Young Huddy-ten pierwszy raz
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

eee tam .. bledy sie nie licza najwazniejsze ze polot pisarki jest!!
a my z niecierpliwoscia czekamy co wydarzy sie dalej ;p
i mamy nadzieje ze to bd mega szczeliwe ;)



_________________
saaandy Xd

PostWysłany: Wto 14:37, 01 Gru 2009
sandy
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 18 Sie 2009

Posty: 34

Miasto: przyszowice
Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Część 12

Dopiero teraz miał mętlik w głowie.
- A niech cie Wilson – pomyślał odkładając butelkę piwa z powrotem do lodówki. Rozejrzał się po pomieszczeniu szukając jakiejś wskazówki na prezent. Niestety zlew pełen brudnych talerzy i ogólny nieład nie były najlepszym natchnieniem. Wychodząc z kuchni mimowolnie spojrzał na leżący na mikrofalówce podręcznik do endokrynologii. Uśmiechnął się na samo wspomnienie. Tak, to była ta sama książka od której wszystko się zaczęło. Oczywiście nigdy jej nie oddał do biblioteki, nie żeby była mu jakoś specjanie bliska, po prostu takie miał zasady, jak już coś pożyczał to nigdy nie oddawał.

- Cześć tygrysku – Meg wparowała na stołówkę. Oczywiście nawet takich wyznań nie potrafiła zachować dla siebie. Wszyscy odwrócili wzrok w kierunku nieco speszonego James’a.
- Witaj cukiereczku – wyszeptał i złożył jej na ustach delikatny pocałunek.
- Wiesz co ten idiota zrobił? – zapytała krzyżując ręce.
- Nic nie zrobił – wyjaśnił. Meg omal nie zabiła go spojrzeniem. – No co? Wystraszył się – tłumaczył przyjaciela.
- Pozwolił jej odejść bez słowa. Potraktował ją jak dziwkę – była wyraźnie poddenerwowana.
- To House. A Lisa wiedziała na co się porywa – naprawdę nie rozumiał tej przesadnej nagonki na Grega. – Wiem, że jest trudny, ale nie skreślajcie go tak łatwo – dodał czując, że nie wszystko stracone.
- Jak możesz go jeszcze bronić?! Za kogo on się uważa? Za kogo ty się uważasz? – zapytała zdumiona i ostentacyjnie wstała od stolika. James miał ochotę zapaść się pod ziemię.
- Meggi!!! Wracaj, to nie tak, nie dałaś mi dokończyć – krzyczał za wychodzącą dziewczyną. – Jak zwykle zresztą – burknął już bardziej do siebie.
Wkurzona studentka pewnym i szybkim krokiem przemierzała uczelniane korytarze. Gdy dotarła do wcześniej obranego celu nie zawahała się ani przez chwile. Nie pukając, a tym bardziej nie pytając o pozwolenie wparowała do środka. Drzwi odbiły się od ściany i wielkim impetem w nią uderzyły.
- Niech to jasny szlag!!!!! – krzyczała zwijając się z bólu. Niestety nie było żadnej reakcji. Nikogo, kto raczyłby jej pomóc.
- Pięknie człowiek tu umiera, a nikogo to nie rusza – mówiła nie ściszając donośnego tonu. Minęła dobra chwila nim zorientowała się, że jest sama. Rozejrzała się nieśmiało po pokoju. – Jezz….. jak tak w ogóle można mieszkać? – westchnęła. Walające się po podłodze butelki piwa, resztki pizzy na dywanie, kolorowe brukowce rzucone niedbale obok kanapy, koszulki i zwnięte w kłębek skarpetki, które obecnie przypominały jej coś zupełnie innego, sprawiały, że miała ochotę stąd uciec. Mimo wszystko weszła do środka. Jej uwagę przykłuły otwarte drzwi do sypialni. Przez moment się zawahała. Ale ciekawość zwyciężyła. Łóżko oczywiście było niezaścielone. Po pokoju unosił się dziwnie słodki zapach. – Czyli tu wszystko się zaczęło i tu też wszysko się skończyło – westchnęła. Złość nagle zniknęła, a jej miejsce zajął smutek. Nagle na ścianie obok łóżka zauważyła zawieszony stanik, ale bardziej niż dziwna ozoba zaskoczył ją napis tuż nad nią. Była niemal pewna, że ten ognisty skrawek materiału widziała u swojej lokatorki. Uśmiechnęła się sama właściwie nie wiedząc dlaczego. – Może Jimmi ma rację? – pomyśłała. Nagle poczuła czyjąś obeność tuż za plecami. Wzdrygneła się. Była jak sparaliżowana. Nie potrafiła się nawet poruszyć. Mężczyzna złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- I co teraz? – padło niezręczne pytanie.
- Nie wiem, a masz jakieś propozycje? – odbiła piłeczkę odzyskując utraconą na chwile równowagę.
- Jesteś bardzo niegrzeczną dziewczynką – dodał patrząc jej głęboko w oczy.
- Czyli co, seks na zgodę – zaproponowała podchodząc jeszcze bliżej. Wywrócił oczami.
- Nie jestem jakiśm zboczonym masochistą. Nie będę uprawiał seksu z tobą w jego sypialni – skwitował rozbawiony James. – Wiesz, co by było, gdyby nas tu zastał? – jego przerażone spojrzenie mówiło wszystko. – Najpierw zabiłby mnie, potem ciebie, a na koniec zabiłby nas jeszcze raz i zakopał na samym środku kampusowego placu. A na wielkim kamieniu obok wyryłby napis w stylu „zgineli na własne życzenie śmiercią tragiczną – powoli i bardzo boleśnie” – na samą myśl miał dreszcze.
- Nie przesadzaj. Chyba nie jest taki zły – spuściła głowę. – Może miałeś dziś trochę racji – dodała nadal wpatrując się w jego błyszczące buty. – Spojrz na ścianę – wskazała palcem odpowiednie miejsce. Wilson omal się zakrzusił próbując skomentować to, co zobaczył.
- Dobra spadamy – Meg szarpnęła go za ramię. – Faktycznie wolałabym, żeby nas nie zabił, bo wiesz mam dziś względem ciebie pewne plany – uśmiechała się zalotnie. Nim opuścili nazbyt niebezpieczne pomieszczenie jeszcze raz spojrzeli na wymowny napis nad rozwieszonym na dwóch gwoździach stanikiem „Już na zawsze moje Patty i Selma”, oryginalne nazwy były przypisane konkretnym miseczką.
- Jak myślisz? Jest u niej?
- Nie mam pojęcia, ale na wszelki wypadek pójdziemy do ciebie – zasugerowała. Uśmiechnęli się do siebie i objęci wybiegli zatrzaskując za sobą ledwo trzymające się w zawiasach drzwi



