|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
|
6x12 "Remorse"
Opis odcinka: http://www.housemd.info.pl/episodes/28/6x12-remorse.html
Opinie o odcinku
Ostatnio zmieniony przez ToAr dnia Sro 18:02, 02 Lut 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
_________________ Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.
Wysłany:
Wto 2:27, 26 Sty 2010 |
|
ToAr
(prze)Biegły Rewident
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63
Posty: 11254
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Ymir
Student medycyny
Dołączył: 25 Sty 2010
Posty: 3
Miasto: Kraków
|
Powrót do góry |
|
|
|
Tak jak poprzedni odcinek, ten również mi się podobał :D
Przypadek ciekawy, dośc fajny motyw z kolegą ze studiów.
|
|
Wysłany:
Wto 14:48, 26 Sty 2010 |
|
firel
Student medycyny
Dołączył: 05 Gru 2009
Posty: 19
|
Powrót do góry |
|
|
|
Odcinek bardzo ciekawy, świetnie jest pokazane, że House to wcale nie zimny drań, a jedynie chce za takiego uchodzić. Jak tylko pojawił się ten kolega ze studiów czułam, że coś tam będzie, ale bardziej stawiałam, że Wilson robi Housowi jakiś żart.
Przypadek interesujący, zimna psychopatka zrobiła na mnie wrażenie, 13 ją od razu rozgryzła. ;) W momencie kiedy współpracownik psychopatki pojawił się w szpitalu myślałam, że będzie jakaś zbiorowa choroba, ale cóż wyszło inaczej.
Bardzo mało Cuddy było, w relacjach z Housem wydaje się ona być taka zrezygnowana, jakby wszystko jej było jedno.
Odcinek zdecydowanie na plus, Ymir napisał, że odcinek nie wzbudza emocji, ale właśnie w tym odcinku jest dużo emocji: 13 - Foreman, House - Cuddy... :) Niezaprzeczalnie coś nowego pojawiło się w relacjach między tymi postaciami. Poza tym nie można oczekiwać, że w każdym odcinku postacie będą jakiś skrajności doświadczały, tak chyba tylko w latynoamerykańskich telenowelach jest ;)
|
|
_________________ Kiedy kobieta nie ma racji, pierwsza rzecz, którą należy zrobić, to natychmiast ją przeprosić. Oscar Wilde
Wysłany:
Wto 15:08, 26 Sty 2010 |
|
akma
Student medycyny
Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 2
Miasto: Wrocław
|
Powrót do góry |
|
|
|
A jak dla mnie był świetny, mimo że dość przygnębiający. To nie jest już House taki jak kiedyś - kiedyś szykując się odcinek, byłem pewien jego świetnych wyskoków i w klinice i z pacjentem z odziału, a teraz jest stonowany, taki jakiś bez fajerwerków.
Jak dla mnie on nie chce przeprosić Cuddy boi się tego, żeby nie stać się w swoich oczach żałosnym = to tak jaby się przyznał do porażki swojej dotychczasowej postawy. Mam nadzieję, że ta przemiana da mu szczęście
|
|
Wysłany:
Wto 18:09, 26 Sty 2010 |
|
Paweł Dura
Student medycyny
Dołączył: 25 Lut 2009
Posty: 4
Miasto: Kuślin
|
Powrót do góry |
|
|
|
Dla mnie to był zdecydowanie najlepszy odcinek 6 sezonu. Taki typowy klasyczny Housa z sezonu 2,3 za jakim po woli zaczynałem tęsknić. Przypadek medyczny tez spoko, tylko z chorob a Wilsona przesadzili- juz drugi raz, po "Socratic Metod"- tym razem nie poznali po poerścieniach, bo ich nie było - ale to dla mnie troche za słabe
|
|
Wysłany:
Wto 23:22, 26 Sty 2010 |
|
domixon
Student medycyny
Dołączył: 04 Lut 2009
Posty: 10
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
lazz
Student medycyny
Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 6
|
Powrót do góry |
|
|
|
Jak napisał Paweł Dura odcinek mimo tego, że był przygnębiający, bardzo mi się podobał. House świetnie udawał, ze pracuje :lol: Poza tym ciekawy wątek z kolegą House'a oraz fajny przypadek :D
|
|
_________________ "Give me the strength to face the wrong that I have done,
now that I know the darkest side of me..."
