Śpiączka (opowiadanie)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Śpiączka (opowiadanie)




Cytat:
też nie takie nowe ;)


Zaczęło się od tego, że straciłam przytomność. Straciłam i… więcej jej nie odzyskałam. Leżałam nieruchomo koło biurka, czekając chwili, aż House wejdzie i mnie zauważy. Ale nie wszedł.

Po godzinie – zmarnowanej godzinie – zjawiła się Cameron. Zabrali mnie na ostry dyżur, ale dowiedziano się tylko tyle, ile sama wiedziałam. Czyli nic.

Od dwóch tygodni jestem w śpiączce. Moje ciało jest pułapką, złotą klatką, w której uwięziony jest mój mózg. Wyobraźcie sobie, że modlicie się, by wasza ręka przesunęła się choćby o centymetr – i jednocześnie wiecie, że tego nie zrobi. Jedyną rzeczą, na którą mam jakikolwiek wpływ, jest moje serce. Kiedy House się zbliża, jego bicie gwałtownie przyspiesza; leniwie tocząca się krew zaczyna pulsować. Po jakimś czasie to słabnie. Słabnie jeszcze bardziej, kiedy on odchodzi. Wtedy zaczynam się bać. Samotności i jego strachu. Strachu, że nie potrafi postawić diagnozy.

I wtedy odkryłam, że potrafię wstać. Pierwszym naturalnym odruchem był szok oraz przejmujące zimno. Obróciłam się i zobaczyłam moje bezwładne, blade ciało ułożone na poduszkach z podpiętą aparaturą, która ciągle monitorowała moje funkcje życiowe.

Nie umarłam.

Do tej pory nie wiem, jak to wyjaśnić. Może i mój umysł był zamknięty w tej bezwolnej kukle, ale ja nie. Moja dusza – nie.

Teraz idę powoli po korytarzu. Ludzie mijają mnie, nie zauważając. Dziwne uczucie. Jakbym… nie istniała. Bo nie istnieję, a przynajmniej w tej rzeczywistości. Nie wiem, czym jestem. Jeśli jestem.

Nagle widzę GO. Siedzi na fotelu, nerwowo stukając końcówką laski o podłogę. Na białej tablicy są tylko trzy słowa: „Lisa Cuddy” i „śpiączka”. Pisaczki poniewierają się gdzieś porozkręcane przy niepotrzebnej piłeczce i gameboy’u. Zespołu nie ma. Przed Gregiem leży wynik mojego rezonansu. Widocznie nic nie wykazał.

Trzeszczenie kół na korytarzu odwraca naszą uwagę. Mówię: naszą, bo i on podniósł głowę, patrząc z niepokojem nie większym od mojego na przesuwające się za szybą łóżko z Cuddy. Ze mną. Foreman zabiera je na kolejne badania. Chyba jest coraz gorzej.

House wstaje i przemierza przestrzeń pomiędzy oknem, drzwiami, biurkiem, tablicą i znowu oknem tak szybko, na ile pozwala mu chora noga.

Podchodzę do niego, gdy się zatrzymuje. Staję przed nim, spoglądając w jego oczy. U żadnej innej osoby – ani kobiety, ani mężczyzny – nie widziałam takich oczu. Nie chodzi mi zresztą tylko o kolor, choć jest niesamowity. Niby pospolity, zwyczajny, taki, jaki mają miliony innych ludzi o niebieskich tęczówkach, a jednocześnie zupełnie od nich różny. Intensywny, przejmujący dreszczem, zagadkowy. Jego słowa: ironiczne, błyskotliwe, inteligentne, przepełnione cierpieniem, raniące, zdziwione, przerażone i ostrożne – znajdują doskonałe odbicie w tych właśnie oczach. Zresztą nie musi nawet nic mówić…

Przesuwam dłonią po jego szorstkim policzku. Wzdryga się i przez chwilę patrzy na mnie tak, jakby mnie widział. Ale to jest niemożliwe. Odwraca się do okna, jakby właśnie tam chcąc znaleźć odpowiedź. Ale to również jest niemożliwe.

Gwałtowny trzask drzwi sprawia, że krzyczę cicho ze strachu. Ale to i tak bez różnicy, skoro nikt mnie nie usłyszy. Cameron spogląda na House’a i mówi, że mnie tracą…

Widzę, jak drżą mu dłonie, kiedy wysypuje na nie Vicodin. Jedna… dwie… trzy… cztery tabletki. Nie bierz ich. Greg… Wziął, stary uparciuch. I zaraz potem znalazł się przy mnie.

