ALEX [6/6]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

ALEX [6/6]

(odgrzewany kotlecik) :twisted:
Se zaszalałam i daję kwalifikację wiekową +13 - o ile wiem, to nikgo młodszego nie ma, co? Jakby co - proszę mnie oświecać.




ALEX

1.
House siedział przy komputerze i zawzięcie pisał. Wysunął koniec języka, co chwila zerkał na to na ekran, to na klawiaturę. Mruczał coś niezadowolony, mazał, znów pisał. Kutner czytał jakiś artykuł w gazecie, Trzynastka grzebała w swoim laptopie, a Taub spał na krześle z głową odchyloną do tyłu. Chase obserwował ich od dłuższej chwili, stojąc w drzwiach. W końcu otworzył usta, ale zdążył tylko nabrać powietrza, gdy Hause wrzasnął:
- Jak mam się skupić, gdy ciągle gadasz?!
Taub podskoczył na krześle obudzony, chwycił się stołu, by nie spaść, pozostała dwójka lekko drgnęła, ale nawet nie podniosła głowy. Chase zamknął usta, zrobił krok do przodu i znów próbował coś powiedzieć.
- Zamknij się wreszcie!
Po chwili zrezygnowany obrócił się na fotelu w kierunku Chase, ręce oparł na kolanach:
– Wiesz, jak trudno się skupić, gdy chcesz coś napisać, a jakiś idiota stoi ci nad głową i sapie?!
- Co piszesz? – zapytał Chase odruchowo, choć wiedział, że i tak House mu nie odpowie.
Ten tymczasem wstał, po chwili namysłu podszedł i objął ramieniem zaskoczonego chirurga:
- W zasadzie powinienem ci powiedzieć. Bo wiesz – mrugnął porozumiewawczo – są takie strony w necie, gdzie my, faceci….
Chase wywinął się spod jego ramienia i spojrzał na House, jak na idiotę.
- Cuddy cię szuka.
House leniwie przeciągnął się i wyłączył komputer. Chwycił marynarkę wiszącą na oparciu krzesła, zarzucił ją na ramię i wychodząc rzucił w powietrze:
- Z niej to dopiero jest poganiacz niewolników! Nic tylko seks, seks i seks – otrząsnął się w udawanym obrzydzeniu.
- Marzyciel – mruknęła Trzynastka.

2.
Już z daleka Cuddy wyglądała na mocno niezadowoloną. Znał ją dobrze, może nawet lepiej niż ona sama. Nie bez przyczyny miał opinię genialnego obserwatora i analityka. Przydawało się to nie tylko do diagnozowania chorób, do pogrywania z ludźmi też. Szczególnie z nią… Z powrotem przywołał na twarz leniwy uśmiech, otworzył drzwi do gabinetu z rozmachem i oparł się o framugę.
Gdy Cuddy podniosła głowę znad dokumentu, który trzymała w ręce, zobaczyła jak House się pręży, wodzi dłonią po własnej szyi, przesuwa ją powoli w dół, odchylając zmysłowo głowę. W końcu wymruczał gardłowo, przeciągając słowa:
- Chciałaś mnie widzieć, kotku?....
- House, - ucięła krótko zniecierpliwiona – zamknij drzwi.
Przygarbił się i pochylił głowę, przykuśtykał do jej biurka i usiadł na krześle. Podniósł na nią smutne oczy, usta miał wygięte w podkówkę:
- Tak psze pani?.... To nie ja…
- House – powtórzyła gniewnie, potrząsając trzymana w ręku kartką – Znowu jest skarga na ciebie. Na piśmie!
- Uffff…. – teatralnym gestem otarł pot z czoła – Bo już się bałem, że znów masz ochotę na jakieś nieprzyzwoite figle.
- Ciągle obrażasz pacjentów! Jak ty to robisz?
- Lata praktyki – machnął lekceważąco ręką.
- Czy jest jeszcze ktoś, - ciągnęła niezrażona - komu się nie naraziłeś?
Zmarszczył czoło i przyłożył palec do brody udając zastanowienie:
- Yyyy…..Nie znam twoich sąsiadów…
- Żąda przeprosin, i to też na piśmie. Nie mam zamiaru robić tego za ciebie.
- Nie mogę pisać, ręce mi się trzęsą. O widzisz?! – wyciągnął przed siebie dłonie i podetknął jej pod nos. Odsunęła się odruchowo, a on ciągnął dalej – jak będzie niewyraźnie, to nikt tego nie odczyta….
- Piszesz długopisem?!
- Skąd, na komputerze…
- I jeszcze powiedz, że używasz korektora – warknęła. Naprawdę musiała być nie w humorze.
- A ty nie?! Jesteś niesamowita! – brwi podskoczyły wysoko.
Po chwili spoważniał i wyrwał jej kartkę z ręki:
- No dobra, daj to. Znajdę Trzynastkę, pewnie się nudzi. I już nie się tak nie gotuj, bo ci para uszami pójdzie.. – Zerknął na pismo i cmoknął niezadowolony - A gdzie nadawca?
- Napiszesz i prześlesz mi do sprawdzenia. A ja wyślę do pacjenta i będę się modlić, by tylko na tym się skończyło! – cedziła powoli i wyraźnie. – Nie dam ci adresu.
- Dlaczeeegoooo? Przecież mnie znasz… - jęknął i spojrzał na nią błagalnie
- Właśnie dlatego.
Wydął policzki z udawanego oburzenia, prychnął i schował kartkę do kieszeni marynarki
– Zawsze psujesz najlepszą zabawę...
Wychodząc zostawił drzwi szeroko otwarte. Westchnęła zrezygnowana i podeszła, by je zamknąć. House był już przy recepcji, gdy nagle wydarł się na całe gardło, wywołując popłoch wśród pacjentów i pielęgniarek:
- Ma ktoś zapas viagry? Cuddy! – odwrócił się w jej kierunku z wyrazem rozpaczliwego błagania na twarzy – Ja już nie daję rady, diablico!...

