Pomalować świat [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Pomalować świat [M]

Witam
To mój debiut na tym forum więc prosiłabym o konstruktywne komentarze. Przyznaję miałam problem gdzie umieścić tą miniaturkę i zdecydowałam, że tutaj. Mam nadzieję, że się podoba
Enjoy
EDIT: Tekst poprawiłam i zastosowałam się do sugestii. Dzięki scribo.



Piszesz mi w liście, że kiedy pada, kiedy nasturcje na deszczu mokną…

House nienawidził deszczu. Nie rozumiał, co ludzi widzą w nim pięknego, czy poetyckiego. Dla niego było to zjawisko fizyczne, odwieczny cykl w przyrodzie, nic nad czym można by się zachwycać. Moczył mu kurtkę i obmywał twarz z niewidzialnego brudu. Nie pozwalał iść szybciej, ponieważ jego laska w każdej chwili mogła stracić kontakt z podłożem. Ograniczał widoczność i nie pozwalał dojrzeć horyzontu. Przeszkadzał w rozwiązywaniu zagadek, gdy miarowy rytm uderzania kropel wody rozpraszał jego myśli i pozwalał schować się im, skryć przed nim samym. Nie, House zdecydowanie nie lubił deszczu.

Siadasz przy stole, wyjmujesz farby i kolorowe otwierasz okno…

Muzyka była jego towarzyszką odkąd pamiętał. Nigdy go nie zdradziła, nie oszukała. Prosta, ale w tej prostocie nieprzeciętna. Raz powolna i kojąca, innym razem drażniła zmysły wysokimi i ostrymi tonami. Nieprzewidywalna, nieposkromiona, ale i zarazem tak dobrze znana. Jego osobista odskocznia od codzienności, problemów, bólu. Siadał przy fortepianie, uderzał w pierwszy klawisz i cały jego niepokój odpływał razem z pierwszymi dźwiękami. A trzeba mu było przyznać, grał nieprzeciętnie. Mamił zmysły, obiecywał, by potem odrzucić bez używania słów. To było jego okno na drugiego człowieka, jego okno na świat.

Trawy i drzewa są takie szare, barwę popiołu przybrały nieba…

Doktor House jest książkowym przykładem na to, jak bardzo można sobie zniszczyć życie. Wstaje, ubiera się, bierze prysznic - koniecznie z żelem, nie mydłem… Monotonia następujących po sobie dni pozostawia w nim uczucie, którego nigdy nie mógł nazwać. Może dlatego ryzykuje życiem pacjentów, łamie ustalone normy i nie wywiązuje się z obowiązków. Bo brakuje jego życiu odrobiny spontaniczności, nutki zaskoczenia i dezorientacji. W zamian tego dostaje przewidywalność i szklaneczkę whiskey na pocieszenie.

W ciszy tak smutno szepce zegarek o czasie co mi go niepotrzebna…

Praktycznie nie pamięta swojego życia sprzed wypadku. Stara się zapomnieć, wymazać z pamięci jaki był kiedyś szczęśliwy, jaki nadal mógłby być. Nie chce marnować życia na zastanawianie się nad słusznością wyboru… nie jego wyboru. Nigdy nie wybaczył Stacy tego, co zrobiła. Zdradziła go, jego zaufanie i miłość. Nie zasługiwała na niego. A może było odwrotnie…

Więc chodź, pomaluj mój świat na żółto…

Żółta buteleczka vicodinu stała się jego znienawidzonym przyjacielem. Wybawieniem od bólu, który nieustannie przypominał mu o głupocie i niedoskonałość ludzi. Przypominał mu, że nie jest taki jak inni, że jemu odebrano coś, co ty nadal masz w sobie. Nie ważne, że nie wiedział co to jest. Ważne, że bez tego życie wydawało mu się być tak okropnie bezsensowne, nie posiadało jakiegoś większego celu Próbował to znaleźć, zdefiniować - na próżno. W tym jednym przypadku wielki House zawiódł.

…i na niebiesko. Niech na niebie stanie tęcza malowana twoją kredką…

Kiedy przyjmowała go do Princeton-Plainsboro, nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo zmieni się jej życie. Zresztą on też nie wydawał się szczególnie zainteresowany swoją przyszłością. Na rozmowę przyszedł piętnaście minut po czasie. Nie wydawała się uszczęśliwiona tym faktem. Jedynym, co dobrze zapamiętał z tamtego spotkania, była jej niebieska garsonka ciasno opinająca kształtne piersi. Na reszcie jakoś nie mógł się skupić.

