Siostrzyczka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Siostrzyczka

Cześć!

Jest to moja pierwsza wiadomość. Wkleja tu mojego fika, którym chciała bym się podzielić. Mam nadzieję, że się spodoba.
Czekam na komentarze dobre i złe.

Jest to pierwsza część. Jest krótka, więc zaraz wyśle również drugą.





PART I

Siedmioletnia Allie siedziała przy stole, w ukochanej kuchni swojej mamy. Patrzyła przez okno i próbowała przerysować, to co w nim widzi. Słabo jej to wychodziło, ale się nie poddawała. Starała się bardzo. Chciała bowiem dać ten rysunek mamie i tacie, z okazji ich dwunastej rocznicy ślubu.

Po paru minutach przestała myśleć o rysunku. Jej myśli zeszły na inny tor. Zaczęła rozmyśla o swojej przyszłości.
Gdy dorosnę – marzyła – chcę być tak jak mama. Miła i piękna.
Piękność podobno już mam. Tatuś mówi, że jestem piękna. Pewnie dlatego, bo jestem podobna do mamusi.

Teraz zastanawiała się jak być miłą. W towarzystwie zawsze była miła grzeczna, ale do starszych braci potrafiła odpyskować. Chociaż byli niewiele starsi, od czasu do czasu rozkazywali jej. W takich sytuacjach nie wytrzymywała i mówiła co o nich myśli.

Mimo tych drobnych kłótni, zawsze się rozumieli.

Jej rozmyślania przerwała mama, która weszła do kuchni. Allison w błyskawicznym tempie schowała rysunek, ponieważ była to niespodzianka.
- Cześć, mamo. – powiedziała – Co robisz ?
- Pranie, kotku.
Nagle do małej główki Cameron wpadł pomysł.
Co jej szkodzi, zapyta.
-Mamo, co zrobić by być w życiu szczęśliwą?
Panią Cameron trochę zdziwiło to pytanie.
Odpowiedziała powoli.
- By być szczęśliwą trzeba… - zawahała się - … znaleźć miłość swojego życia.
Cam zamyśliła się.
- A ty mamusiu znalazłaś miłość swojego życia? – zapytała po chwili.
- Chyba tak, kochanie – odpowiedziała mama i wyszła.

***

Dwadzieścia trzy lata po tej rozmowie, młoda pani immunolog siedziała w swojej kuchni. Był wieczór. Wróciła godzinę temu z pracy.
Przypomniała sobie tą krótką rozmowę z matką.
Gdy wychodziła za Michaela, myślała, że znalazła miłość swojego życia. A teraz…
Nie, Michael nie był miłością jej życia. – pomyślała stanowczo – Tą miłością jest Gregory House.

Zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Chciała z nim być, ale on nie chciał.

Gdy ją odrzucił, załamała się. Próbowała stłumić to uczucie. Między innymi dlatego była z Chase’em.

On jednak widział jak patrzy na House’a. Rzucił ją dwa miesiące temu.

A uczucie do Grega pozostało dalej…

C.D.N.

Dodano 9 minut temu:

PART II


House ze swoim sarkazmem na twarzy wchodził do Princeton-Plaisboro Teaching Hospital. Jak zwykle na jego przyjście czekała administratorka szpitala.

- Madison Smith, piętnastolatka. – powiedziała na wstępie. Od kiedy się rozstali, rozmawiali tylko o pracy lub wcale. – Zemdlała podczas zajęć lekcyjnych.
- Żadnego ,,dzień dobry” lub „znowu się spóźniłeś”? Tylko od razu wyjeżdżasz z przypadkiem. – powiedział, by rozładować sytuacje – A poza tym, to co w tym ciekawego, że zemdlała?
- Do tej pory się nie obudziła i miała już dwa napady padaczkowe. – odpowiedziała, nie zwracając uwagi na jego zaczepki.
- Dobra zaraz się tym zajmiemy z kaczuszkami. – odpowiedział i odszedł do swojego gabinetu.

