aaa To jest nie sprawiedliwe :(
musze już iść misiaczki...ale nadciągnę na dłużej, by by kochani :P
_________________ Gdybym naprawdę po każdym doświadczeniu była silniejsza podejrzewam, że pod koniec życia byłabym niezniszczalna.[b] jestem BRZANĄ :D by sinaj :* [b] maj sis Sevir :*
ubranko by Charlotte_May łiiii <3 Wysłany:
Pią 21:04, 16 Kwi 2010
Zadam takie trochę trudne pytanie: czy gdybyście mieli kogoś tam bliskiego w tej katastrofie i mogli po identyfikacji obejrzeć szczątki, poszlibyście zobaczyć?
Raczej tak, ale czuję, że wcześniej musieliby mnie naszprycować psychotropami, bo inaczej mogłoby być... Wiecie, o co mi chodzi. Zawsze chce się zostawić w pamięci obraz tej osoby, kiedy jeszcze żyła, rozmawiała z tobą i chociaż widzisz ją ostatni raz w trumnie, to nie ten obraz starasz się przywołać w swojej pamięci... Chociaż widząc ciało doszczętnie zmasakrowane mogłoby to być trudne... :roll:
Tak jakoś mi ten temat przyszedł do głowy jak czytałam o tych identyfikacjach. Podobno nawet jak ciała były względnie tylko troche posiniaczone itp. to i tak trudno było rozpoznać swoich bliskich.
Ten kawałek naprawdę mną wstrząsnął (z artykułu na onecie):
Spojler:
- Przedłożyli nam kilka fotek - a my, że nie, to nie jest moja mama. Prokurator rosyjski wyszedł, długo go nie było. Wraca z panią tłumacz, ona mówi: "a może by jedno z tych zdjęć powtórzyć?". I rzeczywiście - miała rację. To była moja mama. Ona wiedziała to po danych - rozmiar stopy, kolor włosów itp. Już w kostnicy zidentyfikowałem mamę - poznałem ją po dłoniach. Żona - po kawałkach ubrań. Po buzi - posiniaczonej i poharatanej, nie dałoby rady.
Pan Przemek twierdzi, że i tak miał niewyobrażalne szczęście. Ciało mamy było w jednym kawałku. To rzadkość, po tym, co widział w kostnicy w Moskwie. - Chcąc nie chcąc, rzuciłem okiem na ciała na pozostałych stołach w kostnicy. To było straszne. To naprawdę były nierozpoznawalne szczątki. Rozerwane, bezbronne kawałki kobiet i mężczyzn.
Czego z Moskwy nie zapomni pan Przemek? Mężczyzny, który wyszedł od prokuratora zapłakany i krzyczał, że on zna wszystkie blizny swojej żony i wszystkie jej pierścionki może zidentyfikować, ale mu nie dają, bo mają tylko głowę jego żony, a on chce zobaczyć jej blizny i pierścionki na palcach, bo on je dobrze zna…
Rozmiary tej tragedii uświadomiłam sobie dopiero wtedy, kiedy przyjechała pierwsza trzydziestka. Uświadomiłam sobie, jak wiele to było ludzi...
Nie mówcie, że jesteście zaskoczeni hipokryzją ;)
_________________
In 30 years, kids as young as 6 or 7 will be sitting in classrooms hearing that women didn’t always have the rights to their own bodies and how boys couldn’t marry boys and girls couldn’t marry girls and they’re going to be as confused and disturbed as when we first learned about slavery and Black Codes.
Nie, tylko po prostu w takich chwilach jest ona najbardziej widoczna i się robi od tego nie dobrze.
Też mnie to kiedyś drażniło. Drażniła mnie fałszywość mediów, drażniły mnie znicze na opisach, drażniły mnie demonstracyjne gesty. A teraz mnie to w ogóle nie obchodzi. To jest, gdzieś tam daleko, nie mam na to wpływu, niech sobie będzie. Po jakimś czasie już sie na to nie zwraca uwagi. Wyrasta się? Chyba tak.
Oho, koleżanka mnie zaciąga do harcerstwa. Bacząc na moją wczorajszą rozmowę z ToArem o strachu i pokonywaniu go, mam ochotę spróbować.
_________________
In 30 years, kids as young as 6 or 7 will be sitting in classrooms hearing that women didn’t always have the rights to their own bodies and how boys couldn’t marry boys and girls couldn’t marry girls and they’re going to be as confused and disturbed as when we first learned about slavery and Black Codes.
A teraz mnie to w ogóle nie obchodzi. To jest, gdzieś tam daleko, nie mam na to wpływu, niech sobie będzie. Po jakimś czasie już sie na to nie zwraca uwagi. Wyrasta się? Chyba tak.
