Co by było gdyby... [6/?]
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Co by było gdyby... [6/?]



Takie gdybanie co by było gdyby końcówka 5x23 nie była halucynacją i co by z tego wynikło... Mam w planie zrobić z tego długiego fika i tylko z początku będzie on w postaci komentarza do dialogów serialu... Mam generalnie pewną koncepcję na tego fika, ale zobaczymy co mi z tego wyjdzie...
Enjoy ;)





Czasami nachodzą nas przemyślenia na temat „co by było gdyby”... Zauważamy wtedy jak bardzo naszym życiem rządzi przypadek, los, przeznaczenie, jak kto woli. Zastanawiamy się, co by było, gdybyśmy urodzili się jako ktoś inny. Gdyby jakiś inny plemnik zwyciężył w wyścigu,czy bylibyśmy zupełne kimś innym? Co by było, gdybyśmy trafili do innego przedszkola, innej szkoły, gdybyśmy któregoś dnia nie przyłączyli się do chłopców grających w piłkę na szkolnym boisku? Może wtedy nie spotkalibyśmy najlepszego przyjaciela, który po siedmiu latach odbije nam dziewczynę, może nigdy nie byłaby naszą dziewczyną? Co by było gdyby nie uciekł nam ostatni pociąg na wymarzone wakacje? Co by było, gdybyśmy w złości nie powiedzieli jednego słowa za dużo? Co by było, gdybyśmy przerwali niezręczne milczenie i coś powiedzieli? Czy miałoby to wpływ na cale nasze życie? Co by było, gdybyśmy stchórzyli i nie odważyli się zrobić jednego kroku w stronę kogoś na kim nam zależy? Czy żeby mogło wypełnić się przeznaczenie ta osoba podeszła by do nas? Czy gdzieś „w gwiazdach” zapisane są nasze losy? Czy nie mamy wpływu na to co się z nami stanie, bo wszystko zostało już z góry ustalone? Oczywiste jest, że na żadne z tych pytań nie możemy odpowiedzieć, ale w żadnym stopniu nie zmienia to tej zwykłej, ludzkiej ciekawości.

Zdecydowanym ruchem nacisnął klamkę i otworzył skrzypiące drzwi. Wiszące na nich drewniane żaluzje poruszyły się lekko, jakby przestraszone gwałtownością z jaką zmieniły miejsce. W pomieszczeniu panował półmrok. Każdy element pokoju zamarł w oczekiwaniu na jakiś jego gest. A on nie wiedział czy powinien zrobić to, z czym tu przyszedł. Wiedział, ze jeśli nie zrobi tego teraz, to nie zrobi tego w ogóle. Że potem stchórzy. Popatrzył na nią i stracił resztki odwagi. Stała za biurkiem, ubierając dopasowany żakiet. Podniosła zmęczone oczy i popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Stanął na środku jej gabinetu nie widząc co i jak ma powiedzieć. Skończyła zapinać guziki żakietu i przeciągnęła się jak kot.
- Jest późno i jestem zmęczona. Możemy przejść do gadanej części rozmowy? - spytała w końcu.
Westchnął. Zdecydował, że nie powie tego co chciał. Że nie chce przyznawać się przed nią do słabości, nie chce obarczać jej swoimi problemami.
-Odchodzę – powiedział zamiast tego.
-Super. Niania kończy o 19.30, więc... Dam ci tydzień wolnego,większe biurko, pielęgniarkom uszyjemy obcisłe wdzianka... Czegokolwiek głupiego chciałeś sobie życzyć, będzie musiało poczekać... - Odpowiedziała zmęczonym tonem pakując dokumenty do teczki. Miała chyba nadzieję, że powstrzyma go przed powiedzeniem czegoś, czego się obawiała.
-Idź matkować temu małemu bękartowi, który poprawia ci mniemanie o sobie.
Nie wiedział czemu to powiedział. Nie chciał tego powiedzieć. Przyszedł poprosić o jej pomoc a nie obrażać ją. Chociaż chyba wolał widzieć w jej oczach ból i smutek niż litość.
-Chrzań się - W jej oczach pojawił się ból, ale nie było w nich litości. Dobrze. Ruszyła do wyjścia zabierając ze sobą neseser. Podeszła do drzwi i je otworzyła. Jeśli chciał jej pomocy musiał ją zatrzymać.
-Nie rób tego. - ostrzegł go głos w jego głowie.
-Mam halucynacje.- powiedział. Podziałało. Odwróciła się.
-Od vicodinu?
-Wszystko inne wykluczyłem.
Na jej twarzy pojawiła się troska. Powoli zamknęła drzwi.
-Możemy... Przyjąć cię na oddział pod pseudonimem. Nikt nie musi...
-Będę oszukiwał... - Przerwał jej -Będę kręcił, znajdę sposób,żeby nadal brać.
-Ci ludzie wiedzą, co robią. - Powiedziała podchodząc do niego.
-Ale nie znają mnie. Ty znasz.- Zdawał sobie sprawę, że teraz tylko ona może mu pomóc walczyć z samym sobą.
-Ona nie jest twoim strażnikiem. Nie jest za ciebie odpowiedzialna.- Powiedział znów ten głos w jego głowie. Jego podświadomość? Jego halucynacja? Wiedział tylko, że musi się go pozbyć. Chociaż jeszcze parę dni temu posłuchałby tego głosu.
-Potrzebuję cię. - Powiedział patrząc jej w oczy. Niczego więcej nie potrzebowała.
-Zadzwonię do opiekunki.- Odpowiedziała.