Gdy wszedł do pokoju oprócz jego teamu, siedziała tam także Cameron. Jak pięknie dzisiaj wygląda. – pomyślał – Jej blond włosy opadały na błękitną bluzkę, a trójkolorowe oczy błyszczały. Pewnie przyszła na ploteczki do Trzynastki... Stary, opamiętaj się! O czym ty myślisz!- otrzeźwiał nagle.

- Piętnastolatka – powiedział – Zemdlała na lekcji.
- Na jakiej? – zapytał Taub.
- Nie zapytałem Cuddy. – odpowiedział Greg – Ale chyba na matmie. Trudno nie zemdleć.
- Jak się nazywa? – zapytała Allie
- Madison Smith – gdy odpowiedział oczy Allison zbladły i przestały błyszczeć.
- Nie pomyliło ci się? – zapytała ze strachem w głosie.
- No… nie.

Cameron wybiegła z gabinetu.
To nie może być prawda. To na pewno nie Madison...

C.D.N.


Ostatnio zmieniony przez allison23 dnia Wto 12:25, 21 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz



_________________


Hameron and Hilson forever...

PostWysłany: Wto 12:09, 21 Lip 2009
allison23
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 21 Lip 2009

Posty: 90

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Witaj allison! :przytul:
Lubię tego ficka. Jest pomysłowy i taki... miły, po prostu. Czekam na dalsze części!



_________________

,,People say: 'What do you think of people that only talk to you or like you because you're in Green Day?'
And I say: 'Well, I AM Green Day. That is me... that is my life.'"

PostWysłany: Wto 12:20, 21 Lip 2009
Salamandra
Psychologiczny Iluzjonista
Psychologiczny Iluzjonista



Dołączył: 27 Gru 2008
Pochwał: 19

Posty: 7968

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Bardzo proszę Sal :D
Dzięki za miłe przywitanie.

PART III


Czemu musiało jej się to stać. Jest taka mała…
Ona ma piętnaście lat – powiedział głos w jej głowie.
Dobra, nie jest mała. Jest młoda. Za młoda, by leżeć w szpitalnym łóżku i jeszcze na tym oddziale!


***

Siedziała na oddziale diagnostycznym przy łóżku swojej siostry. Była zdenerwowana i zła. Po pierwsze dlatego, że „to coś” musiało się stać jej małej siostrzyce, a po drugie, bo pokłóciła się z matka.
Kłótnie z matką nie były nowością. Zaczęły się gdy wyszła za Martina. Molly za nim nie przepadała, ale musiała go zaakceptować. Czepiała się również za to, że Allie wyszła za umierającego człowieka.
Gdy umarł nie powiedziała „a nie mówiłam”, tylko pomagała córce to przetrwać. Lecz po paru miesiącach wróciła do swojej „mowy-trawy”.
Dzisiejsza kłótnia była o coś błahego. Cameron powiedziała matce, by ta pojechała z George’em do jej mieszkania, żeby odpocząć.
Molly się nie zgodziła mimo nalegań córki i męża. Powiedziała, że boi się, bo coś może się stać. Jej najstarsza córka zapewniała ją, że nic się nie stanie, lecz pani Smith nadal upierała się przy swoim.
Po pary minutach rozmowy Allie nie wytrzymała i nakrzyczała na matkę. Ta odwzajemniła krzyki. George próbował pomóc, chociaż wiedział, że i tak nic to nie da. „Jeśli te dwie panie zaczną swoją <<balladę>>, nic nie jest w stanie ich zatrzymać” – tak zawsze powtarzał.
Gdy matka Allison się uspokoiła, przystała na warunki i pojechała.

Pani immunolog po godzinie w końcu się uspokoiła. Teraz myślała tylko o Madi.
Kiedy ona się wreszcie obudzi?...
Ciekawa jestem czy House postawił już diagnozę. Pójdę się go spytać.

