Sprawdzian [10/10][u][+13]
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Sprawdzian [10/10][u][+13]

Cytat:
Konkursowe, planuję rozwinięcie wątku. Wracam do mojego smętnego stylu sesese





Gorzkie Las Vegas

Wilson obudził się w samochodzie i przez myśl przeszło mu tylko jedno słowo „Znowu”. W lusterku zobaczył nie kogo innego jak House’a.

- Co znowu wymyśliłeś i co mi podałeś? – zapytał.
- Jak to co? Jedziemy na prawdziwą męską wycieczkę! I nie martw się, tym razem dosypałem Ci proszki nasenne do drinka – odparł.
- Prawdziwa męska wycieczka? To już nie ma dziwek w New Jersey?
- Wilson, a Ty jak zawsze tylko o jednym. W końcu trzeba uczcić kolejne urodziny mojego najlepszego przyjaciela – mówił to z niebezpiecznym uśmiechem.
- Eeee… Mam się już zacząć bać?
- Powiedz mi, czy ja Cię kiedykolwiek rozczarowałem jeśli chodzi o niespodzianki?
- Czyli odpowiedź brzmi tak. Jedyny plus to to, że nie jestem przykuty do drzwi.
- Oooo popatrz wiedziałem, że o czymś zapomniałem, ale jak bardzo chcesz, to możemy to zmienić – powiedział to z szyderczym uśmiechem na ustach.
- To powiesz mi w końcu, gdzie jedziemy?
- To urodzinowa niespodzianka, więc gdybym powiedział, to straciłbyś całą zabawę.
- Nie mam więcej pytań, a wziąłeś przynajmniej coś do jedzenia?
- Tak, jest tam – odparł House i wskazał palcem miejsce.

Wilson wziął torebkę, w której były kanapki i zaczął jeść. W tym momencie wjechali do Las Vegas – Miasta Grzechu, a Wilson jak tylko się zorientował, to o mało się nie udławił.

- House, co zamierzasz tutaj robić?
- Wszystko to na co masz ochotę, czyli będziemy uprawiać hazard i seks!
- House!?
- Nie z Tobą idiotą, z pięknymi kobietami.
- Chyba, że tak – powiedział to, aby sprawdzić reakcję House’a.
- Mówisz serio?
- Nie idioto! Wracajmy do domu.
- Nie po to jechałem taki szmat drogi, aby zawrócić. Zobaczysz jeszcze Ci się spodoba.

House wjechał w Fremont Street i zatrzymał się przed Golden Nugget Hotel. Kiedy wysiedli z samochodu House rzucił Wilsonowi kluczyki i powiedział:

- Weź walizki z bagażnika.
- Chyba solenizanci Ci się pomylili – powiedział Wilson.
- Nie, ale chyba nie pozwolisz kalece dźwigać walizek?

Wilson wziął walizki i skierowali się ku recepcji, gdzie czekała bardzo ładna konieta.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? – spytała.
- Tak mamy rezerwację i ten obok ma chrapkę na panią.
- House?!
- Ma dzisiaj urodziny, chyba nie odmówi mu Pani – ciągnął dalej.
- House?!
- No co chcę Ci tylko zapewnić jak najlepszą rozrywkę – odparł.
- Na jakie nazwisko jest ta rezerwacja – odparła zmieszana kobieta.
- James Wilson, to ten obok – powiedział House puszczając oczko w jej stronę.
- Tak dwa pokoje łączone ; numer 236 i 237 na drugim piętrze. Będą Panowie płacić gotówką czy kartą – spytała.
- Wilson? – zapytał House.
- House, ale to ja mam urodziny – odparł zdziwiony.
- No i ja załatwiam rozrywkę, ale ktoś musi za nią zapłacić – uśmiechnął się to mówiąc.
- Proszę – Wilson podał recepcjonistce kartę.
- Dziękuje bardzo – odparła kobieta.
- Niech ktoś weźmie od solenizanta bagaże do naszych pokoi – powiedział House.

Po chwili zjawił się boy hotelowy i zabrał ich walizki i zaniósł do ich pokoi.

- To teraz czas się zabawić, chodź do kasyna – odparł i pociągnął Wilsona za rękę.
- House, ale ja nie chcę grać! – krzyknął.
- Nie zrobisz tego kalece! – mówiąc to miał nadzieję, że szantaż jak zwykle podziała na niego.
- Dobrze, ale tylko jedna rundka – ugiął się jak zwykle.

