Szuflada Arroch
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Łyk kultury
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Czytanie tego przed snem, przy odpowiednim podkładzie muzycznym, jest złe. Ciarki mi chodziły po plecach przez cały czas... Nawet zaczynam współczuć trochę temu rzeźnikowi. Ludzka krew nie wywołuje we mnie takich wrażeń jak zwierzęca. Może dlatego, że oni nie mogą się bronić?
Arroch powtórzę się - cudownie opisana straszna historia :*



_________________

PostWysłany: Pon 23:00, 02 Lut 2009
jeanne
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 50

Posty: 11087

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

co mogę napisać? po prostu , nie będę tu kombinować z komentarzem ... podoba mi się i to nawet bardzo po mimo tematu i niektórych opisów, ktore są bardzo realne (co przemawia na ich krzyść oczywiście)
świetny sposób narracji, oraz cały zarys sytuacji :)
Brawo, brawo :brawo: :brawo:
twój fan :pokazal jezyk:



PostWysłany: Wto 11:27, 03 Lut 2009
Madlen
Onkolog
Onkolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 4

Posty: 3092

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

W przerwie między "Kronikami" ;)

9. Szkapa

Była taka jedna „durna szkapa” jak ją zwykli nazywać właściciele. Ni to było ładne, ni zbudowane a w jeździe tak nie wygodne, że mało kto odważył się wsiadać. Jasna kasztanka, bez odmian. Kiedy patrzyło się pod słońce jej maść przybierała złoty odcień a kiedy padał deszcz była koloru zasuszonej skórki pomarańczy.

Nogi miała długie, krzywe. Skierowane kopytami do siebie. Szyja gruba i zdecydowanie za długa dla niej. Grzywa wiecznie nie rozczesana.

Ale mi zapadła w pamięć nie z powodu swojej specyficzne urody, ale dlatego, że gdy przyjechał weterynarz zszywać jej rozcięty, przez odłamki szkła porozrzucane przez żuli na padoku, staw skokowy, nie zaprotestowała, stała i czekała aż skończy. Musiała zostać na kilka dni sama w stajni, była wiosna, konie całe dnie spędzały na łąkach, nie zrobiło to na niej wrażenia. Pierwszy raz w życiu zobaczyłam wierzchowca, który akceptuje swój świat, takim jaki jest.

Nie było mi dane na niej jeździć, ale czy tak naprawdę chciałam? Lubiłam ją obserwować, ale nie traktowałam jej tak samo jak ogiery, które poddawały się najlżejszemu sygnałowi mojej łydki w czasie treningu.

Czasem, w nocy, gdy nie mogę spać widzę słońce odbijające się od jej sierści. Chociaż minęło tyle czasu, ciągle odwracam głowę, gdy przechodzę koło czwartego boksu z kolei by spojrzeć na stojącego w niej srokatego wałacha.

„Kasztanka” została sprzedana, dawno temu na bieszczadzkie łąki, gdzie jest jej lepiej.



PostWysłany: Wto 0:43, 10 Lut 2009
Arroch
Jeździec Apokalipsy



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 7916

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Tęskniliście za Kronikami? :lol:

Kroniki Rzeźnika 5/?

Wtorek. Kilka godzin później. Jesteś chory, ale postanawiasz nie brać zwolnienia. Za tydzień wigilia, a pieniądze nie rosną na drzewach. Popijając leki gorącą kawą przeliczasz w myślach ile byczków musisz zabić do świąt by starczyło na wszystkie prezenty. Dochodzisz do wniosku, że masz zbyt liczną rodzinę. Jak codziennie o 4.30 wychodzisz z domu.

Dzisiaj jest wyjątkowo piękna pogoda. Słońce odbija się w kryształkach śniegu, który ciągle padał, okrywając okolicę puszystą kołderką.
Dzięki temu poprawił Ci się humor. Nagle postanowiłeś, że po pracy wyjdziesz z córką na dwór

Uśmiechasz się widząc dwa bez pańskie pieski bawiące się na stercie siana przy oborze. Otwierasz skrzypiące, żelazne drzwi by rozpocząć kolejny dzień pracy.
---
Ekipa Joel’a siedziała w pomieszczeniu dla pracowników, każdy zajęty sobą. Leni słuchał koloryzowanej opowieści Matt’a, Georgie szkicował wielką, czarno-białą krowę mleczną, ołówkiem na blacie stojącego w rogu białego stolika. Mortimer otwierał i zamykał scyzoryk.