Gdy była już koło drzwi usłyszała znajomy głos.
-Już wychodzisz Allie? Krótko siedziałaś. – Głos Madison był zmęczony i senny, ale widocznie miała już ochotę sobie pożartować.
- Siedziałam już godzinę, to długo.- zrobiła przerwę – Strasznie się cieszę, że się już obudziłaś.
- Również się cieszę. Nie wygodnie śpi się w tym łóżku. – powiedziała z uśmieszkiem na twarzy – Możesz mi powiedzieć gdzie jestem? Byłam w szkole, a potem… pustka.
- Nie przejmuj się. To normalne po śpiączce. Jesteś w szpitalu, na oddziale diagnostycznym.
- Aha… A co się stało?
- Zemdlałaś na lekcji.
- Zemdlałam? I z tego powodu jestem na diagnostyce? Oj, chyba się wam nudzi.
- Nie nudzi się nam. Nie wiemy jaka jest przyczyna tej śpiączki.
- Dobra, nie nudzi się wam. Gdzie są rodzice? Nie siedzą przy łóżku chorej córki?
- Wysłałam ich do mnie do mieszkania.
- I mama nie protestowała?
- A jak myślisz?
- Protestowała – odpowiedziała bez zdziwienia; mówiąc to ziewnęła.
- Jesteś zmęczona. Odpocznij. Pogadamy później.
- Dobrze. Branoc.- pożegnała się i zasnęła.
- Branoc.
Mówiąc to wyszła, poszukać House’a.

***
Po długich poszukiwaniach nie znalazła go.
Była w jego gabinecie, na dachu, u Wilsona, w stołówce, a nawet w klinice. Nie było go nigdzie.
Gdy się już poddała, poszła na ER. Była już po pracy, ale chciała sprawdzić jak pracują jej podwładni gdy jej nie ma.

Ostry dyżur pracował jak zwykle. Oparła się o słup i patrzała na lekarzy. Po pewnym czasie podeszła do niej Trzynastka.
- Witaj All. – powiedziała
- Cześć Remy. Widziałaś House’a? – zapytała.
- Nie, pewnie się zmył. Cuddy na niego czatowała. No wiesz, klinika. – rzekła z uśmieszkiem na twarzy.
- Tak, to do niego podobne. Zdiagnozowaliście już Madison?
- Nie. Zajęła nas bardziej sprawa twojego wybiegu z gabinetu. – rzekła.
- I to była ważniejsze niż diagnozowanie? – zapytała z niedowierzaniem.
- Nie, ale House drążył temat. No więc jak? Kto to jest dla ciebie?
- To moja młodsza siostra. – odpowiedziała.
Trzynastka zrobiła zdziwione oczy.
- Naprawdę?
- Tak. Przepraszam Remy, ale muszę już iść. – rzekła, bo zauważyła matkę.
- Dobrze. To cześć.
- Pa. – Allison biegła już w stronę matki.

C.D.N.



_________________


Hameron and Hilson forever...

PostWysłany: Wto 12:28, 21 Lip 2009
allison23
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 21 Lip 2009

Posty: 90

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

PART IV


Kim ona jest dla niej? Może to siostra? Nie, Madison jest za młoda. Córka? Cameron nastoletnią matką? Nie, jest zbyt porządna. Kuzynka? Tak, to prawdopodobne. Albo to po prostu znajoma…

Allison siedzi przy niej często i długo, lecz nie tak długo jak dwie inne osoby, rodzice pacjentki. Akurat trafił na moment, że żadnej z tych osób nie było w sali. Mógł spokojnie się jej przyjrzeć.

Zauważył, że panna Smith jest bardzo podobna do Cameron. Miała podobne oczy i włosy tego samego koloru co kiedyś pani immunolog. Była naprawdę ładna.

- Myślałam, że nie odwiedzasz pacjentów. – usłyszał.

Obok stała Allison.