Ostatnio zmieniony przez kremówka dnia Wto 23:10, 21 Lip 2009, w całości zmieniany 6 razy



_________________

avek i banner mojej roboty

TuSinka No. 16
Bo oboje nie lubimy poniedziałków... - Raz3r's sister ;*

PostWysłany: Sro 21:53, 03 Cze 2009
kremówka
Chirurg ogólny
Chirurg ogólny



Dołączył: 06 Maj 2009
Pochwał: 11

Posty: 2786

Miasto: Kraków
Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Podjęłaś się trudnego moim zdaniem zadania, ale jeżeli masz koncepcje i wiesz co chcesz zrobić to nie pozostaje mi nic innego jak tylko oczekiwać na kolejną część :)
Zobaczymy co z tego wyjdzie ale jestem pewna że coś ciekawego :)



_________________

avek by moniia2311 banner by Ewel :)

Anything boys can do...girls can do better :)

PostWysłany: Sro 23:38, 03 Cze 2009
kineczka90
Student medycyny
Student medycyny



Dołączył: 23 Kwi 2009

Posty: 52

Miasto: Poznań/ Świnoujście
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ostatnio takie fiki uwielbiam :D :D
Czekam na cd :)



PostWysłany: Czw 13:28, 04 Cze 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Po końcówce sezonu 5. mam nadzieję, że tym fickiem, droga kremówko podniesiesz mnie na duchu :wink: Czekam na kolejną część :)



_________________

Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:

PostWysłany: Czw 13:47, 04 Cze 2009
zaneta94
Grzanka
Grzanka



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30

Posty: 11695

Miasto: Dziura zabita dechami :P
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ja również, tym bardziej, że bardzo mi się podoba jak piszesz ;)



PostWysłany: Czw 18:27, 04 Cze 2009
Sarusia
Patomorfolog
Patomorfolog



Dołączył: 08 Kwi 2009
Pochwał: 14

Posty: 846

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Dziękuję za miłe komentarze ;) wiem, że na razie nie poszalałam z własnym wkładem w fika i jeszcze przez kilka części nie poszaleję, bo miałam plan zacząć historię od tego momentu od którego zaczęłam, co wymaga na razie "powielania" tekstów z serialu a nie wysilania własnej wyobraźni...
Ale mam nadzieję, że za tych parę części jak już przyjdzie do części w pełni mojej to nadal będzie się Wam podobać ;)




Minęło sporo czasu od ostatniej tabletki. Czterdzieści minut, dwie godziny, nie pamiętał. Wiedział, że o wiele za dużo. Ból przeszywał jego całe ciało, tkwił w nim jakby nie mogąc się wydostać. Zrobiło mu się niedobrze. Zwymiotował, mając nadzieję, że ona nie patrzy na niego teraz. Poprosił ją o pomoc, ale wcale nie chciał żeby oglądała go wycieńczonego, słabego, trzęsącego się z bólu.

Podała mu ręcznik, pogłaskała lekko po plecach, zaproponowała herbatę i wyszła do kuchni. Kiedy zniknęła za rogiem, od razu sięgnął do stojącego na stoliku obok sofy pudełka, w którym miał schowany podręczny zapas tabletek. Pudełko było puste.

