|  | 
       
        |  |  
      
        
		             
      
      
    
  
   
    |  |  |  |   
    |  | 
         
          | Zobacz poprzedni temat 
            :: Zobacz następny temat |   
          | Wiadomość | Autor |   
          | 
     |  |   
          |  | Guśka_ Dziekan Medycyny
 
  
 
  
 Dołączył: 16 Kwi 2010
 Pochwał: 42
 
 Posty: 6652
 
 Miasto: Mrągowo
 
 |   
          
          | Powrót do góry |   
          |  |  
| 
 
 
 |  
|  |   
          | 
     |  |   
          | 
              
                | 
 
		  
		    	  | sasza napisał: |  	  | H - Inaczej. Gdy mówisz „nie” podświadomie myślisz „tak.” C - A może ty podświadomie wyobrażasz sobie, że mówiąc „nie” mam na myśli „tak”?
 H - A może boisz się powiedzieć „tak” i dlatego mówisz „nie”?
 C - Nie mówię „nie”, żeby dać ci do zrozumienia, że się zgadzam.
 H - Ale mówiąc, że się nie zgadzasz wcale mnie nie przekonujesz.
 C - Czyli skoro moje „nie” znaczy „tak” to twoje „tak” znaczy „nie”?
 H - To zależy od tego jak bardzo twoje „nie” jest moim „tak”.
 | 
 :hahaha: umarłam na tym fragmencie. Pisz, pisz, pisz ;)
 
 |  |  |   
                | _________________
 
  Wyznaję Chaseronizm totalny :D Każda Hambarr chaseronowa na pizzę zawsze gotowa
 Ależ owszem, zgadza się  ona w schowku kryje się! - by Chasper:*
 Sinaj - my sweet soulmate :*:*
 Moja zÓa maagdaa umilająca mi chwile w schowku :twisted:  złota lista
 Johnny, johnny, john--> http://johnnydepp.blox.pl/html
 
  Wysłany: 
                  Sro 20:02, 16 Cze 2010 |  | Hambarr Psychiatra
 
  
 
  
 Dołączył: 30 Lip 2009
 Pochwał: 30
 
 Posty: 3852
 
 
 |   
          
          | Powrót do góry |   
          |  |   
          | 
     |  |   
          | 
              
                | 
 
		  
		  :hahaha: 
najlepsze to rozmowa o znaczeniu tak i nie
 czekam na cd
 
 |  |  |   
                | _________________
 avek mój
 "Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.To uczciwi są nieprzewidywalni ,zawsze mogą zrobić coś niewiarygodnie głupiego..."- Kapitan Jack Sparrow
 Zazdrość to chyba najstarszy motyw morderstw na świecie.-Seeley Booth
 :houselove: kliknij, jeśli jesteś fanem serialu Bones
 
   
  Wysłany: 
                  Sro 20:41, 16 Cze 2010 |  | poprostuxzjawa Reumatolog
 
  
 
  
 Dołączył: 20 Maj 2009
 Pochwał: 39
 
 Posty: 2061
 
 Miasto: Młodocin
 
 |   
          
          | Powrót do góry |   
          |  |   
          | 
     |  |   
          | 
              
                | 
 
		  
		  heh trochę z tymi "tak" i "nie" się pogubiłam ale jakoś później doszłam do ładu  :mrgreen:  te części również bardzo mi się podobały i o ta zwłaszcza 
  	  | sasza napisał: |  	  | - Każdy facet chciałby się z tobą całować. - Nie każdy. Spójrz na Wilsona.
 - On nie całuje się z kimś, z kim nie może wziąć potem ślubu.
 | 
 Normalnie jakby wycięte z serialu!! cudo!! :)
 
 |  |  |   
                | _________________
 " Kochankowie i szaleńcy widzą i czują więcej
 niż chłodny umysł jest w stanie ogarnąć "
 
  Wysłany: 
                  Sro 21:19, 16 Cze 2010 |  | LoveMeDead Stomatolog
 
  
 
  
 Dołączył: 17 Mar 2010
 Pochwał: 2
 
 Posty: 512
 
 
 |   
          
          | Powrót do góry |   
          |  |   
          | 
     |  |   
          | 
              
                | 
 
		  
		  Dziękuję Wszystkim za komentarze :wink: 
 Przed Wami ciąg dalszy... 9, 10 i 11 są w miarę, 12 i 13 trochę słabsze.
 
 
 
 9 – Bo do tanga trzeba trojga.
 
 
 W - Czy między wami do czegoś doszło?
 H - Tak.
 C - Nie.
 H - Kłamczucha.
 C - Nie słuchaj go. To idiota.
 W - Hej. Przestancie!
 H - To ona zaczęła.
 C - To on do mnie przyszedł.
 W - Czyli jednak?
 C - To nic takiego.
 H - Coś „takiego” nazywasz niczym takim!
 C - House! Nie wyolbrzymiaj wspólnej nocy.
 W - Wspólnej nocy?!
 C - Wilson, to nie jest tak jak ci się wydaje.
 H - Spójrz na niego. Nie pozbawiaj go tej rozanielonej minki.
 C - Po prostu za dużo wypił i został na noc.
 (Szeroki uśmiech House’a)
 C - Nie spaliśmy ze sobą!
 H - Ale widziałem cię nago. Więc prawie.
 C - Nie widziałeś… House!!! Podglądałeś?!
 W - Nie musicie przedemną udawać.
 H - On serio myśli, że cię wczoraj przeleciałem.
 W - Nie interesuje mnie to, co działo się między wami wczoraj, ale to, co z tym zrobicie dzisiaj?
 H - Może powtórzymy?
 C - Nie mamy czego powtarzać.
 W - Jakbym był w przedszkolu.
 H - Za moich czasów nikt w przedszkolu nie uprawiał seksu.
 C - Możemy zmienić temat.
 H - A co seks ci się nie podoba? Wczoraj byłaś zachwycona.
 W - Wiedzie co? Ja już jednak nie chcę nic wiedzieć.
 H - Zapytałeś więc się dowiesz.
 C - House, odpuść sobie. I tak nikt ci nie uwierzy.
 H - On mi uwierzy.
 C - On nie jest taki głupi jak ci się wydaje.
 W - Ja nadal tu jestem.
 C - Wybacz. To wszystko jego wina.
 H - Jak wczoraj oblałaś się winem to też była moja wina, jak się potknęłaś i usiadłaś mi na kolanach też była moja wina, jak kurczak się przypalił też była…
 W - Przypaliliście kurczaka?!
 H - Między innymi. Były jeszcze ślimaki, kraby i ośmiornica. I nie. Nie pytaj o szczegóły.
 W - Jak można przypalić ośmiornice?! I jak w ogóle można to jeść?
 H - To tobie chodzi o potrawy?!
 W - A tobie?
 H - Musisz koniecznie nadrobić zaległości w czytaniu Playboy’a. Przypalony kurczak to hit sezonu.
 C - Wilson, co ci jest?
 W - Właśnie wyobraziłem sobie ośmiornicę w waszym wykonaniu.
 H - Cuddy, to nie ma sensu. Jego i tak nie zdołamy oszukać. Twoją matkę, cały szpital i durną opiekunkę tak, ale jego nie.
 C - Fakt to przecież Wilson. I nie mieszaj w to mojej matki!
 H - Racja, on chyba zna nasze uczucia lepiej od nas samych.
 W - House, czy ty właśnie otwarcie przyznałeś się, że coś do niej czujesz?
 H - A nawet jeśli?
 W - A ty temu nie zaprzeczasz?!
 C - Przejrzałeś nas.
 W - Dobrze się razem bawicie? Nie wierzę w ani jedno wasze słowo!
 C - James, nie wychodź!
 H - A nie mówiłem, że jak się przyznamy to nam nie uwierzy.
 C - Może jednak powinień poznać prawdę?
 H - Może już ją zna?
 C - I co? Pogrywa sobie z nami tak samo jak my z nim?
 H - Myślę, że tylko udaje, że odpuszcza, abyśmy stracili czujność i sami się odsłonili.
 C - Czyli, że niby stoi teraz za drzwiami i śmije się z naszej głupoty?
 H i C - Wilson!!!
 
