|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
|
:jupi: ciesz sie z wielkiego powrotu zycze dalszej weny ,a czyta sie przecudownie!
|
|
_________________
Wysłany:
Czw 20:32, 20 Sie 2009 |
|
janeczka85
Stomatolog
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1 Ostrzeżeń: 1
Posty: 576
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
No teraz Cuddy "gra w ich gre" super :D
|
|
_________________
Znalazłam siostrę- sylrich my sis forever :*
"When the land slides and when the planet dies, that's when I come back to you"
Wysłany:
Czw 21:47, 20 Sie 2009 |
|
kasia2820
Reumatolog
Dołączył: 21 Sty 2009
Pochwał: 3
Posty: 1087
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
nimfka
Nietoperek
Dołączył: 13 Sty 2009
Pochwał: 30
Posty: 11393
Miasto: HouseLand
|
Powrót do góry |
|
|
|
swietne. lepiej nie dalo sie tego napisac. siedze i ciesze miche do monitora jak glupi do sera ;). az sie poplakalam ze smiechu. mam nadzieje ze ciag dalszy szybko nastapi. house'owi naprawde przydalaby sie taka lekcja!
|
|
Wysłany:
Sro 23:00, 02 Wrz 2009 |
|
offca123
Student medycyny
Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 53
Miasto: london/warszawa
|
Powrót do góry |
|
|
|
kiedy kolejna czesc?
|
|
_________________ heh...
Wysłany:
Sro 16:56, 09 Wrz 2009 |
|
zuza85
Student medycyny
Dołączył: 09 Wrz 2009
Posty: 2
|
Powrót do góry |
|
|
|
Jak tylko autorka ją stworzy, bo na razie nie mam co tłumaczyć - niewiele więd ode mnie zależy ;)
Sama mam nadzieję, że jak najprędzej, bo opowiadanie mnie bardzo wciągnęło.
|
|
Wysłany:
Sro 18:38, 09 Wrz 2009 |
|
Sarusia
Patomorfolog
Dołączył: 08 Kwi 2009
Pochwał: 14
Posty: 846
|
Powrót do góry |
|
|
|
kurcze, nie mogę się doczekać następnej części
BOSKIEc :twisted: :jupi:
|
|
_________________ I WATCH FOR CUDDY ! :serducho:
my sweet daughter - maagdaa
Dumnie należę do NBA -> Nimfkowa Brygada ANTYspaniowa x D
Wysłany:
Pią 16:30, 02 Paź 2009 |
|
kretowa
Gastrolog
Dołączył: 12 Wrz 2009
Pochwał: 3
Posty: 1406
|
Powrót do góry |
|
|
|
W STYLU HOUSA :mrgreen:
FAJNIE NAPISANE POZDRAWIAM :jupi:
|
|
_________________
Wysłany:
Wto 13:16, 13 Paź 2009 |
|
Mrukasia
Chirurg ogólny
Dołączył: 31 Sie 2009
Pochwał: 24
Posty: 2776
Miasto: Tam gdzie diabeł mówi dobranoc
|
Powrót do góry |
|
|
|
Cieszę się, że się podoba ;)
Natomiast martwi mnie fakt, że autorka wciąż nie wrzuciła nowej części... mam nadzieję, że kiedyś w końcu to zrobi.
Dziękuję bardzo wszystkim czytającym :*
|
|
Wysłany:
Wto 15:53, 13 Paź 2009 |
|
Sarusia
Patomorfolog
Dołączył: 08 Kwi 2009
Pochwał: 14
Posty: 846
|
Powrót do góry |
|
|
|
GTCCX
NIezłe :) Podoba mi sie zachowana realcja między Housem
a Wilsonem :o
Powodzenia przy dalszym tłumaczeniu!
pozdrawiam
|
|
Wysłany:
Wto 16:16, 13 Paź 2009 |
|
Wita19
Student medycyny
Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 2
|
Powrót do góry |
|
|
|
Sarusia
Cudofne :)
Genialne :)
Ogólnie z.. ups! SUPER :)
|
|
_________________
Óbranie z szafy maybe_55 :) Chociaz avek cos mi przypomina
"Lepiej zamordować, niż źle zdiagnozować."
