Coś z niczego 3/3
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Coś z niczego 3/3

Na wstępie chce wam coś uświadomić – połowę mojej szkolnej nauki – czyli w Gim i LO – chodzę do kasy z rozszerzonymi przedmiotami ścisłymi, więc nie oczekujcie głębokich metafor, ani dwuznacznej treści.

po 1. To jest „coś” co Karola nazwała „lekkością w pisaniu i barkiem wiary we własne możliwości.” Nie wiem ile jest w tym prawdy. Jeśli się tekst nie podoba, nie czytajcie dalszych część.

a po 2. co też się tyczy Karoli: to ona wymyśliła tytuł :D po przeczytaniu pierwszych kilku zdań.

Dedykacja:
dla: T., Rocket, Willanki i Jeanne
To jest odkupienie moich win za uśmiercenie House’a, obiecuję że w tym Ficku będzie żywy :D




Część 1

Są rzeczy, które człowiek chce na siłę wymazać z pamięci, są tez i takie, o których przypadkowo zapomina i takie, które przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Najważniejsze dla House'a były te, o których nie mógł wspominać, albo też nie chciał. Schowane głęboko w jego umyśle nie miały prawa wydostać się na zewnątrz. Dlaczego tak było? Niekiedy nie wiedział i on sam ale czasami robił to celowo, by chronić przed sobą tych, których kochał.

"Ignorowanie jest prostsze" powiedział kiedyś swojemu zespołowi, gdy zaczął podejrzewać, że jest coś między nim a Cuddy.
No właśnie Cuddy, co do tego miała Cuddy? Przecież nawet o niej nie myślał... bo nie myślał, prawda?

I w tym momencie usłyszał tłuczenie przedniej lampy w swoim samochodzie:

- Cholera - zaklął głośno... wjechał w tył samochodowi przed nim.
"świetny początek dnia i to wszystko przez Cuddy. O nie, znowu ta Cuddy!!" przeszło mu przez myśl. Przetarł zrezygnowany oczy i od szybko wysiadł z samochodu, zabierając laskę ze sobą.
- wjechał pan we mnie - powiedział czerwony na twarzy, wściekły, wysoki mężczyzna w okularach.
- co ty nie powiesz? - zadrwił House

Wpadł do szpitala różnie wściekły i czerwony jak facet w którego wjechał dziś rano. Zaintrygowani tym zjawiskiem Cuddy i Wilson otworzyli usta.
- niechcęotymrozmawiać - wycedził przez zęby jak to zwykle miał w zwyczaju.
Administratorka i Onkolog wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

- Houseee - jeszcze dobrze nie wszedł do pokoju a już był w nim Wilson.
- Wilson, cześć, jak dawno się nie widzieliśmy, czekaj 30 sekund temu?!
- Cuddy ma dla ciebie propozycje - wyrzucił onkolog na jednym wydechu
- Nie przyjmuję
- Dlaczego? - spytał podirytowany
- Bo gdyby chodziło o coś ważnego, czyt. szpital, to sama by do mnie przyszła, a jesteś ty, więc wnioskuje, że to twój pomysł, a Cuddy jest tylko maszynką, którą musisz się posłużyć.. - mówił szybko
- Nie przeszkadza Ci że tyle wiesz o ludziach? Czasem, troszkę?
- Nie… - potrząsnął głową przecząco i wszedł do pokoju obok gabinetu, gdzie już czekał jego zespół z dokumentacją kolejnego przypadku.

- Co mamy? – zapytał bez powitania.
- Cześć House, bardzo dobrze mi minął dzień, cieszę się że pytasz – odpowiedział Foreman znad papierów.
- Czyli co mamy? – podszedł do tablicy wieszając na niej laskę.
Zaczęli wymieniać mu objawy jak zwykle nie dające jednoznacznej odpowiedzi. Jak zwykle zrobili serię badań, których wynik był negatywny, jak zwykle wpatrywał się w czarne napisy na białej tablicy, szukając odpowiedzi.

Szybko jednak jego myśli potoczyły się zupełnie w innym kierunku. Pomyślał o Cuddy, już trzeci raz tego dnia. O ich sprzeczkach i kłótniach, wspólnie spędzanym czasie na studiach, między zajęciami o lekkości w rozmowie i o jej wzroku, kiedy na niego patrzyła.
Skarcił sam siebie i ponownie popatrzył na tablicę. Potem na wyniki badań i z powrotem na tablicę. Wstał i najszybciej jak tylko mógł poszedł do laboratorium, gdzie kaczuszki robiły kolejne bezsensowne testy.
Podali swoje propozycje chorób, zlecił badania, podał swoje typy.
„Rutyna” pomyślał wychodząc.

