreszcie nauczyła pisać dialogi (zazwyczaj piszę same opisy).



_________________
Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Miłość może nas pogrążyć w ogniu piekieł, albo zabrać do bram raju - ale zawsze gdzieś nas prowadzi. I czas się z tym pogodzić, albowiem jest ona treścią naszego istnienia. Miłości trzeba szukać wszędzie, nawet za cenę długich godzin, dni, tygodni smutku i rozczarowań. Bowiem kiedy wyruszymy na poszukiwanie miłości - ona zawsze wyjdzie nam na przeciw. I nas wybawi.

PostWysłany: Pon 18:55, 02 Lis 2009
jakastam
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Paź 2009
Pochwał: 2

Posty: 24

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Annabell__ napisał:
Jestem wielką fanką Huddy ale nie czuję się zadowolona.

Ooo. To mnie ciut zaskoczyło.
Annabell__ napisał:
Też szkoda mi Jimmy`ego

Bieeeedny Jimmy... :cry:
Wcześniej nie miałam czasu rozwinąć wypowiedzi, ale teraz troszkę go znalazłam. Oto uwagi:
1. Jeżeli House się z kimś wiążę, a tym bardziej bierze ślub, z pewnością naprawdę kocha tę osobę. Nikt go do niczego nie potrafi zmusić, a sam nie robi czegokolwiek w przebłysku miłosierdzia. Dlatego uważam, że jeśli związal się z Cameron, to rzywi do niej głębsze uczucia.
2. W głowie mi się nie mieści, żeby dwójka nastolatków, choćby najlepszych, najpsiapsiułejszych pocałowała się "tak dla hecy". Jest to dla mnie czymś totalnie abstrakcyjnym, nie mieści mi się to nawet w głowie i nie potrafię sobie tego wyobrazić! Wiem z doświadczenia, że nawet kilkanaście wspólnie spędzonych lat ginie w stosunku do wzajemnego dystansu i pewnego rodzaju onieśmielania podczas robienia TAKICH rzeczy w wieku nastoletnim! Jeszcze gdyby zwykły kiss, ale to było... zaawansowane (żę się tak wyrażę) :?
3. Czemu Jennifer miałaby dokuczać marce? Żadne z rodziców, ani Jimmy, ani Lisa, nie jest skłonne do takich żartów. Istnieje jeszcze solidarność jajników, która machinalnie każe córce stawać po stronie matki.
4. Jimmy w oczach WŁASNEJ CÓRKI jest pantoflarzem? O nie... Nawet nigdy mi to przez gardło nei przejdzie. Nie znam jeszcze żadnego nastolatka i nie wyobrażam sobie takowego, któyr uważałby, że jego miły tata podrywa każdą laskę i wszystko mu jedno, kto jest jego partnerką. To uwłacza obydwu rodziców, a Jennfier nie ma po kim odziedziczyć takiej nieprzyjemnej cechy charakteru.
KONIEC
:mrgreen:



PostWysłany: Pon 19:09, 02 Lis 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
a Jennfier nie ma po kim odziedziczyć takiej nieprzyjemnej cechy charakteru.

Najwyraźniej za dużo czasui spędza z House'em juniorem :)
Co do twoich uwag masz rację i zgadzam się z tobą całkowicie, ale trzeba dodać, że ja nie jestem normalna, można nawet się pokusić na stwierdzenie, że jestem walnięta, a co za tym idzie często mi odbija i wychodzą abstrakcyjne rzeczy.



_________________
Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Miłość może nas pogrążyć w ogniu piekieł, albo zabrać do bram raju - ale zawsze gdzieś nas prowadzi. I czas się z tym pogodzić, albowiem jest ona treścią naszego istnienia. Miłości trzeba szukać wszędzie, nawet za cenę długich godzin, dni, tygodni smutku i rozczarowań. Bowiem kiedy wyruszymy na poszukiwanie miłości - ona zawsze wyjdzie nam na przeciw. I nas wybawi.

PostWysłany: Pon 19:35, 02 Lis 2009
jakastam
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Paź 2009
Pochwał: 2

Posty: 24

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

hattrick napisał:
Annabell__ napisał:
Jestem wielką fanką Huddy ale nie czuję się zadowolona.

Ooo. To mnie ciut zaskoczyło.


