The Scratch / Rysa [9/9] [T]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

The Scratch / Rysa [9/9] [T]

Oryginał jest świeżutki, autor zaczął go wrzucać tydzień temu. Nie wiem jak długi będzie (na razie jest 7 części), ani czy w trakcie nie zmieni się kategoria wiekowa. Na razie jest [+0]. W każdym razie, pozycja wg mnie warta uwagi, więc zapraszam do czytania.

autor: Muna16
źródło: http://www.fanfiction.net/s/5742987/1/The_Scratch

zbetowane przez T.




The Scratch / Rysa

Rozdział 1

Było trochę późno na lunch, ale dwaj lekarze siedzieli w bufecie PPTH i korzystali z chwili by coś zjeść i podładować baterie po dniu, który okazał się być ciężki dla nich obydwu.

- Więc kiedy zamierzasz się z nią umówić? – zapytał onkolog zbijając rękę przyjaciela sięgającą do jego frytek.
- A kiedy ty przestaniesz ofiarowywać kawałki swojej wątroby samolubnym draniom, którzy nazywają siebie twoimi przyjaciółmi, ale wykorzystują cię tylko dla części zapasowych? - zripostował House nie wypadając z rytmu i mistrzowsko unikając uderzenia Wilsona, gdy ponownie sięgał po frytkę, tym razem wykradając swoją nagrodę.
- Naprawdę? Zamierzasz ostrzegać mnie przed samolubnymi draniami, którzy nazywają się moimi przyjaciółmi? Jesteś pewien, że chcesz to robić?

House spojrzał na niego z wyraźną irytacją. Zdążył już sformułować w myślach ciętą odpowiedź, ale zamiast ją wygłosić, zdecydował, że przestanie unikać tematu.

- Nie jestem... Piłeczka była po jej stronie od czasu konferencji, a ona zdecydowała się odbić ją do tego prywatnego kutasa, więc...
- House, oni zerwali ze sobą dwa miesiące temu. Nie uważasz, że czas najwyższy...
- Ocalony przez kurdupla. - przerwał mu diagnosta jak tylko zauważył Tauba zmierzającego w pośpiechu w ich stronę.
- Pacjentka miała zawał, to nie podłoże bakteryjne - ogłosił Taub. To była ich trzecia próba diagnostyczna tego popołudnia. Pacjentka wykazywała objawy typowe dla zakażenia. Jej funkcje życiowe znacząco osłabły w krótkim okresie czasu. House oczywiście optował za próbnym leczeniem jako częścią procesu diagnostycznego.

- Interesujące - odpowiedział House opierając swoją brodę na lasce.
- Wilson biegał wzrokiem od House'a do Tauba.
- Sprawdzaliście jej czynność tarczycy? - zapytał Wilson starając się przypomnieć sobie objawy, które House omawiał z nim w drodze do bufetu.
- Wiesz, my też jesteśmy lekarzami - zauważył House zerkając złośliwie na przyjaciela. Odwrócił się z powrotem do Tauba,
- Foreman jest teraz w jej domu, a 13 przeszukuje biuro, szukają toksyn - odpowiedział Taub, zanim jego szef zdąży zapytać.
- A więc dobrze - powiedział House otwierając szeroko oczy dla lepszego efektu - przegapią całą zabawę, bo to nadnercze. Niech Chase zrobi biopsję tkanki dla potwierdzenia.
Wilson patrzył na House'a i próbował nadążyć za jego tokiem myślenia. Zwykle był w stanie powiedzieć który obraz lub zdanie podsunęło jego przyjacielowi pomysł na diagnozę, ale tym razem Wilson nie miał pojęcia jak House na to wpadł.
- Testy krwi nie wykazały niewydolności nerek - zaczął Taub.
- Tak, trzy godziny temu - odpowiedział House - To było zanim antybiotyki podane jej przeciw infekcji, zniszczyły jej nerki. - Diagnosta wstał i przechylił się na lasce w stronę podwładnego. - Możesz powtórzyć badania nerek i pozwolić jej umrzeć czekając na wyniki albo zrobić biopsję i zacząć leczenia zanim znowu stanie jej serce.
Taub zniknął zanim jego szef skończył wypowiadać to zdanie.
House wykradł kolejną frytkę i zanurzył ją w skąpej plamie ketchupu Wilsona zanim podążył za Taubem do windy. Gdy nagle usłyszał za plecami krzyk Wilsona - Więc, kiedy zamierzasz się z nią umówić?