3.
Siedział wśród pacjentów w poczekalni przychodni, zasłonięty czytaną gazetą. Dobiegał go gwar cichych rozmów, dźwięk telefonu, ktoś zakaszlał. Widział, jak Cuddy go szukała, ale laskę sprytnie zakamuflował pod płaszczem siedzącego obok mężczyzny i udawał, że go nie ma. Pozostało mu chyba z pół godziny do końca dnia pracy, jakoś przetrzyma. W pewnej chwili poczuł dotknięcie na kolanie, ki diabeł? Opuścił nieco gazetę, nic, podniósł więc ją w górę i spojrzał prosto w wielkie, niebieskie oczy… Aniołka? Może dwu-, najwyżej trzyletni blondynek oparł mu łokcie na kolanach i patrzył.
- Też chcesz poczytać? – warknął House nieprzyjaźnie, w nadziei, że to zniechęci malca. – dam ci strony o polityce, ale sport jest mój. Nekrologi zabrała Cuddy, wie dziewczyna jak się rozerwać. – Mrugnął porozumiewawczo.
Chłopczyk nie zmienił pozycji, nie zareagował, nadal patrzył lekarzowi prosto w oczy. House westchnął ciężko.
- Sio mały, wracaj do mamy…. – W końcu zniecierpliwiony wykrzywił się niemiłosiernie – Buuuuu.
We względnej ciszy poczekalni rozległ się radosny, niczym niezmącony śmiech dziecka. Malec zaklaskał w ręce, odrzucił głowę do tyłu, obrócił się kilka razy wokół własnej osi i śmiał się w niebogłosy. House szybko zasłonił się gazetą, z przerażeniem podejrzewając, że to dziecko już teraz jest idiotą. Co z niego będzie, jak dorośnie? Właśnie miał zamiar powrócić do spokojnej lektury, gdy ktoś delikatnie, aczkolwiek stanowczo, zabrał mu gazetę. Głos słusznego oburzenia uwiązł mu w gardle, no jasne, śmiech tego małego zdrajcy jak po sznurku sprowadził tu Cuddy….
- Doktorze House – uśmiechnęła się sztywno wskazując na to małe półdiablę i na jakiegoś faceta – oto Alex i jego ojciec Matt Novak. Alex, to doktor House, który sprawdzi czy jesteś zdrowy – uśmiechnęła się słodko do malucha. Ten jednak nie zwrócił na nią uwagi, tylko stał z zadartą główką i patrzył w oczy House’a.
- Jest zupełnie zdrowy, nie słyszałaś go?! - Zaprotestował House wywracając oczami, co wywołało kolejny wybuch śmiechu dziecka. Zaskoczony spojrzał na niego bykiem. - Płuca jak dzwon! Nawet migdałki mi pokazał. Nie wiem czy nie dostrzegłem też żołądka, tak rozdziawiał paszczę!
Mężczyzna stojący obok Cuddy odruchowo wyciągnął do House’a rękę przy prezentacji, ale teraz zawahał się, przytulił malca do swojej nogi i opuszczając rękę spojrzał niepewnie na Cuddy. Uśmiechnęła się do niego uspokajająco i spojrzała wymownie na House’a:
- Doktor House zaraz się zajmie Alexem, bez obaw. – Pogłaskała małego po główce i wcisnęła House’owi do ręki kartę pacjenta. – Gabinet numer jeden, proszę.
- No dobra, mały, - wstając ciężko westchnął i wygrzebał laskę spod płaszcza innego pacjenta, - nawet kaleka nie ma tu żadnych względów…
Nagle zamarł, bo poczuł w swojej ręce małą rączkę. Spojrzał w dół oburzony:
- Sam umiem chodzić. Mam laskę, nie widzisz?! – Potrząsnął nią wymownie i ruszył do gabinetu. Z ręką dziecka w swojej dłoni. Matt zdążył chwycić swój płaszcz, kurtkę syna i dogonił ich pod drzwiami gabinetu.
Cuddy spojrzała za nimi z tęsknym uśmiechem.