Weszli do kasyna, a House i Wilson siedli przy stole do Black Jacka. House wyciągnął z kieszeni gotówkę i podał krupierowi.

- Trzy tysiące, proszę żetony – odparł House
- House, skąd masz 3 tysiące dolarów? – zapytał ze zdumienia Wilson.
- Jak to skąd? W końcu zdeponowałem wszystkie czeki, które mi wystawiłeś – odparł ze stoickim spokojem odbierając żetony.
- To chyba będą najdroższe urodziny w moim życiu.
- Zapomniałeś dodać, że też niezapomniane. Poproszę cygaro i drinka – powiedział to do kelnerki przechodzącej obok.
- Od kiedy palisz? Widzę, że chcesz być moim pacjentem.
- Wilson nie jesteś w pracy, masz się tutaj rozerwać. Ponadto od jednego cygara nie wyhoduję sobie raka.

Zaczęli grać w Black Jacka, ale Wilsonowi coś nie szło w przeciwieństwie do House’a, który kilka razy wygrał. House zauważył, że Wilsonowi się nie wiedzie i jego humor jest coraz gorszy, więc postanowił się wycofać z gry.

- Postaw wszystko – szepnął do Wilsona.
- Mam już dość przegrywania moich pieniędzy – odparł.
- Zaufaj mi.
- Z tym to może być ciężko.
- Popatrz na krupiera. Poci się, a więc nie ma dobrych kart.
- Ja też nie mam!
- Kto nie ryzykuje, ten nie żyje!

Po tych słowach Wilson postawił całe swoje pieniądze równiutkie 2 tysiące. Pokazał swoją osiemnastkę krupierowi, którego wzrok mówił wszystko. Miał tylko piętnastkę. Wilson wygrał 4 tysiące.

- Mam już dość, chodźmy stąd – odparł Wilson.

Po wypowiedzeniu tych słów wstał, wziął pieniądze i ruszył ku wyjściu, a za nim pokuśtykał House. W milczeniu doszli do pokoi i się rozstali.

- Dobranoc Wilson.
- Dobranoc House – odparł smutny Wilson.

Wilson po chwili usłyszał pukanie. Spodziewał się kolejnego prezenty w stylu House’a, czyli jakiejś kobiety. Nie miał jednak na nic ochoty. Jakie było jego zdziwienie, gdy w drzwiach zobaczył House.

- Mogę wejść? – spytał.
- Tak.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie jest mój przyjaciel Wilson? – zapytał.

Nastała chwila ciszy. Wilson wyglądał na strasznie przygnębionego. Patrzył w oczy House i odparł:

- Mam raka.

Po tych słowach House przytulił swojego przyjaciela, a Wilson zaczął płakać jak dziecko.


Ostatnio zmieniony przez ToAr dnia Nie 12:24, 17 Maj 2009, w całości zmieniany 9 razy



_________________
Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.

PostWysłany: Wto 12:10, 24 Mar 2009
ToAr
(prze)Biegły Rewident
(prze)Biegły Rewident



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63

Posty: 11254

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Jimmi ma raka NIEEEE
to nie może się tak skończyć
Czeka na więcej



PostWysłany: Wto 19:43, 24 Mar 2009
minia1313
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 20 Sty 2009

Posty: 9

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Obietnica

Cytat:
Będą tutaj czasem aluzje do poprzedniego ficka "Wycieczka do Miasta Aniołów", dlatego też warto go przeczytać. No i kontynuuję wątek Huddy randki ;)


- Znów się spóźniłeś! – krzyknęła Cuddy widząc wchodzące go szpitala House’a.
- Tak? O kurcze, zapomniałem wczoraj przestawić godziny podczas przejścia na czas letni – usprawiedliwiał się.
- Pewnie. Pamiętasz o swojej obietnicy? – zapytała.
- Jakiej? – udawał zdziwionego.
- Nie udawaj! To kiedy zabierzesz mnie na prawdziwą randkę?
- To będzie musiało poczekać – odparł poważnie
- Bez jaj – zdenerwowała się Cuddy.
- Oj, to się może nie udać jak chcesz mieć randkę ze mną – zażartował.
- To może podałbyś chociaż jakiś rozsądny powód dlaczego mam czekać?
- Nie mogę, bo obiecałem dyskrecję – odparł.