-Na serio myślisz, że nie przeszukała twoich sekretnych zasobów? - odezwał się głos.

-Ten pokój już sprawdziłam. Łazienkę i sypialnię też. Gdzie teraz szukać, w kuchni?- usłyszał ją i spojrzał w jej stronę. W tym samym momencie jego ciało nawiedziła kolejna fala bólu, poczuł jak zaczynają trząść mu się ręce.

-Kubek na kawę na najwyższej półce.- Odpowiedział, z trudem łapiąc powietrze i usiłując opanować drżenie rąk.

-To był test.- Uśmiechnęła się lekko i podeszła do niego - Kuchnię też już sprawdziłam.

-Nieźle rozegrane. Myśli, że wszystko jej już oddałeś.- Odezwał się znów głos. Ból stawał się coraz silniejszy, nasilał się falami, kiedy wydawało mu się, że nie może być gorzej, ból się wzmagał.

-Jest tego więcej. - Odezwał się, walcząc sam ze sobą.

-Przestań, i tak już cierpisz. Będzie tylko gorzej. - znów odezwał się głos w jego głowie. Przez chwilę miał ochotę go posłuchać, zrezygnować ze wszystkiego co postanowił i po prostu pozwolić bólowi odejść.

-Powiedz mi teraz, gdzie one są,bo za dwie godziny na pewno już tego nie zrobisz. - nachyliła się nad nim i patrzyła na niego zatroskanym wzrokiem. Ból się nasilił.

-Są w butach w szafie.- Odpowiedział, czując, że zaraz nie wytrzyma.

-Jakbym cię już właściwie nie znała.- odezwał się głos. W tym momencie ból stał się silny jak jeszcze nigdy dotąd. Gorszy od bólu który czuł podczas zawału mięśnia, gorszy od bólu po postrzale. Przestał panować nad swoim ciałem, które nienaturalnie się wyprostowało, ciągle drżąc.

-Już dobrze. - Powiedziała, siadając obok niego, kładąc swoją ciepłą dłoń, na jego, zwiniętej w pięść i trzęsącej się. - Chwyć mnie za rękę.



_________________

avek i banner mojej roboty

TuSinka No. 16
Bo oboje nie lubimy poniedziałków... - Raz3r's sister ;*

PostWysłany: Pią 23:34, 05 Cze 2009
kremówka
Chirurg ogólny
Chirurg ogólny



Dołączył: 06 Maj 2009
Pochwał: 11

Posty: 2786

Miasto: Kraków
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

To wstawiaj szybko następne części abyśmy w końcu mogli dojść do tego właściwego etapu fika :D
Mi jak na razie się podoba :)



PostWysłany: Sob 11:13, 06 Cze 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

No właśnie :wink: Jestem ciekawa, jak dalej (tzn. w tej "właściwej" części) się to potoczy :D



_________________

Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:

PostWysłany: Sob 13:24, 06 Cze 2009
zaneta94
Grzanka
Grzanka



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30

Posty: 11695

Miasto: Dziura zabita dechami :P
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

To jest ostatnia "serialowa" część... W następnym odcinku będzie parę tekstów z 5x24, ale poza tym już głównie moja twórczość ;)




Kilkanaście godzin po wzięciu ostatniej tabletki vicodinu ból stopniowo tracił na sile, za to nasiliły się mdłości. Po raz kolejny tej nocy nachylił się nad muszlą klozetową, mając nadzieję na chwilową ulgę. Nic się jednak nie wydarzyło.

-Fałszywy alarm. - odwrócił się, siedząc na zimnych kafelkach.
Ona siedziała pod ścianą z podkurczonymi nogami, nie spuszczając z niego wzroku. Obok niej, na podłodze stała przeźroczysta szklanka z bursztynowożółtym płynem. Podniosła ją i wyciągnęła do niego rękę.

-Wypij to.

- To ma być twoja rada? "Wypij to"? – Nadal czuł się okropnie, ale nie tak okropnie jak kilka godzin temu, zaczął być ironiczny, co było znakiem poprawy.

- To imbir, złagodzi mdłości.