_________________
Avek od anoli !
Córek mapeto ogórek - Nemezis, córunia jędzunia - nimfka & Sevir, brat bliźniak - whatever. / zÓy partner ze schowka, mraÓ, mraÓ - Hambarr / Rozczochowy właściciel - maybe ! /druga połówka mojego mózgu - lusiek /maaamusia - kretowa / mruczący pożeracz przecinków -Guśka
'Każdy z nas ma cztery twarze; tę, którą pokazuje innym; tę, którą widzą inni; tę, która myśli, że jest prawdziwa i tę, która jest prawdziwa. Wybierając jedną z nich, nie rezygnujmy z pozostałych.'

PostWysłany: Pią 17:06, 04 Gru 2009
Lady M
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 18 Lip 2009
Pochwał: 14

Posty: 6835

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

maagdaa napisał:
Nagle poczuła czyjąś obeność tuż za plecami. Wzdrygneła się. Była jak sparaliżowana. Nie potrafiła się nawet poruszyć. Mężczyzna złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- I co teraz? – padło niezręczne pytanie.
- Nie wiem, a masz jakieś propozycje? – odbiła piłeczkę odzyskując utraconą na chwile równowagę.
- Jesteś bardzo niegrzeczną dziewczynką – dodał patrząc jej głęboko w oczy.
- Czyli co, seks na zgodę – zaproponowała podchodząc jeszcze bliżej. Wywrócił oczami.

Juz myśłałam, że to House i prawie zakrztusiłam się powietrzem :hahaha: Inaczej byłaby niezłą jazda :twisted:

maagdaa napisał:
Już na zawsze moje Patty i Selma”, oryginalne nazwy były przypisane konkretnym miseczką.

:hahaha: Na to chyba nawet nei wpadłby Janek z mojej klasy...



PostWysłany: Pią 17:36, 04 Gru 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

suuper !!! chcemy jeszcze ;p;p

ciekawe i oryginalne nazwy dla "miseczek" :):)



_________________
saaandy Xd

PostWysłany: Sob 17:42, 05 Gru 2009
sandy
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 18 Sie 2009

Posty: 34

Miasto: przyszowice
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

maagdaa napisał:
Mężczyzna złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- I co teraz? – padło niezręczne pytanie.
- Nie wiem, a masz jakieś propozycje? – odbiła piłeczkę odzyskując utraconą na chwile równowagę.
- Jesteś bardzo niegrzeczną dziewczynką – dodał patrząc jej głęboko w oczy.
- Czyli co, seks na zgodę – zaproponowała podchodząc jeszcze bliżej. Wywrócił oczami.
- Nie jestem jakiśm zboczonym masochistą. Nie będę uprawiał seksu z tobą w jego sypialni – skwitował rozbawiony James. – Wiesz, co by było, gdyby nas tu zastał? – jego przerażone spojrzenie mówiło wszystko. – Najpierw zabiłby mnie, potem ciebie, a na koniec zabiłby nas jeszcze raz i zakopał na samym środku kampusowego placu. A na wielkim kamieniu obok wyryłby napis w stylu „zgineli na własne życzenie śmiercią tragiczną – powoli i bardzo boleśnie” – na samą myśl miał dreszcze.

:hahaha:
Nie umiem pisać twórczych i natchnionych komentarzy wiec EXTRA i czekam na więcej



_________________
avek mój
"Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.To uczciwi są nieprzewidywalni ,zawsze mogą zrobić coś niewiarygodnie głupiego..."- Kapitan Jack Sparrow
Zazdrość to chyba najstarszy motyw morderstw na świecie.-Seeley Booth
:houselove: kliknij, jeśli jesteś fanem serialu Bones

PostWysłany: Pią 18:35, 11 Gru 2009
poprostuxzjawa
Reumatolog
Reumatolog



Dołączył: 20 Maj 2009
Pochwał: 39

Posty: 2061

Miasto: Młodocin
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Kiedy cd??



_________________

Woman in BLACK!
''Words can hurt, you know?''
Ubranko by Me

PostWysłany: Pią 20:40, 11 Gru 2009
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Właśnie, na mnie to byś gadała, a sama ile nas trzymasz w niepewności? maagdaa, popraw się!!!!!!!!!!!!!!!