- Ok., to co ci dolega? – Zwrócił się do chłopca, gdy ten już siedział bezpiecznie w gabinecie, na kolanach ojca. Zanim Matt zdążył coś powiedzieć, Alex uśmiechnął się szeroko i wykrzyknął:
- Tata!
- Rozumiem – House przeciągnął słowo. Spojrzał na małego porozumiewawczo – kłopoty z ojcem? Jest upierdliwy, przegląda twoje e-maile, podrywa ci dziewczynę i ogranicza kieszonkowe?
Matt sarknął zniecierpliwiony i przerwał:
- Jest zdrowy, to tylko szczepienie. Doktor Cuddy powiedziała…
- Ta w białym fartuchu? – zdziwił się House zakładając słuchawki – Dekolt, szpilki, wielki tyłek? Tobie też chciała wmówić, że jest lekarzem?
W skupieniu zbadał chłopca dokładnie. Mały cały czas uśmiechał się szeroko i przechylał główkę, by patrzeć w oczy House’a.
- Zdrowy! Rewelacja! Możemy iść do domu… - Zanim się zorientował, Alex śmiejąc się radośnie wyciągnął rączki i zsunął się z kolan ojca, wprost w ramiona House’a,. Lekarz chwycił dziecko pod pachy i uniósł nieco w górę, odsuwając od siebie z wyraźnym obrzydzeniem. – O nie, młody człowieku, to ja idę do domu, ty będziesz mógł molestować pielęgniarki. Blondyna jest niezła, ojcu odpal tę rudą. – Dodał stawiając chłopca na ziemi i wyszedł.