- Wiesz, co by je złagodziło? Vicodin. Marihuana. Śpiączka. – Uniósł szklankę do ust i w tym momencie jego spojrzenie natrafiło na małą, biała pigułkę leżącą na podłodze zaledwie półtora metra od miejsca, w którym siedział. Nie był pewien czy naprawdę ją widzi, czy jest to kolejna halucynacja, zwłaszcza, że wydało mu się nieprawdopodobne, że ona nie zauważyłaby jej przeszukując dokładnie jego mieszkanie.

- Nie udawaj, że tego nie widzisz. Ja widzę, więc ty też. – Powiedział głos w jego głowie.
Podniósł szklankę do ust i wypił łyk gorzkiego płynu.

- Wyślij ją gdzieś. – Podpowiedział mu głos.

- Zbyt gorzkie. Jestem wystarczająco zgorzkniały. – Powiedział jej. Wzięła szklankę z jego ręki i wstała.

- Dodam trochę miodu. – Odpowiedziała uśmiechając się lekko i wyszła. Znów spojrzał na leżącą na podłodze tabletkę, żeby upewnić się, czy naprawdę tam leży.

- Jesteś żałosny. – Odezwał się głos- Skoro chcesz tabletki, wyślij ją do domu. Nie potrafisz, bo to by było przyznanie się przed nią do porażki.- Przez chwilę nie ruszał się z miejsca, zastanawiając się nad tym, co usłyszał we własnej głowie.
Może ten głos miał rację, ale coraz większa pokusa sięgnięcia po tabletkę zagłuszyła wszystkie inne myśli. Obejrzał się czy ona nie nadchodzi z kuchni, po czym pomagając sobie z chorą nogą, nie mając siły się podnieść podczołgał się do miejsca, w którym leżała ta mała pastylka, której w tym momencie tak bardzo pragnął.

- Interesujące. Jeśli weźmiesz pigułkę, nie będziesz jej wart. Jeśli weźmiesz pigułkę potajemnie, nie będziesz nikogo wart. – Powiedział głos.
Na chwilę zatrzymał się. Przestraszył się, że głos może mieć racje, ale usłyszał jej kroki na korytarzu. Jeśli chciał tej tabletki nie mógł się teraz zastanawiać nad słowami swojej własnej halucynacji. Wyciągnął rękę po tabletkę. W tym samym momencie ona weszła do łazienki. Zobaczyła go leżącego na podłodze. Szybko odstawiła szklankę i podbiegła do niego.

- Nie! – Krzyknęła i wyrwała mu pigułkę, którą chwytał koniuszkami palców. Szybko podniosła się i wyrzuciła tabletkę do toalety.

- Nie! – Krzyknął, kiedy spuściła wodę. Na tyle szybko na ile pozwoliła mu chora noga podniósł się i podczołgał do toalety. Sięgnął ręką, by wyciągnąć tabletkę, ale powstrzymała go. Chwyciła jego rękę i wyciągnęła z muszli. Popatrzyła na niego zmartwionym spojrzeniem



Godzina za godziną, ból stopniowo tracił na sile, co nie znaczyło, że chociaż na chwilę go opuścił. Nad ranem opuściły go mdłości, chociaż nadal czuł się okropnie. Przez kilka godzin usiłował zasnąć, ale pulsujący ból nie pozwalał mu ma to ani na chwilę. Kiedy już wydawało mu się, że jest bardzo bliski zaśnięcia chociaż na chwilę dobiegł go odgłos, który skutecznie mu to uniemożliwił. Przez chwilę zastanawiał się, co to, dopiero po chwili zorientował się, że to po prostu odgłos jej oddychania. Całą noc siedziała przy nim, pilnując, żeby nie zrobił niczego głupiego, opiekując się nim…

- Mogłabyś przestać? – Wychyliła się zza czytanej gazety i spojrzała na niego ze zdziwieniem -Oddychać.

- Powietrze wchodzi, powietrze wychodzi.

- To oddychaj nosem.

- Powinieneś się czuć podle. Świetnie sobie radzisz. – Powiedziała z troską

- A co potem? – Spytał, bojąc się odpowiedzi.

- Wrócisz do pracy.

- A jeśli nie będę mógł? – Spytał znów, o to, czego najbardziej się obawiał.

- Uzależnienie od opioidów może sprawiać, że ból odczuwasz jako silniejszy, niż naprawdę jest. – Powiedziała, przysuwając się do niego i odkładając gazetę. - Wszystko będzie dobrze.

