|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
|
Odcinek jak dla mnie przefantastyczny. Sam przypadek był niezwykle ciekawy, tylko tez po obejrzeniu nie do końca wiedziałam, na co właściwie ta dziewczyna była chora, w końcu doszłam do wniosku, że poza rzeżączką i w sumie odwodnieniem chyba nic jej nie było, a cała reszta była spowodowana przez antybiotyki. ^^
Cameron i Chase - rzeczywiście, pomysł trochę dziwny, ale w sumie dobrze podkreśla to, jak mimo wszystko Cameron wciąż ma wątpliwości i nie jest pewna przyszłości. Ma rację, nikt nie może na pewno stwierdzić niczego, ale zamiast się z tym pogodzić, ciągle szuka zapewnień i upoważnień ;) No i Chase'owe "ja wiem" :D
Amber, zwłaszcza śpiewająca w barze, absolutnie mnie zauroczyła. No i wreszcie sam House, tak cholernie przekonywujący na detoksie, autentycznie przerażony i taki... no mrau. :) Wilson, gotowy na wszystko, zawsze pod ręką jako przyjaciel i Cuddy, która zostaje jako jedyna, bo dobrze go zna. Byłam pod absolutnym wrażeniem. Na ogół nie lubię odcinków, które za bardzo skupiają się na relacjach i innych takich, ale ten był absolutnie przebombowy.
|
|
_________________
In 30 years, kids as young as 6 or 7 will be sitting in classrooms hearing that women didn’t always have the rights to their own bodies and how boys couldn’t marry boys and girls couldn’t marry girls and they’re going to be as confused and disturbed as when we first learned about slavery and Black Codes.
Wysłany:
Sro 16:20, 06 Maj 2009 |
|
Shitzune
Katalizator Zbereźności
Dołączył: 07 Kwi 2009
Pochwał: 47
Posty: 10576
Miasto: Graffignano
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Myślałam, że będę miała czas, by ze spokojem napisać o swoich wrażeniach - ale nie za bardzo mogę. Więc w skrócie:
Baletnica - wyglądało strasznie, ale w jakiś sposób się rozmyło: spłycili sam fakt ratowania kończyn, brak mi było napięcia, dramaturgii, diagnozy, niepokoju, potraktowane to wszystko zostało jako tło do spraw prywatnych.
House - po prywatnym detoksie, kiedy to wykończony nocną walką, bólem, targany emocjami, nie zauważyłam by oprócz herbatki z imbiru dostał cokolwiek - nagle z rana świeży jak trawka na wiosnę ?? Jakby po takiej nocy nie było śladów tego? Coś mi się nie chce wierzyć...
Ale abstrachując od rzeczywistości: skoro Amber to alter ego House'a, skoro ona wypowiada słowa, które tak naprawdę tkwią w podświadomości naszego doktorka, to jakże znamienne wydaje mi się, że gdy on leży na podłodze w łazience i chce sięgnąć po zapomnianą tabletkę, Amber mówi:
"Jesteś żałosny. Jeśli chcesz tabletkę,po prostu każ jej iść do domu. Ale nie możesz, bo to oznaczało by, że ona poniosła klęskę. To dopiero interesujące. Jeśli weźmiesz tabletkę, nie zasługujesz na nią. Jeśli weźmiesz po kryjomu, nie zasługujesz na nikogo."
House i chce, i boi się - facet w diagnostyce twardy, bezpardonowy, tak naprawdę ma małe poczucie własnej wartości. Jego samoocena: jako diagnosta - geniusz, jako człowiek - szmata.
Cały wątek z Wilsonem - jako przyjaciel na pewnym etapie wystarczył, ale jak zaczęła się prawdziwa walka, kiedy postawił wszystko na jedna kartę, poprosił o pomoc Cuddy. A rano? Co był tak naprawdę rano? Osłabiony walką poddał się własnym uczuciom? A może odczuwał tak wielką wdzięczność (chwilową, chwilową), że go poniosło? W obu przypadkach raczej będzie zły z tego powodu, może będzie czuł obrzydzenie do samego siebie, że taki z niego mięczak, a może obarczy całą odpowiedzialności Cuddy? Jakby nie było - nie zdziwiłabym się, gdyby w kolejnym odcinku nie był pokazany dalszy ciąg sceny, jakby miała ona pozostać w domyśle, a House będzie robił wszystko by zdegradować to wszystko do rangi nic nie znaczącego incydentu.