PostWysłany: Pią 20:56, 11 Gru 2009
alhambra
Psi Detektyw
Psi Detektyw



Dołączył: 27 Sie 2009
Pochwał: 13

Posty: 6827

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

margolcia-1984 no skoro tak mówisz, to wrzucam ;)

Dodano 2 minut temu:

Proszę bardzo:

Część 13

Siedziała w pokoju nie mogąc przestać myśleć o tym, co się wczoraj stało. Z jednej strony to była najpiękniejsza i najcudowniejsza rzecz jaka ją do tej pory spotkała. Niezwykła noc, z jakże niezwykłym człowiekiem. Teraz wiedziała już, że ten cynik ma uczucia. Przekonała się o tym na własnej skórze. W każdym jego pocałunku, w każdym urywanym oddechu czuła namiętność i potrzebę bliskości. - Tylko dlaczego do cholery tak bardzo bał się do tego przyznać? – pomyślała. - Przecież mogło być zupełnie inaczej - w tej chwili usłyszała natarczywe stukanie do drzwi. Była pewna, że to jakaś koleżanka z prośbą o pożyczenie bluzki, czy czegoś w tym stylu. No, bo kto inny mógłby to być? On przecież nigdy nie puka. Podeszła do drzwi. Przez moment się zawahała, a gdy je w końcu otworzyła nikogo już za nimi nie było, ale na wycieraczce leżał mały pakunek. Owinięty w rozkładówkę playboy’a i przewiązany niedbale czerwonymi rajtuzami imitującymi wstążkę. Nie miała wątpliwości, kto za tym stoi. To było takie irracjonalne. Inna dziewczyna na jej miejscu wyrzuciłaby taki prezent do kosza, a już na pewno poczułaby się urażona, ale ona o dziwo się uśmiechała. Najpierw delikatnie pozbyła się czerwonego materiału. W jednej chwili na samo wspomnienie oblał ją wymowny rumieniec. Szybko odgoniła owe myśli i bez wahania zerwała wierzchnie opakowanie. To, co zobaczyła sprawiło, że jej twarz jak za dotknieciem czarodziejskiej różdżki rozbłysła tysiącem barw i emocji. W oczach pojawiła się radość, a na ustach malował się cudowny uśmiech. Była podekscytowana i szczęśliwa. Wiedziała, że to co wczoraj zrobiła było słuszne. Wiedziała, że znalazła kogoś z kim chce spędzić resztę życia. W tej chwili nie widziała w nim już chama, za którego wszyscy go uważali. Ona poznała inną stronę Gregorego House’a. Był taki słodki i nieporadny, gdy za wszelką cenę starał się ukryć swoje uczucia. Podarował jej wymowny prezent. Książkę od której wszystko się zaczęło. Pomijając całą oprawę jej wręczenia, no i jego znak rozpoznawczy, musiała przyznać, że było to naprawdę słodkie. Wpatrywała się w owy podręcznik błądząc myślami gdzieś daleko. Nagle poczuła ten dobrze znany jej zapach. Słodki zapach miłości. Nie myliła się. Stał tuż za nią.
- Co tam masz? – zapytał udając, że nie ma pojęcia, co to może być.
- Prezent od tajemniczego wielbiciela. Podrzucił mi go dziś pod drzwi – westchnęła zupełnie bez emocji.
- Może powinienem się czuć zazdrosny – dodał rozbawiony.
- Oh…. Nie zgrywaj się – w tej chwili powoli odwróciła się na kanapie i postanowiła stawić czoło jego błękitnemu spojrzeniu.
- Mam nadzieję, że doceniłaś wartość prezentu – uśmiechał się łobuzersko. – Wiesz to rozkładówka z roku osiemdziesiątego z seksowną Shepard – jego oczy rozbłysły. Na chwilę zamarała spoglądając ukratkiem na podarte skrawki papieru leżące po drugiej stronie.
- Oczywiście, książka jest bardzo wymowna – starała się odwrócić jego uwagę.
- Wymowne to są obrazki, w które została opakowana – zamrugał znacząco. – Nie wspominając o twoich ulubionych rajtuzach – nie mógł powstrzymać szyderczego uśmieszku. Właśnie oberwał w ramię. – Hej! Ale za co? – skrzywił się oburzony.
- Za całokszałt – wyjaśniła. – Dziękuję – dodała po chwili.
- Nie ma za co – skinął głową. – Czyli…. Między nami jest dobrze? – zapytał dziwnie przyciszonym głosem.
- Tak Greg. Między nami jest dobrze – na jego twarzy zagościła wyraźna ulga. – Ale żeby tak zostało, musimy coś ustalić – wzięła głęboki oddech. W momencie, gdy atmosfera robiła się coraz bardziej gęsta do pokoju wparowała Megan. Krzyczała coś o ślubie. Żadne z nich w pierwszej chwili nie zrozumiało. Rzuciła się Lisie na szyję odpychając Grega, który opadł na kanapę. Wywrócił tylko oczami na widok obejmujących się dziewczyn.
- Tak oświadczył mi się – krzyczała, a jej radość aż biła po oczach.
- Tak się cieszę – Cuddy jako pierwsza złożyła jej gratulacje.
- Co za idiota! Nie ma pojęcia w co się pakuje? – House nie mógł uwierzyć w to co wyprawia jego przyjaciel. – Skup się Meg – polecił. – Niczego nie pokręciłaś? Nie był pijany? Albo nie uprawialiście czasem seksu, gdy to mówił? – zapytał zupełnie poważnie.
- Greg!!! – upomniała go Lisa. Właśnie w pokoju pojawił się przyszły pan młody. Podobnie jak jego wybranka tryskał radością i optymizmem.
- James tak się cieszę – brunetka rzuciła mu się na szyję.
- Wiesz na co się porywasz? – do rozmowy włączył się pierwszy pesymista wieczoru.
- Oj…. Wiem, że dla ciebie małżeństwo to coś nie do przyjęcia, ale ja jestem szczęśliwy i w ten sposób chcę to okazać – wyjaśnił bardzo z siebie zadowolony.
- Trzeba było najpierw, nie wiem, kupić kwiaty, czy czekoladki, a nie od razu zakładać sobię obrożę na szyję, to jest na palec – poprawił patrząc na przyjaciela z politowaniem. James jako wytrawny psycholog zauważył dziwne napięcie na lini House - Cuddy.
- Czy my czasem w czymś nie przeszkodziliśmy? – zapytał zakładając ręce na biodra i kiwając głową.
- Właśnie miała mi się oświadczyć, ale twoja laska z ADHD wszystko zepsuła – wzruszył ramionami. Lisa zrobiła się czerowona ze złości.
- Marzyciel – zgromiła go spojrzeniem.
- Hej! Nie psuj zabawy – dodał oburzony. – Może załapiemy się na darmowy ślub. Wiesz tak na doczepkę. Będzie darmowa wyżerka i w ogóle – mówił jakby faktycznie to rozważał. – Przemyśl to. Nie będziesz przecież coraz młodsza – mierzył ją spojrzeniem z góry na dół.
- Czy ty mi się oświadczasz? – zapytała zdumiona.
- Skąd! – zaprzeczył automatycznie.
- Hej! – odezwała się zniecierpliwona Meg. – To miał być nasz dzień – zrobiła minkę zbitego pieska. – Zrobisz wszystko, by znaleźć się centrum uwagi – spojrzała na Grega z wyrzutem. Widać było, że ten świetnie się bawi.
- Daj spokój kochanie. On po prostu w ten sposób daje nam do zrozumienia, że bardzo się cieszy – przytulił przyszłą żonę.
- Urocze – House skrzywił się na widok tej słodkiej scenki.
- Gratuluję. Podziwiam was za odwagę – do rozmowy włączyłą się Lisa.
- To nie odwaga, to miłość – dodał patrząc swojej wybrance w oczy.
- Boże!!!! Czuje się jakbym oglądał kolejny odcinek „Niewolnicy Izaury” i dla jasności to ty tu jesteś Izaurą – wskazał na przyjaciela.
- Choćmy Tygrysku. Widzę, że tu nie docenią wagi naszego kroku – złapała Jimmiego za rękę i skierowali się do wyjścia.
- Co ty w nim widzisz? – pokiwała z dezaprobatą patrząc na Lisę.
- To samo co ty w biednym James’ie – skwitował. – Czyli obiekt seksulany – wykrzyczał odpowiednio głośno, by mogła usłyszeć będąc już za drzwiami.
- Mógłybyś wykazać choćby odrobinę entuzjazmu – Cuddy zgromiła go wzrokiem.
- Siadaj – polecił poklepując miejsce na kanapie tuż obok siebie.
- Co zamierzasz? – zapytała.
- A co proponujesz? - odbił piłeczkę. Spojrzała na niego tak, że zapragnął jej tu i teraz.
- Kawy? - palnęła dla rozluźnienia atmosfery.
- Nie jestem James'em. Nie oświadczę ci się po jednej filiżance kawy - dodał rozbawiony.
- Nie chce zaciągnąć cię do ołtarza - wyjaśniła.
- A gdzie chcesz mnie zaciągnąć? - odwrócił głowę w stronę sypialni, żeby nie miała żadnych wątpliwości.
- Mylisz się - dodała zbierając się w sobie i udając się do kuchni. - Jak myślisz uda im się? - krzyknęła parząc kawę.
- Myślę, że po szybkim ślubie przyjdzie czas na równie szybki rozwód - wzruszył ramionami.
- Twoja wiara w ludzi powala na kolana - dodała niosąc świeżo zaparzoną kawę.
- Mmmm..... - westchnął. - Jeśli smakuje choćby w połowie tak dobrze jak pachnie, to chyba będę musiał przemyśleć sprawę z tymi oświadczynami - rzucił jak gdyby nigdy nic. Lisa uśmiechnęła się i .................