Dr Gregory House
Wysłany:
Sro 10:13, 14 Paź 2009 |
|
Net
Lekarz rodzinny
Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 375
Miasto: Wieliczka
|
Powrót do góry |
|
|
|
To jest naprawde genialne, wciągneło mnie jak nie wiem... xD
|
|
_________________ "Niektórzy mówią, że uwodzenie oznacza skłanianie niechętnej osoby do gry. Śmiem się nie zgodzić. Uważam, że uwodzenie jest prawdziwą sztuką perswazji. Że ofiara, jeśli tak wolisz, w końcu przychodzi do ciebie z własnej woli, błagając by ją posiąść."
Wysłany:
Sob 17:34, 17 Paź 2009 |
|
Kamaczek
Student medycyny
Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 8
Miasto: Łódź
|
Powrót do góry |
|
|
|
czekamy na dalsza czesc:)
|
|
_________________
Wysłany:
Nie 18:38, 18 Paź 2009 |
|
janeczka85
Stomatolog
Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1 Ostrzeżeń: 1
Posty: 576
|
Powrót do góry |
|
|
|
Sarusia a może napisz do autorki i zapytaj czy zamierza dać kolejne części :D
|
|
_________________
Wysłany:
Nie 18:40, 18 Paź 2009 |
|
Alextasha
Student medycyny
Dołączył: 08 Wrz 2009
Posty: 86
|
Powrót do góry |
|
|
|
Cytat: | Hallelujah! Autorka żyje! Ba, ma się dobrze i w dodatku napisała kolejną - ostatnią - część. Co do treści, to jestem trochę zawiedziona, no ale... ja tu tylko tłumaczę xD
Samo tłumaczenie też nie do końca mi wyszło, mam wrażenie, ale n'joy mimo wszystko. |
Cytat: | Z ucałowaniami i ogromnymi podziękowaniami dla wszystkich, którzy mnie w tym tłumaczeniu wspierali i tak namiętnie dopytywali się o kolejną część! :* :* |
House siedział przy biurku, wpatrując się w piłkę, którą chwilę wcześniej ze złością wyrzucił. Nie mógł się skupić. Wszystkie jego myśli krążyły wokół kobiety, która strasznie go irytowała i która wkrótce miała udać się na dworzec by zniknąć z jego życia na zawsze.
Kiedy po raz pierwszy usłyszał, że Cuddy wyjeżdża, nie uwierzył w to. Nie było mowy, żeby Lisa Cuddy opuszczała swój szpital bez informowania kogokolwiek, zwłaszcza jego. "To niedorzeczne!" - pomyślał.
Potrzebował czegoś, co odciągnie od niej jego uwagę, rozproszy myśli. Może było to dowodem jego desperacji, a może po prostu w końcu przegrał, ale poderwał się z krzesła i ruszył do przychodni. Starając się nie spojrzeć do jej biura, zabrał pierwsze lepsze akta i wszedł do kliniki. Nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem wiedział, że siedziała przy swoim biurku. Uśmiechnął się do siebie, kiedy wyobraził jej minę, widząc go dobrowolnie zmierzajacego do kliniki. Zawsze lubił ją zaskakiwać. Podobał mu się jej pytający wzrok i zarumienione policzki.
Usiadł na przeciw pacjenta, nie zerkając nawet w akta. Na jego twarzy pojawił się ten wyraz, który towrzyszył mu zwykle kiedy wpadał na rozwiązanie zagadki.
Próbował rozgryźć przypadek, zamiast leczyć objawy. Tak bardzo się skupił na odnalezieniu ukochanego Cuddy, że nie zastanowił się nawet przez chwilę, dlaczego tak bardzo go to interesuje.
Teraz diagnoza wydawała się oczywista: kochał ją.
