Dzięki Tobie 2

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dzięki Tobie 2

Postanowiłam, że napiszę do tego część drugą ;)





House'owi żyło się dobrze. Miał trzyletniego synka Michaela i wspaniałą żonę. Cieszył się z życia. W szpitalu jego ekipa była zdziwiona zmianą. Zmianą na lepsze. Jednak wszystko do czasu. House'a zaczęło denerwować wszystko. Miał zły okres. Do tego jego najlepszy przyjaciel znalazł sobie nową narzeczoną. Nie miał już czasu dla House'a. Później tak jakby Cuddy się od niego odwróciła. Była zajęta tylko wychowywaniem synka. Jedyna osoba z którą mógłby porozmawiać była Megan. Jednak i ona nie miała zbyt wiele czasu. Studia, studia i studia. Bardzo przykładała się do nauki. Do tego jeszcze jej narzeczony. Marcin oświadczył się jej kilka miesięcy wcześniej. Ale House nie chciał wszystkiego stracić. Starał się bardzo.
Pewnego dnia Megan przymierzała ciuchy na wypad do kina z Marcinem.
- Kochanie w tej wyglądasz super. - powiedział uśmiechnięty Marcin.
- Co? Mi fiolet nie pasuje. Kurczę. Może ta?
- Kobiety... Ja się nie przejmuje swoim wyglądem.
- Ta. A kto ostatnio był u fryzjera, a kto ostatnio był ze mną na zakupach?
- Dobra niech ci będzie. W końcu gwiazdy muszą dbać o swój wygląd.
- Tak gwiazda. Och mogę prosić o autograf?
- Nie wygłupiaj się. - powiedział śmiejąc się
- Dobra idę jeszcze zrobić coś ze swoimi włosami. Ciekawe co u House'a. Dawno się nie odzywał.
- A niby po co miał się odzywać?
- Wiesz mój wujek jak jest zakochany to nie pamięta o bożym świecie. - Megan poszła się przebierać, a Marcin puścił muzykę. Megan po chwili była już gotowa do wyjścia.
- No i jak?
- Nie wiem co powiedzieć.
- Chwila znam ten kawałek. Greg śpiewał go na urodzinach Cuddy. Aj ciebie nie było.
- Fajny. To co wychodzimy?
- Wychodzimy. - powiedziała. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. - Otworzę.
W drzwiach stał House. Wyglądał na bardzo smutnego.
- Masz chwilę? - powiedział załamanym głosem.
- Właściwie to wychodziliśmy - powiedziała wesoło, ale szybko zorientowała się, że jest coś nie tak - Coś się stało?
- Nie, nie. To ja pójdę. - powiedział odchodząc. Megan chwilę się zastanowiła.
- Kochanie. Zaraz wracam. Poczekasz tu na mnie. - powiedziała całując Marcina. Następnie wybiegła goniąc House'a. - Zaczekaj! - krzyknęła.
- Nie będę zabierał ci czasu. Idź!
- Nie zabierasz mi czasu. Chodź przejdziemy się.
Pogoda była piękna. Słońce zbliżało się ku zachodowi. Niebo było bezchmurne.
- No wiec mów. Co się dzieje.
- Już mówiłem ci, że nic.
- Chcesz oszukać osobę, która zna cię trzy lata i wie o tobie praktycznie wszystko. No nie to może się udać.
- Megan to nie ważne. Idę do domu.
- Nie pójdziesz dopóki mi nie powiesz.
- Cuddy ode mnie odeszła. Zadowolona? - powiedział ze złością w oczach i smutkiem na twarzy. Megan zamilkła zastanawiając się.



