<House, Wilson i nowa bohaterka> 1.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

<House, Wilson i nowa bohaterka> 1.

Zacznę od tego, że to mój pierwszy fanfik, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Wkońcu się przemogłam i postanowiłam go dodać. Będzie opowidał o nowej bohaterce wymyślonej przeze mnie. Pisany pół żartem, pół serio. Z góry przepraszam za wszelkie błędy, które czasami zdarza mi się popełnić przez moje roztrzepanie ;)


1.Nienawidzę poniedziałków.

Była wczesna jesień. Mimo, że było już późne popołudnie słońce nadal wisiało dość wysoko i grzało mnie w plecy. Siedzieliśmy obok siebie na ławce w parku patrząc sobie głęboko w oczy. Byłam tak zapatrzona w jego bladoniebieskie tęczówki, że nie widziałam nic po za nimi. Czułam się jak zahipnotyzowana. Gdyby kazał mi teraz coś zrobić, rzuciłabym wszystko i bez namysłu zrobiłabym to, o co by mnie prosił niezależnie od tego co by to było. Tak jak marionetka wykonywałabym każdy ruch pod wpływem sznurków, które w tym przypadku byłyby słowami wypowiadanymi z jego ust. Nagle obejmując mnie swoim silnym ramieniem przyciągnął lekko w swoją stronę. Wolną ręką odgarnął kosmyk moich długich, jasnych włosów które pod wpływem wiatru zasłoniły mi twarz. Poczułam ciepło jego dłoni. Nie wiedzieć, czemu przeszedł mnie dreszcz. Może dla tego, że tak długo na to czekałam i nie mogłam uwierzyć w to co się w tej chwili dzieje. Greg uśmiechnął się lekko jakby wiedział, o czym teraz myślę, a zarówno, na co mam ochote. Przechylił głowę w prawą stronę i przymknął oczy. Ja zrobiłam to samo odchylając głowę w przeciwną stronę. Wiedziałam. co za chwilę się stanie. Czekałam na to tyle czasu… Z podekscytowania podskoczyło mi coś w żołądku. Zignorowałam to. Nasze usta dzieliły zaledwie 2 centymetry, kiedy to „coś” znów podskoczyło w moim żołądku. W jednej sekundzie wszystko nagle się rozmyło i prysnęło niczym bańka mydlana. Otwierając oczy uświadomiłam sobie, że nie znajduję sie w parku, ale w moim pokoju. Poderwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki obijając się o wszystko. co napotkałam na drodze. Kiedy skończyłam bliższe spotkanie z toaletą, które było efektem wczorajszej libacji, idąc przez ciemny przedpokój, rzeczywistość uderzyła we mnie tak jakby ktoś trzepnął mnie czymś ciężkim w głowę. Rzuciłam się z jękiem na łóżko. A więc to jednak był tylko sen … Do oczu zbierały mi się łzy, chciało mi się płakać, lecz nie mogłam. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio płakałam. Zawsze to samo piekące uczucie w oczach i ściśnięte gardło, lecz łzy ani jednej. Zaczynało mnie to męczyć. Pomimo tego, że chciałam wyrzucić z siebie wszystkie emocje i poczuć się lżej – nie mogłam. Nie wiedziałam, która jest godzina i jaki mamy dzień tygodnia. Po wczorajszym dniu, a raczej dzisiejszej nocy z butelką brandy i po śnie, z którego właśnie, co się obudziłam nic do mnie nie docierało. Leżałam bez ruchu w zupełnej ciszy, którą podkreślało ciche tykanie zegarka stojącego na nocnej szafce obok łóżka. Przed oczami stawały mi obrazy ze snu. Ze snu, który był tak realistyczny, że mało w niego nie uwierzyłam. Leżąc i rozmyślając straciłam najwyraźniej poczucie czasu, bo z nad horyzontu wychodziło leniwie słońce i panującą w pokoju ciemność zaczęły rozpraszać zaglądające nieśmiało przez okno promyki. Uniosłam lekko głowę odrywając ją od przyjemnie ciepłej poduszki i spojrzałam na zegarek. Wskazówki wskazywały 5.55. Jęknęłam łapiąc się za głowę i zmrużyłam oczy.