 (Wilson uśmiecha się szeroko stojąc tuż za drzwiami)
 
 
 
 
 10 – Potrzeba.
 
 - Byłeś w klinice?
 - Gdzie?
 - Czyli nie mamy o czym rozmawiać.
 - Zawsze mamy o czym rozmawiać.
 - Gdybyś choć połowę tego entuzjazmu na wkurzanie mnie wykorzystał w przychodni, kolejki zmniejszyłyby się conajmniej o połowę.
 - A ty znów tylko o jednym.
 - Nie każdy ma tak luźne podejście do swoich obowiązków jak ty.
 - Ależ ja wypełniam je z pasją i oddaniem.
 - Z pasją śledzisz losy General Hospital, a oddany jesteś tylko Wilsonowi.
 - Czyżbym w głosie wyczuwał zazdość?
 - Irytację.
 - Dokąd idziesz?
 - A jak ci się wydaje?
 - Dziś pełnia więc mam kilka opcji do wyboru.
 - Nie zamierzam wyć do księżyca.
 - Więc lista nieco się zawężyła.
 - Kretyn.
 - Zakładasz faruch?
 - Jestem lekarzem.
 - Ja też, a mimo to go nie noszę, choć mógłbym, bo w przeciwieństwie do ciebie, mnie on nie pogrubia aż tak bardzo.
 - Jestem dziekanem medycyny, a nie modelką.
 - Masz biust modelki, ale niestety wielki administratorski tyłek.
 - Łał, to zabrzmiało prawie jak komplement.
 - Prawie robi różnice.
 - Co robisz?
 - Idę do przychodni.
 - Teraz?
 - Przecież sama chciałaś.
 - Chciałam tydzień temu. Groziłam pięć dni temu. Prosiłam trzy dni temu, a wczoraj wydałam polecenie. Dziś już cię nie potrzebuję.
 - Potrzebę masz wypisaną na twarzy. Tyle tylko, że nieco innego rodzaju.
 - Dupek.
 
 
 
 
 11 – Klinika.
 
 
 - To nie jest zapalenie płuc.
 - House! Co ty tu u diabła robisz?!
 - Ratuję życie twojego pacjenta.
 - Wyjdź.
 - Na pana miejscu, bym jej nie słuchał.
 - Jesteś niemożliwy!
 - Niemożliwy to jest rozmiar twojego tyłka w tej spódnicy.
 - Proszę nam wybaczyć.
 - Teraz będzie najlepsze...
 - Czyś ty skretyniał do reszty! Twój tupet nie zna granic! Jak możesz? Tygodniami olewasz przychodnię, a gdy ja się w niej zjawiam nagle dostajesz olśnienia i diagnozujesz pacjenta przez drzwi!
 - Nie jestem aż tak genialny.
 - Więc do cholery na jakiej podstawie podważasz mój autorytet?
 - Był tu wczoraj. Akurat przechodziłem przypadkiem i usłyszałem jak ten dureń naciąga Brega…
 - Znów dręczysz doktora Berga?!
 - Skąd!
 - Wiesz, że masz zakaz zbliżania się do niego.
 - Ale to nie była moja wina. Nie mogłem wiedzieć, że to wybuchnie.
 - Boże, czy ty musisz mnie zdręczać nawet w klinice? Jedynym miejscu, gdzie teoretycznie nie powinno cię być.
 - Tam, gdzie ty, tam i ja. Widocznie działasz jak magnes.
 - Chyba na debili.
 - Auć.
 - Spadaj i daj mi leczyć. Albo sam zajmij się czymś pożytecznym.
 (House zmierza do windy)
 - Idziesz do Wilsona, prawda?
 - Przecież miało być pożytecznie.
 
 
 
 12 – Kto się czubi…
 
 
 - Jędza.
 - Kretyn.
 - Baba jaga.
 - Idiota.
 - Czarownica.
 - Dupek.
 - Wielki tyłek.
 - Drewniana laska.
 - Administratorka.
 - Diagnosta.
 - Dobra jesteś.
 - Nienawidzę cię.
 - Lubisz mnie.
 - Irytujesz mnie.
 - Lubisz mnie.
 - Jesteś najbardziej zadufanym w sobie, bezczelnym i nierozgarniętym egoistą, jakiego znam.
 - I nadal mnie lubisz.
 - Wyjdź!
 - Jak chcesz.
 - House! Wróć!
 - A nie mówiłem, że…
 - Wyjdź.
 - Przecież kazałaś mi wrócić.
 - Ale tylko po to, by znów móc kazać ci wyjść.
 - Ty naprawdę mnie lubisz.
 - Wynocha!
 
 
 
 13 – Nie taki diabeł straszny.
 