4.
Od razu wiedział, że nie powinien przechodzić koło jej gabinetu. Tyle jest możliwości spokojnego wyjścia ze szpitala, a on jak durna ćma musiał iść akurat tędy? To nie mogło skończyć się dobrze, bo albo ją zobaczy i znów zagapi na nią jak cielę, albo jej nie zobaczy i będzie się zastanawiał, gdzie jest. I tak źle, i tak niedobrze. Albo, to najgorsza z możliwości, ona zobaczy jego i…
- House. – Oczywiście, że zauważyła jak przechodził, ale gdy tylko się odezwała, wyraźnie przyspieszył – House!!
Zatrzymał się i niechętnie obrócił, opierając ciężko na lasce.
- Wiesz co, Cuddy? Gdybym mógł wybierać, to zamiast chorej nogi, wybrałbym głuchotę. Mógłbym szybciej uciekać i nie słyszałbym twoich wrzasków. Myślisz, że przyjmują jeszcze gdzieś reklamacje?
Gestem zaprosiła go do swojego gabinetu.
- House, dzisiaj miałeś być w przychodni!
- Byłem! – jęknął oburzony wchodząc niechętnie do środka.
- Tak, przez chwilę i to schowany za gazetą. Pacjenci doktorze House, pacjenci!
- Oni też tam byli, widziałem.
- Przestań! Przyjąłeś raptem jednego i to tylko przez przypadek. Kiedy ja w końcu będę mogła przestać ganiać za tobą po całym szpitalu?
- Ty lubieżna dziewczyno – uśmiechnął się leniwie zaglądając jej w dekolt – nie musisz ganiać, wystarczy ładnie poprosić.
- Greg, – aż go zatchnęło, gdy usłyszał, że mówi do niego po imieniu – jeden pacjent?...
- Ale za to idiota.
Spojrzała na niego oburzona:
- To małe dziecko, House!
- No właśnie! I śmiał się jak idiota – upierał się przy swoim. - I przez cały czas powiedział tylko jedno słowo! Na pewno idiota.
- House, - Cuddy straciła cierpliwość, - On ma dwa lata, a widziałeś go raptem pięć minut! Jest normalnym, prawidłowo rozwiniętym chłopcem! Dzieci w tym wieku…
- Dzieci w tym wieku mówią! – Przerwał jej, dobitnie wymawiając słowa. Zastanowił się chwilę, – Ale jego ojciec?... Odezwał się też tylko raz, za to udało mu się sklecić całe zdanie…. Ma to po ojcu, on też jest idiotą… Mówiłem ci, uważaj na geny… - Spojrzał na nią znacząco unosząc brew.
Cuddy bezradnie pokręciła głową:
- Matt od niedawna sam zajmuje się Alexem, trzy miesiące temu jego żonę potrącił samochód, zginęła na miejscu. Nie ma w tym nic dziwnego, że nie tryska humorem, musi minąć sporo czasu. Jest tłumaczem, pracuje w domu i dlatego może zajmować się dzieckiem. Ale nie oczekuj od niego, że tak krótko po stracie żony…. A Alex, to słodki dzieciak. Radosny, ufny… - Uśmiechnęła się do siebie. W miarę jak mówiła chodząc w kółko po pokoju, House poważniał, przechylił głowę i przyglądał się jej uważnie:
- Skąd o nich tyle wiesz?
Obróciła się raptownie jakby spłoszona, spojrzała House’owi w oczy, za chwilę uciekła wzrokiem w bok. W końcu przybrała obojętną minę:
- Mieszkają trzy domy ode mnie….
Sapnął z tłumionego gniewu. Cholera… Pochylił się by zajrzeć jej w oczy i powiedział poważnie:
- Cuddy, kiedy mówiłem, że jeszcze nie znam twoich sąsiadów, nie oznaczało to, że masz ich do mnie po kolei przyprowadzać. – Chwycił ją dwoma palcami za brodę, mało delikatnie obrócił do siebie. Podniosła na niego oczy, a on przybliżył twarz do jej twarzy i wysyczał przez zaciśnięte zęby: - co ci się wykluło w tej pustej głowie? Przyłapana na spalonym! Chcesz wejść na nie swoje podwórko?! Jak nadal tęsknisz za małym, ślicznym blond aniołeczkiem o niebieskich oczętach, trzeba było przyjść do….. – Zamilkł raptownie. Kciukiem obrysował jej usta, ale sarknął ze złością i puścił ją równie mało delikatnie. Odwrócił się, by wyjść z gabinetu, ale zamarł, gdy dobiegło go ciche pytanie:
- Do ciebie?
Stał przez chwilę bez ruchu, twarzą wyrażał złość, ale oczy? Zamknął je, bo bał się, że ona dostrzeże w nich jego.. nadzieję?.. Nie zadawaj pytań, na które nie chcesz usłyszeć odpowiedzi, zganił ją w duchu. W końcu opuścił ramiona, otworzył drzwi gabinetu i wyszedł.