Przyglądam się z boku, jak moje ciało wygina się, rażone prądem przez defibrylatory. Trzymane przez House’a. Laska leży gdzieś w kącie, w pośpiechu odrzucona. Nagle z całą tego świadomością dostrzegam, jak bardzo on chce mnie uratować. Jak bardzo chce, żebym przeżyła. Żeby miał od kogo wysłuchiwać pogróżek w stylu „co ci zrobię, jak nie pójdziesz do przychodni”; żeby miał komu przygryzać, wypominając rozmiary tyłka; żeby miała jak gorszyć studentów, wskazując im mój dekolt – który zakładam dla niego- za przykład szpitalnej prostytucji; żeby mógł patrzeć na mnie, jak piję kawę w ciepłym, czerwonym kubku. Skąd to wiem?

Bo ja też nie chcę odchodzić. Odchodzić zbyt daleko od niego, by odbić słowną piłeczkę lub po prostu przewrócić oczami i westchnąć, umiejscawiając wzrok na dolnej partii jego ciała, kiedy on tego nie może zauważyć. Bo nikt inny, oprócz mnie i Wilsona, nie wie, jak z nim postępować. Bo chcę ciągnąć go za uszy do pacjentów. Bo chcę czegoś więcej…

Tej nocy nie odszedł od mojego łóżka. Jego wzrok nie był nawet w połowie podobny do tego, gdy Foreman był chory.

Po godzinie, może dwóch, nieśmiało bierze mnie za rękę. Kiedy monitorki popiskują coraz słabiej, on się uśmiecha. Opanowanie, lecz szaleńczo.

Mój morderczy zamiar sprawdzenia, czy duchy potrafią czymś rzucać, ginie w poczuciu winy, gdy…

- Jeśli umrzesz, Lisa, ja umrę razem z tobą.. a przynajmniej się nad tym zastanowię. – szepcze cicho. Już nie Cuddy?
- A jeśli przeżyję? – otwieram oczy. Znowu nie wiedząc, jak to się stało. On też nie wie, ale pochyla się i mruczy coś, że tego nie było w planach, to nie fair, że nie przewidział, ale teraz chce się zabezpieczyć. I mnie całuje. A ja nie pozostaję mu dłużna…

Teraz wiem, że ta śpiączka nie była chorobą. Ta śpiączka była darem od Boga…



_________________

"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"

Banner by Ewel
:zakochany:

PostWysłany: Pią 21:36, 26 Gru 2008
amandi
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 148

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Jeszcze mocniej utwierdziłam się w przekonaniu, że jesteś w stanie nakreślić dosłownie wszystko! I to jeszcze jak! :wink:

:przytul:



PostWysłany: Nie 15:48, 28 Gru 2008
rocket queen
Pumbiasta Burleska



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57

Posty: 3122

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

*rozpłynięta ze szczęścia* :*:*:*



_________________

"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"

Banner by Ewel
:zakochany:

PostWysłany: Nie 16:02, 28 Gru 2008
amandi
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 148

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

:rozpływa się: amandi cudeńko :)
To opowiadanie plasuje się w pierwszej 5 moich ukochanych fików :)
Pozdrawiam :* :*



_________________
Marilyn
"Jeśli reguł moralności nie nosisz w sercu, nie znajdziesz ich w książkach..."
"... miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj.."-
Paulo Coelho
"Miłość prawdziwa zaczyna się wtedy, gdy niczego w zamian nie oczekujesz..."-Antoine de Saint-Exupéry

PostWysłany: Nie 16:21, 28 Gru 2008
minnie
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 24 Gru 2008

Posty: 62

Miasto: Szczecin
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Aaaaaa! Kocham Twoje ficki! Cudo, po prostu! ;)
:zakochany:



_________________

avatar by Dwukwiat. :*
banner by Aqua_100. :*

PostWysłany: Nie 18:03, 28 Gru 2008
madzia
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 8

Posty: 395

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Teraz wiem, że ta śpiączka nie była chorobą. Ta śpiączka była darem od Boga


Piękne zakończenie :beczy: i w ogóle tak cudownie się to czyta, tak lekko! Odniosła wrażenie , że patrzę na House'a oczami Cuddy!!
NAPRAWDę MAJSTERSZTYK :jupi: :brawo:



PostWysłany: Nie 19:34, 28 Gru 2008
Madlen
Onkolog
Onkolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 4

Posty: 3092

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.03735 sekund, Zapytań SQL: 15