Manewry szczęścia [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Manewry szczęścia [M]

Hmm. Zainspirowane nową płytą zespołu Happysad. Nastroiła mnie bardzo pozytywnie, więc pomyślałam, że zaserwuję Huddy w starym, dobrym wykonaniu.
No i odnalazłam w sobie jakąś pewność, więc nie boję się tego tutaj wstawić. Mam nadzieję, że się spodoba. Dawno nie pisałam, ale mam wrażenie, że nie wyszłam z formy. Jakoś tak pozytywnie nastawiona jestem ;)
A i gwoli ścisłości, takie lekkie niedomówienia, przerwy w pewnych momentach były zamierzone. Tak, żeby czytelnik mógł dopowiedzieć sobie niektóre fakty.
No i tytuł: to tak z sentymentu do pewnej starej piosenki i może nie ma dla Was zbytniego związku z fickiem, ale dla mnie ma. O. ;)
So...
Enjoy!





Samochód zatrzymał się i nie chciał ruszyć. Nie pomagało dociskanie gazu ani przeklinanie Cuddy. Zakopali się. Śnieg padał coraz gęściej, a oni byli na jakimś odludziu uwięzieni w wielkiej zaspie. Taaak, to zdecydowanie nie był udany wyjazd.
- To wszystko twoja wina! – krzyknęła do House’a, który siedział teraz z dziwnym wyrazem twarzy i wpatrywał się w jakiś nieokreślony punkt.
- Ach, kobieto małej wiary, zaraz wyciągnę nas z tej sytuacji – odpowiedział, sięgając po telefon z kpiącym uśmieszkiem. Jednak uśmiech zszedł mu z twarzy, kiedy zobaczył, że nie ma zasięgu. – Albo tego nie zrobię… - dodał, głośno przełykając ślinę.
Cuddy szybko zerknęła na swój telefon. Brak zasięgu. Cholera!
- Widzisz?! Mówiłam, że to nie jest dobry pomysł! Po co zjeżdżaliśmy z autostrady?!
- Kobieto, nie panikuj. Tylko tego nam teraz jeszcze trzeba… Panikująca Cuddy jest moim ostatnim pragnieniem w tej chwili.
- Wiem, JAKA Cuddy jest teraz twoim pierwszym pragnieniem – odcięła się. - Zobaczysz, jak tylko wrócimy do szpitala to klinika stanie się twoim drugim domem. JEŚLI wrócimy… - dodała ciszej, jakby do siebie.
- Zawsze ta klinika… - powiedział do siebie, kręcąc głową.
Oboje parsknęli śmiechem. Dawno nie przebywali ze sobą przez dłuższy czas w jednym pomieszczeniu, a co dopiero w jednym samochodzie. Dzieliła ich odległość co najwyżej metra, a żadne z nich nie czuło tego skrępowania, które odczuwali przez ostatnie tygodnie.
- Jak to jest, że ostatnio nie mogliśmy ze sobą rozmawiać? – zapytała Cuddy, patrząc na House’a smutnymi oczami.
- Wiedziałem, że w końcu zabraknie ci moich komentarzy na temat twoich piersi! – wykrzyknął zadowolony. Gregory próbował jakoś zmienić temat. Nie chciał rozmawiać o TAKICH sprawach. Po prostu to byłoby dla niego zbyt kompromitujące. A on, Gregory House, nie mógł dać się skompromitować.
- Tak, to właśnie za tym tęskniłam najbardziej – odpowiedziała z nutką sarkazmu w głosie.
Zobaczyła w jego oczach ból, którego nie dostrzegała, nie chciała dostrzegać, w ostatnim czasie. Jednak teraz był on tak widoczny, że musiałaby mieć klapki na oczach, żeby go nie zobaczyć. Dlatego nie chciała dalej ciągnąć tego tematu, przynajmniej nie w tej poważnej wersji. To chyba nie było na jej nerwy.
Zerknął na zegarek. Było już późno, na dworze wiał zimny wiatr, a śnieg zacinał coraz bardziej. Póki co chłód nie wdarł się jeszcze do samochodu, ale wiedział, że jest to tylko kwestia czasu.
- Idę sprawdzić jak to wygląda na zewnątrz – powiedział, otwierając drzwi.
Sytuacja przedstawiała się dużo gorzej niż myślał. Śnieg otoczył samochód z każdej strony, a przybywało go w zawrotnym tempie. Dawno nie było u nas takiej zimy, pomyślał, próbując odgarnąć śnieg na tyle, aby Cuddy mogła wyjechać. Jednak na nic zdała się jego walka, bo samochód nie chciał ruszyć. Ciemność otaczała ich ze wszystkich stron. Byli daleko od cywilizacji, a godzina była już późna. Chyba nie pozostawało im nic innego, jak poczekać do rana, kiedy jasność dnia jakoś ułatwi wykopanie samochodu.
- Czyli czekamy do rana? – zapytała Cuddy, jakby licząc, że zaprzeczy i zapewni ją, że wszystko jest dobrze i zaraz stąd odjadą.
- Najwyraźniej tak… - powiedział, wracając do samochodu.
Cóż, zapowiadała się ciekawa noc…