_________________

"- Tęskniłem naleśniczku!
- Ja też tęskniłam, jajeczko z ziemniaczkami!" <33

PostWysłany: Sro 15:01, 27 Sty 2010
Chancex3
Okulista
Okulista



Dołączył: 24 Gru 2009
Pochwał: 6

Posty: 2161

Miasto: Stalowa Wola
Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Napisane ładnie, ale strasznie smutno.
Chyba się zaraz rozbeczę
Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy :)
Wena do dalszych części :D



_________________
W.I.N.D.O.W.S - Wielki Imbecyl Najpierw Dodał Opcje Wieszania Systemu

PostWysłany: Sro 15:24, 27 Sty 2010
Paulincias
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 20 Gru 2009

Posty: 12

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

*ociera łzy*
Ale do tego była część pierwsza. Nie wiem czy czytałaś ^^



_________________

"- Tęskniłem naleśniczku!
- Ja też tęskniłam, jajeczko z ziemniaczkami!" <33

PostWysłany: Sro 16:11, 27 Sty 2010
Chancex3
Okulista
Okulista



Dołączył: 24 Gru 2009
Pochwał: 6

Posty: 2161

Miasto: Stalowa Wola
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

po pierwszej czesci juz cie ciesze na mysl o kolejne bo jesli bedzie tak samo dobra jak pierwsza to juz zacieram raczki :D



PostWysłany: Sro 21:29, 27 Sty 2010
mazeltov
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 12 Sty 2010

Posty: 21

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Stara dobra Megan wróciła XD
Mam nadzieje że znów pomoże Housowi :P
Czekam na dalszą część :]



_________________

PostWysłany: Czw 11:31, 28 Sty 2010
Mrukasia
Chirurg ogólny
Chirurg ogólny



Dołączył: 31 Sie 2009
Pochwał: 24

Posty: 2776

Miasto: Tam gdzie diabeł mówi dobranoc
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Super, że napisałaś drugą część! :D
A zapowiada się równie świetnie co poprzednia. ;)



PostWysłany: Czw 12:10, 28 Sty 2010
Dyzia
Stomatolog
Stomatolog



Dołączył: 18 Lis 2009
Pochwał: 3

Posty: 500

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dziękować wszystkim *kłania się*