- Mówisz mi to, co chcę usłyszeć, nie mając dowodów.

- Mówię ci to, w co wierzę.

- Bez dowodów.

- Żaden z ciebie bezstronny obserwator. – Odpowiedziała mu z przekąsem w głosie.

-Z ciebie też. – Popatrzyła na niego ze zdziwieniem i lekko się uśmiechnęła - Jestem największym atutem twojego szpitala.

- Myślisz, że dlatego tu jestem? – Spytała odkładając na podłogę zielony kubek.

- Dlatego tu jesteś, dlatego mnie okłamujesz...

- Nie okłamałam cię od 20 lat. – Odpowiedziała, uśmiechając się.

- Ależ okłamałaś. – Potrząsnęła głową. Podniósł się podpierając się łokciem i wbił w nią badawcze spojrzenie - To znaczy, że chcesz mi powiedzieć, o czym kłamałaś 20 lat temu.

- Dupek z ciebie. – Odłożyła na podłogę trzymaną w ręce gazetę i poprawiła bluzkę, ale lekki cień uśmiechu nie zniknął jej z twarzy.

- Mylę się?

- Nie byłam w twojej grupie z endokrynologii. – Wyznała.

- Siedziałaś obok mnie, zżynałem od ciebie... – Na jego twarzy zmieszało się rozbawienie i zaskoczenie.

- Byłam tylko wolnym słuchaczem.

- Po co byś...

- Bo już wtedy byłeś dla mnie interesującym pomyleńcem. – Odpowiedziała uśmiechając się - Nie jestem tu, by dbać o własność szpitala. – Dodała poważnym tonem patrząc na niego.

Rozejrzał się po pokoju - Jesteśmy sami. – Powiedział

- Całą noc byliśmy sami. – Odparła, robiąc minę wskazującą na to, w jaki sposób zrozumiała jego słowa.

- Nie, nie ma tu Amber. Zniknęła. – Na jego twarzy widniało zaskoczenie, na jej ulga.



Kilka godzin później czuł się o wiele lepiej. Kiedy wstał i ubrał się, ona właśnie zbierała się do wyjścia. Ubierała żakiet. Stanął przed nią, patrząc na nią dziwnym wzrokiem.

- Zobaczymy się później? Mam dla ciebie trochę papierów. – Spytała, poprawiając włosy.

- Dziękuję. – Odpowiedział jej tylko ze spuszczoną głową.
Otworzyła drzwi. Wyglądała, jakby chciała go prosić, żeby coś powiedział i ją zatrzymał. Popatrzyła mu w oczy.

- Chcesz mnie pocałować, tak? – Spytała w końcu.

- Zawsze chcę cię całować. – Odpowiedział.

Powoli przysunęła się do niego i delikatnie dotknęła ustami jego warg. Odsunęła się patrząc na niego, czkając na jego ruch. Zatrzasnął drzwi, objął ją i przycisnął do ściany. Pocałował ją, zupełnie inaczej, niż ona jego. Namiętnie, z pasją… Nie odrywając swoich ust od jej ściągnął z niej żakiet, po czym, nadal nie przerywając pocałunku zaczął prowadzić ją w kierunku sypialni, pomagając jej pozbyciu się kolejnych części garderoby…



_________________

avek i banner mojej roboty

TuSinka No. 16
Bo oboje nie lubimy poniedziałków... - Raz3r's sister ;*

PostWysłany: Sob 16:11, 06 Cze 2009
kremówka
Chirurg ogólny
Chirurg ogólny



Dołączył: 06 Maj 2009
Pochwał: 11

Posty: 2786

Miasto: Kraków
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Ołłłł jeeee zaczyna się najciekawsze.
Proszę o szybkie wklejenie kolejnej części :D



PostWysłany: Sob 17:12, 06 Cze 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Przeszliśmy do części "właściwej", teraz tylko czekam na kolejną :lol:



_________________

Następny sezon będzie nasz! Nawet "Marian" nam nie przeszkodzi! :mrgreen:
Gusia - moja Bratnia Dusza :wink: Danielek18 - mój młodszy, zÓy i ironiczny brat :mrgreen:

PostWysłany: Nie 12:20, 07 Cze 2009
zaneta94
Grzanka
Grzanka



Dołączył: 16 Lut 2009
Pochwał: 30

Posty: 11695

Miasto: Dziura zabita dechami :P
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

ale jesteś niedobra w takim momencie przerwać. Czekam na cd. :)



_________________


Znalazłam siostrę- sylrich my sis forever :*

"When the land slides and when the planet dies, that's when I come back to you"

PostWysłany: Czw 12:10, 11 Cze 2009
kasia2820
Reumatolog
Reumatolog



Dołączył: 21 Sty 2009
Pochwał: 3

Posty: 1087

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

kremówka kiedy będzie cd ? :D



PostWysłany: Czw 12:22, 11 Cze 2009
martusia14
Lekarz rodzinny
Lekarz rodzinny



Dołączył: 17 Sty 2009

Posty: 314

Miasto: Toruń
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

A właśnie, właśnie... Kiedy następna część? Ta, będąca owocem Twojej wyobraźni? :)

Nakręciłaś mnie! Podobnie, jak jedna z moich przedmówczyń, ostatnio gustuję w fikach o takiej właśnie tematyce. Cierpiący House, House w którym dokonuje się swoista wewnętrzna przemiana, to jest to... co fikomaniak lubi najbardziej;)

Twórz, Kremówko!
I - tradycyjnie - niech Ci klawiatura lekką będzie :mrgreen:



PostWysłany: Sob 20:33, 13 Cze 2009
rocket queen
Pumbiasta Burleska



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 57

Posty: 3122

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Tak tak, wiem, wieki temu miałam to zrobić... no ale nie zrobiłam, więc robię dopiero teraz...
Jeśli się na mnie nie poobrażaliście za tak długą przerwę to miłego czytania życzę... ;)


Kiedy się obudził było koło wpół do drugiej. Pierwszą rzeczą, którą zrobił było sprawdzenie, czy ona leży po drugiej stronie łóżka, tak jak wtedy, kiedy zasypiał wtulony w jej plecy. Nie było jej. Nie było jej nie tylko w jego łóżku, ale w ogóle w jego mieszkaniu. Powoli, kuśtykając, (ponieważ w pobliżu łóżka nie mógł odnaleźć laski) wyszedł z sypialni i zaglądał po kolei do każdego z pomieszczeń, mając nadzieję, że jednak została. Niestety. Wyszła, zacierając za sobą wszystkie ślady jej pobytu w jego mieszkaniu. Wszystkie, oprócz jednego… W łazience, na umywalce stała ciemnoczerwona szminka w granatowym opakowaniu. Gdyby nie ona, miałby poważne wątpliwości, czy to w ogóle się wydarzyło. Ale ta szminka i jej wytarte, ale wciąż widoczne ślady na jego szyi były dowodem, że to nie był wytwór jego chorego umysłu, tylko fakt. Faktem było, że parę godzin temu przespał się z Lisą Cuddy. I czuł się z tym faktem zaskakująco dobrze. Uśmiechnął się sam do siebie, obracając w rękach małe opakowanie szminki.
Nie wiedział, jakim cudem, po zaledwie kilkunastu godzinach bez Vicodinu nie czuje paraliżującego bólu i jest w stanie normalnie funkcjonować. Ale skoro tak było, postanowił to wykorzystać. W szpitalu był koło piętnastej. Właśnie zaczął rozmawiać z kaczuszkami na temat nowego pacjenta, kiedy do gabinetu weszła Cuddy, jak zwykle elegancka, w bluzce zapiętej pod szyję, z poważną miną.

- Witaj Słoneczko. – Przywitał ją, mierząc spojrzeniem całą jej sylwetkę, po czym wracając wzrokiem do karty pacjenta. - Mamy nowiusieńką zabawkę. Chcesz się pobawić?

- Musimy porozmawiać. – Odpowiedziała poważnym tonem.

- Cudownie. Uwielbiam eufemizmy. Przez eufemizm rozumiem, że mówisz coś, co tak naprawdę znaczy coś innego. Zacznijcie eliminować. – Rzucił w stronę kaczątek - Przeszukajcie dom. – Zgrabnym rzutem umieścił trzymaną w rękach teczkę na szklanym stole, po czym oboje z Cuddy udali się do gabinetu diagnosty.

- To, uh... – Wskazał na jej koszulę - trochę tak, jakbyś zatrzasnęła drzwi stodoły przed pyskiem konia, po tym jak trzymałaś go przez półtorej godziny między swoimi piersiami. – Powiedział, uśmiechając się lekko.