Cuddy spojrzała na niego i wiedziała, że ukrywa coś ważnego. Nie zamierzała drążyć dalej tematu randki. Wolała poczekać aż House załatwi tą ważną sprawę. Musiała być naprawdę ważna skoro przekłada ich randkę. To nic, że ją na nim wymusiła, ale część jej mówiła, że House też jej chce.

- Dobrze, załatwiaj tą swoją ważną sprawę, ale wiedz, że nie uciekniesz przed przeznaczeniem – odparła.
- Przeznaczeniem? – zadrwił.
- Cząstka Ciebie, tam głęboko też tego chce i mnie nie oszukasz – uśmiechnęła się.
- Jesteś medium? – zażartował.
- Tak i to medium dopadnie Cię w odpowiedniej chwili – zażartowała odchodząc.

House wodził jeszcze przez chwilę za nią wzrokiem i udał się w stronę windy. Nie miał zamiaru iść do swojego gabinetu i po wyjściu z windy skierował się w stronę gabinetu Wilsona. Otworzył drzwi, zobaczył Wilsona za biurkiem i rozłożył się na kanapie kładąc nogi na stole.

- Mógłbyś zapukać! – krzyknął Wilson.
- A Ty mógłbyś mnie nie wpuścić – odparł.
- Czemu?
- Bo znam Twój sekret – zażartował.
- House mi nie jest do śmiechu – powiedział poważnie Wilson.
- Wiem, dlatego załatwiłem Ci najlepszego onkologa – odparł.
- Myślałem, że ja jestem najlepszy! – powiedział Wilson.
- Tak, najlepszego po Tobie, bo przecież nie możesz się sam leczyć – odparł.
- No nie mogę, w końcu nie jestem Tobą – dogryzł przyjacielowi.
- Widzę, że humor Cię jednak nie opuszcza – uśmiechnął się House.
- A czemu by miałby – zadrwił.
- Kiedy powiesz Cuddy? – zapytał House.
- Nie wiem. Nie chcę jej martwić i tak ma małe dziecko na głowie, cały szpital, no i Ciebie. No właśnie co się wydarzyło między Wami w Los Angeles? – zapytał przenikliwie.
- Nic – uciął House.
- Mnie nie oszukasz. Zdradziłem Ci swój sekret, to Ty mógłbyś chociaż raz zdradzić swojemu jedynemu przyjacielowi swój.
- Dobrze, ale obiecaj, że nikomu nie powiesz.
- Obiecuję – odparł Wilson.
- Zgodziłem się Cuddy zaprosić na randkę – wymamrotał w swoim stylu.
- Co? Cuddy Cię usidliła! – ucieszył się.
- Zobaczymy kto tu kogo usidli – odparł.
- Kiedy ją zabierasz na kolację? – zapytał.
- Póki co mamy ważniejszą sprawę – spojrzał wymownie na Wilsona.
- A co na to Cuddy?
- Zrozumiała – odparł House



_________________
Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.

PostWysłany: Sob 17:10, 04 Kwi 2009
ToAr
(prze)Biegły Rewident
(prze)Biegły Rewident



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63

Posty: 11254

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

świetne i jako kontynuacja i jako osobny fik :D Mam nadzieję że szybko wstawisz dalsze częśći :D



_________________


Moje siostrzyczki Nemezis i Sevir i nasza mamuta Maagda
Mój prywatny, jedyny i niezastąpiony kaloryferek Alan
Moja prywatna pisarka zÓych dobranocek, po których nikt nie zaśnie - Guśka

PostWysłany: Sob 17:31, 04 Kwi 2009
nimfka
Nietoperek
Nietoperek



Dołączył: 13 Sty 2009
Pochwał: 30

Posty: 11393

Miasto: HouseLand
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Zapowiada sie bardzo ciekawie :) Czekam na następną część.



_________________

Banner pożyczony od Jeanne
Zamałżowiony kochanej Pauli :*

PostWysłany: Sob 18:04, 04 Kwi 2009
lesio
Starachowicki Magnat
Starachowicki Magnat



Dołączył: 31 Sty 2009
Pochwał: 15

Posty: 5489

Miasto: Starachowice
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Chemia

Cytat:
Tytuł ma podwójne znaczenie ;) Ciekawe czy ktoś dojdzie jakie. Miłej lektury.


House wszedł zasmucony do szpitala. Widać było, że cała ta sytuacja z Wilsonem nie dawała mu spokoju. W drzwiach zastała go jak zwykle Cuddy.

