[Ducklings] BAJU, BAJU W OBCYM KRAJU
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

BAJU, BAJU W OBCYM KRAJU

Szanowny marszałku, wysoka izbo...
W wasze ręce oddaję swojego pierwszego (w pełni wakacyjnego!) fika.
Jeśli oczekujecie tekstu najwyższych lotów, wypakowanego przemyśleniami i refleksjami, to od razu zmieńcie temat. Jeżeli chcecie nieco się odprężyć, przejdźcie od razu do rzeczy.

Za korektora robiła rocket. Za wsparcie psychiczne też.
Podobieństwo osób i zdarzeń zupełnie przypadkowe.
Praw autorskich do postaci nie posiadam. Niestety.

Na razie daję [+80], żeby uniknąć ewentualnych oskarżeń o śmierć po lekturze poniższego tekstu.

3,2,1... START!


CZĘŚĆ I

- Jutro rano lecicie na szkolenie – oznajmiła Lisa Cuddy, a jej pełen egzaltacji głos, rozniósł się echem po całym gabinecie, wprawiając w osłupienie wszystkie znajdujące się w nim osoby. - W ramach nowego projektu, jakie zgotowało nam Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej, zostaliście oddelegowani na tygodniowy wyjazd w góry, który ma na celu poprawę stosunków panujących w waszej ekipie, komunik...

- Co? – krzyknęli zgodnie „13” i Foreman, nie siląc się na jakiekolwiek uprzejmości.

- Tydzień. Wasza trójka. Razem – administratorka powtórzyła raz jeszcze, wyraźnie akcentując każde słowo. – I to nie są żadne moje widzimisię, tylko rozporządzenie z góry.

- A co z pacjentami? – zapytał Taub.

- Zostaną przeniesieni na inne oddziały. Wszelkie formalności zostały już przeze mnie załatwione. Poza tym, ich stan jest stabilny, wobec czego nie wymagają intensywnej pomocy medycznej.

- Ale... – chirurg w dalszym ciągu nie dawał za wygraną – co z urlopami?

- Szpital to nie wczasy. Wybierzecie sobie w późniejszym terminie. I nie ma żadnego „ale”, decyzja jest ostateczna – zaznaczyła, po czym położyła na stole kolorową broszurę: - Proszę, zapoznajcie się z planem na poszczególne dni, wykazem niezbędnych rzeczy oraz wszelkimi restrykcjami.

Gdy tylko zniknęła za drzwiami gabinetu, Remy podniosła pokaźny plik kartek i zaczęła czytać na głos:
- Zakazuje się zabierania ze sobą napojów alkoholowych, wyborów tytoniowych, broni palnej, broni gazowej, kijów, kastetów, noży i innych przedmiotów niebezpiecznych, substancji chemicznych... – lista zdawała się nie mieć końca.

- Pokaż to... – zniecierpliwiony i coraz bardziej podenerwowany Foreman, wyrwał Remy kartkę sprzed nosa. – Nie można mieć telefonów, odbiorników radiowych, laptopów, ipodów ani nawet suszarki do włosów!

- Tym ostatnim, specjalnie bym się na twoim miejscu nie przejmował – zamruczał Taub znad stosu dokumentacji medycznej, jednak Eric nawet na chwilę nie oderwał wzroku od trzymanej w rękach broszury.

- Co?! Kondomów też? – zawył żałośnie, gdy dotarł do samego końca listy.

- Tym również. Nie każdy chciałby iść z tobą do łóżka.

Swoją miną, „13” wyraźnie dawała do zrozumienia, że nie uważa tego za zabawne.

- A tak w ogóle, to gdzie mamy lecieć na to szkolenie? – zapytała po chwili. Nie tyle z ciekawości, co dlatego, żeby uniemożliwić Taubowi ponowne zabranie głosu.

- Na Alaskę... Wylot o 10 rano. Wygląda na to, że czasy w których konferencje i szkolenia organizowano nad ciepłym Morzem Karaibskim właśnie się skończyły - posępna twarz neurologa znakomicie oddawała stan, w jakim się teraz znajdował. Gdyby mógł zabijać wzorkiem, dziekan medycyny, już dawno leżałaby w sosnowej trumnie, podziwiając New Jersey od tej drugiej strony.