- Jestem twoim szefem. Ty pracownikiem. – Zaczęła poważnym tonem.

- Cóż, zwykle to nie ja dostaję za to pieniądze, ale jeśli chcesz... – Odpowiedział, podchodząc do niej. Ona cofnęła się do tyłu.

- Ranisz ludzi, którzy się do ciebie zbliżą. To fakt. Jesteś też cennym lekarzem dla tego szpitala. To też fakt. Od teraz skupiamy się wyłącznie na drugiej kwestii. – Kontynuowała nadal nie zmieniając tonu.

- Czyli nie odwala ci po ostatniej nocy?

- To nie jest decyzja odjęta pod wpływem emocji. Przedstawiam ci zasady. Możesz je zaakceptować albo odejść. – Skończyła, po czym spojrzała na niego i wyszła z gabinetu szybkim krokiem. On stał za biurkiem, obserwując ją jak wychodzi, po czym sięgnął do kieszeni i wyjął z niej jej zostawioną w jego łazience szminkę. Podrzucił ją uśmiechając się lekko, po czym schował ją powrotem do kieszeni marynarki.


- Jak zamierzasz to spieprzyć? - Spytał go jakieś piętnaście minut później Wilson, kiedy House wpadł do niego, by opowiedzieć mu o skutkach poprzedniej nocy.

- Jest kilka dobrych opcji. Niestety, nie myślę,aby zamierzała dać mi tę przyjemność. Wyszła zanim się obudziłem, a pięć minut temu powiedziała mi, że jestem tylko jej pracownikiem.

- Ha.

- Tak.

- Cóż, albo jest w tobie zakochana i teraz się boi albo zdała sobie sprawę, że ostatnia noc była wielką pomyłką... - Zaczął Wilson, tonem, który wskazywał, że jego wypowiedź nie skończy się szybko - Byłeś potrzebujący i bezbronny, ona matkowała...

- Myślisz, że to zrobiła z litości?- przerwał mu House

- Nie. Mówię, że cokolwiek jest grane, to...powinieneś z nią porozmawiać.

- Oczywiście.- Przytaknął ochoczo, może nawet zbyt ochoczo House, po czym opuścił gabinet Wilsona.

Jeśli onkologowi zdawało się, że wiadomość House'a o tym, że po kilkunastu latach jego znajomości z Cuddy w ich relacjach poczynił się ogromny krok naprzód jest najdziwniejszą rzeczą tego dnia ( i chociaż Wilson życzył tej dwójce jak najlepiej, nie był do końca pewny, czy nie jest to krok bliżej przepaści), grubo się mylił. Po godzinie od ich rozmowy, House rzucił mu na biurko zdjęcia Cuddy mające rzekomo stanowić dowód jej uczuć do niego. Sam nie wierząc w skuteczność tego apelu, Wilson starał się przekonać House'a, żeby zamiast zachowywać się jak szczeniak porozmawiał z Cuddy jak dorosły człowiek. Następnego dnia, kiedy miał nadzieję,że wszystko wróciło do pokręconej normy, był świadkiem kolejnego idiotycznego planu House'a. Bazującą na ukradzionym kubku po kawie teorię, według której, Cuddy czuła coś do House'a łatwiej można by sprawdzić, gdyby tych dwoje po prostu ze sobą porozmawiało. Zamiast tego, House postanowił za wszelką cenę rozzłościć Cuddy, uciekając się do najróżniejszych metod, począwszy od przysyłania do niej kłopotliwych pacjentów, kiedy załatwiała interesy szpitala a skończywszy na zamówieniu striptizera w pirackim stroju do jej gabinetu. Jednocześnie wciąż zastanawiał się nad zagadką śladów szminki na kubku po kawie Cuddy. I kiedy w końcu przyznał się przed Wilsonem, że zależy mu na Cuddy i ostentacyjnie wrzucił papierowy kubek do kosza, onkolog liczył na to, że przyjaciel wreszcie zdobędzie się na zachowanie godne dorosłego człowieka. Zamiast tego House postanowił użyć najcięższej artylerii. Dokładnie o godzinie 14:45 stanął na balkonie wychodzącym na hol i stukaniem laski w barierkę skupił a sobie uwagę wszystkich osób znajdujących się w głównym holu szpitala. Kiedy Spojrzenia wszystkich spoczęły na nim, zawołał donośnym głosem, który rozniósł się echem po holu :
-Uwaga!Chciałbym coś ogłosić... Przeżywajcie swój dzień, jak co dzień, ale musicie mieć na względzie, że przespałem się z Lisą Cuddy!