Dziewczyna myślała i myślała aż w końcu popatrzyła na House'a takim wzrokiem, jakby miała go zaraz rozszarpać.
- Widzisz, że już jestem niezadowolona.
- Średnio mnie to obchodzi.
- Mogłabym ci powiedzieć, ze jesteś idiotą, mogłabym ci powiedzieć radź sobie sam, ale zadam ci jedno pytanie. Dlaczego?
- Nienawidzę tego pytania. Nie nawiedzę wszystkiego i wszystkich.
- To może mi byś mi powiedział dlaczego rozstaliście się. - powiedziała spokojnym tonem.
- po prostu nie pasowaliśmy do siebie. Pewnego dnia przyszedłem do domu, a jej już nie było. Zostawiła mi tylko list. I nic poza tym.
- Nie powiesz mi, że do siebie nie pasowaliście. Byliście po prostu dla siebie stworzeni. Taka sprzedaż wiązana.
- Idę do domu. Muszę z tym zostać i już.
- I ty się poddajesz? Ty? A pamiętasz jak trzy lata temu o nią walczyłeś. Teraz masz ją i syna. Zawalcz o to!
- A wiesz jakie były jego pierwsze słowa. "Wszyscy kłamią".
- Wiem. Z niego wyrośnie drugi House. Musi znaleźć sobie drugą Lisę.
- Ale niech nie szuka drugiego Wilsona.
- A z nim to jeszcze pogadam. Szczerze powiedziawszy to ja nie lubię tej Jenny. Nie wiem, ale coś mi w niej nie pasuje. Wydaje się taka fałszywa.
- Dobra Megan. Zadzwonię do ciebie później. Wracaj do Marcina. Do zobaczenia. - pożegnał się po czym poszedł zamyślony. Megan wróciła do domu.
- No i co kochanie?
- Życie to życie.
- Wiesz chyba już dzisiaj nie pójdziemy do kina. To co zamówimy pizzę?
- Tak. - podeszła do niego i usiadła mu na kolanach.
- No wiec co się stało. Wyglądasz źle pysiu.
- Ja jednak nigdy nie zrozumiem tego House'a. Jak on mógł?
- Ale co?
- Jego żona od niego odeszła.
- A skąd wiesz, ze to on? - zapytał
- Nie zadawaj tak bezsensownych pytań. Nie znasz go? Może uda mi się to naprawić.
- Hej raz mu pomogłaś. OK, ale myślisz, ze uda ci się po raz drugi?
- Uda, uda. Dobrze, że my nie mamy takich problemów. Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Następnego dnia Megi postanowiła wybrać się do szpitala by dowiedzieć się czegoś więcej. Kiedy była na miejscu, w drodze do gabinetu House'a zatrzymał ją Chase.
- Cześć.
- Cześć Robert jest House?
- Jest. Słuchaj ty wiesz o nim dużo. Co jest z nim? Oczywiście nie licząc Cuddy?
- A dlaczego miało być z nim coś nie tak?
- Wrócił nasz House z przed trzech lat. A nawet gorzej. - powiedział i w tej chwili pojawił się House.
- Masz dla mnie wyniki badań?
- Tak - powiedział podając mu teczkę.
- No i na co się gapisz? Mam cie wywalić. Do roboty ty...
- House, House, House! Spokojnie, chodź przejdziemy się do bufetu. Pa Chase! - powiedziała żegnając się.
Gdy dotarli na miejsce Megan zamówiła sobie kawę i usiadła z House'em.
- Wiesz co mógłbyś bardziej panować.
- Bronisz tego knypka.
- Chase nie zrobił nic złego! To ty zrobiłeś. I to wiele złych rzeczy!
- Koniec. Wszyscy są przeciwko mnie. Ty, Cuddy, Wilson!
- A Wilson no właśnie. - mówiąc to wyciągnęła telefon i wybrała numer swojego wujka.
- Tu telefon Wilsona. Jestem na wakacjach. Zostaw wiadomość - powiedziała automatyczna sekretarka.
- No nie! On ma już u mnie przechlapane! - powiedziała oburzona.
- Megi muszę już iść. Jak chcesz możesz wpaść dzisiaj do mnie około osiemnastej.
- Czekaj! Zapomniałam się zapytać. Gdzie jest Cuddy? Powinna być w pracy.
- Tak się składa, ze odeszła. Nie chciała ze mną pracować. Ale nie chciała, aby szpital stracił wspaniałego lekarza. Do zobaczenia!
- Pa! - pożegnała się i chwilę później wyszła.
W drodze do domu przypomniała sobie artykuł o którym kiedyś czytała. Artykuł nosił nazwę "Jak można poznać czy muzyk jest smutny" i był o sprawdzaniu humory osoby muzycznie uzdolnionej.
- Hm... Można by to było wykorzystać na Housie. - pomyślała idąc dalej przed siebie.
Wieczorem wpadła do House'a.
- Cześć. - powiedziała ciepło.
- Cześć, wejdź!
Wchodząc do jego domu Megan zauważyła jeszcze parę zabawek po Michaelu. Zrobiło jej się przykro, lecz chciała jak najszybciej sprawdzić jak House się czuje.
- House, zagraj mi coś na... pianinie.
- Ale po co?
- Po prostu... zagraj.
- A co ci zagrać.
- Sam wybierz.
- Dobrze - powiedział siadając do pianina. Z początku melodia była smutna, lecz już w połowie miała coś w sobie. Coś takiego, że robiło ci się ciepło na sercu.
- On ma nadzieję. To jest dobry znak. - pomyślała Megan wsłuchując się w melodię.



_________________

"- Tęskniłem naleśniczku!
- Ja też tęskniłam, jajeczko z ziemniaczkami!" <33

PostWysłany: Czw 14:38, 28 Sty 2010
Chancex3
Okulista
Okulista



Dołączył: 24 Gru 2009
Pochwał: 6

Posty: 2161

Miasto: Stalowa Wola
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
- On ma nadzieję. To jest dobry znak.


Czytelnicy też powinni mieć nadzieję? :?:

Jakoś nie mogę sobie skojarzyć twojego nicku z czymś smutnym więc mam nadzieję, że i druga część będzie miała happy end.