Autor postu otrzymał pochwałę.

_________________
Avek od anoli !
Córek mapeto ogórek - Nemezis, córunia jędzunia - nimfka & Sevir, brat bliźniak - whatever. / zÓy partner ze schowka, mraÓ, mraÓ - Hambarr / Rozczochowy właściciel - maybe ! /druga połówka mojego mózgu - lusiek /maaamusia - kretowa / mruczący pożeracz przecinków -Guśka
'Każdy z nas ma cztery twarze; tę, którą pokazuje innym; tę, którą widzą inni; tę, która myśli, że jest prawdziwa i tę, która jest prawdziwa. Wybierając jedną z nich, nie rezygnujmy z pozostałych.'

PostWysłany: Pią 21:01, 11 Gru 2009
Lady M
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 18 Lip 2009
Pochwał: 14

Posty: 6835

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

i..... Halo, kobieto, nie kończ jeszcze!!!!!!!
Ale i tak dzięki za kolejną część. Czekam na c.d. Jest super :lol:



PostWysłany: Pią 21:09, 11 Gru 2009
alhambra
Psi Detektyw
Psi Detektyw



Dołączył: 27 Sie 2009
Pochwał: 13

Posty: 6827

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

margolciu-1984 bardzo się cieszę, że się podoba. ;*
Tylko pamiętaj, nie ja napisałam fika.