5.
Zdecydowanie nie powinien przechodzić obok jej gabinetu… Idiotka, cholera! Dzieciaka sobie znalazła, do tego przystojny, samotny tatuś… a niech to szlag jasny trafi!... Sąsiad! Najpierw tylko dzień dobry, potem przypadkowe rozmowy na ulicy, a potem nagle śliczna mała córeczka z ciemnymi loczkami po matce!... Jasna cholera!...Gdyby to była moja córeczka, najpierw bym kupił spluwę! Wara wszelkim takim, takim… sąsiadom! Wymoczek jeden! Nasyłał na nią te swoje niewyżyte blond diablę!... Niebieskie oczęta, skunks jeden!
Szedł zdecydowanie za szybko, noga bolała co raz bardziej, zatrzymał się tuż po wyjściu ze szpitala, by wyjąć z kieszeni tabletki. Mało się nie zakrztusił, kiedy wrzucając je sobie do gardła poczuł uderzenie w zdrową nogę i coś się do niej przyczepiło. Zesztywniał ze złości, bo wiedział co, a raczej kto to jest:
- Alex! – Matt podbiegł do dziecka i usiłował go zdjąć z nogi lekarza. Mały objął go mocno i gapił na niego z tym swoim szerokim uśmiechem. – Bardzo pana przepraszam, doktorze, ale jak pana zobaczył…
- Takie dzieci – warknął House – powinno się trzymać pod kluczem w ciemnej piwnicy. Razem z tatusiami.
Usiłował uwolnić się od dzieciaka, ale nie mógł stanąć wyłącznie na chorej nodze, nawet podpieranie się laską nie wystarczyłoby. Stał więc nastroszony na środku chodnika i patrzył, jak Matt najpierw nakłania Alexa po dobroci, w końcu próbuje na siłę odczepić jego ręce od nóg lekarza, rzucając co chwila przepraszające spojrzenia. A mały znów zadarł głowę i śmiał się rozradowany, jakby to nie wiadomo jaka zabawa była. W końcu House nachyli się nad dzieckiem najbardziej jak mógł i ryknął:
- Puścisz mnie w końcu czy nie!!
W odpowiedzi zobaczył jedynie energiczne kręcenie blond główki i usłyszał radosne:
- Nie, nie, nie!
- O, to znasz już dwa słowa? Szybko ci idzie. – Wyciągnął ręce i zaczął łaskotać chłopca. Ten zanosząc się śmiechem, puścił w końcu jego nogę, a Matt szybko wziął syna na ręce.
- Jeszcze raz przepraszam, doktorze – uśmiechnął się niepewnie.
- Nie ma sprawy – burknął niewyraźnie odwracając się by odejść.
- Chwileczkę – dogonił go głos Matta – możemy pana podwieźć? To dla nas żaden kłopot…
Gdyby przy tym nie spojrzał na nogę lekarza, a w jego wzroku nie kryła się litość, House zapewne by odmówił. Zastanowił się jednak i uśmiechnął niewyraźnie:
- Jeżeli można, to chętnie. Wie pan, ja z tą nogą…
Matt pokiwał głową ze zrozumieniem i podszedł do zaparkowanego samochodu. Na widok tego cacka, House mało nie zagwizdał. Co za szpaner, cholera. Pewnie parkuje przed domem, nie w garażu, żeby sąsiedzi widzieli. Nawet ci, co…. trzy domy dalej, niech go szlag!
Alex został posadzony i przypięty w foteliku na tylnym siedzeniu. Spojrzał na Housa radośnie i poklepując miejsce obok siebie, zawołał:
- Chodź tutaj, do mnie!
- O matko, on mówi! – House spojrzał z udawanym zdumieniem na Matta. Ten równie zdziwiony odparł spokojnie:
- Oczywiście, dlaczego miałby nie mówić?
- Myślałem, że tylko umie się śmiać? – stwierdził House, sadowiąc się na przednim siedzeniu i podał swój adres.
Matt z dumą spojrzał na synka i uśmiechnął się smutno:
- Tak, to radosny dzieciak. Jest za mały, by zrozumieć, że stracił matkę…
- Ale ma ojca. Jest bardzo podobny do ciebie, mogę ci mówić po imieniu? Niebieskie oczy, blond włosy… W dzieciństwie też ci się tak lekko kręciły?
Mat znów spojrzał ze zdziwieniem na swojego pasażera, dziwny człowiek z tego doktora:
- Chyba tak, troszeczkę. Nie masz dzieci? – zapytał Matt przez grzeczność.
- Nie, jeszcze nie. – odparł zamyślony.
- Szkoda, byłbyś dobrym ojcem, świetnie dogadujesz się z dziećmi. Alex jest bardzo pogodnym malcem, ale na ogół nie goni ludzi po ulicy i nie wiesza się im na nogach – Obejrzał się do tyłu – O, już śpi, jest bardzo zmęczony… Moja żona, Meg, zawsze mówiła…
- Jaka ona była? – przerwał House, udając, że wpatruje się w drogę.
- Moja żona? – Matt posmutniał – wesoła, mądra, czuła…
- Nie, nie! Jak wyglądała?! Wysoka, posągowa blondynka?
- Nie… - co za wścibski facet z tego House’a! – Brunetka o lekko kręconych włosach, niebieskie oczy, cudowny uśmiech…
- Pewnie w końcu zwiążesz się z kimś innym, kobiety lecą na samotnych tatusiów z blond aniołeczkami, a Alex potrzebuje matki..
Matt się żachnął i znów spojrzał zdziwiony:
- Nie wiem, nie myślałem o tym! Dopiero co…!
- Podoba ci się? – wtrącił House
Matt tylko spojrzał pytająco, zaczynał się już gubić w tych pytaniach. Chyba niepotrzebnie zaproponował podwiezienie.
- Cuddy. Mówię o doktor Cuddy.
- Doktor Cuddy?! – Matt już niczego nie mógł zrozumieć, – co ma doktor Cuddy?..
- No jak to? – House uśmiechał się z przymusem - brunetka o lekko kręconych włosach, niebieskie oczy, cudowny uśmiech…
- Ale ja nigdy!... Nie mógłbym!...
- Czyżby?.... – House przestał już udawać swobodny uśmiech. - Jesteście sąsiadami, ona kocha dzieci, jest wesoła, mądra, czuła...
- Matko jedyna, znam ją od lat! Na pewno nie!... Lubię ją, ale nic z tych rzeczy! Ona chyba nie myślała?!...
- O nie, na pewno nie myślała! – House roześmiał się sarkastycznie. Klepnął otwartą dłonią w deskę rozdzielczą. – Świetnie się z tobą gawędzi, Matt. Musimy się kiedyś umówić na piwo!
- Naprawdę?..
- Nie. – Wskazał kciukiem za siebie - wolę jego. Ale takiego brzdąca sam mogę sobie zrobić.

