czekoladki [NZ]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

czekoladki [NZ]

Witam, a zwłaszcza kochane Hameronki. Przyznam iż jestem Hameronką w połowie, dużej połowie, tak więc postanowiłam napisac pewien fik...życze ciekawej lektury, liczę na słowa krytyki ale i mile widziane dobre słowo.Mam nadzieje że z nudów nie zaśniecie ;)

A więc jedziemy z tym koksem...:



Budzik monotonnie zadzwonił.Otworzyła jedno, potem drugie oko.

Jeszce tylko pięć minut, pięć małych minutek...sennym głosem mówiła do samej siebie.Przewróciła się na drugi bok, ani na myśl nie przyszło jej w tej chwili wstawać,jakieś donośne odgłosy zza okna zmusiły ją jednak do wstania.
Ziewnęła raz,potem drugi.Lodówka świeciła pustkami.Znalazła tylko w kuchennej szafce na dnie słoika resztki rozpuszczalnej, taniej kawy ze sklepu za rogiem.Ta cienka lura raczej kiepsko postawiła ja na nogi.
Wychodząc z domu potknęła się o jakieś małe pudełeczko.

Hmmm...co to takiego..chyba czekoladki. A z jakiej to okazji? I to jeszcze te co lubię najbardziej.
Juz miała ochotę jedną , malutką pożreć, bo była tak głodna że zjadłaby nawet całe to pudełko.Lecz schowała je głęboko w torebce by jej nie kusiły.
***
Tymczasem House właśnie parkował swój motor.Był o dziwo wcześniej niż zwykle.
Cam zmierzała w stronę kiosku.Kupiła poranną gazetę, potem dwie drożdżówki, wcinając jedną po drodze.
Gdy już przekroczyła próg szpitala ze zwykłej Allie zamieniała się w immunologa Allison Cameron , cenioną i szanowana w branży, słynącej ze zniewalającego uśmiechu i piękna.Idąc korytarzem rozmyślała.
Ten dzień będzie jak co dzień.Chmara rozczulonych pacjentów,każdy borykający się z podobnymi problemami zdrowotnymi.No, może zdarzy się kilka wyjątków.Zapewne nie raz powiem dziś: Bardzo mi przykro, ale nic nie mogliśmy już zrobić...na pewno wypiję dziś niejedną kawę, tyle że może lepszą niż ta poranna lura.Tak pogrążona w myślach spotkała Chase'a niosącego jakiś mały, uroczy bukiet kwiatów.
-To dla Ciebie- odrzekł z szerokim uśmiechem,całując ją w policzek.
-Dla mnie?A to z jakiej okazji? Już dziś dostałam bardzo miły poranny prezent-niespodziankę.
- To pewnie z okazji twoich imienin, dziś w kalendarzu zobaczyłem iz imieniny obchodzi Allison.A więc szybko pobiegłem do kwiaciarni.
-Do kwiaciarni? Ale ja mam imieniny siedemnastego lipca...Yyy...który dzisiaj jest?
-Siedemnasty-zaśmiał się Chase
-Acha ,to dziękuję za kwiaty i buziak.To bardzo miłe powitanie.Pożegnała go całusem i ruszyła w swoją stronę.
Cam była prawie pewna iż czekoladki dostała właśnie od Roberta.
Z tej rozmowy wynikało że to nie on je jej podarował...Zdziwiona długo zastanawiała się nad tym:
