Już niebawem [3/3] NtklN & Mdd

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Już niebawem [3/3] NtklN & Mdd

Jako że chciałam "pokazać" swój ff w nieco innym świetle, zamieszczam go tutaj :) miłego czytania.









Część pierwsza

http://www.youtube.com/watch?v=W4slwdqCiuo









Cuddy była zdenerwowana ciągłymi zaczepkami House’a, choć przez długi czas znosiła je wytrwale. Była dla Gregory’ego godnym przeciwnikiem w potyczkach słownych i w walce na spojrzenia, ale to działo się cały czas. Przyszedł dzień, w którym powiedziała: dość. Lekarz wyśmiewał na głos jej styl i wygląd, po czym rzucał jej cicho uwagę przypominającą komplement po to, by po chwili czmychnąć do gabinetu jak mysz pod miotłę, uniemożliwiając jakąkolwiek reakcję na jego niedojrzałe zachowanie.

- House, czego znowu chcesz? – Lisa wydawała się być zirytowana.
- To jak będzie z tą randką? – Uśmiechnął się wymownie. Tym razem wiedział już, czego chce i postanowił więcej nie uciekać.
- Mówiłam ci już, że to nie ma szansy powodzenia – jęknęła zrezygnowana.
- Ale przecież nie jesteś już z tym… - House zamilkł. Uznał, że tak będzie lepiej.
Związek Cuddy i Lucasa rozpadł się kilka tygodni wcześniej, a lekarz postanowił wówczas, iż nie będzie dłużej zwlekał i postara się ją zdobyć.
- To niczego nie zmienia, ja plus ty… - dokończył za nią. - To dobrane dwa. – Jego oczy się uśmiechały, bo naprawdę uwierzył, że mogą stać się parą.
- Nie, House, to zawsze będzie zero. – Spojrzała na niego przepraszająco i odeszła w kierunku swojego gabinetu.

Stał tam jeszcze przez chwilę, przyglądając się falującym pośladkom Lisy. Ale moment później dotarło do niego, że i tym razem nic nie wskórał.

- Co jeszcze mogę zrobić? – zastanawiał się lekko zdezorientowany.

Zdecydował, że zasięgnie porady u swojego najlepszego przyjaciela. Wybrał się więc w poszukiwaniu Jamesa Wilsona, nie zdając sobie sprawy, jaką klęskę poniesie w ciągu kilkunastu następnych minut.

- Powiedz jej, że ją kochasz, zrób coś śmiałego i odważnego – namawiał go Wilson.
- Nie wiem, czy powinienem naciskać… - Chyba pierwszy raz w życiu House nie był pewny siebie.
- Wolisz udawać potulnego baranka? – Wilson zmarszczył brwi.
- Ona i tak by mnie przejrzała – westchnął, opierając się o ścianę na korytarzu.
- Więc bądź sobą. – Onkolog zdał sobie sprawę, że jego przyjaciel wręcz błaga o pomoc i radę, mimo iż jego twarz pozostaje kamienna.
- To nie będzie trudne – mruknął.
- Dziwne, że ona nie jest sobą. – Jimmy uniósł wzrok do góry.
- Co masz na myśli? – House poczuł się zagubiony.
- Ona powinna chcieć być z tobą – powiedział młodszy lekarz, przeciągając słowa.
- Racja. – Diagnosta wpadł na pomysł i postanowił działać pod wpływem chwili.
- Teraz pójdziesz stąd bez słowa, prawda? – Wilson spojrzał podejrzliwie.

House w milczeniu opuścił Wilsona i skierował się w stronę gabinetu szefowej.
Bez zastanowienia wtargnął do pomieszczenia i niespodziewanie pocałował Lisę.
Ich wilgotne usta zetknęły się na kilka krótkich chwil, po czym House poczuł na swoim policzku nieprzyjemne pieczenie.