- Zamiast snuć dzikie wizje, w których uśmiercacie twórców „Przystanku Alaska”, cara Aleksandra II czy hiszpańskich żeglarzy, ruszcie się lepiej i jedźcie spakować walizki – oznajmiła Remy, po czym skierowała się w stronę wyjścia.

Tylko Taub zmusił się do szerokiego uśmiechu.

C.D.N.



PostWysłany: Sro 11:53, 08 Lip 2009
chocolate
Designer Miesiąca
Designer Miesiąca



Dołączył: 20 Maj 2009
Pochwał: 7

Posty: 462

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Zapowiada się ciekawe. Czekam na więcej... :D



PostWysłany: Sro 12:01, 08 Lip 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

chocolate bardzo, bardzo ciekawy fik !
Uwielbiam tą lekką tajemniczość .. W dodatku masz wspaniały styl @.@. Już do mnie przemówił !

Cytat:
- Zakazuje się zabierania ze sobą napojów alkoholowych, wyborów tytoniowych, broni palnej, broni gazowej, kijów, kastetów, noży i innych przedmiotów niebezpiecznych, substancji chemicznych... – lista zdawała się nie mieć końca.

- Pokaż to... – zniecierpliwiony i coraz bardziej podenerwowany Foreman, wyrwał Remy kartkę sprzed nosa. – Nie można mieć telefonów, odbiorników radiowych, laptopów, ipodów ani nawet suszarki do włosów!

- Tym ostatnim, specjalnie bym się na twoim miejscu nie przejmował – zamruczał Taub

A te fragmenty należą do moich ulubionych ! Totalnie się uśmiałam ! Genialne :wink:

To kiedy następna część? *maślane oczy*



PostWysłany: Sro 12:13, 08 Lip 2009
ann
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 15 Mar 2009
Pochwał: 49

Posty: 7847

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

CZĘŚĆ II


Gdy nazajutrz o tej porze siedzieli już w samolocie, odlatującym do najbardziej wysuniętego na zachód stanu USA, nic nie zwiastowało nadchodzącego nieszczęścia. Korzystając z ostatnich chwil, jakie przyszło im spędzić w cywilizowanych warunkach, upajali się muzyką płynącą z słuchawek i darmowymi drinkami, jakie znaleźli w przegrodach swoich foteli. Chwile błogiej przyjemności zabiła dopiero wiadomość, nadana przed pilota tuż przed przystąpieniem do lądowania: „Drodzy pasażerowie, droga załogo. Za kilka minut znajdziemy się nad lotniskiem pod Quebekiem. Przypominamy o zajęciu swojego miejsca i dokładnym zapięciu pasów.”

- Que... co?! Co my do cholery robimy w samolocie, lecącym do Kanady? – Remy patrzyła gorączkowo to na siedzącego obok niej Foremana, to na wyglądającego z naprzeciwka Tauba.

Obaj byli nie tyle wściekli, co zszokowani zaistniałą sytuacją. Lekko pijany chirurg aż poskoczył w fotelu, czując falę oganiającego go ciepła. Ogromne siedzenie zaskrzypiało tylko w spojeniach i zniżyło się do poziomu. W mig zajął pozycję horyzontalną.

- Nie potrafię nawet logicznie myśleć – wymamrotał na swoje usprawiedliwienie.

„13” zaklęła po raz kolejny.

Chwilę później, samolot szczęśliwie wylądował, a znajdujący się w nim ludzie wydostali się na płytę lotniska. Ciepłe czapki, wełniane szaliki, czy puchowe kurtki, w jakie zaopatrzyła się trójka lekarzy, wzbudzały co najmniej zainteresowanie pozostałych towarzyszy podróży.

- Nie ma to jak od razu stać się lokalną atrakcją – westchnął Foreman, biorąc pod pachę wstawionego lekarza.

- Po pierwsze: nie wyróżniaj się z tłumu i nie zwracaj na siebie uwagi – skwitowała lekarka, pośpiesznie zdejmując rękawiczki.