6.
Sam sobie zrobić, sam sobie zrobić!.. Cholera, ten wymoczkowaty skunks na pewno poleci teraz do Cuddy z jęzorem, papla jedna! Trzeba mu było przebić opony w samochodzie… – Do szpitala po swój motor wrócił taksówką. Już dawno był wieczór, a on gnał przed siebie, byle dalej. – Szlag by to trafił. Jesteś kretynem, doktorku! Wiesz co będzie, jak ten skunks poleci do niej?! Bo że poleci, to pewne! Będzie jej się żalił w mankiet, ślinił, jeszcze pewnie z dzieciakiem uczepionym spodni. Sam mu otworzyłeś oczy, baranie, że to kobieta wymarzona dla niego! Jak nie wiedział, to teraz już wie! A Cuddy? Cholera jasna, dobrze wiedział, co zrobi Cuddy!.... Przyssie się do dzieciaka i przy okazji zgarnie tatuśka. Skunks jeden... Goguś. Wymoczek!
Zatrzymał się na pustej drodze, gdzieś w szczerym polu, zdjął kask i zadarł głowę do góry. Gapił się w rozgwieżdżone niebo, rozglądał się po nim, nagle wydarł się w niebogłosy:
- Ej, ty!!!! Ej, jesteś tam?!?!?! Wiem, że cię nie ma, ale zrób coś z tym!!!!!!
Wydawało się, że podjął decyzję, zawrócił motor i odjechał.
Zaparkował pod jej domem i wdrapał się po schodach. Jednak, gdy stanął na ganku, poczuł kompletną pustkę w głowie. Spojrzał w okno, zobaczył ją leżącą na kanapie. Jedną ręką przeczesywała swoje włosy rozsypane na poduszce, w drugiej trzymała kieliszek wina, bose stopy położyła na oparciu. Zawahał się, po co to wszystko? I co miał jej powiedzieć? Stanął pod drzwiami, podniósł rękę, by zapukać, ale zamarł w pół gestu. Oparł czoło o drzwi, nie mógł się zdecydować. W końcu obrócił się i zaczął odchodzić.
- House? – Nie zapaliła światła na ganku, widziała go w świetle padającym z mieszkania. Stał do niej tyłem, na szczycie schodów. – House, - powtórzyła miękko.
- Podoba ci się mały Alex, Cuddy? – zapytał zaczepnie, ręce włożył do kieszeni.
- …
- Pytałem… – odwrócił się do niej gwałtownie i całe powietrze uszło mu z płuc. Stała tam i …Jej łagodny uśmiech…. Jej oczy wpatrzone w niego… Nie przeganiała go, nie wyśmiała… Czekała? Niepewnie zaczął się do nie zbliżać, nie zatrzasnęła mu drzwi przed nosem, nie kazała się wynosić… Czekała. Podszedł bardzo blisko, tak blisko, że już niewiele ich dzieliło. Zawahał się: - Lisa?...
Spojrzała mu prosto w oczy i wyciągnęła rękę, by pogładzić go po twarzy. Gwałtownie chwycił jej dłoń i zanurzył usta we wnętrzu, zsunął do nadgarstka, gdzie bił jej puls.
Uśmiechnęła się z ulgą i cofnęła do domu, pociągając go za sobą.
- Ciii – wyszeptała, gdy chciał coś powiedzieć i położyła mu palce na ustach. Popychała go lekko do tyłu, aż opadł na kanapę – Nic nie mów…
Zagarnął ją na siebie, obie ręce wsunął w jej włosy, oczy utonęły w jej oczach.
- Nie potrafię już dłużej … - wymamrotał bezradnie, drżała, gdy niecierpliwie chwycił wargami koniuszek jej ucha - co ty ze mną zrobiłaś?....
Szukał jej ust nieprzytomnie, ręce błądziły co raz zachłanniej, oszalałe, krew pulsowała w skroniach, czuł pod palcami jej ciepło, pachniała pożądaniem, słyszał przyspieszony oddech i gwałtowny świst wciąganego powietrza, gdy świat przestał istnieć…

