Remedium

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Wiadomość Autor

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Remedium



Zweryfikowane przez rocket.



Ja byłem ssakiem,
A chciałem latać;
Pisnąłem, czując bezsiłę -
I stając blisko
Tajemnic świata,
Pragnieniem się modliłem.

I niespodzianie,
Tkanką błon
Porosły moje żądze,
Nosąc mnie
W mroczny niebios skłon,
W chmury,
Fioletem wrzące.

Ach, skrzydłem stała się tęsknota,
Spoistem, miękkiem, czarnem...
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Gdy beznadziejność
Was ogarnie -
Myślcie o moich lotach!

M. P-J

Czuł jak w jego mózgu wybucha wulkan bólu, wywołany setkami pojedynczych, ledwie zauważalnych osobno informacji, wysyłanych przez kilometry nerwów wprost z jego nogi. Sprawiał, że całe jego ciało sztywniało jak sparaliżowane, a świat wirował przed oczami, tak jakby zaraz prawa fizyki miały przestać nim władać.
Ból.
Znienawidzony i wszechobecny, stał się z czasem towarzyszem jego życia. Tak bardzo nie chcianym i tak bardzo pewnym. Mówi się, że człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego. Podobnie było z bólem. Na początku nie potrafił się z nim pogodzić. Pierwszy krok, który postawił na zimnej szpitalnej posadzce, był wizytą w piekle na porannej herbatce u diabła. Resztki mięśnia, które zdołały się uratować przed bezlitosnym ostrzem skalpela, nie wytrzymały pod naporem ciała i skurczyły sie, boleśnie odmawiając wszelkich dalszych prób. Tylko księżyc, rzucający ciekawe spojrzenia przez na wpół zasłonięte okno, był świadkiem jego upadku. Bezwładne ciało opadło z głuchym jękiem, pozbawiając go tchu i przeszywając dojmującym bólem.
Nie wiedział ile czasu tak leżał. Rozcierając dłońmi nogę, pozwolił, żeby jakaś cząstka jego duszy umarła. W tej cichej agonii pożegnał się z marzeniami. Pożegnał się z turniejem golfa, z porannym maratonem do pracy, z każdą chwilą, w której nie poprosi kobiety do tańca. Nic nie mógł więcej zrobić. Pozwolił im odejść. On, Gregory House, który na co dzień mierzył się z tajemnicami wszechświata, który poznał życie i śmierć od każdej strony wiedział, że już nigdy nie wzniesie się ponad ziemie.

Potem uczył się chodzić. Pod osłona nocy, z dala od wścibskich oczu przyjaciół i wrogów, wstawał ze szpitalnego łóżka, mierzył nienawistnym wzrokiem posadzkę i obiecywał sobie, że tym razem nie da jej tej satysfakcji. Każdy krok dawał mu nową wiedzę o nim samym. Poznał ból w każdym jego aspekcie. Pozwolił mu się przenikać i zaglądać w najskrytsze zakamarki duszy. Aż w końcu opadał wyczerpany na łóżko, zmęczony, obolały, ale nigdy nie złamany.
W końcu, pewnego dnia, kiedy po raz pierwszy wstał i o własnych siłach dotarł do toalety, poczuł w ustach smak prawdziwego zwycięstwa. Poczuł, że osiągnął właśnie swój prywatny Mount -Everest. Stał na jego szczycie i rozkoszował się widokiem człowieka stojącego na własnych nogach.
Ból pozostał, ale on nauczył się z nim żyć. Jego małe-wielkie zwycięstwo.

***

Każda kolejna godzina w szpitalu sprawiała, że ból stawał sie coraz bardziej intensywny. Nie było na to żadnej reguły. Czasem kiedy budził sie rano, myślał, że on nagle odszedł. Że w jakiś cudowny sposób, wyrzucił go ze swojego życia. Jeden gwałtowny ruch szybko wyprowadzał go z tego błędu. Był cały czas. Nieraz tylko dawał mu chwilę wytchnienia, by po chwili uderzyć ze zdwojoną siłą. Tak było tego dnia. Z ulga wychodził ze szpitala, myśląc tylko o gorącej kąpieli, która przyniesie ulgę jego nodze.

