|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat
:: Zobacz następny temat
|
Wiadomość |
Autor |
|
|
Niewinność [M]
Ostatni raz widziałem ją przy kolacji.
Pracujemy niby razem ale staramy się żeby nasze życie prywatne nie przenosiło się do pracy. To znaczy ona się stara. Mi jest wszystko jedno. W sumie jakby tego nie robiła zupełnie robiłbym co chciał.
***
Kiedyś wspomniała o nim mimochodem. Powiedziałą tylko że ma nowego partnera do biegania. Nie ukrywam że trochę mnie to zdziwiło bo zawsze wolała biegać sama. Chyba chciała wzbudzić we mnie zazdrość. Nie powiem udało jej się, ale nie dałem jej rej satysfakcji. Cały czas udawałem obojętnego.
-Rozmawialiście o czymś konkretnym czy tylko biegliście szczerząc się do siebie??-zapytałem obojętnie
-A jeśli nawet to nie wolno mi z nikim rozmawiać??
-Bardzo dobrze wiesz że nie o to mi chodzi, tylko...-nie chciałem powiedzieć że się martwię chociaż tak było-...tylko wiesz są różni psychole
-Wystarczy że mieszkam z jednym. Większych od ciebie nie znam i ich się nie boję-cmoknęła mnie w policzek.
-A nawet jeśli to nie psychol to wiesz jak facet widzi kobietę samotnie biegnącą po parku to głupieje. I to szczególnie taką kobietę jak ty bo w tym dresie to... -przerwałem bo zaczynałem się zapędzać
-Wiesz co mam do ciebie jedną prośbę przestań oglądać te swoje seriale bo ci się z nimi świat realny miesza.
I wyszła z kuchni. Mogłem wytoczyć z tysiąc argumentów żeby tam już więcej nie biegała. Myślałem o tym cały dzień. Wieczorem gdy ona już zapomniała o całej rozmowie zaproponowałem że może lepiej będzie kupić bieżnię. Nigdy wcześniej nie zmroziła mnie takim spojrzeniem . Aż włosku na karku mi stanęły i miałem wrażenie że za chwilę stanę się lodową rzeźbą. Nakręciła się jak nigdy. Mówiła że ograniczam jej wolność, że chcę ją zamknąć w złotej klatce. Stwierdziła nawet że czegoś takiego by się po mnie nie spodziewała. Gdy ochłonęła dopiero zaczęła racjonalnie tłumaczyć że potrzebuje biegania na zewnątrz bo tylko tak się relaksuje. Dodała żebym nawet nie myślał żeby wystawić przed dom bieżnie bo na to też się nie zgodzi.
***
Następnego miałem tylko jedną priorytetową sprawę do załatwienia, mianowicie namówienie 13 do biegania z Lisą. 13 nawet nie chciała wiedzieć dlaczego powiedziała że nie będzie mieszała się w moje chore pomysły ale to zrobi. Innego zdania był Foreman, cały czas chciał wiedzieć co knuję, poszedł w tej sprawie nawet do Wilsona od którego też nic się nie dowiedział bo nawet on nic nie wiedział.
***
Po jakimś miesiącu wspólnego biegania 13 nie widziała żadnego dziwnego faceta co mnie uspokoiło. Myślałem że ten facet był albo wymyślony przez moje kochanie albo że spotkali się przypadkiem. Ale tylko po tym jak 13 przestałą z nią biegać facet znowu się pojawił. Przynajmniej Lisa teraz o nim wspomniała.
Najgorsze było to że go lubiła a nawet nie wiedział jak ma na imię.
***
Postanowiłem że innego wyjścia nie mam. Znalazłem gdzieś w starych papierach numer do Lucasa. Skoro ona chciał mieć przede mną tajemnicę nic nie mogłem na to poradzić. Dobrze wiedziałem że Lucasowi zależało na nie. Wiedziałem też że on wie że ja wiem. Jakoś nawet tego nie ukrywał. Sytuacje byłą jasna więc nikomu to nie przeszkadzało. Dogadałem się z nim dosłownie w dwóch zdaniach. Powiedział że teraz to jest ważne i wszystko inne zostawia. Nie powiem że to mi się spodobało. Teraz myślę że powinien był zostać taksówkarzem. Miał być niezauważalny a ona zobaczyła go od razu.
Nawet jej się spodobało. Ale dla zasady musiała mnie jakoś zbesztać. Szczerze mówiąc myślałem że wytoczy przeciwko mnie działa bo miała już tego dosyć a ona powiedziała tylko że więcej nie życzy sobie takich akcji. Udawałem zdziwionego. Wytłumaczyła mi że pozna Lucasa nawet jak będzie chodził z wiadrem na głowie.
***
Dzwoni telefon. Odbiera. Jakaś nauczycielka oznajmia mi że Rachel nie było dzisiaj w szkole. Zacząłem się denerwować bo sam widziałem jak szła do autobusu. Ale po chwili mi przeszło bo ona nie zachowywała się już małe dziecko. Wracam do domu. Rachel siedzi prze telewizorem jak gdyby nigdy nic. Siadam bez słowa obok niej.