A pierwszą czytałam tak jak resztę ^^ I dwóch jeszcze nie masz skończonych. "Utwór" i w tej co House wyjeżdża a Cuddy jest załamana i podarła mu bilet pod koniec :P

CD Nastąpi jak mnie mam jutro ;) już nie mogę się doczekać

Niech wen będzie z tobą



_________________
W.I.N.D.O.W.S - Wielki Imbecyl Najpierw Dodał Opcje Wieszania Systemu

PostWysłany: Czw 15:12, 28 Sty 2010
Paulincias
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 20 Gru 2009

Posty: 12

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Kiedy skończył grać zapytał
- Po co ci to było?
- Po nic. Po prostu podoba mi się jak grasz. - powiedziała spokojnie
- A twój Marcinek nie może ci grać?
- To już inna sprawa. A zapomniałam się zapytać. Kto jest nowym administratorem szpitala?
- Mam wymieniać przymiotniki czy może całą powieść?
- Nie rozumiem. No, ale niech będą trzy przymiotniki.
- Głupia, głupia, głupia!!! Rozmiar siedemdziesiąt A. I do tego wypychany.
- Muszę ją poznać. Dlaczego jej nie lubisz?
- Wiesz Cuddy traktowała mnie tak ja mi się podobało. A ona. Wredna baba. Nie to co Cuddy siedemdziesiąt pięć C. - powiedział rozmarzonym głosem. Trudno skoro ode mnie odeszła to muszę się z tym pogodzić. Wiesz jeśli dostanę papiery rozwodowe to nie będę walczył o dziecko.
- Dlaczego? - powiedziała z niedowierzaniem.
- Bo jeśli byś go kochała tak jak ja to wiedziałabyś, że gdybym go odciął od matki skrzywdziłbym go. Bo nie ma lepszej matki od Cuddy. - powiedział z powagą. I zapadło milczenie. Po chwili Meg wyciągnęła telefon.
- Po co ci taka wypasiona komórka. Chyba chcesz, aby ktoś cię okradł.
- IPhone jest super. Wiesz ja muszę co chwilę sprawdzać e-maila. - dziewczyna patrzyła w wyświetlacz. Nagle pojawił się na jej twarzy uśmiech, który po chwili zniknął. Teraz na twarzy Megan pojawiła się rozczarowana mina.
- Co się stało? Czyżby twój chłopak cię zdradził, a ty dostałaś fotki?
- Nie, i ty nawet o tym nie myśl. Bo ja wtedy reaguję tak samo jak na kukurydzę z puszki. Po prostu wczoraj wysłałam Wilsonowi e-maila na dwie strony pod tytułem "Co u nas się dzieje" i spójrz co mi odpisał. - Megan podała House'owi swój telefon, a on spojrzał na wyświetlacz i głośno przeczytał.
- "U nas też wszystko w porządku. Pozdrawiam!" Nie no Wilson faktycznie się postarał - powiedział sarkastycznie
- Wiesz co, jak on zerwie z tą swoją paniusią to zatańczymy nasz happy dance.
- Bez Cuddy go nie zatańczę.
- Do tej pory będziecie razem. Wiesz co wczoraj wszystko przemyślałam i stwierdziłam, że ona na pewno nie wyjechała.
- Skąd ty to możesz wiedzieć?
- Kobieca intuicja. Z resztą trochę ją znam i wiem, że by stąd nie wyjechała. Nie z własnej woli. - House popatrzył na nią, a później spuścił wzrok. I znowu zapadło milczenie. Po pięciu minutach zadzwonił telefon. House podniósł słuchawkę.
