Migawki (opowiadanie)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Migawki (opowiadanie)




Cytat:
Dedykacja: Karola - osoba, dzięki której ciągle się kształcę w pisaniu , Jeanne, Jarii, LicenceToKill, Schevo - podnoszący mnie na duchu komentarzami. Też dawne story :)



Tir przeraźliwie zatrąbił. Nie mógł nic zrobić. Stał zdrętwiały przed rozpędzoną śmiercią, czując już w ustach smak krwi…


- House?
- Nie przeszkadzaj, właśnie miałem zginąć – Greg przekręcił się leniwie na drugi bok. Kozetka zaskrzypiała. Cuddy stała nad nim, wzdychając.
- Kolejne nowe zastosowanie przedmiotu, służącego zwykle do bezużytecznego leczenia pacjentów. Mógłbyś to nawet opatentować.
- Mogę to nawet umieścić na billboardzie, jeśli sobie stąd pójdziesz. – mruknął przez sen.

Cuddy uśmiechnęła się do pleców szarej marynarki, przesunęła ją i siadła obok.
- Raczy pan doktor żartować.
- Przetłumacz na angielski, to może ci odpowiem.
- Zabieram cię na kawę.

Wszystkie teorie o zdarzeniach tak nieprawdopodobnych, że występujących rzadziej niż zaćmienia Słońca, upadły. House gwałtownie otworzył oczy i zamrugał. Powoli odkręcił głowę i… zmarkotniał. Cuddy nie było. Przyśniła mu się.
- Nawet w mojej własnej głowie nie mam spokoju od tej przeklętej baby – warknął pod nosem, wysypując ostatnią tabletkę Vicodinu na rękę.


Nie mógł się ruszyć z miejsca. Paraliż strachu ogarnął całe jego ciało. Laska, puszczona przez rozluźnione mimowolnie palce, upadła ze złowieszczym stukotem na jezdnię. Krew była coraz słodsza…


- Wilson, twój ukochany syneczek chce receptę na cukierki – House stanął w drzwiach. Pacjentka onkologa spojrzała na niego podejrzliwie. Wilson przeprosił wzrokiem niemłodą już kobietę z różową chustką na głowie i widocznymi śladami walki z rakiem na twarzy. Splotła wychudzone ręce i uśmiechnęła się przyzwalająco. Podniósł się, okrążył stół i stanął naprzeciwko House’a.
- Powiesz teraz: House, mam pacjenta. Ona cierpi o wiele bardziej niż ty, usychający na progu mojego gabinetu. Więc…
- Nie – przerwał mu wywody rozbawiony Jimmy. Greg spojrzał na niego, zaskoczony. – Masz receptę. – Wilson wyciągnął zawczasu przygotowany, niebieski karteluszek z kieszeni i wręczył przyjacielowi. On popatrzył na niego nieufnie.
- Zdarzyło ci się ostatnio zapomnieć całego dnia? Podobno kosmici krążą w okolicy i podmieniają, kogo się da. – Greg zaczął wątpić w realność stojącego obok lekarza.
- House, nie rymuj. I idź do Cuddy, bo cię szukała. – Wilson wypchnął go za drzwi i je zatrzasnął.


Czuł swąd palonych przy rozpaczliwym hamowaniu opon. Jasne światło raziło, więc zmrużył oczy. Na zasłonięcie się rękami nie starczyło mu czasu. Poczuł silne uderzenie, jednocześnie słysząc charakterystyczny chrzęst łamanych kości. Piłeczka wypadła mu z kieszeni i potoczyła się po asfalcie…


House kuśtykał spokojnie po korytarzu. Przecież Cuddy nie zamierza urządzić dla niego striptizu, więc nie ma się po co śpieszyć.
- House? – Greg usłyszał zdyszany głos Foremana. Pewnie gonił go po całym szpitalu, a raczej szukał. Diagnosta nie przystanął w pół kroku, ani się nie obrócił.
- Nie, sex bomba przypadkowo podłożona w tym miejscu pracy.
- House, mamy pacjenta z wbitą w nogę siekierą i… - Chase w końcu go wyprzedził i zatrzymał. Dlaczego pomylił głos Chase’a?
- Teraz wystarczy przełamać na pół i możemy rozpalać ognisko – Greg wzruszył ramionami, chcąc wyminąć płowowłosego kangurka.
- Ale…
- Wyciągnijcie mu ją.
- ALE…

Ale House już nie słuchał. Otworzył drzwi prowadzące do gabinetu swojej szefowej i… zdrętwiał. Była bez bluzki.


Samo zmiażdżenie nie sprawiło mu bólu. Bolało dopiero teraz, gdy leżał za tirem, zamieniony w drgającą, krwawą masę z wystającymi, strzaskanymi kośćmi. Obok niego dzwonił cudem nienaruszony telefon. Obrócił w jego stronę jedyne ocalałe oko. Drugie wypłynęło, nadając chabrowy odcień brudowi i pyłowi ludzkiej znieczulicy. Wokół zebrał się tłumek gapiów, ale nikt mu nie pomógł. Dopiero przerażony kierowca zadzwonił po karetkę…


- Rozumiem, że chcesz mnie zabrać na plażę nudystów, a ten stanik jest tylko po to, by ich nie gorszyć? – odezwał się niespodziewanie. Cuddy krzyknęła wystraszona i podskoczyła, zakrywając nagą, jedwabiście gładką skórę rękami. Momentalnie przypadła do podłogi, chowając się za biurkiem. Wciągnęła szybko przez głowę zielonkawą tunikę i fuknęła na wpatrzonego w nią w niemym zachwycie, pochylonego House’a:
- Ominęło cię najlepsze. – stwierdziła ze złośliwą satysfakcją. – Kiedy zachlapałam się kawą i musiałam TO ŚCI?GN?ć. – pokazała mu zniszczoną, karmazynową bluzkę. – Załóż śliniaczek, bo zapaskudzisz mi podłogę – dodała, chichocząc.