-Jesteś głodna?- pytam obojętnie. Zawsze byłem wobec niej trochę oschły ale ona bardzo dobrze wiedziała że nie umiem inaczej i że i tak bardzo się staram.
-Nie dzięki niedawno jadłam.
-A jak było w szkole-zapytałem i kątem oka zobaczyłem jak zaczyna się na mnie patrzeć. Nigdy o to nie pytałem więc wiedziała już że coś jest nie tak.
-Powiesz jej??-zapytała z nadzieją.
-I tak chyba wie. Do mnie dzwonili bo ona nie odbierała ale jak włączy telefon to się dowie.
Małą wtuliłą się we mnie. Wiedziała tym gestem rozwali mnie na łopatki i zrobię to co będzie chciała.
-Ale będziesz mnie krył??
-Zobaczymy-mówię z uśmiechem -ale teraz uciekaj do siebie i posprzątaj trzeba poudawać super grzeczne dziecko
***
Gdy usiedliśmy do kolacji wiedziałem że zaraz się zacznie. Jakieś 15 minut ostrego gadania. Gdy się odezwałem poleciało "oboje wpędzicie mnie do grobu". Skończyło się tygodniowym szlabanem dla małej który i tak pewnie przestanie obowiązywać po dwóch dniach. Wieczorem dostaje się mi. Mała już śpi a ja dostaję że pozwalam jej na wszystko i podważam jej autorytet. Jakoś udaje mi się ją udobruchać i tyle.
***
Dzień siódmy.
Tydzień temu wyszła pobiegać i do dzisiaj nie wróciła. Małą cały czas tęskni i nie chce jeść, zupełnie nie wie co się dzieje, nigdy tak nie znikała. Wilson stara się pocieszyć nas oboje. Z małą mu się udaje ale ja zupełnie go nie słucham. Nawet jakbym chciał to i tak nic do mnie nie dociera. Zaraz po tym jak Rachel odjeżdża do szkoły do naszego domu wpadam 5 facetów z nakazem przeszukania. Zabierają komputery mój i małej. Wszystkie papiery fruwają po całym domu.
***
Dzień dziesiąty.
Zupełny brak jakichkolwiek śladów. Zupełnie nic jak kamień w wodę. Wzywają mnie na przesłuchanie. Znaleziono jej ciało 20 kilometrów za miastem. Jestem z zupełnym amoku. Pytają mnie gdzie byłem co robiłem a ja milczę. Nie wiem nawet jak się nazywam. Jedyne co dokładnie pamiętam to ostatnie słowa pani inspektor "... niech pan znajdzie sobie dobrego adwokata..."
Po 30 minutach rozmowy z moim prawnikiem dotarło do mnie że raczej jestem w czarnej dupie i nie da mi się pomóc ale będzie próbował. Dzwonię do małej że musi przez jakiś czas mieszkać u Wilsona bo sprawy trochę pokomplikowały.
***
Dzień sto pierwszy.
Godzina 9.30 zaczyna się moja rozprawa. Dwunastu kretynów patrzy się na mnie jakbym zabił ich dzieci i zrobił z nich kababy. Wzywają świadków. Wszyscy zgodnie twierdzą że nie mogłem tego zrobić ale też że nie widzieli żadnego dziwnego faceta ani nawet nie słyszeli o nim od Lisy. Wszystko co zrobiłem aby dowiedzieć się kim jest ten facet zostaje wykorzystane przeciwko mnie. Moi oskarżyciele dochodzą do wniosku że o dziwnym facecie słyszałem tylko ja więc pewnie go wymyśliłem, tylko po to żeby odsunąć podejrzenia od siebie.
Przerwa 40 minutowa.
To chyba najdłuższe 40 minut w moim życiu.
Koniec przerwy wszyscy wracają.
Wyrok skazujący.
Ja-jedyny podejrzany.
I zaczyna się odliczanie.
***
Dzień sto dwudziesty trzeci.
Jej pogrzeb. Nie pozwolono mi nawet tam pojechać. Uznali że jestem winny i na to nie zasługuję.
***
Dzień pięćset siedemdziesiąty piąty.
Blok więzienia F. Pogoda beznadziejna. Deszcz widziany przez więzienne kraty jest jeszcze bardziej dołujący nic kiedykolwiek. Rachel ma już 14 lat. Dziś są jej urodziny. Wiem że spędzi je zupełnie sama. Dopiero teraz sąd pozwolił mi się z nią widywać po 2 godziny miesięcznie. 2 godziny. Normalnie szaleństwo. Widać po niej że cały czas chce mnie kochać ale nie wie jak. Nigdy nie wierzyła że to zrobiłem ale wszyscy dookoła tak twierdzą.
***
Dzień siedemset dwudziesty.
Znajdują 4 inne ciała i tego faceta. Przyznał się do wszystkiego .
Wypuszczają mnie. Mówią że oddają mi starcone życie
Jestem wolny.