Ostatnio zmieniony przez orco dnia Pią 10:31, 26 Lut 2010, w całości zmieniany 8 razy



_________________
"To change the world, start with one step
however small, first step is hardest of all"
strony internetowe

PostWysłany: Sob 23:03, 20 Lut 2010
orco
Tłumacz



Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28

Posty: 638

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Jak na razie zbyt krótkie, by stwierdzić, czy historia na pewno będzie ciekawa. Jednak tych kilka akapitów narobiło mi smaczku na ciąg dalszy.
Chwilowo powstrzymuję się od sięgnięcia do oryginału, bo twoje tłumaczenie czyta się z przyjemnością.



_________________
ikonka od woźnego rocket queen

FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików

PostWysłany: Sob 23:30, 20 Lut 2010
Lupus
Kot Domowy



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5

Posty: 3179

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ciekawie sie zapowiada mam nadzieje ze szybko przetlumaczsz kolejen czesci :D :D :D
czekam z niecierpliwoscia



PostWysłany: Nie 2:02, 21 Lut 2010
mazeltov
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 12 Sty 2010

Posty: 21

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Kopiowanie i opisanie wypatrzonych statutowych scenek z serialu to ciut za mało bym mógł uznać to w ogóle za właściwe....co dopiero dobre. Ambicji w tym tyle co w ślimaku przechodzacym ulicę. Idzie i nie wie po co.



_________________
www.speedup.cal24.pl

PostWysłany: Nie 8:36, 21 Lut 2010
Thombike
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 01 Lut 2010
Pochwał: 2
Ostrzeżeń: 2

Posty: 365

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Mmm... To jest dobre jak frytka z keczupem(a ja lubię frytki z keczupem :D ).Fajnie że to tu wrzuciłaś. Czekam na ciąg dalszy :jupi: :jupi:



_________________
kiciaipanfu

PostWysłany: Nie 9:39, 21 Lut 2010
kiciaipanfu
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Gru 2009

Posty: 49

Miasto: gdzieś na świecie
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

To idź do McDonald'sa...

Spam//T.



_________________
www.speedup.cal24.pl

PostWysłany: Nie 10:01, 21 Lut 2010
Thombike
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 01 Lut 2010
Pochwał: 2
Ostrzeżeń: 2

Posty: 365

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nie wiem po co tu tyle złośliwości?!
Nie każdy jest świetny w angielskim! Bardzo dobrze, że ktoś tłumaczy nam prace innych, zwłaszcza jeżeli są warte uwagi.
Skoro komuś się nie podoba, to nie wiem po co tu wchodzi :?

Jak dla mnie zapowiada się dosyć ciekawie, ale co będzie dalej zobaczymy :)



PostWysłany: Nie 17:50, 21 Lut 2010
Ugabuga
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 10 Lis 2009
Pochwał: 1

Posty: 93

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Oczywiście jako tłumacz nie mam, żadnego wpływu na treść, ale gdyby ktoś miał ochotę wygłosić opinię na temat jakości tłumaczenia (ew. języka/gramatyki) to jest to bardzo mile widziane. Części nie są zbyt długie, ale za to pojawiają się często. Miłego czytania.


zbetowane przez T.

Rozdział 2
 
Lisa Cuddy właśnie skończyła wkładać naczynia do zmywarki, kiedy jej siostra podeszła z tyłu kładąc na ladzie w połowie pełny kieliszek wina.
 
- Więc jak naprawdę się miewasz? - zapytała wyraźnie zmartwiona.
- Rebecca, już ci mówiłam - odpowiedziała Cuddy chwytając kieliszek i spłukując go pobieżnie przed włożeniem do zmywarki - wszystko w porządku.
 
Rebecca ruszyła do salonu za swoją siostrą obserwując jak ta podnosi porozrzucane po drodze zabawki i wrzuca je do kojca. Nie wierzyła w słowa swojej siostry i obserwowała ją uważnie w poszukiwaniu oznak niepokoju.
 
- Byliście razem prawie przez rok - kontynuowała - to najdłuższy związek jaki kiedykolwiek miałaś. Widywałam cię załamaną z powodu zerwania po zaledwie paru miesiącach.
 