Może i masz rację. 'Mam to w d... i dlatego nie mam wrzodów', tak? ;)
Shitzune napisał:
Oho, koleżanka mnie zaciąga do harcerstwa. Bacząc na moją wczorajszą rozmowę z ToArem o strachu i pokonywaniu go, mam ochotę spróbować.
Może wyda Wam się to dziwne, ale ja chciała bym znać każdy szczegół tej katastrofy. Chcę wiedzieć wszystko, chcę żeby rozwiali wszelkie wątpliwości i w końcu podali nam jedną, wiarygodną, ostateczną wersję. I może to dziwne - jestem ciekawa jak wyglądały ciała, jak ta katastrofa wyglądała "od wewnątrz" tzn. chciałabym zobaczyć zachowania pasażerów itp. Cholernie bym się tego bała, ale chciałabym. Do dzisiaj nie potrafię dojść do siebie, męczą mnie te wszystkie niedomówienia.
_________________ Niepełnosprawność może, choć nie musi twórczości przeszkadzać,
z kolei względnie pełna sprawność może, choć nie musi twórczości pomagać. Wysłany:
Pią 21:26, 16 Kwi 2010
Może i masz rację. 'Mam to w d... i dlatego nie mam wrzodów', tak?
Tak drastycznie to może nie, bo to trąca obojętnością... po prostu traktuję to jako odległe zjawisko społeczne. Bo na szczęście wokół siebie nie mam takich ludzi. Mam z kolei innych, którzy twardo wygłaszają swoje sądy - i nie wiem w sumie, co gorsze...
Ksiądz nam wczoraj przeczytał z brewiarza słowo na tę niedzielę i na dzień wypadku, i powiem wam jedno - Bóg jest niesamowity :D
_________________
In 30 years, kids as young as 6 or 7 will be sitting in classrooms hearing that women didn’t always have the rights to their own bodies and how boys couldn’t marry boys and girls couldn’t marry girls and they’re going to be as confused and disturbed as when we first learned about slavery and Black Codes.
eee poczytałam trochę komentarzy pod tymi filmikami płonącego samolotu i jestem w szoku, co ludzie potrafią wymyślić... z ruskiego bełkotu zrobić np. "nie zabijajcie nas" tak na chłopski rozum, nawet jeśli ktoś by przeżył taki upadek to zapewne byłby nieprzytomny, ale dobra uznajmy że ktoś jest przytomny... to wątpię by miał siłę krzyczeć żeby wszyscy słyszeli i to jeszcze spod wielkiego kawału skrzydła O.o
Ha!
Jestem świeżo po obejrzeniu dzisiejszego odcinka "Burzy uczuć" z kasety i... Tego nie da się opisać słowami :D Barbara się do wszystkiego przyznała Vermerowi i gdy odmówił jej krycia przed policją, ta go uderzyła głazem w głowę :twisted: Następnie przybiegła Miriam z Robertem, oczywiście się rozdzielili :roll: i nastąpiło spotkanie dnia: Miriam vs Barbara :D Na to czekałem! To było... zabawne. Macocha wzięła swoją przybraną córkę i chciała ją zrzucić w przepaść. Wtem krzyk usłyszał Robert, który przybiegł, lecz już "niby" po fakcie. W zwiastunie kolejnego odcinka Miriam będzie trzymała się kamieni, omdlały Vermer powróci do świata żywych, zaatakuje Barbarę w taki sposób, że ona też będzie się trzymała skał nad przepaścią i postanowi skończyć ze sobą. Trochę jestem rozczarowany, gdyż nie zobaczę mojej ukochanej Barbary i jej przekrętów w kolejnych odcinkach... :?
_________________ maybe_55- siostra "bez endu" :* agawa5- odnaleziona w mHrocznym zaułku siostra :* Z dniem 12 grudnia nie dumnie należę do KHKnSnR Wysłany:
Pią 21:30, 16 Kwi 2010
Może wyda Wam się to dziwne, ale ja chciała bym znać każdy szczegół tej katastrofy. Chcę wiedzieć wszystko, chcę żeby rozwiali wszelkie wątpliwości i w końcu podali nam jedną, wiarygodną, ostateczną wersję.
Junius wg mnie to wcale nie jest dziwne, też bym chciała. Tylko jest to bardzo mało prawdopodobne, niestety. I raczej nie bd jednej wersji, bo to zawsze bd domysły, a może było tak, a może było inaczej.
Gusq a ja wręcz przeciwnie. Przeraża mnie to, że ten cały szum powoli się kończy, a we mnie wciąż wszystko siedzi. Nie chcę, żeby ludzie tak szybko zapomnieli.
_________________ Niepełnosprawność może, choć nie musi twórczości przeszkadzać,
z kolei względnie pełna sprawność może, choć nie musi twórczości pomagać. Wysłany:
Pią 21:33, 16 Kwi 2010
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach