The Precipice / Przepaść [M][T]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

The Precipice / Przepaść [M][T]

Powiedzmy, że wczoraj mi się nudziło i naszła mnie ochota, żeby coś przetłumaczyć.

oryginalny tytuł: The Precipice
autor: TheVerbalThing ComesAndGoes
umiejscowienie: sezon 3
podsumowanie: "Wygląda na to, że nie znasz mnie tak dobrze, jak twierdzisz." Lepiej, chciał powiedzieć.
źródło: http://www.fanfiction.net/s/5261107/1/The_Precipice




Przepaść

Jego dłonie są zimne.
Stuka palcami w drewno balkonu i bawi go fakt, że prawie nic nie czuje. (Właściwie to wydaje mu się, że przekroczył ten poziom jakąś godzinę temu). Nie jest pewien czy to zimno czy alkohol ale uważa, że zaczyna popadać w otępienie.
To powinien być dla niego wystarczająco dobry powód, by odstawić drinka, zrobić krok do tyłu i wrócić do domu.
Ale tego nie robi. Zamiast tego upija kolejny łyk.

- Ukrywasz się? - Jej głos go zaskakuje, jak zwykle, ale udaje że jest inaczej. Udaje, że ona nie ma na niego żadnego wpływu (chociaż jest mu coraz trudniej to ciągnąć.)
- Nie chowam się - poprawia ją - rozmyślam, to dużo bardziej seksowne.
Kobieta uśmiecha się wymuszenie, zbliża się do niego cały czas patrząc mu prosto w oczy.
- Z użalaniem się nad sobą nie jest ci do twarzy.
- Ale tak dobrze do mnie pasuje - upiera się kpiąco. Ona pochyla się, opierając przedramionami o balustradę. Dłonie spoczywają jedna na drugiej. Zauważył, że jest bardzo ostrożna w utrzymywaniu odległości pomiędzy nimi. Ale satysfakcja z dokonania tego odkrycia nie jest aż tak duża jak myślał, że będzie.

Przygląda się jej w przytłumionym świetle księżyca: prosta czarna suknia (pamięta jak ją rozpinał, pamięta jak bardzo trzęsły mu się ręce zanim wreszcie, spotkały się z jej skórą), perłowe kolczyki w kształcie łez, naszyjnik wyglądający niemożliwie znajomo, szpilki dające mu cudowne wrażenie że jej nogi ciągnął się do wieczności (raz pozwoliła mu sprawdzić samemu i nie był rozczarowany gdy przekonał się, że są w istocie bardziej miękkie niż wyglądają).

- Wyglądasz dobrze - powiedział, ale wyrażenie zabrzmiało niezręcznie, w jakiś sposób słowa były niewystarczające. Zaskoczył samego siebie (i ją) tym wyznaniem, ale zdecydował że zostawi je tak jak jest, tylko między nimi, nietknięte jego zwyczajnym cynizmem. Cała prawda, choć raz.
- Dzięki - wysunęła szklankę z trunkiem spomiędzy jego dłoni (tym razem nie protestował) i upiła łyk. Jej szminka zostawiła smugę w miejscu, w którym jego własne usta zrobiły ślad wcześniej. Wpatrywał się w nie przez chwilę, ta prosta czynność miała w sobie zbyt dużo znaczeń, pewnej metafory nie potrafił od siebie odsunąć.
(chciał móc ją w tej chwili pocałować, bezpośrednio, bez pomocy przedmiotów martwych, przeszkód w postaci innego mężczyzny czekającego na jej powrót.)
- Ogoliłeś się - zauważyła. Jej dłoń podniosła się i przez moment myślał, że zamierza go dotknąć, ale w ostatniej chwili dłoń zmieniła kierunek i zamiast tego spoczęła obok jego dłoni. Ukrył swoje rozczarowanie odbierając jej swojego drinka.
- To ważna noc. Powinienem wspierać swoich kolegów w każdy możliwy sposób. - powtórzył jej słowa sprzed kilku dni. Przywołała uśmiech na swoje usta. - Czy coś w tym stylu ktoś mi kiedyś powiedział.
- Wiesz, że nie musiałeś przychodzić.
- I przegapić przedstawienie? - szydził - po to żyję.

Po chwili ciszy dosłyszał jak mruczy "jest zimno". Skrzyżowała ramiona na piersi i przechyliła się w jego kierunku chociaż, zapeniał sam siebie, że wcale nie miała takiego zamiaru. To nie było zamierzone, ta czynność nie ukazywała jej woli. Tylko odruch.