House zrobił minę dziecka, które pod choinką znalazło papierowy samolocik zamiast najnowszego modelu myśliwca. Chociaż rzeczony papierowy samolocik i tak przyniósł dużo zabawy. Lisa się uśmiechnęła.
- To jak, House? Co z tą kawą?



„To jak, House? Co z tą kawą?” odczytał SMSa, stojąc pośrodku jezdni. Podniósł laskę i piłeczkę, które mu niebacznie upadły. Dodatkowo na pagerze widniała wiadomość, ze jakiegoś mężczyznę potrącił tir. „Ale jaka jest w tym zagadka?” pomyślał Greg. Rozejrzał się. Miał szczęście, nic nie jechało. Przyspieszył kroku. Umówiona kawiarnia była za rogiem, na 12:45 powinien zdążyć. W końcu to za całe dwie minuty.

Dlaczego zgodził się na to spotkanie? Może dlatego, że osobie, z którą spędzona przed 20 laty noc nie dawała mu spokoju, powracając; z kłótni z którą czerpał mnóstwo diabelskiej, obustronnej uciechy i osobie, z którą – w ramach pocieszenia? – całował się namiętnie przed miesiącem, nie sposób było odmówić?

Może dlatego, że chciał się wreszcie poczuć normalnie. Poczuć, że ktoś go potrzebuje i kocha. I że tym kimś jest Lisa Cuddy. I nieważne, co zaraz potem się stanie. Na świecie jest mnóstwo nieuważnych kierowców tirów, ale ty akurat możesz wpaść pod autobus albo szambiarkę. I przeżyć.



_________________

"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"

Banner by Ewel
:zakochany:

PostWysłany: Pią 21:30, 26 Gru 2008
amandi
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 148

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Kocham to opowiadanie:*



_________________




Ważne, żeby iść. K. Kieślowski

WYZNAJE NIEMODNA WIARE ... WIARE W CZLOWIEKA

PostWysłany: Pią 21:34, 26 Gru 2008
Karola
Pediatra
Pediatra



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 2

Posty: 413

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

*rozpłynęła się* a tata twierdzi, że to jeden wielki absurd :D



_________________

"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"

Banner by Ewel
:zakochany:

PostWysłany: Pią 21:38, 26 Gru 2008
amandi
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 148

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dziękuję za dedykację :* Borze szumiący, jaką ja mam sklerozę. Wiedziałam, że czytałam tego fika, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć jak się skończy :lol: Dzięki temu siedziałam z paszczą opadniętą do podłogi i z rozszerzonymi oczami bojac się, że go NAPRAWDę zabijesz. A potem to normalnie leżałam pod biurkiem ze śmiechu, ze znów dałam się nabrać. Cudowne, wiesz o tym? :D :*



_________________

PostWysłany: Pią 21:39, 26 Gru 2008
jeanne
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 50

Posty: 11087

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

*ściska* oj, ty sklerozo :D. ja?... zabić? *udaje niewiniątko* dziękuję, a ty jesteś kochana, wiesz o tym :):):) :*:*?



_________________

"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"

Banner by Ewel
:zakochany:

PostWysłany: Pią 21:45, 26 Gru 2008
amandi
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 148

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Niesamowite :D
Tak oryginalne, tak idealnie nakreślone, że - po raz kolejny - wpadam w zachwyt! Pisałam Ci już, że Twój nick to marka na fikowym rynku i zdania na pewno nie zmienię - każdym swoim tekstem utwierdzasz mnie tylko w tym przekonaniu! :D



PostWysłany: Pią 23:08, 26 Gru 2008
rocket queen
Pumbiasta Burleska



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57

Posty: 3122

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

*rozgląda się dumna, bo nie wie czy wszyscy widzieli, że otrzymała dedykację*
A co ja się będę rozpisywać ;) Doskonale wiesz, że mi się podoba :D



_________________
Każdy błąd kobiety jest winą mężczyzny.

PostWysłany: Sob 0:00, 27 Gru 2008
LicenceToKill
Pulmonolog
Pulmonolog



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 1292

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nie wiem co mam napisać, ponieważ już wszystko co możliwe zostało napisane :) Napiszą tylko, że to cudo i pozdrawiam :) :przytul:



_________________
Marilyn
"Jeśli reguł moralności nie nosisz w sercu, nie znajdziesz ich w książkach..."
"... miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj.."-
Paulo Coelho
"Miłość prawdziwa zaczyna się wtedy, gdy niczego w zamian nie oczekujesz..."-Antoine de Saint-Exupéry

PostWysłany: Sob 12:05, 27 Gru 2008
minnie
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 24 Gru 2008

Posty: 62

Miasto: Szczecin
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.03784 sekund, Zapytań SQL: 15