 
 W - Cuddy, przecież go znasz.
 C - Już sama nie wiem.
 W - On ma serce. Gdzieś tam, ale ma.
 C - On to robi, bo zwyczajnie się boi.
 W - Mylisz strach z miłością.
 C - A ty za to wszędzie ją widzisz.
 W - Tylko tam, gdzie jest.
 C - House nie potafi kochać.
 W - Nie umie kochać zwyczajnie, a to jest różnica.
 C - Chciałabym w to wierzyć.
 W - Nie musisz. Możesz się sama przekonać.
 C - A jeśli to błąd?
 W - Chyba nie pierwszy i nie ostatni w waszym „nie – związku.”
 C - Wilson, nie pomagasz mi.
 W - Pomagam wam.
 C - Pomagasz jemu.
 W - Sobie. Już nie jestem w stanie dłużej patrzeć jak się oboje męczycie.
 C - Mówił ci coś?
 W - Nic.
 C - Czyli co?
 W - Uważa, że nie dasz sobie rady. Że nie wytrzymasz z nim…
 C - To on spanikuje pierwszy.
 W - Ty panikujesz.
 C - Uzasadnione obawy i wątpliwości to jeszcze nie panika.
 W - Mówisz jak House.
 C - Co ja mam zrobić?
 W - Idź do niego.
 C - Jasne, seks załatwi wszystkie nasze problemy.
 W - A kto tu mówi o seksie?!
 H - Ktoś wspomniał o seksie?
 W i C - House?!
 H - Boże, jakbym przyłapał własną matkę z bratem.
 W - Jesteś chory.
 H - Zdradzasz mnie?
 C - Kto?
 H - I jeszcze pytasz?
 C - Wiesz, w końcu nie wiem jak bardzo jesteś związany z Wilsonem?
 H - Bardzej niż myślisz, a mniej niż obstawia reszta szpitala.
 W - O, mój pager. To na razie.
 H - Masz wątpliwości.
 C - Podsłuchiwałeś?
 H - A jak myślisz?
 C - Myśle, że głupio pytam.
 H - Wydaje mi się, że odkąd się ze mną zadajesz jesteś o wiele bystrzejsza.
 C - Nie pochlebiaj sobie. I ty też masz wątpliwości.
 H - Wiedziałem, że tej papli nie można ufać.
 C - House, my rozmawiamy.
 H - Fakt. Dziwne.
 C - Może potrafimy? W sumie nigdy nie próbowaliśmy.
 H - Próbowaliśmy za to wielu „innych” rzeczy.
 C - Tak i to właśnie rodzi moje największe wątpliwości.
 H - Może zaczeliśmy nie od tej strony co trzeba, ale w końcu zawsze byliśmy inni.
 C - Mów za siebie.
 H - Uwielbiam, gdy próbujesz mnie przegadać.
 C - Zawsze cię przegadam.
 H - Błąd. Tylko Wilson mnie przegada.
 C - Wilson przegada wszystkich.
 H - Będziemy rozmawiać o nim, czy skoczymy do mnie.
 C - Tak i nie.
 H- W tej kolejności?
 C - Niekoniecznie.
 H - Jesteś niemożliwa.
 C - A ty nienasycony.
 H - Wilson byłby z nas dumny.
 C - Nie chciałby nas teraz widzieć.
 H - Może związek nie jest taki zły?
 C - Może ty nie jesteś taki zły?
 H - Dobra. Koniec rozmowy. Mamy ciekawsze rzeczy do roboty.
 C - House! Mieliśmy...
 H - Rozmawiamy już od jakiś pięciu minut.
 C - A widzimy się od sześciu.
 H - Czyli pobiliśmy stary rekord rozmowy „nie kłótni” i „nie służbowej” o całe cztery minuty i osiemnaście sekund.
 C - Trzy minuty i czterdzieści pięć sekund. Nie odliczyłeś czasu, gdy bezczelnie taksowałeś mój tyłek.
 H - Gra wstępna to moja ulubiona gra.
 
 |  |  |   
                | 
  Wysłany: 
                  Czw 8:10, 17 Cze 2010 |  | lisek_ Stażysta
 
  
 
  
 Dołączył: 03 Lis 2009
 Pochwał: 17
 
 Posty: 172
 
 
 |   
          
          | Powrót do góry |   
          |  |   
          | 
     |  |   
          | 
              
                | 
 
		  
		  14 – Chcieć to móc.
 C - House!
 H - Nie teraz kochanie. Jestem trochę zajęty.
 C - Nie mów do mnie kochanie!
 H - Ale ja naprawdę jestem zajęty.
 C - No tak. Przeglądanie kobiecych aktów w sieci to bardzo czasochłonne zajęcie.
 H - Skąd wiesz?!
 C - House!
 H - Jeszcze raz krzykniesz moje imię, a chyba nie będę musiał już sam rozsiewać plotek o naszym seksie w pracy.
 C - Boże, gdzie ja popełniłam błąd?
 H - Myślę, że już rano zakładając tę bluzkę. Wyglądasz w niej jakbyś dorabiała sobie na boku.
 C - Podobam ci się.
 H - Podoba mi się ta blondyna z nogami do samej szyji.
 C - One są nagie!
 H - A widziałaś kiedyś nie nagie akty?
 C - Jesteś nienormalny.
 H - Jestem facetem.
 C - Po co jej to urządzenie?
 H - Spójrz na zdjęcie numer dwa.
 C - House!!!
 H - Sama spytałaś…
 C - Zboczeniec.
 H – To nie ja robiłem te zdjęcia.
 C – Sam fakt, że je oglądasz świadczy…
 H - Wiesz, mógłbym cię tego i owego nauczyć?
 C - Chciałbyś.
 H - Chciałabyś.
 C - Marzyciel.
 H - Marzenia się spełniają.
 C - Nie zawsze.
 H - O czym marzysz? Oczywiście poza realizacją scenki z fimiku numer trzy, w który tak namiętnie się wpatrujesz.
 C - Kretyn.
 H - Napalona czterdziestka.
 C - To nie ja oglądam nagie zdjęcia kobiet.
 H - No jasne, bo niby nagie zdjęcia facetów to co innego.
 C - House!!!
 H - Trafiłem?
 C - Jak dziecko.
 H - Mamo, ale dlaczego wyłączyłaś mój komputer…
 C - Klinika czeka.
 H - Ale tam jest za dużo ludzi.
 C - Pacjentów.
 H - Dobra. Niech ci będzie. W tej bluzce wcale nie wyglądasz jak dziwka.
 C - To nic nie da.
 H - Ale to był komplement.
 C - Nieszczery.
 H - Ale mamooo…
 C - Masz pięć minut i widzę cię w przychodni.
 H - Powinno wystarczyć.
 C - Na co?
 H - Pamiętasz filmik numer trzy? To chyba szło mniej więcej tak…
 C - House! Hooouuuuseeee…
 
 
 15 – Terapia.
 