-Już nigdy nie tknę tej paskudnej brandy. N i g d y. W i ę c e j. –stęknęłam i przekręciłam się z trudem na drugi bok. Dzień zapowiadał się pogodny mimo to, dla mnie już był koszmarem. Nie mam pojęcia jak wytrzymam z tak potwornym kacem i z ględzeniem nad głową tego... tego pieprzonego, nadętego, chamskiego, ironicznego i cholernie seksownego cynika. Nie wiem jak to zrobił, ale w pewnym momencie przestałam na niego patrzeć ja na kulawego, zrzędzącego szefa, ale jak na obiekt zainteresowania. Jego złośliwe docinki chwilami nawet mnie śmieszyły, a miny, które pojawiały się na jego twarzy po prostu mnie rozbrajały. Sama się zastanawiam czym właściwie mnie ujął. Może tym, że nie jest taki jak wszyscy, albo nie ślini się obrzydliwie na mój widok, tak jak wielu, a bynajmniej tego usiłuje nie robić. Może spodobało mi się w nim to, że jest do mnie podobny i dostrzegłam w nim cząstkę samej siebie. Westchnęłam i zamknęłam powrotem powrotem oczy. Nagle moje rozmyślania i ciszę panującą w całym domu, przerwał ostry dźwięk budzika rozrywając moją głowę od środka. Poderwałam się gwałtownie i wyskakując z łóżka jak oparzona podbiegłam do budzika i wyłączyłam go. Kiedy pomieszczenie znów wypełniła błoga cisza przymrużyłam oczy i odetchnęłam z ulgą. Zaczęłam rozmasowywać głowę, zataczając palcami kręgi na skroniach. Szperając w szafce jakieś dobre 5 minut, w reszcie znalazłam tabletki od bólu głowy. Połknęłam jedną, popijając dwiema szklankami wody. Pudełko tabletek schowałam do torebki, a następnie powłócząc nogami powlokłam się do łazienki. Wzięłam prysznic i wciągnęłam na siebie pospiesznie ubranie. Kiedy doprowadziłam się do porządku i stwierdziłam, że wyglądam jak człowiek, zjadłam kanapki, które popijałam mocną kawą, mając nadzieje, że postawi mnie na nogi i będę mogła jako tako funkcjonować. W końcu wyszłam z domu i popędziłam do samochodu. Jeżdżąc tą samą drogą pół roku, nie zdziwiłam się kiedy wjeżdżając na główną drogę ujrzałam gigantyczny korek. Stojąc w nim bite pół godziny zaczęły mnie opuszczać resztki spokoju, którego i tak nie posiadałam za wiele i zaczęłam bębnić z niecierpliwością palcami o kierownicę. Z uporem maniaka i wzrokiem szaleńca wpatrywałam się intensywnie w samochody stojące przede mną, mając nadzieje że siłą woli poruszę je i chociaż raz zdążę na czas do pracy. Spojrzałam nerwowo na zegarek, który wskazywał 6.50.
-No to bosko! Znów się spóźnię! –krzyczałam wyżywając się na kierownicy mimo, że i tak na nic się to nie zdawało. Kiedy w końcu wydostałam się z tego parszywego bagna i wpadłam do szpitala jak zwykle udając, że jestem niesłychanie zapracowana i wcale się nie spóźniłam wpadałam na Foremana. Widząc mnie uśmiechnął się szeroko.
-O. Cześć Sussan. – krzyknął. –Jak zwykle spóźniona. – dodał patrząc na to co przed chwilą wyprawiałam i zachichotał. Chciał powiedzieć coś jeszcze ale mu przerwałam.
-Jezu! Erick. Błagam, nie krzycz tak. – wyszeptałam zakrywając sobie uszy dłońmi. Spojrzał na mnie przenikliwym spojrzeniem.
-Aaa… chyba rozumiem. –Powiedział kiwając głową. –Chciałem tylko powiedzieć, że House chciał widzieć cię u siebie. Kiwnęłam niepewnie głową i uśmiechnęłam się krzywo.
-Ok. Dzięki. –Pożegnawszy się z Erickiem ruszyłam w stronę gabinetu mojego szefa. Tylko tego mi teraz brakowało. Chyba zacznę już szukać nowej pracy. Wparowałam do jego gabinetu. House jak zwykle siedział pogrążony w swoich rozmyślaniach, rozmyślaniach nogami założonymi na biurku. Gdy zauważył, że weszłam zdjął nogi i usiadł normalnie. Trochę zaskoczył mnie ten gest, gdyż można to było potraktować jako pewnego rodzaju uprzejmość. A na uprzejmości ze strony Gregorego House’a, bardzo rzadko, można było liczyć.
-Eh… I znów spóźnienie Carington. –Westchnął teatralnie, kręcąc przy tym głową.
-Tak, wiem. Przepraszam, ale…-Próbowałam się wytłumaczyć, ale nie dał mi skończyć.
-Tak, wiem. Budzik nie zadzwonił, bo połknął go dinozaur, który potem nie chciał wpuścić cię do łazienki, bo po skonsumowanym budziku dostał ostrej biegunki. Potem ukradł ci ubranie i w damskich fatałaszkach wybrał się na poranny jogging po głównej ulicy, powodując gigantyczny korek. –Mówiąc to przybrał ironiczny wyraz twarzy i świdrował mnie wzrokiem. –Mam rację? –zapytał na zakończenie, patrząc na mnie tak jakbym to ja była psychiczna a nie on. Zaśmiałam się i pokręciłam przecząco głową.
-Nie do końca tak było, ale coś w tym stylu. –Próbowałam obrócić to wszystko w żart. House nadal wpatrywał się we mnie, a ja ze wszystkich sił próbowałam uniknąć jego spojrzenia i próbowałam nie spojrzeć mu w oczy. Niestety nie udało mi się. Znowu.
Próbowałam coś powiedzieć, ale kiedy tylko nasze oczy się spotkały, kompletnie się zacięłam.
-Jezu. Zupełnie ja jakaś durna nastolatka z gimnazjum- jęknęłam w duchy.
-O ile dobrze usłyszałam od Foremana, to chciałeś mnie widzieć. -W końcu, z trudem mruknęłam pod nosem.
-Tak. –Odparł. No to zaraz mnie wywali. –Chciałem powiedzieć, że mimo tych ciągłych spóźnień, przez ostatnie sześć miesięcy, pracowało nam się całkiem nie źle. –W tym momencie kompletnie mnie zamurowało. Dopiero teraz przypomniało mi się, że właśnie dzisiaj mija sześć miesięcy, kiedy to House przyjął mnie na okres próbny. –Po za tym, że ja i tak mam zawsze rację, ty również postawiłaś dość wiele słusznych diagnoz. –O mój Boże. Z tego, co przed chwilą zarejestrowałam, to on wcale nie chce mnie chyba wylać. –Mam nadzieję, że w końcu przestaniesz się spóźniać i zaczniesz traktować tą pracę poważnie, kiedy ci wręczę TO- kontynuował schylając się i sięgając po coś do szuflady. Kiedy się wyprostował, wyciągnął rękę w moi kierunku z identyfikatorem pracownika. –Witaj w załodze. – powiedział. Wyciągnęłam rękę po identyfikator.
-Dzięki. –Mruknęłam zszokowana i wyszłam. Poszłam się przebrać i kiedy tylko założyłam fartuch przyczepiłam do niego identyfikator. Zachwycałam się nim i nadal nie mogłam wyjść z podziwu. Uśmiechnęłam się do siebie. Może House nie jest wcale taki zły ?



PostWysłany: Czw 18:16, 20 Sty 2011
dusia1810
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 16 Sty 2011

Posty: 3

Powrót do góry



Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.03228 sekund, Zapytań SQL: 16