- Bo zwykle nie odwiedzam. Czasami robię wyjątki.
- Wyjątki?
- Tak.
- Dlaczego moja siostra jest wyjątkiem? – zapytała.
- Twoją siostrę?! – zdziwił się.
- Tak, moją siostrę. Co taki zdziwiony? Trzynastka cię nie poinformowała?
- Nie, nie raczyła. To naprawdę twoja siostra? Jesteś od niej…
- … o piętnaście lat starsza. – przerwała mu – Wiem. Tak, to naprawdę moja siostra. Jesteśmy podobne, nie zauważyłeś?
- Oczywiście, że zauważyłem, ale brałem pod uwagę inne opcje. – odparł.
- Jakie?
- No, na przykład, że jest kuzynką czy znajomą. O córce już nie wspomnę.

Zaśmiała się.

- Z pewnością ostatnia opcja była najbardziej prawdopodobna?

Zlekceważył to. Zapadła cisza. Oboje wpatrywali się w Madi.

- Jak to się stało? – zapytał, przerywając ciszę.
- A co nie wiesz?
- Nie chodzi o seks, chociaż najczęściej o niego chodzi. Jak to się stało, że jesteś od niej starsza o tyle lat?
- Po prostu urodziła się piętnaście lat później ode mnie. To długa historia. Nie chcę jej opowiadać.
- Opowiedz. Uwielbiam długie historię. – odpowiedział z ironią.

Zamyśliła się.

- Niech ci będzie. Gdy miałam dwanaście lat umarł mój ojciec. Bardzo to przeżywałam, ale moja matka bardziej. Płakała non stop. Ukrywała to przede mną i moimi braćmi.
Po jakimś czasie się otrząsnęła. Spotkała mężczyznę. Miał na imię George. Dwa lata od śmierci taty się pobrali. A rok po ślubie urodziła im się córeczka, Madison. Koniec historii.
- To nie była długa historia. – zauważył.
- Wiem. Powiedziałam to, żeby cię spławić.
- To ci się nie udało. – rzekł i odszedł.

Cameron otworzyła drzwi sali i podeszła do Madi.


***

- Z kim rozmawiałaś?
- Co? Kiedy?
- Teraz, przy drzwiach mojej sali.
- A… z House’m. – odpowiedziała znużona.
- Z tym House’m?
- Tak. A co zawiodłaś się? Nie podobny?
- Nie, nie zawiodłam się. Tak go sobie wyobrażałam z twoich opowieści. Wcale się nie dziwie, że jesteś w nim zakochana.
- Byłam, moja droga, BYŁAM.
- Mnie nie okłamiesz. Widzę to. Kochasz go nadal i próbujesz sobie wmówić coś innego – powiedziawszy to, uśmiechnęła się.
- Ja nie cię okłamuję. Odkochałam się. To było przelotne zauroczenie. – powiedziała – Przestań to rozgrzebywać.
- Dobra, dobra. Ale jeszcze mnie coś zaciekawiło. Jak na ciebie patrzy.
- On?
- A co Bóg? Oczywiście, że on. Takimi dziwnymi oczami. Zauważyłam, że ich kolor zmienia się za każdym razem na ciemno niebieski.
- Tak, z pewnością.
- Tak Allie. Mówię prawdę. Przyjrzyj się im gdy go spotkasz.
- Na pewno to zrobię. A teraz mała musisz odpocząć. Śpij.
- Dobra. Ukróci mi to czekanie na rodziców. Dobranoc.
- Dobranoc. – powiedziała i wyszła, zmierzając do swojego gabinetu.


***


W gabinecie usiadła i zaczęła myśleć nad tym, co powiedziała jej siostra.
Jeśli to prawda?



_________________


Hameron and Hilson forever...

PostWysłany: Sob 13:15, 25 Lip 2009
allison23
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 21 Lip 2009

Posty: 90

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Już gdzieś to czytałem :wink: Ale bardzo ciekawe opowiadanie i miło się czyta za każdym razem.