- Halo? Cokolwiek chcesz mówię nie! - powiedział. - Nie pani Langer. Nie przyjadę! Mam dzisiaj wolne! Do widzenia! - krzyknął i rozłączył się.
- Pani Langer.
- Niech ta idiotka nie myśli, że przyjadę. - powiedział i tym razem zadzwonił telefon Megan.
- Halo? Cześć misiu. Dobrze, zaraz będę. Do zobaczenia.
- Co twoja kopia Chase'a?
- Tak, muszę iść. Wpadnę do ciebie jutro do szpitala. Do zobaczenia. - powiedziała i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. - Otworzę - powiedziała otwierając. W drzwiach stała kobieta, gdzieś około metr siedemdziesiąt wzrostu. Miała bladą twarz i straszne spojrzenie. Bił od niej chłód.
- Dzień dobry. Pani do House'a. - powiedziała ciepło Megan.
- Tak, zejdź mi z drogi. - powiedziała chłodno. - House! Nie będę tego tolerowała. Masz natychmiast jechać do pracy! - krzyknęła. Megan dała znak House'owi, że wychodzi.
- No i dlaczego tak wrzeszczysz kobieto? Masz okres?
- House ostatnie ostrzeżenie!
- Robię to dla Cuddy, bo ONA nigdy by mnie nie wywaliła. A co do pani : Nigdy nie dostaniesz tytułu Super girl!
- A wiesz gdzie ja to mam. Tak samo jak to, że rozstałeś się z Cuddy. Nie rozumiem jak ona mogła być taką idiotką wychodząc za ciebie.
- Miarka się przebrała. Obraziłaś Cuddy. Odchodzę z pracy, a tobie kobieto radzę stąd wyjść.
- Dobrze House! zegnaj! - powiedziała trzaskając drzwiami. House usiadł na kanapie i rozmyślał.
W tym czasie Megan była już w domu.
- Kochanie, wiem jak ci zależy na odnalezieniu Cuddy. Mógłbym ci pomóc.
- Jak misiu? - powiedziała z nadzieją.
- Mój kolega jest detektywem. Mógłby nam pomóc.
- To nie jest głupie. Tylko, że mi zależy na czasie. Z House'em jest coraz gorzej.
- Dziwisz mu się?
- Nie! I do tego jeszcze mój ukochany wujaszek.
- Dasz radę! Ty zawsze dawałaś sobie radę!
- Dzięki. Muszę niestety iść do biblioteki wypożyczyć parę książek. Mam nadzieję, że znajdziemy Lisę i oni wszystko sobie wyjaśnią. W przeciwnym razie...
- Nawet tak nie myśl! - Megan uśmiechnęła się do niego. Następnie pocałowała go w policzek i wyszła.
House w tym czasie wpadł w furię. Był wściekły na swoją nową administratorkę. Miał ochotę jej dowalić. Jednak, nie chciało mu się ruszać z domu. I jak sobie pomyślał o tym, że ona obraziła Cuddy to aż chciał coś rozwalić. Ta myśl w jego głowie rodziła się co minutę. W końcu nie wytrzymał, wziął pierwszą lepszą gitarę i mocno uderzył o ziemię. Rozległ się przeraźliwy trzask. Gitara rozpadła się w drobne kawałeczki. House wyładował na tym instrumencie całą swoją złość.
- Lisa jest moim życiem. Bez niej ono jest bez sensu. Lisa jest moim światem. Bez niej nie mam po co żyć. - pomyślał po czym położył się i po chwili usnął.
Śniła mu się jego żona i jego synek. House nie chciał się budzić. Wolał być teraz w innym świecie. Nie chciał wracać na Ziemię. Chciał zostać na planecie Lisa, Greg i Michael.