Jego codzienne życie w szpitalu przypominało nieustanną walkę na froncie. Sam przeciw wszystkim, nadal odpierał ataki wrogów. House nigdy się nie poddawał. Tylko czasami do jego okopów zaglądała czarnowłosa kobieta z nawiększym i najwspanialszym tyłkiem, jaki kiedykolwiek widział. Ta kobieta mimowolnie wkroczyła do jego życia i jakoś nie chciała z niego wyjść. Ilekroć House próbował ją spławić, sprawić by zniknęła, ona zawsze wracała i rozjaśniała dni, jak jego prywatne słońce.

Więc chodź, pomaluj mi życie, niech świat mój się zarumieni…

Czasami przeklina tę jedną noc, czasami błogosławi za nią Boga, przy założeniu, że istnieje. Nie chciał wtedy wracać do domu, musiał pomyśleć, przeanalizować wszystko. Ten przypadek naprawdę go zmęczył. I nagle w drzwiach jego gabinetu stanęła ona - osoba, którą próbował wyrzucić ze swojego umysłu i życia. To był drugi raz, kiedy Housowi coś się nie udało. Podeszła do niego powoli, zmysłowo kołysząc biodrami. Ciekawe, dlaczego akurat biodra najlepiej zapamiętał w tamtej chwili. Nie wiadomo, które pierwsze zaczęło. Liczyło się tylko to, że czuł jej słodkie usta na swoich, że wreszcie mógł ich posmakować, wypróbować, sprawdzić czy naprawdę są tak apetyczne na jakie wyglądają. To nie prawda, że z tego wieczora najlepiej zapamiętał biodra. Bo tą rzeczą był wielki i uroczy rumieniec na twarzy Cuddy, kiedy przeszkodził im Wilson.

Niech mi zalśni w pełnym słońcu kolorami całej ziemi…

Po tamtej sytuacji ich stosunki jeszcze bardziej się pogorszyły. Żadne z nich nie wiedziało, co z tym zrobić. Więc zostawili wszystko tak jak jest. Tylko czy warto?

Więc chodź pomaluj mój świat,
Chodź pomaluj mi życie.
Więc chodź pomaluj mój świat,
Chodź pomaluj mi życie…


Piosenka się skończyła i ktoś za ścianą wyłączył radio. Mężczyzna przy fortepianie wstał i ruszył do wyjścia, podpierając się laską. Chcecie wiedzieć o czym myślał?

,,Nienawidzę tej piosenki.’’


Ostatnio zmieniony przez immortality dnia Sob 13:06, 20 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz



_________________
Jeśli jesteś w piekle, możesz zaufać tylko diabłu...

PostWysłany: Pią 13:08, 19 Mar 2010
immortality
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 28 Lut 2010

Posty: 12

Miasto: Dąbrowa Górnicza
Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

immortality bardzo mi się podoba:D Muszę przyznać, że miałam podobne odczucia co do tej piosenki jak House, ale tutaj ona świetnie pasuje :] i pewnie odtąd będzie mi się kojarzyć z Huddy.
Chciałabym umieć tak ładnie pisać, jak ty!



_________________

jestem aniołem stróżem Guśki :D :* i Anielską Ciotką Nutt ikonki z własnej szafy FanArt (zapraszam na przymiarki;))

PostWysłany: Pią 22:11, 19 Mar 2010
Charlotte_May
Dermatolog
Dermatolog



Dołączył: 05 Sie 2009
Pochwał: 8

Posty: 915

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Pierwsze co mi się rzuciło na oczy po otworzeniu tematu? Różnokolorowość tekstu. Rozumiem, że chciałaś wyszczególnić fragmenty z piosenką, ale sama kursywa by wystarczyła. Te dodatkowe barwy są zbędne.
Dobra, to teraz jedziemy po kolei.

immortality napisał:
Nie rozumiał co ludzi widzą w nim pięknego czy poetyckiego.

Nie rozumiał, co (...) pięknego,czy poetyckiego.

immortality napisał:
Dla niego było to zjawisko fizyczne, odwieczny cykl w przyrodzie, nic nad czym można by było się zachwycać.