Hmmm..może to od jakiegoś wdzięcznego pacjenta,albo od Foremana...Wystarczyło zerknąć do kalendarza.Więc to mógł być każdy,a więc jak każdy to może i on...Nie , nie,House to nie każdy...achch w sumie jak to się stało że zapomniałam o swoich imieninach...Hehe..co ja pletę... W myślach zapłonęła cichym śmiechem.
Greg właśnie siedział usadowiony wygodnie w swoim gabinecie.Nogi zaopatrzone w nowe adidasy trzymał na stoliku.Oglądał swoją ulubioną telenowelę medyczną,w buzi miał oczywiście czerwony lizak, cumlał go namiętnie zerkając przejmującym wzrokiem w ekran.
Po delikatnych krokach poznał że to ona.
-Zrobiłam biopsję,nie wykazała zmian.
-To zrób laparotomię zwiadowczą, później zajrzyj do mnie z wynikami.
-OK. Chwilkę wodziła go wzrokiem,potem wyszła nic nie mówiąc na lunch.
W bufecie zamówiła porządną kawę z pianką, poszła tam gdzie nie było nikogo, czyli na parkową ławeczkę z tyłu szpitala.Właśnie zabierała się za zjedzenie drugiej drożdżówki którą rano kupiła, lecz jakaś męska, gładka dłoń zabrała ją jej z przed ust.
-House!?
Z krzywym uśmieszkiem zajadał pachnącą drożdżówkę. Cameron zaśmiała się.
-Ubrudziłeś się, O tu...delikatnie, opuszkiem palca wzięła mu okruszki z wargi,potem chwilkę trzymając swoją dłoń na jego policzku, głęboko patrząc w lazurowe oczy.Uwielbiała je...takie bezdenne, wyraziste , głębokie niczym ocean..i takie błyszczące.Za każdym razem gdy w nie patrzyła zatapiała się w tym cudownym błękicie.
On poczuł się bardzo dobrze, sam nawet nie przypuszczał że się tak poczuje. Jej dłoń, taka delikatna i chłodna była bardzo przyjemna.Chciał jej powiedzieć by przestała, ale w środku coś mówiło mu by się temu poddać...tak dawno nie czuł kobiecej dłoni na swoim policzku...
***
Jej kuszące, aksamitne usta pomalowane malinową pomadką bardzo pragnęły zbliżyć się do jego zarostu,muskać jego usta, rozmawiać o wszystkim , i o niczym.
Trójkolorowe oczy chciały jeszcze długo patrzeć w jego twarz, a dłonie o alabastrowym odcieniu dotykać ,choćby przez moment.
Lecz bała sie zrobić desperacki krok , bo nawet najmniejszy mógłby wszystko popsuć, rozsypać się jak domek z kart, pęknąć jak bańka mydlana..a ta chwila była tak piękna.
W sumie wystarczyło jej że on jest obok, blisko.Podumali jeszcze chwile na ławce.Powiedziała mu słowa, bardzo znaczące i ważne :
-Wiesz, choc wszyscy uważają Cie za dupka, zimnego drania i chama , w moich oczach jesteś wyjątkowy.Akceptuję Cię takim jakim jesteś....acha i dziękuję za czekoladki.To miłe że nadal wiesz które lubię najbardziej....mrugnęła do niego porozumiewawczo.

Dawno nikt nie rozmawiał z nim tak ciepło,dawno nikt nie zachowywał się wobec niego tak ostrożnie, delikatnie, dawno nie czuł się tak jak tu i teraz.
W duszy miał spokój. Na jego twarzy malowało się coś podobne do uśmiechu, oczy błyszczały jak górskie kryształy. Patrzył na nią wzrokiem badawczym.Było tak cicho że usłyszałby nawet jej myśli, gdyby tylko potrafił.