- Co ty sobie wyobrażasz? Ty impertynencki dupku! – zdenerwowała się.
- Oddałaś pocałunek, chciałaś tego. – Sądził, że ma rację. Nie pomylił się, jednak Cuddy zaprzeczyła jego przypuszczeniom i wypowiedziała w jego stronę wiele przykrych słów:
- Jesteś bezczelnym egoistą! Arogancki dupek! Nie chcę cię. Nie chcę, rozumiesz?! – Gniew wypełniał ją od stóp do głowy. Była jednak zła na siebie, nie na mężczyznę. Chciała tego, ale strach przed życiem w trudnym związku skutecznie paraliżował ją przed podjęciem destrukcyjnej, w jej mniemaniu, decyzji.

House’em nie wstrząsnęła treść, jaką usłyszał, a raczej to, z jak wielką nienawiścią powiedziała mu to wszystko. Z jakże udawaną nienawiścią. Jednak tego nie było mu dane się dowiedzieć. Wyszedł z jej biura i nie wracając nawet po swój plecak, poszedł prosto na parking. Klucze do domu i do motoru miał przy sobie, były bezpieczne w kieszeni.

Został sam, siedział teraz w swojej jaskini i nie myślał o niczym. Nie miał siły, a może nie chciał. Znowu się otworzył, zawalczył i przegrał. Niesłusznie. To bolało najbardziej.



Część druga

http://www.youtube.com/watch?v=gvnW3huoHJM&feature=related










Minęło kilkanaście tygodni, a House powoli wydawał się przyzwyczajać do myśli, że Lisa z nim nie będzie. Zajął się pracą, ból nogi wciąż mu dokuczał, na pewno również z powodu odrzucenia, którego doświadczył. Ale po dłuższym czasie odnalazł lek na swoje cierpiące, samotne serce oraz chorą nogę i bynajmniej nie był to Vicodin. Miał wsparcie Wilsona i choć nadal Lisa mu się podobała, czuł, że uczucia, jakie wcześniej do niej żywił, przygasają.

Pewnego dnia Cuddy zauważyła, że House zachowuje się jak zwykły, szczęśliwy człowiek. Zdziwiło ją to, zaczęła zastanawiać się, co jest tego powodem, ale ponieważ nie miała pojęcia, postanowiła porozmawiać z Wilsonem, bowiem jej rozmowy z diagnostą już nie były szczere aż do bólu, teraz są spokojne i profesjonalnie prowadzone, jak na współpracowników przystało. Każde zdanie jest wyważone, a słowa wypowiadane niezwykle starannie, szkoda tylko, że na neutralne tematy. Jakie to zadziwiające, że nauczyli się ze sobą rozmawiać dopiero, gdy tak naprawdę przestali to robić.

Lisa weszła do biura onkologa, rozglądając się czy nie zostanie zauważona przez House’a.
Zapytała Jamesa wprost, tak jak planowała, ale usłyszała również prostą odpowiedź, której nie mogła się spodziewać.

- Spotyka się z kimś, jest szczęśliwy - Wilson niemalże krzyknął.
- On nie potrafi być zadowolony z życia, odczuwa ból lub jego brak.
- Mylisz się, ja z każdym dniem przekonuję się o tym coraz bardziej. – Jego słowa brzmiały jak złośliwe oskarżenie rzucone w jej stronę. Ale była to czysta prawda. Onkolog miał za złe Lisie, że odrzuciła jego przyjaciela, tym samym raniąc również siebie. - Może nie ma już obok siebie osoby, która unieszczęśliwiała jego i siebie przy okazji.

Zmrużyła oczy. Wiedziała, że James mówi o niej. Zabolało ją to, ale również dało do myślenia. Wychodząc z gabinetu, zdecydowała, że zejdzie do kliniki i zapyta House’a o jego życie prywatne. Przecież wciąż miała do tego prawo, przez wiele lat byli przyjaciółmi.

Natknęła się jednak na „nich”. Diagnostę stojącego w korytarzu i jego młodszą kochankę, która, jak na ironię, została zatrudniona w PPTH jako dietetyk. Dwudziestosiedmioletnia kobieta przyprowadziła niegdyś swojego nieurodziwego chłopaka do kliniki, ponieważ miał problemy gastrologiczne. Okazało się, że ją oszukiwał i tak naprawdę jadł mięso wciąż utrzymując, że jest wegetarianinem. Zakończyło to ten groteskowy związek. Ona była piękna, a on wyglądał jak bestia. House nie tracił czasu. Umówił się z Kate, jednak ich drogi się rozeszły, gdy wyjechała do innego miasta, ponieważ zaoferowano jej dobrze płatną posadę.
Jakkolwiek, diagnosta nie widział wtedy najmniejszego sensu, by ją powstrzymywać, ale odrzucony przez Lisę, postanowił odnowić znajomość.

