|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
|
Brawo Whatever, mam podobne odczucia na ten temat. Być może uratowanie komuś życia poprzez podpisanie takich dokumentów może być najbardziej wartościową decyzją mojego życia i sprawić, że moja śmierć nie pójdzie na marne.
Ale mam jedną obawę. Nie w związku z chęcią zachowania moich flaków po śmierci. Chodzi o moment, kiedy uzna się mnie za zmarłego. Pamiętacie odcinek, w którym House wylądował w szpitalu po wypadku na motorze ? Epizod 5x19 - dokładnie odzwierciedla on moje obawy, że tak jak ten facet - lokator House'a z jednej sali będę słyszał, jak jakiś lekarz-konował powie - O, idealne serduszko i nereczki !! (albo co gorsza wziął już dolę od rodziny oczekującego na przeszczep i teraz szybciutko szuka dawcy - bez urazy dla lekarzy, ale nie zbyt to odległe od polskiej rzeczywistości) A ja nie będę mógł krzyknąć że jeszcze żyję, że go słyszę i myślę, że mój mózg nie umarł, choć jego fale na EEG są słabiutkie.
Nie wiem jednak czy to nie jest akurat merytoryczna wpadka serialu, bo nawet zwyczajnie śpiąc nie słyszymy, ale ja mam czasem takie coś, że gdy już mam się obudzić, na pewien czas przed tym momentem zaczynają dochodzić do mnie jakieś niewyraźne bodźce z otoczenia bo mózg wchodzi w inną fazę aktywności. Może jakieś środki farmakologiczne, np morfina nie pozwolą mi się wyrwać z tego stanu, mimo że będę już bliski przebudzenia.
Nie wiem, ale myślę że zamiast czytać jednomyślne, poprawne politycznie deklaracje forumowiczów, ciekawie byłoby o tym podyskutować z kimś, kto się na tym zna. Hello, czy jest tu jakiś neurolog ?
|
|
Wysłany:
Pon 2:53, 21 Gru 2009 |
|
dariu
Student medycyny
Dołączył: 06 Gru 2009
Posty: 33
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Czytałam po kolei wszystkie posty i zastanawiałam się, czy choć jeden wniesie cokolwiek do dyskusji. I żeby było zabawniej jak się wreszcie okazało, że jeden post coś wnosi, to dyskusja (o ile można tak nazwać przytakiwanie sobie nawzajem) umarła.
Poruszyłam ostatnio temat transplantacji w rozmowie z przyjacielem, która (to nie błąd, słowem "przyjaciel" określam także kobiety) studiuje ratownictwo medyczne i ma praktyki na SOR i w karetkach. Zadałam jej dwa pytania.
1: jak w praktyce wygląda pozwolenie na przeszczep. Od kogo bierze się narządy a od kogo nie.
2: jak duża jest szansa, że "coś" mi się przydarzy w karetce lub już w szpitalu tylko dlatego, że jestem zdeklarowanym dawcą.
Jeżeli chodzi o pytanie pierwsze, to jest dokładnie tak jak napisała Arroch. Z tym, że w praktyce właściwie zawsze decyduje rodzina, bo szpitale zbyt boją się kosztownych pozwów by ryzykować sprzeciwianie się jej. Z tego powodu robi się w kraju tak mało przeszczepów. Dlatego bardzo ważne jest żeby, w przypadku gdy chcemy oddać swoje organy, powiadomić o tym rodzinę i wytłumaczyć/przekonać do tego swoich bliskich. Bo w praktyce i tak to oni będą decydować.
Dużo ciekawsze jest zagadnienie drugie. Pomijając jakieś patologiczne sytuacje (chyba wszyscy pamiętamy aferę z Łódzkim pogotowiem), nikt raczej nie zabija ludzi dla ich organów. Ale granica jest bardzo cienka. Nawet jeśli nie jesteśmy dawcami, będąc w stanie agonalnym to lekarz decyduje o tym kiedy ogłosić czas zgonu. Czy resuscytację prowadzić przez 5, 10 czy przez 30 minut. Teoretycznie zawsze robi się "wszystko co możliwe" żeby delikwenta uratować, ale w praktyce to człowiek decyduje o tym kiedy przestać. Na to kiedy lekarzom się "znudzi" walczyć o nasze życie, wpływać mogą tak błahe sprawy jak ból głowy/nogi/zęba albo kłótnia z żoną. Oczywiście nikt nie robi tego świadomie, ale nasz humor przecież wpływa na to z jakim entuzjazmem oddajemy się pracy.