***

Jej głowa opadła na jego pierś. Wyraz zaskoczenia wdarł się na jego twarz. Nigdy by nie pomyślał, że ta podróż skończy się w taki sposób. Byli odcięci od świata, samochód nie chciał ruszyć, a na dworze było jakieś -15 stopni, jednak jemu właśnie w tym momencie zrobiło się gorąco. Ostrożnie wyciągnął rękę spod Cuddy i otoczył ją ramieniem. Miał nadzieję, że przynajmniej zrobi jej się trochę cieplej.
Nie mógł zasnąć. Nie chciał zasnąć. Siedział i myślał. Próbował ułożyć te wydarzenia dzisiejszego dnia w jakąś logiczną układankę. Jednak nie potrafił. Nic do siebie nie pasowało. A może tylko tak mu się wydawało?
Nie chciał odnajdywać we wcześniejszej rozmowie jakichś ukrytych sensów. Widział, że Cuddy była szczęśliwa z Lucasem i nie miał zamiaru znowu mieszać w ich związku. Czuł, że to nie pomogłoby mu ani trochę. Poza tym… Cuddy była szczęśliwa. Nagle zrozumiał, że nieważne czy będzie z nim, czy z Lucasem. Liczyło się tylko to, żeby była szczęśliwa. Nie rozumiał skąd wzięło się u niego takie myślenie. Za dużo przebywam z Wilsonem, to on tak na mnie działa, pomyślał.