_________________
Avek od anoli !
Córek mapeto ogórek - Nemezis, córunia jędzunia - nimfka & Sevir, brat bliźniak - whatever. / zÓy partner ze schowka, mraÓ, mraÓ - Hambarr / Rozczochowy właściciel - maybe ! /druga połówka mojego mózgu - lusiek /maaamusia - kretowa / mruczący pożeracz przecinków -Guśka
'Każdy z nas ma cztery twarze; tę, którą pokazuje innym; tę, którą widzą inni; tę, która myśli, że jest prawdziwa i tę, która jest prawdziwa. Wybierając jedną z nich, nie rezygnujmy z pozostałych.'

PostWysłany: Pią 21:12, 11 Gru 2009
Lady M
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 18 Lip 2009
Pochwał: 14

Posty: 6835

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

maagdaa napisał:
Tylko pamiętaj, nie ja napisałam fika.

Oj dobra, dobra, ale i tak jest świetny :lol:



PostWysłany: Pią 21:17, 11 Gru 2009
alhambra
Psi Detektyw
Psi Detektyw



Dołączył: 27 Sie 2009
Pochwał: 13

Posty: 6827

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

wszyscy wiemy ze nie ty piszesz .. ale i tak to jest genialne ;p
chcemy szybko następną część bo to i.............. będzie mnie prześladować w nocy !!!

jak zawsze wyszło suuper !! ;)



_________________
saaandy Xd

PostWysłany: Sob 17:06, 12 Gru 2009
sandy
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 18 Sie 2009

Posty: 34

Miasto: przyszowice
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Część 14

……..i spojrzała mu głęboko w oczy, zbyt głęboko, bo nie zauważyła niebezpiecznie podwiniętego dywanu. W jednej chwili filiżanki wyleciały w powietrze, a Lisa wprost na stolik. Na szczęście refleks House’a był imponujący. Odskoczył we właściwą stronę i zdołał uniknąć wrzątku. Dziewczyna nadal była w szoku, za to Greg zanosił się śmiechem widząc leżącą na stole brunetkę.
- Widzisz, a mogło być tak pięknie – westchnął. – Nie ma kawy, nie ma zaręczyn – wzruszył ramionami.
- Przestań się zgrywać tylko rusz się po ścierkę. To kanapa Meg. Zabije mnie za to – wskazała na czarną plamę na środku mebla.
- Nie przejmuj się. Teraz nabrała wyrazistości. Mnie się podoba – skwitował nie ruszając się z miejsca. Lisa w końcu zgramoliła się ze stołu. Obrzuciła go groźnym spojrzeniem i ruszyła w stronę kuchni. W jednej chwili znalazł się tuż za nią.
- Pięknie. Sam nie chciałeś się ruszyć, a teraz …….
- Nie zamierzam niczego sprzątać – wyszeptał jej do ucha. – Wręcz przeciwnie, zamierzam tu trochę nabałaganić – dodał odwracając ją przodem do siebie i przygniatając własnym ciężarem do kuchennego blatu.
- Nie ma zaręczyn, nie ma seksu – wzruszyła ramionami. House wywrócił oczami.
- Dobra jesteś – jego spojrzenie rozpalało jej wnętrze. Próbowała się wyswobodzić, ale on był silniejszy. – Nie bądź taka – zrobił minkę zbitego pieska.
- Mogę cię o coś zapytać? – tym razem jej oczy rozbłysły.
- To nie fer – oburzył się. – W tej chwili na każde twoje pytanie odpowiem tak – rzucił rozbawiony. Jego dłonie błądziły po jej plecach, czuł jak drży, nie dzieliły ich nawet milimetry, ich ciała zlały się w jedno. Już miał ją pocałować. Przymknęła oczy i delikatnie rozchyliła wargi. Nagle zorientowała się, że chłopak ciągle się jej przygląda.
- Co jest? – zapytała zniecierpliwiona.
- Chce wiedzieć na co się zgodziłem – przyglądał się jej badawczo.
- A, to nic takiego – uśmiechnęła się zalotnie. Nie mogąc się dłużej powstrzymać pocałował ją najnamiętniej jak tylko potrafił. Oddała pocałunek. Jednym ruchem ręki zmiótł z blatu przeszkadzający im koszyk z owocami. Pomarańcze turlały się po całej kuchni. Po chwili rozległ się brzęk tłuczonego szkła. Swój żywot zakończył właśnie ulubiony kubek Meggi. Próbując znaleźć wygodną pozycję Lisa nieopatrznie włączyła czajnik z wodą. Greg czuł, że dłużej nie wytrzyma. Właśnie pozbywał się jej bluzki. Zrobił to jednak zbyt gwałtownie. Próbując odrzucić ją na bok, zahaczył o okap z talerzami, które spadały jeden po drugim. Lisa wzdrygnęła się, ale nie zamierzała odrywać się od jego słodkich ust. Złapał ją za pośladki. Wydała cichy jęk, który tylko jeszcze bardziej go rozpalał. Podsadził ją tak, że teraz siedziała na blacie oplatając go nogami. Woda w czajniku właśnie zaczęła się gotować. Oderwał się od jej ust, by rozpocząć dalszy podbój. W tej chwili jego język znajdował się w zgłębieniu między piersiami. Gdy on siłował się z zapięciem stanika ona pozbywała się jego koszuli. Gdy uniósł głowę, by zaczerpnąć świeżego powietrza jednym gwałtownym ruchem zerwała z niego również t-shirt. Jej oczom ukazała się ta sama lekko owłosiona klatka, którą wczoraj w nocy tak namiętnie smakowała. Oboje byli rozpaleni do granic możliwości. Urywane oddechy i coraz gwałtowniejsze ruchy sprawiały, że zatracali się w rozkoszy bez pamięci. Objął w pasie. Była przyklejona do niego niczym znaczek pocztowy do listu. Niezgrabnie kierowali się w stronę sypialni. Do roztrzaskanego kubka dołączył wazon zdobiący stół i kalendarz wiszący na drzwiach, z którymi się brutalnie zderzyli. Wyminęli kanapę z zaschniętą plamą kawy na środku i w jednej chwili znaleźli się w jej miękkim i pachnącym fiołkami łóżku.
- House…. – zaczęła.
- Tak wyjdę za ciebie. Tylko błagam nie zmieniaj pozycji – wyjąkał. Fale rozkoszy napływały jedna za drugą nieuchronnie prowadząc do wspólnego celu. Osiągneli go niemal jednocześnie.
- Czy mówiłeś serio? – odezwała się nadal nieco zdyszana.
- O mojej ulubionej pozycji? Oczywiście – odpowiedział nie dając jej dojść o słowa. Zrozumiała. Ale i tak była szczęśliwa. Przecież nie zakochała się James’ie tylko w Gregu. To on był jej marzeniem. Jej spełnionym marzeniem. Leżał tuż obok niej z ręką bezczelnie narzuconą na jej pierś.
- Greg! Czy ty nigdy nie masz dość? – wywróciła oczami.
- Po prostu nie chce, by Patty była zazdrosna o Selmę – wyjaśnił.
- Hmmm….? – wymruczała nie mając pojęcia o co mu chodzi.