_________________

Banner pożyczony od Jeanne
Zamałżowiony kochanej Pauli :*

PostWysłany: Sob 21:02, 25 Lip 2009
lesio
Starachowicki Magnat
Starachowicki Magnat



Dołączył: 31 Sty 2009
Pochwał: 15

Posty: 5489

Miasto: Starachowice
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

miło się czyta twoje fiki



_________________
avek mój
"Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.To uczciwi są nieprzewidywalni ,zawsze mogą zrobić coś niewiarygodnie głupiego..."- Kapitan Jack Sparrow
Zazdrość to chyba najstarszy motyw morderstw na świecie.-Seeley Booth
:houselove: kliknij, jeśli jesteś fanem serialu Bones

PostWysłany: Sob 21:59, 25 Lip 2009
poprostuxzjawa
Reumatolog
Reumatolog



Dołączył: 20 Maj 2009
Pochwał: 39

Posty: 2061

Miasto: Młodocin
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dziś się pogubiłam kto jest kim... Wpadnę jutro i przeczytam jeszcze raz :)



_________________

Banner od Jeanne

PostWysłany: Sob 22:12, 25 Lip 2009
bozenka21
Urolog
Urolog



Dołączył: 12 Lut 2009
Pochwał: 10

Posty: 2404

Miasto: Gdańsk
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dzięki za miłe komentarze.
Następna część.


PART V

- Och, Madi. Przestań już drążyć ten temat. On mnie nie kocha, ba on nawet mnie nie lubi. Zresztą z wzajemnością.
- Ciebie nie można nie lubić, moja droga. A on cię kocha i ty go też. Ja ci to mówię.

Allison spojrzała na Madison karcąco.

- Nie patrz tak na mnie. Jestem już duża. Nie posłucham się i nie zamknę. Przeciwnie. Będę mówić jeszcze więcej.
- To chyba do siebie. Ja muszę wracać na ER. Do zobaczenia.
I wyszła.
- Do zobaczenia – odburknęła Madi.

***

- Dziękuję, pani doktor. Do widzenia. – powiedział jej ostatni pacjent. Właśnie skończyła dyżur. Zamierzała jeszcze wpaść jeszcze do Madison.

Gdy doszła do jej sali, nie zastała rodziców, tylko osobę, której w ogóle by się nie spodziewała. House’a. Rozmawiał z jej siostrą. Cameron postanowiła nie wchodzić, tylko obserwować. Patrzyła przez szybę. Boże, czemu przez te szyby nic nie słychać - pomyślała. Tak bardzo chciała usłyszeć, o czym rozmawiają.

Tymczasem w środku:

- Po co pan przyszedł, doktorze?
- A co już nie można przyjść do swojej pacjentki? – odpowiedział.
- Oczywiście, można. Jednak moja siostra opowiadała mi, że nie jest pan skory do kontaktu z pacjentami.
- Twoja siostra? Cameron, tak?
- Tak, a co nadal pan nie wierzy?
- Nie, nie. Wierzę – odpowiedział szybko.
- Ponawiam swoje pytanie. Po co pan przyszedł?
- Już mówiłem. Żeby cię zbadać… - …i ci się dokładnie przyjrzeć- dodał w myślach.- Bardzo się martwię o twoje zdrowie. – powiedział z ironią.

Madison ledwo powstrzymała śmiech.

- Naprawdę? – zapytała, udając zdziwienie.
- Tak. No wiesz, jesteś siostrą – to słowo powiedział z naciskiem – mojej pracownicy.
- Byłej pracownicy, doktorze, byłej. – rzekła jak dorosła osoba.
- Niech będzie. A więc daj się zbadać.
- Nie. Allison mnie badała. Napisane jest to w mojej karcie, ale pan nie czyta i nie wypełnia kart, więc skąd ma pan to wiedzieć. – powiedziała z satysfakcją.
- Aha… - odwrócił się – A tak dla twojej wiadomości, czytałem twoją kartę. Na to po prostu nie zwróciłem uwagi. – podniósł się z miejsca, i zachowawszy odrobinę dumy, wyszedł.
Cameron zręcznie odwróciła się do wózka, który stał koło niej. Udawała, że czegoś w nim szuka, lecz House i tak nie zwracał na nią uwagi. Z sali wyszedł zamyślony.