- Skoro postanowiłaś obrać rolę kierownika wycieczki, to powiedz lepiej, co my teraz zrobimy? Co z NIM zrobimy? – wypowiadając ostatnie zdanie, Eric wskazał na zasypiającego Tauba.

***

Po niezwykle wyczerpującej przeprawie przez podmokłe łąki i wyboiste ścieżki, które po ostatniej ulewie przypominały raczej czerwone strumienie, „13”, Foreman i ciągnięty przez Foremana Taub, dotarli wreszcie do czegoś, co można było określić mianem pensjonatu. Gdyby nie przydrożna tabliczka z jakimś francuskim napisem i namalowanym łóżkiem, z pewnością wzięliby ten przybytek za squat albo opuszczoną ruinę.

Po trwających dłuższą chwilę pertraktacjach, zdołali wreszcie porozumieć się bezzębnym staruszkiem, paradującym w pidżamie, pamiętające – bez wątpienia - czasy poprzedniej epoki. Gdy tylko uiścili należną opłatę, oczom całej trójki (a technicznie rzecz biorąc: dwójki) ukazał się trzyosobowy pokój na poddaszu. Standard tego lokum był dosyć mocno umiarkowany. Pomimo usilnych poszukiwań, „kaczuszkom” nie udało się odnaleźć łazienki. Zamiast WC ich oczom ukazała się, natomiast wygódka z serduszkiem. Tubylcy zajmujący osobny pokój, wyglądali na podstarzałe dzieci kwiaty lub – co gorsza – artystów. Jakby tego było mało, niezwykle towarzyskich. Remy i Foreman mogli się o tym przekonać już po krótkiej chwili, gdy z błogiej ciszy wyrwało ich stukanie butelką o drzwi.

Nowi przyjaciele byli znacznie starsi, niż można było wywnioskować po ich wyglądzie. W każdym bądź razie, wydarzenia II wojny światowej wspominali tak, jakby miały one miejsce wczoraj.

Pobyt w spartańskich warunkach i kilka kolejek samogonu, jakim „13”, Eric, a potem również Taub, uraczyli swe podniebienia w towarzystwie dopiero co poznanych znajomych, zregenerowały ich skołatane nerwy i zlasowane mózgi. O świcie okazało się, że stały się one również bezpośrednią przyczyną kradzieży ich bagaży, ale niektórych rzeczy po prostu nie sposób przewidzieć. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyli...

C.D.N.



PostWysłany: Czw 15:36, 09 Lip 2009
chocolate
Designer Miesiąca
Designer Miesiąca



Dołączył: 20 Maj 2009
Pochwał: 7

Posty: 462

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
oczom całej trójki (a technicznie rzecz biorąc: dwójki

Coraz ciekawiej...



PostWysłany: Czw 15:43, 09 Lip 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

hattrick napisał:
Cytat:
oczom całej trójki (a technicznie rzecz biorąc: dwójki

Coraz ciekawiej...


Zakładamy, że Taub jest wstawiony i chwilowo utracił zdolność patrzenia 8)



PostWysłany: Czw 15:48, 09 Lip 2009
chocolate
Designer Miesiąca
Designer Miesiąca



Dołączył: 20 Maj 2009
Pochwał: 7

Posty: 462

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Tak, tak wiem. chocolate, masz niesamowitą zdolność dobierania właściwych słów. Tzn.

Cytat:
wydarzenia II wojny światowej wspominali tak, jakby miały one miejsce wczoraj.
. Genialne porównania.



PostWysłany: Czw 16:51, 09 Lip 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Świetne, po przeczytaniu mam wielkiego banana na twarzy :D



_________________

Banner pożyczony od Jeanne
Zamałżowiony kochanej Pauli :*

PostWysłany: Czw 20:53, 09 Lip 2009
lesio
Starachowicki Magnat
Starachowicki Magnat



Dołączył: 31 Sty 2009
Pochwał: 15

Posty: 5489

Miasto: Starachowice
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Z części na część coraz ciekawiej i chcę się więcej:) ! Proszę pisać dalej *:prosze: *



PostWysłany: Czw 21:36, 09 Lip 2009
ann
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 15 Mar 2009
Pochwał: 49