- Jimmi kochanie! Jak myślisz, czy wujek Patric może siedzieć obok twojej babci Jackie? – wychyliła nos z najdłuższej na świecie listy gości weselnych.
- Nie znam twojego wujka, ale jeśli nie jest żonaty…… to lepiej nie narażać biedaka na niepotrzebny stres – wyjaśnił rozbawiony. Obrzuciła go pytającym spojrzeniem. – Moja babcia…. Cóż…… lubi niezobowiązujące romanse – wyjaśnił lekko zakłopotany.
- Powiedz, że żartujesz – dodała z przerażeniem w oczach.
- Chciałbym, ale trzy domy opieki, z których została wydalona za romanse z młodymi pielęgniarzami…… - jego mina wyraźnie mówiła, że w tej chwili nie żartuje.
- Dobra! Babcia Jackie będzie siędzieć obok House’a – dodała zanosząc się śmiechem.
- Kocham cię – wykrzyczał kierując się do łazienki. – Może dokończymy pod prysznicem?– zasugerował.
- Nie mam mowy. Zamierzam to dziś skończyć. Musimy jeszcze wybrać wzór na zaproszeniach i rozesłać je jak najszybciej – dodała bardzo podekscytowana. - Sam uparłeś się na to, by ślub odbył się już za tydzień - przypomniała. - Swoją drogą mógłbyś mi…… - nie dokończyła. W tym momencie usłyszała delikatny szum wody. Po chwili on usłyszał trzask zamykanych drzwi.
- A lista? – zapytał rozbawiony.
- Do rana jeszcze daleko – wyjaśniła pakując się w ubraniu do jego kabiny.
Tej nocy w akademiku niewiele osób miało spokojny sen.


- Cholera!!!!! – krzyk Meg unosił się po całym mieszkaniu. Lisa wyskoczyła z łóżka jak oparzona. Narzuciła szlafrok i pobiegła do kuchni.
- Meg, ale to naprawdę było nie chcący – tłumaczyła się brunetka.
- To nie widziałaś jeszcze łazienki Jimmiego – dodała rozbawiona współlokatora. Lisa odetchnęła z ulgą. Choć nadal czuła się nieco zakłopotana.
- Serio się na to zdecydujecie? – zapytała po chwili zmieniając temat.
- Tak – Megan odpowiedziała z niekwestionowaną pewnością w głosie, a na dowód podała jej małą kopertę. Cuddy uśmiechnęła się wyjmując zawartość.
- Wiem, nic nie mów – poleciła. – Ale powiedzmy, że wybieraliśmy je wspólnie będąc myślami zupełnie, gdzie indziej – próbowała się jakoś tłumaczyć.
- Daj spokój są śliczne – zaznaczyła Lisa.
- Tak, no bo jak panna młoda ubrana na różowo i pan młody w zielonej piżamce w serduszka mogą nie być słodcy? – zadała retoryczne pytanie. - A, mam też zaproszenie dla Grega. Nie wybierasz się przypadkiem dzisiaj do niego? – posłała Cuddy wymowne spojrzenie.
- Jasne – rzuciła brunetka zabierając liścik. W ułamku sekundy pojawiła się z powrotem w kuchni.
- Szybka jesteś – zauważyła Meg zbierająca swój roztrzaskany kubek z podłogi.
- Wystarczyło, że rzuciłam go na łóżko – wyjaśniła Lisa, a na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech. Przyjaciółka w jednej chwili zostawiła resztki swojego kubka i rzuciła się jej na szyję.
- Jezzzuu! Co to ma być? – z sypialni dobiegał dziwnie zniesmaczony głos.
- Widzisz, a nie mówiłam, że zaproszenie jest fajne? Nawet jemu się podoba – skwitowała rozbawiona Lisa.