 
 H - Mam problem.
 W - To żadna nowość.
 H - Dzięki.
 W - O co tym razem chodzi?
 H - O nic!
 W - Co zrobiłeś?
 H - Nic.
 W - Co ona zrobiła?
 H - Kazała mi iść do przychodni.
 W - Boże, ten świat schodzi na psy. Szefowa wydaje polecienia. Po prostu nie do pomyślenia.
 H - Kpij sobie.
 W - Wybacz.
 H - Mógłbyś chociaż udawać, że moje problemy cię interesują.
 W - Przecież słucham.
 H - Cuddy się na mnie rzuciła…
 W - Że co?!
 H - No przecież mówię.
 W - Chyba ty na nią?
 H - Nie jestem samobójcą.
 W - Ale ona ci się podoba.
 H - Wybrane fragmenty na pewno.
 W - Mam obawy czy pytać, ale co dalej?
 H - W sumie to niewiele.
 W - House!
 H - Bo wiesz, jak już zaczęliśmy…
 W - Ona się rozmyśliła?
 H - Nie.
 W - Ty się rozmyśliłeś?!
 H - Nie.
 W - Więc…
 H - To Foreman.
 W - On i Cuddy?!
 H - Nie idioto!
 W - ...
 H - Przeszkodził nam.
 W - Aaaaa…
 H - To było świetne.
 W - Zapewne. Cuddy to wyjątkowa kobieta.
 H - Nie to. Mina Foremana jak nas przyłapał.
 W - Całowałeś się z Cuddy, a w pamięci utkwiła ci mina neurologa!
 H - Co ja mam zrobić?
 W - Nie wiem. Może jakaś terapia? Podobno z każdej traumy można się wyleczyć.
 H - Ja nie o tym!
 W - Nie nadążam.
 H - Żadna mi nowość. Pytam o tą czarownicę.
 W - Nie wiem. Może najwyższa pora, żeby jej miotła i twoja laska poznały się bliżej.
 H - Boże, James! A podobno to ja jestem zboczony.
 W - House! To była niewinna przenośnia.
 H - Jasne. W twoją niewinność nikt już nie wierzy. Zawłaszcza twoje byłe. Poza tym niech sama do mnie przyjdzie.
 W - Boisz się jej?
 H - To ty mnie przerażasz.
 W - Ty się jej naprawdę boisz!
 H - Nie widziałeś jej w akcji.
 W - Lubisz ją w akcji.
 C - House?
 H - Cuddy?
 W - To ja już pójdę do pacjenta.
 C - Nie idziesz do pacjenta?
 W - Nie. Tylko błagam oszczędźcie choć jedno biurko w tym szpitalu i niech to będzie moje biurko.
 C - O co mu chodziło?
 H - Nie mam pojęcia.
 C - Powiedziałeś mu!
 H - Co?
 C - O tym co między nami zaszło.
 H - Prawie zaszło i nic mu nie powiedziałem.
 C - Więc skąd ta aluzja?
 H - Może jest domyślny?
 C - Bardzo domyślny. Co mu powiedziałeś!?
 H - Prawdę, że się na mnie rzuciłaś.
 C - To ty mnie pocałowałeś!
 H - Powinnaś się z tym liczyć podchodząc tak blisko.
 C - Podawałam ci akta.
 H - Twoje oczy krzyczały: „Pocałuj mnie”!
 C - Moje oczy krzyczały: „Weź do cholery ten przypadek i zajmij się w końcu pracą”!
 H - Nigdy cię nie rozumiałem.
 C - To nie jest wytłumaczenie.
 H - Lubię kiedy się rumienisz.
 C - Nie rumienię się!
 H - A właśnie, że tak.
 C - Nie zamierzam się kłócić. W przeciwieństwie do ciebie już dawno skończyłam pięć lat.
 H - Chyba pięćdziesiąt.
 C - Dupek.
 H - Nie wychodź! Teraz możemy się całować! Dałem Foremanowi wolne do końca dnia. Już nikt nam nie przeszkodzi... !!!
 
 
 
 16 – Trudny wybór.
 
 - Co ty w nim widzisz?
 - To czego ty nie dostrzegasz.
 - Czyli kawałek mięsa.
 - Uważasz, że jestem z nim, bo jest młody i przystojny?
 - Ty to powiedziałaś.
 - Jest czuły, troskliwy i kocha mnie.
 - Okłamuje cię.
 - Nie uda ci się to.
 - Co?
 - Nie zniszczysz mojego szczęścia.
 - Pseudo związek nazywasz szczęściem!
 - To jest związek, ty i tak tego nie zrozumiesz.
 - Masz rację. Nie rozumiem kobiet, które kończąc czterdziestkę łapią się pierwszego lepszego dupka, by udownić reszcie świata, że są szczęśliwe.
 - Obrażasz mnie.
 - On cię nie kocha. Starsza laska zwróciła na niego uwagę i pozwala mu się bawić w dom…
 - Przestań!
 - Zrozum, że to się nie uda.
 - Nienawidzę cię!
 - Nie jesteś już tą samą Cuddy, którą znałem.
 - Ludzie się zmieniają.
 - Ludzie się nie zmieniają.
 - Nie rozumiesz. Mam Rachel, Lucas’a, w końcu mam rodzinę.
 - Ale czy jesteś szczęśliwa? Tak naprawdę szczęśliwa?
 - Zostaw mnie…
 - To niemożliwe. Dobrze o tym wiesz.
 - Już nic nie wiem.
 - Boisz się.
 - Nie chcę zostać sama.
 - Nigdy nie będziesz sama.
 
 
 
 17 – Winda.
 
 C - A pomyśleć, że to miał być miły dzień.
 H - Dzięki. Ja też się cieszę, że cię widzę.
 C - Musimy porozmawiać.
 H - Nie wybieram się do kliniki.
 C - Masz nowy przypadek.
 H - Ale za co?!
 C - Za czek, który wysyłam ci raz w miesiącu.
 H - Czy ta winda stoi w miejscu?
 C - Co zrobiłeś?
 H - Uważasz, że zepsułem windę, bo przewidziałem, że do niej wpadniesz i przydzieliś mi nowego pacjenta?
 C - To jedna z opcji.
 H - To wszystko przez ciebie!
 C - Obwiniasz mnie o wszystkie swoje nieszczęścia, ale winda to już przegięcie.
 H - Mając taki tyłek powinnaś chodzić schodami.
 C - Kretyn.
 H - Nie widziałaś napisu „Nie więcej niż pięć osób”?
 C - Jest nas dwoje.
 H - Twój tyłek i biust robią za ośmiu.
 C - Zrób coś!
 H - Przecież któś w końcu zauważy, że nas nie ma.
 C - Nie zamierzam tu z tobą siedzieć ani minuty dłużej.
 H - Powodzenia.
 C - Nie śmiej się.
 H - To nic nie da.
 C - Może w końcu ruszy.
 H - Boże!
 C - Co się stało?
 H - Gdy się tak wypinasz mam wrażanie, że winda zaraz runie.
 C - Jak Boga kocham doigrasz się wreszcie.
 H - Na to liczę.
 C - Łapy przy sobie.
 H - Próbuję ci pomóc.
 C - Dlaczego tu jest tak gorąco?
 H - Mogłabyś być subtelniejsza.
 C - To nie była aluzja do ciebie.
 H - Nikogo innego tu nie ma.
 C - Podkręciłeś temperaturę?!
 H - Sama się nakręcasz.
 C - Spadaj.
 H - Myślę, że w tej sytuacji to nie jest najlepsze określenie.
 C - W tej sytuacji żadne…
 H - Zamknij się!
 C - Co?
 H - Wilson to ty?
 W - House! Jesteś tam?
 H - Nie, to tylko mój głos zamknięty czterech ścianach ciasnej windy.
 W - Za niedługo powinni ją uruchomić.
 H - Pośpieszcie się.
 W - Masz jakiś problem?
 H - Tak. Metr sześćdziesiąt wzrostu, tyłek wielkości góry, która zatopiła Titanika i chce mnie zabić.
 W - Cuddy?!
 C - Bardzo śmieszne.
 H - Wilson jesteś tam?
 C - Zostawił nas?
 H - Zabiję go!
 C - Przestań się o mnie ocierać!
 H - Mam chodzić po ścianach?
 C - House, chyba mamy problem.
 H - To nie ja.
 C - Litości.
 H - Zrobił to specjanie.
 C - Co?
 H - Pewnie myślał, że w tej ciemności się na mnie rzucisz.
 C - Wilson!!!
 H - On ci nie pomoże.
 C - Zaraz zacznę krzyczeć.
 H - Proszę bardzo. Połowa szpitala i tak już pewnie podsłuchuje pod drzwiami.
 C - Jak ja cię nienawidzę.
 H - Ty drżysz.
 C - Bo jest mi zimno.
 H - Przed chwilą było ci gorąco.
 C - Musisz się czepiać każdego mojego słowa.
 H - O nic innego nie pozwalsz mi się zaczepić.
 C - Od pół minuty trzymasz rękę na moim biuście.
 H - A myślałem, że to przycisk alarmu.
 C - House!!!
 H - No widzisz. Działa.
 