Stwierdzenie godne House'a. Niemniej jego wydźwięk psuje powtórzenie "było".

immortality napisał:
ponieważ jego laska w każdej chwili mogła stracić dotyk z podłożem.

Chyba "kontakt".

immortality napisał:
Muzyka była jego towarzyszką (...) Była prosta, ale w tej prostocie nieprzeciętna.

Znów powtarzasz "była"; to jest jedno powtórzenie, którego będe się czepiać, bo to słowo trzeba umieć zastąpić. Resztę pomijam.

immortality napisał:
Raz powolna i kojąca innym razem drażniła

Po "kojąca" przecinek.

immortality napisał:
obiecywał by potem odrzucić

Przecinek po "obiecywał".

immortality napisał:
Dr. House jest książkowym

Primo: żadnych, absolutnie żadnych skrótów w jakiejkolwiek pracy literackiej!
Secundo: po "dr" nie stawia się kropki.

immortality napisał:
bierze prysznic koniecznie z żelem, nie mydłem…

Po "prysznic" zaczyna się bardziej dopowiedzenie niż dalszy fragment tekstu, więc ja bym tam wstawiła myślnik.

immortality napisał:
Monotonia następujących po sobie dni pozostawia w nim uczucie, którego nigdy nie mógł nazwać. Może dlatego ryzykuje życiem pacjenta, łamie ustalone normy i nie wywiązuje się z obowiązków.

Primo: może lepiej "życiem pacjentów"?
Secudno: podoba mi się ten fragment. Zgrabnie oddaje to, że House nie znosi codzienności, spokoju i bezbarwności.

immortality napisał:
Nigdy nie wybaczył Stacy tego co zrobiła.

Przecinek po "tego".

immortality napisał:
Żółta buteleczka vicodinu stała się jego najlepszym przyjacielem

A ja nie ryzykowałabym takiego stwierdzenia. Primo: mimo wszystko Wilson jest jego najlepszym przyjacielem i pozostaje ważniejszym dla House'a niż Vicodin.
Poza tym House z jednej strony kochał Vicodin, a z drugiej - nienawidził, bo nienawidził być od czegoś zleżnym. I najchętniej to by sie go pozbył, wraz z bólem nogi.
Dlatego też to porównanie wydaje mi się być nietrafnym.

immortality napisał:
który nieustannie przypominał mu głupotę i niedoskonałość ludzi

Chyba chodziło Ci o to, że przypominał o głupocie i niedoskonałości ludzi.

immortality napisał:
co ty nadal masz przy sobie

"Ty" czyli kto? I chyba chodziło Ci o to, że owy ktoś ma coś w sobie, a nie przy sobie.

immortlaity napisał:
Ważne, że bez tego życie wydawało mu się tak okropnie bez sensu, bez jakiegoś większego celu.

Z tego wychodził, że to "wydawanie" było okropnie bez sensu. Chyba miało to brzmieć: "wydawało mu się być tak okropnie bezsensowne, nie posiadać jakiegoś większego celu." No i jeszcze - jak coś może być "okropnie" bez sensu?

immortality napisał:
zdefiniować-

Spacja między "zdefiniować" a myślnikiem.

immortality napisał:
zawiódł, zdezerterował.

Nie wiem, czy "zdezertował jest tutaj dobrym określeniem, a jeżeli według Ciebie jest - rozwiń to, uzasadnij, udowodnij, bo teraz wygląda na wyrwane z kontekstu i niedopasowane.

immortality napisał:
Kiedy przyjmowała go do Princeton-Plainsboro nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo

(...) Plainsboro, nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo(...)

immortality napisał:
jak bardzo jej życie się zmieni.

Szyk - "jak bardzo zmieni się jej życie."

immortality napisał:
on też nie wydawał się szczególnie zainteresowany jego przyszłością.

Jeśli on, to "swoją przyszłością".

immortality napisał:
Na rozmowę przyszedł 15 minut po czasie

Piętnaście. Wszystkie liczby piszemy słownie w pracy literackiej. Jakiejkolwiek.

immortality napisał:
Jedynie co bardzo dobrze pamiętał z tamtego spotkania to jej

A to wszystko jakoś tak niezręcznie brzmi. Przede wszystkim "jedyne"; a ja bym całośc zmieniła na "Jedynym, co dobrze zapamiętał z tamtego spotkania, była(...)"

immortality napisał:
nie mógł się za bardzo skupić

Bez "za bardzo" brzmiałoby lepiej. Ale to tylko moja subiektywna opinia.

immortality napisał:
Sam przeciw wszystkim nadal odpierał

Po "wszystkim" przecinek.

immortality napisał:
House się nigdy nie poddaje

Szyk i czas - "House nigdy się nie poddawał".

immortality napisał:
jaki kiedykolwiek widział House.