Posty: 7847

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Akcja sie rozkreca :D Czekam zniecierpliwiona :mrgreen:



_________________
"Doing nothing is not a plan it is a specyficly lack of a plan"

PostWysłany: Czw 21:59, 09 Lip 2009
Betti
Chirurg dziecięcy
Chirurg dziecięcy



Dołączył: 13 Kwi 2009
Pochwał: 13

Posty: 2631

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Mogę napisać tylko tyle: Jeszcze! ;)



_________________
Każdy błąd kobiety jest winą mężczyzny.

PostWysłany: Czw 23:44, 09 Lip 2009
LicenceToKill
Pulmonolog
Pulmonolog



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 1292

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dzięki Czytacze 8)

CZĘŚĆ III, przedostatnia


- Zjedliśmy już wszystko, co przywiozłem – oznajmił chirurg, po dokładnym przeczesaniu każdego zakamarka pokoju. - Oprócz proszku do prania...

„13”, gdy tylko zobaczyła pojemnik śnieżnobiałego Vizira, ucieszyła się jak mała dziewczynka i uśmiechnęła się do Chrisa tak promiennie, że ten dałby się obrzezać jeszcze raz. W mig zerwała się na równe nogi i wprawnym ruchem ręki chwyciła opakowanie. Chwilę później była już pod prowizorycznym prysznicem na środku podwórka, ogrodzonym od drogi tylko drewnianymi palami. Jej ciało nie było przyzwyczajone lodowatej wody, niepierwszej świeżości.

W czasie, gdy Remy oddawała się tej jakże wątpliwej przyjemności, mężczyźni obmyślali plan, jak wydostać się z „ośrodka”, żeby uniknąć zapłaty za przedłużający się nocleg. W pośpiechu pozbierali rzeczy, które ich towarzysze od kieliszka uznali za niezbyt potrzebne i spakowali je do plecaka. Skradając się na palcach, zdołali zejść na parter i przekroczyć frontowe drzwi. Równie profesjonalnie zgarnęli przemokniętą do suchej nitki amatorkę kąpieli pod chmurką. Po szybkim przedstawieniu jej planu na najbliższe godziny, cała trójka pobiegła kurcygalopkiem na podmokłe łąki.

- Szlag by trafił moje nowe półbuty! – zaklął siarczyście Foreman, po przebiegnięciu kilkuset metrów. – Wydałem na nie całą ostatnią pensję!

Jednak obrazek, jaki ukazał się oczom całej trójki, pobił na łeb, na szyję i nowe obuwie Erica, i zestaw marynarek Tauba, i pokaźną kosmetyczkę „13”, którą zechcieli przywłaszczyć sąsiedzi z pensjonatu. Za ukrytym w chaszczach magazynem znajdowała się, bowiem całkiem pokaźna plantacja marihuany...

***

Po dokładnym zapoznaniu się z topografią terenu, zdesperowana trójka postanowiła ukryć w plecaku trochę sadzonek, aby spieniężyć je przy najbliższej okazji. Doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że bez prowiantu będą w stanie wytrzymać maksymalnie kilka dni.

Najbliższą noc postanowili spędzić w opuszczonym magazynie. Osoby, które gościły tam przed nimi, musiały robić to całkiem niedawno, o czym świadczyły znajdujące się w pomieszczeniu materace i walające się wszędzie puszki oraz butelki. „13” rzuciła plecak na wielobarwny koc, starając się nie dociekać pochodzenia jego licznych plam. Wycieńczona trudem wędrówki, padła jak długa. Również Taub oddał się w ramiona Morfeusza, pozostawiając Foremana na warcie.

Ciszę i błogi spokój przerwał dopiero ryk silnika, rozlegający się w bliskim sąsiedztwie. Eric szybko zerwał się na równe nogi i podbiegł do okna. W oddali zdołał ujrzeć tylko dwa długie cienie zbliżające się w stronę magazynu. Nie było już czasu, aby zacierać ślady obecności – czym prędzej zbudził towarzyszy i całą trójką uciekli przez pozbawione szyby okno, znajdujące się w sąsiedniej ścianie budynku.