 |  |  |   
                | 
  Wysłany: 
                  Sro 12:34, 23 Cze 2010 |  | lisek_ Stażysta
 
  
 
  
 Dołączył: 03 Lis 2009
 Pochwał: 17
 
 Posty: 172
 
 
 |   
          
          | Powrót do góry |   
          |  |   
          | 
     |  |   
          | 
              
                | 
 
		  
		  haha świetne te dialogi "Winda" podoba mi się najbardziej  :mrgreen:
		  
		   
                   
 |  |  |   
                | _________________
 " Kochankowie i szaleńcy widzą i czują więcej
 niż chłodny umysł jest w stanie ogarnąć "
 
  Wysłany: 
                  Sro 13:14, 23 Cze 2010 |  | LoveMeDead Stomatolog
 
  
 
  
 Dołączył: 17 Mar 2010
 Pochwał: 2
 
 Posty: 512
 
 
 |   
          
          | Powrót do góry |   
          |  |   
          | 
     |  |   
          | 
              
                | 
 
		  
		  18 – Dni płodne.
 - House!!!
 - Ale on sam jest sobie winień.
 - Kto?
 - Nie przyszłaś rozmawiać o pacjencie?
 - Co mu zrobiłeś?
 - Dlaczego krzyczałaś?
 - Co Cameron robi w przychodni?
 - Nie wiem. Może przyjmuje pacjentów?
 - Twoich pacjentów!
 - Wiesz jaka ona jest. Ta niezrozumiała chęć niesienia pomocy wszystkim potrzebującym.
 - Nie jesteś potrzebujący.
 - Moje potrzeby są niczym niekończąca się opowieść.
 - Raczej jak Lassie. Długie, łzawe i powodujące skręt jelit.
 - Boże! Znów masz dni płodne?!
 - Musisz tak krzyczeć?
 - Jak nikt nie usłyszy, nie będzie już tak zabawnie.
 - Marsz do kliniki.
 - Z wiekiem robisz się coraz bardziej zrzędliwa.
 - House!
 - Tak mamooo…
 - O co chodziło z tym pacjentem?
 - Wybacz, ale to dłuższa historia, a obowiązki wzywają.
 - Do gabinetu! Natychmiast!
 - Zdecyduj się. Nie mogę być w klinice i w twoim gabinecie jednocześnie.
 - To masz problem.
 - Jedynym moim problemem jesteś ty.
 - Przestań się gapić na mój tyłek.
 - Skończysz z tymi poleceniami? Nie jesteśmy w łóżku.
 - Jestem twoją szefową.
 - Wybacz zawsze zapominam.
 - Błagam niech mnie ktoś zastrzeli.
 - Jasne, a potem twój duch będzie nas straszył po nocach.
 - Wiesz co? Idź jednak do tej przychodni.
 - Masz spóźniony okres? Prawda?
 - I przeproś pacjenta.
 - Masz.
 - Przeproś.
 - Którego?
 - Tego, którego obraziłeś.
 - To może być trudne.
 - Nie żyje?!
 - To była jego żona.
 - Zabiłeś jego żonę?
 - Chciałbym, ale po prostu powiedziałem jej prawdę.
 - Co z pacjentem?
 - Żyje. To znaczy prawie. Jest w śpiączce.
 - Co z jego żoną?
 - Pisze pozew.
 - Powinnam się obawiać się bardziej niż zwykle.
 - Co masz na myśli mówiąc bardziej?
 - Zabiję cię!
 - Mam pomysł. Zabijmy się razem. Jak Romeo i Julia.
 - Piłeś?
 - Nie. Ćpałem.
 - Nie chce cię dzisiaj widzieć w szpitalu.
 - Żartowałem.
 - Ale ja nie.
 - W sumie to lubię kiedy masz okres.
 - Nie mam…
 - Nie muszę iść do kliniki, nie muszę przepraszać pacjenta i mam eksta dzień wolny.
 - Nikogo nie obraziłeś. Prawda?
 - Jeszcze nie.
 - Nie myśl, że do końca życia będę się nabierać na te twoje gierki.
 - Uwielbiasz moje gierki.
 - Tak, po prostu popadam w samozachwyt kiedy udowadniasz mi jak wielką jestem idiotką.
 - Zawsze do usług.
 - Kretyn.
 - Ulżyło?
 - Odrobinę.
 - A propos tych dni płodnych…
 - Wynocha!
 
 
 
 19 – Poród.
 