Rutyna, która zaczynała go irytować.

***

Mimo upływu czasu, nie zależnie jak długiego, niektóre rzeczy się zmieniają całkowicie a inne nie. Jedną z „rzeczy” stałych był Greg House. Przechodził okresy, w których się zmieniał na przykład gdy był ze Stacy, aby potem wrócić do podstawowej wersji, którą dobrze znała. Nie chciała nic zmieniać. Było jej z tym dobrze, ale z drugiej strony wiedziała, że spełniając swoje marzenia o macierzyństwie niszczy swoją budowaną wiele lat relację z diagnostą.

Wiedziała że jeśli ona zrobi krok na przód, w stronę Joy, on cofnie się o dwa kroki, zupełnie zamykając w swojej skorupie dupka. Nie chciała tego, ale nie chciała też rezygnować z marzeń.
House, który wpadł dzisiaj do szpitala wcale jej tego nie ułatwiał. Wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Wilsonem, nie rozumiejąc do House do nich powiedział.

- Ja to załatwię – zaproponował Jimi
- Jak to zrobisz? – zapytała, nie wierzyła że mu się uda.
- Powiem że masz dla niego propozycję… - mrugną do Cuddy i odszedł.
Przewróciła oczami wracając do pracy. Wiedziała, że House od razu rozpozna intencje Wilsona. Dziwne, ale umiała przewidzieć co House zrobi. Ale to w jego przypadku nie było trudne, no nie? Każdy to potrafi. Tylko czemu Jimi nie wpadł na to od razu?

Usiadła za biurkiem, nie mogąc się na niczym skupić, jej myśli mimo wolnie krążyły wokół Joy.

„House, adoptuje Joy.”

„Greg, muszę Ci coś powiedzieć.”

„House wiem, że to dla Ciebie szok, ale…”

„Greg… możemy porozmawiać?”

Kilkanaście razy wyobrażała sobie tą rozmowę z House’m, ale nadal nie wiedziała co powiedzieć. Może lepiej będzie jak nie powie nic. Przecież to tylko kolega z pracy, nic dla niej nie znaczy. Powinien się dowiedzieć tak jak wszyscy.

Czemu oszukuje samą siebie? Greg nie jest tylko kolegą z pracy, nigdy nie był i nie będzie, nawet Joy tego nie zmieni, powinna pójść i mu powiedzieć.

Weszła do jego gabinetu, wpatrywał się w białą tablicę – nowy przypadek, pomyślała odruchowo.

- Jak tam pacjent? – zapytała opierając się o oparcie krzesła, jak to zwykle miała w zwyczaju.
- Nie dobrze, nie wiem co mu jest i za kilka godzin może być martwy, a ty i twój dekolt nie ułatwiacie mi postawienia właściwej diagnozy. – powiedział, po czym jego wzrok powędrował w sufit – Chyba że jutro rano zrobię sekcję, wtedy na pewno się dowiem .
- Greg, chyba musimy pogadać – nie patrzyła niego, to zły znak.
- A co właśnie robimy? – przewróciła oczami, wiedział że nie rozmawiają, tak jak by chciała i bezczelnie grał w swoje gierki, na które szczerze nie miała ochoty.

- Adoptuję Joy – wyrzuciła
- A co ja mam z tym wspólnego? – nie patrzył na nią, wiedziała że nie da niczego po sobie poznać, ale teraz nie patrzył nawet na jej dekolt, coś się zmieniło.
- Właściwie to nic, masz rację, ale chciałam żebyś wiedział – mówiąc to wyszła, zostawiając go samego.

Zaczęło się zmieniać, między nim a Cuddy i nie koniecznie mu się to podobało. Miał przecież to czego chciał - zaburzenia rutyny... to czemu pierwszy raz w życiu poczuł, że jest naprawdę samotny?


