Proszę o wyrozumiałość, jestem raczej za huddy i to mój pierwszy wpis w tym dziale.
Miała coś czego on szukał, coś czego potrzebował i coś czego pragnął. Była delikatna i czuła, a on był jej przeciwieństwem. Kochała go z całego swojego serca o ile nie więcej, chciała mu pomóc ale on nie przyjmował do świadomości, że może. Była młoda, on starszy. Ale wiek nie gra tu roli, to tylko stan umysłu. Nie zdawał sobie sprawy co ma przed oczami. Uciekał przed nią, gdy ona traciła codziennie kawałek swego przepełnionego miłością serca. Nie zdawał sobie sprawy, że posiadał taki skarb dopóki go nie stracił.
Pewnego chłodnego wieczoru, w roku 2015 odbył się zjazd byłych i obecnych pracowników szpitala PPTH. Cameron rozwiodła się z Chasem, ale przybyła na zjazd. G. House był szczęśliwie żonaty z Lisą, dała się ona namówić rok wcześniej.Gdy Lisa opuściła wcześniej przyjęcie House został sam. Zauważył w rogu ubraną w czarną, przeszywaną srebrnymi nićmi, długą suknię kobietę. Jej włosy upięte były w kok, a niesforne kosmyki opatulały piękną buzię właścicielki. Podszedł do niej niepewnie i zauważył, że ów piękność to jest Cameron.
- Cameron?
- House, dobrze cię widzieć- spojrzała na jego dłoń i ze smutkiem odezwała się ponownie- Jesteś żonaty.
- Z Cuddy.- nazwisko to wyżarło ja od środka. Ona nigdy się o niego nie starała, a Cameron? Tylko marzyła o czymś takim jak małżeństwo z tym dupkiem.
- To... dobrze.- House kciukiem podniósł jej twarz ku sobie i zauważył, małe diamenciki w kącikach jej oczu.
- Nie płacz. Czemu to robisz?
- Bo cię straciłam, tak jak i Chase'a. Płaczę, bo mnie nie wybrałeś.
- Dlaczego byłaś smutna?
- Bo nie wiedziałam, że podejdziesz.- uśmiechnęła się lekko na myśl o jej, bezsensownej logice. House lekko pocałował ją w policzek.
- Na pewno bym podszedł. Zawsze- wyznał.
- Dziękuję.
- Za co?
- Za to, że teraz oboje możemy się uśmiechać. Kochałam cię House i nie przestanę.
- Też cię kochałem Cameron.
- Możesz spokojnie spać, nie przeszkodzę ci w twoim związku.- pocałowała go długo w czoło. jej aksamitne usta, nawet ę bez szminki zostawiły ślad. Wiedział, że przez długi czas nie uda mu sigo zmyć, może nawet już nigdy.
- Muszę już odejść.
- Czemu?
- Chcę twojego dobra i... wiem, że ona cię kocha tak mocno jak ja.- Widział jak odchodzi w cień. Odeszła, lecz nie było w tym nic smutnego, bo wiedział, że spotka ją znowu... gdzieś w swoich snach.
A jak na razie odeszła by powrócić, powróci by odejść. Ale żadne z nich nie przestanie się kochać, nawet jeżeli jedno z nich odejdzie.
Podobało się???
Dodano 1 godzin 48 minut temu:
Przepraszam za literówki! Klawiatura mi nawala
|