 H - W poprzednim wcieleniu musiałem kogoś zabić.
 C - Pomóż mi do jasnej cholery!
 H - Jestem tego pewien.
 C - House!!!
 H - Sama sobie nie poradzisz?
 C - Typowy facet. Początek wam się podoba, ale na koniec zawsze próbujecie uciec.
 H - Wypraszam sobie. Jestem niezwykły pod każdym względem i niestety stąd nie mogę uciec.
 C – Trzeba było uważać.
 H – Te cholerne drzwi same się zatrzasnęły!
 C - Mógłbyś spojrzeć?
 H - Chcesz, żebym miał traumę do końca życia?
 C - Jeśli to co do tej pory już widziałeś ci nie zaszkodziło, teraz też nic ci nie będzie.
 H - Nienawidzę kobiet. Bóg tworząc was musiał coś pomieszać.
 C - Sam jesteś pomieszany!
 H - Napiłbym się czegoś.
 C - Tam jest woda.
 H - Liczyłem na coś mocniejszego.
 C - Czy ja wyglądam na barmankę?
 H - W tym stroju raczej na striptizerkę.
 P - Czy ja państwu czasem nie przeszkadzam?
 C - Proszę wybaczyć. Wszystko będzie dobrze.
 H - Jasne. Przepchnie pani tylko tego słonia przez swoje wąskie drogi rodne i po problemie. Aaaa…!!!
 P - To chyba ja powinnam krzyczeć?
 C - O, przepraszam House. Myślałam, że wbijam igłę ze znieczuleniem w rękę pacjentki.
 H - To był mój tyłek!!! Szalona kobieto!
 C - Proszę spokojnie przeć.
 H - Chyba kpisz.
 P - Zamknijcie się do cholery!!!
 H - Jest!
 C - Co?
 H - Odzyskuję czucie w tyłku.
 C - House!
 P - Aaaa…
 C - Widzę główkę.
 H - Chyba owłosioną czuprynę?
 C - Pomóż mi.
 H - Chcesz to zrobić?
 C - Co?
 H - Nie udawaj.
 C - "Ona" jest śliczna.
 H - A niech to. Kolejna pomyłka tego na górze. Faceci to wymierający gatunek.
 P - To może powinień pan zadbać o jego przedłużenie.
 H - Co cię tak śmieszy?
 C - Ślicznie z nią wyglądasz.
 H - Przetniesz tę pępowine, czy poczekasz aż sama odpadnie.
 C - Daj mi ją. Ty powinieneś to zrobić.
 P - Nie krępujcie się. Ja poczekam.
 H - Oddawaj to. Nie dam ci więcej żadnego ostrego narzędzia do ręki.
 C - Nadal jesteś zły o tą igłę?
 H – Nie, po prostu boję się, że przy okazji możesz mi coś odciąć.
 C - House!!!
 P - Chyba jednak będzie lepiej jak nie będziecie mieć dzieci.
 H i C - Nie jesteśmy razem!!!
 P – Od razu widać…
 C - Śliczna dziewczynka.
 H - Raczej Yeti. Tatuś będzie dumny.
 W - House, co się stało?
 H - Wreszcie jesteście?
 W - Jesteś blady.
 H - Właśnie urodziłem potwora.
 C - Zabierzcie je na górę.
 H - A mnie do pobliskiego baru.
 W - Co mu jest?
 C - Wzruszył się.
 W - Dlaczego trzymasz się za tyłek?
 H - Spytaj Cuddy.
 
 (onkolog wlepia pytające spojrzenie w administratorkę)
 
 C - Długa historia, ale zasłużył.
 W - Z pewnością.
 H - Dobrze się bawicie?
 
 (diagnosta wychodzi nadal trzymając rękę na obolałym pośladku)
 
 
 
 
 20 – Zgoda.
 
 - Cuuudddyyy…
 - Zapomnij!
 - Ale nie bądź taka.
 - Jaka?
 - Wredna.
 - Chyba zdrowa na umyśle.
 - Będzie zabawa.
 - Ty będziesz miał zabawę.
 - Gwarantuję ci, że ty też.
 - Wątpię.
 - Ostatnim razem ci się podobało.
 - Nie masz prawa tego wspominać.
 - Ale mam rację?
 - Nie masz.
 - Mam.
 - I wcale mi się nie podobało.
 - Odczułem coś zupełnie przeciwnego.
 - Zawsze odczuwasz coś przciwnego niż ja.
 - Nie umiesz się bawić.
 - To nie zabawa.
 - Zrzędzisz.
 - Ile postawiłeś?
 - Dwie pensje Wilsona i jedną moją.
 - Pięknie.
 - Zgadzasz się?
 - Nie i dorzucam ci kolejne godziny w przychodni. Może w 2015 roku zdołasz go spłacić.
 - Pozwól mi na to albo stanę się twoim największym koszmarem. Będę jak wrzód na tyłku.
 - Jesteś moim wrzodem już od dwudziestu lat.
 - Ale do tej pory nikomu nie powiedziałem, w którym miejscu masz swój tajemniczy pieprzyk w kształcie...
 - House!
 - I nikt nie wie, że podczas seksu tak uroczo unosisz…
 - House!!!
 - To niewinna przysługa w porównaniu z tym do czego jestem zdolny.
 - Trudno. Nie pozwolę sobą manipulować.
 - Jak chcesz. Wilson!!! Poznałeś już najnowszą plotkę na temat Cuddy…
 - Zaczekaj!!!
 - Uwielbiam, gdy się nie zgadzasz tylko po to, by po chwili się zgodzić.
 - Chcę połowę twojej wygranej.
 - Chyba kpisz?
 - Zasłużyłam.
 - Jeszcze nic nie zrobiłaś.
 - Ale zrobię.
 - Żartujesz?
 - A wyglądam?
 - Jesteś złem wcielonym.
 - Ale do tej pory nikomu nie zdradziałam, że na prawym pośladku masz…
 - Nie odważysz się!
 - I że podczas seksu tak słodko…
 - Cuddy!!!
 - Pół na pół?
 - Dwadzieścia pięć procent. Ty masz więcej do stracenia niż ja.
 - Czterdzieści procent.
 - Zgoda.
 - Frajer.
 - Frajerka.
 
 |  |  |   
                | 
  Wysłany: 
                  Pon 18:54, 28 Cze 2010 |  | lisek_ Stażysta
 
  
 
  
 Dołączył: 03 Lis 2009
 Pochwał: 17
 
 Posty: 172
 
 
 |   
          
          | Powrót do góry |   
          |  |   
          | 
     |  |   
          | 
              
                | 
 
		  
		  Uwielbiam twoje dialogi są THE BEST!! Mogłabyś pisać scenariusze dla Housa :)
		  
		   
                   
 |  |  |   
                | _________________
 " Kochankowie i szaleńcy widzą i czują więcej
 niż chłodny umysł jest w stanie ogarnąć "
 
  Wysłany: 
                  Pon 19:27, 28 Cze 2010 |  | LoveMeDead Stomatolog
 
  
 
  
 Dołączył: 17 Mar 2010
 Pochwał: 2
 
 Posty: 512
 
 
 |   
          
          | Powrót do góry |   
          |  |   
          | 
     |  |   
          | 
              
                | 
 
		  
		  Dziękuję Wszystkim za komentarze :*
Jeśli ktoś miałby ochotę na kolejne rozmówki... :wink: Tak, jestem świadoma ich ilości :lol: i tak, to nie koniec :D
 
 Ps. Gusiu, masz boski banerek <3
 
 
 25 – Koniec?
 