Pocałowała jego nagie ramię i próbowała wstać, oplótł ją jednak mocno, przyciągnął do siebie, aż jej włosy otuliły ich oboje.
- Nawet podoba mi się imię Alex – chciała odsunąć się zaskoczona, on jednak przygarnął ją znowu i dalej bawił się jej włosami. – Jest takie uniwersalne, i dla chłopca, i dla dziewczynki…. Wiesz? Jutro kupię jakiegoś gnata…
- Oszalałeś?! – Wymruczała leniwie
- Taaak, chyba tak… - uśmiechnął się do swoich myśli. – House. Alex House….

KONIEC



_________________




Codziennie budzę się piękniejsza, ale dziś to już chyba
przesadziłam...

PostWysłany: Wto 11:46, 30 Gru 2008
lizbona
Diabetolog
Diabetolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8

Posty: 1682

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

bardzo fajny fik. :D
nic dodać ,nic ująć.Po prostu super.
:mrgreen:



_________________
Aby coś docenić trzeba to stracić...


Baner & Avek by Ewel
_________________

PostWysłany: Wto 12:10, 30 Gru 2008
Arystokratka
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 28 Gru 2008

Posty: 335

Miasto: Międzyrzec Podl.
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

muszę to powiedzieć jeszcze raz: uwielbiam ten fik i zawsze przy nim płaczę ze śmiechu :lol:. jest genialny :*:*:*!!!



_________________

"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"

Banner by Ewel
:zakochany:

PostWysłany: Wto 12:38, 30 Gru 2008
amandi
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 148

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Swoim poczuciem humoru powalasz mnie na łeb i na szyję! Gdy przeczytałam

Cytat:
Gdy Cuddy podniosła głowę znad dokumentu, który trzymała w ręce, zobaczyła jak House się pręży, wodzi dłonią po własnej szyi, przesuwa ją powoli w dół, odchylając zmysłowo głowę. W końcu wymruczał gardłowo, przeciągając słowa:
- Chciałaś mnie widzieć, kotku?....


...myślałam, że już żaden tekst nie jest w stanie bardziej mnie rozbawić. A tu zonk! :mrgreen:

Cytat:
- Ma ktoś zapas viagry? Cuddy! – odwrócił się w jej kierunku z wyrazem rozpaczliwego błagania na twarzy – Ja już nie daję rady, diablico!...


Cytat:
Nekrologi zabrała Cuddy, wie dziewczyna jak się rozerwać.

Cytat:

- Ok., to co ci dolega? – Zwrócił się do chłopca, gdy ten już siedział bezpiecznie w gabinecie, na kolanach ojca. Zanim Matt zdążył coś powiedzieć, Alex uśmiechnął się szeroko i wykrzyknął:
- Tata!
- Rozumiem – House przeciągnął słowo. Spojrzał na małego porozumiewawczo – kłopoty z ojcem? Jest upierdliwy, przegląda twoje e-maile, podrywa ci dziewczynę i ogranicza kieszonkowe?

:hahaha: :hahaha: :hahaha:

...i mogłabym tak jeszcze dłuuuugo! Naprawdę FANTASTYCZNY fik!



PostWysłany: Wto 17:42, 30 Gru 2008
rocket queen
Pumbiasta Burleska



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57

Posty: 3122

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Świetny jest ten fik :D
Jak wszystkie Twoje fiki :)
Pozdrawiam :)



_________________
Marilyn
"Jeśli reguł moralności nie nosisz w sercu, nie znajdziesz ich w książkach..."
"... miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj.."-
Paulo Coelho
"Miłość prawdziwa zaczyna się wtedy, gdy niczego w zamian nie oczekujesz..."-Antoine de Saint-Exupéry

PostWysłany: Wto 18:39, 30 Gru 2008
minnie
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 24 Gru 2008

Posty: 62

Miasto: Szczecin
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dzięki, że czytacie - mimo że stare.
Tym bardziej się cieszę :D



_________________




Codziennie budzę się piękniejsza, ale dziś to już chyba
przesadziłam...