No, może "miłość" to złe słowo. "Zauroczenie" albo "pożadanie" byłoby lepszym opisem tego, jak się czuł. W każdym razie wiedział, że nie może jej pozwolić wyjechać z innym mężczyzną.
Tak bardzo pogrążył się w swoich myślach, że zapomniał o pacjencie, który teraz dziwnie mu się przypatrywał. House zeskoczył z krzesła i pokuśtykał w strone drzwi. Miał w planie wtargnąć do gabinetu Cuddy i zażądać, by wyjaśniła mu, co do diaska się tutaj działo. Wpadł do pomieszczenia, ciężko oddychając. Dopiero kiedy się rozejrzał zauważył, że jest sam. Stwierdził więc, że nie będzie niczym złym przeszukanie biurka Lisy w poszukiwaniu informacji o jej tajemniczym ukochanym.
Przerzucał sterty papierów, kiedy usłyszał, że otwierają się drzwi. Bez namysłu zanurkował pod biurko. Jednak kiedy zamiast stukotu szpilek usłyszał ciężkie kroki, odetchnął z ulgą. Rozpoznał paskudne, zielone buty Wilsona, który najwyraźniej zostawił tylko coś na biurku, bo kroki skierowały się z powrotem w stronę drzwi. Po chwili mógł już opuścić swoją kryjówkę. Natychmiast sięgnął po zostawioną przez Wilsona kartkę. W miarę jak czytał, na jego twarzy pojawiał się szatański uśmieszek.
"Cuddy,
House uwierzył, że wyjeżdżasz! Czekał na Ciebie po służbowym spotkaniu! Wiedziałaś, że to sprawdzi, prawda? Wszystko jest przygotowane do Twojego dzisiejszego wyjazdu.
Od wieków nie miałem takiej frajdy przy pogrywaniu z nim!
Wilson"
Cuddy siedziała przy biurku, nieświadomie bębniąc palcami w jego blat i wpatrując się w wiszący na ścianie zegar. Powinna była zająć się planem budżetowym, który miała dziś skończyć, jednak była zbyt przejęta wieczornymi planami. "House zawsze był niezłą odskocznią" - uśmiechnęła się do siebie.
W tym momencie Wilson pozwalał House'owi odkryć, że o ósmej miała spotkać się na dworcu ze swoim tajemniczym ukochanym. Podejrzewała, że House pojawi się na stacji, by urządzajac scenę odkryć, kim on jest. Właśnie wtedy Wilson, Chase, Cameron i ona sama mieli mu powiedzieć, że został wrobiony. Roześmiała się, kiedy wyobraziła sobie jego minę. Powinna przypomnieć Cameron, żeby zabrała aparat.
House stał przy drzwiach gabinetu Wilsona, przygotowując się na przedstawienie, w którym miał wziąć udział. Słyszał, jak James, Cameron i Chase cicho o czymś rozmawiaja. Nie miał pojęcia skąd wiedzieli, że pogrywał sobie z Cuddy i szczerze mówiąc, nie bardzo go to obchodziło. Wiedział tylko, że musi odwrócić ich zamiary przeciwko nim samym, żeby dać im wyraźnie do zrozumienia, kto jest krolem przekrętów. Próbował wyglądać na załamanego, kiedy lekko zastukał do drzwi.
Ciche pukanie sprawiło, że rozmowa w gabinecie Wilsona zamarła. Cameron otwarła drzwi i ze zdumieniem zauważyła przygnębionego House'a, opierajacego sie o framugę. Cofnęła sie, by wpuścić go do środka. House opadł ciężko na kanapę i ukrył twarz w dłoniach. Wilson i Chase wymienili zdziwione spojrzenia. Cameron usiadła obok House'a i delikatnie pogładziła go po ramieniu. Ten wzdrygnął się, co Chase skwitował wzruszeniem ramion.
- Co się stało? - zapytała wobec tego Alison.
- Nie zniosę tego dłużej! - jęknął House.