 
 - Po co to zrobiłeś?
 - Nudziło mi się.
 - To jest odpowiedź?
 - Mogę wymyślić inną.
 - House, błagam…
 - To się robi monotonne.
 - Twierdzisz, że jestem nudna.
 - Przewidywalna.
 - Myślałeś, że jak mu powiesz, że między nami coś jest, to ucieknie z podkulonym ogonem?
 - Uciekł?
 - Waha się.
 - Zawsze to coś.
 - House!
 - Po co ci ten idiota?
 - Nie zamierzam o tym z tobą rozmawiać.
 - Myślisz, że nagle, jak z pomocą czarodziejskiej różdżki go pokochasz?
 - Kocham go.
 - Nie rozśmieszaj mnie.
 - Nienawidzisz szczęścia więc niszczysz wszelkie jego przejawy wokół siebie.
 - Mylisz się.
 - Tak?
 - Tak.
 - Więc pozwól mi być szczęśliwą.
 - Nie mogę…
 - Dlaczego?
 - Znasz odpowiedź.
 - Czy to coś zmienia?
 - Jak chcesz.
 - Odchodzisz?
 - Chcesz, żebym odszedł.
 - Nie powiedziałam tego.
 - Wiem.
 - Nie możemy być razem. To się nie uda.
 - Wiem.
 - House…
 - Cuddy, ja wiem.
 - Więc to koniec?
 - To twój wybór.
 - Nie mam wyboru.
 - Więc przegraliśmy?
 - Nie mieliśmy szans.
 
 
 
 26 – Wizyta domowa.
 
 - House!!! Ty jesteś nagi!
 - O Boże!!! A ty ubrana!
 - Mógłbyś…?
 - Jestem u siebie. Mogę być nagi.
 - Ale nie jesteś sam.
 - Mogłaś uprzedzić, że zrobisz nalot.
 - Mówiliśmy, że będziemy cię pilnować.
 - Rozpraszam cię?
 - Ubierasz się albo wychodzę.
 - To może Ty też się rozbierz? Będziemy kwita.
 - Jak chcesz.
 - Serio!
 - Wychodzę.
 - A mogło być całkiem miło.
 - Próbujesz mnie uwieść?
 - Zaciągnąć do łóżka.
 - Ty serio potrzebujesz pomocy.
 - Każdy ma swoje małe sekrety.
 - I dlatego chodzisz nagi po domu?
 - Liczyłem, że przyjdziesz.
 - Wychodzę.
 - Nie umiesz się bawić.
 - Założysz się?
 - Rozbierzesz się?
 - Żegnaj.
 - Wygrałem.
 - Jutro przyjdzie Wilson.
 - Ale jego już widziałem nago!
 - Mnie też.
 - Do jutra, Cuddy.
 
 
 
 27 – Kanapa.
 
 - Co tu robisz?
 - Określam odcień zieleni twoich drzwi.
 - Jest druga w nocy.
 - Czepiasz się szczegółów.
 - O co chodzi?
 - Mam problem.
 - Chyba niejeden.
 - Kpisz z kaleki?
 - Więc budzisz mnie, bo…
 - Chciałem zobaczyć cię w szlafroku.
 - House!
 - Bo chciałem zobaczyć cię bez szlafroka?
 - House!!!
 - Zapomniałem.
 - Dlaczego mnie to spotyka?
 - Dokąd idziesz?
 - Spać.
 - Czy to była subtelna aluzja?
 - Tak, że masz spadać.
 - Nie mogę. Wilson zabrał mi klucze.
 - Ławki w parku podobno są bardzo wygodne.
 - Admninistratorskie łóżka też.
 - House! Byłeś w mojej sypialni?!
 - Ale tylko raz.
 - Zabiję cię.
 - No, może dwa razy.
 - Ja cię naprawdę zabiję.
 - Hej, ale szafkę z bielizną przeszukiwałem tylko raz.
 - Oddaj mi moje stringi.
 - Że co?!
 - Nie udawaj. Te czerwone.
 - Te, które zakładasz w każdy czwartek, czy te, które nosisz do małej czarnej?
 - Skąd…?
 - Co masz na sobie?
 - Nie widać.
 - Pytam co masz pod spodem?
 - Wełniany dres.
 - I czar prysł.
 - Nie gap się!
 - Wiedziałaś, że przyjdę.
 - Wilson nie zabrał ci kluczy?
 - Zgubiłem.
 - Możesz spać na kanapie.
 - Nikt mnie nie kocha…
 - House!!!
 - Co?!
 - Kanapa jest w salonie!
 - A to niby to co?
 - Sypialnia!
 - Z dużą kanapą.
 - To moje łóżko!!!
 - I moja kanapa.
 - Nienawidzę cię, House.
 - Dobranoc, Cuddy.
 
 
 28 – Wanna.
 
 - Po co ci tyle piany?!
 - Ty idoto! Chcesz żebym zeszła na zawał?!
 - Skąd, ale jeśli w tej chwili wstaniesz, ja na pewno…
 - House!
 - No co?
 - Co tu robisz?!
 - Nic.
 - Błagam. Nie mam nastroju…
 - Mam dokumenty do podpisu.
 - Kpisz sobie?!
 - Oj. Nie unoś się tak, jeszcze piana opadnie.
 - Odwróć się natychmiast!
 - Taka ilość piany powinna być karana. Odbiera całą zabawę.
 - Więc przyszedłeś się zabawić?
 - Jeśli to propozycja, to ja w to wchodzę.
 - Chyba wychodzisz?
 - Nigdzie się nie wybieram.
 - A ja myślę, że...
 - Poczekam aż wyjdziesz z wanny i podpiszesz papiery.
 - A twoje słabe serce?
 - Jakoś wytrzymam.
 - No to zobaczymy, kto kogo przetrzyma.
 - Piana nie będzie czekać.
 - Podaj mi ręcznik.
 - Nie widzę tu żadnego.
 - Ten, który wisi… House! Co z nim zrobiłeś?
 - Upsss… Chyba właśnie wpadł do wanny.
 - Ty kretynie!
 - Do twarzy ci w tej pianie.
 - Przestań się gapić.
 - Wyjdziesz z tej wanny?
 - Nienawidzę cię.
 - A biały puch się kurczy i kurczy...
 - Daj mi w końcu te papiery!
 - Jakie papiery?
 - House!
 - I stało się.
 - Co???
 - Wyszłaś z wanny.
 - House!!!
 - Spokojnie to nie zawał.
 - Zabiję cię!
 - Przed chwilą chciałaś mnie ratować.
 - Ale już nie zamierzam.
 - Hmm…?
 - Co?!
 - W staniku wyglądały na większe.
 - Idiota.
 - Heeejjjj…!!!
 - Do twarzy ci w tej pianie.
 - A tobie bez niej.
 - Zboczeniec.
 - Przecież lubisz zboczeńców.
 - Dlaczego to nie był zawał?
 - Co tam mruczysz?
 - Nic.
 - Jasne.
 - Wychodząc nie zamocz mi dywanu.
 - Podaj mi chociaż ręcznik!
 - Jest w wannie.
 - Miło.
 - Jestem miła.
 - Jesteś wredna.
 - Zwał jak zwał.
 - Nienawidzę cię.
 - Hej! To moja kwestia…
 - Przez ciebie złapię zapalenie płuc.
 - Nie kazałam ci się pchać do mojej wanny.
 - Sama mnie do niej wepchnęłaś!
 - Zwał jak zwał.
 - Powtarzasz się.
 - Zostaję na noc.
 - Nie ma mowy!
 - Boisz się?
 - Mokrego House’a?
 - Seksownego, mokrego i nagiego House’a.
 - Co robisz?
 - Rozbieram się.
 - Wynocha!
 - Jak chcesz. To ty będziesz się tłumaczyć sąsiadom z nagiego faceta wychodzącego z domu.
 - Zamknij te cholerne drzwi!
 - Wiedziałem, że mnie pragniesz.
 - Nieznoszę, nienawidzę, nietrawię, niecierpię, nie…
 - Zwał jak zwał.
 - Boże! Za co?
 - Pożyczysz szlafrok?
 - Ręcznik, szlafrok, co jeszcze?
 - Poprosiłbym o koszulkę nocną, ale chyba nie będzie mi potrzebna.
 - Pacan.
 - Uparciuch.
 - Co robisz?
 - A jak ci się wydaje?
 - Housee…
 - Udajesz niedostępną?
 - Lubisz niedostepne...
 - I nie lubię szlafroków.
 - House…
 - Tak?
 - My nie możemy…
 - Tak?
 - House!!!
 - Zamknij się wreszcie!
 - Ale Hoouuussseee…
 