- To już jest szczyt bycia dupkiem! - Usłyszał za swoimi plecami wrzask zaledwie minutę po tym, kiedy w holu pełnym zszokowanych i zainteresowanych jego wiadomością pielęgniarek pojawiła się niczego nieświadoma Cuddy. Kiedy tylko usłyszała co się stało posłała mu mordercze spojrzenie. Teraz jej krzyk odbijał się echem w korytarzu tak samo jak stukanie jej obcasów. Stanęła przed nim, wściekła, ze łzami w oczach. - Ty masz ten luksus, że nie musisz dbać o swój wizerunek. Ja nie mam! Mogę pozwolić na wiele, ale pracownik wydzierający się na temat swoich seksualnych podbojów ze mną... Nie! Na to już nie mogę pozwolić! Gratuluję, House. Jestem wściekła.
- Zastanawiałem się, czy nie powinniśmy zamieszkać razem.- Odpowiedział spokojnym tonem, uśmiechając się lekko.
Na chwilę wybuchła histerycznym śmiechem, który przerodził się w płacz. Spojrzała na niego swoimi jasnymi oczami. - Jesteś zwolniony.- Powiedziała, po czym odwróciła się i szybkim krokiem wróciła do windy.

Kiedy wszedł po chwili do jej gabinetu siedziała na sofie obracając coś w dłoniach. Gdy usłyszała szczęk zamykanych drzwi uniosła głowę i spojrzała na niego zaczerwienionymi oczami.
- Cokolwiek masz do powiedzenia, zrób to szybko – powiedziała zmęczonym, smutnym głosem.
- Nie uważasz, że za bardzo przesadzasz odnośnie ostatniej nocy?
- Przesadzam?
- Nie zrobiliśmy wczoraj niczego, czego nie zrobilibyśmy już wcześniej.
- Tak, ale poprzednio byliśmy o dwadzieścia lat głupsi i lekkomyślni, a przede wszystkim, nie byłam wtedy Twoją szefową.
- Bycie moją szefową nie przeszkadzało Ci kiedy zdzierałaś ze mnie ubranie wczoraj w nocy...
Na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Wstała z sofy, podeszła do biurka i zaczęła wpatrywać się w spacerujących przed szpitalem ludzi.
- Powiedzmy, że dałam się ponieść chwili.
- Słucham? - spytał lekko rozbawiony – Stać Cię na argument na wyższym poziomie.
- House – Odezwała się po chwili milczenia – Nie mam dwudziestu lat. Nie mogę się bawić w przelotne romanse, nie mogę co noc chodzić do łóżka z innym facetem.
- Nie masz dwudziestu lat? A to co za argument? Co się zmieniło od tego czasu? - Spytał rozdrażniony.
- Wszystko. Teraz proszę Cię, wyjdź.
- Tak... Pójdę zabrać swoje rzeczy.
- Odwróciła się do niego i podeszła kilka kroków w jego stronę.
- Nie jesteś zwolniony. Ale od dziś masz takie same prawa i obowiązki jak każdy zwykły pracownik. Jeśli jeszcze raz zdarzy się coś podobnego, wylatujesz.
- Podeszła do drzwi i otworzyła je.
- Do widzenia doktorze House. - Pożegnała go chłodnym tonem wskazując mu dłonią wyjście.
- Do widzenia... Doktor Cuddy. – Odpowiedział jej sarkastycznym tonem, akcentując dwa ostatnie słowa. - To nie koniec... To dopiero początek, zobaczysz... - Pomyślał przechodząc przez drzwi i uśmiechając się lekko, kiedy jego ramie delikatnie dotknęło jej cienkiego sweterka.



_________________

avek i banner mojej roboty

TuSinka No. 16
Bo oboje nie lubimy poniedziałków... - Raz3r's sister ;*

PostWysłany: Pon 20:06, 13 Lip 2009
kremówka
Chirurg ogólny
Chirurg ogólny



Dołączył: 06 Maj 2009
Pochwał: 11

Posty: 2786

Miasto: Kraków
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.08050 sekund, Zapytań SQL: 15