Administratorka zamarła. Poczuła, że wzbiera w niej złość. House zauważył ją, gdy żegnał się z dziewczyną.
- Jak długo to trwa? - zapytała.
- Wystarczająco długo, żeby coś z tego było – powiedział oschle. Nigdy wcześniej dla niej taki nie był. Chyba nie mógł jej jeszcze wybaczyć tego, jak z nim postąpiła.
- Mieszkasz z nią? – zapytała, patrząc w stronę oddalającej się lekarki.
- Tak – odpowiedział bez wahania mimo, że nie było to prawdą.
Lisa odwróciła się i bez słowa podążyła do gabinetu.

Po kilkunastu minutach Wilson zastał ją tam płaczącą jak mała dziewczynka, która zgubiła swoją ulubioną lalkę. Próbował jej tłumaczyć, żeby to zostawiła, nie raniła już więcej Grega ani siebie, ale widział, że ona nadal coś do niego czuje. Usłyszał tylko ciche:
- Co powinnam zrobić?




Część trzecia

http://www.youtube.com/watch?v=QzElrwkbIM4&feature=related









Kobieta długo nie potrafiła się pogodzić z tym, że House znalazł kogoś, z kim naprawdę był szczęśliwy oraz, że tym kimś nie była ona…
Ale wiedziała doskonale, że zaprzepaściła tą niezwykle rzadką szansę, przez swój uzasadniony wtedy strach. Broniła się przed nieszczęściem. Miała do wyboru związać się z House’em i czekać, aż wszystko się rozpadnie, aż znudzi się jemu zabawa w rodzinę lub po prostu dać sobie czas i spróbować przestać go kochać. Wybrała drugie wyjście, jednak w tej bitwie poniosła klęskę. Postanowiła wygrać wojnę o swoje przeznaczenie.

- House, porozmawiaj ze mną… - Stanęła przed nim smutna i zrozpaczona, żałując z całych sił swojego wcześniejszego wyboru. A on był niewzruszony. Jego twarz wyglądała jak kamienny głaz, który swą obojętnością skutecznie studził jej odwagę i zapał do działania.
- Popełniłam błąd, przyznaję… Nie powinnam była…
- Potraktowałaś mnie jak szmatę! – wybuchł nagle.
- Wiem. I przepraszam. – Opuściła wzrok. - Ja cię kocham! Z całych sił… I nie mogę przestać! – Jej płacz mieszał się z krzykiem.

Mężczyzna pozostał obojętny, ale gdzieś wewnątrz jego serce powoli ponownie obumierało, słysząc ten krzyk rozpaczy i cierpienia. Była mu bliska odkąd ją poznał. Odkąd kilkanaście lat wcześniej u jej boku na chwilę zaznał szczęścia. Potem uciekł i długo nie wracał. A wszystko spowodował strach, obawa przed byciem szczęśliwym.

- To bez znaczenia – szepnął znowu spokojny, nie patrząc na Lisę, której oczy przepełnione były łzami.
- Tęsknię za tobą. Nawet nie wiesz, ile dałabym, żeby móc cofnąć czas… Greg… - Dotknęła czule jego policzka. Nie odsunął się. Nie podszedł bliżej. Jego zachowanie w stosunku do niej było teraz neutralne.
- Proszę cię… - Cierpiała. On to widział, był w identycznej sytuacji wiele tygodni wcześniej. Starał się poradzić sobie z tym, był pewien, że mu się to udało, ale… czy aby na pewno?
- Odejdź, proszę… - Teraz znalazł siłę, żeby cofnąć się przed jej dłonią.
- W porządku – szepnęła, spoglądając raz jeszcze w jego oceaniczne tęczówki.