Po morderczym biegu przez ciągnące się całymi kilometrami pola marihuany, dotarli wreszcie do szosy, jednak ze względów bezpieczeństwa, postanowili spędzić resztę nocy w przydrożnym rowie. Chwile takie, jak ta, podnosiły adrenalinę znacznie bardziej, aniżeli nawet najbardziej skomplikowana operacja chirurgiczna.

Wraz z pojawieniem się pierwszych słonecznych promieni, trójka niezmordowanych „kaczuszek” postanowiła wreszcie wyjść z ukrycia. Teraz ich celem numer jeden było odnalezienie najbliższego domostwa, w celu jak najszybszego skontaktowania się ze znajomymi, mogącymi pomóc w powrocie do kraju.

- Jeżeli w ciągu najbliższych godzin nie poinformujemy Cuddy, jak zarysowuje się sytuacja na ekhm... konferencji – zaczął Taub, kierując wzrok na półżywych towarzyszy niedoli, maszerujących tuż obok niego – to użyje ona wszelkich form nacisku, żeby jak najszybciej sprowadzić nas z powrotem do szpitala.

- Szkoda tylko, że jej wszędobylskie macki nie dosięgają tej oazy harmonii i świętego spokoju – dodała „13”.

- Prędzej miejsca, gdzie diabeł mówi „dobranoc” – zauważył Eric.


C.D.N.



PostWysłany: Pią 21:46, 10 Lip 2009
chocolate
Designer Miesiąca
Designer Miesiąca



Dołączył: 20 Maj 2009
Pochwał: 7

Posty: 462

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

"Kaczuszki" rządzą!



PostWysłany: Pią 21:52, 10 Lip 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Pewnie, że rządzą :D

Wiem, że akcja pędzi jak szalona i każdy wątek mogłabym rozwinąć, ale przecież nie o to w tym fiku chodzi 8) Ma być szybko i bez chwili na zastanowienie!


CZĘŚĆ IV, ostatnia!


Po morderczym marszu wyboistymi drogami, które na dobrą sprawę nie wytrzymałby ciężaru pierwszego lepszego samochodu, oczom „kaczuszek” ukazała się farma. Wybudowana z drewna, stała samotnie pośród łąk i lasów. Tuż obok budynku mieszkalnego, można było dostrzec olbrzymie elewatory na zboże, bezpośrednio połączone ze czymś, co prawdopodobnie służyło za stodołę, w której przechowywano siano dla zwierząt. Mieszkający tam ludzie posiadali co najmniej pięć krów i dwa konie, zaprzężone do zabytkowego powozu.

Im mniej kroków dzieliło trójkę zbłąkanych wędrowców od gospodarstwa, tym bardziej rzedły im miny. W końcu Taub nie wytrzymał:

- Jak wrócimy cali i zdrowi do domu, to rzucam pracę w szpitalu i zabieram się do pisania książki. Jak to możliwe, żeby w ponad trzydziestomilionowym kraju trafić właśnie na Amiszy?!

- Może i nie skontaktujemy się z cywilizowanym światem, ale bynajmniej nie odejdziemy stamtąd o pustym żołądku – mówiąc to, Remy popatrzyła na marudzącego lekarza wygłodniałymi oczami. Jej argument przeważył.

Gdy znaleźli się przed potężnymi, dębowymi drzwiami, „13” zapukała w nie bez chwili namysłu. Uznała, że skoro nie ustalili historyjki na temat tego, jak się tutaj znaleźli, należy powiedzieć całą prawdę i tylko prawdę. Otworzyła jej niezbyt już młoda kobieta, w ubrudzonym fartuchu. Z wnętrza budynku czuć było cudowny zapach pieczeni.

- Dzień dobry – Remy zaczęła nieśmiało – już trzeci dzień błąkamy się po nieznanych miejscach. Czy moglibyśmy dostać coś do zjedzenia i chwilę odpocząć?

Kobieta szybko zlustrowała ich wzrokiem. Gdy tylko zobaczyła wygłodniałe oczy „13” i usłyszała głośne burczenie, wydobywające się z brzucha Tauba, serce jej zmiękło i wpuściła niespodziewanych gości do środka. Kaczuszki nie przypuszczały, że pójdzie im tak łatwo.

Gdy już zasiedli za kuchennym stołem, a unoszący się w powietrzu zapach świeżego mięsa doprowadzał ich do prawdziwej ekstazy, gospodyni domu powróciła w towarzystwie dwóch mężczyzn. Przypuszczalnie zostali oni poinformowani o zaistniałej sytuacji, dlatego po odmówieniu modlitwy dziękczynnej i zasmakowaniu się w pieczeni, przeszli od razu do rzeczy. Głos zabrał starszy z nich, z charakterystyczną siwą brodą:

- Wiecie, że nie możecie przebywać na terenie naszego zgromadzenia, dlatego po skończonym posiłku pozwolimy wam wypocząć, po czym udamy się z wami do miasta. Tam powinniście uzyskać potrzebną pomoc.

Remy z ulgą przełknęła soczysty kawałek mięsa. Foreman zastanawiał się, natomiast jak bez zwracania na siebie uwagi, dobrać się do nietkniętej pieczeni Tauba. Nieszczęśliwy Chris, tym razem musiał się zadowolić tylko koszernymi pieczonymi ziemniakami.

Po skończonym posiłku, najedzeni i szczęśliwi lekarze udali się do pokoju na obiecaną drzemkę. Wiedzieli, że zaraz po niej czeka ich niezapomniana podróż zabytkowym powozem. W normalnych warunkach pewnie cieszyliby się z takiej atrakcji, jednak po nieprzespanych nocach, nie marzyli o niczym innym, jak tylko o gorącej kąpieli i czystej pościeli.

***

Wyprawa do miasta zdawała się trwać całe wieki, co kaczuszkom niespecjalnie przeszkadzało. Nie mogli tylko wyjść ze zdumienia, że wymijali ich nawet rowerzyści. Gdy wreszcie dotarli do celu i pożegnali się z gościnnymi Amiszami, oczom całej trójki ukazały się tłumy młodych ludzi, koczujących w okolicach przystanku autobusowego.

Nie zastanawiając się zbyt długo, „kaczuszki” postanowiły wmieszać się w tłum, żeby dowiedzieć się, z jakiej okazji urządzają takie zamieszanie. Okazało się, że oto na polach w okolicach Montrealu organizowany jest największy festiwal muzyki jazzowej na świecie!

- Wystarczy, że dostaniemy się bez biletów do Montrealu, a już stamtąd może nas ktoś odebrać! Przecież to prawie przy granicy! – krzyczał podekscytowany Taub.

- Poza tym, skoro już jesteśmy w Kanadzie i jak do tej pory spotkały nas same nieprzyjemności, to może chociaż raz uda nam się dobrze zabawić... – pod wpływem śpiewów i wesołych okrzyków, „13”-tce błyskawicznie udzielił się dobry humor.

- W taki razie, w drogę – odparł Foreman, zajadający się paczką chipsów, którą niespostrzeżenie udało mu się wyjąć z plecaka jednego z podróżnych.

Widok zgrai nastolatków, nieśmiało popijających piwo błyskawicznie odświeżył pamięć Remy. Wprawnym ruchem ręki, wyrwała Taubowi swój czerwony plecak i podeszła do nich. Gdy wróciła z uśmiechniętą miną i plikiem banknotów w kieszeni, jej towarzysze od razu przypomnieli sobie o sadzonkach, ukrytych w ubrudzonej torbie. Dzięki temu mogli spędzić podróż w cywilizowanych warunkach, a nie: szczelnie zamknięci w ciasnej toalecie autobusu.

Jazda upłynęła im pod znakiem muzyki Lee Hookera i wspólnych śpiewów. Pomimo tego, że w trasie byli przez kilka długich godzin, ani przez chwilę nie zmrużyli oka. Późną nocą dotarli wreszcie na pole namiotowe, przeznaczone dla publiczności festiwalu.

***

Kolejne godziny upłynęły pod znakiem znakomitej imprezy. „Kaczuszki” bawiły się tak dobrze, jak w czasach studenckich i ani przez chwilę nie rozmyślały nad powrotem do domu. Elektryzujące brzmienie instrumentów, magnetyzujące śpiewy wokalistów, dzikie tańce zgromadzonych pod sceną fanów, wieczorne ogniska... Trójka podróżników była pewna, że House będzie im wypominał, że nie zabrali go ze sobą!