-Rozszyfrowała mnie...bystrą mam podwładną.Może poczęstuje mnie choc jedną pralinką, w końcu zapłaciłem za nie więcej niz za Vicodin...uśmiechnął sie szerzej.
-Ty się uśmiechasz...House!
-Ja? nie...to ty się uśmiechasz...a mnie tylko razi słońce, dlatego mam taką minę...
Długo czekała na ten moment.Uśmiechnął się.Jest szczęśliwy?Możliwe.Ucieszyła się, że choć iskierka radości w nim zapłonęła. Jego uśmiech był bezcenny.Chciała zostać, ale gdy popatrzyła na zegarek zorientowała się że jest już dość późno.
-Badania na mnie czekają..laparotomia...i stosik papierów do wypełnienia.
Poszła...zadowolona tupała obcasami. House w głębi duszy chciał aby została, było mu z nią tak dobrze.Z kieszeni wyciągnął pomarańczową fiolkę łykając dwa Vicodiny. Jeszce gonił za nią wzrokiem..a gdy zorientowała sie że czuje na sobie jego cudowne oczy spojrzała wstecz..wtedy rzucił wzrok na ziemię.
Po badaniach i godziny papierkowej roboty Cam zbierała się do domu.Za oknem padał deszcz, było już ciemno.Wieczór dosć chłodny i mglisty.Wychodząc ze szpitala spotkała go na parkingu.Podwiózł ja do domu.Chwilkę postali na dworze, milcząc, patrząc jedynie po sobie.Potem powiedziała:
-Acha..mam cos dla Ciebie.Z torebki wyciągneła czekoladki.
Chyba Ci się coś dzisiaj należy.Czekolada rozwesela, więc może się jeszcze raz uśmiechniesz...cichutko jak myszka zaśmiała się ostatni dziś juz raz.
-Dzięki za dziś...Nie jest Ci zimno?
-Mi ?Nie. Raczej ciepło, bo jesteś obok...ale pójdę już. Poklepała go po ramieniu i poszła znikając we mgle.
THE END.


Dziękuję za uwagę.Nie wiedziałam jak zakończyć ten fick, nie wiem czy mi się to udało tak jak powinno, ale cóż.Starałam się zachować House'a house'owego.Mam nadzieję ze nie przesadziłam i miło wam sie czytało.Może coś jeszce kiedys napiszę...na dobranoc. Pozdrawiam;)


Ostatnio zmieniony przez [H]oney^^ dnia Pią 20:40, 10 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz



_________________
Jest taki diagnosta,co kocha lizaki, co chodzi o lasce, oczy ma jak szafir...Pacjentów omija, Vicodine łyka, a gra na gitarze tak że Cuddy wzdycha...Urok osobisty to jego domena, chamski często bywa, nigdy sie nie zmienia...Ma kuszący zarost, głębokie spojrzenie,gra na fortepianie że Cam zemdleje,a gdy się juz ocknie powie mu na uszko:
Możesz na mnie liczyć,lecz nie tylko w łóżku ...xD


av by kalpana, bannerek by Dwukwiat .dziekuję :*

PostWysłany: Czw 14:36, 09 Lip 2009
[H]oney^^
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 30 Cze 2009

Posty: 8

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

:)

miły, słodki kochany fick! :)



_________________
Mój Kochany małż Greg :*

my soulmate Hambarr :*:* córeczka Nemezis :*
maagdaa&sinaj spółka zóo z.o.o

- In fact, I hate you. - I've never hated anyone more. - Every nerve ending in my body is electrified by hatred. - There is a fiery pit of hate burning inside me, ready to explode. - So it's settled then? - We're settled.

PostWysłany: Czw 14:55, 09 Lip 2009
sinaj
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 02 Maj 2009
Użytkownik zbanowany
Pochwał: 35
Ostrzeżeń: 1

Posty: 3975

Miasto: Legnica/Radom
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Jest kilka drobnych błędów ale to nic :wink: Opowiadanko bardzo cieszące człowieka i miłe w czytaniu. Proszę, dopisz kolejną część bo hameronkowych ficków jest jak na lekarstwo :roll:



_________________

Banner pożyczony od Jeanne
Zamałżowiony kochanej Pauli :*

PostWysłany: Czw 20:11, 09 Lip 2009
lesio
Starachowicki Magnat
Starachowicki Magnat



Dołączył: 31 Sty 2009
Pochwał: 15

Posty: 5489

Miasto: Starachowice
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.03772 sekund, Zapytań SQL: 15