***

Promień zimnego słońca przedarł się przez pokryte szronem szyby samochodu i zatańczył na twarzy śpiącej kobiety. Jej głowa nadal spoczywała na piersi House’a, a jego ręka oplatała ją w pasie, powodując przyjemne ciepło. Podrażnione powieki lekko drgnęły, by po chwili podnieść się i ukazać szare oczy. Przez chwilę nie wiedziała gdzie jest ani jak się tutaj znalazła, a kiedy uświadomiła sobie na czyjej piersi leży, poderwała się szybko.
House, przestraszony jej nagłym ruchem, został wyrwany ze snu.
- Co się stało?! – zapytał lekko zaspanym głosem.
Jasne światło poraziło mu oczy, które natychmiast zasłonił ręką. Przez chwilę nie wiedział gdzie się znajduje, dlaczego Cuddy na nim leżała, a ręka mu zdrętwiała.
- Chyba zasnęliśmy… - szepnęła Lisa, poprawiając włosy, które były teraz w lekkim nieładzie.
- Nie chyba, tylko na pewno. Ale dlaczego krzyczałaś? Czyżbym we śnie wyglądał jak jakiś potwór? – zapytał ze śmiechem. – Mam nadzieję, że nie próbowałaś się do mnie dobierać – dodał po chwili.
Próbował przywrócić czucie w palcach lewej dłoni. Jednak nie reagowały na jego zabiegi.
- Mam nadzieję, że to ty nie próbowałeś się do mnie dobierać – odgryzła się. – W końcu to nie moja ręka spoczywała w dziwnym miejscu.
Siedzieli przez chwilę w ciszy, próbując poukładać sobie w głowie to, co stało się w nocy. Żadne z nich nie wiedziało co ma powiedzieć.
Cuddy sięgnęła do stacyjki i przekręciła kluczyk w stacyjce. Samochód nie od razu zaskoczył, ale miała nadzieję, że uda im się jakoś wykopać z tej zaspy. Docisnęła pedał gazu i samochód lekko się poruszył. Po piętnastu minutach wracali już na autostradę, nie odzywając się ani słowem.
House nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. Zaraźliwym śmiechem, bo nie minęło kilku sekund, a oboje się nim zanosili.
- Tak, to zdecydowanie była ciekawa noc – powiedziała Cuddy, uśmiechając się do diagnosty.
- Dla kogo była dla tego była. Czuję się wykorzystany! Moja ręka nadal nie chce reagować w odpowiedni sposób!
- To już chyba tylko i wyłącznie twoja wina – odpowiedziała, śmiejąc się przy tym radośnie.
Miał nadzieję, że taki układ między nimi utrzyma się po powrocie do szpitala. Wreszcie mógł pozwolić sobie na komentarze, wiedząc, że ona nie odbierze ich w niestosowny sposób. A ona wreszcie mogła zdobyć się na odpowiedź, wiedząc, że on nie zostanie zraniony. Powróciły ich utarczki słowne i oboje mieli nadzieję, że zostaną na dłużej.

***

Zrzucił papiery ze stolika, uśmiechając się przy tym prawie niewinnie. Wskazał na swoją chorą nogę, a Cuddy pokręciła głową z niedowierzaniem. Schyliła się po rozrzucone papiery, a wzrok House’a szybko powędrował tam, gdzie zawsze.
- Czy mi się tylko wydaje, czy Titanic przy twoim tyłku wygląda na małą żaglówkę? – zapytał z lekkim sarkazmem w głosie.
- Za to pewna część twojego ciała wygląda dość mizernie przy małym bananie – odcięła się szybko, uśmiechając się do niego kpiąco i odwróciła się na pięcie. – Wiem, gdzie patrzysz! – krzyknęła jeszcze, odchodząc.
Stał tak jeszcze przez dobrą chwilę, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. W niebieskich oczach pojawiły się iskierki radości, których dawno nie gościły. Jak dobrze wiedzieć, że wszystko wróciło do normy, pomyślał i pokuśtykał w kierunku wind.

THE END



_________________

Osoba, która doprowadza mnie do największego szału to ja sama. (J.C.)
Moje [nie]najnowsze dziecko ;) -> Komentarze karmią Wena :D
Huddy w starym stylu -> Wen[ta] jest głodny :D

PostWysłany: Nie 20:47, 31 Sty 2010
Schevo
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 22 Gru 2008
Pochwał: 5

Posty: 368

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nie wiem czy wiesz jak wielką wartość mają dla mnie Twoje fiki. Nie tylko artystyczną, ale też sentymentalną.
Kiedy trafiłam na *pewne forum*, poświęcałam długie godziny na przeczytanie ich. Twoich i T.
Byłyście (i nadal jesteście) dla mnie wyznacznikami najwyższej jakości treści i pięknego Huddy.

Jeśli czytałaś komentarze na *pewnym forum*, to dobrze o tym wiesz. Jeśli nie, to mówię ;)

A ten tekst zawiera wszystko, czego tak strasznie ostatnio mi brakuje.
Przede wszystkim Huddy. Mam taki kryzys, że przyjmę Huddy w jakiejkolwiek postaci. A jak jest tak pięknie podane jak u Ciebie, to już w ogóle.
Poza tym, Cuddy jaką kocham. Ostatnia riposta była rewelacyjna.
Plus nienaganny język.
Brawo, Shevo. Kolejny raz dowiodłaś, że jesteś marką samą w sobie.