Idyllę przerwali dopiero funkcjonariusze kanadyjskiej policji konnej, którzy niespostrzeżenie zatrzymali lekarzy przed jednym z punktów kontrolnych.

- Eric Foreman, Chris Taub, Remy Hadley? – spytał jeden z nich, odrywając wzrok od kolorowej fotografii.

Lekarze nie były w stanie wykrztusić z siebie słowa. Wymowne milczenie zdawało się potwierdzać przypuszczenia policjanta.

- Ktoś zgłosił wasze zaginięcie. Jesteście zobligowani do zabrania was na komisariat policji – dodał po chwili mundurowy.

Gdy tylko wypowiedział te słowa, „13” odetchnęła z taką ulgą, że wydech powietrza omal nie przewrócił jej na ziemię. Była przekonana, że grupka małolatów już dawno ją podkablowała albo nieszczęsny monitoring zarejestrował moment, w których „pozbywała” się sadzonek.

Obserwują bacznie minę Erica, można było za to wyciągnąć przypuszczenie, że wprost nie może się doczekać spotkania z osobą, która zgłosiła ich zaginięcie.

- Mówiłem, że doktor Cuddy użyje wszelkich form nacisku, nie wyłączając policji... – wymamrotał w końcu Taub.

- Wspominałeś też, że jej macki nie sięgają aż tak daleko – Foreman nie kazał czekać długo na odpowiedź.

***

Wizyta na komisariacie tylko potwierdziła przypuszczenia lekarzy. Lisa Cuddy, w towarzystwie mężczyzny w nienagannie skrojonym garniturze, z trudem powstrzymywała się od wygłoszenia im nagany już na „dzień dobry”:

- Widziałam w telewizji, jak dobrze bawicie się na konferencji naukowej, dlatego postanowiłam dotrzymać wam towarzystwa – powiedziała kąśliwie.

- Ale... – zaczął Taub.

- Nie ma żadnego „ale” – Foreman i Remy zgodnie szturchnęli kolegę w bok. – Nasze zachowanie było naganne. Przepraszamy.

Po takiej reakcji, Cuddy jakby trochę złagodniała:

- Nawet nie wiecie, jak wielkie macie szczęście, że nie próbujecie wymyślać niestworzonych historii o tym, jakim cudem znaleźliście się festiwalu, zamiast słuchać teraz wykładu największych sław z dziedziny psychologii społecznej. A teraz zabierzcie resztę swoich bagaży. Samolot odlatuje za pół godziny – dodała głosem tak zdecydowanym, że nawet Taub nie śmiał się sprzeciwiać.

Gdy kaczuszki wyszły wreszcie przed budynek komisariatu, nie mogły powstrzymać się od śmiechu:

- Taub, czy ty naprawdę myślałeś, że jak opowiesz historię o samolocie lecącym do Quebeku, pensjonacie pośrodku niczego, plantacji marihuany... – zaczęła Remy, z trudem artykułująca poszczególne słowa.

- Ucieczce przed „sami-nie-wiemy-kim”, nocy spędzonej w przydrożnym rowie, obiedzie u Amiszy... – Foreman postanowił pomóc.

- Tak, tak... już łapię. Możecie wreszcie przestać się nabijać! Wydarzenia jak żywcem wyjęte z fika...

KONIEC



PostWysłany: Sob 11:43, 11 Lip 2009
chocolate
Designer Miesiąca
Designer Miesiąca



Dołączył: 20 Maj 2009
Pochwał: 7

Posty: 462

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Wow ! I kto by pomyślał ? Wspaniałe zakończenie !
Zabawne i pomysłowe . Przechodzisz samą siebie ! :wink: To kiedy jakiś nowy fik ? *wystawia ząbki*



PostWysłany: Czw 15:16, 16 Lip 2009
ann
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 15 Mar 2009
Pochwał: 49

Posty: 7847

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.06101 sekund, Zapytań SQL: 15