Cóż może za bardzo przywiązałam się do Huddy fików w ich ''młodości''. Jakoś nie wyobrażam sobie, że Cuddy mogłaby kiedykolwiek wyjść za Jimmy`ego. Muszę przyznać ,że jestem niepoprawną fanką Huddy :lol: .



PostWysłany: Pon 19:48, 02 Lis 2009
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

:shock:świetne!! :D nic dodać nic ująć



_________________
Wyznaję Chaseronizm totalny :D
Każda Hambarr chaseronowa na pizzę zawsze gotowa
Ależ owszem, zgadza się – ona w schowku kryje się!
- by Chasper:*
Sinaj - my sweet soulmate :*:*
Moja zÓa maagdaa umilająca mi chwile w schowku :twisted: złota lista
Johnny, johnny, john--> http://johnnydepp.blox.pl/html

PostWysłany: Pon 20:50, 02 Lis 2009
Hambarr
Psychiatra
Psychiatra



Dołączył: 30 Lip 2009
Pochwał: 30

Posty: 3852

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Annabell__ napisał:
Muszę przyznać ,że jestem niepoprawną fanką Huddy .

Nie ty jedna. :wink: Ja z kolei jest wierną fanką Hilsona. I nawet PEWNA SPRAWA, która zniechęciła mnie do RSL, tego nie zmieniła.

jakastam napisał:
Najwyraźniej za dużo czasu spędza z House'em juniorem

No, ale jeśli przyjmując, że jest córką Cuddy, to powinna być odporna na takie rzeczy. Lisa, mimo że dość często bawiło ja zachowanie House’a, nigdy nie zmieniła się aż tak diametralnie pod jego wpływem. Z kolei Wilson jest do tego bardziej skłonny, ale za to nie lubi robić przykrości. Więęęęęc… Jennifer musi mieć geny House’a. :twisted: Innego rozwiązania nie widzę.
jakastam napisał:
Co do twoich uwag masz rację i zgadzam się z tobą całkowicie, ale trzeba dodać, że ja nie jestem normalna, można nawet się pokusić na stwierdzenie, że jestem walnięta, a co za tym idzie często mi odbija i wychodzą abstrakcyjne rzeczy.

Ale bycie walniętym, świrniętym, szaleńcem jest super!!! I ja w pełni popieram ten odskok od normalności! Tylko, proszę, oszczędź mi smutku Jimmy’ego :( I wtedy na taką zgryźliwość (jak to powiedział Greg do Wilsonka) „Yeah… And now you’re happy, happy, happy”, będę mogła z pewnością siebie odpowiedzieć „Yes, I am!”. :mrgreen:



PostWysłany: Pon 20:52, 02 Lis 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Ja z kolei jest wierną fanką Hilsona.

Po takim oświadczeniu cię uwielbiam ;D
Cytat:
Jennifer musi mieć geny House’a.

Kto wie?! :evil:
Smutku Jimmy'ego ci oszczędzę... przysięgam!



_________________
Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Miłość może nas pogrążyć w ogniu piekieł, albo zabrać do bram raju - ale zawsze gdzieś nas prowadzi. I czas się z tym pogodzić, albowiem jest ona treścią naszego istnienia. Miłości trzeba szukać wszędzie, nawet za cenę długich godzin, dni, tygodni smutku i rozczarowań. Bowiem kiedy wyruszymy na poszukiwanie miłości - ona zawsze wyjdzie nam na przeciw. I nas wybawi.

PostWysłany: Pon 21:43, 02 Lis 2009
jakastam
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Paź 2009
Pochwał: 2

Posty: 24

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

jakastam napisał:
Smutku Jimmy'ego ci oszczędzę... przysięgam!

dziękuję :przytul: Mój Jimmy... :mrgreen:

jakastam napisał:
Po takim oświadczeniu cię uwielbiam ;D

A dziękuję :wink: Tylko żeby z czasem Ci nie przeszło :mrgreen:

jakastam napisał:
Kto wie?!