***


- O czym z nim rozmawiałaś? – Cameron wpadła z hukiem do sali.
- Twój biznes, siostrzyczko? – zapytała się, uśmiechając się niewinnie, jak małe dziecko.
- Mój biznes. Więc o czym? Chyba nie o mnie. Wyszedł stąd taki zamyślony.
- Nie rozmawialiśmy o tobie. Nie dałam mu też powodu do namysłu. Po prostu przyszedł mnie zbadać. Bardzo martwi się o moje zdrowie. – powiedziała.
- House? To niemożliwe. On nigdy nie martwi się o zdrowie pacjentów. Nie pomylił ci się czasem z Wilsonem?
- To był House. Nie pomyliło mi się. Może się zmienił? Albo martwi się o przyszła szwagierkę.
- Ludzie się nie zmieniają. – odpowiedziała, jakby nie słyszała ostatniego zdania.

Odwróciła się do drzwi.

- A co do szwagierki. Nie martw się, nie będziesz miała takiego gbura w rodzinie. – podeszła do drzwi.
- Ja się wcale się nie martwię. Fajnie by było gdyby był w naszej rodzinie. Było by z kim pogadać. Oprócz ciebie, naturalnie. Zastanów się.
- Nie mam najmniejszego zamiaru. – złapała klamkę – I ty też o tym nie myśl. Ja idę do domu. Pozdrów rodziców. Cześć. – wyszła.
- Cześć. – zawołała za nią Madi.
Po chwili zastanowienia powiedziała do siebie:
- Jeśli ty się nie zastanowisz, to ktoś musi zrobić to za ciebie.

Oczywiście Madison wiedziała, że tym kimś będzie ona.

C.D.N.



_________________


Hameron and Hilson forever...

PostWysłany: Nie 11:19, 26 Lip 2009
allison23
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 21 Lip 2009

Posty: 90

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ciekawy charakter ma Madison :D Ale ma bardzo dobre intencje w stosunku do Cameron i Housa. Chciałbym żeby się spełniły :wink:



_________________

Banner pożyczony od Jeanne
Zamałżowiony kochanej Pauli :*

PostWysłany: Nie 20:49, 26 Lip 2009
lesio
Starachowicki Magnat
Starachowicki Magnat



Dołączył: 31 Sty 2009
Pochwał: 15

Posty: 5489

Miasto: Starachowice
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Part VI


Otworzyła oczy. Zobaczyła szpitalny sufit. Powoli usiadła na łóżku. Rozejrzała się, ale na próżno, bo ani siostry, ani staruszków nie było. Natomiast był ten arogancki diagnosta. Oglądał telewizję. I miał lizaka!

- Śpiąca Królewna się obudziła – powiedział, nie odwracając wzroku od ekranu.
- Co pan tu robi? – zapytała zaspanym głosem – Chyba nie przyszedł pan w odwiedziny?
- Bystraś jak woda w klozecie. Oglądam mój serial – odpowiedział – Więc nie przeszkadzaj.

Nastała cisza. Madi spojrzała na telewizor.

- Lubi pan ten serial? Ja nie przepadam za operami mydlanymi. To wypociny.
- To nie żadne wypociny! – oburzył się – To świetny serial. Nie obejrzała żadnego odcinka a się mądrzy.
- Obejrzałam – skłamała.
- Kłamiesz. Żadnego odcinka nie obejrzałaś. Po prostu chcesz mnie sprowokować do rozmowy. Ja nie chcę gadać. A teraz cicho.

Siedziała przez chwilę w ciszy. Ale siedzenie w ciszy wcale przyjemne nie jest.
- Lubi pan Allison?
Zdziwiło go to pytanie. Spojrzał na nią swoimi błękitnymi oczęta i rzekł krótko.
- Nie.
- Mi się jednak wydaję, że tak.
- To źle ci się wydaje, kłamczucho. Nie lubię jej. Jakoś nie przemawia do mnie syndrom Matki Teresy.
- Jeśli pan jej nie lubi, to po co pan się tłumaczy? Tylko winni się tłumaczą.