No i Cam - T. świetnie to ujęła: zrobili z niej kompletną idiotkę.
|
|
_________________
Codziennie budzę się piękniejsza, ale dziś to już chyba
przesadziłam...
Wysłany:
Sro 19:33, 06 Maj 2009 |
|
lizbona
Diabetolog
Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8
Posty: 1682
|
Powrót do góry |
|
|
|
Cytat: | A może odczuwał tak wielką wdzięczność (chwilową, chwilową), że go poniosło? |
Przeczą temu poprzednie wydarzenia pomiędzy Housem i Cuddy. To nie jest chwila. To skomplikowana, długotrwała relacja. A wtedy byli sobie bliżsi, niż kiedykolwiek...
Cytat: | nagle z rana świeży jak trawka na wiosnę zapytajnik |
Nie wiem, jak to jest... Ale wydaje mi się,że detoks może tak działać (przypominam sobie np. "My dzieci z dworca ZOO" czy inne książki o uzależnieniu od narkotyków - tam chyba bywało podobnie, a książki są biograficzne, nie ma w nich fikcji). Podczas detoksu uniezależniamy się FIZYCZNIE (nie pomaga on na uzależnienie psychiczne) - ale organizm podczas detoksu pozbywa się toksyn (stąd wymioty, pocenie) - więc taki zupełnie oczyszczony może być w całkiem niezłej formie.
Cytat: | No i Cam - T. świetnie to ujęła: zrobili z niej kompletną idiotkę. |
Nie jestem jej fanką, ani fanką jej podejścia do życia i związku, ale będę jej bronić. Fakt,że osoba zraniona przez los nie chce ryzykować wszystkim, chce mieć jakiś "plan B",nadzieję, nie czyni z niej idiotki. Przecież ona nie ma tej spermy w lodówce czy szafce nocnej, a w jakiejś klinice, która się tym zajmuje. Takich przypadków jest wiele - ludzie zachowują materiał genetyczny, gdy grozi im, że w wyniku chemioterapii i naświetlań staną się bezpłodni. Cam i jej mąż tak zrobili, ale on umarł. Generalnie telefon do kliniki i prośba,by przestali przechowywać materiał genetyczny nie jest chyba kluczową reakcją po śmierci małżonka. Cameron też tego nie zrobiła.
|
|
_________________ Zapytaj mnie (anonimowo) o cokolwiek:
www.formspring.me/Miztlikatia
Wysłany:
Sro 20:07, 06 Maj 2009 |
|
Katia
Patomorfolog
Dołączył: 01 Kwi 2009
Pochwał: 12
Posty: 840
Miasto: Warszawa
|
Powrót do góry |
|
|
|
To i ja się wypowiem, a co mi tam...
Odcinek oceniam jako dobry. Nie był ani genialny, ani denny, ale najzwyczajniej w świecie dobry.
Zacznę może od medycznej części. Otóż sam przypadek początkowo bardzo mnie zaciekawił. Ta złażąca skóra (bleeee), to było coś naprawdę wstrząsającego. Szkoda tylko, że pokierowali tym tak, iż już po 5 minutach wiedzieliśmy, że to od antybiotyków. Reszta została potraktowana dość obcesowo, a zwłaszcza końcówka. Nawet nie wiemy jak jej to kończyny uratowali.
Dalej, House + Amber. Za ten pomysł scenarzyści powinni dostać oskara. Jak dla mnie cudo! W poprzednim odcinku dominowały w większości przepychanki słowne, drwiny i ironia, co śmieszyło widza, w tym dodano coś więcej. EMOCJE! Tak skrajne, że House nie mógł sobie z nimi poradzić. I chyba Was nie zaskoczę, wychwalając pod niebiosa scenę śpiewającej Amber. Najlepsza scena w odcinku pod każdym względem. Anne i Hugh zagrali ją genialnie, a sam pomysł (jak z horroru), również mnie zachwycił.