Within Temptation - The Truth Beneath the Rose
Wysłany:
Sro 8:09, 27 Sty 2010 |
|
Kirteen
Lekarz rodzinny
Dołączył: 02 Wrz 2009
Pochwał: 5
Posty: 367
Miasto: Turek
|
Powrót do góry |
|
|
|
hałsior
Wreszcie sezon 6. się rozkręca. Po kapitalnym początku w wariatkowie spadł poziom i od strony fabularnej nie działo się nic ciekawego. No nie licząc kilku, niezrozumiałych dla mnie, roszad w serialowych związkach. Foreman dał jak zwykle ciała, to akurat mnie nie zdziwiło, ale dalsze zmiany były dla mnie totalnym zaskoczeniem i uważam je za absurdalne. Cuddy związała się z tym frajerem Lucasem, tym Lucasem na, którego nie zwracała uwagi i go spławiła. A związek Chase'a i Cameron skończył się jeszcze bezsensowniej. Ten wątek był rozwijany przez długi czas, a skończył się w jednym odcinku, bo Chase zabił dyktatora i uratował tysiące ludzkich istnień. Na szczęście od odcinku "Wilson" serial wraca na właściwe tory. Ale wróćmy do właściwego odcinka. Piszecie, że był przygnębiający, czy ja wiem? Greg jest na dobrej drodze do resocjalizacji. Zrobił kolejny krok, przeprosił kogoś komu w przeszłości zaszkodził. I gdy usłyszał, że zniszczył mu całe życie chciał mu to jakoś wynagrodził. Nie zmienił nawet zdania gdy okazało się, że to nie jego wina. House jest na dobrej drodze do bycia ludzkim. Jest to miła odmiana dla pięciu sezonów z uzależnieniem od chamstwa. Zapewne twórcy przewidzieli, że ludzie nie będą chcieli oglądać cały czas egoistę dlatego wprowadzają zmiany. A i czy tylko mi się zdaje, że między Foremanem i Trzynastką zwoju iskrzy?
|
|
Wysłany:
Sro 15:26, 27 Sty 2010 |
|
Kwarc
Student medycyny
Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 13
|
Powrót do góry |
|
|
|
Jestem bardzo zadowolona z tego odcinka.
Przede wszystkim - z dobrze wyważonych proporcji pomiędzy wątkiem z pacjentką a wątkami shippowymi. Ten pierwszy był wyraźnie na pierwszym planie i porwał mnie całkowicie - świetna rola psychopatki.
Wątki shippowe rozwijane były sukcesywnie, ale bez "soap operowego" dramatyzmu - i tak mieliśmy odrobinę Huddy, w różnych wydaniach (dobre, stare Huddy, czyli wredne dowcipy - jak ten ze zdjęciami i Huddy "na wyższym poziomie emocjonalnym" - czyli rozmowy House'a i Wilsona o uczuciach House'a i Cuddy). Ship Foreteen nigdy mnie specjalnie nie interesował - w tym odcinku był poprowadzony bardzo ciekawie, z takim "podskórnym" iskrzeniem.
Świetnie rozpisany psychologizm postaci - mamy trochę wrednego House'a (zdjęcia Cuddy, rozmowa po hiszpańsku o impotencji Wilsona), mamy jego przemianę psychiczną, pokazywaną w subtelny sposób. Nastąpił też ciekawy zwrot w prowadzeniu postaci Foremana - jego przeprosiny. To mnie zaciekawiło.