No i jeszcze piąteczka za Happysad!
A "Manewry..." jak najbardziej pasują do Huddy, zwłaszcza fragment: "zupełnie między wierszami powiedz mi co byś zrobiła, gdybyśmy wreszcie zostali sami"

Pozdrawiam ciepło ;)



PostWysłany: Pon 18:12, 01 Lut 2010
Sarusia
Patomorfolog
Patomorfolog



Dołączył: 08 Kwi 2009
Pochwał: 14

Posty: 846

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Schevo napisał:
Zakopali się. Śnieg padał coraz gęściej, a oni byli na jakimś odludziu uwięzieni w wielkiej zaspie. Taaak, to zdecydowanie nie był udany wyjazd.

Musze przyznać, patrząc za okno, że fik na czasie XD

Przyjemnie sie czytało i chociaż jakąś ogromną fanka Huddy nie jestem to po tej lekturze tak przyjemnie i ciepło mi się na sercu zrobiło. Brakuje mi ostatnio tych gierek Grega i Lisy ;)



_________________
Wyznaję Chaseronizm totalny :D
Każda Hambarr chaseronowa na pizzę zawsze gotowa
Ależ owszem, zgadza się – ona w schowku kryje się!
- by Chasper:*
Sinaj - my sweet soulmate :*:*
Moja zÓa maagdaa umilająca mi chwile w schowku :twisted: złota lista
Johnny, johnny, john--> http://johnnydepp.blox.pl/html

PostWysłany: Pon 18:27, 01 Lut 2010
Hambarr
Psychiatra
Psychiatra



Dołączył: 30 Lip 2009
Pochwał: 30

Posty: 3852

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Sarusia

Cytat:
Nie wiem czy wiesz jak wielką wartość mają dla mnie Twoje fiki. Nie tylko artystyczną, ale też sentymentalną.
Kiedy trafiłam na *pewne forum*, poświęcałam długie godziny na przeczytanie ich. Twoich i T.
Byłyście (i nadal jesteście) dla mnie wyznacznikami najwyższej jakości treści i pięknego Huddy.

Jeśli czytałaś komentarze na *pewnym forum*, to dobrze o tym wiesz. Jeśli nie, to mówię :wink:


No i mnie zatkało... Nie wiem co mam napisać.
Bo nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
Po prostu dżemkuję. Chociaż nie do końca zgadzam się z tym, co powiedziałaś :) T. zawsze będzie dla mnie niedoścignionym wzorem.
A komentarze czytałam. W końcu zawsze najbardziej zależało mi na czytelnikach ;)
Dżemkuję :*

Wiesz, ten tekst był odpowiedzią właśnie na to, czego mi samej brakuje. Nie mogłam się zmobilizować do napisania czegoś takiego, ale w końcu Wen sam przyszedł. Chyba zrozumiał, że bez TAKIEGO Huddy ja nie przeżyję.
Więc cieszę się, że chociaż trochę mi się udało to do czego zmierzałam ;)
Dżemkuję, dżemkuję, dżemkuję :*
Marką samą w sobie? *rozpływa się i zostaje po niej jedna wielka plama*

Czyżby też fanka? Ha! *przybija piątkę, niczym Barney z HIMYM xD* Czyli nie tylko mi się ta piosenka kojarzy z Huddy? Bo już myślałam, że to ja mam jakąś dziwną manię kojarzenia wszystkiego z tym shipem xD

Pozdrawiam gorąco *tuli*

Hambarr, to tym bardziej się cieszę ;) I u mnie za oknem śnieg sypie od jakiegoś tygodnia, więc fick jak najbardziej na czasie ;)
Pozdrawiam ;)



_________________

Osoba, która doprowadza mnie do największego szału to ja sama. (J.C.)
Moje [nie]najnowsze dziecko ;) -> Komentarze karmią Wena :D
Huddy w starym stylu -> Wen[ta] jest głodny :D