Skoro uświadomiliśmy sobie jak cienką linią jest moment ogłoszenia śmierci, wyobraźmy sobie teraz że dorzucamy do tego dylemat: przywieźli kilku ciężko rannych (np z wypadku autobusu). Jednego od 5 minut reanimują, drugiego właśnie operują, z bloku przychodzi informacja, że pacjent jest w niezłym stanie ale natychmiast potrzebny jest dla niego organ (np wątroba). Lekarz ma do podjęcia decyzję: reanimować pacjenta nr 1 przez najbliższe 20 minut w nadziei, że nagle coś zaskoczy, czy ogłosić czas zgonu i wykorzystać jego organy co daje drugiemu pacjentowi spore szanse na przeżycie.
Dla nas dylemat, ale dla człowieka, który od 10, 20 czy 30 lat pracuje na SORze, codziennie "babrze się" w ludzkim mięsie... myślę, że tam lekarze nie roztrząsają etycznych problemów nad każdym pacjentem. Postępują wg schematów. Każde życie jest warte tyle samo. Bardziej opłaca się ratować tego kto ma większe szanse przeżycia.
Mój przyjaciel mówi że wśród ludzi, z którymi pracuje, wszyscy wożą przy sobie deklaracje odmowy bycia dawcami. A jeśli już ktoś chce być dawcą, to informuje o tym rodzinę, ale w portfelu i tak nosi deklarację odmowy. W ten sposób wie, że będą o niego walczyć do końca, a dopiero jeżeli i tak się nie uda, to rodzina znając jego wolę odda organy.
Ja osobiście bardziej boję się sztucznego przedłużania mi życia (utrzymywania mnie w stanie wegetatywnym) niż tego, że ktoś zbyt szybko "wyłączy przycisk", chętnie oddam swoje ciało do przeszczepów lub w celach naukowych. Nie mogę więc dyskutować w swoim imieniu, ale dobrze rozumiem obawy wszystkich, którzy nie zgadzają się na przeszczepy.
|
|
_________________ "To change the world, start with one step
however small, first step is hardest of all"
strony internetowe
Wysłany:
Pon 12:26, 01 Lut 2010 |
|
orco
Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28
Posty: 638
|
Powrót do góry |
|
|
|
Podobno na Zachodzie raczkuje jakaś idea, żeby osoby, które zgadzają się na pośmiertne wykorzystanie narządów wytatuowały sobie za free jakiś malutki umowny znaczek, który byłby równoważny w oświadczeniem o woli oddania narządów. Co sądzicie o tym? Osobiście, jeśli znaczek jest estetyczny, nie mam nic przeciwko... pomysł jest bardzo dobry, bo w niektórych sytuacjach można np. nie zabrać ze sobą oświadczenia, itp.
Nie rozumiem, dlaczego miałabym NIE oddać narządów po śmierci... mi już się wtedy na nic nie przydadzą, rodzinie też.
|
|
_________________
Wysłany:
Pon 12:46, 01 Lut 2010 |
|
Mrukasia
Chirurg ogólny
Dołączył: 31 Sie 2009
Pochwał: 24
Posty: 2776
Miasto: Tam gdzie diabeł mówi dobranoc
|
Powrót do góry |
|
|
|
mrukasia napisał: | Podobno na Zachodzie raczkuje jakaś idea, żeby osoby, które zgadzają się na pośmiertne wykorzystanie narządów wytatuowały sobie za free jakiś malutki umowny znaczek, który byłby równoważny w oświadczeniem o woli oddania narządów. Co sądzicie o tym? Osobiście, jeśli znaczek jest estetyczny, nie mam nic przeciwko... pomysł jest bardzo dobry, bo w niektórych sytuacjach można np. nie zabrać ze sobą oświadczenia, itp. |
tak, jasne, tylko, ze jest zapis, ze osoby posiadające tatuaże nie mogę oddawać narządów ^^
Mnie najbardziej podoba się wizja transplantacji ksenogenicznych, więm, zę może to takie wredne tworzyć i hodować taką świnkę, ale to by dało szanse 100% przeżycia u ludzi.