Część 15

Dwa tygodnie minęły szybko. Za szybko. Zorganizownie ślubu okazało się o wiele trudniejsze niż początkowo zakładali.
- House!!!! Zostaw te pornosy – Lisa kipiała złością biegając między regałami supermarketu.
- Ale to świetny pomysł na prezent ślubny – dodał nadal przeglądając kasety. – W sam raz na noc poślubną – wyjaśnił. Cuddy w jednej chwili wyrwała mu pudełko z filmem i odrzuciła z powrotem na pułkę. – Ale mamo…… - zachowywał się jak pięciolatek. Dziewczyna nie zważając na jego zachowanie ciągnęła go za sobą.
- Może coś w tym stylu? – wskazała ręką. Wywrócił oczami.
- Boże!!! Coś takiego dostanie pewnie od swojej babci – posłał jej spojrzenie z gatunku „zlituj się”.
- Jesteśmy im to winni – dodała przybierając stanowczy ton. – Już zapomniałeś – spojrzała mu głęboko w oczy. Uśmiechnął się łobuzersko. Oczywiście, że pamiętał. – Więc postanowione – dodała wpychając mu podarunek na ręce.
- Hej! Miałem ci tylko doradzać, a nie robić za tragaża – oburzył się.
- Jako doradca się nie sprawdziłeś więc do końca dnia będziesz robił za mojego lokaja – wyjaśniła rozbawiona.


- Megan?
- Tak kochanie.
- Moi rodzice właśnie przyjechali – odezwał się lekko zdenerwowany James. Chłopak uściskał rodziców w progu i zaprosił ich do środka. Z łazienki wyskoczyła przyszła synowa.
- Witaj Meggi – mama Jimmiego wyściskała dziewczynę. – Dlaczego tak rzadko przyjeżdżaliście? – pokiwała głową z dezaprobatą.
- Wie pani jak to jest... – zaczeła się tłumaczyć.
- Tak, tak wiemy. Pamelo daj im spokój – do rozmowy włączył się senior rodu. – Pamiętasz, gdy my byliśmy jeszcze młodzi – uśmiechnął się delikatnie.
- ….ale ja tylko… Po prostu bardzo się za nimi stęskniłam – pani Wilson w końcu się wysłowiła.
- Cieszę się, że już jesteście – dodał rozpromieniony James. W tej chwili całe zdenerwowanie gdzieś zniknęło. Jedną ręką objął swojego ojca, a drugą swoją ukochaną mamę. Megan nie wytrzymała i z wielkim impetem również dołączyła do rodzinnego uścisku.
- Jezzuuu!!! Lisa, choć tu szybko to załapiemy się na przedślubną orgię – do pokoju pana młodego, oczywiście bez pukania, wtargnął Gregory House we własnej osobie. Cała czwórka niemal jednocześnie odskoczyła od siebie. Wilson wywrócił oczami.
- Mamo, tato…. Poznajcie mojego świadka – niepewnie wskazał na największego idiotę jakiego było mu dane poznać. Rodzice James’a przez moment wpatrywali w się w oryginalne zjawisko stojące w drzwiach. Wysoki, szczupły chłopak o zabójczo błękitnym spojrzeniu. Pani Wilson od razu spojrzała na oryginalną koszulkę z napisem „seks nie jest zły, ale perwersyjny seks jest lepszy”.
- Mamo!! – James junior zwrócił się do kobiety wyrywając ją z dziwnego zamyślenia.
- Gregory House. Bardzo mi miło – młodzieniec jak gdyby nigdy nic podał rękę skonsternowanemu panu Wilsonowi i nieco rozkojarzonej pani Wilson.
- Więc mówisz, że to twój świadek – Clark Wilson powtórzył po synu, jakby nadal nie dowierzając.
- Tak tato – skinął głową.
- Może chcecie poznać mojego świadka – do rozmowy włączyła się Meg. Rodzice pana młodego obrzucili się się nawzajem pytającymi spojrzeniami. Tak, byli nieco przerażeni. Ale ku ich zdziwieniu w pokoju pojawiła się przesympatyczna brunetka. Oboje odetchnęli z ulgą. Potem szło już z górki. No, może pomijając kilka wpadek Grega, typu "państwa syn to znany w okolicy kobieciarz, prędzej, czy później musiało się to tak skończyć" albo "przepraszam, nie dosłyszałem, bo akurat lustrowałem biust Lisy". Dwie kawy, trzy herbaty i mnóstwo słodkich ciasteczek później, gdy przeanalizowali obecną pogodę i wpływ globalnego oceplenia na współczesny klimat, w końcu doszli do wniosku, że ślub już jutro i pora skupić się właśnie na nim.
James zabrał swoich rodziców do hotelu. Do tego samego, w którym od wczoraj mieszkali rodzice Meg. Dziewczyna pojechała na lotnisko po ukochaną bacie Jimmiego, a przyszli świadkowie mieli udać się na salę bankietową i dogadać ostatnie szczegóły.
Sala była ogromna, ale biorąc pod uwagę liczbę gości…….
- Właśnie z tego powodu nigdy nie wezmę ślubu – House zniesmaczony wskazał na bajkowy widok przed sobą. Długie stoły z białymi obrusami, mnóstwo kolorowych balonów i kwiaty. Wszędzie kwiaty. Lisa była oczarowana. On z kolei czuł niepohamowaną chęć skorzystania z toalety.
- To cudowne – wyjąkała.
- Niby co? – zapytał niewzruszony.
- Och, nie udawaj, że cię to nie rusza – Lisa pokiwała głową.
- Rusza, ale nie tak jak ci się wydawaje – mówił rozbawiony. W tej chwili dziewczyna złapała go za rękę. Niestety wzniosłą chwilę przerwała im właścicielka lokalu.
- Witam, a gdzie przyszli państwo Wilson? – zapytała zdziwiona.
- Zmienili zdanie – palnął rozbawiony Greg. Lisa szturchnęła go w ramię. Właścicielka omal nie runęła jak długa na ziemię.
- Przepraszam za kolegę – obrzuciła go morderczym spojrzeniem. – Są trochę zajęci i prosili nas o pomoc – dodała.
- Starsza pani ubrana w przesanie zieloną sukienkę odetchnęła z ulgą.
- W sumie to już wszystko ustalone i przygotowane na jutrzejszy dzień – wskazała na okazałą salę. – Pan młody dodał wszelkich strań, by wszystko było idealne – kontynuowała.
- Dodał raczej mnóswto kasy wyciągnetej od dzianych rodziców – Greg wzruszył ramionami. Kobieta posłała mu oburzone spojrzenie i wyszła.
- Pięknie. Gratuluję – skwitowała zrezygnowana Lisa. – Jak jutro, co drugi gość znajdzie w zupie zdechłą muche, to wiesz kto będzie za to odpowiedzialny – mówiła wyraźnie zdenerwowana.
- Dlaczego wszystko sprowadzasz do mojej osoby? – udawał zdziwienie.
- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo cię nienawidzę – spojrzała mu prosto w oczy.
- Oczywiście. Okazujesz mi to każdej nocy – odparł składając jej na ustach namiętny pocałunek.