Ostatnio zmieniony przez Arroch dnia Sro 12:32, 31 Gru 2008, w całości zmieniany 3 razy



PostWysłany: Nie 19:10, 28 Gru 2008
Arroch
Jeździec Apokalipsy



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 7916

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Nie narzekaj mi wiecej :mrgreen: fick jest dobry :*



_________________




Ważne, żeby iść. K. Kieślowski

WYZNAJE NIEMODNA WIARE ... WIARE W CZLOWIEKA

PostWysłany: Nie 19:20, 28 Gru 2008
Karola
Pediatra
Pediatra



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 2

Posty: 413

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Karola z natury jestem marudna :D

Dobry, ja bym powiedziała chałowaty :D Naiwny i głupi i parę innych idealnie pasujących określeń bym znalazła :D

Ale przyjemnie się go pisało, więc mam nadzieję że się będzie przyjemnie czytało ;)



PostWysłany: Nie 19:21, 28 Gru 2008
Arroch
Jeździec Apokalipsy



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 7916

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Nie dobrze, nie wiem co mu jest i za kilka godzin może być martwy, a ty i twój dekolt nie ułatwiacie mi postawienia właściwej diagnozy. – powiedział, po czym jego wzrok powędrował w sufit – Chyba że jutro rano zrobię sekcję, wtedy na pewno się dowiem .


Hałsowatość w czystej postaci!:hahaha: :hahaha:
Musze przyznać, ze pierwszy raz czytam Twoje dzieło, ale i tak jestem zachwycona w jaki sposób piszesz!! z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój sytuacji



PostWysłany: Nie 19:24, 28 Gru 2008
Madlen
Onkolog
Onkolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 4

Posty: 3092

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Arroch napisał:
Karola z natury jestem marudna :D
Może i tak, ale tym razem zupełnie niepotrzebnie narzekasz, bo spłodziłaś bardzo fajnego fika!

Cytat:
- Adoptuję Joy – wyrzuciła
- A co ja mam z tym wspólnego? – nie patrzył na nią, wiedziała że nie da niczego po sobie poznać, ale teraz nie patrzył nawet na jej dekolt, coś się zmieniło.
- Właściwie to nic, masz rację, ale chciałam żebyś wiedział – mówiąc to wyszła, zostawiając go samego.
House i Cuddy - wypisz, wymaluj! Idealnie! :D

Dziękuję pięknie za dedykację i czekam na następną część! :*



PostWysłany: Nie 19:25, 28 Gru 2008
rocket queen
Pumbiasta Burleska



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57

Posty: 3122

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

*zakochała się w opowiadaniu*
Ach.. Dziękuję za dedykację :* :twisted: Bardzo dobrze, że chcesz odkupić swoje winy. Ale jestem szlachetna i pozwalam ci zabić Cameron :mdleje: :hahaha:
Chciałabym tak bosko pisać... *marzyy*
Cu-do-wne!
I nie mogę się doczekać cd :*



_________________

PostWysłany: Nie 19:27, 28 Gru 2008
jeanne
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 50

Posty: 11087

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dzięki za komentarze :* Cieszę się że się podobało :*

Fajnie, że zauważyłyście że chciałam jak najbardziej oddać klimat serialu, ale szczerze mówiąc byłam pewna że mi się nie udało^^ Od dzisiaj obiecuję, nie będę narzekać ;)
i Lipa, Qlos i Łukasz starają się jak mogą, żeby chciało mi się pisać dalej :D

jeanne rozwarze twoją propozycje zabicia Cameron :D



PostWysłany: Nie 19:39, 28 Gru 2008
Arroch
Jeździec Apokalipsy



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 7916

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

cud, miód i w ogóle!! Jestem zachwycona tym fikiem! Widać, że pióro dobrze ci służy ku naszemu uszczęśliwieniu kolejnymi tworami :*:*:*. Nie narzekaj, tylko pisz kolejną część, bo ja tu umieram z niecierpliwości i dopiero trupa będziecie mieli :lol: :lol: ! buziaki:*



_________________

"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"

Banner by Ewel
:zakochany:

PostWysłany: Pon 19:17, 29 Gru 2008
amandi
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 148

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Zgadzam sie z poprzednikami -to jest na prawdę dobre. Powiem więcej -bardzo dobre. świetne dialogi -100% Housa, świetne opisy, klimat...

Bardzo dobrze sie czyta -lekkie i dynamiczne, doskonale proporcjonalne miedzy opisami a akcja...

Cytat:
- wjechał pan we mnie - powiedział czerwony na twarzy, wściekły, wysoki mężczyzna w okularach.
- co ty nie powiesz? - zadrwił House


Tumiwisizm pełna geba :mrgreen:

Cytat:
- Cuddy ma dla ciebie propozycje - wyrzucił onkolog na jednym wydechu


Niemoralną? :mrgreen:

:twisted:
Cytat:


"Ignorowanie jest prostsze" powiedział kiedyś swojemu zespołowi, gdy zaczął podejrzewać, że jest coś między nim a Cuddy.


A to jest takie zdanie -perełka. bardzo ujmujące. Bardzo Housowe. Mentalność człowieka, który wiecznie ucieka.