Odsunęła się powoli i ocierając łzy, które niemalże pędziły po jej policzkach, wyszła z jego gabinetu.
Postanowiła uszanować jego decyzję i więcej nie wracać tam w tej konkretnej sprawie.

Jak najszybciej doprowadziła swoją twarz do możliwego wyglądu i zamówiła taksówkę. Nie miała ochoty prowadzić samochodu, myśleć logicznie, interesować się czymkolwiek, co działo się w pobliżu.

Chciała zapomnieć, odizolować się od świata i wszystkiego, co ją otaczało. Chciała poczuć to, co czuł wtedy House. Teraz go rozumiała, wiedziała doskonale, co mógł przeżywać, ale poradził sobie. Tylko czy ona będzie potrafiła?

Położyła się w salonie na dywanie i trwała tak dobrych kilka minut, patrząc w pustkę.
Usłyszała pukanie. Nie podniosła się. Nawet nie drgnęła, niech wszyscy idą do diabła!
Ale dosyć ciche wcześniej dźwięki zastąpiło coraz głośniejsze tłuczenie w dębowe deski jakimś drewnianym przedmiotem, który niósł za sobą pogłos.

- To on! Boże, on! – Zerwała się z miejsca i pobiegła otworzyć, ale nikogo nie zastała…

A to dlatego, że House wszedł drzwiami kuchennymi, nie zamierzał czekać do usranej śmierci, aż wrota do upragnionego raju zostaną mu otworzone. Tak więc wtargnął tam i pozostał już na zawsze.

Radość malowała się na twarzy Lisy na sam widok jego oczu. Nawet nie zdążył się odezwać, ona była już najszczęśliwszą kobietą na świecie, którą w tym momencie bardzo czule całował.

The End.



_________________
Yes, we can.
-----------------------------
'As Jimmy suggested that I'm on heroin, I decided to admit I'm on Methadone. In return I got a bunch of very "friendly" words and a warning about side effects. One of them was already done to me, that was apnea occurs. Ceased to circulate air through my airway, and the pulse was almost imperceptible, but Foreman decided to return it to me stimulating my sensory receptors.' - I looked at him significantly, expected some questions, at the end my story was interesting. I looked more closely, raising single eyebrow slightly. Then Lucas said. 'How?' 'Excellent question. He twisted my nipples! '

PostWysłany: Nie 6:08, 10 Sty 2010
NiEtYkAlNa
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 03 Sty 2010
Pochwał: 5

Posty: 106

Miasto: Houseland
Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Bardzo fajny fik.
Momentami jednak brakuje rozwinięcia, dokładniejszego opisania uczuć lub wydłużenia rozmowy. Popracuj nad opisami, a będzie idealnie!
Powodzenia:*



_________________

Woman in BLACK!
''Words can hurt, you know?''
Ubranko by Me

PostWysłany: Nie 13:35, 10 Sty 2010
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Wiesz, że jestem w tym fiku zakochana ?! ;)
Bardzo fajnie opisane uczycia, przemyślenia i w ogóle i w szczególe :mrgreen:
Cudowny pomysł z filmikami i zdjęciami !

*pada na kolana i bije pokłony wspaniałej pisarce*

Kocham wszystko, co piszesz ! <333



_________________
Avek od anoli !
Córek mapeto ogórek - Nemezis, córunia jędzunia - nimfka & Sevir, brat bliźniak - whatever. / zÓy partner ze schowka, mraÓ, mraÓ - Hambarr / Rozczochowy właściciel - maybe ! /druga połówka mojego mózgu - lusiek /maaamusia - kretowa / mruczący pożeracz przecinków -Guśka
'Każdy z nas ma cztery twarze; tę, którą pokazuje innym; tę, którą widzą inni; tę, która myśli, że jest prawdziwa i tę, która jest prawdziwa. Wybierając jedną z nich, nie rezygnujmy z pozostałych.'

PostWysłany: Nie 19:00, 10 Sty 2010
Lady M
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 18 Lip 2009
Pochwał: 14

Posty: 6835

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.05543 sekund, Zapytań SQL: 16