- Kolejny raz się spóźniłeś! To staje się normą! – powiedziała.
- Ostatnio mam problemy ze snem – odparł House.
- To może przyhamuj z Vicodinem – powiedziała troskliwie.
- Tu nie chodzi o Vicodin.
- To o co?
- Nie mogę powiedzieć- odparł i poszedł w stronę windy.

Cuddy patrzyła na odchodzącego House’a i coraz bardziej się o niego martwiła. Wiedziała, że dzieje się coś złego, ale nie wiedziała o co chodzi, dlatego nie mogła spróbować mu pomóc. Bolał ją widok bezradnego House’a, bo tak właśnie wyglądał wchodząc do szpitala. Zdecydowała się, że za wszelką cenę dowie się o tym czym martwi się House i będzie go wspierać we wszystkim. No we wszystkim o ile będzie to w miarę rozsądne.

House kolejny raz po wyjściu z windy nie skierował się do swojego gabinetu tylko do Wilsona. Tym razem jednak zapukał, co było wyjątkowo dziwne.

- Proszę – słychać było głos zza drzwi.

House otworzył drzwi i wszedł powoli do gabinetu.

- Mogę usiąść? – zapytał.
- Tak – odparł Wilson. – Co się stało?
- Nic – burknął House.
- Jak to nic. Przecież zapukałeś i zapytałeś się czy możesz usiąść. House tak nie robi. Przynajmniej ja nie znam House’a, który tak postępuje. Gdzie jest prawdziwy House?
- Odwal się – powiedział House.
- Przynajmniej widzę jeden pozytywny aspekt mojej choroby – odparł poważnie Wilson.
- Przestań. Czy iść dzisiaj z Tobą? – zapytał.
- Nie musisz.
- Nie muszę, ale chcę. Będę o 2 u Ciebie – powiedział wychodząc.

Wilson gdzieś tam w głębi cieszył się, że House pójdzie z nim na pierwszą chemię. Jednak nie opuszczało go uczucie, że może to się skończyć źle. House bowiem nie potrafi okazywać uczuć i wszystko kryje w sobie. Zaczął się zastanawiać czy może jego choroba zmieni choć odrobinę swojego przyjaciela. Podejmował się różnych kroków, ale czy ten miał być właśnie tym właściwym?

House udał się do swojego biura, wziął piłkę i usiadł w ulubionym fotelu. Po chwili zaczął ją podrzucać. Całe szczęście, że nie miał żadnego przypadku, bo trudno mu by było się skupić na zdiagnozowaniu go. W pokoju obok jego zespół czytał jakieś artykuły medyczne i się doszkalał, bowiem nie mógł liczyć w tej kwestii na swojego szefa.

- House co się z Tobą dzieje? – zapytała Cuddy wchodząc do jego gabinetu.
- Masz dla mnie jakiś przypadek? – odparł.
- Nie – powiedziała Cuddy.
- To w takim razie możesz wyjść. Wiesz gdzie są drzwi.
- House!?
- Chciałbym zostać sam – stwierdził.
- Zapytam jeszcze raz. Co się z Tobą dzieję? – powiedziała groźnym głosem.
- Ze mną nic – odparł.
- Więc o co chodzi? – zapytała.
- Muszę dzisiaj wyjść przed drugą – zakomunikował.
- Nie ma mowy. Masz godziny w klinice do odrobienia – powiedziała Cuddy.
- Zwolnisz mnie? – zadrwił.
- House, nie mam ochoty grać w te Twoje gierki.
- Ja też.
- House, daj sobie pomóc…
- To nie mnie potrzebna jest pomoc.
- A komu?
- Wilsonowi…

W końcu powiedział o tym komuś. Tak bardzo chciał się z kimś podzielić tym i miał nadzieję, że to będzie Cuddy. Cuddy, bowiem szanowała Wilsona i wiedział, że też będzie chciała dla niego wszystkiego co najlepsze.

- Dlatego musisz wyjść o drugiej? – zapytała.
- Tak.
- To idziemy razem.