_________________

"- Tęskniłem naleśniczku!
- Ja też tęskniłam, jajeczko z ziemniaczkami!" <33

PostWysłany: Sob 11:06, 30 Sty 2010
Chancex3
Okulista
Okulista



Dołączył: 24 Gru 2009
Pochwał: 6

Posty: 2161

Miasto: Stalowa Wola
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Mi to chyba trzeba odzielne ograniczenia wstawiać :roll:

:shock:

Cytat:
Miała bladą twarz i straszne spojrzenie.

A ja krzyczę: Mamo! :shock: Ona nam tu House'a zmasakruje! Ja się jej boję! Gdzie jest Cuddy?!
Cytat:
- Głupia, głupia, głupia!


Bardzo, bardzo, bardzo Głupia! Cuddy obrażać? Już ja ją dorwę :evil:

A na poważnie to pięknie napisana część
I mam nadzieję, że zaszczycisz nas kolejną częścią już niedługo :)



_________________
W.I.N.D.O.W.S - Wielki Imbecyl Najpierw Dodał Opcje Wieszania Systemu

PostWysłany: Sob 12:10, 30 Sty 2010
Paulincias
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 20 Gru 2009

Posty: 12

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Następnego dnia Megan udała się do szpitala. I ku wielkiemu zdziwieniu House'a nie było. Zapytała się Chase'a gdzie on jest.
- Nie widziałeś House'a?
- Hm... To ty nic nie wiesz? Przez niego mamy przerąbane.
- Dlaczego?
- Bo wczoraj pokłócił się z nową administratorką i odszedł z pracy. Jeśli nie wróci to ona wywali też nas.
- No, a niby dlaczego miałaby was wywalić?
- Jej o to chodziło. Jeśli nie będzie House'a to ona zatrudni nowy zespół a z nami się pożegna.
- Nie martwcie się. Jestem na dobrej drodze. Bo ona jest tutaj do momentu aż Cuddy wróci?
- Tak, ale...
- No to myślę, że długo ta paniusia nie pobędzie. Dobra ja się eksmituję stąd. Do zobaczenia. - powiedziała i odeszła
Szybko udała się do domu House'a. Zadzwoniła do drzwi. Otworzył jej, lecz znowu wrócił ten smutny wyraz twarzy. Ona szybko weszła.
- Już wiem. I co się tu stało? - powiedziała zaskoczona, kiedy ujrzała rozwaloną gitarę.
- To dobrze, że wiesz. Ta suka nie będzie mną manipulowała.
- A tak wracając do tej gitary. Bawiłeś się w gwiazdę rocka?
- Coś w tym stylu. - powiedział obojętnie.
- A to jeśli nie potrzebujesz tych szczątków to ja je sobie wezmę.
- Nie krępuj się.
- A ty wiesz, że jeśli nie wrócisz to ona wyleje cały twój zespół.
- Nie wyleje. No chyba, że Cuddy nie wróci.
- O to się nie martw. Powiedziałam, że ją znajdziemy? Powiedziałam.
- Tylko nie przewidziałaś jednego. On może mnie już nie kochać.
- Hahahahahahahahahahaha - Megan wybuchnęła śmiechem. - On ciebie nie kochać. Nie możliwe. House więcej wiary w siebie, więcej wiary!
- Hahaha, bardzo śmieszne.
- Tak bardzo! - powiedziała i nagle zadzwonił jej telefon. - Sorki. Halo? Cześć. Tak, tak. Poczekaj! House daj mi coś do pisania. No dobra dyktuj. Tak. Jesteś pewny? Dobra, kocham cię. Pa! - powiedziała. House nie za bardzo wiedział o co chodzi. - No może jeszcze dzisiaj odnajdziemy Lisę.
- Co? Właściwie kto to był?
- Ja jeszcze ci nie mówiłam. Mój Marcin ma kolegę detektywa. Troszkę poszperał i znalazł przyjaciółkę Lisy, z którą najprawdopodobniej teraz mieszka. Mam jej numer telefonu.
- Chwila czy to ta Niemka?
- Nazywa się Caroline Zwei.
- Chyba tak. Lis nie dużo mi o niej mówiła. Ale ty chyba wiesz, że ona mówi tylko po niemiecku.
- Dam radę. - powiedziała i wykręciła numer. Rozmawiał chwilę. House nie rozumiał nic z tej rozmowy. Usłyszał jednak wyraźnie jedno słowo. "Was?!" Megan zakończyła rozmowę.
- No i co?
- House, mamy niewiele czasu. Musimy dostać się jak najszybciej na dworzec kolejowy. zamawiam taksówkę.
- Nie ma potrzeby. - powiedział i wziął swoja kurtkę i kluczyki od motocyklu.
- Nie wierzę, że z tobą jadę. Wyjaśnię ci wszystko po drodze. Chodź. - powiedziała. Wyszli i szybko ruszyli w stronę dworca kolejowego.



_________________

"- Tęskniłem naleśniczku!
- Ja też tęskniłam, jajeczko z ziemniaczkami!" <33

PostWysłany: Pon 14:23, 01 Lut 2010
Chancex3
Okulista
Okulista



Dołączył: 24 Gru 2009
Pochwał: 6

Posty: 2161

Miasto: Stalowa Wola
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Napisz to dzisiaj do końca :lanie:



PostWysłany: Pon 16:21, 01 Lut 2010
Nice One
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 24 Sty 2010
Użytkownik zbanowany
Ostrzeżeń: 1