Dziekuje Ci bardzo za dedykacje *puchnie z dumy*

Ściskam ciepło i czekam na więcej. Póki co jest swietnie:D :*



_________________

PostWysłany: Pon 19:28, 29 Gru 2008
T.
Mecenas Timon
Mecenas Timon



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37

Posty: 2458

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Początek mi się podoba, dobrze się czyta, zaciekawiło mnie i czekam na cd. :D



PostWysłany: Pon 21:07, 29 Gru 2008
runiu
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 28 Gru 2008

Posty: 101

Miasto: Gorzów Wlkp.
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Awww....super :D
Bardzo fajne :) Czekam na cd :)



_________________
Marilyn
"Jeśli reguł moralności nie nosisz w sercu, nie znajdziesz ich w książkach..."
"... miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj.."-
Paulo Coelho
"Miłość prawdziwa zaczyna się wtedy, gdy niczego w zamian nie oczekujesz..."-Antoine de Saint-Exupéry

PostWysłany: Pon 22:20, 29 Gru 2008
minnie
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 24 Gru 2008

Posty: 62

Miasto: Szczecin
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Na wstępie chce powiedzieć, że przez ostatnie wydarzenia związane z moimi zwierzakami zgubiłam trochę klimat serialu :(

Sory, postaram się do niego wrócić, jak wygrzebię się z psychicznego dołka :D

Część 2:

Samotność to brzydkie słowo na „S”, którego obawia się każdy człowiek. Nawet House, chociaż nigdy się do tego nie przyzna, ale został sam. Pomimo codziennego obcowania z ludźmi.

Cuddy miała Joy, a Wilson był mistrzem w wynajdowaniu towarzyszek swojej ponurej egzystencji. Czyli z tego wniosek, że zostały mu dwie opcje: pierwsza to taka, że weźmie przykład z Wilsona, kupi domek z ogródkiem i będzie miał gromadkę podobnych do niego bachorków, a druga, że nie zrobi nic, czyli zostanie sam.

Na początku nie bardzo mu to przeszkadzało, wręcz się z tego cieszył. Ale jak każdy, House potrzebował kontaktu. Wspólnego wyjścia do knajpy, pokera, piwa, czegokolwiek! Rutyna była nudna, samotność jest irytująca.
„Z deszczu pod rynnę” pomyślał stojąc na czerwonym świetle.

- O czym myślisz? – zapytała tego samego dnia 13, kiedy wpatrywał się w jeden punkt dłużej niż zwykle.

- O tym, co zrobi Foreman, jeśli teraz Cię zwolnię – podniósł na nią wzrok, wyglądał na zmęczonego.

- Pacjentowi wysiada wątroba – powiedziała w ramach wyjaśnienia

- Zróbcie biopsję

- Zrobiliśmy… - chciała mówić dalej, ale jej przerwał.

- Musiałaś mówić o wątrobie? Nie mogłaś przejść od razu do wyników biopsji?

- Chciałam, nie ważne, chyba potrzebny mu będzie przeszczep.

- Pokaż – zanim to powiedział miał już wyniki w ręku. – Nie chyba tylko na pewno, wpiszcie go na listę.

Po tych słowach wyszedł z gabinetu, kierując się w stronę gabinetu Wilsona. W połowie drogi poczuł wibrację w kieszeni. Przeczytał SMS’a.
„Jesteś mi potrzebny, to pilne. Cuddy.”
Doszedł do jej gabinetu, właśnie zakładała biały fartuch.

- O co chodzi Cuddy ? – zapytał opierając się dwoma rękami o laskę, nie patrząc w jej kierunku.

- O pacjenta, potrzebna mi konsultacja. – spojrzała na niego szybko, wyglądał jakoś inaczej.

- Nie mogłaś poprosić kogoś innego?

- Jesteś najlepszy, a mi zależy na czasie – wyjaśniła, podchodząc do biurka.

- Jasne, żebyś mogła wrócić do twojego ulubionego zajęcia, do którego jesteś wprost stworzona, tylko nie rozumiem, co jeszcze robisz w szpitalu? Powinnaś siedzieć w domu całą dobę… - powiedział teatralnie przewracając oczami.

- House – skarciła go charakterystycznym dla siebie tonem.

- Dobra, co tam masz? – wziął od niej kartę pacjenta.

- Infekcja układu pokarmowego – powiedział po dłuższej chwili

- Jesteś pewien? – zapytała, już któryś raz z kolei próbując spojrzeć mu w oczy.