Już wymyślał rewelacyjną ripostę, ale drzwi otworzyły się i weszli rodzice pacjentki.
Gregory czmychnął.
- Kto to był, Madi? – spytała matka.
- To był mój lekarz prowadzący i były szef Allie.
- Doktor House?
- Tak, doktor House.
- Czemu tak szybko wyszedł? Przestraszył się nas?
- Nie, nie przestraszył – roześmiała się – Po prostu nie lubi tłumów.

***


Zmierzał do Wilsona. Dawno u niego nie byłem – pomyślał - trzeba trochę pomęczyć przyjaciela.
- House.
- Zgłodniałem. Idziesz na lunch?
- Mam papierki do nadrobienia. – spojrzał na Grega – Nie możesz iść sam?
- No nie. Brak funduszy, a ty nie chcesz mnie wspomóc. Chyba jakoś poradzę sobie z głodem – spojrzał uśmiechnięty na biurko Wilsona, na którym leżała kanapka.
Zjadł kanapkę.
- Smaczna – powiedział.
Wilson czuł się trochę smutny. Najbardziej lubił te z tuńczykiem!
- Więc co cię do mnie sprowadza, prócz głodu?
- A nic. Widziałeś moją nową pacjentkę?
- Nie widziałem. Podobno to siostra Cameron. A co, podoba ci się? Chcesz mojej oceny?
- Nie, nie podoba mi się. I muszę ci powiedzieć, że na nową panią Wilson też się nie nadaję. Za młoda jest. A może jednak… jeśli lubisz napalone piętnastki.
- Nie, nie lubię. Zdecydowanie wolę trzydziestki.
- To też mam kandydatkę. Jej starszą siostrę. – powiedział szybko. Nie wiedzieć czemu poczuł lekkie ukucie w sercu. Widząc minę Jamesa, dodał – No bo wiesz, Cuddy już daaawno przeszła ten etap życia.
- Nie, dziękuję.
- A co, nie podoba się? – Znowu to ukucie. Co się ze mną dzieję?
- Podoba się, ale jest zajęta.
- Zajęta? Przecież rozstała się z Chase’m. A może o czymś nie wiem?
- Boże House, ale ty domyślny jesteś. – Jimmy wstał.
- Niedomyślny? Ja? Godzisz w moje ego.
- Nie wiesz przez kogo zajęta jest Cameron, a raczej jej serce?
- No, nie wiem. Oświeć mnie.
Wilson uśmiechnął się. Otworzył drzwi.
- Gdzie idziesz? – spytał House.
- Do bufetu. Ukradłeś mój lunch. – wyszedł z gabinetu. Greg podążył za nim.

***

Czytała „Sprzedawcę broni”. Powieść szpiegowską. Jej autor musi mieć niezłe poczucie humoru – pomyślała. Od śmiechu bolała ją przepona.

Dziewczyna w recepcji obejrzała dokładnie mój paszport, jakby po raz pierwszy widziała coś takiego, po czym przez dwadzieścia minut wypytywała mnie o mnóstwo rzeczy, które szwajcarscy hotelarze chcą wiedzieć o swoich gościach, zanim pozwolą im położyć się do łóżka. Jeżeli dobrze pamiętam, zatkało mnie na chwilę przy pytaniu o drugie imię mojego nauczyciela geografii, a już na pewno zawahałem się przy kodzie pocztowym akuszerki, która asystowała przy porodzie mojej prababki. Poza tym śpiewająco…