Gdyby tylko nie te wredne wirusy zwierzęce, to świat byłby piękny, a ludzi nie umierali przez brak narządów...
Sama jestem za oddawaniem narządów, po śmierci mi się nie przydadzą, a przynajmniej cześć mnie będzie żyć dalej :)
|
|
_________________
Podpis by maybe_55 -> :)
Wysłany:
Nie 11:55, 14 Lut 2010 |
|
ola_baca
Patomorfolog
Dołączył: 27 Sty 2010
Ostrzeżeń: 1
Posty: 880
Miasto: Chrzanów
|
Powrót do góry |
|
|
|
Może odgrzebuję temat nie potrzebnie, ale w związku z tym, że piszę właśnie pracę na podobny temat, która zahacza także o transplantację chciałbym też wtrącić swoje 3 grosze.
Po pierwsze primo, warto podkreślić i zaznaczyć, że każdy z nas jest dawcą organów o ile nie wyrazi sprzeciwu. Jak to powinno funkcjonować, a jak funkcjonuje to już inna kwestia. Prowadzony jest Centralny Rejestr Sprzeciwów, gdzie umieszcza się oświadczenia osób, które nie chcą by ich organy zostały komuś przeszczepione i lekarz ma obowiązek sprawdzić czy dana osoba jest tam wpisana. To podstawa.
Co do wypełnienia samej karteczki i trzymania w portfelu zamiast wpisu do rejestru, powinno to w 100% wystarczyć. Zgoda i sprzeciw muszą być przede wszystkim wyrażone w sposób wyraźny i jednoznaczny. Rejestry, czy forma pisemna to tylko proceduralne ułatwienie. Uznaje się, że takim wyrażeniem może być nawet gumowa bransoletka z wybitym napisem, czy własnoręcznie podpisana karteczka w portfelu (sytuacja dotyczyła transfuzji krwi, gdy nieprzytomna pacjentka miała w portfelu oświadczenie, że się nie zgadza - była Świadkiem Jehowy, ale cały mechanizm jest ten sam).
W związku z powyższym cała ta wielka akcja podpisywania karteczek, że wyraża się zgodę na pobranie organów w wypadku śmierci, to wyważanie otwartych drzwi. Oczywiście takie oświadczenie na pewno usprawniłoby cały proces. A co do zgody rodziny - wynika to z tego, że przyszli lekarze olewają wykłady z prawa medycznego i nie wiedzą, że u nas właśnie nie ma potrzeby uzyskania zgody rodziny (co wynika z tego, co napisałem powyżej).
Po drugie primo
Jeśli zaś chodzi o argument, że ktoś-tam się zgodził, bo cmentarze są już przepełnione - jedno z drugim ma się jak piernik do wiatraka. Po wydobyciu organów ciało należy wydać rodzinie w celu pochowania, gdyż każdemu człowiekowi przysługuje prawo do pochówku, czy też prawo do grobu. I tak się robi, poza oczywiście wypadkami gdy ktoś postanowi jeszcze oddać swoje ciało jako materiał dydaktyczny do jakiejś uczelni.
Po trzecie primo, ultimo
mrukasia napisał: | Podobno na Zachodzie raczkuje jakaś idea, żeby osoby, które zgadzają się na pośmiertne wykorzystanie narządów wytatuowały sobie za free jakiś malutki umowny znaczek, który byłby równoważny w oświadczeniem o woli oddania narządów. Co sądzicie o tym? |
Szczerze mówiąc, to pierwszy raz o czymś takim słyszę. Dla mnie pomysł jest z gruntu kretyński. Przede wszystkim wyrażana zgoda na zabieg, badanie, transplantację, eksperyment itp w prawie medycznym ma to do siebie, że może zostać cofnięta. Pytanie brzmi: jak cofnąć tatuaż? Usunąć laserowo czy jakimś-tam sposobem? Można, ale to jest chyba przerost formy nad treścią. Zwłaszcza, że istnieje domniemanie zgody :).