Rzeźnik stojąc w progu omiótł ich wszystkich szybkim spojrzeniem niczym przywódca stada i ruszył w stronę swojej szafki, by się przebrać.
Poza przywitaniem nie rozmawiali. Rzadko ktoś się odzywał, cała ekipa podczas pracy była pogrążona w najprzyjemniejszych myślach, jakie zdołała przywołać, patrząc na bezwładnie opadające ciała cieląt spomiędzy nóg Joel’a.

Dzisiaj wszyscy postanowili zostać dłużej, by nadgodzinami zarobić te parę groszy więcej na nadchodzące święta. Numery od 479 do 483 poszły gładko. Zwierzęta, sparaliżowane strachem stały spokojnie, kiedy Joel dotykał ich szyj szukając gardła.

W chwili przerwy na drugie śniadanie, którą wyjątkowo postanowili sobie zrobić, Mortimer zniknął. Wrócił dopiero, gdy brali się za drugą parę bydląt.
- Przepraszam, sprawy rodzinne – wytłumaczył się pospiesznie, choć nikt go o to nie prosił. Często zdarzało się, że ktoś wychodził, zaczerpnąć świeżego powietrza, uspokoić emocje, zrobić parę kroków.
Pomocnik wytarł dłonie o swój stary dres i złapał wiercącego się byczka za uszy. Joel sprawnie odebrał mu życie po czym odpalił papierosa, żeby uzupełnić braki tytoniu w organizmie, jak sam mówił o swoim nałogu.

Około piętnastej, trzydzieści martwych sztuk zapakowano na przyczepy, jeszcze tylko piętnaście, a będą mogli pójść do domu.
- Dobre macie tempo! – pochwalił ekipę szef –Brian! – zwrócił się do kierowcy – możesz jechać, ale wróć przed siódmą, zabierzesz drugą turę – pracownik posłusznie wykonał polecenie szefa i odjechał.
- No to powiedz mi Joel, co się tu wydarzyło? – rzeźnik przełknął ślinę.
- Obawiam się, że nie wiem o czym pan mówi – po sytuacji z Irysem cała ekipa odpowiednio się wytłumaczyła, więc miał nadzieję, że szefostwo zapomni o całej sprawie.

„Nadzieje matką głupich” powiedział sobie, przewracając oczyma. Plama w CV na zawsze.

- No wiesz, wczoraj od was przyjechało zaledwie dwadzieścia sztuk, dzisiaj dwie godziny wcześniej niż zwykle dostajemy trzydzieści i macie zamiar dojść do czterdziestu pięciu. Joel niepokoi mnie ta zmienność, musicie mieć nóż na gardle. – mówiąc to, zaczął kierować się ku drzwiom obory.
- Święta, szefie. Idą święta a wczoraj mieliśmy gorszy dzień – przyznał się rzeźnik.
- Rozumiem – odparł lekko Larry Smith oglądając wnikliwie każde żywe jeszcze cielę. – dobre sztuki, dożywione, zdrowo wyglądają.
- To prawda.
- A te karmione nową paszą?
- Nie widać różnicy…
-Dobrze… - powiedział przeciągle - A jak się sprawuje mój bratanek? – Joel nie lubił wizyt szefa z dwóch powodów. Pierwszy – opóźniały pracę, drugi, musiał z nim rozmawiać.
- Bardzo dobrze sobie radzi – w przeciwieństwie do Larry’ego stał w miejscu i tylko wodził wzrokiem za współwłaścicielem okolicznych rzeźni i masarni, które zaopatrywały w najwyższej jakości mięso całe miasteczko.
- Ubił już coś sam?
- Nie, jeszcze nie
- Dlaczego?
- Uznałem, że nie jest gotowy – odpowiadał możliwie jak najszybciej, by tylko Larry sobie poszedł i nie marnował ich cennego czasu. Reszta zapewne jadła teraz obiad we wspólnej stołówce tuż przy bramie wjazdowej.
- Dlaczego?
- Kiedy trzyma nóż przy gardle byka trzęsą mu się ręce – Joel po tych słowach puknął się w głowę. Jak mógł podać tak bezsensowny argument?
- Tak, ale z czasem to minie, prawda?
- Z pewnością – odpowiedział rzeźnik kierując się prosto za swoim szefem, do pomieszczenia z odpływem pośrodku.
Larry omiótł wzrokiem cały pokój, stojąc w progu po czy pożegnał się z Joel’em i wyszedł.
„Ufffff” odetchnął rzeźnik i poszedł zawołać swoich pracowników. Powoli zaczął dochodzić do wniosku, że jego szef jest po prostu upierdliwy.
Jeszcze tylko piętnaście a zarobią podwójną dniówkę, pocieszał się to myślą i z nowym zapałem podrzynał gardła kolejnym byczkom.