Posty: 238

Miasto: Gdańsk
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

House w drodze do celu wypytywał Megan o szczegóły.
- Dlaczego ona wyjeżdża? - krzyknął po to by Megan go usłyszała.
- Ta babka mi nie powiedziała. Wiem tyle, że wyjeżdża do Niemiec. - krzyknęła Megan.
Po piętnastu minutach byli już na miejscu.
- Peron piętnasty - powiedziała
- Tędy! - wskazał House i poszedł w tym kierunku.
- Ona gdzieś tu musi być. - powiedziała. Zaczęli się rozglądać. Nagle Megan dostrzegła małego chłopczyka. To był Michael. Stał obok kobiety. To była Lisa. Megan w ogóle jej nie poznała. Wyglądała na bardzo smutną i zatroskaną. - House! - krzyknęła.
- Znalazłaś ją?!
- Tam stoi. - powiedziała wskazując na kobietę.
Podeszli szybko do nich. Michael mało nie oszalał ze szczęścia, gdy ujrzał swojego tatę.
- Tata! - krzyknął rzucając mu się na szyję. Lisa odwróciła się z niedowierzaniem.
- Mój synek. - powiedział House przytulając go.
- Ciocia Megan! - krzyknął po chwili Michael i rzucił się na Megan. Bardzo ją lubił. Megan przywitała się z synkiem House'a i poszła z nim usiąść na ławeczkę.
- Lisa... - zaczął House. - Nie możesz odejść... - jego żonie napłynęły łzy do oczu.
- Ty mnie nie kochasz....
- A skąd ci to przyszło do głowy. No chyba, ze ty....
- Wiesz, że zawsze będę cię kochała. Ale dawałeś mi jasne sygnały.
- Miałem gorszy czas. To już przeszło. Błagam cię. Lisa jesteś moim życiem, Lisa jesteś moim światem. Bez ciebie życie nie ma sensu. - wręcz wyrecytował. Lisa podeszła do niego i spojrzała w jego niebieskie, głębokie oczy.
- Odpowiedz mi na proste pytanie. Kochasz mnie? - on jednak nie odpowiedział. Wolał wyrazić to co czuje gestem, nie słowami. Objął ją, a następnie pocałował. Dla nich na chwilę czas się zatrzymał. Nie obchodzili ich ludzie. Byli razem i byli szczęśliwi. Tylko to się dla nich liczyło. Po chwili House odezwał się.
- Chodź wrócimy do domu. - powiedział ciepło. Podeszła do nich Megan.
- A może ja wezmę Michaela do siebie. Wy pobędziecie chwilę sami. Jutro z samego rana przywiozę go wam. No zgódźcie się. My z Marcinem na pewno zaopiekujemy się nim.
- Tatusiu, mamusiu proszę! - powiedział Michael. House popatrzył na swoją żonę. Widział, ze się zgodziła.
- Dobra Megi, tylko nie rób na nim żadnych doświadczeń. - powiedział żartobliwe. Następnie wsiadł na swój motor i odjechał z Lisą.
Kiedy Megan wróciła do domu zajęła się Michaelem.
- Zjesz coś? - zapytała.
- Hm... może być jakaś kanapka. - powiedział.
- OK. Hej Marcin.... - krzyknęła
- Hej co jest? - zapytał
- Umyj rączki małemu.
- Czy ty mnie przygotowujesz do roli ojca? - zapytał
- Coś w tym stylu.
Mały House szybko zjadł kolacje i szybko też usnął. Następnego dnia House drzemał ze swoją żoną. Najpierw przebudził się on. Za chwilę ona.
- Było cudnie wczoraj - powiedziała
- Wiem. - odparł i przytulił ją do siebie.
- Chwila a co ze szpitalem?
- Nie za dobrze. Już tam nie pracuję.
- Jak to?! - powiedziała z niedowierzaniem.
- Bo pani Langer zaczęła swoją inwazję. Wywali tez cały zespół i przejmie władzę nad szpitalem.
- Ale ona miała być do tej pory aż ja wrócę. Dobra mój kochany masz dziesięć minut! Za dziesięć minut masz być gotowy. Jedziemy do szpitala.
- Co? - powiedział.
- Ruchy, ruchy! - powiedziała jego żona.
Po dwudziestu minutach byli już w szpitalu. Lisa zastała tam pakujący się zespół. Natychmiast poszła załatwić sprawę. House udał się do Wilsona.