Nawet idea testamentu życia (czy też living will, czy inaczej DNR), jest dyskutowana i kontrowersyjna właśnie m. in. ze względu jego nieodwoływalności, gdy przyjdzie co do czego.
|
|
_________________
Już pościeliłem!
Wysłany:
Sro 15:07, 07 Kwi 2010 |
|
Gorm
Dziekan Medycyny
Dołączył: 10 Mar 2009
Pochwał: 7
Posty: 4029
|
Powrót do góry |
|
|
|
Ja się zgadzam.
Po śmierci moje ciało tylko by gniło, a że i tak zamierzam się skremować to niech przynajmniej wezmą co się da. Może kiedyś uratuje komuś tym życie ;)
|
|
_________________
Wysłany:
Sro 16:02, 07 Kwi 2010 |
|
Miss_Chase
Student medycyny
Dołączył: 23 Mar 2010
Posty: 50
|
Powrót do góry |
|
|
|
oczywiście jestem na tak, ponieważ gdybym był chory i potrzebowałbym np wątroby i jakaś osoba by się nie zgodziła i mialbym umrzeć to nie bylo by fajnie. pozatym uratuje człowieka.
|
|
Wysłany:
Sro 18:57, 07 Kwi 2010 |
|
Skibona
Student medycyny
Dołączył: 05 Mar 2010
Ostrzeżeń: 1
Posty: 38
Miasto: bielsko-biała
|
Powrót do góry |
|
|
|
Oczywiści, że się zgadzam - można uratować czyjeś życie, dając coś, co po śmierci nie będzie nam potrzebne. Szanuję jednak decyzje ludzi, którzy się na to nie zgadzają. Ja jednak podtrzymuję swój głos.
|
|
Wysłany:
Sob 10:29, 11 Wrz 2010 |
|
Agatar
Student medycyny
Dołączył: 04 Wrz 2010
Posty: 50
Miasto: Wieliczka
|
Powrót do góry |
|
|
|
zgodziłabym się :)
a niech mają,niech się cieszą :lol:
niech biorą co chcą,tylko mi łepetynkę zostawią :]
|
|
Wysłany:
Sob 10:50, 11 Wrz 2010 |
|
psiarz
Student medycyny
Dołączył: 26 Sie 2010
Posty: 14
|
Powrót do góry |
|
|
|
swego czasu szukalam gdzie mozna dostac taka karte ktora nosi sie przy sobie, ze zgadzam sie na pobranie moich narzadow. wiem, ze takie cos istnieje, jednak nadal nie udalo mi sie tego znalezc. ktos cos wie?
|
|
Wysłany:
Sob 11:40, 11 Wrz 2010 |
|
Must_Lv_Cuddy
Student medycyny
Dołączył: 04 Wrz 2010
Posty: 28
|
Powrót do góry |
|
|
|
Must_Lv_Cuddy, tutaj powinnaś cos znależć: http://www.poltransplant.org.pl/ w zakładce "oświdczenie woli" jest arkusz który nalezy wypełnić aby zostac dawcą.
|
|
_________________ Wyznaję Chaseronizm totalny :D
Każda Hambarr chaseronowa na pizzę zawsze gotowa
Ależ owszem, zgadza się ona w schowku kryje się! - by Chasper:*
Sinaj - my sweet soulmate :*:*
Moja zÓa maagdaa umilająca mi chwile w schowku :twisted: złota lista
Johnny, johnny, john--> http://johnnydepp.blox.pl/html
Wysłany:
Sob 12:32, 11 Wrz 2010 |
|
Hambarr
Psychiatra
Dołączył: 30 Lip 2009
Pochwał: 30
Posty: 3852
|
Powrót do góry |
|
|
|
dzieki! :D
|
|
Wysłany:
Sob 12:36, 11 Wrz 2010 |
|
Must_Lv_Cuddy
Student medycyny
Dołączył: 04 Wrz 2010
Posty: 28
|
Powrót do góry |
|
|
|
Juz od półtora roku jestem Honorowym dawca krwi, więc oddanie moich narządów to oczywista sprawa. Moi bliscy już o tym od dawna wiedzą
|
|
Wysłany:
Sob 12:41, 11 Wrz 2010 |
|
bedzieburza
Stażysta
Dołączył: 14 Sie 2010
Posty: 116
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|