Kilka momentów, w których się uśmiechnęłam lub zaśmiałam -
scena, kiedy House mówi "kto ze sobą nie spał, może wyjść" - najpierw uradowana mina Chase'a (bezcenna :) ), a potem to, że Taub został :D
Zdjęcia "po zamianie" główek :D
Nie odebrałam odcinka jako przygnębiającego - i znów, powtórzę, uważam,że był bardzo dobrze wyważony.
|
|
_________________ Zapytaj mnie (anonimowo) o cokolwiek:
www.formspring.me/Miztlikatia
Wysłany:
Sro 16:23, 27 Sty 2010 |
|
Katia
Patomorfolog
Dołączył: 01 Kwi 2009
Pochwał: 12
Posty: 840
Miasto: Warszawa
|
Powrót do góry |
|
|
|
Katia ma racje odcinek wyważony, jedyne nad czym się zastanawiam to House i jego czek, nie sadze ze przeprosił, jeśli można mówić w ogóle o przeprosinach, przecież okazało się ze koledze w konsekwencji pomógł, ale po prostu łatwiej przyszło mu "wrzucić czek" koledze "za nic" niż iść i przeprosić Caddy -choćby tylko za zniszczone jedyne zdjęcie ojca. Willson miał racje i nadal ma - myślę ze to jeszcze nie koniec ... 8)
|
|
_________________
Czuć już WIOSNĘ?!
Wysłany:
Sro 23:51, 27 Sty 2010 |
|
Faraonka
Stażysta
Dołączył: 10 Wrz 2009
Posty: 114
Miasto: Opole
|
Powrót do góry |
|
|
|
Re: hałsior
Kwarc napisał: | Cuddy związała się z tym frajerem Lucasem, tym Lucasem na, którego nie zwracała uwagi i go spławiła. A związek Chase'a i Cameron skończył się jeszcze bezsensowniej. Ten wątek był rozwijany przez długi czas, a skończył się w jednym odcinku, bo Chase zabił dyktatora i uratował tysiące ludzkich istnień. | Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że Cuddy nie zwracała uwagi na Lucasa w piątym sezonie. Spławiała go, owszem, ale głównie dlatego, że zdawała sobie sprawę, że jest on częścią gierek House'a. Lucas był nią wyraźnie zainteresowany, więc nawet gdyby Cuddy była całkiem obojętna to jednak "wytrwałość popłaca". A wg mnie Cuddy wcale nie była całkiem obojętna. Przyszła do kawiarni na umówione z nim spotkanie mimo, że doskonale zdawała sobie sprawę, że nie może nic na tym zyskać, a co najwyżej stracić. Ewidentnie też jego zainteresowanie sprawiało jej przyjemność, choć była powściągliwa bo nie chciała wpaść w House'ową gierkę. Lucas to inteligentny facet. Odnoszę wrażenie, że większość ludzi nie lubi go tylko dlatego, że związał się z Cuddy. Ale czy te same uczucia budził w Was w 5 sezonie? Mnie w 5 sezonie bardziej bawił niż złościł.
Nie mogę się też zgodzić z tym, że małżeństwo Cam i Chase'a rozpadło się w jednym odcinku. To trwało 3-4 odcinki. I nie chodziło tylko o to, że Chase popełnił morderstwo (on nie zabił, ale zamordował dyktatora. Wbrew pozorom, to ogromna różnica). Chodziło o to, że kłamał, że pił, nie ufał małżonce na tyle by się jej zwierzyć i w końcu jak się okazało: nie żałował popełnionej zbrodni. To co zrobił Chase, było o wiele bardziej skomplikowane od "uratowania tysiąca ludzkich istnień". Najwyraźniej Cameron uważała, że zasady są ważniejsze niż sprawiedliwość. Choć przyznam, że tego dlaczego Chase zdecydował się zostać w PPTH, sama też nie rozumiem.