Kolejny aspekt Cameron. W ogóle mi się nie podobała. Pojawiła się bodajże 2 razy i to tylko na chwilę, a jeszcze wyskakuje z tą spermą. W sumie nie chodzi nawet o sam fakt, bo chodziło tu raczej o jej niepewność i niezdecydowanie, a także strach itp. itd, ale ileż można. Scenarzyści chyba sami do końca nie wiedzą, czy ślub Chasea i Cameron to dobry pomysł i kombinują coś na siłę. Mnie już to zmęczyło. Wóz albo przewóz. A nie, że wieczór kawalerski urządzony, a Cameron nagle się rozmyśla, ładuje spermę byłego męża nieboszczyka w kieszeń i ucieka gdzie pieprz rośnie...
Ehh, tak w ogóle to lubię Cameron, dlatego denerwuje mnie takie zawieszenie w czasoprzestrzeni.
Podobał mi się za to Foreman. On jest tak bardzo podobny do Housa, że sam nawet nie zdaje sobie z tego sprawy ;)
Także Hilson zasługuje na ogromny pozytyw. Niezwyciężona przyjaźń i te ich rozmowy:
Wilson: Mam powód, żeby zamykać te drzwi.
House: A ja miałem powód, żeby je otworzyć. Musimy pogadać.
Pacjent: Właśnie się dowiedziałem, że mam raka nerki.
House: No to potrzebujesz pan czasu, żeby to przyswoić.
Mam halucynacje.
Wilson: Zaraz wracam...
albo:
Wilson: Będę u ciebie za 5 minut. Wtedy sobie pogadamy, jak to wolisz śpiączkę niż odwyk.
House: Właściwie gdybyś mógł być za dwie, byłoby znacznie lepiej.
Jak dla mnie boskie! Niby nic, a jednak dawny House jeszcze żyje.
No i na koniec HuK. Cóż, nie jestem za żadnym shipem, jestem raczej zwolenniczką staropolskiego: "róbta, co chceta", byleby tylko w granicach dobrego smaku, bo ani brazylijskiej telenoweli tu nie chcę, ani ostrych pornosów. Ogólnie akcja fajnie się rozkręciła, tylko na końcu nie pasowało mi to zawsze. Takie trochę nie Housowe, ale cóż, facet nam się zmienia, można by rzec dojrzewa, a poza tym był tylko co po odwyku (dość cudownym, ale to już inna sprawa), więc mógł nie być sobą ;)
Także ogólnie odcinek mi się podobał, choć brakuje mi ostatnio porządnej dawki genialnych dowcipów, śmiesznych scen i dialogów.
Uff, ale się rozpisałam :D.
|
|
_________________
Banner od Jeanne
Wysłany:
Sro 22:14, 06 Maj 2009 |
|
bozenka21
Urolog
Dołączył: 12 Lut 2009
Pochwał: 10
Posty: 2404
Miasto: Gdańsk
|
Powrót do góry |
|
|
|
Katia napisał: | Cytat: | A może odczuwał tak wielką wdzięczność (chwilową, chwilową), że go poniosło? |
Przeczą temu poprzednie wydarzenia pomiędzy Housem i Cuddy. To nie jest chwila. To skomplikowana, długotrwała relacja. A wtedy byli sobie bliżsi, niż kiedykolwiek... |
Miałam na myśli "chwilową wdzięczność", podyktowaną ciężką, całonocną walką i zwycięstwem - a to wszystko przy udziale Cuddy. Taka relacja lekarz-pacjent (mało to się słyszy o "zakochaniu" pacjentów w swoich lekarzach?). Chwilową - bo jeszcze pod wpływem zmęczenia i pod wpływem ulgi, chwilową - bo przewiduję powrót House'a do swoich normalnych zachowań i złość (?), że coś się zadziało pod wpływem silnych emocji.