Nie przyniosła. Każda kolejna tabletka Vicodinu, również nie przynosiła żadnego rezultatu. Zastanawiał sie już, czy ktoś mu nie przesypał zamiast silnego środka, cukierków, ale zbyt dobrze znał gorzkawy posmak tabletek, które stały się - podobnie jak ból -częścią jego życia.

***

Spojrzał na zegarek -trzecia w nocy nie była najlepsza porą na składanie wizyt swojej szefowej. Ale mało go w tym momencie obchodziło. Poszukał klucza i ze zdziwieniem stwierdził, że go nie ma tam gdzie zwykle. Czyżby miała już dość niezapowiedzianych wizyt składanych w jej domu?
Powoli obszedł dom, aż znalazł się pod oknem jej sypialni. Było uchylone. Cicho podniósł okiennice najwyżej jak się dało, chwycił za framugę i podciągnął sie na na rekach. Po chwili siedział już na parapecie przekładając nogi na druga stronę okna. Nagle doniczka, zasłonięta zasłonką upadła z hukiem na podłogę, rozbijając się w drobny mak. Usłyszał głośny krzyk, który umilkł dopiero jak światło nocnej lampki padło na jego twarz, oślepiając na kilka sekund.

- House? -w głosie Cuddy słychać było zdziwienie

- Nie, Marilyn Monroe -zdołał w końcu zejść z parapetu i stanąć w jej sypialni. Pierwszy raz tu był. Urządzona była z dużym smakiem -cała Cuddy. Ściany były w kolorze bladego różu, jedynym meblem było duże łózko, z rozrzucona w nieładzie kołdrą, oraz toaletka, na której zauważył kilka typowo babskich gadżetów. Królestwo Cuddy...

- Mam nadzieję, że masz wyjątkowo dobry powód, żeby włamywać się do mojej sypialni przez okno - zapytała zniecierpliwiona jego zachowaniem. Nie dość, że właził przez jej okno, to jeszcze bezczelnie rozglądał się po jej sypialni...

- Chciałem pożyczyć twoje majtki, jestem fetyszystą -stwierdził podnosząc z ziemi koronkowe, czarne stringi -o takie jak te...

Cuddy wyskoczyła z łózka jak oparzona i wyrwała mu z reki niechlubne znalezisko. House już się nimi nie interesował; jego uwagę przyciągnęło to co zobaczył przed sobą -Cuddy w kusej, aksamitnej koszulce na ramiączka, głęboko wyciętym dekoltem i miękko opadającymi na ramiona włosami, które po raz drugi w życiu widział w nocnym nieładzie. Patrząc na nią, zapomniał po co przyszedł. Kobieta pod wpływem tego intensywnego spojrzenia zaczerwieniła sie i sięgnęła po szlafrok.

- Jeśli przyszedłeś sie popatrzyć...

- Potrzebuje morfiny -nie dał jej dokończyć zdania.

- Nie mogę. Wystarczy, że jesteś naćpany Vicodinem. Nie pozwolę, żebyś sie uzależnił od morfiny- nie dała mu cienia nadziei.

- Cuddy, czego chcesz? Mam cie błagać? Do kogo mam iść? Wilson odszedł...

- Wilson powiedział by to samo -stwierdziła krótko. Wiedział, że miała rację. Na wspomnienie przyjaciela, na jego twarzy pojawił sie grymas bólu. Jego noga była jak barometr, wiernie oddający stan jego duszy.

- Pójdę już...-chciał wyjść zanim kolejne fale bólu odkryją przed Cuddy jego słabość. Nie chciał, żeby patrzyła jak zwija sie nie mogąc złapać tchu. Nie chciała, żeby patrzyła i litowała sie nad nim.

- Poczekaj -zatrzymała go. Dostrzegła to w jego oczach. Głęboki dojmujący ból, doprowadzający człowieka do obłędu. Czasem, kiedy jeszcze praktykowała, miała z nim styczność, Była pewna, że House nie udaje.

- Podejdź tutaj -poprosiła wskazując na swoje łóżko. Z pewnym wahaniem, drżącymi dłońmi rozpięła pasek u jego spodni, potem guzik i suwak. Stał nieruchomo jak zahipnotyzowany, nie widząc czego ma sie spodziewać. Opuściła mu spodnie do kolan i popchnęła lekko, tak, że chcąc nie chcąc usiadł na jej łóżku. Jego nogę, widziała już wcześniej. Zamiast mięśnia, widoczna była tylko nierówna powierzchnia, gęsto pokryta bliznami i fałdami nachodzących na siebie płatów skóry. Nie czuła odrazy.