_________________
Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.

PostWysłany: Czw 18:35, 09 Kwi 2009
ToAr
(prze)Biegły Rewident
(prze)Biegły Rewident



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63

Posty: 11254

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Myślę, że ta chemia oznacza uczucie, jakim House darzy Wilsona. Tak jakos mi się to nasuwa. Ale część ciekawa, pisz szybko następną bo chcę wiedzieć co będzie z Wilsonem :wink:



_________________

Banner pożyczony od Jeanne
Zamałżowiony kochanej Pauli :*

PostWysłany: Czw 20:21, 09 Kwi 2009
lesio
Starachowicki Magnat
Starachowicki Magnat



Dołączył: 31 Sty 2009
Pochwał: 15

Posty: 5489

Miasto: Starachowice
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

lesio napisał:
Ale część ciekawa, pisz szybko następną bo chcę wiedzieć co będzie z Wilsonem


No chyba nie uśmiercisz Wilsona, prawda? Nie chcę żeby House zabrał Cuddy na randkę po stypie po smierci Wilsona albo jeszcze gorzej stypa byłaby ich randką. Chciałabym żeby randka była po zwycięskiej walce z chorobą.

Co do 2 x chemia - to mysle tak jak lesio. Nic innego nie przychodzi mi w tej chwili do głowy.



_________________
ikonka od woźnego rocket queen

FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików

PostWysłany: Pon 20:34, 13 Kwi 2009
Lupus
Kot Domowy



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5

Posty: 3179

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nigdy nie mów "nigdy"

Cytat:
Po reprymendzie od Lupusa obiecuję poprawę ;)


Wilson czekał na House’a przed wyjściem, że szpitala. Zdziwił się kiedy zobaczył Cuddy idącą z Housem.

- Czyżby randka miała dojść do skutku? – zapytał Wilson.
- Jak widzisz, wybieramy się razem z Tobą – odparł House.
- Ale jak to? Mam robić za przyzwoitkę? – ironizował Wilson.

Z początku myślał, że przyprowadził Cuddy, aby znowu sobie mógł pożartować. Cuddy jednak milczała i patrzyła smutnym wzrokiem na Wilsona. Nie potrzeba było dużo czasu, aby Wilson to zauważył.

- Ona wie? – zapytał się House’a.
- Tak jakby… - odparł.
- To znaczy? – zapytał się.
- Podobno potrzebujesz pomocy… – wydusiła niepewnie Cuddy.
- …wiesz, gdybym tego nie powiedział, to nie prześpi się ze mną na zakończenie randki – wtrącił Greg.
- House!? – wymówili jednocześnie Wilson i Cuddy.
- Próbuję tylko rozładować napięcie. – odparł.
- Co Ci jest? – spytała troskliwie Cuddy.
- Patrzcie co wziąłem na wszelki wypadek – powiedział House i wyciągnął kajdanki z futerkiem.
- House, czy Ty choć raz nie możesz zachować się poważnie? – zapytał Wilson.
- Przecież próbuję Cię wspierać, chcę, abyś wrócił pamięcią do Twoich najszczęśliwszych wspomnień – odparł.
- House, zamknij się! – krzyknęła Cuddy.
- Dobrze już nic nie mówię. Na nasze porankowe chwile kupię dodatkowo pejczyk – zachwycił się.
- Przepraszam, ale nie mam na to czasu – powiedział Wilson i wybiegł.

House stał w miejscu. Był kaleką, więc nie mógł pobiec za Wilsonem, a może nie chciał? Przecież nie potrafi wspierać bliskich mu osób w trudnych chwilach. Z drugiej jednak strony byłby najlepszą osobą, która rozumie, co to jest prawdziwy ból. Gdyby się choć trochę postarał, to mógłby pomóc Wilsonowi przez to przejść. Przejść wspólnie ze wspierającą osobą, a nie samotnie. Cuddy patrzyła bezradnie na biegnącego Wilsona i stojącego House’a. Nie mogła zrozumieć, co to miało na celu? Dlaczego House tak postąpił ze swoim najlepszym, a przede wszystkim jedynym przyjacielem.

- Dlaczego? – spytała.
- Musi się przyzwyczaić do tego uczucia jakie towarzyszy odrzuceniu.
- Dlaczego?
- Bo wszystko teraz będzie inaczej.
- Dlaczego?
- Bo życie z przeczuciem, że wszyscy wokoło Ci współczują jest trudne?
- Dlatego Ty jako jedyny nie powinieneś go odrzucać, bo wiesz jak to jest z tym żyć – odparła.
- Postąpiłem tak, aby każde kolejne odrzucenie bolało już mniej.
- Jednak Ci na nim zależy…
- Tak.