Katia napisał: | Cytat: | nagle z rana świeży jak trawka na wiosnę ? |
Nie wiem, jak to jest... Ale wydaje mi się,że detoks może tak działać (przypominam sobie np. "My dzieci z dworca ZOO" czy inne książki o uzależnieniu od narkotyków - tam chyba bywało podobnie, a książki są biograficzne, nie ma w nich fikcji). Podczas detoksu uniezależniamy się FIZYCZNIE (nie pomaga on na uzależnienie psychiczne) - ale organizm podczas detoksu pozbywa się toksyn (stąd wymioty, pocenie) - więc taki zupełnie oczyszczony może być w całkiem niezłej formie. |
Akurat o tę sprawę muszę dziś w pracy dopytać - nie widziałam ludzi w czasie detoksu, to tylko moje wyobrażenie.
Edit:
Dopytałam - owszem, może, bo oragnizm umie się zmobilizować. Jednak są to mobilizacje krótkotrwałe i np. wieczorem cała zabawa może zacząć się od początku. Takie przezycia i męka, jak była pokazana nocą, nie jest jednorazowym epizodem - nie przy tak silnym i wieloletnim uzależnieniu.
Choć zapewne wszystko jest możliwe :>
Katia napisał: | Cytat: | No i Cam - T. świetnie to ujęła: zrobili z niej kompletną idiotkę. |
Nie jestem jej fanką, ani fanką jej podejścia do życia i związku, ale będę jej bronić. Fakt,że osoba zraniona przez los nie chce ryzykować wszystkim, chce mieć jakiś "plan B",nadzieję, nie czyni z niej idiotki. Przecież ona nie ma tej spermy w lodówce czy szafce nocnej, a w jakiejś klinice, która się tym zajmuje. Takich przypadków jest wiele - ludzie zachowują materiał genetyczny, gdy grozi im, że w wyniku chemioterapii i naświetlań staną się bezpłodni. Cam i jej mąż tak zrobili, ale on umarł. Generalnie telefon do kliniki i prośba,by przestali przechowywać materiał genetyczny nie jest chyba kluczową reakcją po śmierci małżonka. Cameron też tego nie zrobiła. |
Hej, nie mówiłam o samym fakcie posiadania zamrożonej spermy - ale na tym etapie związku, kiedy podjęła decyzję o spędzeniu reszy życia z kimś innym, wspominanie o takich zapasach, to jednocześnie informacja: nie jestem pewna, boję się, nie wierzę ci, już raz ktoś ze mną był i zostawił mnie samą. Oczywiście, że ma prawo do obaw, że ma prawo się wahać, ma prawo zrezygnować itd. Nie mniej scenarzyści próbują pogmatwać ich sytuację do tego stopnia, że w końcu sami chyba nie będą wiedzieli: kto, z kim, gdzie i dlaczego. Ja rozumiem, że ten serial to "dramat medyczny", ale w dokładnie KAŻDYM wątku wprowadzają zamieszanie i odnoszę wrażenie, że sami zaczynają się w tym gubić. Cam - podobnie jak Chase - jest nierówną postacią: czasami gra egzaltowaną, niedorośniętą panienkę, a czasami konkretną, zdcydowaną, pewna siebie kobietę. Rozumiem rozwój, rozumiem zmiany, ale tu mam wrażenie tak wielkiej huśtawki emocjonalnej, że za chwilę może się okazać, iż w psychiatryku wylądują wszyscy pokolei, z widzami na czele ;)
Ostatnio zmieniony przez lizbona dnia Czw 14:31, 07 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
_________________
Codziennie budzę się piękniejsza, ale dziś to już chyba
przesadziłam...