Kiedy jej ciepłe dłonie dotknęły jego nogi, zadrżał. Czuł jak delikatne palce, ugniatają pozostałości z jego mięśnia, przynosząc ukojenie i dziwne uczucie błogości. Wiele razy próbował masaży, ale nigdy nie działały. Patrzył jak Lisa Cuddy, jego piękna szefowa, masuje jego poharataną nogę. W jej oczach nie dostrzegł ani grama litości. Była tam tylko czułość i współczucie. Ból gdzieś znikał, może pod wpływem jej dotyku, a może pod wpływem nagłych nieodgadnionych uczuć, które zalały go gwałtowna falą...

Nagle kobieta zrobiła coś niespodziewanego. Pochyliła się nad jego udem i złożyła na nim delikatny, niczym muśniecie skrzydeł motyla pocałunek. Dotyk jej ust, sprawił, że nagle, jak za uderzeniem czarodziejskiej różdżki wszystko stawało sie takie jasne. To jak trzymała go za rekę kiedy leżał pogrążony w śpiączce, to z jaka cierpliwością znosiła jego humory i nastroje, jak go wspierała...jak była...zawsze obok niego... ten pocałunek -ostateczny dowód jej wielkiego oddania -pozwolił na uświadomienie sobie tego...o czym podświadomie wiedział od dawna...Po to do niej dziś przyszedł...

- Cuddy...-powiedział cicho. Nagle nie wiedział, jakie słowa będą te właściwe i odpowiednie.
Podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Wyczytał w nich strach i obawę

-Cuddy...przy tobie ból przestaje mieć znaczenie...-wykrztusił w końcu. Podniósł dłoń do jej twarzy i odgarnął za ucho kosmyk niesfornych loków. Kiedy dotknął kciukiem jej warg, poczuł jak zadrżała. W jednej chwili był kompletnie bezsilny. Chciał powiedzieć wiele rzeczy, ale nie umiał. Zbliżył sie do niej i delikatnie musnął ustami jej usta. Może w ten sposób niemoc swą wysłowi?

Poddała sie tej delikatnej pieszczocie, na którą tak długo przyszło jej czekać. Czuła jak męskie silne ramię, podnosi ją i po chwili siedziała okrakiem na jego kolanach, zatapiając sie coraz bardziej w pocałunku. Oszołomiona chciała poznać ustami jego smak, kształt jego twarzy, obrysować językiem jego wargi. Chciała go czuć...czy pragnęła zbyt wiele?

Czuł jej nagie uda na swoich...o Boże...przecież ona nic nie ma pod ta koszulką...myśl ta sprawiała, że czuł sie jak młokos, który za chwile po raz pierwszy ujrzy naga kobietę. Najchętniej uczyniłby to jak najszybciej, ale inne pragnienie, znacznie głębsze i silniejsze sprawiały, że sie powstrzymywał. Ona zasługiwała na więcej. Zasługiwała na to, żeby pocałunkami okryć każdy kawałek jej ciała, żeby westchnieniami adorować jej piękno i to, czym go obdarzyła. Po raz pierwszy tak bardzo pragnął niczego nie popsuć.

Kiedy oderwał sie od jej gorących warg, rozpoczął wędrówkę ustami po jej długiej szyi. Muskał, przygryzał drażnił...czując jak jak jej serce bije coraz szybciej pod wpływem jego pieszczot. Delikatnie zsunął ramiączka koszulki, która odsłoniła przed nim pełne, białe piersi.

-Jesteś piękna...-wyszeptał zbliżając usta do dopiero co odkrytych krągłości. Cuddy odchyliła głowę poddając sie tej pieszczocie. Reagowała tak namiętnie...tak instynktownie...była jak instrument w jego rekach, na którym nagle zapragnął nauczyć sie grać...

Kiedy w końcu pozwolił resztkom przykrywającego go materiału opaść na podłogę, poczuł jak dojmujące poczucie szczęścia chwyta go za gardło. Ta piękna, mądra kobieta, siedzi na nim zupełnie naga, odpowiadając na każda jego pieszczotę i przyjmując go takim jakim jest. Nie patrząc na jego noge, na sposób w jaki żył...tak jakby nie miało to znaczenia. Czuł, że dla niej liczy sie tylko on -Greg House

Delikatnie ułożył ja na łóżku przygniatając ciężarem swojego ciała. Chciał ją czuć całym sobą. Gorącą, bezbronną, w jego ramionach...