_________________
Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.

PostWysłany: Czw 22:21, 30 Kwi 2009
ToAr
(prze)Biegły Rewident
(prze)Biegły Rewident



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63

Posty: 11254

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Trochę krótkie, ale zawsze cos.

Czy odgadlismy z lesiem przesłanie tytułu poprzedniej części?

Troche zasmuciła mnie ta część, bo i sytuacja nie jest wesoła.
Przed Housem jako przyjacielem Wilsona trudny okres. Raczej nie znamy Housa wspierającego. Jeśli juz to robi to na swoje housowe sposoby.
Jestem ciekawa czy House sie sprawdzi i czy James przyjmie jego wsparcie.

Trzymasz poziom dialogów z LA.
To mily akcent na koniec dnia.



_________________
ikonka od woźnego rocket queen

FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików

PostWysłany: Czw 22:53, 30 Kwi 2009
Lupus
Kot Domowy



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5

Posty: 3179

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Lupus napisał:

Czy odgadlismy z lesiem przesłanie tytułu poprzedniej części?


tak zgadliście ;) Sherocki



_________________
Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.

PostWysłany: Czw 22:55, 30 Kwi 2009
ToAr
(prze)Biegły Rewident
(prze)Biegły Rewident



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63

Posty: 11254

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Piękna cześć. Hause starający się pomóc Wilsonowi na swój sposób.

- Jednak Ci na nim zależy…
- Tak.


cudne :)

Życzę dużo weny i czeka na następna część .



PostWysłany: Wto 17:30, 05 Maj 2009
minia1313
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 20 Sty 2009

Posty: 9

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Inwigilacja

Cytat:
Kolejna część dedykowana Lupusowi ;) Bardziej Huddy i Wuddy niż Hilsonowa



- Dostała informację od informatyków, że ktoś szpera w poczcie Wilson – odparła Cuddy wchodząc do gabinetu House’a.
- Ciekawe kto to może być – udawał zdziwionego.
- No właśnie – powiedziała Cuddy wpatrując się troskliwie w House’a. – Jak zdobyłeś hasło?
- Nazwisko ostatniej żony. Nic trudnego.
- Co robisz?
- Nic – próbował ją zbyć.
- Czego tam szukasz? – zapytała nie odpuszczając.
- Tego co Cię najwyraźniej nie interesuję – odparł.
- Ty akurat możesz o tym wiedzieć najlepiej…
- Skoro Cię obchodzi, to czemu nie pytasz? – zapytał.
- Aby wspierać bliską mi osobę nie muszę wiedzieć o wszystkim…
- To może z nią idź na randkę – dogryzł złośliwie.
- Przestań… Czy Ty zawsze musisz kogoś atakować?
- Nie… Tylko bliskie mi osoby.
- Dobrze wiedzieć – uśmiechnęła się.
- To była ironia – odparł.
- Ty wiesz swoje, a ja swoje.
- Jednak brak wiedzy o bliskiej osobie powoduje, że nie jesteś w stanie jej pomóc – House starał się wrócić do poprzedniego wątku.
- Czyżbym znalazła wrażliwą stronę House’a – kontynuowała.
- Nie pochlebiaj sobie – ironizował.
- Czasem jedynym sposobem w jaki możemy pomóc, to bycie przy bliskiej osobie nie pytając o nic.
- Czyli jednak wiesz? – spojrzał przenikliwie.
- Nie. Wiem tylko, że gdyby Wilson potrzebował mojej pomocy, wiedziałby, że zawsze może na nią liczyć.
- A jego duma?
- Wilson i duma… Nie bądź śmieszny.
- A House i duma?
- To już jakoś brzmi – uśmiechnęła się.
- Czego tam szukasz?
- Podobno nie chcesz wiedzieć – powiedział ironicznie.
- Nie chcesz, to nie mów, ale jak jeszcze raz wywiniesz taki numer, to administratorzy odłączą Ci dostęp do sieci.
- I jak ja wtedy będę grał w kierki online?
- Już doszło do tego, że nikt nie chcę z Tobą zagrać w kierki w rzeczywistości? No w sumie nie dziwię im się. Jakbym zobaczyła taką twarz, to kto wie czy bym nie uciekła.
- To dlaczego chcesz się ze mną umówić?
- Intrygujesz mnie, a ponadto przyda mi się to w podaniu do Korpusu Pokoju.
- Cuddy żartuje… Koniec świata. Czyżbyś nie miała dzisiaj TEGO dnia?
- Ja nie, ale Ty za to masz go codziennie.
- Wiesz, brakuje mi do tego pewnej części ciała.
- To już jej nie masz? Wiesz podczas studiów wydawało mi się, że widziałam co innego.
- Wiesz gdzie są drzwi.
- Poddajesz się? – zdziwiła się Cuddy.
- Gdyby nie to, że jesteś moją szefową, to nadałbym temu inny bieg wydarzeń.
- Jaki?
- To już pozostanie moją słodką tajemnicą.
- Ciekawe jak długo wytrzymasz.
- Obyś się nie zdziwiła, a teraz… Drzwi czekają.