- Więc, wracaj do środka.
- Wyszłam tu żeby...
- Nic mi nie jest - przerwał jej chłodno - Powinienem się załamać tylko dlatego, że przyprowadziłaś na bal jakiegoś tandeciaża? Jesteś dobra, ale nie aż tak dobra.
- ...sprawdzić - kontynuowała rzucając mu mordercze spojżenie - upewnić się, że nie próbujesz uciec. Wiem jaki potrafisz robić się sentymentalny na świątecznych przyjęciach.
- I co mam niby zrobić? Rzucić się z gzymsu?
- Jeżeli jesteś zdesperowany
- Nie doceniasz mnie. Czuję się urażony.
- Jestem pewna, że dasz sobie z tym radę. - Przejechała kciukiem po swoim palcu i nie mógł się powstrzymać od komentarza, który cisnął mu się na usta.
- Ładny pierścionek
- Dziękuję - jest szybka i zwinna w swoich odpowiedziach, jakby chciała uciąć wszystko cokolwiek jeszcze zamierzał powiedzieć. Niedoczekanie.
- Zakładam, że powiedziałaś...
- To po prostu podarunek - nalegała. Zastanawiał się czy naprawdę w to wierzy.
- W takim razie nie mógł być większy? To wygląda jak podarunek litości. Bardziej imponujący można znaleźć w paczce chipsów - odciął się.
- Mógł być, ale nie chciałam by był.
- Proszę. Jaka kobieta by nie chciała?
- Cóż, najwyraźniej nie znasz mnie tak dobrze, jak twierdzisz.
Lepiej, chciał powiedzieć, ale wydawała się zadowolona wierząc w to konkretne kłamstwo. Najwyraźniej uspokajało ją to, więc pozostawił ją w nieświadomości (na chwilę).
- Racja - czas mijał w ciszy jaka ich ogarnęła, jego dłoń odnalazła drogę do jej drobnych pleców. Poczuł jak zadrżała pod dotykiem jego dłoni, dokładnie tak jak był pewny, że się stanie.

To troszeczkę przerażające, znać kogoś tak dobrze, jak on znał ją. Wiedział, że w jego mocy leży wykorzystanie swojej przewagi, ale z pewnego dziwnego powodu, w tym momencie wolał tego nie robić. (Uważał, że woli by po prostu została z nim)

- Nie rób tego - Jej głos był łagodny, ale niezbyt pewny siebie i bardzo niewiele mocy leżało za tą prośbą. Chciała mieć to na myśli, ale nie mogła, nie naprawdę. Nie był jeszcze pewien czy mu się to podoba.
- Czego?
- Wiesz czego, nie rób tego - jego dłoń wydawała się mieć własne zdanie, jego palce delikatnie przesuwały się po linii jej kręgosłupa wyczuwając każdy krąg. Robiąc na złość własnym protestom, przysunęła się w jego kierunku, nie od niego, jej dłonie chwyciły jego przedramiona.
- House...
- Co? Mówiłaś, że ci zimno.
- Tak, i widzisz jak wygodnie wykorzystałeś to jako swoją przewagę.
Zmrużył oczy skupiając swój wzrok się na niej, podczas gdy ona próbowała unikać jego oczu.
- Dlaczego tak naprawdę wyszłaś tutaj?
- Już ci powiedziałam...
- Nie, dałaś mi wymówkę, a nie powód.
- A jaka to różnica?
- Bardzo cienka

Potrząsnęła głową. Wyciągnęła swoją dłoń z, jak był pewien, zamiarem powstrzymania go, ale skończyło się jedynie oparciem na klapie jego marynarki.

- House, nie możemy...

Wiedział, że zamierza teraz wygłosić mowę, o dobrze znanym mu znaczeniu i intencjach. Mógłby prawdopodobnie wyrecytować ją z pamięci słowo po słowie. Ale nie był w ogóle zainteresowany słuchaniem tego znowu. Nie dzisiaj.
Nie był całkiem pewien jak to możliwe, ale wydawało mu się, że jej usta są bardziej miękkie niż pamiętał. I pragnął przekonać sam siebie, że ona nigdy nie pasowała do niego tak idealnie jak teraz, i prawdopodobnie nigdy już nie będzie. Zbyt dobre by było prawdziwe.
Zdał sobie sprawę z tego, że nic się nie zmienia.
Potrząsnęła znowu głową odchylając się od niego, z ustami tuż przy jego ustach, i powiedziała - powinnam wracać do środka...
- Racja. Twój chłopak czeka. Nie chcielibyśmy by nabrał podejrzeń.
- Nie rób tego - rozkazała. Tym razem z pełną mocą i puściła go. Cofnął się.
- House...
- Co? - odburknął, ostrzej niż zamierzał. Nie rozpoznał zmiany w jej oczach, dopóki całkiem nie zniknęła.
- Nieważne - wymruczała. Wyszła z balkonu, zostawiając go samego ze swoim drinkiem.

Nic się nie zmienia.


Ostatnio zmieniony przez orco dnia Sob 0:12, 06 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz



_________________
"To change the world, start with one step
however small, first step is hardest of all"
strony internetowe

PostWysłany: Czw 7:43, 04 Lut 2010
orco
Tłumacz



Dołączył: 17 Wrz 2009
Pochwał: 28

Posty: 638

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Taki prawdziwy ten fik... taki... realistyczny.
You cant always get what you want -można by podsumować.
Czasem wystarczyć musi kilkusekundowy dotyk dłoni - choć w tym wypadku na własne życzenie.

Świetne tłumaczenie. Przejrzałam oryginał i wiem jak wiele pracy musiałaś wykonać. Tłumaczenie tekstów jest strasznie trudne i bardzo podziwiam tych, którzy sie tego podejmują. Zwłaszcza jeśli jest to na takim poziomie jak ten tekst tutaj.

Cytat:
- Co? - odburknął, ostrzej niż zamierzał. Nie rozpoznał zmiany w jej oczach, dopuki całkiem nie zniknęła.


To jedynie mi sie w oczy rzuciło :wink: Powinno byc oczywiście dopóki

Pzdr. Timon



_________________

PostWysłany: Pią 17:28, 05 Lut 2010
T.
Mecenas Timon
Mecenas Timon



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37

Posty: 2458

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.04375 sekund, Zapytań SQL: 16