- Czego nie zniesiesz? - zapytał ostrożnie Wilson.
- Nie zniosę tego, że ona jest z kimś innym! - wrzasnął diagnosta, gwałtownie wstająć.
- Mówisz o Cuddy? - upewnił sie Chase.
- Ta kobieta doprowadza mnie do szaleństwa! - krzyczał, rozglądając się jakby w popłochu. - Nie poradzę sobie, jeśli ona wyjedzie!
Zdawało się, jakby House mówił bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego.
- House, co ty mówisz?!
- Muszę ją zatrzymać! - wymamrotał House, wymijając Cameron. - Nie ważne ile będzie mnie to kosztowało!
Może sprawił to dziwny błysk w oczach House'a, a może lata nadużywania przez niego prochów, ale coś mówiło Wilsonowi, że naprawdę nic nie powstrzyma jego przyajciela.
- Posłuchaj co ty mówisz! - krzyknął więc, łapiąc go za ramię. - Przegrałeś!
Chase i Cameron obserwowali tę kofrontację z niedowierzaniem. House naprawdę przegrał. Nigdy nie widzieli go w takim stanie. Postradał przez nich zmysły.
- Ona będzie moja! - krzyknął House, wyrywając się Jamesowi. Pokuśtykał do hollu tak szybko, jak tylko mógł. Za nim podążali Wilson, Chase i Cameron, zdecydowani powtrzymać go przed zrobieniem jakiegoś głupstwa.
House wpadł do biura Lisy, zanim trójka lekarzy zdołała go zatrzymać.
- Nie myśl, że możesz mnie tak zostawić! - wrzasnął na nią.
- House - zaczęła, wpatrując się z uwagą w Wilsona, Chase'a i Cameron, czających się gdzieś w rogu gabinetu. - Co cię tu sprowadza?
Kiedy obeszła biurko, House odrzucił laskę i mocno ją do siebie przyciągnął. Czuła na szyi jego ciepły oddech, kiedy wpatrywał się w nią z uwagą. Objął ją jeszcze mocniej i jeszcze mocniej do siebie przytulił. Potem zamknął oczy i zbliżył swoje usta do jej. Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele, kiedy poczuła jak przesuwają się po policzku.
- Od dziś nazywaj mnie królem przekrętów! - krzyknął jej prosto w ucho, po czym głośno się roześmiał. Cuddy odepchnęła go ze złością. Pozostała trójka odetchnęła z ulgą. House nie zwariował. Przynajmniej nie bardziej, niż do tej pory. Z niedowierzaniem potrząsając głowami opuścili gabinet.
- Nie martwcie się, następnym razem wkręcę was! - zawołał za nimi House, wciąż się śmiejąc.
- Sam to zacząłeś - warknęła Cuddy.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz.
Lisa z powrotem się do niego przysunęła, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Wiesz... - powiedziała, patrząc na niego spod rzęs. - Naprawdę lubiłam rozmawiać z Joshuą.
- Taaa...? - zapytał House, wyglądając na nieco zmieszanego.
- Tak - wyszeptała, przysuwając się jeszcze bliżej. Teraz ich ciała ściśle do siebie przylegały. - Kręci mnie nawet myślenie o nim.
- Naprawdę? - House objął ją w talii. Jego oddech stał się cięższy.
- Mhm... - odpowiedziała, stajac na palcach, by dosięgnąć jego ust. House pochylił się, ale jej wargi poczuł przy uchu.
- Może i jesteś królem, ale jesteś też tylko mężczyzną - wybuchnęła śmiechem, odsuwając się i wychodząc z gabinetu. Wpatrywał się w drzwi, pozwalając sobie opaść na krzesło dopiero wtedy, gdy zniknęła z pola widzenia.
"Cholera!" - pomyślał. "Dobra jest!"
|
|
Wysłany:
Czw 20:40, 12 Lis 2009 |
|
Sarusia
Patomorfolog
Dołączył: 08 Kwi 2009
Pochwał: 14
Posty: 846
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|