House szukał na poczcie Wilsona jakiegoś maila od jego onkologa. Po ostatnim spotkaniu pewnie jest ostatnią osobą, którą Wilson chciałby widzieć. House jednak się martwił, ale nie chciał mu tego pokazać. Cuddy widziała w oczach House’a obawę o swojego najlepszego przyjaciela. Nie rozumiała, dlaczego tak się zachował wtedy i udaję twardego. Przecież powinien teraz przy nim być.

- Martwi się o Ciebie – powiedziała Cuddy wchodząc do pokoju Wilsona.
- Jakoś go tutaj nie widzę – odparł.
- Włamał się na Twojego maila. Czegoś szukał.
- Nihil novi. Niczego tam nie znajdzie. Wiedziałem, że to zrobi z ciekawości.
- Ciekawości? A nie przyszło Ci na myśl, że się po prostu martwi…
- Co okazuje w bardzo oryginalny sposób.
- Okazuje na swój sposób, o czym zresztą pewnie wiesz.
- Wiem.
- Idź do niego.
- Nie tym razem. Jeżeli mu zależy, to sam przyjdzie.
- Dlaczego?
- Bo mam raka.
- O Boże… - po tych słowach Cuddy objęła Wilsona. – Wiesz, że możesz zawsze na mnie liczyć.
- Tak.



_________________
Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.

PostWysłany: Czw 21:25, 07 Maj 2009
ToAr
(prze)Biegły Rewident
(prze)Biegły Rewident



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63

Posty: 11254

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

się grzecznie poprosi, to i się dedyk dostanie od ToAra.

Po przeczytaniu pierwszych zdań musialam sprawdzic datę postu, gdyż wydawało mi się, że już czytałam ten dialog. Dopiero po chwili skojarzyłam scenę rozmowy Housa i Cuddy o e-poczcie Kutnera po jego śmierci.

Słowne przepychanki Huddy to coś co nigdy mi sie nie znudzi. Podteksty też (ten dzień czy to co widziała podczas studiów). Ale, jako kobieta, proszę Cię o wstawianie czasami czegoś pomiedzy te dialogi. Przy twoich dialogach potrzebuję czytać o tym, co widzialam ostatnio na twarzy Housa czy Cuddy, czyli o emocjach.

I zrób coś, żeby choroba Wilsona okazała się łagodna. Ja nie mam silnych nerwów żeby przechodzić z nim przez trudny okres leczenia.

Jest póxno, więc może trochę się zapętliłam w tym komentarzu.

A w ogóle umiesz grać w kierki?



_________________
ikonka od woźnego rocket queen

FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików

PostWysłany: Czw 22:41, 07 Maj 2009
Lupus
Kot Domowy



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5

Posty: 3179

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Lupus napisał:
Ale, jako kobieta, proszę Cię o wstawianie czasami czegoś pomiedzy te dialogi. Przy twoich dialogach potrzebuję czytać o tym, co widzialam ostatnio na twarzy Housa czy Cuddy, czyli o emocjach.


chciałem zostawić coś dla Waszej wyobraźni.

Cytat:
A w ogóle umiesz grać w kierki?


umiem, to kultowa gra ;) chociaż nie wiem czy można w nią grać online, ale tam jest taki malutki podtekścik. Zbereźny jestem po prostu.



_________________
Toaroraptorus vel Szpon Sprawiedliwości
Bywają rozstania niezależne od dwojga.Bolesne bo żadne go nie chce.

PostWysłany: Czw 22:47, 07 Maj 2009
ToAr
(prze)Biegły Rewident
(prze)Biegły Rewident



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 63

Posty: 11254

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.06685 sekund, Zapytań SQL: 15