- Tak, objawy są jednoznaczne, tylko po to mnie tutaj ściągnęłaś? – zapytał i na chwilę spojrzeli sobie w oczy, pierwszy raz odkąd Cuddy adoptowała Joy.

- Nie, martwię się o Ciebie. – przykryła swoją dłonią jego dłoń na kracie pacjenta.

- Nie masz powodu do obaw, świetnie sobie daję radę sam. – ostatnie słowo zaakcentował dając jej do zrozumienia, że nie potrzebuje niczyjej pomocy.

- Ok. Ale jeśli kiedyś będziesz czegoś potrzebował daj znać. – strząsną jej dłoń ze swojej i oddał kartę.

Tego było za wiele, jej dotyk go paraliżował, powodował dreszcze na całym ciele, musiał szybko coś zrobić, żeby nie zauważyła stanu, w jakim się znajdował.

Odwrócił się i szybkim krokiem wyszedł z gabinetu. Uciekał, znowu. Tylko tym razem się w porę wycofał.

Kiedy dotknęła szorstkiej skóry na jego dłoni zaczęły zalewać ją wspomnienia. Jego włosy zawsze pachnące Burbonem, jego oczy, kiedy na nią patrzył, jego ręka idealnie wpasowana w jej plecy, tak jak jeden element układanki pasuje do drugiego. A w oddali, jakby przez mgłę znowu usłyszała Jimi’ego Hendrix’a. Gdy zabrał rękę otrząsnęła się z czegoś co można nazwać transem. Potrząsnęła głową odpychając wspomnienia, ale jego już nie było.

Sytuacja, w której się znaleźli zaczynała co coraz bardziej irytować. Było między nim a Cuddy tyle nie zrozumiałych niedomówień, że jakiekolwiek próby dojścia o co chodzi z góry skazane były na zagładę.

Tymczasem czekał go kolejny samotny wieczór przed telewizorem. Wszystkie zaległe filmy już dawno obejrzał, zapasy Burbona zaczynały się kończyć. Nie chciało mu się wracać, do pustego, ciemnego mieszkania. Kiedy po pracy wsiadł na motor jechał przed siebie… dopóki nie zabrakło mu benzyny.

Cuddy spędziła go oczywiście z małą Joy. Popadając w jeszcze większą rutynę, niż wtedy, gdy była jeszcze sama? Nie z pewnością nie mogła tego nazwać samotnością, przecież codziennie widywała się z ludźmi….



PostWysłany: Wto 2:31, 30 Gru 2008
Arroch
Jeździec Apokalipsy



Dołączył: 20 Gru 2008
Pochwał: 11

Posty: 7916

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Łeej. Ja zaraz tu zacznę płakać, serio. *tuli Arroch żeby szybko wyszła z dołka* Borze, jakie to było piękne. A to pierwsze zdanie - genialne.

Cytat:
- O tym, co zrobi Foreman, jeśli teraz Cię zwolnię –

Padłam, Ómarłam i zmartwychwstałam ^^ To było tak przejmujące, że aż nie wiem jak ja doczekam się następnej części... O...
*czeka niecierpliwie*



_________________

PostWysłany: Wto 2:46, 30 Gru 2008
jeanne
Dziekan Medycyny
Dziekan Medycyny



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 50

Posty: 11087

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Starsznie mi sie podoba ten fik:) Jestem pod wielkiem wrazeniem. Wciąga niesamowicie.

Zakochałam sie w tym fragmencie. :D

Czekam na wiecej:*



_________________

PostWysłany: Wto 9:32, 30 Gru 2008
T.
Mecenas Timon
Mecenas Timon



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37

Posty: 2458

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

no normalnie uwielbiam ten fik :D! klimatycznie serialowo nadal jest :):):), teksty powalające :lol:, a sytuacje perfekcyjnie nakreślone :*:*! House, po co uciekasz...... no po co, kotku...... dlaczego nie chcesz być szczęsliwy? dlaczego ta samotność tak bardzo tobą zawladnęła, że już nie potrafisz się z niej wydostać? Genialny odcinek :*:*, wciągający nieziemsko ;), chcę dlaej :D :*:*:*



_________________

"- And so the lion fell in love with the lamb...
- What a stupid lamb.
- What a sick, masochistic lion" - cytat z "Twilight"

Banner by Ewel
:zakochany:

PostWysłany: Wto 12:50, 30 Gru 2008
amandi
Stażysta
Stażysta



Dołączył: 26 Gru 2008
Pochwał: 1

Posty: 148

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.08201 sekund, Zapytań SQL: 15