Że co proszę? :twisted:



PostWysłany: Pon 22:15, 02 Lis 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Krótszy niż poprzedni fragment i to sporo. Na pocieszenie powiem, że na drugim forum było w dwóch fragmentach ;p I jeszcze taka ważna informacja: w piątek wyjeżdżam na tydzień za granicę na narty więc do komputera nie będę mieć raczej dostępu i mało prawdopodobne abym coś wstawiła

Nie wszystko jest jednak takie oczywiste jak się wydaje i nie wszystko dzieje się tak jak chcemy. Zwłaszcza kiedy dwójka genialnych nastolatków wpada na dokonały pomysł, który najprawdopodobniej doprowadzi do rozwodu ich rodziców. Z takich pomysłów szalonych dzieciaków w wieku od czternastu do piętnastu lat, szczególnie wtedy gdy mają one w rodzinie mistrza ciętej riposty lub stanowczą administratorkę, wychodzą bardzo ciekawe rzeczy. Oczywiście jak to zwykle bywa nie wszyscy są wtedy szczęśliwi.

Następnym dniem była sobota. Jennifer i Alex spędzali zazwyczaj weekendy w szpitalu, jako, że ich rodzice byli tam praktycznie cały czas potrzebni. Było im to tym razem jak najbardziej na rękę.

- Jen, kiedy moja mama pójdzie na lunch, zagadaj swojego tatę – powiedział Alex, obwieszczając tym samym, że plan czas wdrożyć w życie.

Kiedy czternastolatka ruszyła w stronę gabinetu swojej cioci, aby tam czekać na jej wyjście na obiad, piętnastolatek zaczął się zastanawiać, kiedy jego ojciec nie ma przy sobie laski. Chciał mu ją przełamać w połowie, aby House senior ‘przypadkiem’ wpadł na Lisę Wilson. Po chwili jednak doszedł do wniosku, że nie było by to oryginalne. Tata Jennifer przed laty wykorzystał ten pomysł.

W końcu Alexeja olśniło. Wpadł na tak genialny pomysł, że nawet po nim nikt takiego by się nie spodziewał. Nie wiedział jeszcze wtedy, że jego pomysł zapoczątkuje serię nieprzewidzianych wypadków i sytuacji…

Kiedy Alex rozpoczął swój plan, Jennifer wpadła do gabinetu swojego ojca. Zastanawiała się go jak ma go zatrzymać w pomieszczeniu. Nie była tak wygadana jak jej przyjaciel i nie potrafiła nagle zacząć gadać w zasadzie o niczym.

Wilson siedział tyłem do wejścia i rozmawiał przez telefon. Nie zauważył wejścia córki.

Czternastolatka nie wiedziała o czym ma z nim rozmawiać. O szkole? Nie… to głupie… od razu się zorientuje, że próbuje coś ukryć… sama z własnej woli nigdy nie zaczynała rozmów o szkole. O medycynie? Już lepiej…

Onkolog zakończył w tym momencie rozmowę. Odwrócił się i zobaczył, że nie jest w pomieszczeniu sam. Uśmiechnął się na widok Jennifer. Kochał z całego serca swoją córkę, mimo, iż po spędzaniu za dużo czasu z House’em juniorem stała się niezwykle sarkastyczna.

- O co chodzi, Jen? – spytał uśmiechając się przy tym do niej.

Czternastolatka spanikowała. Nie chciała okłamywać ojca. Nie chciała by czuł się nieszczęśliwy. Mimo tego co powiedziała dzień wcześniej przyjacielowi nie pragnęła rozwodu swoich rodziców. Póki co byli szczęśliwą rodziną.

Westchnęła i postanowiła wszystko powiedzieć tacie o Planie (tak przez duże P! :D). Czuła, że w ten sposób zdradza Alexa, ale doszła do wniosku, że on jej wybaczy i, że tak czy siak zrealizuje swój Plan. A jak nie ten to inny.

- Tato, muszę ci coś powiedzieć… - zaczęła.

- Tak?
Wzięła oddech i powiedziała. Dopiero, kiedy skończyła odetchnęła.

Wilson zaśmiał się i uśmiechnął.

Jennifer spojrzała na niego zaskoczona. Nie takiej reakcji się spodziewała.

Teraz to James westchnął. Nadszedł czas aby zdradzić swojej jedynej córce tajemnicę, którą udało mu się ukryć nawet przed Gregory’m House’em.

- Oni się kochają. Pomogę tobie i Alexowi w udowodnieniu im tego. Jest coś co powinnaś wiedzieć… - Wilson nachylił się nad Jennifer i wyszeptał jej resztę na ucho.