tak żeby nie było, że to całkowity offtop:
Podpisuję się obiema rękami, pod tym co napisała Katia, choć uważam, że fakt że House jednak nie zdobył się na przeproszenie Cuddy jest przygnębiający. Dlatego, że smutno jest patrzeć na wewnętrzne dylematy House'a. To już nie jest ten sam zabawny i odsuwający od siebie wszystkie problemy lekarz, co w poprzednich sezonach. Teraz obserwujemy jego wewnętrzną walką, trudną walkę. Walkę w której jest sam i to jest smutne. Przygnębiające jest natomiast to, że mimo, że my widzimy że House się zmienia, Wilson to widzi, a może nawet jego zespół i cała reszta świata to dostrzega. To mimo to Cuddy nie ma szansy tego dostrzec. Bo we wszystkich kontaktach z nią House wychodzi na cholernego dupka, nawet jeśli wcale nie miał takich zamiarów. I to jest wg mnie przygnębiające.
|
|
_________________ "To change the world, start with one step
however small, first step is hardest of all"
strony internetowe
Wysłany:
Czw 11:29, 28 Sty 2010 |
|
orco
Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28
Posty: 638
|
Powrót do góry |
|
|
|
odp: re: hałsior
a) A ja miałem wrażenie, że Cuddy poszła do kawiarni z Lucasem tylko i wyłącznie ze względu na House'a. Bo o co poprosiła detektywa? Tak, o jakiś interesujący fakt z życia House'a. A ta powściągliwość nie mogła być udawana, bo przecież kiedy House już się z nim nie "kumplował" Lisa jakoś nie zaczęła się nim nagle interesować. Ot tak zapomniała o nim jak o każdym z zauszników Grega. Przypomniała sobie o nim dopiero jak potrzebowała pomocy detektywa. A to nie prawda, że Lucasa nie lubię, bo związał się z Cuddy. Ja szczerze mówiąc niezbyt go lubiałem w piątce, miałem wrażenie, że to taki niezbyt rozgarnięty but, ot zastępstwo dla Wilsona. Podłóg Jimmiego już wypadał nie ciekawie, tj. wolałem Wilsona od niego. A gdy zobaczyłem go w pokoju Cuddy to myślałem, że zwymiotuję. Jak twórcy mogli związać ją z takim dupkiem. Rozumiem, że chcieli by Greg był zazdrosny, ale niech by wymyśliliby kogoś innego, ale nie wstawiali kogoś kim Cuddy w ogóle się nie interesowała.
b) Doprawdy związek, który rozwijał się praktycznie od samego początku skończył się w kilka odcinków i to tuż po zawarciu małżeństwa. Jak dla mnie było to chore. Jak scenarzyści mogli rozpieprzyć ten związek od tak? Boję się, że zaczną brać przykład ze scenarzystów Lostów i będą coraz bardziej pieprzyć fabułę. I nie zgodzę się, że Chase zamordował dyktatora, bo morderstwo to zabójstwo ze szczególnym okrócieństwem. Tutaj tego nie było. On nie kazał mu cierpieć, tylko podrobił wyniki badań i nie kierował się chorymi instynktami tylko empatią, której temu tyranowi było brak. To była przesłanka do popełnienia tej zbrodni. Wiem, że Cameron porzuciła go przez jego późniejsze zachowanie, ale to było śmieszne. Zgadzasz się, że House'owi, byłemu chamowi, trudno było przeprosić Cuddy, czyli osobę na, której mu zależy, a nie rozumiesz, że Chase'owi, który chciał zostać duchownym, trudno było przyznać się swojej żonie, chodzącej świętości, do popełnionego zabójstwa? To, że pił i kłamał to dlatego, że ciężko mu było nieść to brzemie i nie chciał by spadło ono także na Cameron, a nie, że jej nie ufał. A to, że nie żałował. Jakoś dziwnie to okazywał. Nie mógł spać po nocach, bał się wrócić do domu, nie mógł zbliżać się do pokoju, w którym zmarł Dibala. Na prawdę, nie żałował. A później postanowił się podnieść na nogi i pogodzić z prawdą. A co miał robić? Biczować się, oddać w ręce policji? Co gorsza Chase zrobił to w pewnym sensie dla niej, bo myśl o jego zabiciu zakwitała mu wtedy, gdy Cam stwierdziła, że Dibala powinien umrzeć, a widział, że nie jest ona zbyt święta, by pozbawić życia nawet najgorszego łotra. U niej zabicie nawet muchy musi być poprzedzone wielogodzinnymi klęczkami na grochu i użalanie się nad sobą.