- Dzień dobry pani Langer. - powiedziała
- O któż to pani lisa Cuddy.
- Lisa House! - powiedziała stanowczo.
- Tak, jak dla mnie bez różnicy. To po co tu pani przyszła?
- Wracam do pracy i nie akceptuję tych zwolnień.
- Czyli co ze mną się żegnamy?
- Podpisała pani taką umowę. Dostanie pani wynagrodzenie z tego miesiąca.
- A niech ci paniusiu będzie. Zobaczymy ile ten szpital wytrzyma. Jest wart pani. - powiedziała kpiąco - Zegnam! - wstała i odeszła. Lisa zrozumiała, że nigdy nie poznała gorszej kobiety i nie dziwi się swojemu mężowi, że odszedł. Szybciutko udała się do Wilsona.
- No kochanie wracasz do pracy! - powiedziała wchodząc.
- Już nie ma tej jędzowatej, bezbiustnej, głupiej, kobiety?
- Tak!
- Kocham cię! - po tych słowach jego żona wyszła z uśmiechem.
Tymczasem Megan przyszła z Michaelem do domu House'a. Na dzrwiach widniała karteczka:
Jesteśmy w szpitalu! Greg House
- No to jedziemy do szpitala - powiedziała do Michaela.
Gdy weszli do holu szpitala Megan usłyszała głośne brawa. Z początku nie wiedziała o co chodzi. Po chwili zorientowała się, że ten aplauz jest skierowany do niej. Zapytała więc Chase'a
- O co chodzi?
- Po pierwsze kłaniam ci się nisko, bo to dzięki tobie ta jędzowata wiedźma wyleciała przed chwilą na tej swojej miotle. I na dodatek odzyskaliśmy wszyscy pracę.
- Tak to faktycznie dużo zrobiłam. Gdzie jest House?
- Chyba u pani House. Szukaj ich. Do zobaczenia - powiedział z uśmiechem i odszedł.
Megan szybko udała się do gabinetu Lisy. Zastała ją z House'em. Siedziała mu na kolanach.
- Puk, puk. - powiedziała.
- Witaj Megan! Michael! - powiedziała Lisa. - Dziękuję, że się nim zaopiekowałaś.
- Nie ma za co. To ja już pójdę - powiedziała.
- To ja cię odprowadzę. - powiedział
W drodze do wyjścia House powiedział do Megan.
- Nie wiem jak mam ci dziękować.
- Porostu dziękuję. A i ciebie jako pierwszego chciałabym zaprosić cię na mój ślub.
- Bierzecie ślub?! Serio?!
- Tak, w końcu nie będziemy czekać z tym do nieskończoności. No i na szczęście Wilson będzie na ceremonii, po tym jak zerwał ze swoją dziewczyną.
- Tak to duże szczęście.
- To do zobaczenia, pa! - powiedział po czym wyszła ze szpitala.
House'owi układało się dobrze. Razem z Lisą i Michaelem tworzyli szczęśliwą rodzinę. Wszystko się udało.
THE END


Mam nadzieję, że się podobało ;)



_________________

"- Tęskniłem naleśniczku!
- Ja też tęskniłam, jajeczko z ziemniaczkami!" <33

PostWysłany: Sro 17:44, 03 Lut 2010
Chancex3
Okulista
Okulista



Dołączył: 24 Gru 2009
Pochwał: 6

Posty: 2161

Miasto: Stalowa Wola
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

NO i gitara. Baja fik *klaszcze*



PostWysłany: Sro 18:51, 03 Lut 2010
Nice One
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 24 Sty 2010
Użytkownik zbanowany
Ostrzeżeń: 1

Posty: 238

Miasto: Gdańsk
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nice :D Wielki Happy End pięknie napisany :) Mam nadzieję, że zaszczycisz nas następnym takim cudem :cmok:



_________________
W.I.N.D.O.W.S - Wielki Imbecyl Najpierw Dodał Opcje Wieszania Systemu

PostWysłany: Czw 16:46, 04 Lut 2010
Paulincias
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 20 Gru 2009

Posty: 12

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.05193 sekund, Zapytań SQL: 15