Cuddy odwróciła się gwałtownie zniecierpliwiona i niemal wykrzyknęła.
 
- Mówię ci po raz ostatni, wszystko w porządku!
 
Rebecca stała przy kominku przenosząc swoje zainteresowanie na zdjęcia Rachel, podczas gdy Cuddy usiadła na kanapie i przykryła się narzutą.
 
- Więc to dlatego postanowiłaś zostawić swoją rodzinę i spędzić tydzień ze mną i Rachel? Żeby mieć na mnie oko? – zapytała.
 
Rebecca usiadła obok siostry
- Czuję się winna - powiedziała. - Nie wierzyłam ci przez telefon. To do ciebie takie niepodobne. To, że wszystko jest w porządku, tak bardzo w porządku.
Ale Cuddy przerwała jej nie chcąc słucha dłuższego wywodu.
- Posłuchaj, kiedy jeszcze byliśmy z Lucasem razem, setki razy wyobrażałam sobie jak będę się czuła, kiedy się rozejdziemy. I czuję się dokładnie tak, jak myślałam, że będę się czuć.
 
Rebecca popatrzyła na siostrę z ulgą, wreszcie wierząc, że naprawdę wszystko z nią w  porządku i to nie jest tylko przedstawienie.
 
- Co masz na myśli?
 
Cuddy zebrała swoje włosy i związała je na karku w koński ogon, a potem uniosła kolana wysoko do brody.

- Mam na myśli, że mam pewną wizję, brakuje mi kogoś z kim mogłabym dzielić się wszystkim, partnera, który pomagałby mi z Rachel, ale kiedy o tym myślę, to wszystko to tylko wizja.
- Ale on był przy tobie, czyż nie? Pomagał wychowywać Rachel, nie rozumiem - odpowiedziała Rebecca zdezorientowana
- Był przy mnie, tak. Opiekował się Rachel, zwracał na mnie uwagę, ale nie był partnerem. Nie rzucał mi wyzwań, nie rozumiał mnie. Nie miał na mnie wpływu. Cholera - dodała - nawet gdyby chciał, to nie miałby pojęcia jak się do tego zabrać.
 
Słysząc to, Rebecca posłała jej wszystkowiedzące spojrzenie.
 
-  Nie zerwałaś z Lucasem, gościem, który wreszcie stawiał cię na pierwszym miejscu, tylko z powodu jakiejś absurdalnej, naiwnie romantycznej wizji, że może ci wyjść z Gregiem House'em? - brzmiało to bardziej jak oskarżenie niż pytanie.
 
Czując się nieswojo z powodu tego jak srogo jej siostra zawsze oceniała House'a, Cuddy wstała gwałtownie i złożyła koc zostawiając go na kanapie. Stanęła tuż przed swoją siostrą i powiedziała:
 
- Oczywiście, że nie.
 
Rebecca wydawała się zadowolona z jej odpowiedzi. Wstała z kanapy i obie skierowały się do pokoju gościnnego.
 
- Musi ci jednak brakować regularnego seksu. Żyłam twoim życiem - wyznała Rebecca - Jeff zawsze pracuje, zawsze jest zmęczony - skarżyła się otwierając swoją torbę podróżną w poszukiwaniu piżamy i kosmetyczki.
- Cóż - przyznała Cuddy - uprawialiśmy dużo seksu, ale szczerze mówiąc nie był... - zawahała się - nie był rewelacyjny.
 
Rebecca odwróciła się w połowie drogi do łazienki. Jej siostra z rumieńcem na policzkach unikała jej spojrzenia.
 
- Nie mogę w to uwierzyć - powiedziała, z mieszanką rozczarowania i troski w głosie.
- Co? - zapytała Cuddy.
- To wszystko z powodu Grega House'a i tej głupiej nocy, którą spędziłaś z nim na studiach. Twój pierwszy orgazm i te sprawy.
 
Cuddy usiadła na łóżku uważnie obserwowana przez swoją siostrę.
 
- Orgazmy - powiedziała podkreślając liczbę mnogą. - I nie, to nie z powodu House'a. Dopiero zaczynamy odbudowywać naszą przyjaźń, prawdziwą przyjaźń - powiedziała szczerze. - Lucas po prostu nie był tym właściwym i nie zamierzam się tym zadowalać.
 