PostWysłany: Sro 10:55, 03 Lut 2010
Schevo
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 22 Gru 2008
Pochwał: 5

Posty: 368

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Fik przeczytałam już jakiś czas temu, ale ze względu na gÓpie kłopoty z netem komentuję teraz :D
jak już Ci pisałam, najbardziej obawiałam się tragicznego w skutkach zimna, które mogło by się odbić na niektórych częściach ciała Housa [*], ale niestety, nie była mu ta rzecz potrzebna, więc wszystko cacy :D
Lubię Huddy takie jak przedstawiłaś tutaj. Z dotykaniem, spaniem i w ogóle :hahaha: Nie no, żartuję. Tym fikiem, przynajmniej mi, dałaś nutkę Huddy takiego jakie lubiłam. Z żartami, z tą skrywaną czułością. I mimo, że pojawił się tu Lucas[ ;/ ], nie odczuwam tego zawodu jak przy niektórych fikach. Dodatkowo raczej bez błędów, przejrzysto, to się chwali. No i ty już wiesz, że ja lofficam Twoje dzieła :D
Więcej, wiecej :*



_________________

PostWysłany: Sro 17:23, 03 Lut 2010
jeanne
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 50

Posty: 11087

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Po prostu dżemkuję. Chociaż nie do końca zgadzam się z tym, co powiedziałaś T. zawsze będzie dla mnie niedoścignionym wzorem.


Wzruszyłam sie :shock:

Jest taki gatunek pisarstwa jak "proza naiwna". Niedoścignioną autorka tego gatunku jest Irena Zarzycka - która czytywałam z lubością jako młode dziewczę. Idea takiego pisania jest prosta - za dużo w życiu dramatów, żeby jeszcze dobijać sie tym co piszemy. Ta myśl przyświecała mi kiedy pisałam większość bajek i ta myśl naszła mnie po przeczytaniu tego fika. Jest w nim taki naiwny realizm - bo przecież sytuacja dośc abstrakcyjna, a jednak oddana na tyle realistycznie, że jak kończysz to szczerzysz się do monitora i myślisz sobie: kurczę! tak właśnie powinno być! Dokładnie tak! I po prostu zwyczajnie czujesz sie lepiej. Parafrazując wiec idee pisarstwa naiwnego stwierdzam: za dużo w Housie Luddy, żeby nie pisać naiwnego happy huddy ;) (Naiwny nie ma tu absolutnie wydźwięku pejoratywnego - wręcz odwrotnie)

Trochę zakręcony ten komentarz ale mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi.

W każdym to razie, to jest właśnie huddy którego zdecydowanie brakuje w 6 sezonie. Dzięki za nie :)

Pozdrawiam ciepło
T.



_________________

PostWysłany: Sro 18:20, 03 Lut 2010
T.
Mecenas Timon
Mecenas Timon



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37

Posty: 2458

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Jeanne, wiesz że kocham Twoje komentarze? Po prostu zawsze mam po nich wielkiego banana na twarzy ;)
Po prostu dżemkuję, kochana :* Bo chyba na żadną ambitną odpowiedź mnie dzisiaj po prostu nie stać ;)
Więcej? Oj, to chyba nie jest dobre życzenie xD

T., no i jak tu można odpowiedzieć na taki komentarz?
Hmm. Zrozumiałam o co Ci chodzi. I dokładnie o to mi chodzi, kiedy piszę ficki. Nawet nie wiedziałam, że to ma taką nazwę xD
Po prostu dżemkuję za to, że przeczytałaś i skomentowałaś - to dla mnie wiele znaczy :*
Pozdrawiam gorąco ;)



_________________

Osoba, która doprowadza mnie do największego szału to ja sama. (J.C.)
Moje [nie]najnowsze dziecko ;) -> Komentarze karmią Wena :D
Huddy w starym stylu -> Wen[ta] jest głodny :D

PostWysłany: Czw 15:30, 04 Lut 2010
Schevo
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 22 Gru 2008
Pochwał: 5

Posty: 368

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.03385 sekund, Zapytań SQL: 15