"House" jest tam niepotrzebny. Poza tym - powtarza się.

immortality napisał:
ona zawsze wracała i rozjaśniała dni jak tęcza.

Primo: przecinek przed "jak".
Secundo: nie sądzę, żeby "tęcza" była dobrze użyta w tym wypadku. Albo ona, albo "rozjaśniała" musi zostać zmienione. Dla mnie byłoby to: "wracała i rozjaśniała dni, jak wschodzące słońce" albo "wracała i zdobiła dni, niczym tęcza rozciągająca się na niebie".

immortality napisał:
za nią Boga jeśli gdziekolwiek istnieje.

Trochę niezręcznie to brzmi. Może lepiej byłoby "Boga, przy założeniu, że istnieje."

immortality napisał:
musiał pomyśleć zanalizować sobie wszystko.

Przecinek po "pomyśleć"; i chyba lepiej byłoby: "przeanalizować wszystko".

immortality napisał:
stanęła ona- osoba

Spacja pomiędzy "ona" i myślnikiem.

immortality napisał:
Ciekawi mnie, dlaczego akurat biodra

"Mnie", czyli kogo?

immortality napisał:
Nie wiadomo które pierwsze zaczęło

Przecinek po "wiadomo".

immortality napisał:
wreszcie może ich posmakować

Zmieniasz czas w tym samym zdaniu. Chyba "mógł ich posmakować".

immortality napisał:
Żadne z nich nie wiedziało co z tym zrobić.

Przecinek po "wiedziało".

immortality napisał:
Więc zostawili wszystko tak jak jest. Tylko czy było warto?

Powtarzasz "być" - co prawda w innym czasie, ale to tym bardziej źle, bo stanowi podwójny błąd.

immortality napisał:
ruszył do wyjścia podpierając się laską

Przecinek po "wyjścia".

immortality napisał:
Chcecie wiedzieć o czym myślał?
,,Nienawidzę tej piosenki’’- przeszło mu przez myśl.

Primo: powtórzenie - "myślał" i myśl".
Secudno: spacja pomiędzy zamknięciem cudzysłowu a myślnikiem.
Tetrio: co do samej piosenki mam podobne uczycia, acz nei tak mocno zarysowane. Nie przepadam, o tak powiem. Niemniej zastanawia mnie skąd w New Jersey wziął się ktoś, kto puszczał polską piosenkę? A nawet zakładając, że to emigrant z naszych rodzimych stron, to jakim cudem House zrozumiałby słowa? To taka uwaga merytoryczna.


Ogółem nie jest źle, zwłaszcza, że to debiut. Radziłabym poszukać Bety - bardzo przydatna instytucja. Ćiwcz, ćwicz i jeszcze raz ćwicz, a będzie tylko lepiej. Podjęłaś zdaje się próbę przynajmniej częściowego zanalizowania psychiki House'a, a ta sztuka nie jest łatwa. Jak na pierwszy raz to i tak spory sukces.

Pozdrawiam ciepło ;)
scribo


EDIT: pozwoliłam sobie oznaczyć tekst jako miniaturkę, w tytule. To w celu ułatwienia życia innym użytkownikom ;)



_________________
"Może wariaci to tacy ludzie, którzy wszystko widzą tak, jak jest, tylko udało im się znaleźć sposób, żeby z tym żyć."

W. Wharton "Ptasiek"

PostWysłany: Sob 12:37, 20 Mar 2010
scribo
Kochanka klawiatury
Kochanka klawiatury