Rebecca usiadła obok siostry i objęła ją ramionami.
 
- Skoro tak twierdzisz - powiedziała miękko, niezadowolona z faktu, który właśnie uświadomiła sobie bardzo wyraźnie – jej siostra w głębi serca nadal kocha House'a.



_________________
"To change the world, start with one step
however small, first step is hardest of all"
strony internetowe

PostWysłany: Nie 18:00, 21 Lut 2010
orco
Tłumacz



Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28

Posty: 638

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

a wiec podobalo mi sie i to bardzo :)
oczywiscie ze rozumiem ze nie masz zadnego wplywu na tresc co jest zrozumiale bo to tluamczenie ale dzieki takim osobom jak ty, takie tempawe matolki ktorych angielski mozna okreslic jako podstawowy maja mozliwosc czytania takich fikow :jupi: :jupi:
co do jakosci tlumaczenia to jest swietna, czyta sie przyjemnie i lekko
ladnie zbudowane zdania sprawiaja ze tekst plynie a nie jest jakims gniotem :)
czekam juz na cd :*



PostWysłany: Nie 19:15, 21 Lut 2010
mazeltov
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 12 Sty 2010

Posty: 21

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

zbetowane przez T.
 
Rozdział 3

Była prawie 16:00 kiedy Cuddy szła do swojego biura z roboczego lunchu z zarządem szpitala. Tego wieczora obawiała się wracać do domu. Równie bardzo jak kochała Rebeccę, tak samo bardzo była już zmęczona jej troską i podejrzeniami związanymi z House'em. Pchnięciem otworzyła podwójne drzwi prowadzące do przychodni. Tuż za progiem zaskoczył ją widok Wilsona przy stanowisku pielęgniarek. House miał dzisiaj dyżur w klinice, nie Wilson.

- Nie masz dyżuru w przychodni, aż do przyszłego tygodnia - stwierdziła. - Co tu robisz?

Wilson rozejrzał się nerwowo dookoła, unikając bezpośredniego kontaktu wzrokowego. Zerknął w kierunku kart pacjentów leżących na prawo od niej i wydukał:

- Byli zawaleni pacjentami i...

Cuddy rozejrzała się po pustej poczekalni, potem spojrzała na niemal puste stanowisko pielęgniarek.

- Musisz się bardziej postarać, Wilson - powiedziała - co tym razem zrobił House? Wrobił cię w dyżur w klinice, żeby móc się zdrzemnąć? albo obejrzeć operę mydlaną? albo...
- Daj spokój, Cuddy. Nie bądź dla niego taka ostra, on tylko...

Cuddy uniosła dłoń uciszając go i sięgnęła po dziennik przyjęć pacjentów. House przyjął ponad tuzin pacjentów w ciągu ostatnich paru godzin. Ale dlaczego Wilson siedzi przy stanowisku pielęgniarek? Nie potrafiła tego rozgryźć.

- Masz minutę żeby powiedzieć mi całą prawdę - stwierdziła chłodno - albo w ciągu najbliższych dni, będziesz odrabiał w przychodni tyle godzin, że nie będziesz miał czasu nawet pomarzyć o swoim przyjacielu.

Wilson wstał, włożył ręce do kieszeni przybierając pozycję obronną i wykrztusił z siebie prawdę.

- Poczekalnia była pełna pacjentów i była tam ta mała siostra zakonna. Musiała mieć ze 100 lat. Za każdym razem gdy pielęgniarka ją wywoływała, zakonnica przepuszczała przed sobą kolejnego pacjenta, mimo tego jej potwornego kaszlu. Była radosna i pełna życia, choć miała wyraźne problemy z oddychaniem...
- Ale jak ty się o tym dowiedziałeś? - przerwała mu Cuddy.
- House mnie wezwał jak tylko pielęgniarki powiedziały mu co się dzieje. Obserwowaliśmy jak ustępuje innym raz za razem. To było zadziwiające. - Wilson opowiadał z coraz większym entuzjazmem. - Zdecydowanie to była największa uprzejmość jaką w życiu widziałem. A ona pozwalała innym pacjentom iść przed sobą, znowu i znowu.
- Iii... - powiedziała Cuddy, znając swoich dwóch przyjaciół na tyle, by wiedzieć, że za tą historią kryje się coś więcej niż uprzejmość starej zakonnicy.
- Iii... - powtórzył Wilson, znowu wyraźnie zdenerwowany. Próbował się wykręcać by zyskać na czasie. - House przyjmuje zakonnice w dwójce.