- Jak babcia? – Jimmi odezwał się do wchodzącej do pokoju przyszłej żony.
- Nie uwierzysz – bezwładnie opadła na fotel.
- Nie mów, że nie dojechała – posłał jej pytające spojrzenie.
- Dojechała, ale zatrzymali ją na lotnisku, po tym jak próbowała wtargnąć do kabiny pilota – mówiła przerażona i rozbawiona za razem.
- Hmm…?
- Powiedziała, że nigdy nie znała żadnego seksownego pilota, a że ma już swoje lata, to nie mogła przepuścić takiej okazji – James ukrył twarz w dłoniach. - To był świetny pomysł, żeby posadzić ją obok House’a – mówiła zanosząc się śmiechem.
– Tak, na pewno się polubią – dodał dosiadając się do niej.
- Dziś musi ci wystarczyć tylko ten buziak – wyjaśniła posyłając mu wirtualnego całusa. Zrobił minkę zbitego pieska. – Tradycja to tradycja – wzruszyła ramionami. - Poza tym...... babcia czeka. Powiedzieli, że wypuszczą ją za kaucją - podała mu świstek papieru z zapisaną kwotą. Po raz kolejny schował twarz w dłoniach. – Do zobaczenia na ślubie – właśnie obdarowała go najcieplejszym uśmiechem świata. Zrewanżował się tym samym.


- Gdzie Greg?- zapytała Meg wchodząc do sypialni Lisy.
- Nawet o nim nie wspominaj – nakryła się szczelnie kołdrą.
- Lisie, nie wygłupiaj się. Jutro świadkujecie. Nie chce trupów na swoim weselu – dodała rozbawiona. – Co się stało? – zerwała z niej kołdrę zmuszjąc do rozmowy.
- To największy idota jakiego znam – wycedziła zdenerwowana.
- I….. – ciągnęła rozbawiona przyjaciółka.
- Nic. Nie martw się. Będziesz miła ten swój bajkowy ślub – Cuddy w końcu się uśmiechnęła. Zrozumiała, że teraz najważniejsi są oni. Meg i James.

Dodano 48 sekund temu:

Dwie. Tak z okazji świąt. ;)
Znajcie moje dobre serce :mrgreen:



_________________
Avek od anoli !
Córek mapeto ogórek - Nemezis, córunia jędzunia - nimfka & Sevir, brat bliźniak - whatever. / zÓy partner ze schowka, mraÓ, mraÓ - Hambarr / Rozczochowy właściciel - maybe ! /druga połówka mojego mózgu - lusiek /maaamusia - kretowa / mruczący pożeracz przecinków -Guśka
'Każdy z nas ma cztery twarze; tę, którą pokazuje innym; tę, którą widzą inni; tę, która myśli, że jest prawdziwa i tę, która jest prawdziwa. Wybierając jedną z nich, nie rezygnujmy z pozostałych.'

PostWysłany: Sob 11:42, 26 Gru 2009
Lady M
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 18 Lip 2009
Pochwał: 14

Posty: 6835

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dziękujemy tobie i twojemu dobremu sercu :wink:

maagdaa napisał:
Dwie kawy, trzy herbaty i mnóstwo słodkich ciasteczek później, gdy przeanalizowali obecną pogodę i wpływ globalnego oceplenia na współczesny klimat, w końcu doszli do wniosku, że ślub już jutro i pora skupić się właśnie na nim.

Cudowny fragment!!



_________________

Woman in BLACK!
''Words can hurt, you know?''
Ubranko by Me

PostWysłany: Sob 14:14, 26 Gru 2009
Annabell__
Rezydent
Rezydent



Dołączył: 17 Paź 2009
Pochwał: 1

Posty: 294

Miasto: Reda
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

więęęęcej... :(



PostWysłany: Sob 19:05, 26 Gru 2009
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Fikopisarz Miesiąca



Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41

Posty: 9231

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 7 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.05751 sekund, Zapytań SQL: 15