 
 
 Taki mały liskowy odpał...
 
 Występują:
 
 C – Cuddy
 H – House
 W – Wilson
 F – Foreman
 T – Taub
 13 – Thirteen
 
 
 29 – Zszywki.
 
 
 C - Co robisz?
 H - To nie to co myślisz?
 C - Nie chcesz wiedzieć o czym teraz myślę.
 H - Ta twoja zboczona natura.
 C - Sam jesteś zboczony.
 H - Zaczekaj!
 C - Dobrze się bawisz?
 H - Mam problem.
 C - Widzę.
 H - Po raz kolejny. To nie to co myślisz.
 C - Więc?
 H - Możesz tu podejść?
 C - Raczej nie.
 H - Ja nie żartuję.
 C - O Boże! Faktycznie masz problem.
 H - Jeśli zamierzasz kpić…
 C - Przyznaj, że to zabawne.
 H - Dzięki, poradze sobie sam.
 C - Nie wydaje mi się.
 H - Więc, co proponujesz geniuszu od siedmiu boleści?
 C - To trzeba sposobem.
 H - Jasne, bo niby zdarza ci się to codziennie.
 C - Nawet nie wiesz o jakie rzeczy potrafią zaczepić się damskie rajstopy.
 H - Intrygujące.
 C - Nie pomagasz mi.
 H - Jak się nie pośpieszysz problem może urosnąć.
 C - I kto tu jest zboczeńcem?
 H - Właśnie Wilson, kto?
 W - Cuddy…
 C - Wilson, to nie to co myślisz.
 W - Dlaczego trzymasz ręce pod jego biurkiem? I dlaczego on się tak uśmiecha?
 C - Pięknie…
 H - Co?!
 C - Zaczepiłam się o twój…
 W - Wychodzę.
 C - Rozporek!!!
 H - Myślisz, że to zabrzmiało lepiej?
 C - Dlaczego pod twoim biurkiem jest tyle wystających zszywek?
 H - Wolisz, żebym odreagowywał na pacjentach?
 C - Cofam pytanie.
 H - Może po prostu wyjdę razem z szufladą?
 C - Jasne i z moją ręką na…
 H - Myślisz, że kogoś by to zdziwiło?
 C - Wilson był zszokowany.
 H - Zszokowany to nie to samo co zdziwiony.
 W - Nie chce przeszkadzać, ale nie sądzicie, że to trwa już trochę za długo.
 H - Zawsze byłem długodystansowcem.
 C - Zamknij się idioto!
 H - Zaczepiłem się o biurko, a ona o mnie.
 W - Mówiłem, że te zszywki w końcu zrobią ci krzywdę.
 H - Dobrze mamo… Miałeś rację.
 C - Mógłbyś nam pomóc?
 W - Nie wiem. Zabawnie wyglądacie.
 H i C - Zamknij się!!!
 W - Uuuu…
 H i C - Co???
 W - Nie wygląda to najlepiej.
 C - Litości.
 W - Podaj mi nożyczki.
 H - Ja protestuję!!!
 W - Nie bój się. Niczego ci nie odetnę.
 H - I co cię tak śmieszy?
 C - Wybacz.
 F - Dlaczego Cuddy trzyma ręcę pod twoim biurkiem?
 H - Zaczyna się.
 T - Raczej na jego…
 F - I co tam robi Wilson z nożyczkami?
 C - Pięknie. Kogo nam jeszcze nam brakuje?
 13 - Jestem. Coś mnie ominęło?
 F i T - Nic nadzwyczajnego.
 13 - Czy oni…?
 H, W, C - To tylko zszywki!!!
 
 |  |  |   
                | 
  Wysłany: 
                  Pią 19:48, 01 Paź 2010 |  | lisek_ Stażysta
 
  
 
  
 Dołączył: 03 Lis 2009
 Pochwał: 17
 
 Posty: 172
 
 
 |   
          
          | Powrót do góry |   
          |  |   
          | 
     |  |   
          |  | nimfka Nietoperek
 
  
 
  
 Dołączył: 13 Sty 2009
 Pochwał: 30
 
 Posty: 11393
 
 Miasto: HouseLand
 
 |   
          
          | Powrót do góry |   
          |  |   
          | 
     |  |   
          | 
              
                | 
 
		  
		    	  | lisek_ napisał: |  	  | Ps. Gusiu, masz boski banerek <3
 
 | 
 Dziękuję, sama robiłam xD
 
 
  	  | lisek_ napisał: |  	  | - Ale jego już widziałem nago!
 | 
 Yhm...aż boję się pomyśleć, co oni po pijaku tam wyrabiali :hahaha:
 zakochałam się w kanapie jest taka zbereźna. Nie, wróć, cofnij...ona jest smaczna xD znaczy w sam raz  :mrgreen:
 Wannę czytałam już wieki temu i nie wiem, czy to wina dyskoteki, z której nie dawno wróciłam , czy, że masz taki cudowny humor (to raczej drugie) ŻE SIĘ POPŁAKAŁAM, tak, ze śmiechu, żeby nie było :hahaha:
 Zszywki kompletnie nie zajarzyłam :hahaha: jest taka zaszyta :hahaha:
 Lisku :* Ty wiesz, co ja myślę w tej chwili :*  :twisted:
 
 |  |  |   
                | _________________
 
           „Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie.”
 
  Wysłany: 
                  Pią 20:11, 01 Paź 2010 |  | Guśka_ Dziekan Medycyny
 
  
 
  
 Dołączył: 16 Kwi 2010
 Pochwał: 42
 
 Posty: 6652
 
 Miasto: Mrągowo
 
 |   
          
          | Powrót do góry |   
          |  |   
          |  |  |  |   
    |  |  |  |  
   
	| 
 
 | Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach
 Nie możesz zmieniać swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz głosować w ankietach
 
 |  |  |