- Lisa...tak bardzo cie pragnę...-wyszeptał w jej ustach, po czym delikatnie wypełnił ją swoją nabrzmiałą męskością.

***

- Nie śpisz? -wyszeptała z nosem wciśniętym w jego ramię.

- Nie -odpowiedział cicho, delikatnie głaszcząc jej nagie plecy.

- Nadal boli? -w jej głosie słyszał troskę.

-Boli, ale gdyby nie ta cholerna noga, nie przyszedł bym tu dzisiaj. Dużo jej zawdzięczam...-wyznał w przypływie szczerości -Śpij kochanie -powiedział składając delikatny pocałunek na jej skroni -Śpij...



Autor postu otrzymał pochwałę.

_________________

PostWysłany: Sob 18:48, 20 Gru 2008
T.
Mecenas Timon
Mecenas Timon



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 37

Posty: 2458

Powrót do góry




Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

To chyba nowe opowiadanie.
Niemozliwe, ze mogłabym je przeoczyć na *pewne forum*.

Poruszające, szczególnie te pierwsze akapity. Czytając czuje się jego ból i samotność i bezsilność.
Dobrze, że zaaplikowałaś mu cuddymorfinę.



_________________
ikonka od woźnego rocket queen

FUS - Frakcja Uaktywnionych Seksoholików

PostWysłany: Wto 22:06, 23 Gru 2008
Lupus
Kot Domowy



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 5

Posty: 3179

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Przeoczyłaś :D
A ja z wielką przyjemnością przeczytałam kolejny raz :)



_________________




Codziennie budzę się piękniejsza, ale dziś to już chyba
przesadziłam...

PostWysłany: Wto 22:46, 23 Gru 2008
lizbona
Diabetolog
Diabetolog



Dołączył: 21 Gru 2008
Pochwał: 8

Posty: 1682

Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Coś tak wspaniałego można czytać bez końca ;) No i bez końca się zachwycać :) Ciężko jest uzyskać taką realizm w opowiadaniu, Ty za to masz w tej dziedzinie szóstkę z plusem :)



_________________
Jak sobie pościelisz, to mnie zawołaj. ;)

PostWysłany: Wto 13:58, 21 Lip 2009
Ewel
Neskwikowa BiolKuleczka



Dołączył: 23 Gru 2008
Pochwał: 72

Posty: 10183

Miasto: G.||Gdynia
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

wspaniałe opowiadanie brak mi słów



_________________
avek mój
"Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.To uczciwi są nieprzewidywalni ,zawsze mogą zrobić coś niewiarygodnie głupiego..."- Kapitan Jack Sparrow
Zazdrość to chyba najstarszy motyw morderstw na świecie.-Seeley Booth
:houselove: kliknij, jeśli jesteś fanem serialu Bones

PostWysłany: Wto 15:15, 21 Lip 2009
poprostuxzjawa
Reumatolog
Reumatolog



Dołączył: 20 Maj 2009
Pochwał: 39

Posty: 2061

Miasto: Młodocin
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Z przyjemnościa powróciłam do tego fika. Już go kiedyś czytałam, a teraz widzę temat odświeżony, więc komentuję.
Fik bardzo mi się podobał, taki prawdziwy był :). Jedynym mankamentem jest jego długość (przynajmniej dla mnie), gdyż wolę fiki dłuższe. Więcej rzeczy można opisać.
Ale i tak jestem zdania, że fik jest wspaniały!



_________________

Banner od Jeanne

PostWysłany: Wto 16:46, 21 Lip 2009
bozenka21
Urolog
Urolog



Dołączył: 12 Lut 2009
Pochwał: 10

Posty: 2404

Miasto: Gdańsk
Powrót do góry

Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

uwielbiam takie fiki bardzo dobrze napisany to jest to co chcem czytać!



_________________

PostWysłany: Sro 22:25, 22 Lip 2009
janeczka85
Stomatolog
Stomatolog



Dołączył: 19 Gru 2008
Pochwał: 1
Ostrzeżeń: 1

Posty: 576

Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Mapa użytkowników | Mapa tematów
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Czas generowania strony 0.04830 sekund, Zapytań SQL: 15