Ktoś otworzył drzwi. Madi zobaczyła najpierw laskę, a potem całego człowieka, wchodzącego do jej sali.
- No nie, znowu pan. Co pan tu robi?
Nie odpowiedział. Podszedł do szafy i stanął tak, że nie zobaczyłby go ktoś, kto wchodzi do sali. Natomiast on mógł spokojnie obserwować korytarz.
- Co pan robi? – Spytała Madison.
- Nic. – Odpowiedział – Mnie tu nie ma.
Madison nic nie powiedziała, a House ciągle zerkał stronę drzwi.
- Pan się ukrywa? – zapytała po namyśle.
- To tylko taki coroczny festiwal zabawy w chowanego.
- Oczywiście. A przed kim się pan schował?
- Pomyśl. Twoja siostra dużo ci o mnie opowiadała, więc powinnaś wiedzieć.
- Do głowy przychodzi mi tylko jedna osoba. Doktor Cuddy?
- Twój dowcip mnie przeraża, pani.
- Ale dlaczego u mnie?
Spojrzał na nią.
- Wiesz co, na początku wydawałaś się bardziej bystra.
Trochę się obraziła. Zapadła cisza. House przestał zerkać na drzwi, przysunął krzesło i usiadł.

- Już wiem dlaczego pan się u mnie ukrywa- rzekła.
- Szybka jesteś.
- Ukrywa się pan tu, bo dr Cuddy nie domyśli się, że schował się pan u swojej pacjentki.
- Zadziwiasz mnie. Nikt szybciej by się tego nie domyślił – rzekł z ironią. Spojrzał na drzwi. – Dobra, droga wolna.
Wyszedł, a Madison wróciła do przerwanej lektury.



_________________


Hameron and Hilson forever...

PostWysłany: Wto 15:08, 11 Sie 2009
allison23
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 21 Lip 2009

Posty: 90

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Świetne dialogi, potyczki House/Madison są bardzo dobre :D

Cytat:
Czytała „Sprzedawcę broni”. Powieść szpiegowską. Jej autor musi mieć niezłe poczucie humoru – pomyślała. Od śmiechu bolała ją przepona.


Interesujący pomysł, bardzo orginalny i nowatorski. Zdecydowanie najlepsza część jaką napisałaś do tej pory. Czekam na kolejne :wink:



_________________

Banner pożyczony od Jeanne
Zamałżowiony kochanej Pauli :*

PostWysłany: Wto 18:47, 11 Sie 2009
lesio
Starachowicki Magnat
Starachowicki Magnat



Dołączył: 31 Sty 2009
Pochwał: 15

Posty: 5489

Miasto: Starachowice
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

To jest świetne! Mogę spokojnie stwierdzić, iż to DZIEŁO SZTUKI!!! :D
Czekam na dalsze części! 8)



_________________
House & Cameron <3

PostWysłany: Wto 20:15, 11 Sie 2009
Cynamonka
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 29 Mar 2009

Posty: 38

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Wilson czuł się trochę smutny. Najbardziej lubił te z tuńczykiem!

Lol, ten tekst mnie zabił xD

Dialogi Madi - House wymiatają. Gdzieś czytałam ten fik, chyba na *pewne forum*, ale głowy nie dam! Rzeczywiście ta część była jak dotąd najlepsza.



_________________
Potrzebujesz bety? Pisz śmiało na gg:)

PostWysłany: Sro 9:07, 12 Sie 2009
Pinky
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 18 Mar 2009
Pochwał: 1

Posty: 150

Miasto: okolice Cze-wy
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

bardzo fajny fick, przyjemnie sie czyta zwłaszcza dialogi House-Madi..takie, housowe :D Fajny pomysł miałas, czekam na nastepna czesc :)



_________________
Mój Kochany małż Greg :*

my soulmate Hambarr :*:* córeczka Nemezis :*
maagdaa&sinaj spółka zóo z.o.o

- In fact, I hate you. - I've never hated anyone more. - Every nerve ending in my body is electrified by hatred. - There is a fiery pit of hate burning inside me, ready to explode. - So it's settled then? - We're settled.

PostWysłany: Pią 16:06, 14 Sie 2009
sinaj
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 02 Maj 2009
Użytkownik zbanowany
Pochwał: 35
Ostrzeżeń: 1

Posty: 3975

Miasto: Legnica/Radom
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.07704 sekund, Zapytań SQL: 15