Wysłany:
Czw 7:28, 07 Maj 2009 |
|
lizbona
Diabetolog
Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8
Posty: 1682
|
Powrót do góry |
|
|
|
Zabił mnie ten odcinek
Po prostu brak mi słów, jak Greg przechodził detox to autentycznie męczyłam się razem z nim, to straszne patrzyć jak ktoś się tak męczy... Wilson pobił wszelkie rekordy oddania w przyjaźni, Cuddy w końcu zachowuje się jak kobieta a nie zimny biurokrata... Najlepszy odcinek jaki do tej pory oglądałam już się nie mogę doczekać następnego...
|
|
_________________ Daimona_Frey
Wysłany:
Czw 9:00, 07 Maj 2009 |
|
daimona_frey
Student medycyny
Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 4
Miasto: Wodzisław Śląski
|
Powrót do góry |
|
|
|
lizbona napisał: | Katia napisał: | Cytat: | A może odczuwał tak wielką wdzięczność (chwilową, chwilową), że go poniosło? |
Przeczą temu poprzednie wydarzenia pomiędzy Housem i Cuddy. To nie jest chwila. To skomplikowana, długotrwała relacja. A wtedy byli sobie bliżsi, niż kiedykolwiek... |
chwilową - bo przewiduję powrót House'a do swoich normalnych zachowań i złość (?), że coś się zadziało pod wpływem silnych emocji. |
Z czym, jak z czym, ale obawiam się,że ze złością, że coś się zadziało pod wpływem silnych emocji, możesz mieć 100% racji... House zawsze będzie House'm.
lizbona napisał: |
Dopytałam - owszem, może, bo oragnizm umie się zmobilizować. Jednak są to mobilizacje krótkotrwałe i np. wieczorem cała zabawa może zacząć się od początku. Takie przezycia i męka, jak była pokazana nocą, nie jest jednorazowym epizodem - nie przy tak silnym i wieloletnim uzależnieniu.
Choć zapewne wszystko jest możliwe :> |
Tzn. że organizm powinien się dłużej oczyszczać z toksyn/będzie się jeszcze ich pozbywał? Biedny House... Ciekawe, czy zostanie to wplecione w scenariusz...
lizbona napisał: | Cam - podobnie jak Chase - jest nierówną postacią: czasami gra egzaltowaną, niedorośniętą panienkę, a czasami konkretną, zdcydowaną, pewna siebie kobietę. Rozumiem rozwój, rozumiem zmiany, ale tu mam wrażenie tak wielkiej huśtawki emocjonalnej, że za chwilę może się okazać, iż w psychiatryku wylądują wszyscy pokolei, z widzami na czele ;) |
Ech, obawiam się, że Cam tak zarzucała Chase'owi, że chce ślubu tylko dla tego,że przeraziła go śmierć Kutnera i nie chce bać się samotności - a w końcu zgodziła się z tych samych (albo prawie tych samych) powodów. No to teraz się miota. Miotanie się w pewien sposób rozumiem, ale mam nadzieję, że ten wątek nie będzie mocno eksponowany i długo prowadzony (czyt. - mam nadzieję,że rozwiąże się w najbliższym odcinku). Wóz albo przewóz.
|
|
_________________ Zapytaj mnie (anonimowo) o cokolwiek:
www.formspring.me/Miztlikatia
Wysłany:
Pią 15:31, 08 Maj 2009 |
|
Katia
Patomorfolog
Dołączył: 01 Kwi 2009
Pochwał: 12
Posty: 840
Miasto: Warszawa
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie wiem ale mam wrażenie że jakby w mojej wersji końcówki brakowało bo nie widziałem całej sceny miedzy Haus'em a Cuddy, Ma może ktoś takie samo wrażenie czy się mylę?(odcinek ściągany z forum)
Ostatnio zmieniony przez Howling_Mad dnia Pon 11:31, 11 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Wysłany:
Pon 3:28, 11 Maj 2009 |
|
Howling_Mad
Chirurg dziecięcy
Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 2699
|
Powrót do góry |
|
|
|
Howling_Mad musisz sprecyzować o jaka scenę ci chodzi...