Cuddy dokładnie przemyślała sytuację. Spojrzała jeszcze raz na poczekalnię, potem na stanowisko pielęgniarek i w końcu na drzwi do gabinetu zabiegowego nr 2. Skierowała się w tamtą stronę, ale nagle odwróciła się z powrotem do Wilsona, który przez moment już wierzył, że zerwał się z przysłowiowego haczyka.

- Wilson, wyduś to z siebie - powiedziała swoim najgroźniejszym głosem dziekana medycyny. - I tak się dowiem, o co się założyliście?

Wilson podszedł do niej i cicho powiedział:

- Wiesz, to jest przerażające, jak podobnie obydwoje myślicie. - Postanowił dołożyć wszelkich starań w ostatnią próbę uniknięcia odpowiedzi. - To wręcz zmusza przypadkowego obserwatora do zastanowienia, dlaczego wy dwoje nie podejmiecie ryzyka i nie sprawdzicie jakby to było...
- Wilson! - powiedziała tracąc cierpliwość.
- Dobrze, już dobrze. Będzie mi winien 200 dolarów jeśli nie uda mu się sprawić, by zakonnica wyrzuciła go z gabinetu prosząc o innego lekarza. Są tam już prawie piętnaście minut - powiedział szybko.
- Wiesz, nie jestem zaskoczona - westchnęła - House zakładający się przeciw ludzkiej przyzwoitości i życzliwości. Typowe!- Odwróciła się zdeterminowana, wzięła głęboki oddech i skierowała się do gabinetu zabiegowego nr 2.



_________________
"To change the world, start with one step
however small, first step is hardest of all"
strony internetowe

PostWysłany: Pon 17:18, 22 Lut 2010
orco
Tłumacz



Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28

Posty: 638

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

ślicznie tłumaczysz, dzięki!
nie mam żadnych zastrzeżeń, jest tak jak powinno być, typowe zwroty postaci przekładasz tak, jak jesteśmy do nich przyzwyczajeni, nie przeinaczasz, nie upraszczasz, jest cudnie.
Przeczytałam sobie ciąg dalszy i porównuję systematycznie z Twoim tłumaczeniem i myślę, że wszystko jest w porządku, oddajesz ten klimat :-)
czekam na więcej, trzymaj się! :-)



PostWysłany: Pon 22:09, 22 Lut 2010
gaba
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 27 Sie 2009
Pochwał: 8

Posty: 79

Miasto: wroclaw
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ugabuga napisał:
Nie wiem po co tu tyle złośliwości?!
Nie każdy jest świetny w angielskim! Bardzo dobrze, że ktoś tłumaczy nam prace innych, zwłaszcza jeżeli są warte uwagi.
Skoro komuś się nie podoba, to nie wiem po co tu wchodzi :?

Jak dla mnie zapowiada się dosyć ciekawie, ale co będzie dalej zobaczymy :)

Jestes pewna że wiesz o czym ty piszesz i rozumiesz co inni piszą?

Wychodzisz z założenia, ze kazdy zamieszczony tekst zasługuje wyłącznie na pochwały? Wyjasnij mi więc dlaczego? Dlaczego mam chwalić tekst, który jest zlepkiem miksowanych scen wypatrzonych w serialu. Do pełni tego beznadzienego obrazu brakuje jeszcze orginalnych cytatów.

Tekst nie jest dobry i nie jest to uzależnione w zadnym stopniu od tego w jakim języku został pierwotnie napisany, choćby to był aramejski a ten fik byłby biblią fikopisarzy....jest kiepski...bardziej obrazowo mówiąc jest w skali od 0 - 10 na poziomie 4. Szczególnie pod względem oryginalnosci.