---
Wracasz do domu. Ciemność ogarnia ulice, już dość późno. Bardzo rzadko zdarza Ci się zostawać w pracy na tak długo, ale jeszcze tylko ten tydzień a spędzisz święta w rodzinnym gronie.
Wchodzisz do domu, zamykasz za sobą drwi, twoja żona schodzi po schodach oznajmiając, że wasza córka właśnie zasnęła. Nici z twoich planów korzystania z ładnej pogody, spóźniłeś się.



PostWysłany: Czw 22:30, 12 Lut 2009
Arroch
Jeździec Apokalipsy



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 7916

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

świetny sposób prowadzenia narracji na początku i końcu opowiadania :D
cały czas trzymasz wysoki poziom!! wysokich lotów pisarskich małżo moja kochana :cmok: :cmok:
tak trzymaj :)



PostWysłany: Nie 0:14, 15 Lut 2009
Madlen
Onkolog
Onkolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 4

Posty: 3092

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Przeczytałam jeden wpis na photoblogu znajomej i tak mnie natchnęło do napisania tej minutki:

Do przyjaciółki:


Jednym dotknięciem różdżki zmieniłaś moje życie. Sprawiałaś, że wstałam, otrzepałam się, założyłam czyste ciuchy i wyszłam z domu. Sprawiłaś, że w gąszczu kłamstw odnalazłam prawdę, że zawsze odpowiednie słowa wydobywały się z moich ust.
Dałaś mi do ręki pióro i nauczyłaś pisać. Przelewać uczucia na białe kartki papieru.
Kiedy stałam na krawędzi rzeki, pokazałaś mi bezpieczną drogę na drugą stronę. Bałam się ciemności, podarowałaś latarkę. Nie wiedziałam dokąd iść, ustawiałaś drogowskaz.
Kiedy słowa innych mnie raniły, kazałaś zacisnąć zęby i przestać się przejmować.
Kiedy wyjeżdżałam płakałaś tak, jakbyśmy już więcej się miały nie zobaczyć.
Kiedy wracałam, witałaś mnie tak, jakby minęły lata od naszego ostatniego spotkania.
Kiedy było mi smutno, nuciłaś ciche kołysanki pod nosem poprawiając nastrój.

Byłaś dla mnie najlepszą przyjaciółką, tą idealną, wymarzoną. Ostoją dla mojej duszy, kimś do kogo zawsze mogłam się zwrócić o pomoc. Kimś kto znał mnie na wylot i rozumiał jak nikt inny.
Czasem żałuję, że już nie wierzę we wróżki.


Ostatnio zmieniony przez Arroch dnia Nie 11:55, 15 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz



PostWysłany: Nie 2:18, 15 Lut 2009
Arroch
Jeździec Apokalipsy



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 7916

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

piękna miniaturka.....
:buja w oblokach: Arroch jesteś cudowna :) mieć taki talent to jest naprawdę coś :)



PostWysłany: Nie 11:48, 15 Lut 2009
Madlen
Onkolog
Onkolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 4

Posty: 3092

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Rewirkowa układanka...

Zawsze radosnemu folblucikowi...

Znalazłam Cię w ciemniej stajni. Samego. Brudnego, zgaszonego, że spuszczoną głową. Nie mogłam Cię tam zostawić, jak zresztą każdego przed Tobą i po Tobie. Ale byłeś inny niż te, które ratowaliśmy wcześniej. Sierść wypadała Ci całymi kępami, kopyta rosły tak, jak chciały. Były marne szanse, że ktoś Cię przygarnie.
A jednak miałeś w sobie coś takiego, czego inne nie miały. Jakąś iskierkę, która czekała na ciepły podmuch, bo mogła znowu przerodzić się w płomień. Nie wiem dlaczego, ale w ułamku sekundy zdecydowałam, że przynajmniej na razie, zostaniesz ze mną. Odeszłam szepcząc "do zobaczenie jutro" i dane mi jest to powtarzać po dziś dzień.