- O cholera! – krzyknęła dziewczynka, kiedy ten skończył.

- Jennifer, jak ty się odzywasz?!

- No moja wina… nie spodziewałam się tego po tobie, tato… O cholera! – czternastolatka była autentycznie zdziwiona.



_________________
Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Miłość może nas pogrążyć w ogniu piekieł, albo zabrać do bram raju - ale zawsze gdzieś nas prowadzi. I czas się z tym pogodzić, albowiem jest ona treścią naszego istnienia. Miłości trzeba szukać wszędzie, nawet za cenę długich godzin, dni, tygodni smutku i rozczarowań. Bowiem kiedy wyruszymy na poszukiwanie miłości - ona zawsze wyjdzie nam na przeciw. I nas wybawi.

PostWysłany: Sro 19:40, 04 Lis 2009
jakastam
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Paź 2009
Pochwał: 2

Posty: 24

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

jakastam napisał:
Czternastolatka spanikowała. Nie chciała okłamywać ojca. Nie chciała by czuł się nieszczęśliwy. Mimo tego co powiedziała dzień wcześniej przyjacielowi nie pragnęła rozwodu swoich rodziców. Póki co byli szczęśliwą rodziną.

Westchnęła i postanowiła wszystko powiedzieć tacie o Planie

No! I wreszcie jestem zadowola. Jeśli chodzi o tę sprawę, of kors...

jakastam napisał:
- Oni się kochają. Pomogę tobie i Alexowi w udowodnieniu im tego.

Ok. Więc Wilson okazuje się starym wyjadaczem i spryciarzem. Zgaduję, że specjalnie hajtnął się z Cuddy, aby wzbudzić zazdrość House'a i uśiwadomić mu jego miłość. Trochę nie wyszło po mysli Jimmy'ego, no ale nie w tym sęk.
Dobra. James to słodziaczy spryciarz z wewnętrzną potrzebą zbawiania wszystkich dookoła. Ślub z Cuddy? Rozumiem. Dla niego to właściwie jak zakupienie nowego telewizora :wink: ALE!!! Przecież przez całe życie bronił się przed posiadaniem dziecka. Trzy małżeństwa nie zaowocowały żadną młodą latoroślą. W takiej sytuacji nie wydaje mi się, aby był gotów na aż takie poświęcenie dla House'a! Bo przecież są jeszcze związki bez dzieci. I!!! Rozwód małżeństw z dziećmi nie jest łatwą sprawą. Myślę, że Wilson podejmując się przekazania swoich genów, zdawał sobie sprawę, że w razie rozwodu będzie musiał wręcz WALCZYĆ z Cuddy o opiekę nad potomstwem, ponieważ obydwoje z pewnoscią obdarzą je bezwarunkową miłością. Wniosek - Wilson zdecydowanie musiał żywić głębsze oczucia do Cuddy niż do poprzednich partnerek. Takie oto me przemyślenia ;)
Kilka błedów się wkradło. :] Np. powtórzenia.
I coś, co mnie zainteresowało baaaardzo! :mrgreen:

jakastam napisał:
nie spodziewałam się tego po tobie, tato



PostWysłany: Sro 20:16, 04 Lis 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Powtórzenia to moja zmora... niestety...
O Wilsonowym dziecku wyjaśni się niebawem... czy kochał Cuddy etc.
Co do tego co cię zaciekawiło - cóż... to będzie... dziwne :D



_________________
Miłość jest zawsze nowa. I bez względu na to, czy w życiu kochamy raz, dwa, czy dziesięć razy zawsze stajemy w obliczu nieznanego. Miłość może nas pogrążyć w ogniu piekieł, albo zabrać do bram raju - ale zawsze gdzieś nas prowadzi. I czas się z tym pogodzić, albowiem jest ona treścią naszego istnienia. Miłości trzeba szukać wszędzie, nawet za cenę długich godzin, dni, tygodni smutku i rozczarowań. Bowiem kiedy wyruszymy na poszukiwanie miłości - ona zawsze wyjdzie nam na przeciw. I nas wybawi.

PostWysłany: Sro 21:03, 04 Lis 2009
jakastam
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Paź 2009
Pochwał: 2

Posty: 24

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.05108 sekund, Zapytań SQL: 15