PostWysłany: Wto 22:29, 30 Gru 2008
lizbona
Diabetolog
Diabetolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8

Posty: 1682

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Świetny fick. Błyskotliwe dialogi, zabawne sytuacje. No i mały Alex klejący się do House'a.



PostWysłany: Sob 20:33, 28 Lut 2009
Miss Spookines
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 31 Sty 2009
Pochwał: 3

Posty: 35

Miasto: Jawor
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Czytałam już dawno, skomentowałam też - ale nie wiedziałam, że Cię już tam nie ma. Tak więc ponownie cytuję swój komentarz, pisany zaraz po przeczytaniu:

Cytat:
CUDO!!!
W pierwszych dwóch częściach najprawdziwsze, serialowe Huddy - genialne dialogi, śmiałam się na głos do kompuera.
Mały Alex świetny! Chciałabym zobaczyć takie sceny w filmie.
No i ostatnia część... :zakochany:

Absolutnie podbiłaś moje serce tym fikiem!


Dzisiaj przeczytałam ponownie. Podtrzymuję wszystko, co wówczas napisałam i dodam jeszcze, że to jeden z najśmieszniejszych fików jakie czytałam (równie śmieszny co "Podarunek", "Jędza", "Plotkara" - nie wiem, czy znasz? Jeśli tak, pozdrów autorkę ;) ).

Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu!



PostWysłany: Pią 12:38, 10 Kwi 2009
Sarusia
Patomorfolog
Patomorfolog



Dołączył: 08 Kwi 2009
Pochwał: 14

Posty: 846

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

swietne dialogi house/cuddy cały fik swietny



_________________

PostWysłany: Sob 12:59, 16 Maj 2009
janeczka85
Stomatolog
Stomatolog



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1
Ostrzeżeń: 1

Posty: 576

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Boskie !! ;D



_________________
Avek od anoli !
Córek mapeto ogórek - Nemezis, córunia jędzunia - nimfka & Sevir, brat bliźniak - whatever. / zÓy partner ze schowka, mraÓ, mraÓ - Hambarr / Rozczochowy właściciel - maybe ! /druga połówka mojego mózgu - lusiek /maaamusia - kretowa / mruczący pożeracz przecinków -Guśka
'Każdy z nas ma cztery twarze; tę, którą pokazuje innym; tę, którą widzą inni; tę, która myśli, że jest prawdziwa i tę, która jest prawdziwa. Wybierając jedną z nich, nie rezygnujmy z pozostałych.'

PostWysłany: Sob 19:55, 12 Wrz 2009
Lady M
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 18 Lip 2009
Pochwał: 14

Posty: 6835

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

przed nami rachel house :)



PostWysłany: Sob 21:57, 12 Wrz 2009
offca123
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 12 Sie 2009

Posty: 53

Miasto: london/warszawa
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Boskie :D:D

Boskie Boskie i Jeszcze raz BOSKIE !!!!!!!!!!! :*:*:* :D:D



PostWysłany: Pon 15:35, 14 Wrz 2009
xXcuddyXx
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 04 Sie 2009

Posty: 11

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

O rany, ktoś to jeszcze czyta ?? :oops:
Dzięki :mrgreen:



_________________




Codziennie budzę się piękniejsza, ale dziś to już chyba
przesadziłam...

PostWysłany: Pon 21:50, 14 Wrz 2009
lizbona
Diabetolog
Diabetolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8

Posty: 1682

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Lizbona
Pewnie że ktoś czyta, ten fick na prawdę jest świetny, jak go czytałam to oczu oderwać nie mogłam..... :P
Kiedy pojawią się jakieś inne twoje dzieła?
Czekam z niecierpliwością....



_________________

PostWysłany: Pią 20:42, 27 Lis 2009
Ugabuga
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 10 Lis 2009
Pochwał: 1

Posty: 93

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Rewelacyjne. Zwłaszcza ten fragment:

lizbona napisał:
- Oszalałeś?! – Wymruczała leniwie
- Taaak, chyba tak… - uśmiechnął się do swoich myśli. – House. Alex House….



PostWysłany: Pon 14:26, 12 Kwi 2010
basiag95
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 01 Lut 2010

Posty: 97

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.05104 sekund, Zapytań SQL: 15