Jesli o scenę szczerej rozmowy podczas odtruwania, to faktycznie masz uciętą wersję, ale jesli myslisz o scenie HuSa to niestety musisz ją sobie dośpiewać we własnym zakresie ponieważ nie została pokazana. Odcinek kończy się pocałunkiem... namiętnym dodajmy :twisted:
Ogólnie odcinek był naprawdę dobry, przypadek medyczny był świetny ale jak dla mnie kolejny raz poełniono ten sam błąd - świetny przypadek medyczny zakrywają sceby z życia i nie można się na nim skupić ;/
A cała ta akcja Cam ze spermą.... :? Jakiś dramat, jak na moje oko... Na miejscu Chase'a zdzieliłabym ja porządnie po głowie...
|
|
_________________
POLSKA! BIAŁO-CZERWONI!
Wysłany:
Pon 7:51, 11 Maj 2009 |
|
Syśka
Reumatolog
Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 15
Posty: 2076
|
Powrót do góry |
|
|
|
Syśka
Chodzi o scenę HuSa, która kończy się właśnie namiętnym pocałunkiem czyli nic mnie nie ominęło. Dzięki za pomoc :D
|
|
Wysłany:
Pon 11:14, 11 Maj 2009 |
|
Howling_Mad
Chirurg dziecięcy
Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 2699
|
Powrót do góry |
|
|
|
Ja jak większość z niecierpliwością czekałam na tą scenę :P
I trzymał mnie ten odcinek w napięciu, a słowa:
"-You wanna kiss me, don't you?
-I always wanna kiss you. " :houselove:
były warte tego czekania.
Oby tak dalej
Przypadek - ciekawy, najlepszy chyba dotychczas. Już myślałam, że zginie albo ze bardzo ucierpi, a tu taki zwrot akcji. 8)
Amber była wyjątkowo wkurzająca w tym odcinku. Już miałam jej serdecznie dość.
|
|
Wysłany:
Sro 19:34, 13 Maj 2009 |
|
jc
Student medycyny
Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 1
|
Powrót do góry |
|
|
|
Świetny odcinek. Totalnie zmieniłam po nim zdanie. Nawet jakoś polubiłam Cuddy i uważam ,że pasują do siebie z Housem :D Cameron jednak powinna być z Chasem...lub 13 :P
Na minus zaliczyłabym ,to ,że mało bylo Remy w tym odcinku .
I nieco denerwuje mnie już Amber jako halucynacja, zresztą nigdy jej nie lubiłam . Ta cała sytuacja jest nieco naciągana.
|
|
_________________ Repeating in my head
If I cant be my own
I'd feel better dead
Wysłany:
Nie 14:02, 16 Sie 2009 |
|
Rox666
Student medycyny
Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 31
|
Powrót do góry |
|
|
|
Dobry epizod. Przypadek może nie jakoś szczególny, ale scena z "Amber" w barze... Fenomenalna. I tak smutno mi się zrobiło, gdy Greg dygotał z powodu odtrucia. A scena z Cuddy...Aż do obejrzenia następnego epizodu zastanawiałem się, czy to zwidy House'a, czy rzeczywistość. A Cameron kolejny raz dała mi powód by jej nienawidzić...
|
|
_________________ House: Ty umarłaś
Amber: Wszyscy umierają.
House: Czy ja umarłem?
Amber: (Milczy chwilę) Jeszcze nie
House: Powinienem był
Wysłany:
Sro 14:49, 19 Sie 2009 |
|
Black Time
Student medycyny
Dołączył: 25 Maj 2009
Pochwał: 1
Posty: 45
|
Powrót do góry |
|
|
|
Jaką piosenkę ma House w telefonie??
Hej:)
Jestem tu nowa, więc jeżeli umieściłam mój post w niewłaściwym miejscy, to bardzo Was przepraszam.
Chciałam się zapytać, czy wiecie może jaką piosenkę ma ustawioną House na telefonie??
Telefon gra mu m.in. w momencie, gdy siedzi w barze, a tuż za chwile mam zobaczyć śpiewającą Amber.
Bardzo Was proszę o pomoc!
Buziaki:*:*:*:*
|
|
Wysłany:
Czw 9:44, 25 Paź 2012 |
|
wokalistka
Student medycyny
Dołączył: 25 Paź 2012
Posty: 1
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|