Kiedy znalazłeś się już w nowej stajni, z dużym oknem, pachnącym sianem i słodkim owsem, wyczyściłam Cię i pomalowałam Ci sierści na ciemno brązowo. Znowu byłeś tym pięknym gniadoszem z Służewskich torów. Pozaklejaliśmy wszystkie zadrapania tak, że teraz nie ma po nich śladu, głębokie rany zszyliśmy grubymi nićmi, by nigdy się nie rozpruły. By ból nigdy nie wrócił. Podnosiłam Cię, gdy upadałeś i przytrzymywałam, kiedy się chwiałeś. Nauczyłeś mnie, że mimo okrucieństwa ze strony niektórych przedstawicieli mojego gatunku jesteś w stanie mi zaufać. Jadnak w chwili zakończenia układanki, miałam Cię sprzedać. W dobre ręce, by ktoś dokładał do Ciebie kolejne elementy. Ale kiedy kończyłam jedną część, druga sypała się z zawrotną szybkością. Nie zdążyłam Cię złapać... a klej już się kończył...

i tak zamieszkałeś gdzieś obok Siwego po lewej stronie mojej klatki piersiowej i już nigdy się stamtąd nie wyprowadzisz.



PostWysłany: Sob 23:01, 07 Mar 2009
Arroch
Jeździec Apokalipsy



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 7916

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Ale kiedy kończyłam jedną część, druga sypała się z zawrotną szybkością. Nie zdążyłam Cię złapać... a klej już się kończył...

:serducho: :serducho: :serducho: :serducho: :serducho:
To mój komentarz :zakochany:



_________________
Każdy błąd kobiety jest winą mężczyzny.

PostWysłany: Sob 23:06, 07 Mar 2009
LicenceToKill
Pulmonolog
Pulmonolog



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 1292

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

cudowne!!! Arroch w twoich opowiadaniach pełno jest miłości do tych wspaniałych stworzeń :) jesteś niesamowitą osoba i zarazem twórcą dlatego twoje prace tak dobrze się czyta :* :*



PostWysłany: Nie 22:47, 08 Mar 2009
Madlen
Onkolog
Onkolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 4

Posty: 3092

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Na prośbę Madlen :P czyli Arroch udaje, że umie robić zdjęcia :P

Chorwacja - robione moim poprzednim aparatem - Nikonem D40



Dubrownik:




Arabki na padoku - Aparat Szajsung s800











Obecny Aparat: Nikon D80



Czarnogóra:



Kuzynka Julka w parku wodnym na Węgrzech:





sorki za ilość :oops:

jak będziecie chcieli to jeszcze coś kiedyś wrzucę :P



PostWysłany: Wto 0:43, 10 Mar 2009
Arroch
Jeździec Apokalipsy



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 7916

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

śliczne zdjęcia, zwłaszcza te obecnym aparatem :D



_________________


Moje siostrzyczki Nemezis i Sevir i nasza mamuta Maagda
Mój prywatny, jedyny i niezastąpiony kaloryferek Alan
Moja prywatna pisarka zÓych dobranocek, po których nikt nie zaśnie - Guśka

PostWysłany: Wto 1:11, 10 Mar 2009
nimfka
Nietoperek
Nietoperek



Dołączył: 13 Sty 2009
Pochwał: 30

Posty: 11393

Miasto: HouseLand
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Chcemy więcej :]
Bardzo mi się podobaja, kocham klimat Dubrownika, konie same w sobie są wdzięcznym tematem, ale komu Julka łeb ukręca? :wow:



_________________




Codziennie budzę się piękniejsza, ale dziś to już chyba
przesadziłam...

PostWysłany: Wto 9:50, 10 Mar 2009
lizbona
Diabetolog
Diabetolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8

Posty: 1682

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Arroch, super zdjęcia:*



_________________
"MIŁEGO PONIEDZIAŁKU" - Matka Wszystkich Oksymoronów
karoll poleca - POPHOLIZM

PostWysłany: Wto 9:52, 10 Mar 2009
karoll
Tłumacz



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 3

Posty: 1654

Miasto: Wrc/Cz-wa
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Zdjęcia są przepiękne, mają niepowtarzalny klimat - to Ty tak postrzegasz to, co fotografujesz, co mi się bardzo podoba:) Koniki - boskie!! ;)



_________________
Jak sobie pościelisz, to mnie zawołaj. ;)

PostWysłany: Wto 10:08, 10 Mar 2009
Ewel
Neskwikowa BiolKuleczka



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 72

Posty: 10183

Miasto: G.||Gdynia
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Łyk kultury Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.05004 sekund, Zapytań SQL: 15