|
|
Wysłany:
Czw 13:11, 28 Sty 2010 |
|
Kwarc
Student medycyny
Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 13
|
Powrót do góry |
|
|
|
Ten odcinek był spoko, ale mnie się nie podobał. Element pacjentki (jak dla mnie) był bardzo zepchnięty. Zachowanie House'a wprawiło mnie w... prawdę powiedziawszy szok. To Wilson się tak zachowywał. Szczeniacki dowcip House odnośnie zdjęcia świadczy,z ę motyw Huddy nie jest zamknięty, wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, zę w następnym odcinku House się już przełamie, bo podchodzenie do drzwi Cuddy i zawracanie staje się zbyt częstym motywem.
Po za tym zaskoczyło mnie zachowanie House'a jak Cuddy powiedziała mu o zdjęciu, kiedyś by ją wykpił, a teraz widać było, ze żałuje może to było spotęgowane przez sytuację z tym jego kumplem, ale nie wydaje mi się. W tej stenie wyszedł geniusz kunsztu aktorskiego Hugh... przez tyle lat grał i tworzył postać House'a, a w kilka scen może pokazać jak postać się zmienia, jego twarz jest jak mapa, wątpię, by jakiś aktor tak dobrze pasował do tej roli...
Odcinek spoko, ale poprzedni zdecydowanie bardziej mi się podobał :P
|
|
_________________
Podpis by maybe_55 -> :)
Wysłany:
Czw 13:55, 28 Sty 2010 |
|
ola_baca
Patomorfolog
Dołączył: 27 Sty 2010
Ostrzeżeń: 1
Posty: 880
Miasto: Chrzanów
|
Powrót do góry |
|
|
|
Re: odp: re: hałsior
Kwarc napisał: | I nie zgodzę się, że Chase zamordował dyktatora, bo morderstwo to zabójstwo ze szczególnym okrócieństwem. | I tu się niestety (jak większość ludzi) mylisz. Morderstwo nie ma nic wspólnego z okrucieństwem. Jest to po prostu zabójstwo z premedytacją (SJP)
Kwarc napisał: | Zgadzasz się, że House'owi, byłemu chamowi, trudno było przeprosić Cuddy, czyli osobę na, której mu zależy, a nie rozumiesz, że Chase'owi, który chciał zostać duchownym, trudno było przyznać się swojej żonie, chodzącej świętości, do popełnionego zabójstwa? | Nigdzie nie napisałam, że tego nie rozumiem. Tylko, że było to powodem rozpadu ich małżeństwa Kwarc napisał: | To, że pił i kłamał to dlatego, że ciężko mu było nieść to brzemie i nie chciał by spadło ono także na Cameron, a nie, że jej nie ufał. | To prawda, zgadzam się. Kwarc napisał: | A to, że nie żałował. Jakoś dziwnie to okazywał. Nie mógł spać po nocach, bał się wrócić do domu, nie mógł zbliżać się do pokoju, w którym zmarł Dibala. | To że czuł wyrzuty sumienia po popełnieniu morderstwa, nie przeszkodziło mu stwierdzić, że gdyby jeszcze raz miał podjąć tą decyzję, to zrobiłby to samo. On sam przyznał, że nie żałuje tego co zrobił (6x08 Teamwork).
ola_baca napisał: | W tej stenie wyszedł geniusz kunsztu aktorskiego Hugh... przez tyle lat grał i tworzył postać House'a, a w kilka scen może pokazać jak postać się zmienia, jego twarz jest jak mapa, wątpię, by jakiś aktor tak dobrze pasował do tej roli... | Zgadzam się w 100%. Drugim takim momentem była wg mnie rozmowa z kumplem w stołówce, gdy ten powiedział House'owi, że oblał przez niego.
|
|
_________________ "To change the world, start with one step
however small, first step is hardest of all"
strony internetowe
Wysłany:
Czw 17:36, 28 Sty 2010 |
|
orco
Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28
Posty: 638
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|