Dołączył: 25 Lut 2009
Pochwał: 12

Posty: 748

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ponieważ wszystkie oczywiste błędy wymieniła scribo, pozwolę sobie na czepialstwo. Nie przejmuj się nim za bardzo. Często mam zastrzeżenia do fragmentów całkowicie poprawnych. :wink:

immortality napisał:
bierze prysznic koniecznie z żelem, nie mydłem…

Hmmm... w jednym z komentarzy do czyjegoś ficka sama stwierdziłaś, że niepotrzebne jest podkreślanie pewnych rzeczy, skoro nie mają one takie znaczenia i tylko przyćmiewają główny temat utworu. Tak samo jest w wypadku tego żelu, jak dla mnie :? Czemu nie mydłem? Co to ma do rzeczy? Kogo to obchodzi? Na tym się kończy jego codzienny rytuał? Okej. Zrozumiałabym, gdybyś rozwinęła ten fragment. Jednak Ty skotłowałaś mój umysł i zostawiłaś go w takim stanie, niczym się nie przejmując. To jedno zdanie niesamowicie wybiło mnie z rytmu.

immortality napisał:
Zdradziła go, jego zaufanie i miłość. Nie zasługiwała na niego. A może było odwrotnie…


immortality napisał:
Żółta buteleczka vicodinu stała się jego najlepszym przyjacielem.

Ech... tak wiele zastrzeżeń do jednego zdania.
1. Jesteś pewna, że żółta, a nie pomarańczowa?
2. Buteleczka... Litości. Opakowanie - owszem, ale buteleczka? Chociaż nie wiem. Może producent Vicodinu zmienił zdanie i zdecydował się zaserwować lek w buteleczkach... Niemniej brzmi to fatalnie.
3. Najlepszym przyjacielem? I tak, i nie. House jednocześnie nienawidzi Vicodinu. O ile miłość i nienawiści się nie wykluczają, o tyle przyjaźń i nienawiści jak najbardziej. Może jeszcze zrozumiałabym, gdyby diagnosta zaryzykowałby to stwierdzenie, podczas kolejnego przypływu bólu. Ale zwykłych okolicznościach Gregory raczej podszedłby bardziej obiektywnie do swoich "relacji" z Vicodinem.
immortality napisał:
zaglądała czarnowłosa kobieta z nawiększym i najwspanialszym tyłkiem, jaki kiedykolwiek widział House.

Nie wiem czemu, ale to zdanie według mnie było najlepsze. Niejednokrotnie czytałam wychwalania kształtów Lisy w wykonaniu House'a, jednak Ty ujęłaś to w sposób... po prostu idealny. Ten fragment uratował porównanie z frontem, z którym w ogóle się nie zgadzam i które nie przypadło mi do gustu.
immortality napisał:
Ciekawi mnie

immortality napisał:
Chcecie wiedzieć o czym myślał?

Tymi dwoma zwrotami zepsułaś całą moją przychylność i sympatię do tego ficka, troszkę się zawiodłam. Autor ficka musi mieć w sobie to coś, aby jego bezpośrednie odnoszenie się do czytelnika i "ja" liryczne nie spotkało się z dezaprobatą. Tutaj tego nie ma. Z naprawdę ciekawej analizy psychiki House'a zrobiłaś subiektywne przemyślenia na temat jego osoby. Szkoda.

Ostatnią wadą w tym utworze jest wykorzystanie polskiej piosenki. Ale to tylko mnie nie pasuje, takie moje widzimisie ;)
Cały debiut bardzo dobry. Zgrabny, ciekawy fick. Jak na debiut bardzo dobry twór.

Pzdr



PostWysłany: Sob 18:25, 20 Mar 2010
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Według mnie tekst fajny. Ja nie czepiam się bledów, bo lubię opka pisane na "żywo". Co do BUTELECZKI Vicodinu to chyba dobrze (mówi to córka lekarzy :P ). Po któreś kolejne bardzo podoba mi się odniesienie do piosenki. :cuddy05: :cuddy10: :cuddy10: :cuddy10:



_________________
,,Żyje tak, by schodząc po czerwonym dywanie do czeluści piekieł powiedzieć sobie: BYŁO WARTO!!"

,,Everybody lies!!!"

PostWysłany: Nie 15:39, 21 Mar 2010
emilaKwa
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 21 Mar 2010

Posty: 3

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Bardzo fajna praca, lecz smutna. Okropne jest to, że House jest taki jaki jest. Dlatego jest nieszczęśliwy. :(
Rewelacyjny był fragment, w którym zaskoczył ich Wilson.
Ja nie czepiam się błędów tylko z jednego powodu: po prostu, gdy czytam fajny fick, to ich nie zauważam.



PostWysłany: Pon 8:21, 22 Mar 2010
basiag95
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 01 Lut 2010

Posty: 97

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.06380 sekund, Zapytań SQL: 15