_________________
www.speedup.cal24.pl

PostWysłany: Wto 6:51, 23 Lut 2010
Thombike
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 01 Lut 2010
Pochwał: 2
Ostrzeżeń: 2

Posty: 365

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Thombike:
1. Myślę, że Ugabuga, wie o czym pisze, Ty natomiast nie. Jestem przekonana, że mówiąc o Twojej złośliwości, miała na myśli tekst o frytkach.
2. Nie sądzę, by ktokolwiek wychodził z założenia, że fiki są tu tylko po to by je chwalić. Ale jednocześnie większość normalnych ludzi, nie podejmuje się oceniania ich, po przeczytaniu paru pierwszych zdań (patrz pierwszy wpis Lupus). Ja np. byłam w stanie ocenić czy tekst jest w ogóle warty tłumaczenia dopiero po przeczytaniu 4 części.
3. Oryginalność... hmm... kiedy ma się do dyspozycji bardzo ograniczoną liczbę bohaterów, ograniczone miejsce akcji, ściśle zdefiniowany temat i prawie 100h materiału źródłowego, to naprawdę ciężko jest wymyślić coś nie odbiegającego od kanonu, a jednocześnie nie przypominającego żadnej serialowej sceny. A nawet gdyby komuś się udało, to przedstawienie tego w 500 słowach, które mają być wstępem do dłuższej historii jest IMHO po prostu niemożliwe.
4. Zastanawiam się czy na pewno jesteś analitykiem, a nie politykiem. Bo niezależnie od postawionego problemu/zadanego pytania odpowiadasz to co Ci akurat wygodnie powiedzieć, zupełnie niezależnie od tematu na który toczy się akurat dyskusja.
5. Muszę przyznać, że troszeczkę mnie zaskoczyłeś swoim pierwszym wpisem (pozytywnie), to była najbardziej konstruktywna krytyka jaką dotychczas widziałam w Twoim wykonaniu. Nawet jeśli kompletnie chybiona.

Aha, i weź pod uwagę, że nie bronię tu siebie, ale tekstu oryginalnego. Ale jednocześnie nie zamierzam z Tobą dyskutować na temat tego czy tekst jest dobry czy nie, bo to jak dyskutowanie czy lepszy jest czerwony czy zielony. Masz swoje zdanie, masz prawo je wyrażać. Proponuję żebyś uszanował prawo innych do tego samego.



_________________
"To change the world, start with one step
however small, first step is hardest of all"
strony internetowe

PostWysłany: Wto 8:43, 23 Lut 2010
orco
Tłumacz



Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28

Posty: 638

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

orco napisał:
- Dobrze, już dobrze. Będzie mi winien 200 dolarów jeśli nie uda mu się sprawić, by zakonnica wyrzuciła go z gabinetu prosząc o innego lekarza. Są tam już prawie piętnaście minut - powiedział szybko.


Według mnie wygra Wilson :D

Ale dużo literek napisałaś :) Czekam na kolejne dużo literek :)



_________________
kiciaipanfu

PostWysłany: Wto 11:51, 23 Lut 2010
kiciaipanfu
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Gru 2009

Posty: 49

Miasto: gdzieś na świecie
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

zbetowane przez T.

Rozdział 4

Cuddy podeszła do drzwi i uniosła rękę by zapukać w nie z grzeczności, zanim wparuje do gabinetu, kiedy nagle drzwi otworzyły się. House zerknął pobieżnie na Cuddy, a potem odwrócił sie z powrotem do pacjentki, która była już gotowa do wyjścia.
Siostra Magdalena Anna mocno ściskała w ręce swoją receptę, idąc w kierunku wyjścia. Cuddy zgodziła się w myślach z Wilsonem, że biedna siostra miała w sobie coś staroświeckiego i wyglądała na potwornie chorą. Kiedy przechodziła tuż obok, Cuddy zauważyła, że zakonnica niesie dużą brązową torbę. Zatrzymując się na chwilę w drzwiach, siostra Magdalena Anna spojrzała z powrotem na House'a.

- Jeszcze raz, dziękuję dr. House i niech Bóg pana błogosławi, i pana pracę, i całą tą wspaniałą przychodnię.

Cuddy uniosła brwi zaskoczona, kiedy siostra dodała:

- I dziękuję za te darmowe próbki dla naszego schroniska. Naprawdę nam się przydarzą.
- Ja tylko wykonuję działa Pańskie najlepiej jak umiem. - odpowiedział House niespodziewanie tak miłym i współczującym tonem, że z pewnością powaliłby Tauba na ziemię, gdyby miał okazję to słyszeć. Posłał Cuddy oczko z cwaniackim uśmiechem, kiedy pomarszczona zakonnica opuszczała pomieszczenie.