Co z tego jak nic już nie mam. Nawet Rachel wierzy wszystkim i nie chce mnie znać.
Zostaje tylko Wilson.
|
Autor postu otrzymał pochwałę.
|
_________________
:serducho: Chase :serducho:
Wysłany:
Czw 15:52, 24 Gru 2009 |
|
moniia2311
Stomatolog
Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5
Posty: 543
Miasto: wołomin
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Moniiu naprawdę, brawo! Wspaniałe opowiadanie tuż przed kolacją wigilijną, aż się wzruszyłam :D
A tak serio, to za bardzo nie wiem, co powiedzieć. Forma inna niż zazwyczaj czytam, ale uh! Też fajna! Tylko, że tak bardzo mnie zaskoczyłaś tym ciałem, myślałam, że jakoś ten facet ją poderwie, czy może z nim ucieknie, albo coś, a tu taki zonk. I jeszcze Rachel, kurczę. Mimo tego, że Lisa wącha kwiatki od spodu, Rachel nienawidzi Housa, a on sam był w więzieniu, kurczę, OGROMNIE mi się podobało.
No. I czekam na następną miniaturkę/fika :P
:*:*
|
|
_________________
Wysłany:
Czw 16:33, 24 Gru 2009 |
|
jeanne
Dziekan Medycyny
Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 50
Posty: 11087
|
Powrót do góry |
|
|
|
Jak to bywa w moim zwyczaju, gdy nie wiem jak po ludzku i jasno wyjaśnić to, co myślę/czuję, zacznę od twórczego "Hmmm..."
A więc Hmmm... Pomysł świetny, a to najważniejsze. Aczkolwiek (jak zawsze z resztą) mam zastrzeżenia. Koniec jest świetny - mocny, wycelowałaś bazooką w umysł czytelnika, zmiatając go z powierzchni Ziemi. Jednak brakuje mi trochę tego napięcia... za mało w tym dramatyzmu, jak na mój gust. Na początku łądnie rozbudowałaś, a potem wyglądało to jak puste raporty. Jasne, że rozwodzć się na kilka stron też nie można, ale jednak ciut więcej opisów nie zaszkodzi. Kolejna sprawa - jakoś ten początkowy House jest jak nie-House. Zupełnie go nie poznaję. Troszeczkę brak mi jego błyskotliwych docinek, ripost lub i uwag. Dla porównania - Lisa jest pierwszorzędna. :D Ostatnie moje widzimisię, to przecinki. Raz są, a raz znikają jak kamfora w miejscach, w których bez wątpienia powinny się znaleźć.
To tyle od czepialskiej hattrickowskiej. Całość ogólnie zjadliwa, a nawet bardzo :D I wesołych Świąt życzę! o.O.
|
|
Wysłany:
Pią 13:09, 25 Gru 2009 |
|
hattrick
Fikopisarz Miesiąca
Dołączył: 18 Cze 2009
Pochwał: 41
Posty: 9231
|
Powrót do góry |
|
|
|
moniia2311 napisał: | Teraz myślę że powinien był zostać taksówkarzem. Miał być niezauważalny a ona zobaczyła go od razu. |
:D
Bardzo spodobała mi się forma, język tego fika. Sposób w jaki przedstawiłas ciąg myśli Housa. Genialne!
Fajne jest to, że na poczatku zachowałas jakby taki prosty fikowy styl a potem wszystko poleciało z górki...i pózniej skonczyło się na krótkich zdaniach, myślach jakby urwanych z kontekstu :)
Bardzo dobre;)
|
|
_________________ Wyznaję Chaseronizm totalny :D
Każda Hambarr chaseronowa na pizzę zawsze gotowa
Ależ owszem, zgadza się ona w schowku kryje się! - by Chasper:*
Sinaj - my sweet soulmate :*:*
Moja zÓa maagdaa umilająca mi chwile w schowku :twisted: złota lista
Johnny, johnny, john--> http://johnnydepp.blox.pl/html
Wysłany:
Pią 15:55, 25 Gru 2009 |
|
Hambarr
Psychiatra
Dołączył: 30 Lip 2009
Pochwał: 30
Posty: 3852
|
Powrót do góry |
|
|
|
WOW :o
|
|
_________________
Wysłany:
Wto 16:12, 29 Gru 2009 |
|
Mrukasia
Chirurg ogólny
Dołączył: 31 Sie 2009
Pochwał: 24
Posty: 2776
Miasto: Tam gdzie diabeł mówi dobranoc
|
Powrót do góry |
|
|
|
moniia2311 napisał: | Wytłumaczyła mi że pozna Lucasa nawet jak będzie chodził z wiadrem na głowie. |
Prawdziwe. Jakbym słyszała Cuddy. Kolejna świetna pisarka na tym forum. Dzięki za miłą lekturę.
|
|
Wysłany:
Wto 17:08, 19 Sty 2010 |
|
AgataDorota
Student medycyny
Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 8
Miasto: Wrocław
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|