|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
|
"Deszcz" [M]
Cytat: | Fik mi samej niezbyt się podoba, ale moze komuś jednak przypadnie do gustu. Dzięki za przeczytanie ;) |
Był pochmurny, deszczowy dzień. James Wilson od rana nie wychodził z domu, bo nienawidził deszczu. Gregory House natomiast uwielbiał takie dni, ale tego dnia nie za bardzo chciało mu się chodzić po ulicach deszczowego miasta. Pomyslał, że wstąpi do Jamesa, ponieważ dawno go nie widział. Wilson spał z gazetą na kolanach, ale obudziło go głośne pukanie do drzwi. Wstał niechętnie z wygodnej kanapy i podszedł leniwie do klamki. Otworzył drzwi i zobaczył swojego przyjaciela – Grega. House usmiechnął się i energicznie wkroczył do mieszkania Wilsona. James zatrzasnął za nim drzwi i ziewnął zasłaniając usta ręką.
- Spałeś? – zapytał zdziwiony diagnosta.
- Tak... – odpowiedział leniwie James.
- Obudziłem Cię? – zapytał ponownie zdziwiony House.
- A jak myslisz? - odburknął Wilson.
- Ups... – odpowiedział wesołym tonem Gregory.
Zapadła chwila milczenia, którą po chwili przerwał nadal zmęczony ponurym dniem Wilson.
- Nienawidzę takich pochmurnych dni...
- A ja wręcz przeciwnie! Uwielbiam je! – odpowiedział diagnosta.
- Ja zawsze przesypiam takie deszczowe dni. – powiedział onkolog i poszedł zrobić sobie kawę. House pokustykał za nim do kuchni.
- Jak możesz spać w tak ciekawy dzień?! Ja wychodzę z domu, a jeśli już muszę zostać w mieszkaniu to oglądam mecz. – odpowiedział diagnosta – To co robimy?
- Rób co chcesz. Ja idę spać. – stwierdził James, po czym połozył się na kanapie z kawą w ręku.
- No nie! Wstawaj! Chodź, idziemy na spacer. – rzucił Greg, pełen energii.
- Ojej...Niech ci będzie... – powiedział Wilson i znowu był zmuszony do wstania z bardzo wygodnej kanapy. Oboje wyszli z mieszkania onkologa i zaczęli spacerować.
Od ponad pół godziny przyjaciele spacerowali po pustych ulicach deszczowego miasta, rozmawiając praktycznie o wszystkim.
- Wróćmy już do domu. Strasznie morko wszędzie. – powiedział James przerywając niezwykle ciekawą rozmowę o muzyce.
- Jak tam chcesz i tak za pietnaście minut jest mecz hokeja, o którym Ci już opowiadałem. Idziemy do Ciebie, bo mi i tak wyłączyli kablówkę. – stwierdził diagnosta.
- Dobra. Byle by być już w ciepłym mieszkaniu – podsumował Wilson, po czym przyjaciele poszli do domu Jamesa, by tam oglądać mecz hokeja i napić się ciepłej kawy.
Wilson i House są niezwykle związani ze sobą. Nie łączy ich więź miłosna, ale bardziej przyjaźń. Są jak Kubuś Puchatek i Prosiaczek, jak Garfield i Odie. W pewnym sensie tworzą jedność.
***
Ostatnio zmieniony przez maybe_55 dnia Pon 16:43, 01 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
_________________
maagdaa - mój prywatny rozczoch z Octoberem w ręce!
Agawa & Nigide- Mhroczne i (nie)zÓe rodzeństwo!, Nuttie Kuzynka 65 stopnia &
Wujek JigSaw.
'Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za tobą nie nadążyć. Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem.'
Wysłany:
Pon 16:29, 01 Lut 2010 |
|
maybe_55
Dziekan Medycyny
Dołączył: 18 Paź 2009
Pochwał: 39
Posty: 7635
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
maybe_55 napisał: | - Jak morzesz spać w tak ciekawy dzień?! |
Bardzo rażą mnie takie błędy. Popraw ortografię.
Poza tym nie widzę jakiegoś przesłania czy sensu tego opowiadania...
W jednym masz rację House i Wilson to taka niezwykła jedność dwóch dusz ;)
|
|
_________________ ...i gdzie nie spojrzysz,
wszędzie ten skurwiel ze wskazówkami...
Wysłany:
Pon 16:41, 01 Lut 2010 |
|
ZapomnialamHasla
Student medycyny
Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 13
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|