Siostra Magdalena spojrzała na House'a ostatni raz nerwowo ściskając swoją torbę z próbkami i powtórzyła zwyczajowe:

- Niech Bóg pana błogosławi.

Cuddy otworzyła szeroko oczy ze zdumienia, nie mogąc uwierzyć, że House potraktował pacjentkę na tyle uprzejmie, że wydobył z niej tak szczere wyrazy wdzięczności. Albo, oczywiście, zakonnica była świętą, a House był tym samym mizantropicznym draniem co zwykle.

- Co? - zapytał diagnosta z niewinną miną zamykając za szefową drzwi do gabinetu.
- Wisisz Wilsonowi 200 dolców - stwierdziła spokojnie.
- Czasami Wilson to taka baba. - House odrzucił głowę do tyłu w z niedowierzaniem. - Musiał ci wszystko wygadać.
- Powiedz mi House. - Cuddy zatrzymała go kładąc rękę na jego klatce piersiowej. - Nie udało ci się obrazić zakonnicy, czy może nie miałeś serca by spróbować? - Rzuciła mu wyzwanie.

House potrząsnął głową i przysunął się do niej nieco bliżej. Wyczuwał elektryczność jej dotyku kiedy go odpychała. Wyczuwał, że jej obecność wpływa na niego w sposób, którego nie czuł od tak bardzo dawna.

- Chciałabyś wiedzieć? - powiedział uśmiechając się nieśmiało.

Cuddy drżała delikatnie od jego bliskości, ale nie miała zamiaru dać tego po sobie poznać.

- Powinieneś wiedzieć, że nie robi się zakładów z opieki nad pacjentem - powiedziała najbardziej surowym głosem na jaki było ją stać, kiedy spojrzała swoimi szaroniebieskimi oczami w głęboki błękit jego.

- Dr Cuddy… - House dostrzegł w tym grę, poszedł więc o krok dalej. Zbliżając się jeszcze trochę, powiedział dokuczliwie: - Wydaje mi się, że pamiętam pewien zakład, który sama pani zaproponowała w tej przychodni. Udało mi się trochę zarobić tamtego dnia, diagnozując pacjentów bez dotykania ich.

House już niemal jej dotykał. Nie dzieliła ich prawie żadna przestrzeń. Czuła jego gorący oddech na swoich policzkach. Nie odwróciła się. Wpasowała się w to napięcie przygryzając delikatnie dolną wargę i powiedziała:

- House, to było co innego.
- I to jest właśnie problem z tobą - powiedział stojąc z nią oko w oko, wdychając jej woń, rozpaczliwie pragnąć znaleźć się jeszcze bliżej, czując żar bijący z ich kontaktu. - Masz skłonność do naginania zasad, kiedy jest ci to na rękę.

Wydawało jej się, że jego wzrok ją wykończy. Pomyślała o swojej siostrze i o tym jakie to by było dla niej rozczarowanie. Pomyślała o jej słowach, absurdalna, naiwnie romantyczna wizja, że może coś wyjść z Gregiem House'em. - Rebecca ma rację, pomyślała Cuddy. Przez jakiś czas już prawie sama uwierzyła, że ją i House'a nic nie łączy.
Jednak w tym momencie zdawało jej się, że nic na świecie nie zdoła temu zapobiec. Nawet Rebecca i jej nawiedzone ostrzeżenia. To co się działo między nimi, żyło własnym życiem. Ich wargi dzieliły tylko centymetry, byli niemal w stanie poczuć swój smak. Ich pochylone głowy pasowały do siebie jak dwa idealnie złożone fragmenty układanki.
I wtedy drzwi otworzyły się gwałtownie, a Wilson powiedział z satysfakcją:

- Możesz wypłacać w dwudziestkach.

Czar prysł. Cuddy wymruczała tylko:

- Mam zaraz spotkanie. - Odwróciła się jeszcze w drzwiach i warknęła w kierunku House'a z odzyskaną pewnością siebie: - Żadnych więcej zakładów na pacjentach.

Była już w połowie drogi do swojego biura, kiedy House zdzielił Wilsona po głowie rączką swojej laski.



_________________
"To change the world, start with one step
however small, first step is hardest of all"
strony internetowe

PostWysłany: Wto 11:56, 23 Lut 2010
orco
Tłumacz



Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28

Posty: 638

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.04327 sekund, Zapytań SQL: 15